Drążysz... Po pierwsze, w Niemczech katolicyzm, nie jest tak powszechny jak w Polsce. Może tylko na Bawarii, w dużych miastach funkcjonuje więcej, niż jedna parafia katolicka. Nie ma takich związków z polityką, jak w Polsce, ani takich wpływów.
Nie znaczy to, że w Niemczech nie ma ruchów noefaszystowskich. Są. Media o tym mówią. Ale na pewno nie są oficjalnie wspierane przez Kościół. Jeżeli takie przypadki się zdarzają, to jest to raczej "podziemie". Nie znaczy to, że neofaszyści nie utożsamiają się z Kościołem, ale w odwrotnym kierunku, tak oficjalnie, bez wstydu i skrępowania, jak w Polsce, to nie działa. Tu mentalność ludzi jest inna.
W Polsce bez skrępowania odbywają się takie manifestacje jak w Częstochowie, czy cztany jest lisy biskupano nacjonalisttcznym wydźwięku. Popierane jest to oficjalnie, wręcz pochwalane przez władze państwowe, z najwyższym szczeblem, włącznie. W Niemczech, takie wydarzenie, wywołałoby skandal i kilka dymiaji.