Cześć , silna osobowość z Ciebie, gratuluję samodzielnego wyjścia
Sklamal bym mowiac ze nie odczulem tego emocjonalnie. Czasy depresji i zagubienia to juz przeszlosc na szczescie.
Zreszta w zborze nigdy nie bylem szczesliwy
Najwazniejsze to wypelnic czyms sensownym pustke jaka pozostaje po wyburzeniu srodowiska.
Wiem ze zbor chce nas odchodzacych skrzywdzic tak bardzo zebysmy nie potrafili sami sie z tym uporac a wtedy oni te pomoc oferuja na nowo.
To bledne kolo kata i wyzwoliciela jak w patologicznej rodzinie