A ja pamiętam czasy, jak mój tata był nadzorcą i miał wszystkie punkty jak leci, potrzeby zboru też. I czasami tak było, że nie było żadnego tematu do omówienia, nic się nie działo, a punkt musiał być. Wtedy standardowo było o gorliwości. Nie pamiętam, żeby jakoś ostro jechał po zborze, raczej delikatnie zachęcał, chwalił starszych wiekiem, samotne matki, itp. Robił to dosyć taktownie. No ale to było daaaawno temu.
Ja o naznaczeniach dowiedziałam się dopiero po odejściu, z forum
Zdałam sobie sparwę, że przez tyle lat słuchałam tych przemówień i nigdy nie zajarzyłam, że jest mowa o kimś konkretnym. Nawet z tej dosyć "nowożytnej" mojej historii nie bardzo kojarzę jakieś przypadki napiętnowania kogoś, czyjegoś grzesznego postępowania.
Owszem, czasami było tak, że komentowałam sobie z mamą, że była mowa o czymś-tam i akurat tej osoby, o której wiadomo, że tak robi nie ma na zebraniu, ale nie odbierałam tego, że mam taką osobę traktować z dystansem.
Teraz przypomniało mi się coś - imprezy
Kilka razy były przemówienia o organizowaniu spotkań, zborowych dyskotek. Najpierw krytykowano imprezy bez nadzoru, potem imprezy w ogóle.
No a że ja nigdy na nich nie bywałam i nie miałam potrzeby integrować się z innymi owcami, to traktowałam to z przymrużeniem oka. Najczęściej myślałam, że pewno tego starego mendy nie zaprosili, to teraz się mści w przemówieniu