jak 'cele się rozminą' i nie ma wspólnego 'języka' - to co wtedy powstaje ?? , .
Temat rzeka. Jedni nazywają to "związek przez zasiedzenie", ale kontynuują na zasadzie : gdzie pójdziemy?
Inni mówią : takie jest życie i nic więcej mnie nie spotka. I też trwają. Ale zaczynają snuć marzenia.
W innych ona kupuje psa i gania z nim na spacery, a on zaczyna chodzić na siłownię. Bo a nóż/widelec......
Inni zdają się nie zauważać tematu i robią dobrą minę do złej gry i wmawiając sobie, że jest ok.
Jeszcze inni mniej czy bardziej oficjalnie maja odskocznię / alternatywę w postaci.......( to wstaw dowolną płeć).
Ile związków tyle patentów.
Nie zawsze jest co ratować, o co walczyć, nie zawsze warto. Czasem cena jest nie do zaakceptowania.
Ale najgorsze moim zdaniem jest tkwienie bez przyszłości i szukanie wymówek lub usprawiedliwień. Nie można się oszukiwać wewnętrznie, bo samemu zadaje się sobie niewyobrażalne katusze.
Moja matka zawsze snuła plany, co będzie, gdy już zostanie sama.Gdy to się stało......poczucie straconych lat i żal za wszystkim, co mogło być , a nie jest, spowodowało u niej rozjazd psychiczny. Niegdyś aktywna ponad normę pionierka, dziś siedzi w domu jak zdziczałe zwierzę. Życie uciekło przez palce i się już nie wróci. Czy było warto?