To bardzo interesujący ale niewiarygodny sposób budowania opini, bo nie na podstawie faktów a przypuszczeń.
To racjonalny sposób budowania opinii w przypadku zaistnienia następujących warunków:
a) z dotychczasowych doświadczeń ze starszymi, zarówno moimi jak i innych, widzę wyraźnie powtarzający się schemat działań;
b) obserwowany schemat działań prowadzi do zagrożeń na gruncie społecznym, zdrowia psychicznego, a w skrajnych sytuacjach także zdrowia fizycznego.
Wobec powyższego byłoby zupełnym przeciwieństwem racjonalnego podejścia do tematu przyjęcie innej taktyki oceny sytuacji niż ta przedstawiona przeze mnie.
Zastanówmy się jeszcze, jakie błędy można wskazać w twojej opinii. Otóż fakty mają to do siebie, że nie da się ich ustalić w 100% przypadków, a tym samym bazowanie na faktach, bez czynienia założeń, prowadziłoby do podejmowania szeregu nieracjonalnych decyzji i zachowań. Jest to charakterystyczne dla osób niedoświadczonych, na przykład ze względu na wiek, dlatego osoby do 24 roku życia statystycznie znacznie częściej prowadzą do zdarzeń i wypadków drogowych, niż osoby starsze. Ostatnio zginął tak bratanek mojego kolegi. "Inni giną od nadmiernej prędkości, ale ja nie. Inni wpadają w poślizg na mokrej nawierzchni, ale ja nie. Inni w wieku 19 lat nie mają doświadczenia i umiejętności za kółkiem, ale ja mam."
Teraz możemy mówić, że starsi co prawda zapraszali na rozmowy ludzi;
- nieogolonych,
- bez krawata,
- w spodniach (kobiety),
- którzy wieczorem kupowali czteropak piwa w promocji,
- którzy przychodzą na zebranie z PNŚ z 1997 roku,
- którzy proszą o zamówienie im przekładu międzywierszowego wydanego przez organizację,
- którzy zostali zauważeni, jak wychodzili z tego samego bloku, w którym mieszka samotna siostra, ale w którym mieszka też 80 innych rodzin,
- którzy pracują w miejscu, w którym sprzedaje się papierosy,
- którzy decydują się pójść do liceum wieczorowego,
- którzy pracują w miejscu, gdzie na ulotkach w okresie świąt pojawia się choinka i jest podejrzenie, że mogą te ulotki rozdawać,
a także wielu innych, z równie błahych powodów, a także nie w oparciu o fakty (jak na ironię względem twojej uwagi!), ale ze względu na przypuszczenia.
Za to nie zaproszą na rozmowę człowieka, który klęka do modlitwy w organizacji, której się tego nie praktykuje, czyniąc jednocześnie gest jednoznacznie budzący skojarzenia z "religią fałszywą", będąc zarazem jedyną osobą z kilkudziesięciu obecnych osób, która to robi, wykazując tym samym "ducha niezależności", w dodatku w warunkach, które nie pozwalają na to w godny sposób, co powoduje karykaturalizację tego gestu i tym większe zwrócenie na siebie uwagi? Naprawdę?
Jak byś ocenił szanse na to, że właśnie tak się stanie, biorąc pod uwagę kontekst i dostępne dane? Klęczenie do modlitwy na sali królestwa jest bardziej błahe, niż choinka na ulotce w miejscu pracy? Bo jeśli z powodu takiej ulotki ma się rozmowę, a mąż kobiety, która pracuje w takim miejscu, rezygnuje pod naciskiem starszych z bycia sługą pomocniczym, to klęknięcie do modlitwy, będące bezpośrednim aktem religijnym (w przeciwieństwie do wydania komuś ulotki z choinką) ma nie być powodem do takiej rozmowy?
Przykro mi, że starsi jako urzędnicy dali się poznać od najgorszej możliwej strony, że zrobili to wielokrotnie, że identyczny schemat działań przyjmują w wielu krajach (słuchałem także podobnych nagrań z USA, UK, Niemiec, Finlandii, Argentyny, Australii i paru innych krajów), a prawdopodobnie nawet we wszystkich, ponieważ wynika on z procedur organizacji. Mając teraz to do dyspozycji możesz udawać, że w tym przypadku będzie inaczej, ale to jest dopiero niewiarygodne.