(...)musi istnieć jakiś sposób interpretacji, który wskazuje, że te wcześniejsze wojny głody mory się nie liczą, a te późniejsze (współczesne) spełniają słowa Jezusa.(...)
W temacie wojen, głodu, morów mój tok rozumowania, był dokładnie taki sam.
Podejmując w rodzinie ileś tam razy próby wskazania na to, oczekując z drugiej strony podjęcia się tematu, nie wyszło z tego nic, to odpuściłam "zadowalając się", "uspokajając się" tym, że wiem/ przeczuwam, że "coś w temacie, może być/ jest nie tak.
(...) niektorzy moga czuc sie niepewnie a takze myslec ze "moze to faktycznie czas konca i borg ma racje". To prawda, z tym ze to gowno prawda.(...)
Po ustaleniu przez do tego wyznaczonych "starszych", że jestem "odstępcą" przy ostatnim pożegnalnym uścisku dłoni, stało się "we mnie", w mojej głowie, mózgu, uczuciach, emocjach dokładnie to:
"a jak, to jednak jest prawda...."
Trwało to dosłownie "ułamki, ułamków sekund", "całe moje ja", logika, osobiste doświadczenia, obserwacje, wyciągnięte wnioski, wiedza o "orgu" nabyta już z poza "orga", wiedza jako taka, inna niż tylko religijna itd....
W tych "ułamkach, ułamków sekund" znajduję już sama w sobie wsparcie, myśl taka:
"kończ to", "wiesz to wszystko i już się dalej nie oszukuj i nie cierp".
Tak to było mocno zakorzenione we mnie, że to "prawda", a jak bardzo męczące, często tłumione wątpliwości odbierały radość życia.
Bardzo fajny wątek.
Pozdrawiam.