Z całego artykułu najlepsze zakończenie (może tak uważam bo sam podobnych porównań używam):
Pewnie nie tylko od religii. Bo to jest taka sama sytuacja jak z eleganckim, nowiutkim samochodem albo z piękną dziewczyną. Kiedy miłośnik samochodów spogląda na jakiś atrakcyjny model, ulega urokowi jego wyglądu zewnętrznego, ale mechanik zna słabości tego egzemplarza i jest bardziej sceptyczny. Kiedy młodzieniec podziwia śliczną dziewczynę, jest na nią napalony, za to lekarz wie, co się kryje pod tą zewnętrzną formą i jakie mało ciekawe bebechy są pod skórą upchane. Podobnie jest z religią: człowiek mało obeznany z tym zagadnieniem może być pod wrażeniem opakowania, dobrze przemyślanego, atrakcyjnego i zadbanego, ale religioznawca, a zwłaszcza historyk religii, wie, jakie bebechy, jaka historia i ukryte cele są pod tym opakowaniem, i nie jest taki skłonny do podziwiania.
Jak na artykuł typu rozmowa z profesorem to raczej słabo.
Najbardziej ukuło mnie w oczy stwierdzenie:
bo w nauce dowodzi się, że coś istnieje, a nie że nie istnieje.
Oczywiście że się udowadnia w nauce nieistnienie czegoś.
Przykładowo -Udowodnij, że nie istnieje liczba rzeczywista x spełniająca równanie x4+5x2−12x+9=0.
Kolejna sprawa słaba znajomość hebrajskiego przez Mojżesza, na biblijnych przesłankach
Wychowany przez mamkę i mający związek z rodziną żydowską.
W drugą stronę żydzi musieli znać staroegipski bo wiele lat zamieszkiwali te tereny i mieli Egipcjan za sąsiadów.
Ale dam mały plusik bo to w końcu tylko artykuł na Onecie i nie każdy chce się wdawać w szczegóły.