a propo terapii u psychologa...
kiedyś krótko po odejściu z organizacji miałem niezły bajzel w głowie... wg deklaracji słownych mówiłem że ja w te bzdury z Brooklynu po prostu nie wierzę... a jednak czasami śniły mi sie koszmary... parę razy we śnie aniołowie próbowali mnie zabić podczas Armagedonu itd. itp.
takie sny świadczą o tym, że pod Sebastiana czaszką było (użyję eufemizmu) "niefajnie"...
a ostatnio miałem rewelacyjnie śmieszny sen na temat Armagedonu...
opowiem go Bartoszowi i wszystkim innym czytelnikom...
tytułem wstępu wyjaśniam że (mimo że jestem facetem) już po odejściu z organizacji zmieniłem nazwisko...
niedawno śniło mi sie że był Armagedon i aniołowie dokonywali egzekucji i to planowej egzekucji... rozumiecie, "coś w stylu zbrodni katyńskiej"...
w znaczeniu że jest pisemny rozkaz i jest pisemna lista ludzi do zamordowania, więc trzeba zabić wszystkich wymienionych na liście i sporządzić pisemny raport...
w tym najnowszym śnie, armagedon trwa a ja wśród kwiatów na łące świętuję "święto boskiego ciała" czyli uprawiam seks z przepiękną kobietą 20 lat młodszą ode mnie...
nad moją głową latają skrzydlaci aniołowie w mundurach jak spikerzy z państwowej telewizji w czasie stanu wojennego... odczytują imiona i nazwiska i dokonują egzekucji...
mojego aktualnego nazwiska aniołowie nie mieli, gdyż na "krótkiej liście ludzi do wykończenia"
figurowałem sobie pod starym nazwiskiem...
z powodu nieaktualności danych osobowych na anielskiej liście, armagedon _przeżyłem_ i (jak gdyby nigdy nic) dalej "świętowałem boskie ciało" w towarzystwie przepięknej kobiety...
nawiązując do wieloznaczności czasownika _pieprzyć_ (posypywać pieprzem), który może oznaczać także uprawianie seksu albo może oznaczać gadanie głupot, na podstawie wyżej opisanego snu mogę powiedzieć że jestem wyleczony z lęku przed armagedonem...
i mogę powiedzieć że _pieprzę_ (w sensie: uważam za nieistotne) to co sekta naucza na temat ewentualnej śmierci odstępców w armagedonie...
na koniec życzę Tobie, Bartoszu, abyś już niedługo cieszył sie takim spokojem umysłu, który ja przeżywam obecnie...