w znacznej mierze podpisuję się pod tezami Uncji...
a odnośnie uwag Matyldy:
wyobraź sobie, że do psychologa przychodzi taka zadręczana przez męża kobieta fanatycznie wierząca w nauczanie niewolnika i fanatycznie wierząca że w Biblii napisano, iż kobieta ma być podporządkowana mężowi.
Wyobraź sobie, że nowoczesny pan psycholog mówi do niej: kobieto, jakiś świr napisał świrniętą zasadę, która stanowi część mitologii żydowsko-chrześcijańskiej, w Polsce znanej pod przewrotną nazwą: Pismo Święte. Kobieto, wyrzuć pismo święte na śmietnik i żyj jak nowoczesna feministka! Jak myślisz, czy psycholog dużo osiągnie takimi poradami?!
Założę się, że maltretowana kobieta pomyśli sobie że Szatan Diabeł posłużył się psychologiem, aby odwieść ją od służenia Jehowie. Wyjdzie i nigdy nie wróci do gabinetu. Psycholog musi pamiętać że nie jest Bogiem i że nie jest wszechmocny i że może pomóc tylko w takim zakresie w jakim pacjent na to pozwoli. Psycholog musi starać się aby pacjent pozwolił mu jak najwięcej, ale nie może przesadzić.