Świadkowie Jehowy - forum dyskusyjne
BYLI... OBECNI... => NASZE HISTORIE => Wątek zaczęty przez: Rajski Ptak w 14 Marzec, 2018, 15:04
-
Witajcie Kochani! :)
Mam na imię Ania i mam 30 lat. Jestem aktywną podglądaczką tutejszego forum od listopada 2017 roku. I nadszedł wreszcie ten dzień, abym oficjalnie się zapisała. Wielu z Was trafiło w moje serce swoimi wypowiedziami, historiami. Wielu z Was nie zdaje sobie sprawy jak bardzo stało się mi bliskie sercu. Jeszcze raz piszę wszystkim "Dzień dobry!" Swoją historię postaram się niedługo opisać :)
-
Jestem pierwsza! :D :D :D
Rajski Ptaku, nie chcesz do raju? :) :) :)
Witaj na forum.
-
Cześć Rajski Ptaku. Witamy cię serdecznie w naszym odstępczym gronie ;)
I tak oto z podglądaczki stałaś się pełnoprawną użytkowniczką :)
-
Cześć Salome! Na razie myśląc o raju mam złe wspomnienia...bardzo podoba mi się ten ptak i związana z nim wolność! :)
-
Witaj
RajskiPtaku (inaczej Cudowronko ;)
Żyłka ornitologa się odzywa.
Życzę ci dalszych sukcesów....
-
Siema Rajski Ptaku,super ze kolejna osoba dołoczyla do nas,pozdrowienia z Lubuskiego :)
-
Hej RP ;D Ja to raczej same pudła , mnie nawet cytować nie warto
-
Haha czasem zapominam, że przecież ciągle nas ktoś czyta. Witaj w domu Rajski Ptaku 😁
-
Witaj Rajski Ptaku, wolność zawsze lepsza, niż klatka, nawet złota.
-
Dobrze, napiszę krótko moją historię, ponieważ nie chcę, ociągając sie z z pisaniem, kogoś tym zaniepokoić.
Urodziłam się jako ostatnie dziecko z naszej 5. Mój tata był przez wiele lat starszym, mama opiekowała się domem. Pod względem duchowym to mama "ciągnęła" cała rodzinę, bo tata oddawał się zborowi. Byłam dzieckiem, które od zawsze zadawało pytania, z zaciekawieniem obserwowałam ludzi i cały ten świat. Już od dzieciństwa zastanawiałam się nad wieloma zjawiskami. Mając taką a nie inną naturę, wyciągałam wnioski z obserwacji życia zborowego. Zostałam wychowana w tak zwanej "prawdzie", wiec życie zborowe było całym moim światem.
Po wielu przemyśleniach zostałam ochrzczona w wieku 18 lat. Przez 12 lat ogarniało mnie uczucie smutku, wyobcowania, pustki i częstego buntu na wiele zjawisk w WTS. Szczerze kochałam i kocham Boga, jednak koniec końców nie widziałam się już w wyimaginowanym świecie nieszczerości i obłudy. Oficjalnie z dniem 15.12.2017 roku przestaliśmy z mężem być Świadkami Jehowy.
To była najważniejsza decyzja którą podjeliśmy. Najpiękniejsze jest w tym to, iż decyzję podjęliśmy zgodnie. Mogę śmiało stwierdzić, że ta decyzja uratowała mi życie. Pragnę dodać iż z mojej 7 osobowej rodziny, aktywnym Świadkiem jest tylko mój brat, oraz mama która już się przebudziła...
Cieszę się, że mogę opisać Wam pokrótce moją historię. :)
-
Opisałam? ::) dziewczyno Ty masz dopiero do napisania. czekam niecierpliwie. Poukładaj to i jedziesz dla nas :) Parę miesięcy czytałaś za darmochę teraz odpracuj wspomnieniami ;)
-
No to niemal w tym samym czasie przestaliśmy być członkami sekty. Mnie za odstępstwo wykluczono 6 dni po Was... Oj będzie nowa najniższa w tym roku.
Tak trzymać!
-
Witaj!
Ale fajnie jak hurtem się wybudzacie. :)
Zawsze to mniej wojenek rodzinnych.
A tata, co był starszym, to co teraz?
-
Witaj Aniu podglądaczko. ;D
-
Witaj wreszcie wśród swoich :) Pozdrawiam.
-
Roszada, mój tata od kilkunastu lat jest nieczynnym Świadkiem. Czyli po nowemu, nie jest już dawno, bo nie zdaje sprawozdania
Kochani, bardzo Wam dziękuje za cieplutkie przyjęcie!:) Po wyjściu z WTS to dużo dla mnie znaczy. :):)
-
Dzięki za info o tacie.
A taki był gorliwy, jak pisałaś: "Mój tata był przez wiele lat starszym".
-
Witaj_ RAJSKI PTAKU
Pięknie nazwałaś swój nick.
„rajskie ptaki” tu przylatują i żywią się naturalną pszenicą a nie zmodyfikowaną.
Regeneruj, regeneruj co zatruł Tobie org
Czuj się dobrze z Nami :) :) :)
-
Roszada, mojego tatę zniszczył system WTS. Zawsze był za braćmi, pomagał, był szczery. Nie wytrzymał chłodu i nacisków korporacji i sam odpuścił dla swojego dobra...Mniemam, że takich fajnych, pokrzywdzonych braci, którzy byli na przywileju jest więcej.
-
Witaj nam Rajska Ptaszyno ;)
Jakże radosne wiadomości "sfrunęły" na forum.
Pięknie się czyta o tym , że kolejne osoby,wręcz rodziny całe, uratowały swoje życie przed "duchowym rajem WTS-u"!
Czerp nadal z forum, układaj sobie nowe, wolne życie wraz ze swymi członkami rodziny, no i pisz co wiesz i co możesz.
Serdecznie pozdrawiam - Lechita :)
-
Pewna legenda opowiada o ptaku, który śpiewa jedynie raz w życiu, piękniej niż jakiekolwiek stworzenie na Ziemi. Z chwilą, gdy opuści rodzinne gniazdo, zaczyna szukać ciernistego drzewa i nie spocznie, dopóki go nie znajdzie. A wtedy, wyśpiewując pośród okrutnych gałęzi, nadziewa się na najdłuższy, najostrzejszy cierń. Konając wznosi się ponad swój ból, żeby prześcignąć w radosnym trelu słowika i skowrona. Jedną najświetniejszą pieśnią za cenę życia. Cały świat zamiera, aby go wysłuchać, uśmiecha się nawet Bóg w Niebie. Bo to, co najlepsze, trzeba okupić ogromnym cierpieniem... Przynajmniej tak głosi legenda.
Pragnę i ja przywitać się z ptaszyną z rajskiego ogrodu :)
Tak więc witaj Rajski Ptaku .
Zadamawiaj się na dobre i utwierdzaj w przekonaniu, że to, co najgorsze macie już sobą.
-
Witaj nam Rajska Ptaszyno ;)
(http://www.galeriapiotra.cal.pl/10.png)
-
Dziękuję jeszcze raz za tak ciepłe przyjęcie! :) Życzę wszystkiego co najlepsze dla wszystkich uczestników forum! :)
-
Rownież witam, już tak od rana!
I jednocześ niezazdroszczę,bo moja żona jeszcze "wierzy"...
-
Cześć BetMen :) nie pragnę ,żebyś uznał, że chcę Cie na siłę pocieszyć, ale jeszcze rok temu byłam totalnym fanatykiem. Krótko opisze o co mi chodzi. Mam w rodzinnie dwie wykluczona siostry od kilkunastu lat. Powód był ten sam: mężczyzna ze świata. Obie wyszły już za mąż, wiec w świetle WTS mogą wracać, ale one nie chcą. Kontaktowałam się z nimi. Ale po kongresie w 2016 roku gdzie był nacisk na zerwanie kontaktów z wykluczonymi, gorliwie postanowiłam napisać do każdej siostry list zrywający kontakt. Tak też zrobiłam. Zerwałam nawet kontakt z moją mamą, która nie chciała zastosować się do tego zalecenia. Na zebraniach podnosiłam dumnie łapkę, jak to trudno zerwać kontakt z wykluczonymi, ale warto, bo to "podoba się Jehowie."
Dziś wiem, że rozerwałam na strzępy swoją rodzinę i zadałam jej niewyobrażalny ból. Byłam fanatykiem gotowym zniszczyć więzi rodzinne. Na szczęście dzięki Nawróceniu, odzyskałam rodzinę i jesteśmy w komplecie!
BetMeniei wiele Kochanych innych osób, jest zawsze szansa zamiany fanatyka w prawdziwego człowieka, który po prostu się wybudzi i zobaczy w jakim bagnie siedział od lat. :) :)
-
Jak to się mówi, dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane.
I czasem w dobrej wierze gotujemy bliskim i sobie piekło na ziemi. Ważne przejrzeć na oczy i próbować wszystko naprawić. A jak się nie da wszystkiego, to choć część.
-
Szczerze Wam powiem,ze jestem teraz w sanatorium i widzę,że tzw. światowe życie jest też puste i bezcelowe,tylko pokus więcej... ;-)
-
Szczerze Wam powiem,ze jestem teraz w sanatorium i widzę,że tzw. światowe życie jest też puste i bezcelowe,tylko pokus więcej... ;-)
E tam więcej pokus , monopolowe są wszędzie :)
-
Fruwaj se ptaszku ,gdzie se chcesz ,to jest wolność. Ni ma presji na specyficznie pojętą miłość i lojalność,żyj dobrze.
-
Witajcie Kochani! :)
Mam na imię Ania i mam 30 lat. Jestem aktywną podglądaczką tutejszego forum od listopada 2017 roku. I nadszedł wreszcie ten dzień, abym oficjalnie się zapisała. Wielu z Was trafiło w moje serce swoimi wypowiedziami, historiami. Wielu z Was nie zdaje sobie sprawy jak bardzo stało się mi bliskie sercu. Jeszcze raz piszę wszystkim "Dzień dobry!" Swoją historię postaram się niedługo opisać :)
Ktoś powiedział, że człowiek bez rodziny, to jak drzewo bez korzeni.
Chyba cos w tym jest.
Niestety ta sekta, nakazuje swoimi doktrynami zrywać więzi rodzinne, co dopiero dobrze widzimy, jak od niej odchodzimy.
Świetnie, że Ci udało się znów przybliżyć do niej i ją odzyskać.
Dziś też nadrabiam braki w powitaniach.
Rajski Ptaku.
Witam Cię serdecznie.
Mam nadzieję, że zaliczam się do tych, co trafili w Twoje serduszko :-*
Miej się tu dobrze i życzę Ci szczęścia w nowym etapie Twojego życia, bez tej sekty.
Kochaj i bądź kochana i szczęśliwa.
Pozdrawiam.
-
Cześć Wam,
Przyszedł moment w którym z wielkim stresem chcę z Wami się czymś podzielić.
Kiedy oficjalnie odeszłam z sekty czułam, że żyję. Trwało to dość długo, jednak od 2 miesięcy, a zwłaszcza od 2 tygodni przechodzimy z mężem istne katusze emocjonalne. Wybuchamy płaczem, niestety dystansujemy się do siebie, czujemy brak sensu w życiu. Jesteśmy rozbici na kawałki. Przyrównuję to do liczenia strat po wygranej wojnie. Kurz opada i podnosi się lament.
Równocześnie, podjęłam terapię z psychoterapeutą. Jestem dopiero po dwóch sesjach, i czuje że to co się dzieje, ma związek z rozgrzebywaniem siebie na terapii.
Czujemy jakby w środku nas była rozdrapana do krwi olbrzymia rana :( Jest to dla nas nie do zniesienia. Plusem jest to, że podejmujemy się rozmowy ze sobą, choć kosztują nas wiele łez i stresu. Wczoraj doszedł do tego mój atak paniki. Oto proszę Państwa skutki należenia do mega destrukcyjnej sekty, która niszczy ludzi. Dosłownie.
Trzymajcie proszę za nas kciuki, żeby chociaż związek nam przetrwał, bo o reszcie szkoda gadać :'(
-
Żeby rany dobrze się zagoiły i zabliźniły czasami trzeba je naprawdę porządnie odkazić.
-
Cześć Wam,
Przyszedł moment w którym z wielkim stresem chcę z Wami się czymś podzielić.
Kiedy oficjalnie odeszłam z sekty czułam, że żyję. Trwało to dość długo, jednak od 2 miesięcy, a zwłaszcza od 2 tygodni przechodzimy z mężem istne katusze emocjonalne. Wybuchamy płaczem, niestety dystansujemy się do siebie, czujemy brak sensu w życiu. Jesteśmy rozbici na kawałki. Przyrównuję to do liczenia strat po wygranej wojnie. Kurz opada i podnosi się lament.
Równocześnie, podjęłam terapię z psychoterapeutą. Jestem dopiero po dwóch sesjach, i czuje że to co się dzieje, ma związek z rozgrzebywaniem siebie na terapii.
Czujemy jakby w środku nas była rozdrapana do krwi olbrzymia rana :( Jest to dla nas nie do zniesienia. Plusem jest to, że podejmujemy się rozmowy ze sobą, choć kosztują nas wiele łez i stresu. Wczoraj doszedł do tego mój atak paniki. Oto proszę Państwa skutki należenia do mega destrukcyjnej sekty, która niszczy ludzi. Dosłownie.
Trzymajcie proszę za nas kciuki, żeby chociaż związek nam przetrwał, bo o reszcie szkoda gadać :'(
Trzymam kciuki.
Ja osobiście zrezygnowałam z psychologów, tylko mnie rozwalali. Ale nie chcę się tu wymądrzać. Ani nic radzić. Myślę, że przezywacie taki syndrom odstawienia od sekty. Chyba każdy coś takiego przechodzi. Chęć powrotu, brak sensu w życiu, myśli samobójcze. Ale jest was dwoje i to duży plus. Macie siebie, gadajcie ze sobą, mówcie o swoich uczuciach nawet takich które wydaja się wam głupie i bezsensowne. Płacz też pomaga... Ja napisałam list do najbliższej mi osoby w sekcie. I to faktycznie mi pomogło. O dziwo. Jeśli ktoś wam mocno zlazł za skórę albo za kimś tęsknicie, to można taki list napisać, którego się nigdy nie wyśle. Już trochę zapomniałam jak to jest , mi calkowicie już przeszło, trochę to trwa. Wymaga czasu.
Trzymajcie się. szkoda , że nie mieszkacie gdzie w pobliżu mnie.
Spotkania z eksami tez pomagają.
Sekta jest moim zdaniem podobna do uzależnienia, i stąd to moje określenie syndrom odstawienia.
-
Też czytałam o tym, że to syndrom odstawienia.
Myślałam jednak, że jak minął rok to będzie ok, a tu taki klops...
-
Rajski Ptaku to musi potrwać , wiadomo wyszłaś z organizacji ale teraz zachodzi pytanie co dalej ? Będąc tam miałaś jakąś ostoję jakieś wartości którymi się kierowałaś , nagle okazuje się że wszystko prysło bo zostaliście oszukani i to w perfidny sposób . Wszystko się zawaliło i wartości znikły też oraz poczucie bezpieczeństwa które mieliście w Orgu . Wiele osób po wyjściu utraciło wiarę , stało się ateistami , i to takie przykre . Zastanówcie się z mężem co dalej , wiele osób wyszło ze względu na osobę Pana Jezusa Chrystusa i odnalazło się . Ja zostałem wyrzucony od świadków za wiarę w Pana Jezusa w lipcu minie już trzy lata . Ale też przechodziłem problemy ze swoją psychiką . Dużo pomocy doznałem od byłych świadków którzy są chrześcijanami , dalej mi pomagają . Sam przechodziłem to co teraz wy , wiele nocy nie spałem i wiele razy drapałem się aż do krwi z nerwów . Dzisiaj jest już lepiej i mam coraz rzadziej takie ataki , czasami nie mogłem jechac samochodem , aby sobie nic nie zrobić musiałem zatrzymać i się uspokoić . Moja rodzina się do mnie nie odzywa matka na mój widok odwraca się , wszyscy mieszkamy w jednej wiosce , cieszy mnie że ludzie mają ubaw jak widzą ich zachowanie . . Ja odnalazłem swoją społeczność chrześcijańska i jestem teraz szczęśliwy . Jednak org tak szybko nie wyjdzie że mnie bo tam siedzi moja matka brat i siostra . Modlę się o nich cały czas , Pozdrawiam ciebie i twojego męża z okolic Słupska . Trzymajcie się !
-
Startek bardzo pięknie napisał.
To jest oszustwo. Myślę , że wyjście z sekty można porównać do utraty kogoś bliskiego, taka żałoba. Po złudzeniach, po ludziach, rozczarowaniach, po straconym czasie. To ogromny stres. Różnie to ludzie przechodzą, i różne rzeczy pomagają. Startkowi pomogła wiara, innemu pomoże ateizm. Każdy ma inną drogę.
Mi pomogła też wiedza, dużo na ten temat czytałam. Mnóstwo książek, świadectw. Niektóre były tak przerażające, że cieszyłam się że mam tyle szczęścia. Szczególnie mocno przeżyłam książkę "Córki dzieci Boga' o sekcie rodzina. Bardzo dużo mi dało zrozumienie , że istnieją też inne sekty, te same mechanizmy, ze moje przeżycia nie są czymś wyjątkowym. Choc jednocześnie każdy człowiek inny i ma prawo do własnego zrozumienia tego co mu się przytrafiło. To co przeżywacie jest całkowicie NORMALNE. Trudno wam może w to uwierzyć ale pokonacie to i wyjdziecie z tego doświadczenia wzmocnieni. Psychomanipulacja, kontrola umysłu czy pranie mózgu. jak zwał tak zwał. To się dzieje naprawdę.
"Choć straciłyśmy czas , którego nikt nam już nie odda jesteśmy wdzięczne za każdy dzień , w którym wspólnie budujemy NOWE wspomnienia i NOWE przyjażnie" tak napisały dziewczyny z tej wstrętnej ohydnej sekty.
Każdy nowy dzień jest dla Was dniem bez sekty, jest nowym darowanym życiem. Rajski Ptaku już nic nie MUSICIE , jesteście wolni. I tacy już pozostaniecie, nie ma odwrotu. Wierzę , że już jesteś na tyle wolna, że sobie tej wolności nie dasz odebrać!
-
Cześć Wam,
Przyszedł moment w którym z wielkim stresem chcę z Wami się czymś podzielić.
Kiedy oficjalnie odeszłam z sekty czułam, że żyję. Trwało to dość długo, jednak od 2 miesięcy, a zwłaszcza od 2 tygodni przechodzimy z mężem istne katusze emocjonalne. Wybuchamy płaczem, niestety dystansujemy się do siebie, czujemy brak sensu w życiu. Jesteśmy rozbici na kawałki. Przyrównuję to do liczenia strat po wygranej wojnie. Kurz opada i podnosi się lament.
Równocześnie, podjęłam terapię z psychoterapeutą. Jestem dopiero po dwóch sesjach, i czuje że to co się dzieje, ma związek z rozgrzebywaniem siebie na terapii.
Czujemy jakby w środku nas była rozdrapana do krwi olbrzymia rana :( Jest to dla nas nie do zniesienia. Plusem jest to, że podejmujemy się rozmowy ze sobą, choć kosztują nas wiele łez i stresu. Wczoraj doszedł do tego mój atak paniki. Oto proszę Państwa skutki należenia do mega destrukcyjnej sekty, która niszczy ludzi. Dosłownie.
Trzymajcie proszę za nas kciuki, żeby chociaż związek nam przetrwał, bo o reszcie szkoda gadać :'(
Trzymam kciuki za Ciebie i Twojego męża. Może mała rada co mi i żonie pomogło. Fakt, że to ja bylem wybudzającym, jako były od wielu lat śJ, a moja żona na wskutek pewnych traumatycznych przeżyć dopiero co przywrócona, ale w tym momencie otwierająca oczy.
Otóż wyjazd, wspólny wyjazd, zmiana otoczenia, totalny luz, zero rozmów o tej destrukcyjnej religii, całkowity reset. Po powrocie do domu (to był tylko weekend), sytuacja była bez porównania lepsza.
Nie wiem, czy Tobie i Twojemu mężowi taka opcja by pasowała, ale nam pomogła.
Monotonia codziennego życia sprzyja dołowaniu się.
Pozdrawiam.
-
Trzymam kciuki za Ciebie i Twojego męża. Może mała rada co mi i żonie pomogło. Fakt, że to ja bylem wybudzającym, jako były od wielu lat śJ, a moja żona na wskutek pewnych traumatycznych przeżyć dopiero co przywrócona, ale w tym momencie otwierająca oczy.
Otóż wyjazd, wspólny wyjazd, zmiana otoczenia, totalny luz, zero rozmów o tej destrukcyjnej religii, całkowity reset. Po powrocie do domu (to był tylko weekend), sytuacja była bez porównania lepsza.
Nie wiem, czy Tobie i Twojemu mężowi taka opcja by pasowała, ale nam pomogła.
Monotonia codziennego życia sprzyja dołowaniu się.
Pozdrawiam.
Super pomysł.
-
Otóż wyjazd, wspólny wyjazd, zmiana otoczenia, totalny luz, zero rozmów o tej destrukcyjnej religii, całkowity reset. Po powrocie do domu (to był tylko weekend), sytuacja była bez porównania lepsza.
Nie wiem, czy Tobie i Twojemu mężowi taka opcja by pasowała, ale nam pomogła.
Staramy się razem spędzać. Np wczoraj szliśmy po lesie w ciszy, a z oczu leciały nam łzy...wiesz Nemo takie wyjście z sekty to mega ostry kaliber, a nie zwykły dół. Potrzeba nam czasu, dużo miłości i czułości. Czuje, że nawet nie musimy sie w danym momencie odzywać, ale potrzeba bliskości nawet tej cichej: "jestem obok"
Potraciliśmy dużo więc jest mega lęk, że i stracimy siebie.
Ale trzeba walczyć!
-
Tak czy owak i tak jesteście wygrani. Wyszliście z tej destrukcji razem. Możecie się wspierać. Wyobraź sobie sytuację, kiedy jeden z małżonków jest gorliwym śJ, a drugi wybudzony. Nie jest wesoło. Wierz mi, coś o tym wiem.
A że teraz macie gorsze, słabsze dni. One przejdą. Czas zabliźnia wszystkie rany.
..wiesz Nemo takie wyjście z sekty to mega ostry kaliber, a nie zwykły dół.
Wiem.
-
Też czytałam o tym, że to syndrom odstawienia.
Myślałam jednak, że jak minął rok to będzie ok, a tu taki klops...
Myślę ze dacie radę (jak wzajemnie się miłujecie) :) :)
Pozytywne nastawienie do siebie i wymiana myśli (konieczna) .
Dacie rade . Pozdrawiam .
-
Potraciliśmy dużo więc jest mega lęk, że i stracimy siebie.
Ale trzeba walczyć!
Potraciliście dużo, ale także wiele zyskaliście. Zyskaliście WOLNOŚĆ i kontrolę nad własnym życiem. Przestaliście być mechanicznymi pajacykami, które odgrywają melodyjki, i tańczą, jak je zaprogramowano. Teraz musicie tylko znaleźć własną melodię, która będzie zgodna z WASZYMI upodobaniami. Macie ten komfort, że każde z was budzi się obok ukochanej osoby, je z nią śniadanie, nie musząc żyć w ciągłej gonitwie zebrań i służby. Każde z was MOŻE zrobić wiele dla siebie samego i dla tej drugiej osoby, bo NIE MUSI CIĄGLE STARAĆ SIĘ DLA JEHOWY.
Czasem patrząc w tył, żałujemy tego, co minęło, tylko to już nie wróci, obojętnie co by nie zrobić. Dlatego warto patrzyć przed siebie, gdzie jeszcze WSZYSTKO MOŻE SIĘ ZDARZYĆ I WSZYSTKO MOŻEMY ZYSKAĆ.
-
To jest oszustwo. Myślę , że wyjście z sekty można porównać do utraty kogoś bliskiego, taka żałoba. Po złudzeniach, po ludziach, rozczarowaniach, po straconym czasie.
Też mi coś takiego ostatnio przyszło do głowy. Spotkałam się z określeniem "syndrom przewlekłej żałoby" i myślę, że wiele ofiar sekt coś takiego przeżywa. Tak jak napisałaś: żałoby po złudzeniach, ludziach i straconym czasie.
-
Zyskaliście WOLNOŚĆ i kontrolę nad własnym życiem. Przestaliście być mechanicznymi pajacykami, które odgrywają melodyjki, i tańczą, jak je zaprogramowano. Teraz musicie tylko znaleźć własną melodię, która będzie zgodna z WASZYMI upodobaniami. Macie ten komfort, że każde z was budzi się obok ukochanej osoby, je z nią śniadanie, nie musząc żyć w ciągłej gonitwie zebrań i służby. Każde z was MOŻE zrobić wiele dla siebie samego i dla tej drugiej osoby, bo NIE MUSI CIĄGLE STARAĆ SIĘ DLA JEHOWY.
Villa Ella, bardzo cenimy sobie tę wolność, to odcięcie od destrukcyjnego czynnika.
A teraz czas na detox, a z detoxem właśnie bywa różnie.
Bardzo Wam wszystkim dziękuje za ciepłe słowa otuchy wyrażone przez posty i wiadomości prywatne. Bardzo, bardzo to doceniam :-*
-
Trzymajcie proszę za nas kciuki, żeby chociaż związek nam przetrwał, bo o reszcie szkoda gadać :'(
Mąż nadal jest aktywnym SJ?
-
Ania , daleki jestem od narzucania się w trudnych chwilach ale jeśli macie ponownie ochotę wpaść do nas kiedykolwiek , najlepiej w sobotę ,najlepiej nieparzystą , najlepiej w miesiącu z literką " r" w środku lub inna ulubioną to zapraszamy na reset . :)
P.S kupiłem karton chusteczek i mam jakieś niedobre , za to drogie jak to u mnie alkohole bo ja za mało piję aby pic byle co . Wpadajcie.
-
Mąż nadal jest aktywnym SJ?
Nie. Zapraszam do przeczytania mojej historii :)
-
oj Rajski Ptaku rozumiem rozumiem 😥
też przez to przechodziła!
był płacz, ściskanie w tchawicy, budzenie sie w nocy z pytaniem co teraz?!
i wszystko to sama, mąż się nie dawał. dopiero moja determinacja i jego logiczny umysł pomogły nam się połączyć.
przeżyjecie, okrzepniecie
płaczcie to lepsze niż duszenie w środku
idzie wiosna czas na porządki
oczyść dom porzucaj niepotrzebne rzeczy
pomoże
dziś już nie rozpaczam, cóż, zrobiono mnie konia
ciężko to znieść,
ale są gorsze rzeczy mogliśmy np żyć w okupowanej Polsce
wyjazd dobrze by wam zrobił
kup sobie jakąś szmatkę wiem banał ale jakże nam kobitkom to pomaga
w wts człowiek musiał się ze wszyztkim szczypać, za wszystko być wdzięcznym
nie było miejsca na zwykłe codzienne życie. kontrola każdego aspektu życia!
jak sobie to przypomnisz to ci ulży
ściskam
-
Dziękuje Trinity :)
Fajna babka z Ciebie :)
Nawiązując do porządków, to my jesienią wywaliliśmy z szaf wszystkie świadkowskie ciuchy. Był nawet pomysł, żeby porozrzucać je na teren Sali, ale mąż mnie powstrzymał :o a szkoda.
Co do ciuszków, to mój mąż przeszedł metamorfozę, bo wymienił całą garderobę na nową. Wygląda extra :) Ja też oczywiście nie omieszkałam 8-)
Została "tylko" głowa, do uporządkowania....
-
To jest długi i bolesny proces, kto nam próbuje wmówić, że z nim było inaczej zwyczajnie kłamie.
Albo nie, napiszę ładniej...oszukuje sam siebie.
Dziś jest łatwiej, są takie miejsca jak to, gdzie są ludzie podobni do nas. Gdy ja odeszłam czułam się jakbym była jedynym odstępcą na świecie.Byłam sama, dosłownie i w przenośni. Czasem tak bardzo bolała mnie dusza, że znów chciałam zaprzedać duszę diabłu i wrócić do org...byle nie być tak wyizolowaną. Później miałam lepsze pomysły, wolałam umrzeć niż wrócić. Tak, gdy nie dawałam rady pragnęłam śmierci. Na szczęście żadna z tych rzeczy mnie nie spotkała, jednak org...smród ciągnie się za mną całe życie.
To jak numer wypalony w obozie, który w czasach pokoju/spokoju nie pozwalał ofiarom zapomnień.
My też mamy takie ''numery'' tkwią gdzieś w głowie i w najmniej oczekiwanym momencie dają o sobie znać.
Ty masz kochana męże, jest Was dwoje, jest Wam łatwiej i tego się trzymaj.
Powodzenia
-
Na razie nie ogarniam czemu miałoby się rozsypać małżeństwo po odłączeniu.
-
Trzymajcie się razem! Trzymam kciuki!
-
idzie wiosna czas na porządki
oczyść dom porzucaj niepotrzebne rzeczy
pomoże
Ja sobie zaaranżowałam na nowo mieszkanie. Nie w sensie mebli, bo te niedawno kupowałam, tylko dodatków i ozdób. Poza tym kupiłam kwiatki na balkon, kilka lampionów, lampy solarne zmieniające kolor; siedzę sobie na tym balkonie wieczorem i czuję się jak na wczasach. Deliberuję też nad kupnem ogródka działkowego i urządzeniem tam (oprócz rabatek z kwiatami) skalniaków, oczka wodnego i obowiązkowo zainstalowaniem grila. I posadzeniem drzew i krzewów owocowych, bo choć za owocami nie przepadam, to lubię, jak do kwitnących krzewów i drzew przylatują owady. W książce, którą ostatnio przeczytałam, było takie zdanie: "Jeśli boli cię serce, zajmij czymś myśli; jeśli bolą cię myśli, zajmij czymś ręce". Pozdrawiam
-
Ja sobie zaaranżowałam na nowo mieszkanie. Nie w sensie mebli, bo te niedawno kupowałam, tylko dodatków i ozdób. Poza tym kupiłam kwiatki na balkon, kilka lampionów, lampy solarne zmieniające kolor; siedzę sobie na tym balkonie wieczorem i czuję się jak na wczasach. Deliberuję też nad kupnem ogródka działkowego i urządzeniem tam (oprócz rabatek z kwiatami) skalniaków, oczka wodnego i obowiązkowo zainstalowaniem grila. I posadzeniem drzew i krzewów owocowych, bo choć za owocami nie przepadam, to lubię, jak do kwitnących krzewów i drzew przylatują owady. W książce, którą ostatnio przeczytałam, było takie zdanie: "Jeśli boli cię serce, zajmij czymś myśli; jeśli bolą cię myśli, zajmij czymś ręce". Pozdrawiam
Ty, Ewka! Słuchaj!. Zaprosisz mnie? Przyjedziemy w większej ekipie, aby nie było sam na sam. Nawet ten ogródek Ci ogarnę. Winogrona posadzimy jeszcze, bo one dobrze fermentują. Trochę się bliżej poznamy. Jakie kwiaty na balkon kupiłaś? Wśród takiego środowiska balkonowego warto wieczorem jakąś lampkę wina spożytkować. W ekipie będą chłopaki i dziewczyny, więc o malowaniu paznokci też będzie sobie można pogadać. :)
-
Ty, Ewka! Słuchaj!. Zaprosisz mnie?
Jak przyjedziecie z kilkunastoma flaszkami, takimi, jakie ostatnio Morris kupował, to wpadajcie.
-
Jak przyjedziecie z kilkunastoma flaszkami, takimi, jakie ostatnio Morris kupował, to wpadajcie.
Kobiety w miarę posuwania czasu są coraz bardziej wymagające. Kiedyś drinki z czystej wódki były dobre. Teraz ruda musi być. Zgnije Ci ten balkon i ogródek. A Turkuć Podjadek zeżre wszystkie marchewki. I wtedy nie oskarżaj innych i całego środowiska. Same jesteście sobie winne ;) I bądź tu miły dla kobiety!?!? Nie ma sensu kupować kredensu. :D
-
Kobiety w miarę posuwania czasu są coraz bardziej wymagające. Kiedyś drinki z czystej wódki były dobre. Teraz ruda musi być. Zgnije Ci ten balkon i ogródek. A Turkuć Podjadek zeżre wszystkie marchewki. I wtedy nie oskarżaj innych i całego środowiska. Same jesteście sobie winne ;) I bądź tu miły dla kobiety!?!? Nie ma sensu kupować kredensu. :D
Świat generalnie jest okrutny i niesprawiedliwy, co zrobić. :) Life is not fair, get used to it, mawia Bill Gates i ma rację. :)
Ja sobie zaaranżowałam na nowo mieszkanie. Nie w sensie mebli, bo te niedawno kupowałam, tylko dodatków i ozdób. Poza tym kupiłam kwiatki na balkon, kilka lampionów, lampy solarne zmieniające kolor; siedzę sobie na tym balkonie wieczorem i czuję się jak na wczasach. Deliberuję też nad kupnem ogródka działkowego i urządzeniem tam (oprócz rabatek z kwiatami) skalniaków, oczka wodnego i obowiązkowo zainstalowaniem grila. I posadzeniem drzew i krzewów owocowych, bo choć za owocami nie przepadam, to lubię, jak do kwitnących krzewów i drzew przylatują owady. W książce, którą ostatnio przeczytałam, było takie zdanie: "Jeśli boli cię serce, zajmij czymś myśli; jeśli bolą cię myśli, zajmij czymś ręce". Pozdrawiam
W każdym razie mi takie ogarnianie przestrzeni życiowej na nowo bardzo pomaga (i książki, książki, jeszcze raz książki, i wyjazdy też), ale każdy jest inny i każdemu zapewne pomaga co innego.
-
Dzieki za miłe rady, watek widze rozbudowal sie o ogrodnictwo itp ;D
W najgorszych momentach widzę, że pomaga nam ruch: rower, dlugie spacery, gimnastyka. Wtedy zmęczenie fizyczne zaczyna przewazac nad bólem duszy.
Grunt to znaleźć to co nas pozytywnie nakręca.
Tazla teraz do Ciebie pare slow: Twoj post mnie pozytywnie zmiażdżył, dziekuje😊 poczulam mega zrozumienie!