Świadkowie Jehowy - forum dyskusyjne
BYLI... OBECNI... => BYŁEM ŚWIADKIEM... nasze historie => Wątek zaczęty przez: Dagmara w 12 Czerwiec, 2017, 14:41
-
Witam!
Przeczytałam tu wiele ciekawych historii, po krótkim namyśle postanowiłam podzielić się swoją.
W późnych latach osiemdziesiątych moja przedwcześnie owdowiała mama zainteresowała się organizacją ŚJ Pogrążona w żałobie z dwójką małych dzieci poznając '' prawdę'' zyskała wsparcie, zainteresowanie i poczucie ciepła. Pamiętam czarno białe publikacje Strażnica i Opowieści Biblijne . Pochodzimy z małej wsi na Podlasiu. Możecie sobie wyobrazić jaki szok w okolicy wywołała decyzja mojej mamy, dochodziło do incydentów , obelgi i zastraszanie były na porządku dziennym . W krótkim czasie do mojej mamy dołączyli jej rodzice ,przyjęli chrzest . Przeprowadziliśmy się do pobliskiego miasteczka. Zbór składał się z trzech rodzin . Niestety w nowej szkole nie było lepiej w wieku 11 lat dziecko oczekuje akceptacji , nawiązuje pierwsze przyjaźnie ... Wyzwiska typu ''Wiara'' '' Jehówka '' , uśmieszki nauczycieli i inne naganne zachowania z którymi przyszło mi się zmierzyć po latach uważam za ważne , to mnie zahartowało ...
Uczęszczałam na zebrania , angażowałam się w służbę , uczestniczyłam w studium biblijnym. Pamiętam pierwszy kongres na stadionie dziesięciolecia w wa-wie. W pewnym momencie około 14 roku życia zaczęłam czuć się ''osaczona'',odczuwałam silną presję ze strony najbliższych, ze powinnam podjąć decyzję o swoim chrzcie. Ten czas , gdy świat najsilniej przyciąga jest powiedzmy momentem próby. Odizolowana maksymalnie od ''świata'' , zaczęłam analizować ile wiary jest we mnie , w moim sercu ,wnioski mnie przestraszyły , nie czułam więzi z Bogiem, którego ''podano mi na tacy'' . Wcześniej praktykowana religia to oczywiście Katolicyzm ,byłam chrzczona i byłam u komunii , ufałam mojej mamie , gdy mi tłumaczyła, ze teraz to jest prawda dla nas i wierzymy w to.. a tamto wyznanie jest nieprawdziwe . Nie zdecydowałam się na chrzest, powoli manifestowałam narastający brak zaufania , a już po chorobie mojej mamy , gdy w zasadzie zostałyśmy same z siostrą (ja 16 lat, ona 13) coś we mnie pękło. Bracia w tamtym czasie bezradnie rozkładali ręce, ba za przyczynę upatrywano moją postawę , ze mama dostała ciężkiej depresji na wieści o moim wahaniu ... i braku decyzji co do mojej drogi w wierze .
Odczekałam do chwili aż mama mogła funkcjonować i zdecydowałam obwieścić jej moją decyzję. W krótkich słowach wyjaśniłam , ze nie zostanę ŚJ bo nie czuję tego w sercu , że postąpię wbrew sobie , a jeśli spróbuje mnie zmuszać, to weźmie na siebie odpowiedzialność przed swoim Bogiem , bo zrobię to dla niej a nie dla siebie. Zrozumiała, pozwoliła mi rozwijać się duchowo tak jak tego potrzebowałam.
I to byłby dobry finał :) niestety nie jest . Idąc w swoją stronę zostałam pozostawiona sama sobie , mama otoczyła się gronem bliskich przyjaciół - braci , wyszła za mąż mieszka na pomorzu . Żyje złudzeniami i marzy o przyszłym życiu w Raju. Nie mam do niej żalu , wybaczyłam .
Dziś jestem dojrzałą kobietą , niezwykle bogatą w doświadczenia :D. Mam swoją rodzinę, spełniam się zawodowo mam dwie córki. Nigdy nie żałowałam swojej decyzji, młodsza siostra poszła w moje ślady , jesteśmy ze sobą bardzo blisko . Odczuwamy spokój ducha na myśl że mama jest szczęśliwa w swoim związku . Odległość nam pomaga ... nie mamy poczucia wyobcowania .
Puenta jest taka. Jeśli coś robisz wbrew sobie , to wcześniej czy później , to się obróci przeciwko tobie. Nie warto.
Być może zbyt chaotycznie opisałam swoją historię , ale to wcale łatwe nie jest , takie wynurzanie :)
-
Witaj. Bardzo dziękuję, że podzieliłaś się swoją historią :)
-
Być może zbyt chaotycznie opisałam swoją historię , ale to wcale łatwe nie jest , takie wynurzanie :)
Witaj serdecznie :)
Nie jest to łatwe, dlatego tez nie każdy z nas ( forumowiczów) jest gotowy aby opowiedzieć swoją historie ;) Podziwiam za odwagę i dziękuje.
-
To chyba wynik przepracowanych ''bolączek'' .Świadomość kim jestem, oraz duży dystans. Nie jestem wrogo ustosunkowana do JŚ acz nie nawiązuję bliskich relacji z jej członkami . Przede wszystkim szacunek , bo jeśli chcę być szanowana , będę szanowała innych. Jestem zwolenniczką prostych zasad.
-
zaczęłam analizować ile wiary jest we mnie , w moim sercu ,wnioski mnie przestraszyły , nie czułam więzi z Bogiem, którego ''podano mi na tacy'' .
Witaj :)
Dokładnie, nie czuje się nic, a patrząc na tych ludzi który mówią och i ach rozpływając się nad błogosławieństwem jakie na nich spływa, można tylko dostać doła.
Ja przystąpiłam do symbolu w wieku 15 -16 lat i jakież było moje rozczarowanie gdy po wyjściu z wody nie czułam nic, a nic. Nooo, może byłam trochę cięższa bo namokłam. :D
ale to wcale łatwe nie jest , takie wynurzanie
Nie jest łatwe i my to doskonale rozumiemy.
-
To też ogromna odpowiedzialność , a ciężar jaki może przysporzyć jest trudny do dźwigania. Przeanalizowałam wszystkie za i przeciw , po czym okazało się, że to nie dla mnie. Niemniej jednak nawet jeśli wybrałabym ten kierunek , mam prawo do błędu . dlatego wyszłabym bez poczucia winy. Na błędach własnych nauka przebiega najlepiej. Pamiętam , że moja sympatia z ówczesnych lat na wieść o mojej decyzji ,przybiegł do nas do domu z głośnym zapytaniem czy to prawda, ze nie zostanę ŚJ nie wiele myśląc wymierzył mi policzek. No coś nieprawdopodobnego ... to mnie tylko upewniło w swojej decyzji.
-
Dobrze rozumiem : był tylko sympatią i podniósł na Ciebie rękę?
Strach pomyśleć, jakim byłby partnerem w przyszłości....ot, miłość do bliźnich w najczystszej postaci >:(
Witaj wśród nas.
-
Niestety w nowej szkole nie było lepiej w wieku 11 lat dziecko oczekuje akceptacji , nawiązuje pierwsze przyjaźnie ... Wyzwiska typu ''Wiara'' '' Jehówka '' , uśmieszki nauczycieli i inne naganne zachowania z którymi przyszło mi się zmierzyć po latach uważam za ważne , to mnie zahartowało ...
Witaj Dagmara. Biedna-za darmo i na darmo te prześladowania przeżyłaś. W imię dziadków z Brooklynu.
-
Teraz, gdy patrzę z perspektywy czasu mogę ze spokojem powiedzieć, że mimo tych trudnych doświadczeń jestem wolna. To wszystko wydarzyło się nie bez powodu. Nie czuję urazy, to sporo nauki " potu i krwi " ale bardzo uodparnia na naiwność .
-
Dobrze jest być pogodzonym sam ze sobą to prawdziwy komfort psychiczny. :)
-
Dagmaro twoje szczęście że nie zostałaś ochrzczonym świadkiem , uniknęłaś tzw.swiadkowskiej miłości . Cieszy mnie że opisałaś swoją historię , wielu z nas ma bolesne przejścia z organizacją .
-
Witam Cię Dagmaro!
Smuta historia, tak jak historie wielu tu z nas. Najważniejsze to wyciągać właściwe wnioski na przyszłość.
Pobyt w organizacji również oduczył mnie naiwności.
Czytując Waligórskiego: "Teraz Czesko se uż ne da srat do kaszy..." ;D
Życzę Ci miłego i pozytywnego pobytu w naszym gronie.
Serdecznie pozdrawiam - Lechita :)
-
Witaj Dagmara. Biedna-za darmo i na darmo te prześladowania przeżyłaś. W imię dziadków z Brooklynu.
No właśnie nie na darmo Salome :) Życie nauczyło mnie, że moje decyzje mają konsekwencje, nic nie przychodzi łatwo , więc cena jaką ''zapłaciłam '' jest adekwatna. Wiem również , że najlepszą ''ofiarą'' organizacji jest osoba z problemami w danym momencie życia i jest to skrzętnie wykorzystywane przez jej członków.
Dziadkowie z Brooklynu .... :) Będąc za granicą imałam się różnych zajęć, w kręgach Polonii popularyzowano sprzedaż bezpośrednią np firmy Amwey. Z ciekawości pojechałam na jedno z ich spotkań , to był rodzaj kongresu sprzedawców . Wytrzymałam godzinę , struktura prowadzenia takich spotkań wyglądała identycznie jak u JŚ tylko tu bogiem był pieniądz . I bez obłudy jest tam wielbiony .Kolejne spotkanie z inną firmą tym razem Mary Kay to samo , a nawet bardziej. Prowadząca wykrzykiwała hasła typu '' kto jest ''Mary Keyką '' zasługuje na pomoc i wsparcie - dziewczyny jesteśmy z wami itp. W kuluarach zdradziła mi że jej dochód z m-c jako generalnej dyrektor to 100 tyś zł . Brawo ona :D To tak btw moich doświadczeń . Piramidy .
-
Fajnie, że udało Ci się ułożyć życie :)
-
Dagmaro twoje szczęście że nie zostałaś ochrzczonym świadkiem , uniknęłaś tzw.swiadkowskiej miłości . Cieszy mnie że opisałaś swoją historię , wielu z nas ma bolesne przejścia z organizacją .
Lechito bardzo cie lubie za krzewienie słowiaństwa
Ale rozwiń to czeskie przysłowie
-
Lechito bardzo cie lubie za krzewienie słowiaństwa
Ale rozwiń to czeskie przysłowie
Trinity Twoje uczucia są jak najbardziej odwzajemnione :)
Ta czeska wstawka to fragment satyrycznego tekstu Andrzeja Waligórskiego:
"Krtka opowiest o pripadkowe demokrace w Czechosłowace "
Serdecznie Cię pozdrawiam , siostro Słowianko! :)