Świadkowie Jehowy - forum dyskusyjne

BYLI... OBECNI... => BYŁEM ŚWIADKIEM... nasze historie => Wątek zaczęty przez: Maurycy w 23 Maj, 2017, 10:48

Tytuł: Trochę inna historia byłego...
Wiadomość wysłana przez: Maurycy w 23 Maj, 2017, 10:48
Witam

Na wstępie chciałem napisać, że na forum trafiłem totalnie przypadkiem, przez jakiś filmik na YT - podajże pana Macieja. Przeczytałem jego historie i to w jakiś sposób popchnęło mnie do opisania własnej - skrajnie innej.

Moim rodzice zostali ŚJ jak miałem 3,5 roku. Należeliśmy do jednego z zborów w Gdyni (musicie mi wybaczyć ale nie będę podawał nazw, imion, nazwisk, jedynie fakty które osoby z Gdyni mogą skojarzyć - dlatego proszę uszanujcie to i nie pytajcie czy to Tadeusz, Stefan czy ktoś). Imiona, nazwy są przypadkowe.

Jak napisałem miałem lat 3,5. Czyli jestem ochrzczony w KK, moje rodzeństwo już nie było. Moi rodzice wykazywali różne zainteresowanie, większość znam z opowieści ale jedno wpuściło, drugie zaczęło studiować pierwsze ale mimo wszystko to Ojciec dorwał się do koryta, przepraszam że tak to nazywam ale w Gdyni dzieci starszych to była lepsza i wyższa kasta - ale do tego dojdziemy później.

Z lat mojej młodości pamiętam jedynie ciągłe ataki i szykany, od dziecka wmawiano mi, że prawda mnie uratuje, uczyłem się regułek, czytałem wszystkie czasopisma i książki - do dzisiaj mam kilka ulubionych. Pozostał sentyment, ponad 20 lat byłem czynnym i aktywnym ŚJ. W wieku 16 lat wziąłem chrzest, na stadionie Lechii w Gdańsku. Byłem bardzo szczęśliwym dzieckiem, po walce w szkole, szykanach, pluciu, biciu wracałem do azylu - do raju na ziemi, który ŚJ przygotowali w moim zborze.

Moja kariera - nie umiem znaleźć innego słowa - wyglądała identycznie jak w większości przykładów, noszenie mikrofonów, puszczanie podkładów pod pieśni, lektor, itp... sługą nie zostałem chociaż było to moje marzenie - w zasadzie to mojego Ojca, który z człowieka po zawodówce, mówiącego i piszącego "PSZYSZŁEM" stał się zbawicielem zboru, wielkim inkwizytorem oraz jak się później okazało największym hipokrytą. Ale o tym zaraz....

W wieku 20 lat pojechałem na pierwszy obóz pionierski (sam, bez rodziców). Piwak pionierski - bo nie oszukujmy się ale co może robić 20 osób w wieku 19-23 z 2 opiekunami co śpią jak kury od 21:00. Seks, papierosy, alkohol i nawet narkotyki, byłem zdruzgotany, że jak tak można, wszystko to dzieci starszych, ich ojcowie często przemawiali na kongresach - jednego nawet na międzynarodowym (chyba w Paryżu). Ale tak to wyglądało... niestety tutaj muszę zrobić dygresję na temat wielkiego inkwizytora - mojego Ojca.

Jak pisałem wcześniej, mój Ojciec, prosty a wręcz prostacki człowiek, okazał się genialnym mówcą, tak dobrym że potrafiłbym Eskimosom sprzedać śnieg w ilościach hurtowych, ja byłem molem książkowym, często mu opowiadałem co wyczytałem a to potem trafiało do wykładów - był dla mnie wzorem. Starszym, pionierem pełno czasowym, nadzorcą szkoły teokratycznej, skarbnikiem, kurcze kim on nie był. Założył firmę w której zatrudniał, takich jak on - tzn. już w tym momencie biedniejszych i wtedy ujrzałem to co mnie zdziwiło, a po latach wzbudziło we mnie wstręt. Mój Ojciec oraz kilku starszych, szybko potrafili rozszerzyć zbór od 14-25 osób rocznie - powstawał kolejny, kolejny itp. Przychodzili ludzie biedni, zrezygnowani, oni załatwiali im pracę, oferowali pomoc - to było takie dobre, jednak z wiekiem widzę że tworzyli grupę ludzi od nich zależną - przysługa za przysługę. Ojciec zbudował imperium, już nie wrzucał 100 pln do skrzynki na datki - lądowały tam sumy 1000-2000 pln raz na miesiąc. Dorobił się. Zaczęło się prestiżowe życie, więcej kasy, lepsze samochody, wyższe stanowisko w Klubie (tam młodzi nazywali ŚJ - mówiliśmy że to Klub). I wieczna inkwizycja, obnażanie ludzkich problemów i stanowisk, dumne chodzenie na komitety sądownicze, rozmowy przy grillu i piwie jak kogo upieprzyć. Szczególnie tych co mieli stanowiska.

Jak wróciłem z tego piwaku, poleciałem do Ojca, oburzony - a ten wymierzył sprawiedliwość - kilku kluczowych graczy spadło z stołka, na ich miejscu pojawili się kolejni - świeżo przyjęci - miedzy innymi przez mojego Ojca. Sieć uzależnionych ludzi rosła - jak w mafii. Tutaj ktoś tutaj mógłby napisać - to jeden człowiek, wiecie miał wpływy, itp. Tak nie było. Ale o tym potem, innym razem. Po tym feralnym piwaku pojawił się kolejny, podobny, tym razem dzieci takie i takie, czasem nawet młodzi bez rodzin "w prawdzie". Byłem dumny że mogę donosić :) raportowałem Ojcu każdego dnia, każdą ściemę, każde udawanie w godzinach, spóźnienia na czytanie tekstów itp... Mój Ojciec rozpętał piekło, w wyniku którego kilka osób wykluczyli, doszło nawet do jednego rozwodu itp.. za dużo nie chcę pisać - tu nie chodzi o konkretne przykłady ale klimat jak to wygląda. Jedna z dziewczyn zadała mi pytanie przez łzy jak przy starszych opowiadałem co zrobiła: a jak Ty będziesz się czuć - jak kiedyś będziesz miał chwilę słabości pomyśl. Pomyślałem - zadrwiłem w myślach, czułem się bezpieczny, mój Ojciec to władca, obroni mnie, jakże wtedy się myliłem. Resztę opisze może kiedyś... jakoś nie mam weny. Chciałem to zostawić tutaj ale przyznam że męczy mnie poczucie winy, zła które zrobiłem w imię dobra, które jest niczym jak interpretacją człowieka.

Kiedy miałem 22 lata, na pierwszy komitet została wezwana moja mama. Byłem zdziwiony. Jak to ? przecież była przykładną żoną, głosiła, raportowała dużo godzin, gościła regularnie braci, przy każdej okazji gotowała, pomagała, ba nawet zrekrutowała ok. 12 osób. Okazało się, że moja mama zdradziła mojego tatę, z jednym ze swoich studiujących głosicieli, dowodów nie było ale ponoć 6 osób to widziało. Nie wiem jak ale akcja i piłka była szybka, moja mama została wykluczona, całkowicie z społeczności, została beż środków do życia, totalnie bez niczego. My dostaliśmy czas aby się określić. Ojciec się wyprowadził w ciągu jednego dnia i wyjechał z miasta. Wtedy zaczęły się problemy, nie chcę się rozpisywać ale ja i moje rodzeństwo zaczęliśmy odczuwać piętno tej sytuacji. Znajomi, koledzy z Klubu nas unikali, mój Ojciec był gwiazdą a moja mama go zdradziła, w tak  hermetycznym społeczeństwie wieści szybko się rozchodzą. Zostałem wezwany na spotkanie ze starszymi, jak się miało okazać później nie by porozmawiać - o "planie naprawczym" a o tym jak dosypać zarzutów mamie, wybielić ojca i się "określić, po czyjej jestem stronie".

Dostałem napisane pismo, w którym ja opisuję jak widziałem miejsce zdrady, byłem naocznym świadkiem. Tak czy siak nie podpisałem papieru, powiedziałem że to obłuda, że muszę porozmawiać z Ojcem - nie wiedzieliśmy gdzie jest, zmienił numer, zapadł się pod ziemię, ŚJ go ukryli. Kontaktu z ojcem nie miałem kilka miesięcy, gdzieś pokątnie dowiedziałem się że mieszka u kobiety, którą poznał w innym mieście w innym zborze podczas wykładów. Była młodsza, z "czystej rodziny" (aż na usta się ciśnie słowo czystej aryjskiej rodziny - przepraszam ale to takie wszystko podobne). Rodzice spotkali się podczas sprawy rozwodowej, moja mama totalnie przegrała, poznaliśmy tez obecną partnerkę ojca, była mówiąc krótko 20 lat młodsza i śliczna. Raptem 4-5 lat starsza ode mnie. To wewnętrznie zabiło moją mamę, nie miała w nikim oparcia, katolicka rodzina się śmiała, zresztą byli zmęczeni ciągłymi atakami ojca. To spowodowało że moja mama oraz siostry postanowiły się otruć. Finalnie udało się uratować mame i siostrę, dla starszej nie było ratunku. Po ok. 14 miesiącach po rozprawie ojciec wziął ślub z partnerką i zaczął piąć się w drabinie (jak w serialu Path - polecam, dużo podobieństw). Znowu jest starszym i zapewne inkwizytorem, widziałem go ok 14 lat temu. Nie zna moich dzieci, dzieci mojej siostry, naszych rodzin. Raz w czas wyśle sms o treści koniec świata bliski - zginiecie. To tyle...

A chciałem dodać że sam się odłączyłem a nie zostałem wykluczony. Cała sprawa z moją mamą to była ustawka, jeden z starszych umierając powiedział o wszystkim żonie i synowi, jego rodzina odeszła. Dla mnie ŚJ to dziwna forma, która buduje bańkę - uczy miłości, kocha, szanuje do momentu aż wierzysz i spełniasz postawione Ci zadania. W przeciwnym razie, to najgorszy wróg, mafia, która ma swoich ludzi wszędzie, mi ŚJ zabrali siostrę, dziewczynę - a moja mama nadal pozbierać się nie może, ma problemy z alkoholem, jest wrakiem człowieka i ogląda czasem na FB zdjęcia uśmiechniętego męża z nową czystą rodziną.

Dziękuję za Waszą uwagę, musiałem to z siebie wyrzucić.
Tytuł: Odp: Trochę inna historia byłego...
Wiadomość wysłana przez: on-on w 23 Maj, 2017, 11:10
Witaj,
Po przeczytaniu postu czuję niesmak. Myślę, że w tamtych czasach o których piszesz nie bylibyśmy kolegami. :)

Powinieneś zdobyć się na odwagę i przeprosić tych wobec, których czujesz wyrzuty sumienia. I nie zwalać winy na poczucie pełnienia misji w imię religii.

Tytuł: Odp: Trochę inna historia byłego...
Wiadomość wysłana przez: yanco w 23 Maj, 2017, 11:13
Błądzenie jest rzeczą ludzką, ale dobrowolne trwanie w błędzie jest rzeczą diabelską.
Św. Augustyn

Maurycy spoko . Dobrze jest . Każdy robi głupstwa których potem żałuje. Sztuka jest przyznać się do głupstw. A Ty przecież znasz już tę sztukę :) Grunt to wrócić na dobrą drogę :) . Ciekawe jest obraz SJ przedstawiony przez Ciebie . Jeśli starczy Ci sił to napisz więcej, może to komuś pozwoli zobaczyć w tym co piszesz i siebie.
Tytuł: Odp: Trochę inna historia byłego...
Wiadomość wysłana przez: Trinity w 23 Maj, 2017, 11:26
chciałam napisać NIE WIERZĘ ale znałam podobnych ,władców'
pisz jeśli ci to pomoże
nie zlinczujemy cię tutaj
kolejdy przykład na to że WTS generuje ludzi pogubionych ( o sobie też tak myśle)
na szczęście jestem już poza tym
znałam inkwizytorów, policjantów ile oni ludzi skrzywdzili...
poczuł byś ulgę gdybyś wszystkie te osoby przeprosił
Tytuł: Odp: Trochę inna historia byłego...
Wiadomość wysłana przez: Maurycy w 23 Maj, 2017, 11:29
Przepraszałem, zrobiłem listę osób bezpośrednio zranionych. Nie wspomniałem o tym ale największym wsparciem dla mnie w pewnym momencie osoba, która została pośrednio poszkodowana tym co zrobiłem, byłem po prostu głupim gówniarzem, zapatrzonym w obraz ojca.

Nie próbuję się tłumaczyć, robię bo przez całe "dorosłe" życie. W przyszłym roku będę miał 41 lat, męczy mnie już tłumaczenie dzieciakom, żonie i nowej rodzinie, że mojego ojca nie ma. Do wierzeń się nie odnoszę, jak powiedziałem, w dużej mierze to kwestia interpretacji. Dla mnie dziwne i wręcz skrajnie patologiczne jest to że organizacja daje narzędzia, które w złych rękach mogą wyrządzić wielką krzywdę, psychiczną a nawet fizyczną. To jest sensem mojej opowieści. Nie to czy byłem gorliwym ŚJ czy byłem typem BMW (tak mawiał mój ojciec, bierny mierny wierny). Dla ludzi takich jak mój ojciec, organizacja ŚJ staje się życiową szansą na sukces, na spełnienie swoich ambicji, mrocznych pragnień i to jest chore.
Tytuł: Odp: Trochę inna historia byłego...
Wiadomość wysłana przez: Dietrich w 23 Maj, 2017, 14:04
U mnie masz wielki szacun, że zechciałeś otworzyć się przed w sumie obcymi ludźmi i opowiedzieć ze szczegółami swoją historię. To wielka pomoc dla ŚJ będących w organizacji ale targanych przez wątpliwości i wyrzuty sumienia.
Chylę czoła!
Tytuł: Odp: Trochę inna historia byłego...
Wiadomość wysłana przez: Estera w 23 Maj, 2017, 15:30
  Maurycy
  Niesamowita historia, która bardzo mnie poruszyła, tym bardziej, że była również ofiara w postaci Twojej siostry.
  Próbowałam sobie wyobrazić, jak mogła się czuć Twoja mama w tej farsie stworzonej przez ojca.
  A już w ogóle nie mogę pojąć hipokryzji Twojego ojca, który w taki sposób zbudował swoje szczęście.
  Rujnując własną rodzinę, doprowadzając do śmierci własne dziecko.
  :'( :'( :'( :'( :'(
  Aż zdziwienie bierze, że ma jakoś nadal autorytet.
  I zagrywki starszych, byś podpisał wyrok na rzekomą zdradę swojej mamy.
  Ta ustawka, o której wspominasz, która zniszczyła Wam życie.
  To jest po prostu obrzydliwe.

  :'( :'( :'( :'( :'(
  Wręcz nie do uwierzenia, że coś takiego mogło mieć miejsce.
  Aczkolwiek absolutnie nie podważam tego co napisałeś.
  Bardzo Ci współczuję, tego ojca, inkwizytora zborowego, ale Ty widzę, swojego człowieczeństwa nie straciłeś.
  Nie do uwierzenia, że w tej "świętej, jedynej", taka sytuacja może mieć miejsce.
  Twoja historia, podziałała na mnie tak, jak moje odkrycia nt. pedofilii w Australii.
  Szokująco.
  Jedyne, co mi się nasuwa na myśl.
  Życzę Ci wytrwania, pozdrawiam.
  :D :D :D :D :D
Tytuł: Odp: Trochę inna historia byłego...
Wiadomość wysłana przez: Nemo w 23 Maj, 2017, 15:57
Kiedy myślę że wiem już wszystko o destrukcyjnej mocy tej sekty, to historie takie jak Twoja niestety pokazują że nie wiem jeszcze wszystkiego. Współczuję Tobie i Twojej rodzinie.
 A tak w ogóle to witaj wśród nas.
Tytuł: Odp: Trochę inna historia byłego...
Wiadomość wysłana przez: Tazła w 23 Maj, 2017, 16:02
JA  Cię tu powitam, a więc witaj serdecznie :)
Czasem trzeba z siebie wyrzucić to co uwiera, aby sobie pomóc, to też rodzaj terapii, a wiem co piszę.

Co do Twojej historii, napisać, że nóż się w kieszeni otwiera to za mało.
Są ta­cy ludzie na świecie dla których kłam­stwo i obłuda to święta prawda i na nich też Pan Bóg patrzy.
Tytuł: Odp: Trochę inna historia byłego...
Wiadomość wysłana przez: Overthinker w 23 Maj, 2017, 19:13
Mocna historia Maurycy! Mam wrażenie, że twój ojciec jest kimś w rodzaju socjopaty. Władza starszego jest dla takich łakomym kąskiem.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Socjopatia (https://pl.wikipedia.org/wiki/Socjopatia)
Tytuł: Odp: Trochę inna historia byłego...
Wiadomość wysłana przez: Enmebaralugalzagesi w 23 Maj, 2017, 19:32
Świetna historia :)
Tytuł: Odp: Trochę inna historia byłego...
Wiadomość wysłana przez: HARNAŚ w 23 Maj, 2017, 20:23
Maurycy szczerość się ceni i wymaga odwagi, wiem coś o tym uwierz mi. Opowiedzenie o tym pomaga. Nie zawsze jesteśmy dumni z tego co robiliśmy ale ważne jacy jesteśmy teraz, z przeszłością trzeba się rozliczyć jakakolwiek by była , nawet gdy trzeba ponieść jakieś moralne koszta , bez tego nie ruszysz z rozpędem , bo cały czas będziesz żył z zaciągniętym hamulcem ręcznym  a potem już z górki . Trzymaj się.
Tytuł: Odp: Trochę inna historia byłego...
Wiadomość wysłana przez: PoProstuJa w 23 Maj, 2017, 23:12
Witaj Maurycy,

otworzenie się tutaj z pewnością nie było dla Ciebie łatwe, ale szacun za to, że wziąłeś winę na klatę!

Ja myślę, że postępowałeś tak, bo w rzeczywistości nie wiedziałeś co czynisz. A wręcz byłeś pewien, że robisz dobrze! I do tej pory wielu Świadków "w imię miłości" donosi na swoich mężów/żony, dzieci, rodziców. To jest naprawdę straszne! I oni to robią ze szczerych intencji.
Miejmy nadzieję, że taki ktoś trafi tutaj, przeczyta Twoją historię i zastanowi się nad tym jak destrukcyjna potrafi być ta organizacja.

Jeśli dobrze zrozumiałam tę historię, to Twój ojciec chciał się rozwieść z żoną, ale za bardzo nie miał pretekstu jak to zrobić. Znalazł więc fałszywych świadków i z premedytacją przyczynił się do wykluczenia swojej żony ze zboru. Skoro tak szybko "zapadł się pod ziemię" po tej sytuacji, to znaczy, że miał tę przyszłą młodą żonę na oku od jakiegoś czasu i wyjechał po prostu do niej. Morderstwo w białych rękawiczkach (i to dosłownie - skoro Twoja mama próbowała popełnić samobójstwo).
Była opisana już taka historia w Biblii jak Dawid z premedytacją pozbył się męża Batszeby, ale on przynajmniej żałował swojego grzechu. A Twoj ojciec jak widać do tej pory nie żałuje i jeszcze ma czelność wysyłać Wam smsy o Armagedonie.

No cóż... nie chcę mu źle życzyć, ale ma on żonę młodszą o 20 lat. Oby się nie zdziwił, gdy kiedyś obudzi się z rogami na głowie... Podobno "karma wraca" jak mawiają co niektórzy...

Widzę Maurycy, że męczą Cię Twoje przewinienia sprzed lat. Na szczęście Jezus odpuszczał grzechy, a Ty już chyba swoje dawno odpokutowałeś. :)
Tytuł: Odp: Trochę inna historia byłego...
Wiadomość wysłana przez: Lunkaa w 23 Maj, 2017, 23:54
Historia jak z amerykańskiego filmu .., ale czy do końca prawdziwa? ;)
Tytuł: Odp: Trochę inna historia byłego...
Wiadomość wysłana przez: ufoludek w 24 Maj, 2017, 10:34
Poruszająca historia. mam nadzieję, że autor nie konfabuluje
Tytuł: Odp: Trochę inna historia byłego...
Wiadomość wysłana przez: Estera w 24 Maj, 2017, 12:15
Poruszająca historia. mam nadzieję, że autor nie konfabuluje
   A jaki cel by przyświecał Maurycemu, żeby miał to robić?[/b]
   Dzielić się zmyśloną historią i wymyślonymi faktami?
   Myślę, że ta historia miała swój rzeczywisty wymiar, choć wygląda na nieprawdopodobną.
   Ale w tej organizacji, wiele rzeczy wydawałoby się nie do przyjęcia, a jednak mają miejsce.
   :'( :'( :'( :'( :'(
   O czym tu na forum, można przeczytać.
   Pozdrawiam.
Tytuł: Odp: Trochę inna historia byłego...
Wiadomość wysłana przez: HARNAŚ w 24 Maj, 2017, 14:41
W strażnicy bardziej nieprawdopodobne  historie zapodawano a miliony czytały. Nie ma obaw dawaj Maurycy.
Tytuł: Odp: Trochę inna historia byłego...
Wiadomość wysłana przez: Trinity w 25 Maj, 2017, 13:45
tak jak chciałeś Maurycy nie zapytam o żadne nazwiska
historia straszna - zwłaszcza o siostrze
tak straszna że nasuwa mi sie pytanie do was odstępczuchy!
nie słyszeliście o tym nigdy?
jesteśmy z różnych stron PL a WTS to taka wioska w której wszyscy się znają

kiedyś słyszałam o bracie który po wykładzie który wygłosił - wiadomo na koniec miał modlitwę a po niej poprosił o chwilkę uwagi: po czym  powiedział że już nie chce być SJ
oczywiście poparł to argumentami z którymi nikt z obecnych by sie nie zapoznał a tak ,musiał' usłyszeć.

do czego ,piję' usłyszałam to (laczki mi spadły swoja drogą) mimo że to kilkanaście zborów ode mnie w sensie topograficznym

czy nikt nie słyszał o tej strasznej historii Maurycego, dramacie jego mamy i siostrze która sie otruła?
pytam by rozwiać wątpliwości które targają niektórych z nas...
pozdrawiam i pisz dalej
jak była twoja droga ku wolności
   
Tytuł: Odp: Trochę inna historia byłego...
Wiadomość wysłana przez: Tazła w 25 Maj, 2017, 19:46
 Nie ma co, niektórzy to potrafią człowieka zachęcić do dalszej pracy, sama  coś o tym wiem .
Mam dla Was fajny tekst. :)

  ...Jak więc możemy się chronić przed szkodliwymi wiadomościami ? Odpowiedź jest niezwykle prosta: Musimy zdecydowanie odrzucać propagandę Szatana...


Podać źródło?  :P
Tytuł: Odp: Trochę inna historia byłego...
Wiadomość wysłana przez: PoProstuJa w 26 Maj, 2017, 23:07
Nie ma co, niektórzy to potrafią człowieka zachęcić do dalszej pracy, sama  coś o tym wiem .
Mam dla Was fajny tekst. :)

  ...Jak więc możemy się chronić przed szkodliwymi wiadomościami ? Odpowiedź jest niezwykle prosta: Musimy zdecydowanie odrzucać propagandę Szatana...


Podać źródło?  :P

Słuszny cytat Tazła! :D

Najlepiej będzie, gdy uznamy, że każda osoba na forum to kłamca!  ;D
Taki kłamczuch z bogatą wyobraźnią, bo przecież to niemożliwe, żeby w zborze jeden na drugiego donosił! To tak nieprawdopodobna historia przecież! - zwłaszcza, gdy porówna się ją z doświadczeniami ze Strażnicy!  ;D

Przypomniało mi się jak kiedyś napisałam na tym forum, że jechałam autobusem i widziałam bezowocne starania muchy, która chciała swoimi pleckami wypchać autobusową szybę. I wtedy zaczęła się dopiero dyskusja i dociekania... Prawie nikt mi nie uwierzył, że widziałam tę muchę! Takie to było nieprawdopodobne przeżycie!  ;D A jakie argumenty podawali... że ho ho! Na przykład takie, że to przecież niemożliwe żeby mucha pchała szybę, skoro autobus jechał z prędkością kilkadziesiąt km na godz (i ona by z tej szyby spadła). Ale widocznie osoby te nie znają teorii względności Einsteina i nie wiedzą, że mucha wcale nie musi siedzieć NA autobusie od zewnątrz, ale może sobie w nim jechać w środku jako pasażer na gapę  ;D

I dodam jeszcze, że potrafię wyprowadzić wzór E=mc2 ze wzoru na masę relatywistyczną (pamiętam to jeszcze z liceum), ale w to już na pewno nikt mi tu nie uwierzy, bo to przecież takie nieprawdopodobne, że aż niemożliwe!  ;D
Tytuł: Odp: Trochę inna historia byłego...
Wiadomość wysłana przez: Szycha w 27 Maj, 2017, 00:50
Jeśli mama Maurycego ma na imię Jola (Jolanta), to temat znam, a z Jego rodzicami byłem na ośrodku pijonierskim w 94 lub 95 roku, kiedy to byli jeszcze szczęśliwym małżeństwem. Natomiast jeśli nie ma tak na imię, to widocznie w Gdyni miała miejsce druga, baaardzo zbliżona sytuacja. Tylko mi wiek Maurycego (41 lat) nie pasuje, ale mogę się mylić tyle czasu minęło... Jedno jest pewne w Gdyni miała miejsce taka sytuacja, zbór, Grabówek? Leszczynki? Chylonia? Któryś z tych zborów....
Dla niedowiarków, którzy kwestionują prawdziwość opisanej przez Maurycego tragicznej historii. To jest light, znam o niebo gorsze!
Tytuł: Odp: Trochę inna historia byłego...
Wiadomość wysłana przez: Trinity w 27 Maj, 2017, 06:31
nie poddaje Maurycego w wątpliwość, pytam tylko czy nikt nigdy nie słyszał o tym?.
tak trudno zrozumieć że jesteśmy wrażliwi na temat prawdy i wkręcania?
ja to rozumiem,
Tytuł: Odp: Trochę inna historia byłego...
Wiadomość wysłana przez: Sebastian w 27 Maj, 2017, 07:38
witam serdecznie
ja miałem wyjątkowo lightowy pobyt u ŚJ
Tytuł: Odp: Trochę inna historia byłego...
Wiadomość wysłana przez: Tazła w 27 Maj, 2017, 08:20
Słuszny cytat Tazła! :D

Najlepiej będzie, gdy uznamy, że każda osoba na forum to kłamca!  ;D
Taki kłamczuch z bogatą wyobraźnią, bo przecież to niemożliwe, żeby w zborze jeden na drugiego donosił! To tak nieprawdopodobna historia przecież! - zwłaszcza, gdy porówna się ją z doświadczeniami ze Strażnicy!  ;D

  Powtórzę raz jeszcze, tak się dzieje gdy głowa w świecie, a nogi w wts-e.

Nikt nie neguje tego, że byli i są porządni starsi czy zwykli świadkowie, że były fajne zbory. Tam byli zwyczajnie fajni, uczciwi ludzie, którymi nadal są mimo, że odeszli.
Jednak jeśli ktoś ma przykre doświadczenia, nie mamy prawa oskarżać kogoś o kłamstwo, tyko dlatego bo to nam się zwyczajnie nie mieści pod deklem.
Jest wiele rzeczy, które nie są w stanie pojąć nasze orzeszki i trzeba się z tym pogodzić.

Jeśli ktoś ma paskudną naturę, żadna religia tego nie zmieni, może się tylko na chwilę ogarnąć, a prawdziwe ja wyjdzie i tak w praniu. Są ludzie którzy poszli do organizacji, ponieważ im się spodobało to ich ,,piękne, czyste oblicze''.
Uznali, że mają jakieś swoje wady i tam je pokonają. I co? Walczą ze sobą, walczą bo chcą się zmienić, chcą być tacy jak oni.
Jednak na dłuższą metę to niemożliwe, męczą się, nie są sobą,  a dopasowanie się do kolorowych obrazków jest trudne.
Taki człowiek może złapać doła, gdy zacznie sobie wmawiać, że jest słaby. Jednak gdy pozna bliżej środowisko, gdy zobaczy że jest im daleko do tego o czym nauczają, przychodzi ulga.

Sama wiem co to znaczą obślizgłe łapska ,,idealnego pioniera'', albo łapa starego dziada na moim tyłku.

Nim zaczniecie pisać i kogoś oceniać, ja nie znam, nie wierzę ...pomyślcie, że Autor specjalnie zmienia niektóre fakty.
Tytuł: Odp: Trochę inna historia byłego...
Wiadomość wysłana przez: Trinity w 27 Maj, 2017, 09:54
dokładnie Tazła! religia nikogo nie zmienia! a do ,prawdy' przychodzą ci którym było źle w swoim życiu (tak było z moim ojcem który nam to wszystko zapodał) jeśli ktoś był skurczybykiem w prawdzie też będzie.
bardzo żałuje że dowiedziałam się o tym tak  niedawno
szkoda że nie wiedziałam o tym 20 lat temu.
rozmawiam ostatnio z mamą i jej to mówię bo narzekała na kogoś ze zboru:
 - mamuś odpuść to zwykły dupek zawsze nim był i raczej już nim pozostanie
- ależ on czyta Biblie, chodzi na zabrania powinien się zmienić już i być wreszcie ok
dalsza rozmowa to grochem o ściane
moja mama w prawdzie od prawie 40 lat
ONA NA PRAWDĘ TAK MYŚLI
że chodząc na zebrania dopasuje się do tych leżących lwów, źe jak pojedzie do Sosnowca na wykład brata króla to spełni wolę Bożą.
moją rolą jest teraz uświadomić własne dzieci że ludzie się nie zmieniają, przybierają tylko pozory, a wewnątrz pozostają sobą

Tytuł: Odp: Trochę inna historia byłego...
Wiadomość wysłana przez: HARNAŚ w 28 Maj, 2017, 08:13
ludzie się nie zmieniają, przybierają tylko pozory, a wewnątrz pozostają sobą
Zmieniają się co siedem lat ;)
Tytuł: Odp: Trochę inna historia byłego...
Wiadomość wysłana przez: Tazła w 28 Maj, 2017, 09:08
Zmieniają się co siedem lat ;)

Ludzie nie, tylko ich poglądy, nastawienie do świata ludzi i samych siebie, a nawet smak.
To czegoś byśmy nie zrobili siedem lat temu,nagle nie jest dla nich problemem i w drugą stronę.    :D
Tytuł: Odp: Trochę inna historia byłego...
Wiadomość wysłana przez: wspaniale w 28 Maj, 2017, 13:08
Witaj

Czuj sie dobrze.
Twojej mamy doświadczenia przeżyłam na własnej skórze.
Z ta róznica że u mnie nie było tylu swiadków, a pojawili sie akurat jak mój mąż od 5 lat potajemnie spotykał sie z pionierką specjalną.
Dziś zostało mi 18 dni do dnia rozwodu, a cała sprawa ciągneła sie dobre kolejne 5 lat.
Bardzo Tobie i jej współczuję. Znam ten smak i poczucie że jest sie w matrixie albo że sie oszalało...

To że donosiłeś .... grałeś wg zasad...  czy dobrze czy źle nie mi oceniać
napraw szkody jesli powstały, przeproś i wyciagnij wnioski - ucz swe dzieci by nie dały sie zmanipulować ... jedyne co nam byłym WTSowcom zostało
Tytuł: Odp: Trochę inna historia byłego...
Wiadomość wysłana przez: dziewiatka w 28 Maj, 2017, 16:18
prawdziwa nie prawdziwa jakie to teraz ma znaczenie skoro wielu z nas może opowiedzieć podobne historie .
Tytuł: Odp: Trochę inna historia byłego...
Wiadomość wysłana przez: Maurycy w 01 Czerwiec, 2017, 15:53
Dziękuję Wam za komentarze i słowa uznania.
Znam historię pani Joli czy siostry Jolanty pisząc w slangu ŚJ. Tam też się działo, byłem z ich synem na jednym ośrodku pionierskim.
Co do prawdziwości, to nie będę nikogo zapewniał że to prawda, jesteśmy w internecie, opisałem to co widziałem i czułem.

Takich historii gdzie ktoś na stanowisku pozbywa się niewygodnych członków rodziny jest wiele.