Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Kto rządził Towarzystwem, gdy zarząd z Rutherfordem siedział w więzieniu?  (Przeczytany 2472 razy)

Offline Roszada

Do wczoraj nie byłem świadomy tego, kto rządził Towarzystwem Strażnica w czasie gdy Sędzia J. F. Rutherford siedział w wiezieniu, a miał siedzieć długo...

Tu taki mały paradoks. Raczej to sędziowie skazują na więzienie, a tu dla odmiany Sędzia wylądował w więzieniu.  :)
Nieczęsto to się zdarza, choć niedawno w Polsce słyszeliśmy o takich przypadkach. Za komuny raczej nie słyszałem o sędziach w więzieniu.

Rutherford została skazany na 20 lat więzienia.
Zarzutów było sporo, a wymieniają je różne publikacje ŚJ:

„rozpowszechnianie siódmego tomu”;
„przekroczenie ustawy o szpiegostwie”;
„pertraktowanie z nieprzyjacielem”;
„oskarżeni o działalność wywrotową”;
„spiskowali w celu nakłonienia innych do nieposłuszeństwa i do uchylania się od służby w siłach zbrojnych USA oraz w celu utrudnienia poboru i rekrutacji mężczyzn do tej służby”;
„akt oskarżenia dotyczył wysłania do Europy pewnej kwoty (przeznaczonej na biblijną działalność wychowawczą w Niemczech), co miało być sprzeczne z interesami Stanów Zjednoczonych”;
dawano „schronienie dla agentów niemieckich”;
posiadanie radiowego urządzenia odbiorczego, za pomocą którego to „aparatu komunikowano się z nieprzyjacielem”.

Jak widzimy, zarzutów było sporo, a czas wojny sprzyjał różnym podejrzeniom, tym bardziej, gdy ktoś w swych naukach głosił, że wojna ta przeistoczy się w Armagedon.

*** w75/21 s. 17 ***
J.F. Rutherford spędził w więzieniu tylko 9 miesięcy, a nie 20 lat, jak opiewał wyrok. Dnia 25 marca 1919 roku został razem z 7 współpracownikami wypuszczony na wolną stopę, a z czasem całkowicie zrehabilitowany.

Kto zatem rządził w Towarzystwie przez te 9 miesięcy?
cdn.  :)


Offline Roszada

Gdy Sędzia poszedł siedzieć, to polscy badacze Pisma Świętego w USA w mig uporali się z problemem.
Polacy to Pomysłowy Dobromir z bajki dla dzieci.
Zaraz założyli nową polską korporację w Detroit i wybrali sobie prezesa.
Kupili maszyny i drukowali.
Rutherford nie był im potrzebny. :)

Nie dziwmy się temu, bo w Chicago i Detroit mieszkało full Polonusów.
Oto relacja Towarzystwa:

„Wśród obcojęzycznych grup Badaczy Pisma Świętego, działających wówczas w USA, mówiący po polsku należeli do najliczniejszych i najaktywniejszych” (Rocznik Świadków Jehowy 1994 s. 178).

Temat polskiej korporacji opisywaliśmy już gdzie indziej, więc nie będziemy tu powtarzać tego.
Tylko przypomnijmy, że po wyjściu z więzienia, po pewnym czasie (kwestia 2 lat), Sędzia wpierw przejął tę korporację, robiąc z niej filię Brooklynu, a później po prostu ją zlikwidował, zabierając sprzęt do Brooklynu. ;D

https://swiadkowiejehowywpolsce.org/zycie-zborowe-gloszenie-sale-krolestwa/czy-rutherford-byl-jedynym-prezesem-towarzystwa-lat-1917-1941/

https://swiadkowiejehowywpolsce.org/historia-swiadkow-jehowy/kto-rozkrecil-dzialalnosc-polskich-badaczy-pisma-swietego-w-usa/msg50682/#msg50682

https://swiadkowiejehowywpolsce.org/'nowe-swiatla'-archiwum-69/1919-polska-filia-towarzystwa-w-detroit/msg12736/#msg12736

Polacy w USA dali sobie radę w latach 1918-1919, jak widać, nawet gdyby Sędzia siedział 20 lat w więzieniu.
A co z resztą badaczy w USA?
cdn.


Offline Roszada

W roku 1918 Sędzia wraz z kilkoma osobami został wysłany do więzienia do Atlanty.
Gdzie przekazał nieoficjalnie władzę nad Towarzystwem Strażnica?
Na dworcu kolejowym!
Było to działanie pozastatutowe. :)

Richard H. Barber (1869-1967), jeden z prominentnych działaczy Towarzystwa Strażnica, mając 96 opublikował w roku 1965 w Strażnicy (po polsku w roku 1968) swój życiorys. Nie należy go mylić z innym znanym Świadkiem Jehowy o tym nazwisku. Tym drugim był Carey W. Barber (1905-2007), członek Ciała Kierowniczego od roku 1977.

„Po siedmiu latach służby pielgrzyma zostałem niespodzianie powołany do Domu Betel, to znaczy do centrali Towarzystwa w Brooklynie. Był rok 1918. Przeciwnicy religijni korzystając z naprężonych stosunków wojennych, rozniecili nienawiść wobec Towarzystwa. Na skutek tego prezes Towarzystwa J. E. Rutherford i inni oficjalni przedstawiciele zostali bezprawnie aresztowani i stawieni pod sąd. Byłem obecny na tamtej rozprawie, z której od razu odprowadzono ich do więzienia. Na drugi dzień rano otrzymałem telefoniczną wiadomość, że brat Rutherford prosi mnie o przybycie na Dworzec Pensylwański, gdzie bracia muszą czekać kilka godzin na pociąg dalekobieżny do Atlanty. Naszych więźniów transportowano więc do zakładu karnego w Atlancie. Pojechaliśmy natychmiast na dworzec: brat Frank Herth, siostra Van Amburgh, siostra Fisher, siostra Agnes Hudgings jako stenotypistka i ja. Brat Rutherford dał mi różne instrukcje. W wypadku, gdyby nas bardzo nękała policja, mieliśmy sprzedać Dom Betel i brukliński Tabernacle (Przybytek, to znaczy salę zgromadzeń), a przenieść się do Filadelfii albo Harrisburga czy Pittsburgha, bo przecież Towarzystwo było zarejestrowane w Pensylwanii. Orientacyjnie podał, by sprzedać Betel za 60 tysięcy dolarów, a Tabernacle za 25 tysięcy. Kiedy już pociąg miał wyruszyć w drogę, brat Rutherford zatrzymał jeszcze przy sobie brata Hertha i siostrę Hudgings. Jechali z nim część drogi, a brat Rutherford w tym czasie dyktował list instrukcyjny dla brata Hortha, w którym między innymi upoważnił go do sprzedaży Domu Betel i Tabernacle. Po powrocie siostra Hudgings przepisała dla nas te instrukcje. Jeżeli mnie pamięć nie myli, Tabernacle udało się sprzedać jedynie za 16 tysięcy dolarów. Dom Betel miał być sprzedany rządowi i wszystkie formalności były już załatwione, tylko pieniędzy jeszcze nie przekazano, gdy ogłoszono zawieszenie broni; po prostu jakby zrządzenie Opatrzności, że sprzedaż Domu Betel nie doszła do skutku” (Strażnica Nr 7, 1968 s. 13).


Brat Rutherford powołał był komitet, który miał go zastępować przez czas jego pobytu w więzieniu. Do komitetu tego należał brat W. B. Spill oraz brat John Stephenson, członek rodziny Betel, który dotąd pracował w biurze skarbnika jako prawa ręka brata Van Amburgha, zaś trzecim członkiem byłem ja. Praca została między nas podzielona następująco: ja miałem być w biurze, załatwiać korespondencję i przygotowywać do druku materiały przewidziane do Strażnicy; brat Stephenson nadal prowadził księgowość, a brat Spill miał zająć się sprawami zewnętrznymi” (Strażnica Nr 7, 1968 s. 13).

A więc Sędzia nie zrzekł się władzy, a tylko wyznaczył pewnie 'bez zgody statutu' jakieś zastępcze ciało zarządzające.
cdn.


Offline Roszada

Jak przyjęto pseudo zarząd, wybrany na dworcu kolejowym?

„Napływało mnóstwo poczty; w wielu listach ostro nas krytykowano, ale w licznych innych wyrażano współczucie i dodawano nam otuchy. Dużo było osób, które kiedyś złożyły w kasie Towarzystwa pieniądze, z zastrzeżeniem, że w razie by ich w przyszłości potrzebowały, będą mogły wycofać, swój wkład w 50-dolarowych ratach miesięcznych. Teraz niejedne z nich chciały odebrać te pieniądze i faktycznie wiele kwot zwrócono. Ale równocześnie stale wpływały dobrowolne datki. Zresztą nie wydawaliśmy dużo pieniędzy, gdyż służba pielgrzymów została wstrzymana i byliśmy całkowicie odcięci od biur oddziałów zagranicznych. Nasze pisma, z wyjątkiem Strażnicy były w Stanach Zjednoczonych zakazane. W Kanadzie zakazana była wszelka nasza literatura. Wyznaczono czterech braci, po jednym w Bostonie, Brooklynie, Chicago i w Seattle, którzy na ustalone adresy w Kanadzie wysyłali pojedyncze egzemplarze Strażnicy, zawinięte w zwykłe gazety. Egzemplarze te następnie kierowano dalej, czołowe artykuły powielano (niektóre nawet wydrukowano), po czym rozprowadzano je do wszystkich zborów kanadyjskich” (Strażnica Nr 7, 1968 s. 13).

W styczniu 1919 r. aby dodać mocy tym wybranym zastępcom, wybrano ich do zarządu Towarzystwa (Spill był już w zarządzie od roku 1917), to znaczy dwóch z nich (Sędzia sterował pewnie wyborami z więzienia, choć jak piszą, sam drżał, czy go wybiorą):

Stan na 1919 – Rutherford (prezes), Wise (wiceprezes od 1919), Van Amburgh (sekretarz-skarbnik), Barber, Spill, Anderson, Hudgins, (ang. Strażnica 15.01 1919 s. 6379 [reprint]).

Po roku już ich nie było w zarządzie:

Stan na 1920 – Rutherford (prezes), Wise (wiceprezes), Van Amburgh (sekretarz-skarbnik), Macmillan, Anderson, Hudgins, Fisher (Strażnica 01.02 1920 s. 48).


Offline Roszada

Po wyjściu z więzienia J. F. Rutherford jednego ze swych tymczasowych zastępców, właśnie Richarda H. Barbera, wysłał w teren, jako pielgrzyma objeżdżającego z kazaniami zbory:

„Kiedy w 1919 roku oficjalni przedstawiciele Towarzystwa zostali zwolnieni z więzienia i zrehabilitowani, znowu otrzymałem przydział pracy jako brat pielgrzym” (Strażnica Nr 7, 1968 s. 13).

Dlaczego prezes wysłał w teren Richarda H. Barbera, członka zarządu Towarzystwa Strażnica?
Otóż być może nie spisał się on podczas zastępstwa tak, jakby sobie marzył J. F. Rutherford. Oto możliwa jedna z przyczyn, którą jest opublikowanie w Strażnicy nawoływania do modlitw dla „pomyślnego zakończenia się wojny”:

   „(...) prezydent Stanów Zjednoczonych wydał proklamację nazywając dzień 30 maja roku 1918 »dniem modlitwy i prośby«. To »zebranie z modlitwą« było dla pomyślnego zakończenia się wojny, do której kraj wkroczył. (...) Strażnica z 1 czerwca, 1918, podała o Ameryce i o tem zgromadzeniu z modlitwą: »To jest kraj boskiemi ‘skrzydłami osłonięty’ i zacieniony przez opatrzność czujności Słowa Bożego, ... On [lud Boży] będzie z wszystkich ludzi najbardziej gotowy do objęcia sposobności zgromadzania się w dodatkowej służbie na modlitwę i prośbę.... Chwała  i dziękczynienie niech będą Bogu za obietnicę chwalebnego wyniku wojny, za złamanie kajdanów autokracji, za uwolnienie więźniów (Izajasz 61:1) i za uczynienie świata bezpiecznego dla pospolitych ludzi«. To wydawnictwo było po większej części wydane z powodu ślepoty i wyniknięcia bojaźni” (Strażnica 01.03 1936 s. 70).

   Być może Barber, razem z współrządzącymi z Towarzystwem Strażnica, opublikował ten apel dla dobra siedzącego w więzieniu Sędziego, by władze widziały dobrą wolę badaczy Pisma Świętego. Mało tego, pójście wielu badaczy na wojnę i zakup obligacji wojennych mogły przelać miarkę:

„Na przykład gdy prezydent USA ogłosił, że 30 maja 1918 roku będzie dniem modlitw o pokój, Strażnica zaapelowała do czytelników, żeby się do tego przyłączyli. Ponadto część braci, chcąc wesprzeć działania wojenne, kupiła obligacje, a niektórzy poszli na front z karabinami i bagnetami” (Strażnica listopad 2016 s. 29).


Offline Roszada

Końcowe losy 'zastępcy prezesa'

   Po jakimś czasie J. F. Rutherford przywrócił do łask Barbera i znów wezwał go do Betel:

   „Po kilku latach brat Rutherford jednak wezwał mnie ponownie do Domu Betel i zaproponował, bym objął dział służby pielgrzymów” (Strażnica Nr 7, 1968 s. 13).

   Później Barber stał się ‘winowajcą’ odrzucenia przez Towarzystwo Strażnica obchodzenia Bożego Narodzenia:

   „Z chwilą zniesienia tegoż działu zostałem przydzielony do działu radiowego. (...) Pewnego razu poproszono mnie, żebym przez wielką sieć połączonych rozgłośni przedstawił godzinny wykład na temat świąt tak zwanego Bożego Narodzenia. Wygłosiłem go dnia 12 grudnia 1928 roku. Został on również opublikowany w numerze 241 angielskiego wydania czasopisma Złoty Wiek i jeszcze raz w rok później, w numerze 268. W wykładzie tym wykazano pogańskie pochodzenie owego święta. Odtąd bracia w Domu Betel już nigdy więcej nie obchodzili Gwiazdki” (Strażnica Nr 7, 1968 s. 13).

„R. H. Barber z Biura Głównego gruntownie zbadał pochodzenie i następstwa zwyczajów bożonarodzeniowych, a wyniki tych studiów przedstawił w audycji radiowej. Opublikowano je także w Złotym Wieku z 12 grudnia 1928 roku. Wyraźnie odsłonięto zniesławiające Boga korzenie Bożego Narodzenia” (Świadkowie Jehowy – głosiciele Królestwa Bożego 1995 s. 199).

   W roku 1935 kolejny raz Barber opuścił Biuro Główne Towarzystwa Strażnica i został wysłany w teren:

„W roku 1935 zostałem mianowany sługą strefy. Teren mój rozciągał się od miasta Utica na wschodzie do Westfield na zachodzie (jeszcze w stanie Nowy Jork) i od Scranton na południu aż do rzeki św. Wawrzyńca na północy. Osiadłem więc z żoną na farmie Towarzystwa w pobliżu Ithaca i stamtąd obsługiwałem swój teren. Jeszcze tego samego roku, kiedy akurat służyłem w Williamsport na obszarze stanu Pensylwania, otrzymałem od brata Rutherforda list, w którym donosił, że zbór w mieście Syracuse zakupił spory dom i zwraca się do Towarzystwa o przysłanie kogoś, kto by się nim zaopiekował. Prosił więc mnie, bym przeniósł kwaterę do Syracuse i stamtąd działał jako sługa strefy” (Strażnica Nr 7, 1968 s. 13).

   Po śmierci J. F. Rutherforda (zm. 1942) dawny ‘zastępca prezesa’ Barber już nigdy nie wrócił do pracy w Biurze Głównym. Jedynie został zaproszony do niego po 20 latach, by mógł je jeszcze raz przed śmiercią zwiedzić:

„W ubiegłym roku Jehowa zgotował mi bardzo miłą niespodziankę. Już od lat marzyłem o tym, żeby jeszcze raz odwiedzić Dom Betel – miejsce, gdzie spędziłem prawie 20 lat radosnej służby – i żeby na własne oczy obejrzeć rozwój, jaki się dokonał od roku 1935, kiedy zostałem wysłany jako sługa strefy. Zdawałem sobie jednak sprawę z tego, że moje siły fizyczne nie pozwolą mi już pochodzić po Domu Betel i drukarni, nawet z pomocą laski. Toteż całkowicie już zrezygnowałem z nadziei oglądania Betel. Czy więc możecie sobie wyobrazić moje zaskoczenie, gdy pewnego dnia listonosz wręczył mi list, w którym brat Knorr, prezes Towarzystwa, osobiście zapraszał mnie do odwiedzenia Domu Betel? A znając moją ułomność, dodał w swym zaproszeniu: »Mamy tu fotel na kółkach, z którego możesz skorzystać przy zwiedzaniu domu i drukarni«” (Strażnica Nr 7, 1968 s. 14).

   Prawie do śmierci Barber zajmował się kolportowaniem literatury Towarzystwa Strażnica, rozsyłając ją pocztą do ludzi i instytucji:

„Obecnie osiągnąłem 96 lat i nie mogę już głosić dobrej nowiny od domu do domu. Służba Jehowy jest mi jednak tak samo droga jak zawsze, jeśli nie jeszcze bardziej. Od kilku lat rozsyłam regularnie co miesiąc 40 czasopism, a gdy pojawiają się wydania specjalne, staram się w miarę możności podwoić tę ilość. Stosuję przy tym taką metodę, że w książce telefonicznej odszukuję adresy osób mieszkających w naszym terenie i wysyłam im na maszynie pisany list, w którym daję im możliwie dobre świadectwo i wskazuję też na zalety czasopism Strażnica i Przebudźcie się! oraz nadmieniam, iż w załączeniu mają dla orientacji po jednym egzemplarzu z tych czasopism. Kiedy się ukazała broszura Krew, medycyna a prawo Boże, wysłałem po jednym egzemplarzu wszystkim moim krewnym, do wszystkich szpitali w okolicy, urzędników zarządu miejskiego oraz czołowych prawników i lekarzy. Ciągle jeszcze potrafię wygłosić wykład, ale ktoś musi mi pomóc przy wyjściu na podium. Mimo, że wzrok mnie coraz bardziej zawodzi, zdołałem jeszcze dokładnie przeczytać książki: „Upadł Babilon Wielki!” — panuje Królestwo Boże!” oraz „Całe Pismo jest natchnione przez Boga i użyteczne”, jak również wszystkie sprawozdania z rocznika. Poza tym bieżąco czytam Strażnicę i Przebudźcie się! (...). Chociaż mam teraz 96 lat, słabo się trzymam na nogach i kiepsko widzę, to jednak nadal w miarę moich sił służę Jehowie, czerpiąc z tego zadowolenie i szczęście.” (Strażnica Nr 7, 1968 s. 13-14).

   ‘Zastępca prezesa’ zmarł w roku 1967, jak podano w angielskiej Strażnicy:

“HAPPY ARE THE DEAD WHO DIE IN UNION WITH THE LORD”
Few servants of Jehovah in modern times have had the precious privilege of devoting as many years to Jehovah’s service as did Richard H. Barber. He was personally well known to many of the older readers of this journal, and his life story, “Serving Jehovah Brings Happy Contentment,” appeared in its July 15, 1965, issue. In 1894, at the age of twenty-five years, he came in touch with the truth of God’s Word, accepted it at once and continued faithful until his death April 28, 1967, at the age of ninety-eight years and a few weeks, having devoted seventy-three years to Jehovah’s service. For a number of years Brother Barber served as a pioneer minister (colporteur) and as a traveling representative (pilgrim, zone servant) of the Watch Tower Society, and for some twenty years he served at the Society’s headquarters. As a fiery fighter for God’s truth he preached in nearly all the states of the United States, as well as all over Canada and, to a limited extent, in England and Scotland. Brother Barber still kept on preaching publicly when well in his nineties and had to be assisted to the platform, and as late as last December was still preaching by writing and mailing out Bible literature, no longer being able to go from house to house. We are confident that, as one of the “remnant” who survived to the second presence of the Lord, he, ‘while resting from his labors, has the things that he did go right with him’ as a partaker of the first resurrection. We rejoice at his happy meeting with his Lord and the rest of Christ’s body members who have entered into their reward.—Rev. 14:13; 1 Cor. 15:51, 52. (ang. Strażnica 15.06 1967 s. 384).


Offline Roszada

Dopowiedzenie

Nie myślcie, że to ja z Barbera robiłem na siłę prezesa.
Popatrzcie na wyniki wyborów.

W styczniu 1919 roku, aby dodać mocy tym ustanowionym zastępcom, wybrano Barbera do zarządu Towarzystwa Strażnica (Spill był już w zarządzie od roku 1917). Sędzia sterował pewnie wyborami z więzienia, choć jak napisano, sam drżał, czy go wybiorą:

   „Dnia 11 listopada 1918 roku podpisano zawieszenie broni. Zakończyła się pierwsza wojna światowa. Ale ośmiu Badaczy Pisma świętego nadal przebywało w więzieniu. Byli tam jeszcze, gdy ich współwyznawcy zorganizowali kongres w Pittsburghu, w dniach od 2 do 5 stycznia 1919 roku. Zgromadzenie to połączono ze znamiennym dorocznym spotkaniem statutowym Towarzystwa Strażnica, zwołanym na 4 stycznia 1919 roku. J. F. Rutherford zdawał sobie sprawę, że na tym zebraniu przeciwnicy działający wewnątrz organizacji będą próbowali zastąpić jego i innych członków zarządu Towarzystwa swoimi ludźmi” (Dzieje Świadków Jehowy w czasach nowożytnych. Stany Zjednoczone Ameryki. Na podstawie Rocznika Świadków Jehowy na rok 1975 s. 47).

   Oto skład zarządu z roku 1919 z wybranym Barberem, oraz z roku 1920, po tym, gdy usunięto z niego Barbera i Spilla:

Stan na rok 1919 – Rutherford (prezes), Wise (wiceprezes od 1919), Van Amburgh (sekretarz-skarbnik), Hudgins, Anderson, Barber, Spill, (ang. Strażnica 15.01 1919 s. 6379 [reprint]).

R. H. Barber otrzymał trzeci wynik głosowania (wyższy niż sekretarz-skarbnik Van Amburgh), zaś W. E. Spill piąty:

„J. F. Rutherford. 112,000
C. A. Wise 111,712
R. H. Barber 97,828
W. E. Van Amburgh 88,307
W. E. Spill. 84,148
W. F. Hudgings 75,942
C. H. Anderson 70,113” (ang. Strażnica 15.01 1919 s. 6379 [reprint]).

Stan na rok 1920 – Rutherford (prezes), Wise (wiceprezes), Van Amburgh (sekretarz-skarbnik), Hudgins, Anderson, Macmillan, Fisher (Strażnica 01.02 1920 s. 48).

   Widać z tego, że Barber z racji największej liczby głosów był w roku 1919 niepisanym prezesem, bowiem Rutherford (prezes), Wise (wiceprezes) oraz Van Amburgh (sekretarz-skarbnik) siedzieli w tym czasie więzieniu. Prawdopodobnie swoje głosy przez pełnomocników dali oni na Barbera.
« Ostatnia zmiana: 29 Grudzień, 2018, 20:47 wysłana przez Roszada »


Offline Roszada

Sterowanie wyborami w sprawie wyboru swego zastępcy

W styczniu 1919 roku, aby dodać mocy tym ustanowionym na dworcu zastępcom, Barbera wybrano do zarządu Towarzystwa Strażnica (Spill był już w zarządzie od roku 1917). Sędzia sterował w pewien sposób wyborami z więzienia, choć jak napisano, sam drżał, czy go znów wybiorą:

   „Zebranym odczytano list od brata Rutherforda. Przesyłał wszystkim serdeczne pozdrowienia i ostrzegał przed główną bronią Szatana – pychą, ambicją i strachem. Okazując pragnienie podporządkowania się woli Jehowy, pokornie zaproponował nawet odpowiednich mężczyzn na wypadek, gdyby miano wybrać innych członków zarządu Towarzystwa” (Dzieje Świadków Jehowy w czasach nowożytnych. Stany Zjednoczone Ameryki. Na podstawie Rocznika Świadków Jehowy na rok 1975 s. 47).

   „Dnia 11 listopada 1918 roku podpisano zawieszenie broni. Zakończyła się pierwsza wojna światowa. Ale ośmiu Badaczy Pisma świętego nadal przebywało w więzieniu. Byli tam jeszcze, gdy ich współwyznawcy zorganizowali kongres w Pittsburghu, w dniach od 2 do 5 stycznia 1919 roku. Zgromadzenie to połączono ze znamiennym dorocznym spotkaniem statutowym Towarzystwa Strażnica, zwołanym na 4 stycznia 1919 roku. J. F. Rutherford zdawał sobie sprawę, że na tym zebraniu przeciwnicy działający wewnątrz organizacji będą próbowali zastąpić jego i innych członków zarządu Towarzystwa swoimi ludźmi” (Dzieje Świadków Jehowy w czasach nowożytnych. Stany Zjednoczone Ameryki. Na podstawie Rocznika Świadków Jehowy na rok 1975 s. 47).


Offline Roszada

Fotka zastępującego Sędziego.

 Kółkiem zaznaczono osobę Barbera, a na przeciwległym końcu tego samego stołu siedzi prezes, Sędzia Rutherford (patrz Królestwo Boże panuje! 2014 s. 102).

https://wol.jw.org/pl/wol/d/r12/lp-p/1102014249#h=61

Dla mnie nieciekawy typ. :)


Offline Roszada

   Interesujące jest to, że J. F. Rutherford, pisząc z więzienia, wyraził swoje przypuszczenie co do zastępowania go przez zmarłego C. T. Russella. Pomimo , że wcześniej wybrał wspomniany ‘komitet zastępców’:

Ale kto wie; być może, iż Pan dozwala bratu Russell’owi mieć dozór nad dobrem rodziny Betel” (ang. Strażnica 15.07 1918 s. 6298 [reprint]; tekst polski według Brzask Tysiąclecia i Zwiastun obecności Chrystusa Nr 1 [sierpień], 1918 s. 15 [czasopismo wychodzące przez kilka miesięcy zamiast polskiej Strażnicy]).

Mój artykuł:

Kto zarządzał Towarzystwem Strażnica, gdy J. F. Rutherford siedział w więzieniu?


https://www.apologetyka.info/swiadkowie-jehowy/kto-zarzadza-towarzystwem-straznica-gdy-j-f-rutherford-siedzia-w-wiezieniu,1176.htm



Offline Roszada

Jaka reputację miał ewentualny następca Sędziego?
Taką samą jak jego szef: :)

*** jv rozdz. 22 s. 423 ***
Kiedy histeria wojenna się wzmogła, duchowni w brytyjskich posiadłościach na Morzu Karaibskim zaczęli rozpuszczać pogłoski, jakoby przedstawiciel Towarzystwa Strażnica, E. J. Coward, był niemieckim szpiegiem, wobec czego kazano mu wyjechać. Sprzeciw przybrał wszędzie na sile, gdy w roku 1917 przystąpiono do rozprowadzania książki Dokonana tajemnica.

*** w19 październik ss. 2-3 1919 — sto lat temu ***
Przebywając w więziennej celi, brat Rutherford martwił się o przyszłość organizacji. Wiedział, że zdaniem niektórych braci byłoby lepiej, gdyby prezesem został ktoś inny. Dlatego wysłał do zgromadzonych list, w którym na prezesa zalecił Evandera Cowarda. Napisał o nim, że jest „łagodny”, „roztropny” i „oddany Panu”. Jednak wielu wolało przesunąć głosowanie o pół roku. Pomysł ten popierał też zespół prawników, którzy podczas procesu bronili uwięzionych braci



Offline Roszada

A co robił Sędzia i jego współpracownik i współwięzień A. Macmillan w więzieniu?
Nauczali Żydów o ich powrocie do Palestyny:

„Po pewnym czasie jednak wprowadzono niedzielną szkółkę biblijną, w której więźniów podzielono na różne grupy. Mnie przydzielono grupę około 15 więźniów żydowskich. Brat Rutherford również otrzymał podobną grupę. Zresztą każdemu z nas dano taki przydział. Program kursu opierał się na 'Kwartalniku lekcji niedzielnych'. Nasze wykłady zaczęły się od Abrahama oraz obietnic danych jemu, a potem Izaakowi i Jakubowi. Bardzo mi to odpowiadało. Pewnego dnia spotkał mnie na dziedzińcu zastępca naczelnika i powiedział: »Macmillan, pańskie lekcje są cudowne. Przysłuchuję się każdej z nich i sądzę, że po pewnym czasie zaprowadzi pan wszystkich tych Żydów do Ziemi Obiecanej.«” (Strażnica Nr 14, 1967 s.11).

Przynajmniej się im nie nudziło. :)


Offline Roszada

Przy okazji jak wspomniany Macmillan pojechał w roku 1925 sprawdzić co się dzieje w Palestynie i Jeruzalem, czy prorocy wychodzą już z grobów. Posłał go tam Sędzia:  :)

„W roku 1925 A. H. Macmillan został wysłany statkiem do Palestyny, ponieważ bardzo interesowano się wówczas rolą Żydów w spełnianiu proroctw biblijnych” (Świadkowie Jehowy – głosiciele Królestwa Bożego 1995 s. 142).

„Pięć lat później, w roku 1925, odbyłem z bratem Rutherfordem dalszą podróż po Europie, przy czym dotarłem aż do braci w Polsce. Ponieważ byliśmy zainteresowani głoszeniem dobrej nowiny o Królestwie Bożym wśród Żydów, miałem przyjemność odbyć specjalną podróż do ówczesnej Palestyny. Wyruszyłem tam 12 marca 1925 roku na pokładzie statku »Prezydent Arthur«. Miałem możność przemawiać w Palestynie o zamierzeniach Bożych oraz zwiedzić miejsca, gdzie głosił Jezus” (Strażnica Nr 14, 1967 s. 11).