Moje dzieci to świętość. Zrobiłam kiedyś awanturę "ważnej" siostrze,że w mojej obecności zaczęła strofować mojego malucha,że gada na zebraniu.
Dowiedziała się,że jak chce wychowywać,to niech sobie urodzi,bo ja sobie nie życzę. A jak coś się jej nie podoba,to to dziecko ma rodziców.
Nie pozwalałam nawet mówić ciocia ,wujek. Bo to nie krewni. Były obrazy i dąsy.
Ale czas pokazał,że to było właściwe.