Z punktu widzenia nauki, heliocentryzm jest słusznym, co maja potwierdzać obserwacje astronomiczne.
Jednak trzeba pamiętać o tym, że istotą rzeczywistości jest Miłość, ta zaś ustanowiła człowieka beneficjentem wszelkich dóbr, ponad które on transcenduje. Człowiek więc ma status istoty organizującej materię, która sama z siebie nie może być rzeczywistością, jako że rzeczywistością ostateczną nigdy nie jest byt stworzony, a tym bardziej byt pasywny, jakim materia niewątpliwie jest.
Istota więc postawy wyrokowania Świętego Oficjum w sprawie Galileusza, czy też - tym bardziej -w sprawie Kopernika , leży nie w złej woli Kościoła, lecz w spojrzeniu teologicznym na sprawę, uwarunkowanym kulturowo, to znaczy : monolityczną kulturą teocentryczną. Oczywiście, tutaj trzeba spojrzeć na błąd Kościoła odnoszący się do pomieszania spojrzeń metodologicznych na sprawę, ale to widzimy tylko my - we współczesnym (historycznym) spojrzeniu na tamten system oraz Galileusz i Kopernik (znacznie wyprzedzający swe czasy w naukowym aspekcie).
Błąd Kościoła był niezamierzony, ponieważ niegdyś oficjalnie nie istniała jakaś naukowość w sensie formalnym, lecz tzw. filozofia naturalna, który stanowiła monolit poznawczy.
Abyśmy przybliżyli się choć do sprawiedliwości w ocenie tamtejszego sporu, musimy więc wspomnieć o tym, że o ile Kościół popadł w błąd pomieszania metodologii poznawczej w astronomii, tak Kopernik dla przykładu popadł w błąd pomieszania naukowego astronomii z astrologią, która była oficjalnym przedmiotem naukowym na uniwersytetach całej Europy.
Dostrzegamy więc, że błąd u obu stron widzimy jedynie z oddalenia historycznego, nie zaś dlatego, że jakoby przewyższamy intelektualnie obie strony, które miały po trochu racji.
Gdy spojrzeć od strony kreacjonistycznej, wówczas należy się zastanowić, kto jest oczkiem w głowie Boga: kosmos, czy tez człowiek i poddana mu ziemia ?
Mówi o tym psalm 8, do którego czytania serdecznie zachęcam.
Pozdrawiam w Chrystusie.