Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Studium biblii (książki...)  (Przeczytany 4532 razy)

Offline Ingrid

Studium biblii (książki...)
« dnia: 12 Maj, 2016, 19:50 »
Co można wynieść ze studium Biblii (czyli zakładam książeczki z tematami) ze ŚJ? (interesownie, wiem)

Czym grozi takie studium? (pesymistycznie, też wiem)

I co grozi Świadkowi, który nie odniesie ze mną jako zainteresowaną sukcesu (prawdopodobnie nie pójdę nawet na zebranie, bo już widziałam...). Popsuje mu się w ten sposób jakąś statystykę? Wyślą go gdzieś za karę?


Offline TomBombadil

Odp: Studium biblii (książki...)
« Odpowiedź #1 dnia: 12 Maj, 2016, 19:59 »
Co można wynieść ze studium Biblii (czyli zakładam książeczki z tematami) ze ŚJ? (interesownie, wiem)

Czym grozi takie studium? (pesymistycznie, też wiem)

I co grozi Świadkowi, który nie odniesie ze mną jako zainteresowaną sukcesu (prawdopodobnie nie pójdę nawet na zebranie, bo już widziałam...). Popsuje mu się w ten sposób jakąś statystykę? Wyślą go gdzieś za karę?



Studium może być okazją do wygadania się. Trochę wiedzy też można liznąć. Jest mobilizacją do poznawania Biblii i własnych przemyśleń.
A może pomóc też świadkom zacząć myśleć inaczej dzięki twoim argumentom.
Głosiciel lubi takie studia,bo liczy sobie spędzony na nim czas.Godzinki biją i nawet pioniera pociągnie.


Offline Tadeusz

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 348
  • Polubień: 2703
  • Ktokolwiek bowiem ma, temu będzie dane...
Odp: Studium biblii (książki...)
« Odpowiedź #2 dnia: 12 Maj, 2016, 20:20 »
Ze mną starsza pani próbowała wielokrotnie. Ale bez efektu. Później się dowiedziałem, że to było raportowane do wierchuszki i nawet jak próbowałem zagaić z młodszymi ładnymi to nie wiedziałem dlaczego one nie proponowały mi studium.
Od sąsiada wiem, że jak jedna osoba złapie ofiarę to reszta jej już się nie wtyka.
Nawet gdzieś pewnie leży jakaś książka od nich. Bo gazetki to na bieżąco wywalałem.
Ktokolwiek bowiem ma, temu będzie dane i będzie miał w nadmiarze; ktokolwiek zaś nie ma, temu również to, co ma, zostanie odebrane.


od-nowa

  • Gość
Odp: Studium biblii (książki...)
« Odpowiedź #3 dnia: 12 Maj, 2016, 20:59 »
Nie chciałam i nie aspirowałam do prowadzenia studium. Dlaczego? Bo nie chciałam wciągać ludzi do organizacji, bo nie zgadzałam się z:
- zakazem transfuzji krwi
- zakazem kontaktowania się z osobą, która odeszła z org. (odstępca, rozbijanie rodzin)
- wtrącaniem się do wyboru wykształcenia i naciskiem na wykształcenie teokratyczne
- współczułam ludziom, że będą kontrolowani (co czytasz, co oglądasz, nie było cię na zebraniu, słabniesz duchowo, widziano cię gdzieś, z kimś itd.)
- nie chciałam by wierzyli, że tam nie ma donosicielstwa, plotek, pijaństwa, zdrad (po co upiększać)
- nie chciałam, aby zetknęli się ze sprzecznościami, a potem z  zmianami w naukach CK  (nie chciałam brać tego sobie na sumienie)
To o czym ja na studium  innego głosiciela mówiłam? Mało mówiłam, odczytywałam wersety biblijne, paragrafy z książki. Moimi tematami ulubionymi było pozytywnie nastawić człowieka do życia, pocieszyć, wysłuchać.
Gdy moja ciocia powiedziała, że pewna siostra przyprowadziła ok 40 osób, do "prawdy", mały zbór właśnie przez studium, pomyślałam sobie...czy te 40 osób i ich rodziny stały się wszystkie szczęśliwsze... nie dane  to wiedzieć...
Gdy raz na studium tłumaczyłam czasy pogan, pewnej starszej pani, tak patrzyłam i myślałam ile ona z tego wyniesie, czy tego potrzebuje.
« Ostatnia zmiana: 12 Maj, 2016, 21:02 wysłana przez od-nowa »


Offline Ingrid

Odp: Studium biblii (książki...)
« Odpowiedź #4 dnia: 06 Czerwiec, 2016, 15:34 »
Jeszcze raz w temacie studium:

przeglądałam niedawno szkice przemówień/pogadanek na konferencję 2016, które M zamieścił w archiwum. W punkcie odnoszącym się do byłych studentów Biblii mowa jest wielokrotnie o "nierobieniu postępów", a nawet o recydywie w ich "nierobieniu" (w przypadku wielokrotnie zaczynanego studium z innymi osobami). Takie osoby wydają się co do zasady spisane na straty...

Na czym polega nierobienie postępów w studium? Np. niedanie się zaprosić na zebrania? Za dużo pytań do książeczki "Czego naprawdę uczy Biblia"?   


Offline M

Odp: Studium biblii (książki...)
« Odpowiedź #5 dnia: 06 Czerwiec, 2016, 15:46 »
Celem studium "biblijnego" jest, choć ŚJ publicznie twierdzą co innego, zwerbowanie osoby do organizacji. Modelowe studium dla ŚJ wyglada tak:

- student posłusznie czyta akapity z książki i odpowiada na pytania zgodnie z treścią akapitu
- przygotowywuje sie do studium poprzez wcześniejsze zakreślanie prawidłowych odpowiedzi w tekście studiowanej książki
- zgadza sie na rozpoczynanie i kończenie studium modlitwą
- zrywa ze "złymi nawykami", czyli przestaje pić, palić, ale też obchodzić świat, imienin i urodzin; ogólnie zaczyna żyć wg zasad podawanych na łamach publikacji ŚJ
- jak najwcześniej zaczyna przychodzić na wszystkie zebrania
- zaczyna brać udział w zebraniach poprzez zgłaszanie sie i dawanie odpowiedzi w punktach z udziałem obecnych
- głosi nieoficjalnie rodzinie i znajomym o tym czego sie dowiaduje podczas studium i na zebraniach
- zgłasza sie do starszych że chce zostać oficjalnie nieochrzczonym głosicielem
- zgłasza sie do starszych że chce zostać ochrzczonym

Jeśli delikwent w którymkolwiek momencie tego procesu stanie i przez jakiś czas nie będzie szedł dalej, to o takim kimś właśnie mówi się, że nie robi postępów. Należy takiej osobie dać trochę czasu, zachęcać ją itp. ale jeśli nadal nie będzie robić postępów to należy ją zostawić i przerwać studium. Bo po co tracić czas na kogoś kto nie daje sie zwerbować :).


Offline Ingrid

Odp: Studium biblii (książki...)
« Odpowiedź #6 dnia: 06 Czerwiec, 2016, 16:13 »
M, dzięki za szczere przedstawienie procesu! To dużo wyjasnia.


Offline PoProstuJa

Odp: Studium biblii (książki...)
« Odpowiedź #7 dnia: 08 Czerwiec, 2016, 23:40 »
Ja sobie chwalę studium, bo wielu rzeczy się dowiedziałam. Pomijając nauki wymyślone, to można naprawdę poznać wiele ciekawych myśli, które znajdują się w Biblii.

Głosiciele lubią prowadzić studia biblijne, bo chyba lepiej raportować godziny głoszenia siedząc w ciepełku przy kawce na studium niż chodzić po piętrach wysokich bloków. Poza tym założenie studium traktowane jest jako przejaw Bożego błogosławieństwa.

Świadkowie niby nie zmuszają do niczego zainteresowanego i tak jest na początku. Ale załóżmy, że minie kilka miesięcy, to pojawiają się już pierwsze naciski. Np. siostra, która ze mną studiowała poruszyła temat tego, że kobieta nie powinna chodzić na zebrania w spodniach (a ja zawsze miałam spodnie). Ona nie pokazała mi żadnego wersetu biblijnego o tych spodniach, ale dała do zrozumienia, że wypadałoby mieć spódnicę.

A później pojawiają się kolejne naciski - "zachęty" - żeby chodzić na jak najwięcej zebrań (a najlepiej wszystkie), żeby ściągnąć święte obrazy ze ścian, itd. itp.

W sumie idealny student w ciągu roku powinien już się decydować na chrzest - akurat jak skończy studiować książkę "Czego uczy Biblia" plus czasem jakąś książkę dodatkową.


Offline gangas

Odp: Studium biblii (książki...)
« Odpowiedź #8 dnia: 09 Czerwiec, 2016, 00:34 »
Nie chciałam i nie aspirowałam do prowadzenia studium. Dlaczego? Bo nie chciałam wciągać ludzi do organizacji, bo nie zgadzałam się z:
- zakazem transfuzji krwi
- zakazem kontaktowania się z osobą, która odeszła z org. (odstępca, rozbijanie rodzin)
- wtrącaniem się do wyboru wykształcenia i naciskiem na wykształcenie teokratyczne
- współczułam ludziom, że będą kontrolowani (co czytasz, co oglądasz, nie było cię na zebraniu, słabniesz duchowo, widziano cię gdzieś, z kimś itd.)
- nie chciałam by wierzyli, że tam nie ma donosicielstwa, plotek, pijaństwa, zdrad (po co upiększać)
- nie chciałam, aby zetknęli się ze sprzecznościami, a potem z  zmianami w naukach CK  (nie chciałam brać tego sobie na sumienie)
To o czym ja na studium  innego głosiciela mówiłam? Mało mówiłam, odczytywałam wersety biblijne, paragrafy z książki. Moimi tematami ulubionymi było pozytywnie nastawić człowieka do życia, pocieszyć, wysłuchać.
Gdy moja ciocia powiedziała, że pewna siostra przyprowadziła ok 40 osób, do "prawdy", mały zbór właśnie przez studium, pomyślałam sobie...czy te 40 osób i ich rodziny stały się wszystkie szczęśliwsze... nie dane  to wiedzieć...
Gdy raz na studium tłumaczyłam czasy pogan, pewnej starszej pani, tak patrzyłam i myślałam ile ona z tego wyniesie, czy tego potrzebuje.

 Oj proszę Od-Nowa wyluzuj. Gdybyś nie zgadzała się z tym wszystkim co piszesz, nie prowadziła byś nawet studium. Ba nie była byś w zborze. Nie dorabiajmy sobie proszę ideologii już jako osoby z poza. To jak wszyscy prawicowcy okazują sie gnębieni przez komunę...ale po latach. To tak jak muzycy walczyli z opozycją......ale po latach. A mi to nawet za komuny kanar bilet sprawdzał a jak też cierpiałem. Czyli jeszcze sama nie wiedziałaś a już prowadziłaś odstępczą działalność. BRAWO!!! :o :o :o

gedeon: proszę wyluzuj, życie każdego z nas przebiegało innym torem co jest ważne dla jednego nie musi być ważne dla  drugiego. Okaz trochę więcej empatii . ;D
« Ostatnia zmiana: 10 Czerwiec, 2016, 10:19 wysłana przez gedeon »
Jutro to dziś tyle że jutro.


Offline Ingrid

Odp: Studium biblii (książki...)
« Odpowiedź #9 dnia: 09 Czerwiec, 2016, 15:52 »
Ja sobie chwalę studium, bo wielu rzeczy się dowiedziałam. Pomijając nauki wymyślone, to można naprawdę poznać wiele ciekawych myśli, które znajdują się w Biblii.

Głosiciele lubią prowadzić studia biblijne, bo chyba lepiej raportować godziny głoszenia siedząc w ciepełku przy kawce na studium niż chodzić po piętrach wysokich bloków. Poza tym założenie studium traktowane jest jako przejaw Bożego błogosławieństwa.

Świadkowie niby nie zmuszają do niczego zainteresowanego i tak jest na początku. Ale załóżmy, że minie kilka miesięcy, to pojawiają się już pierwsze naciski. Np. siostra, która ze mną studiowała poruszyła temat tego, że kobieta nie powinna chodzić na zebrania w spodniach (a ja zawsze miałam spodnie). Ona nie pokazała mi żadnego wersetu biblijnego o tych spodniach, ale dała do zrozumienia, że wypadałoby mieć spódnicę.

A później pojawiają się kolejne naciski - "zachęty" - żeby chodzić na jak najwięcej zebrań (a najlepiej wszystkie), żeby ściągnąć święte obrazy ze ścian, itd. itp.

W sumie idealny student w ciągu roku powinien już się decydować na chrzest - akurat jak skończy studiować książkę "Czego uczy Biblia" plus czasem jakąś książkę dodatkową.

Chrzest po roku? Słownie: jednym roku?  :o


Offline M

Odp: Studium biblii (książki...)
« Odpowiedź #10 dnia: 09 Czerwiec, 2016, 15:53 »
Chrzest po roku? Słownie: jednym roku?  :o

Tak, jak byłem młody i był jeszcze w organizacji jakikolwiek wzrost, to bywały często sytuacje, że po roku od rozpoczęcia studium ktoś się chrzcił. Maksymalnie do dwóch lat. A i zdarzały się takie elementy, że już po pół roku chciał się dać wykąpać ;D.


Offline Dietrich

Odp: Studium biblii (książki...)
« Odpowiedź #11 dnia: 09 Czerwiec, 2016, 16:16 »
Ja po 9-ciu miesiącach. A rok po chrzcie byłem już sł.pom.  ;D


Offline rzeski

Odp: Studium biblii (książki...)
« Odpowiedź #12 dnia: 09 Czerwiec, 2016, 16:23 »
Ze mną było dokładnie tak samo jak z Tobą Dietrich!
« Ostatnia zmiana: 09 Czerwiec, 2016, 16:29 wysłana przez rzeski »


od-nowa

  • Gość
Odp: Studium biblii (książki...)
« Odpowiedź #13 dnia: 09 Czerwiec, 2016, 16:24 »
Oj proszę Od-Nowa wyluzuj. Gdybyś nie zgadzała się z tym wszystkim co piszesz, nie prowadziła byś nawet studium. Ba nie była byś w zborze. Nie dorabiajmy sobie proszę ideologii już jako osoby z poza. To jak wszyscy prawicowcy okazują sie gnębieni przez komunę...ale po latach. To tak jak muzycy walczyli z opozycją......ale po latach. A mi to nawet za komuny kanar bilet sprawdzał a jak też cierpiałem. Czyli jeszcze sama nie wiedziałaś a już prowadziłaś odstępczą działalność. BRAWO!!! :o :o :o
A ja Ciebie bardzo proszę Gangas, abyś nie postrzegał moich odczuć i moich myśli według własnych, ponieważ to co skomentowałeś w moim poście nie było po odejściu z org. a było podczas bytności w org. dokładnie tak, jak to napisałam.
I jeszcze sprostowanie, ja "nawet"  NIE PROWADZIŁAM ŻADNEGO STUDIUM, tak jak napisałam, chyba zle przeczytałeś.
Dlaczego posądzasz mnie o dorabianie ideologii? Nie wziąłeś pod uwagę, że mogłam być bardzo wcześnie wybudzona, a jednak skrępowana jak nam (chyba) wszystkim ex - śJ  wiadomo czym. Rozszerzyć?
Proszę bardzo:
- nie zgadzałam się z zakazem transfuzji krwi - ile lat? nie wiesz tego i właśnie będąc w zborze komu człowieku miałam o tym powiedzieć, że się nie zgadzam, że gdyby była taka potrzeba ja bym wyraziła zgodę na ratowanie bliskich i siebie. Początkowo nosiłam te kartki "żadnej krwi", bo był nacisk w zborze, a czułam ten przymus i nie chciałam tak pod przymusem i nie w zgodzie z sobą i swoimi przekonaniami.
- nie zgadzałam się z zakazem kontaktowania się z osobą, która odeszła z org. ( odstępca, rozbijanie rodzin), bo widziałam krzywdę tych ludzi, ich tragedie, sama w rodzinie miałam takie osoby pokaleczone emocjonalnie i będąc w zborze nie zgadzałam się na takie traktowanie, tych co odeszli, pozdrawiałam tych ludzi, rozmawiałam z nimi, nawet pod grozbą rozmów z starszymi, a jak mi serce waliło młotem , a jak się rozglądałam, czy ktoś ze zboru może mnie widzi i doniesie ( przecież wiedziałam, że to nie jest normalne, aby trząść się na myśl, że pozdrawiasz, rozmawiasz z kimś, kto z swoich własnych powodów odszedł), a jednak robiłam to co mi serce, sumienie, rozsądek "mówił".
- wtrącanie się do wyboru wykształcenia - przeżyłam na własnej skórze, więc będąc w zborze jak już słyszałam w wykładach, w Strażnicach te tematy, to mnie dosłownie roznosiło.
- współczułam ludziom, że będą kontrolowani (co czytasz, co oglądasz, nie było cię na zebraniu, słabniesz duchowo, widziano cię gdzieś, z kimś itd.) - to też przeżywałam na własnej skórze, dużo by pisać ( może znajdę czas i chęci aby to zrobić w swoim wątku, a nie lubię do tego wracać).
- nie chciałam by wierzyli, że tam nie ma donosicielstwa, plotek, pijaństwa, zdrad (po co upiększać) - i co, miałam fałszywy obraz idealnego społeczeństwa przedstawiać?
Właśnie dlatego nigdy nie prowadziłam żadnego studium, nawet jako osoba towarzysząca na studium czułam się zle.
Bo to już było "przebudzenie". ;)
Piszesz, że nie byłabym nawet w zborze, a to się bardzo mylisz, bo właśnie byłam i to z czym się nie zgadzałam, a co napisałam w poście powyżej, ta niezgoda, to życie w "rozdwojeniu jazni", o którym mowa w innym wątku, to tłumienie samej siebie i swojej osobowości, przypłaciłam depresją.
Czy Ty sobie kpisz ze mnie, że nie wiedziałam, a prowadziłam odstępczą działalność z tym "BRAWO!!!"
Może nie osądzaj mnie, będę wdzięczna.
Gdybym prowadziła odstępczą działalność, jak to napisałeś, byłabym ze zboru wywalona, a ja cierpiałam w ciszy sama, męczyłam się tym z czym się nie zgadzałam. I do tego dochodzą zmiany świateł. Ilu takich budzących się przeżywa podobnie, to widać na Forum, bo przychodzi chwila, że już dłużej nie chce się tak żyć, nie da się tak żyć i się z org odchodzi, co też zrobiłam.
« Ostatnia zmiana: 09 Czerwiec, 2016, 17:17 wysłana przez od-nowa »


Offline gangas

Odp: Studium biblii (książki...)
« Odpowiedź #14 dnia: 10 Czerwiec, 2016, 00:50 »
 Niestety muszę Cię zmartwić od-nowa, że większość młodych świadków, a szczególnie wychowanych w rodzinach świadków miała identyczne spostrzeżenia i zapatrywania. Bili się z myślami, wewnętrznie nie zgadzali z pewnymi poglądami ale nie przy wszystkich mogli o tym mówić. Miałem identycznie ale do głowy mi nie przyszło, że spełniam jakąś misję. I nie dorabiam do tego żadnej misji ani nie tworze martyrologii. Rób jak chcesz opisujesz swoje dawne odczucia uzbrajając je w dzisiejszą wiedzę.I to wszystko  ;) ;) ;)
Jutro to dziś tyle że jutro.