Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Reakcje członków zboru na osoby, które osłabły duchowo.  (Przeczytany 5626 razy)

Offline Ślepy

Witajcie!
 
W ramach przypomnienia to chciałbym napisać, że jestem aktywnym ŚJ. Około dwa latat temu wszedłem na to forum pierwszy raz, a co za tym idzie moje oczy zaczeły sie otwierać coraz szerzej...twało to długo , ale lepiej późno niż wcale :)

Od pewnego czasu wraz z moją żoną dość mocno opuszczamy zebrania oraz zbiórki do służby. Od około 3 miesięcy zdarza nam się być na sali około 2-3 razy w miesiącu. Jest to wynik poznawania 'prawdy o prawdzie' jakiego zapewne wielu z was doświadczyło. Pisząc szczerze to jest nam ciężko żyć z tą wiedząa zarazem tkwić w zborze i właściewie to jedną z ważniejszych rzeczy, która nas tam trzyma to rodzina a własciwie to zachowanie stosunków z nią oraz brak znajomych spoza zboru. Czujemy się...jakby to ująć...troche jak w przysłowiowej 'czarnej d.pie'. Mieliśmy zamiar totalnie się oderwać od zboru bez pisania listów bo tego nie czujemy, ale to nie jest takie proste jak nam się wydawało.

Tak jak pisałem to trwa już jakiś czas i póki co (pomijając 2,3 osoby) właściwie nie ma odzewu ze strony członków zboru na naszą 'chorobę duchową'. Nikt się nami nie interesuje-nikt nie zadzwoni, nikt nie napisze wiadomości a już o wproszeniu się na wizytę paterską to zapomnij. Dotyczy to starszych zboru, którzy jako pasterze powinni o nas 'dbać jako o trzodę',jak i całej reszty. Nasuwa mi się tutaj przykład Jezusa o pasterzu, który zostawia 99 owiec i wyrusza w poszukiwaniu tej jednej zaginionej,rannej. Odszukuje ją i leczy. A tu w naszym odczuciu 'zborowi pasterze nie oddalili sie od tych 80ciu nawet na krok by pokazać, że tu faktycznie można znaleźć schronienie i prawdziwą miłość. Jest to dla nas przykre. Wychodzi na to, że jeśli chcemy dostać tą braterską miłośc i zainteresowanie to musimy MY o nią zabiegać. Cytując moją żonę: 'oni położyli już na nas lache'. Czy ona ma rację?

Dostrzegamy już od dawna, że w zborach nie ma miłości chrystusowej, ale mimo wszystko inaczej się to odczuwa gdy dotyczy to nas osobiście, ale dośc już wylewania gorzkich żali :P

Moja prośba do was drodzy forumowicze.

Opiszcie proszę jakie wy mieliście przeżycia jeśli byliście w podobnej sytuacji.

Jak się wtedy czuliście i co wam pomogło?

Co polecacie nam by sobie z tym poradzić?

Bedziemy wdzięczni za każdy pomocny komentarz.
Pozdrawiamy  :)

« Ostatnia zmiana: 29 Styczeń, 2018, 13:29 wysłana przez Ślepy »


Offline Roszada

Odp: Reakcje członków zboru na osoby, które osłabły duchowo.
« Odpowiedź #1 dnia: 29 Styczeń, 2018, 13:23 »
Dla mnie laika to najważniejsze jest to, że WY (żona i Ty) razem jesteście jednomyślni. :)
To Wasz sukces. :)
No tak, ale dalsza rodzina też ważna.
Nic nie piszesz o rodzicach Waszych i dzieciach, czy kuzynostwie.
Nie wiem ilu Waszych członków rodziny jest w zborze tym i i innych zborach.


Offline accurate

  • Pionier
  • Wiadomości: 577
  • Polubień: 1142
  • Kłamstwo obiegnie cały świat, zanim prawda zdąży..
Odp: Reakcje członków zboru na osoby, które osłabły duchowo.
« Odpowiedź #2 dnia: 29 Styczeń, 2018, 13:38 »
......
 Pisząc szczerze to jest nam ciężko żyć z tą wiedząa zarazem tkwić w zborze i właściewie to jedną z ważniejszych rzeczy, która nas tam trzyma to rodzina a własciwie to zachowanie stosunków z nią oraz brak znajomych spoza zboru. Czujemy się...jakby to ująć...troche jak w przysłowiowej 'czarnej d.pie'. Mieliśmy zamiar totalnie się oderwać od zboru bez pisania listów bo tego nie czujemy, ale to nie jest takie proste jak nam się wydawało.

Tak jak pisałem to trwa już jakiś czas i póki co (pomijając 2,3 osoby) właściwie nie ma odzewu ze strony członków zboru na naszą 'chorobę duchową'. Nikt się nami nie interesuje-nikt nie zadzwoni, nikt nie napisze wiadomości a już o wproszeniu się na wizytę paterską to zapomnij. Dotyczy to starszych zboru, którzy jako pasterze powinni o nas 'dbać jako o trzodę' jak i całej reszty. Nasuwa mi się tutaj przykład Jezusa o pasterzu, który zostawia 99 owiec i wyrusza w poszukiwania tej jednej zaginionej,rannej. Odszukuje ją i leczy. A tu w naszym odczuciu 'zborowi pasterze nie oddalili sie od tych 80ciu nawet na krok by pokazać, że tu faktycznie można znaleźć schronienie i prawdziwą miłość. Jest to dla nas przykre. Wychodzi na to, że jeśli chcemy dostać tą braterską miłośc i zainteresowanie to musimy MY o nią zabiegać. Cytując moją żonę: 'oni położyli już na nas lache'. Czy ona ma rację?

Dostrzegamy już od dawna, że w zborach nie ma miłości chrystusowej, ale mimo wszystko inaczej się to odczuwa gdy dotyczy to nas osobiście, ale dośc już wylewania gorzkich żali :P

Moja prośba do was drodzy forumowicze.

Opiszcie proszę jakie wy mieliście przeżycia jeśli byliście w podobnej sytuacji.

Jak się wtedy czuliście i co wam pomogło?

Co polecacie nam by sobie z tym poradzić?

Bedziemy wdzięczni za każdy pomocny komentarz.
Pozdrawiamy  :)


Jak ja to znam...i czuję....
Masz namacalny dowód jaka jest prawda o tym w czym byłeś wiele lat Byliście z żoną ....
macie część rodziny większą mniejszą nadal w środku...
Niestety nie liczyłbym na masowe  przebudzenie rodziny ..to nie takie proste...
Nastaw się na poznawanie świata i rzeczywistości taką jaka ona jest naprawdę..
 będąc wewnątrz Matrixa nie dostrzegasz wielu rzeczy .....ale to normalne powoli zaczynasz w pełni  dostrzegać świat realny... Teraz sam  Stwórz swoją rzeczywistość.... zainteresowania ...poznawaj nowych ludzi całkiem innych...normalnych ...roznych bardzo....
Żeby posłużyć się cytatem z Seksmisji .zostaw tamtego świata się nie da już uratować..

Polecam zbadanie które przekłady biblijne są bliższe oryginałów..... jeśli masz zacięcie to też  poznawanie języków oryginalnych biblijnych aby spokojnie odłożyć w należna jej miejsce książkę która jest pomocna ale nie zastępuje całego świata .... nie odpowiada też w pełni na pytania podstawowe ......
Rzeczywistość całego świata Jest to dużo bardziej złożona...
Co do zainteresowania zboru osobami które rzekomo są słabe lub czasami chore niepełnosprawne i w takim stanie oddalają się od organizacji podaję pewien przykład......
Gdyby zamienić liczenie godzin w tak zwanej świętej służbie na liczanie godzin ale ......najpierw poprzez odwiedziny osób tzw. Slabych duchowo lub fizycznie niepełnosprawnych w zborze i poza nim ......Prawdopodobnie wszystkie osoby które rzekomo słabo miałyby notesy i pionierzy pionierki umawiali by się z wyprzedzeniem dużym żeby nabijać licznik godzin odwiedzając osoby w takim stanie...
Takie moje spostrzeżenie online..
Myślę że dużo dużo ciekawszych rzeczy Możesz teraz robić pod warunkiem że uwolnisz się od uzależnienia od sekty....bo niestety taki syndrom posiada większość byłych Świadków Jehowy....
Ew. pisz  na priv...
« Ostatnia zmiana: 29 Styczeń, 2018, 13:44 wysłana przez accurate »
Kłamstwo obiegnie cały świat zanim prawda zdąży włożyć buty a ludzie uwierzą we wszystko co odkryli np.amerykańscy naukowcy a mocniej gdy to bedzie łaciną hebrajskim greką ważne żeby brzmiało powaznie


Offline Salamander

Odp: Reakcje członków zboru na osoby, które osłabły duchowo.
« Odpowiedź #3 dnia: 29 Styczeń, 2018, 13:58 »
Mnóstwo osób przewija się przez zbór. Jak wy reagowaliście, jak ktoś przestawał chodzić? W drugą strone będzie podobnie. Więzi międzyludzkie u świadków są z reguły powierzchowne, opierają się na służbie i zebraniach. Nie ma potrzeby zapraszać kogoś na herbatę do domu, skoro można ten czas spożytkować na służbę.
Nie chcecie głosić, chodzić na zebrania, to z automatu ludzie przestają was zauważać.
Po kilku miesiącach mogą sobie przypomnieć starsi, ale nie po to, by zachęcić "do dobrych uczynków", raczej żeby sprawdzić, czy przypadkiem nie trzeba was wykluczyć. Jeśli osłabliście duchowo, to zachęcą was do zebrań, być może do służby na jakąś zbiórkę i na tym się skończy kontakt.


Offline zona_abrahama

Odp: Reakcje członków zboru na osoby, które osłabły duchowo.
« Odpowiedź #4 dnia: 29 Styczeń, 2018, 14:51 »
...
« Ostatnia zmiana: 06 Kwiecień, 2018, 16:30 wysłana przez zona_abrahama »


Offline Puszek

Odp: Reakcje członków zboru na osoby, które osłabły duchowo.
« Odpowiedź #5 dnia: 29 Styczeń, 2018, 15:05 »
A ja powiem tak: Skoro wiem, że to wszystko jest kłamstwem i bujdą na resorach to z całym szacunkiem po co wizyty starszych i zainteresowanie "zaprogramowanych robotów" ze zboru?
Sądzisz, że jak okażą wam zainteresowanie i braterską miłość, to odsunięcie na bok całą zdobytą wiedzę na temat organizacji i wrócicie do zboru?
Na moim przypadku olanie mnie przez zbór i starszych spowodowało pewien komfort psychiczny i możliwość dłuższego tkwienia wewnątrz. Mam gdzieś ich wizyty, fałszywe uśmieszki i ciepłe rady - to i tak nie zmieni tego, co już wiem na temat "prawdy o prawdzie".
Pozdrawiam
« Ostatnia zmiana: 29 Styczeń, 2018, 15:07 wysłana przez Puszek »
"I chodź ucieknijmy stąd, nie chcę już oddychać tym zatrutym powietrzem! Chodź ucieknijmy stąd, nikt nie będzie mówił nam co dla nas jest najlepsze..."


Offline wrzesien

Odp: Reakcje członków zboru na osoby, które osłabły duchowo.
« Odpowiedź #6 dnia: 29 Styczeń, 2018, 15:15 »
Nie chodziłem poł roku na zebrania- bylem po komitecie (sam na siebie nakablowalem) ograniczony. Zero reakcji, aż obwodowy kazał zrobić wizytę nieczynnym, więc natychmiastowo się mną "zainteresowano" żeby zrobić wizytę pasterską.

Na wizycie pasterskiej powiedziałem co myślę o ich pomocy i zainteresowaniu. Co odpowiedzieli?
"Ciężko dostrzec że ktoś ma problem jak go nie widać"
Lol... Nie wiemy że masz problem duchowy bo nie widzieliśmy Cię na zebraniu :D

Cała wizyta to jedna wielka parodia na której odezwałem się może z 5 razy, a resztę oni się żalili jak to starsi mają ciężko, jak to wszyscy mają do nich pretensje i czasu nie mają się interesować innymi przez obowiązki jakie mają :D

Kiedyś jak wyjdę to wrzucę nagranie z tej wizyty.


Offline rychtar

Odp: Reakcje członków zboru na osoby, które osłabły duchowo.
« Odpowiedź #7 dnia: 29 Styczeń, 2018, 15:26 »
Nie licz na zainteresowanie zboru. Mieliśmy dokładnie to samo i tylko czekaliśmy na odpowiedni moment, żeby wyjść z JW.org. Na początku jeszcze któryś ze starszych do nas zadzwonił zapytać się o możliwość wizyty pasterskiej, czasem któryś zadzwonił zapytać czy potrzebujemy zachęt, ale z czasem i to się skończyło. Definitywny koniec zainteresowania nami nastąpił wtedy gdy zapuściłem brodę i kilka razy widziano mnie gdy na mieście rozmawiałem z wykluczonymi. Od tamtego czasu to nawet starsi nas zaczęli omijać.
Dla nas przełomem była sytuacja gdy jeden z tych "interesujących się" starszych zboru z rodziną nas ominęli na ulicy i udali, że nas nie znają. W tym samym dniu wysłaliśmy stosowny list o odłączeniu się. I od tamtej pory słuch o nas zaginął w JW.org. Oczywiście są jednostki ze zboru, z którymi utrzymujemy sporadyczny kontakt, ale to tylko kwestia czas aż i one odpadną od jedynej słusznej doktryny WTS.

Nie licz na to, że ktokolwiek się Wami zainteresuje. Oni jeszcze wam dokopią jak zobaczą, że "źle z Wami". Lepiej faktycznie poznać kogoś spoza WTS i zadzierzgnąć naprawdę prawdziwe przyjaźnie, nie takie papierowe jak opisane w Strażnicy czy innych gazetkach JW.org.
Du...Du hast...Du hast mich...Du hast mich...Du hast mich gefragt
Du hast mich gefragt
Du hast mich gefragt und ich hab' nichts gesagt


Offline dziewiatka

Odp: Reakcje członków zboru na osoby, które osłabły duchowo.
« Odpowiedź #8 dnia: 29 Styczeń, 2018, 17:00 »
Ja i moja żona cenimy sobie ten brak zainteresowania.Każdą próbę ze strony braci neutralizujemy.O czym mielibyśmy z nimi rozmawiać.


Offline Estera

Odp: Reakcje członków zboru na osoby, które osłabły duchowo.
« Odpowiedź #9 dnia: 29 Styczeń, 2018, 17:22 »
Witajcie!
W ramach przypomnienia to chciałbym napisać, że jestem aktywnym ŚJ. (...)
Od pewnego czasu wraz z moją żoną dość mocno opuszczamy zebrania oraz zbiórki do służby. Od około 3 miesięcy zdarza nam się być na sali około 2-3 razy w miesiącu. (...)

Tak jak pisałem to trwa już jakiś czas i póki co (pomijając 2,3 osoby) właściwie nie ma odzewu ze strony członków zboru na naszą 'chorobę duchową'. Nikt się nami nie interesuje-nikt nie zadzwoni, nikt nie napisze wiadomości a już o wproszeniu się na wizytę paterską to zapomnij. (...)
Moja prośba do was drodzy forumowicze.
Opiszcie proszę jakie wy mieliście przeżycia jeśli byliście w podobnej sytuacji.
Jak się wtedy czuliście i co wam pomogło?
Co polecacie nam by sobie z tym poradzić?
Bedziemy wdzięczni za każdy pomocny komentarz.
Pozdrawiamy  :)
   Ślepy.
   A jednak nie ślepy i brawo Tobie i Twojej połówce, że dostrzegacie, to co dostrzegacie.
 
   Jeszcze na chwilę, przed odkryciem prawdy o tej całej prawdzie, odsunęłam się od zboru z pewnych przyczyn.
   Stałam się mniej gorliwa, nie było mnie widać na zbiórkach, na niektórych zebraniach.
   I już czas obsługi w zborze, przestał być dla mnie taki "święty", jak kiedyś.
   Czas zgromadzeń, akcji - "rewelacji", kampanii i co tam by jeszcze te struktury nie wymyśliły.
   Nie musiałam długo czekać, żeby poczuć tę wspaniałą "braterską" miłość i zainteresowanie, a właściwie brak.

   Starsi, za wiele się nie przejmowali, że powoli znikam ze zboru, reszta też miała mnie gdzieś.
   Nikt do mnie nie dzwonił z władzy zborowej, nikt nie zainteresował się, jaki jest mój stan duchowy?
   A wiadomo, że skoro mnie nie ma, to za wesoło ze mną nie jest! Słabi z nich lekarze duchowi.
   I nie czułam się z tym dobrze, ogarniał mnie smutek, że tak to właśnie wygląda i jak ja to towarzystwo mam nazywać swoją rodziną?
   Albo zbór traktować, jak pełny miłości i jedyną drogę do zbawienia?
   Nie mieściło mi się to w głowie, zastanawiałam się, gdzie ja tak naprawdę jestem?
   I nadszedł ciężki czas odkryć, na początku bardzo szokujący, potem już szoku było coraz mniej.
 
   Jak odkryłam prawdę o tej religii, to już w ogóle wyautowałam ze zboru.
   Jeszcze myślałam, że dam radę znać prawdę o tej sekcie i jeździć na zebrania, ale niestety, moja psychika tego nie wytrzymywała.
   Od ponad dwóch lat, żaden starszy nie zrobił do mnie telefonu.
   Poza nielicznymi osobami, które mają ze mną kontakt i do mnie dzwonią, reszta, jakby nie istniała.
   I ja zapewne dla nich nie istnieję.
   Co niektórzy, to się zapewne czują bardzo dowartościowani poprzez moją nieobecność w życiu zboru.
   Ale mało mnie to interesuje.

   Posłuchałam dobrych rad osób, które odeszły od tej sekty.
   Zaczęłam przede wszystkim, budować na nowo krąg przyjaciół, znajomych, zanim oficjalnie odejdę od nich.
   Zajęłam się więcej swoim życiem, pracą, rodziną, rozwijam swoje zainteresowania.
   I coraz grubszą kreską podkreślam swój pobyt w "strażnicy", powoli odcinam się od tej przeszłości.
   Odbudowuję różne kontakty, które gdzieś tam zawisły w przestrzeni, bo przecież trzeba było pozbyć się znajomych ze świata.
   Przybliżyłam się do swojej, w całości katolickiej (na szczęście) rodziny.
   I cieszę się tym nowym etapem w moim życiu.

   A starsi?
   No cóż, ostatnimi czasy, zaczęli w zborze kampanię przestrzegania owiec zborowych przede mną.
   Kreują mnie na złe towarzystwo i zaczęli od osób, z którymi byłam blisko w zborze.
   Tak to wygląda to ich bycie "dobrym, czułym, miłosiernym" pasterzem, który zostawia te 99 owiec, a poszukuje tej jednej, zabłąkanej.
   Więcej o tym pisałam niedawno na swoim wątku powitalnym: "Hejka, tu ESTERA".
   https://swiadkowiejehowywpolsce.org/powitanie/hejka-tu-estera/390/   
   Tam możecie sobie poczytać o mojej "zborowej, świętej inkwizycji", która zaczęła swoje prześladowania.

   Także Kochani.
   Nie przejmujcie się tymi ludźmi, żyjcie swoim życiem, nie dajcie się sztucznie sterować.
   I zmierzajcie w kierunku absolutnie przeciwnym do Watch Tower, naprawdę będziecie zdrowsi i szczęśliwsi.
   Pozdrawiam Was.
  "Estera".
   :) :)
 
« Ostatnia zmiana: 29 Styczeń, 2018, 17:28 wysłana przez Estera »
Kim będziesz beze mnie? Zapytał strach. Będę wolna!
PAŚCIE TRZODĘ BOŻĄ - tajny kodeks karny Świadków Jehowy tylko dla starszych.


Online Trzy Kominy

Odp: Reakcje członków zboru na osoby, które osłabły duchowo.
« Odpowiedź #10 dnia: 29 Styczeń, 2018, 17:34 »
Podpisujemy się pod wypowiedziami powyżej. Grubo ponad 20 lat byliśmy w tak zwanej prawdzie, a jak przestaliśmy chodzić na zebrania itp. i się odsunęliśmy na bok, to o nas najzwyczajniej zapomnieli. I tak to trwa ponad dwa lata. Jedynie ino po półtora roku zadzwonił NO i chciał się umówić na WP. Argumentował to tym, że bracia nie potrafią się z nami skontaktować. Dobrze, że ten telefon moja druga połowa odebrała, bo mi ciśnienie by skoczyło, że ho ho. No pewnie, nie był z nami kontakt bo zaginęliśmy w czasie i przestrzeni. Dwa BS'y mieszkają na tej samej ulicy, a jeden nieco dalej. Wcześniej jak coś potrzebowali albo coś nie działało to numer telefonu do mnie znali. A teraz nie potrafili się skontaktować. Kłamstwo i wstyd. Z nudów stojąc na stojaku mogli zadzwonić, wysłać sms'a lub e'maila. Fakt, że nic by to nie dało.  Ale cierpliwie czekałem.

Teraz wiem, że poczucie bezpieczeństwa, braterstwa, jedności itp., które "zapewnia" ci zbór to fatamorgana, to jak lina bezpieczeństwa zrobiona z bibuły.

pozdrawiam wszystkich
Do religii przyłączają za to w co wierzysz, a wykluczają za to co wiesz.


Offline jankowalski82

  • Głosiciel
  • Wiadomości: 191
  • Polubień: 454
  • Każdy ma to, na co się odważył.
Odp: Reakcje członków zboru na osoby, które osłabły duchowo.
« Odpowiedź #11 dnia: 30 Styczeń, 2018, 02:41 »

Jak się wtedy czuliście i co wam pomogło?

Co polecacie nam by sobie z tym poradzić?






  Witajcie Ślepi. Bardzo cieszy mnie fakt że, że razem z żona przejrzeliście na oczy. Nigdy nie jest za pózno na zmiany. Jeśli chodzi o mnie, to w zasadzie nic nadzwyczajnego się nie stało w czasie kiedy wraz z żoną przestaliśmy chodzić na zebrania. Członkowie zboru zaczęli stosować stały schemat postępowania z osobami o odmiennych poglądach na całokształt działalności organizacji. Oficjalnie jeszcze jesteśmy w tej sekcie. W miarę poznawania coraz to nowych perełek na temat CK i całej reszty tego bałaganu, jesteśmy przekonani że wjechaliśmy na właściwą drogę w naszym życiu.
  Może napiszę coś o sobie i mojej piękniejszej połówce. Oboje z żoną wychowaliśmy się od dziecka w rodzinach śj. Około 90% rodziny to śj. Jak ogłosimy oficjalnie że się odłączamy to będzie szok i niedowierzanie.
   Jeśli chodzi o moja część rodziny, to wszyscy wiedzą że nie chodzimy na zebrania ale udają że nie widzą problemu. Myślę że dla dobra sprawy temat ten jest sprytnie pomijany. Na razie metoda unikania pewnych tematów zdaje egzamin. Ciekawe jak długo. Muszę dodać że mam bardzo gorliwych wręcz fanatycznych rodziców oraz siostry.
  Jeżeli chodzi o rodzinę żony, to rzeczy mają się zupełnie inaczej. Moi teściowie w zborze od zawsze byli znani z tego że głośno mówili o tym co im się nie podoba. W takim samym duchu wychowali swoje dzieci. Bez fanatyzmu, z trzezwym spojrzeniem na religię.

  W zborze od dawna jesteśmy traktowani jak osoby wykluczone. Na ulicy pseudo bracia rzadko kiedy odpowiedzą cześć. Jak ktoś stoi na stojaku to na nasz widok odwraca wzrok w drugą stronę i udaje że nas nie widzi. Sytuacja staje się bardziej chora kiedy moja siedmioletnia córka pyta mamę, czemu Sara (córka starszego, sąsiada z mojej ulicy) się do nas nie odzywa. Takie i wiele innych przeżyć utwierdza mnie o tym że śj to grozna sekta.

  Odpowiadając na Wasze pytania, mogę bez wątpienia stwierdzić że zmarnowanego czasu i poniesionych strat psychicznych nikt mi nam nie zwróci. Czujemy się jak wypluta guma do żucia którą ktoś rozdeptał na chodniku. Myślę że po mimo tego co przeżyliśmy ze strony organizacji i mojej duchowo usposobionej rodziny (długa historia), i tak stąpamy twardo po ziemi. Z perspektywy czasu polecam totalnie olać ciepłym moczem swoją historię i zacząć na nowo odkrywać ludzi i świat. Nie jest wcale tak zle jak mówią na zebraniach. Ważne jest to żeby z odzyskanej wolności korzystać z rozwagą. Polecam również aby nie traktować śj jako wrogów. Tam też są ludzie którzy mają uczucia i własny sposób myślenia. Różnią się od nas tym że nie mają na tyle sił żeby to wszystko rzucić i odejść w obranym przez siebie kierunku, Na wszystko trzeba czasu. Obserwując coraz to nowsze światełka CK, mamy go dużo.
 
  Pozdrawiam.


Offline Iskierka

Odp: Reakcje członków zboru na osoby, które osłabły duchowo.
« Odpowiedź #12 dnia: 30 Styczeń, 2018, 12:44 »
Ślepy,

 Waszą wolność ogranicza teraz nie organizacja, zbór ale rodzina. Jest pewna wzmianka  w Biblii mówiąca o tym, że aby zbudować wieżę należy obliczyć koszty. Wszystko co robimy, w tym nasze decyzje, pociągają za sobą skutki. Jest pewna cena, którą płacimy. To My decydujemy, czy chcemy tę cenę zapłacić, czy chcemy coś stracić aby być wolnym.

Nie znam Twojej rodziny, jak bliskie są Wasze relacje, zależności, czy są dzieci, czy pracujecie wśród świadków albo w rodzinnej firmie, gdzie aktywny świadek nią zarządza. Musicie rozważyć swoją sytuację, na pewno emocje nie są dobrym doradcą. Pokazujecie się na zebraniach co jakiś czas, teraz też pewnie na Pamiątce, skoro tak, to w ocenie starszych nie jest źle.  Zarówno ja, jak i piszący tu Forumowicze, spotkali się z tym, że brakuje zainteresowania osobami, które od dłuższego czasu nie pojawiają się w zborze. To przykre, starsi reagują wtedy, gdy nas podkablują za tzw.  „odstępcze” poglądy, no wtedy wizyta w ciągu tygodnia ale bardziej by wydać sąd, a nie pozyskać.
 
Ważne jest to, że z żoną stanowicie wspólny front, łatwiej zatem jest we dwoje. Teraz powoli uświadamiajcie rodzinę, zadawajcie pytania pobudzające do myślenia ( dobra nauka z TSSK), nie radzę ostro atakować aby nie stworzyć muru, wiem to z własnego doświadczenia, które pomogło mi zmienić taktykę. Inwestujcie w siebie, rodzinę, a zbór pozostawcie organizacji, jak napisano „niech ślepy ślepego prowadzi”. Nie znaczy, że pozyskamy całą rodzinę ale może ktoś się przebudzi.

Wokół nas, w tzw. świecie, są fajni ludzie, poza tym wśród „odstępczych” braci można znaleźć dobre towarzystwo, nie jesteśmy sami. To nie te czasy jak dawniej, że człowiek wykluczony pozostawał sam. Dziś wystarczy się rozejrzeć wokół siebie. Nie zawsze jest łatwo i nie zawsze zgodnie z naszymi oczekiwaniami,  wiem o tym, ale są to koszty, które wszyscy ponosimy.  :)


Offline egon olsen

Odp: Reakcje członków zboru na osoby, które osłabły duchowo.
« Odpowiedź #13 dnia: 30 Styczeń, 2018, 14:56 »
jest 1 zasada  - ile  wnosisz  do zboru  - tyle  otrzymujesz   , przypomnij  sobie  czy   ty  interesowałeś  sie   drugimi , ? dzwoniłes  , odwiedzałeś  zapraszałes itd .  chyba   nie  byliście   zbyt   towarzyscy   skoro   mało kto  zauważył  wasze   znikniecie   itd   przyjśc   na  program  i wyjśc  po  , to  każdy  głupi  potrafi


Offline Dietrich

Odp: Reakcje członków zboru na osoby, które osłabły duchowo.
« Odpowiedź #14 dnia: 30 Styczeń, 2018, 15:59 »
jest 1 zasada  - ile  wnosisz  do zboru  - tyle  otrzymujesz   , przypomnij  sobie  czy   ty  interesowałeś  sie   drugimi , ? dzwoniłes  , odwiedzałeś  zapraszałes itd .  chyba   nie  byliście   zbyt   towarzyscy   skoro   mało kto  zauważył  wasze   znikniecie   itd   przyjśc   na  program  i wyjśc  po  , to  każdy  głupi  potrafi

Piszesz jak typowy świadek. Co ma wspólnego brak intensywnego życia towarzyskiego z omijaniem na ulicy ?  :-\
Sami z żoną dość mocno ograniczyliśmy kontakty z braćmi, kiedy przekonaliśmy się jakim siedliskiem plotek były wszelkiej maści spotkania towarzyskie w naszym zborze. 
Skoro z nikim nie rozmawiam o swoich problemach, a tym bardziej o poglądach, to jakim prawem i na jakiej podstawie jakiś zborowy burak ma mnie traktować jak parszywego i rozpowiadać o tym innym?!