Świadkowie Jehowy - forum dyskusyjne
BYLI... OBECNI... => ŻYCIE ZBOROWE, GŁOSZENIE, SALE KRÓLESTWA => Wątek zaczęty przez: Adam80 w 29 Listopad, 2016, 09:56
-
Może byśmy stworzyli rankingi braci obwodowych w waszych okręgach czekam na propozycję.
-
Może by tak napisać ilu ich jest w Polsce. :-\
Pisaliście, że są przenoszeni po całym kraju zdaje się.
Może nie jest ich tak dużo i listę można stworzyć. :)
-
Proponuje wasze kandydatury z uzasadnienie osoby i oceną od 1do10 najlepszemu wyslemy dyplom od nas
-
Proponuje wasze kandydatury z uzasadnienie osoby i oceną od 1do10 najlepszemu wyslemy dyplom od nas
Proponuje od 0 do 10ciu ;-)
-
Proponuje wasze kandydatury z uzasadnienie osoby i oceną od 1do10 najlepszemu wyslemy dyplom od nas
Ale masz szalone pomysły ...
Ciekawe, jaka by była reakcja, takiego nadzorcy, po otrzymaniu takiego dyplomu? :D :D :D
-
Pomysł genialny, ba, nawet 'nadarzyniaki' będą nam wdzięczni! Choć niestety nigdy tego nie przyznają. "Informacje o obwodowych z odstępczych forów, nie my?! nigdy!"
Czy byli obwodowi też będą brani pod uwagę?
V.
-
Ja pamiętam jednego obwodowego. Nazywał się... Kozioł ;D imienia niestety nie pamiętam. A ocenić jako nadzorcę, nie wiem nie był raczej toksyczny.
-
Ja pamiętam jako dziecko obwodowego Ryszarda Czarnotę, jeździł z żoną (nie pamiętam imienia, dość gruba kobietka). Gość mi utkwił w pamięci ponieważ był podobny do Jasia Fasoli i nawet bardzo podobne robił miny, gesty itp. Bardzo mi się on podobał bo i Jasia Fasolę też lubię :)
W każdym razie na jego wykładach nie było nudno ponieważ był bardzo pogodny i śmieszny. Pamiętam też, że jechali z żoną na Śląsk aż ze Szczecina bardzo starym maluchem, na koniec obsługi zbór składał się na paliwo dla nich. Dla mnie jako nastolatka to było ogromne wrażenie, że tak się poświęcali, dzisiaj obwodowy przyjeżdża służbową furą i ma w nosie cały plebs.
Jemu za poświęcenie (takie prawdziwe) i ogromne poczucie humoru daję od razy 10 :)
-
Z mojego okresu bytności w org. to pamiętam Babiarza, Erwina Wyszomierskiego i Henia Łowczanina. Najlepsze wrażenie zrobił Henio. Najgorszę Erwin z żoną, totalni dziwacy. Obwód wrocławski, lata 2000,
-
Miał być ranking a są wspomnienia.
Zaproponowana skal 1 - 10 jest według mnie dobra na konkurs Eurowizji.
Skala od 0 - 10 jest lepsza.
Z racji tego, że niektórzy podróżujący to delikatnie mówiąc papraje, więc proponuje skalę z liczbami ujemnymi (coś na wzór termometru za oknem). Na przykład: od -10 do 10.
I jeszcze jedno: kto będzie prowadził ten ranking?
A może lepsza była by 'lista przebojów'? Np.: "drodzy forumowicze, w tym tygodniu E.W. wraz żoną wypadł z pierwszej dziesiątki za swoje dziwactwa w zakresie gastrologicznym, ale za to mamy nowość na miejscu ósmym plasuje się H.Ł wraz żoną z przebojem 'ręce precz od wykształconych!' "
-
Babiarz 10 punktów bo gość ma uczciwe spojżenie umie korzystać z życia bo wziął sobie młodszą sporo od siebie żonę i łeb na karku bo przynajmniej kiedyś tak było był zabezpieczony finansowo, stąd miał swego czasu na nowe własne autko :)
-
Babiarz 10 punktów bo gość ma uczciwe spojżenie umie korzystać z życia bo wziął sobie młodszą sporo od siebie żonę i łeb na karku bo przynajmniej kiedyś tak było był zabezpieczony finansowo, stąd miał swego czasu na nowe własne autko :)
Ten sam (jak powyżej) -10: pomimo odziedziczonego zaplecza koperty nie paliły w rączki, skansen braciszkowie za free urządzili, mdły mówca, no i jeszcze kilka szczegółów związanych z pieniążkami, władzą i obłudą; żona na inny temat, bo skali brakuje.
Ależ, jak skrajnie głosują nasi słuchacze!
-
Babiarz 10 punktów bo gość ma uczciwe spojżenie umie korzystać z życia bo wziął sobie młodszą sporo od siebie żonę i łeb na karku bo przynajmniej kiedyś tak było był zabezpieczony finansowo, stąd miał swego czasu na nowe własne autko :)
Kwaterował u mnie. Dużo rozmawialiśmy. Sam mi wyznał, że bez zabezpieczenia finansowego (własne mieszkanie, które wynajmował innym) nie odważyłby się iść w teren. Też daję mu +10, choć ponoć później mu się odmieniło jeśli chodzi o podejście do braci. Ale o tym nic nie wiem więc milczę.
Z kolei Zdzisław Kamiński za moich czasów koleboczący się wraz z żoną Elą maluchem bodajże na bydgoskich blachach
pozostawił kiepskie wrażenie swym podejściem do wszystkich młodych, którzy zamiast iść w pionierkę postanowili iść do liceum. Jego suchary w stylu "to ja zapytam ciebie czy i dlaczego nie chcesz być pionierem?" albo "listonosze też są potrzebni" siał zgorszenie i niesmak.
-10 za przepaść między nim a Edwardem.
-
Babiarz 10 punktów bo gość ma uczciwe spojżenie umie korzystać z życia bo wziął sobie młodszą sporo od siebie żonę i łeb na karku bo przynajmniej kiedyś tak było był zabezpieczony finansowo, stąd miał swego czasu na nowe własne autko :)
Odnośnie podkreślonego przeze mnie zdania chcę zabrać głos - już sto lat tu nie pisałam, ale ten komentarz sprawił, że postanowiłam wyklikać coś. Co ma młodsza sporo żona do korzystania z życia? Ehh. Jakby miał w swoim wieku albo starszą, to co? Nie ma sie czym chwalić?
Zjawisko brania sobie młodszych zon wśród obwodowych, wg moich obserwacji, bylo dość powszechne - na tyle, że gdy jeden z nich (którego lubiłam) wziął sobie za żonę kobietę starsza od siebie o kilka lat, to bracia w obwodzie to podkreślali, że to wyjątkowe, bo zazwyczaj obwodowi biorą takie 10-15 lat młodsze od siebie. Wiec Babiarz nic wyjątkowego nie zrobił. Przynajmniej wg moich obserwacji. Albo większość obwodowych umie "korzystać z zycia" (cokolwiek to znaczy) :D.
-
Panuje opinia ogólnie wśród ludu (nie tylko bożego), że młodszą można sobie wychować :D
-
Odnośnie podkreślonego przeze mnie zdania chcę zabrać głos - już sto lat tu nie pisałam, ale ten komentarz sprawił, że postanowiłam wyklikać coś. Co ma młodsza sporo żona do korzystania z życia? Ehh. Jakby miał w swoim wieku albo starszą, to co? Nie ma sie czym chwalić?
Zjawisko brania sobie młodszych zon wśród obwodowych, wg moich obserwacji, bylo dość powszechne - na tyle, że gdy jeden z nich (którego lubiłam) wziął sobie za żonę kobietę starsza od siebie o kilka lat, to bracia w obwodzie to podkreślali, że to wyjątkowe, bo zazwyczaj obwodowi biorą takie 10-15 lat młodsze od siebie. Wiec Babiarz nic wyjątkowego nie zrobił. Przynajmniej wg moich obserwacji. Albo większość obwodowych umie "korzystać z zycia" (cokolwiek to znaczy) :D.
W Kampani Trumpa dość istotne było że: ważne jest mieć przy boku MŁODĄ DUPĘ ;D ;D ;D
-
W Kampani Trumpa dość istotne było że: ważne jest mieć przy boku MŁODĄ DUPĘ ;D ;D ;D
Najlepiej Słowiankę :D
-
Dla mnie największym freakiem był Bogumił Godzina. Nie dość, że dziwacznie się nazywał, to adekwatnie do tego zachowywał. ;)
Gdy był przeziębiony i miał katar to potrafił nawet wejść na podium z wystającymi z nosa tamponikami zrobionymi z chusteczek higienicznych, które nosił bez skrępowania. :o ;D
Merytorycznie też dziwak, śmiertelnie poważny, brak poczucia humoru. Przemówień nie pamiętam, bo najbardziej mi te chusteczki utkwiły w pamięci. ;)
Ciężko go ocenić w tym rankingu. Maksymalnie dałabym mu zero, ale za rozbawianie braci chyba powinien dostać 10. ;)
Żona miała chyba na imię Teresa.
-
9.Budzynski 8.A.Gański
7.B.Różkowski
6.A.Pietruszka(tak ma sporo młodszą żonę ale kobieta do rany przyłóż miała problemy w każdym zborze bo kobieta inteligentna ale i pięknej urody.)
6.Gonera
6.Paliwoda
2.Majer (ciężki charakter żony ale ponoć zeszli z terenu przez dziecko)
-10.Rabuszko (człowiek tak "wybitny" że o nim można założyć osobny wątek)
Tyle pamiętam jak coś mi się przypomni to dodam później..
-
Romuald i Iwonka Janikowscy +10 za powściągliwość i poczucie humoru. Romuald miał przydomek "herr Flick" ze względu na okularki. Śmiał się z tego.
Wszystkich chwalili, za wszystko dwa razy dziękowali.
-
Przemysław i Julia Bobów, +10, za niezwykle empatyczne i bardzo wyrozumiałe
podejście do człowieka, sami, jako ludzie ... ciepli, mili, sympatyczni, wzruszający,
dający się lubić ludzie, bardzo skromni, żadnych wymysłów na kwaterę, czy jedzenie,
choć Julia ciągle borykała się ze zdrowiem, żadnych narzekań,
wykłady Przemka bardzo miło się słuchało, nie były gromem z nieba, ale raczej zachętą,
po prostu NIEZWYKLI ... tak ich wspominam ...
-
Ja pamiętam jednego obwodowego. Nazywał się... Kozioł ;D imienia niestety nie pamiętam. A ocenić jako nadzorcę, nie wiem nie był raczej toksyczny.
Robert Kozioł - od strony "teokratycznej" nie mam wystarczającej wiedzy, by go oceniać. Jako człowieka, wspominam go bardzo miło (i to nie tylko dlatego, że też lubił łazić po górach). W moim prywatnym rankingu ulubionych NO łapie się do pierwszej trójki razem z Jackiem Frydryszakiem i Bogumiłem Kosiackim.
-
Pomijając już kwestię tworzenia rankingów ludzi... ::). Przypominam że w naszym kraju mamy ustawę o ochronie danych osobowych. Imię i nazwisko jest daną osobową i jeśli osoby które opisujecie by się uparły to mogłyby skierować sprawę do prokuratury o zniesławienie. Prawdopodobnie nic by z tego i tak nie wyniknęło bo "niska szkodliwość", ale myślę że nie ma co kusić losu. Pamiętajcie o tym pisząc posty tego typu.
-
Tylko że oni pełnią wysoką funkcje duchowną mają absolutną władze nad starszymi zborowym duchowienistwem,i to chyba nawet władza biskupia więc osoba publiczna hierarcha co poniektórzy narozrabiali i nadarzyn za nic by się nie zgodził na wyciąganie spraw gdyby chronili swoje dane,ale kultura potrzebna narazie to lekie ploty zborowe
-
Boguś K. +10, jego żona też fajna
-
Stawiam na Piotra Proroka, ponad dziesięć lat temu działał z żoną w obwodzie Kaliningradzkim, a gdy były problemy z wizą, w Polsce.
Wie ktoś co się z nimi dzieje?
-
Z mojego okresu bytności w org. to pamiętam Babiarza, Erwina Wyszomierskiego i Henia Łowczanina. Najlepsze wrażenie zrobił Henio. Najgorszę Erwin z żoną, totalni dziwacy. Obwód wrocławski, lata 2000,
I nieco wcześniej.
.Lowczaninowie byli na naszym ślubie, pare razy się odwiedziliśmy. Bardzo ich ceniliśmy za ich serdeczność i ludzkie podejście . Zawsze gotowi do wysłuchania i udzielenia wsparcia .
Tak ich zapamiętałam.
Dla Lowczanimow + 10 PTK.
Dla Edzia i Kasi tez 10 bo jakoś przypadli nam do serca, a dzięki zdroworązsadkowemu i praktycznemu podejścia Edzia podjęliśmy z Alkiem jedna z najlepszych decyzji w życiu.
Dla br. W. -10 ;) bo dziwni, zdystansowani i zajęci jedynie sobą.
Ostatni w naszej Wtsowskiej karierze byli br. Schmidt, ale dla nich brak jest ujemnej skali.
-
Stawiam na Piotra Proroka, ponad dziesięć lat temu działał z żoną w obwodzie Kaliningradzkim, a gdy były problemy z wizą, w Polsce.
Wie ktoś co się z nimi dzieje?
Obejrzyj program Zgromadzenia Obwodowego z przedstawicielem BOddz na rok 2017:
- przed południem, punkt z godziny 10.30 <<Uczmy innych "miłować imię Jehowy">>
Punkt ten przedstawił nadzorca obwodu, właśnie PP
-
Mi w pamięci utkwiło kilka nazwisk, numeracja od góry do dołu: od najbardziej dziwnego/nietypowego do najbardziej normalnego
1. Andrzej Pietruszka - jego sławny ''domek'' czyli ułożenie rąk nad głową podczas wykładu dla zilustrowania czegośtam przeszedł do historii. Chyba cierpiał na kilka chorób, widać po nim że był sterany życiem. Plus ten cierpki głos, przenikliwe oczy i styl mówienia od którego cała sala zamierała w grobowej ciszy. Żona fajna sztunia i dużo młodsza od niego.
2. Ryszard Bielecki a.k.a ''Rewolwer'' bo gdy wpadał na obwód to potrafił odstrzelić na raz kilku starszych za pierdoły. Nawet mojego ojca skreślił bo zorganizowałem kilka osławionych imprez w zachodniopomorskiem w latach 2011-2012 gdzie zjechało się ponad 150 osób z całego kraju. Po jednej z tych imprez poszły do wszystkich zborów listy odnośnie organizowania spotkań towarzyskich i do dnia dzisiejszego nie słyszałem żeby takie dyskoteki dla młodzieży śJ ktoś organizował (a ludzie pytają mnie do dzisiaj kiedy jakieś balety).
3. Niejaki ''Tworowski" o ile dobrze zapamiętałem, znany z tego że połknął kija od miotły, przejawiało się to jego postawie ciała oraz specyficznym zachowaniu.
4. Ryszard Czarnota - już tutaj wspominany ''Jaś Fasola" zapadał mi w pamięć tym że gdy byłem małym pacholęciem podczas jego wykładu zgłosiłem się gdy retorycznie przywołał wersert z Mateusza - ''nie martwcie się o to co będzieci jeść lub w co się ubierzecie". Dodał ''a wy dzieci, czy martwicie się w co się ubierzecie jutro". Podniosłem rękę i (o dziwo!) udzielił mi głosu (podczas wykładu!!!) a ja odpowiedziałem: ''tak, martwię cię co założę jutro bo mama zrobiła duże pranie i chyba nie wszystko zdąrzy wyschnąć do jutra". Ponoć zrobiła się z tego anegdota i krążyła później po obwodach.
Więcej grzechów nie pamiętam ( niestety nie mam pamięci do nazwisk ).
-
9.Budzynski 8.A.Gański
7.B.Różkowski
6.A.Pietruszka(tak ma sporo młodszą żonę ale kobieta do rany przyłóż miała problemy w każdym zborze bo kobieta inteligentna ale i pięknej urody.)
6.Gonera
6.Paliwoda
2.Majer (ciężki charakter żony ale ponoć zeszli z terenu przez dziecko)
-10.Rabuszko (człowiek tak "wybitny" że o nim można założyć osobny wątek)
Tyle pamiętam jak coś mi się przypomni to dodam później..
Czy to potomek Zbysia??
A pamięta ktoś z forumowiczów Wiesia " konkretnego" - nie pamiętam nazwiska ale coś chyba z białego stoka.
Mawiał: zbudowaliście mnie z takiem lwowskiem akcentem oraz" codziennie czytaj słowo Boże Biblię. ;D ;D
-
Czy chodzi o Podlipnego? Żona Lucyna.
Niestety, już nie żyje. Zmarł na zawał serca.
-
Mi w pamięci utkwiło kilka nazwisk, numeracja od góry do dołu: od najbardziej dziwnego/nietypowego do najbardziej normalnego
1. Andrzej Pietruszka - jego sławny ''domek'' czyli ułożenie rąk nad głową podczas wykładu dla zilustrowania czegośtam przeszedł do historii. Chyba cierpiał na kilka chorób, widać po nim że był sterany życiem. Plus ten cierpki głos, przenikliwe oczy i styl mówienia od którego cała sala zamierała w grobowej ciszy. Żona fajna sztunia i dużo młodsza od niego.
2. Ryszard Bielecki a.k.a ''Rewolwer'' bo gdy wpadał na obwód to potrafił odstrzelić na raz kilku starszych za pierdoły. Nawet mojego ojca skreślił bo zorganizowałem kilka osławionych imprez w zachodniopomorskiem w latach 2011-2012 gdzie zjechało się ponad 150 osób z całego kraju. Po jednej z tych imprez poszły do wszystkich zborów listy odnośnie organizowania spotkań towarzyskich i do dnia dzisiejszego nie słyszałem żeby takie dyskoteki dla młodzieży śJ ktoś organizował (a ludzie pytają mnie do dzisiaj kiedy jakieś balety).
3. Niejaki ''Tworowski" o ile dobrze zapamiętałem, znany z tego że połknął kija od miotły, przejawiało się to jego postawie ciała oraz specyficznym zachowaniu.
4. Ryszard Czarnota - już tutaj wspominany ''Jaś Fasola" zapadał mi w pamięć tym że gdy byłem małym pacholęciem podczas jego wykładu zgłosiłem się gdy retorycznie przywołał wersert z Mateusza - ''nie martwcie się o to co będzieci jeść lub w co się ubierzecie". Dodał ''a wy dzieci, czy martwicie się w co się ubierzecie jutro". Podniosłem rękę i (o dziwo!) udzielił mi głosu (podczas wykładu!!!) a ja odpowiedziałem: ''tak, martwię cię co założę jutro bo mama zrobiła duże pranie i chyba nie wszystko zdąrzy wyschnąć do jutra". Ponoć zrobiła się z tego anegdota i krążyła później po obwodach.
Więcej grzechów nie pamiętam ( niestety nie mam pamięci do nazwisk ).
W Warszawie teraz są imprezy ponad 100 osób.
Po jednej z ostatnich imprez w pewnej miejscowości w Wlkp znowu posypały się gromy, poszło kilka Komitetów, wykluczenie i kilka naznaczeń.
-
Stawiam na Piotra Proroka,
Jak przyjeżdżał to pewnie na samo nazwisko wszyscy na baczność stali :)
-
Czy chodzi o Podlipnego? Żona Lucyna.
Niestety, już nie żyje. Zmarł na zawał serca.
Właśnie nazwiska nie pamiętam. Taki nie wysoki drobny.
-
Właśnie nazwiska nie pamiętam. Taki nie wysoki drobny.
Tak, to napewno on.
I przypominam sobie, że miał taką ksywkę "KONKRETNY" ...
Ogólnie, całkiem fajny gość.
Ostatnie lata był w Białymstoku.
-
Tak, to napewno on.
I przypominam sobie, że miał taką ksywkę "KONKRETNY" ...
Ogólnie, całkiem fajny gość.
Ostatnie lata był w Białymstoku.
Pewnikiem. Też zapamiętałem go jako sympatycznego gościa. Nie zapomnę jak wśród młodzieży w zborze delikatnie dworowaliśmy sobie z niego, używając zwrotu jak on mawiał REGURALNIE. Doprowadziło to do tego, że większość z nas tak mówiła również w potocznej mowie. Musiałem się trochę potrudzić, żeby potem wyzbyć się tego neologizmu ;D ;D ;D
-
Ponć, jak zabierali go do szpitala, z tym zawałem, to do żony mówił:
"To, co Lucynka, to ja już?"
No i biedaka nie uratowali.
-
Moim "ulubieńcem" był brat obwodowy J.L., który przy stole w kuchni zaraz po tym jak mama podała drugie danie, zapytał całkiem poważnym głosem: "siostro, a czy umyłaś sałatę, bo nie widziałem..." :o
Bracia sobie opowiadali różne historie na temat jego osobliwych cech charakteru, niestety nikt nie chciał go potem zapraszać na obiad...
-
Moim "ulubieńcem" był brat obwodowy J.L., który przy stole w kuchni zaraz po tym jak mama podała drugie danie, zapytał całkiem poważnym głosem: "siostro, a czy umyłaś sałatę, bo nie widziałem..." :o
Bracia sobie opowiadali różne historie na temat jego osobliwych cech charakteru, niestety nikt nie chciał go potem zapraszać na obiad...
Pamiętam go bardzo dobrze. Oprócz drobnych natręctw (psy, koty, mycie rąk nieprzerwane), to gość okazał się nadzwyczaj uczciwy, prostolinijny ale także pokorny. Pamiętam, jak kiedyś byliśmy razem w tzw. służbie i nie zgodziłem się na jego sposób rozmowy z ludźmi (on pojedzie a ja zostanę z tymi, z mojego terenu) i J.L. dał mi wolną rękę, co nie znaczy, że stał milcząco. Nie obraził się a potem w przemówieniu służbowym powiedział, że nauczył się nowego podejścia do ludzi w trakcie głoszenia. Miło go wspominam.
-
Pamiętam go bardzo dobrze. Oprócz drobnych natręctw (psy, koty, mycie rąk nieprzerwane), to gość okazał się nadzwyczaj uczciwy, prostolinijny ale także pokorny.
Obsesyjne mycie rąk
Obsesyjne mycie rąk to rodzaj zaburzenia obsesyjno-kompulsywnego. Ludzie nim dotknięci często powtarzają działania pozornie bezcelowe i absurdalne nawet dla nich samych i nawet wtedy, gdy wcale nie chcą ich wykonywać.
Źródło: https://portal.abczdrowie.pl/obsesyjne-mycie-rak#obsesja-na-punkcie-mycia-rak (https://portal.abczdrowie.pl/obsesyjne-mycie-rak#obsesja-na-punkcie-mycia-rak)
-
Erwinowi 10 za to jak ustawił swoją żonę podczas obiadu ''nie marudź tylko jedz'' . Kto gościł Wyszomirskich to wie jakie fochy miała Jego żona ,a to ryb nie będzie jadła bo oglądała film jak Chińczycy karmią ryby hodowlane ,mięsa broń Boże, to jest za kwaśne a to za słodki ,zupa za mokra.
-
Erwinowi 10 za to jak ustawił swoją żonę podczas obiadu ''nie marudź tylko jedz'' . Kto gościł Wyszomirskich to wie jakie fochy miała Jego żona ,a to ryb nie będzie jadła bo oglądała film jak Chińczycy karmią ryby hodowlane ,mięsa broń Boże, to jest za kwaśne a to za słodki ,zupa za mokra.
9, co ty chrzanisz, albo pieprzysz!. Lidka wcinała rybki aż miło patrzeć było. Chyba, że filmów jeszcze nie oglądała. :)
Na cebulkę miała alergie.
Wysokie punktacje dałeś!
Ja dam Erwkowi +2.
Pomijając negatywy; jeden z niewielu facetów, który na przestrzeni lat zrobił postęp w publicznym przemawianiu.
Drugi plus za załatwienie kilku średnio skomplikowanych spraw na korzyść szarych głosicieli.
-
Dla mnie największym freakiem był Bogumił Godzina. Nie dość, że dziwacznie się nazywał, to adekwatnie do tego zachowywał. ;)
Gdy był przeziębiony i miał katar to potrafił nawet wejść na podium z wystającymi z nosa tamponikami zrobionymi z chusteczek higienicznych, które nosił bez skrępowania. :o ;D
Merytorycznie też dziwak, śmiertelnie poważny, brak poczucia humoru. Przemówień nie pamiętam, bo najbardziej mi te chusteczki utkwiły w pamięci. ;)
Ciężko go ocenić w tym rankingu. Maksymalnie dałabym mu zero, ale za rozbawianie braci chyba powinien dostać 10. ;)
Żona miała chyba na imię Teresa.
Bardzo miał fajne poczucie humoru - rewelacja.
Niestety specyficzne.
Wiele razy łzy leciały ze śmiechu
:D
a jak sie zebrali razem z Paliwodą i Kaliszem ... uuuuuu było bez trzymanki
-
Aż dziw, ze aż dotąd nikt nie wspomniał o Łukaszu I Oksanie B.
To były dopiero indywiduua... Na permamentej diecie Kwaśniewskiego, oraz dość bezceremonialnej postawie i wymaganiach, które powodowały, ze najchętniej gościli u braci o ponadprzeciętnym statusie społecznym i finansowym.
Ależ była radocha, jak im Organizacja kierowana duchem przydzieliła teren w Bułgarii. 8-) ;D
-
a gość o nazwisku Karbowy? kojarzy ktoś?
-
Lulewicz, Golda, Piotrowski za mojej kadencji.
-
Ja pamiętam z moich lat dziecięcych gdy miałem 7-8 lat (połowa lat 80), w Gliwicach był obwodowy o nazwisku Adam Bach. Gość był rewelacyjny, pamietam że bardzo dużo z dzieciakami rozmawiał. Później zniknął a całkiem niedawno dowiedziałem się, że od wielu lat mieszka w Niemczech.
-
Robert Kantarowski ... super miał wykłady.
Bardzo dostępny człowiek. Bardzo miło go wspominam, jako nadzorcę.
-
robert kant. wraz z żoną -wspaniali ddani ludzie , przystepni uczynni bez zadnych wymagań i oczekiwań
to samo boguś kosiacki z zoną - wspaniali zyciowi ludzie ,mozna jeszcze dodac baumertow - bracia na 10,00
czego nie mozna powiedzieć o erwinie wysz. -człowiek bez kwalifikacji i innym gagatku o nazwisku lip - to przykład typowego slużbisty - zimny wyrachowany bez empatii wazniejsza statystyka i cyferki niz zywi ludzie typowy czekista lub nkwdzista -mam nadzieje ,że tak samo skończą tzn na dad u piu wielkim jako pionierzy -wtedy zetknie sie z realnym zyciem
-
Jak ktoś jest wspaniałym człowiekiem ...
to nawet, na takim forum, jak to, będzie miał obiektywną, dobrą opinię.
Tak ich właśnie pamiętam, jak piszesz egon olsen.
Przesympatyczni ludzie. Obydwoje.
-
Krzysztof Mionskowski i jego żona Iwona, o ile dobrze pamiętam jej imię. Oboje skromni i szczerzy. Nie wybrzydzali przy kwaterach i posiłkach. Generalnie bardzo przystępni ludzie.
Takich ich zapamiętałem. Ode mnie +9.
-
Jeszcze jeden jest/był o imieniu i nazwisku dokładnie takim, jak znany polski lektor Janusz. Spoko człowiek, z normalnym podejściem do życia, w 2003+ kilka lat był w okolicach Poznania.
-
Bardzo dobrze też wspominam, jako nadzorcę, Krzysztofa Sawickiego.
To był człowiek, który rzeczywiście pomagał w problemach zboru.
Przynajmniej ja z tej strony go pamiętam. Bardzo przystępny, życzliwy, nie wynosił się.
Miał szacunek dla ludzi... 10+
-
Bardzo dobrze też wspominam, jako nadzorcę, Krzysztofa Sawickiego.
To był człowiek, który rzeczywiście pomagał w problemach zboru.
Przynajmniej ja z tej strony go pamiętam. Bardzo przystępny, życzliwy, nie wynosił się.
Miał szacunek dla ludzi... 10+
Tez go pamietam ale nie wiem jaki byl :)
-
Z mojego okresu bytności w org. to pamiętam Babiarza, Erwina Wyszomierskiego i Henia Łowczanina. Najlepsze wrażenie zrobił Henio. Najgorszę Erwin z żoną, totalni dziwacy. Obwód wrocławski, lata 2000,
Erwin w niedzielne przemówienie, przy zainteresowanych, w podsumowaniu powiedział że nam na sali w ubikacji śmierdzi siuśkami także tego.... A prywatnie narzekał na każdy obiad i miał "za małą kwaterę". Był jedynym obwodowym z którym nikt (przy drugiej wizycie) nie chciał się umawiać do służby ani na obiad xD
-
No, to się chłop załatwił ... musiał mieć straszną osobowość,
skoro takie historie się odwalały ...
-
Ja pamiętam z moich lat dziecięcych gdy miałem 7-8 lat (połowa lat 80), w Gliwicach był obwodowy o nazwisku Adam Bach. Gość był rewelacyjny, pamietam że bardzo dużo z dzieciakami rozmawiał. Później zniknął a całkiem niedawno dowiedziałem się, że od wielu lat mieszka w Niemczech.
też to pamiętam :)moi rodzice odwiedzili go nawet w Niemczech ;)wyświetlał przezrocza u nas w domu, byliśmy w jednym obwodzie
-
Pamiętam jeszcze Kośkę, taki miły dziadzio, nic dodać nic ująć. Kojarzy mi się jeszcze Pietruszka chyba, straszny brat, w każdym wykładzie z miną bazyliszka mówił że niedługo koniec systemu, ale mówił to w tak straszny sposób, że co gorliwszym zapalały się motorki w tyłkach, a mi ciarki po plecach przechodziły.... ;o
Majer - kojarzył mi się tylko z Peterem Griffinem :D żona straszna wybrzydzajka, ale ogólnie tacy dość przystępni, pamiętam, że wkurzała się na mnie jak byłam bardzo młoda (jakoś tak 14-15 lat) i pionierowałam od niedawna i nie miałam studiów i niewiele odwiedzin, że zabrałam ją na opracowanie terenu, a zima była. Bo "z nią się chodzi na konkretne odwiedziny" lol..
Ale za to baaaaardzo miło wspominam takiego dość młodego brata, ale nie mogę sobie przypomnieć jak się nazywał, a nikt o nim jeszcze chyba nie wspomniał. Młode małżeństwo, koło 30, on średniego wzrostu, brązowe włosy, okulary, wspaniały szeroki uśmiech i niesamowita umiejętność publicznego występowania, ona jak to żony obwodowych taka cicha, szara mycha. Nie wiem czy dobrze pamiętam, ale nazwisko mieli coś na K... a on na imię Bartosz jeśli mnie pamięć nie myli.
U u u przypomniał mi się jeszcze Kupczak albo Kubczak, oboje świetni ludzie, małżonka jako jedna z niewielu i swoje zdanie miała i taka żywota była, świetna babka, wiem ze sporo sióstr nawet po wielu latach dzwonilo do niej jak jakieś trudności miała itp. :)
-
A Golde ktoś kojarzy?
-
Pamiętam jeszcze Kośkę, taki miły dziadzio, nic dodać nic ująć. Kojarzy mi się jeszcze Pietruszka chyba, straszny brat, w każdym wykładzie z miną bazyliszka mówił że niedługo koniec systemu, ale mówił to w tak straszny sposób, że co gorliwszym zapalały się motorki w tyłkach, a mi ciarki po plecach przechodziły.... ;o
Majer - kojarzył mi się tylko z Peterem Griffinem :D żona straszna wybrzydzajka, ale ogólnie tacy dość przystępni, pamiętam, że wkurzała się na mnie jak byłam bardzo młoda (jakoś tak 14-15 lat) i pionierowałam od niedawna i nie miałam studiów i niewiele odwiedzin, że zabrałam ją na opracowanie terenu, a zima była. Bo "z nią się chodzi na konkretne odwiedziny" lol..
Ale za to baaaaardzo miło wspominam takiego dość młodego brata, ale nie mogę sobie przypomnieć jak się nazywał, a nikt o nim jeszcze chyba nie wspomniał. Młode małżeństwo, koło 30, on średniego wzrostu, brązowe włosy, okulary, wspaniały szeroki uśmiech i niesamowita umiejętność publicznego występowania, ona jak to żony obwodowych taka cicha, szara mycha. Nie wiem czy dobrze pamiętam, ale nazwisko mieli coś na K... a on na imię Bartosz jeśli mnie pamięć nie myli.
U u u przypomniał mi się jeszcze Kupczak albo Kubczak, oboje świetni ludzie, małżonka jako jedna z niewielu i swoje zdanie miała i taka żywota była, świetna babka, wiem ze sporo sióstr nawet po wielu latach dzwonilo do niej jak jakieś trudności miała itp. :)
Myślisz o Bartku i żonie Uli? Z opisu tylko oni pasują idealnie.
-
Myślisz o Bartku i żonie Uli? Z opisu tylko oni pasują idealnie.
Tak, dokładnie! :D
-
Tak, dokładnie! :D
Bartek to coś już nie występuje w wtsie..
Klasa sama w sobie gdyby było więcej takich ludzi w moim życiu to nigdy nie uwierzyłbym że
organizacja dopuszcza się takich rzeczy..
-
Błąd w pisowni Bartek to coś co już nie występuje w wtsie sorry
-
A kto pamięta takie młode małżeństwo, byli obwodowymi około 10 lat temu we Wrocławiu, nie pamiętam imion i nazwisk, oboje około 30-ki.
-
A kto pamięta takie młode małżeństwo, byli obwodowymi około 10 lat temu we Wrocławiu, nie pamiętam imion i nazwisk, oboje około 30-ki.
Może Polak? Teraz mają razem 98 lat. Mówili, że w ostatnich 13 latach byli na Górnym i Dolnym Śląsku.
-
Byli obwodowymi we Wrocławiu między Erwinem a Heniem Łowczaninem.
-
Teraz mają razem 98 lat
a nie 88?
bo u K. w zborze na obsłudze byli jacyś co mieli razem 88 (nie pamiętam nazwiska, facet chyba Krzysztof)
a może to taki stały gryps
-
Coś w stylu Monthy Pythona a co zrobili dla nas Rzymianie?? Jakby mógł ktoś wkleić Fragment Żywota Briana co zrobili dla nas Rzymianie to nie musiał bym pisać. Coś ten wątek brnie w stronę tęsknoty za nimi. A może dobrzę??? ;D ;D ;D
-
Ranking to ranking. Jednych wspomina się lepiej innych gorzej.
Dobre wspomnienia nie muszą od razu oznaczać tęsknoty za jw org.
Niech to będzie też przykład dla czytających z Nadarzyna, że nawet te paskudne odstępczuchy też kogoś mile wspominają, potrafią kogoś pozytywnie ocenić; a nie jak pisze się w publikacjach: od A do Z wszystko i wszystkich krytykować i oczerniać. ;)
-
Ranking to ranking. Jednych wspomina się lepiej innych gorzej.
Dobre wspomnienia nie muszą od razu oznaczać tęsknoty za jw org.
Niech to będzie też przykład dla czytających z Nadarzyna, że nawet te paskudne odstępczuchy też kogoś mile wspominają, potrafią kogoś pozytywnie ocenić; a nie jak pisze się w publikacjach: od A do Z wszystko i wszystkich krytykować i oczerniać. ;)
Złego, kościół nie naprawi, a dobrego i karczma nie popsuje.
Tak bym rzekła... posiłkując się starym porzekadłem.
Dobrze to ująłeś Dietrich... bardzo dobrze.
I jak gdzieś wcześniej chyba wspominałam, dobrym człowiekiem, jak ktoś jest...
To i wrogowie, obiektywnie przyznają, że takim ktoś był.
Jak ktoś był i jest szumowiną nie do przełknięcia ... to nikt go dobrze nie wspomni.
Jak to Biblia mówi, na swoją dobrą opinię, trzeba zapracować ...
-
:)
-
KOPCIK DANIEL -5pkt .Z szeregowymi nie podejmuje rozmowy.
-
Ja Godzinę strasznie polubiłam za to że duży nacisk kładł na nie narzucanie się ludziom ("po co jechać na późnym żółtym jak za chwilę zapali się zielone?" - w rozumieniu tego że ważniejsze jest zostawienie dobrego wrażenia niż wciskanie na siłę informacji). Strasznie mi się spodobał ten styl. Bardzo namiętnie też uczył żeby przed wstępem pytać "czy ma pan/pani chwilę?", co dawało ludziom możliwość bezproblemowego uniknięcia rozmowy.
W opozycji do tego pamiętam głoszenie z jedną bardzo gorliwą siostrą, kiedy to zagadała do pana siedzącego na ławce w parku, który to nie wyraził zainteresowania, ta spróbowała jeszcze raz, znów odmówił, a ona nie odpuściła i jeszcze do niego czemu nie chce rozmawiać. Gość musiał aż wstać i odejść, to było masakryczne dla mnie.
I jeszcze mnie jednej rzeczy nauczył - czekania aż ktoś odpowie na "dzień dobry". Zostało mi to do tej pory i wręcz denerwuje mnie jeśli ktoś mnie nie potrafi odpowiedzieć. W mojej ocenie to człowiek z naprawdę dużą kulturą osobistą, wszyscy powinni brać z niego przykład.
Sporo z Was też tu narzeka na takie roszczeniowe podejście - im tego brakło. Jak przyszli na obiad do mojej teściowej i podpytywała co by chcieli to zażyczyli sobie tylko makaron z truskawkami, także tak przyjemnie skromnie. Poza tym niesamowicie ciepły i cierpliwy człowiek, jego żonie zresztą też niczego nie brakowało :) I nie wyglądała na dużo młodszą od niego :)
Z takich ciekawostek to jeszcze przed każdym obiadem wyciągali swoją cebulę, prosili o nóż i zjadali na pół surową ;p Dla odporności.
Ktoś tu jeszcze Frydryszaka chwalił - nie rozumiem dlaczego, ja go nie bardzo lubiłam, był jakiś taki nieprzystępny.
-
Ja Godzinę strasznie polubiłam za to że duży nacisk kładł na nie narzucanie się ludziom ("po co jechać na późnym żółtym jak za chwilę zapali się zielone?" - w rozumieniu tego że ważniejsze jest zostawienie dobrego wrażenia niż wciskanie na siłę informacji). Strasznie mi się spodobał ten styl. Bardzo namiętnie też uczył żeby przed wstępem pytać "czy ma pan/pani chwilę?", co dawało ludziom możliwość bezproblemowego uniknięcia rozmowy.
I jeszcze mnie jednej rzeczy nauczył - czekania aż ktoś odpowie na "dzień dobry". Zostało mi to do tej pory i wręcz denerwuje mnie jeśli ktoś mnie nie potrafi odpowiedzieć. W mojej ocenie to człowiek z naprawdę dużą kulturą osobistą, wszyscy powinni brać z niego przykład.
Sporo z Was też tu narzeka na takie roszczeniowe podejście - im tego brakło. Jak przyszli na obiad do mojej teściowej i podpytywała co by chcieli to zażyczyli sobie tylko makaron z truskawkami, także tak przyjemnie skromnie. Poza tym niesamowicie ciepły i cierpliwy człowiek, jego żonie zresztą też niczego nie brakowało :) I nie wyglądała na dużo młodszą od niego :)
Z takich ciekawostek to jeszcze przed każdym obiadem wyciągali swoją cebulę, prosili o nóż i zjadali na pół surową ;p Dla odporności.
Wydaje mi się, że słyszałem to nazwisko. Nie jestem do końca pewien czy to konkretnie ta osoba, ale ktoś mi opowiadał o takim NO, który zaproszony na kolację przez skromnie żyjącą siostrę uraczony został chlebem z twarogiem i konfiturami truskawkowymi domowej roboty. Był tak zadowolony, że powiedział do niej: "wreszcie u ciebie dobrze pojadłem", czym wzbudził u niej duże wzruszenie.
-
Pasuje do niego.
Nie wiem czy bym nie uznała tego za ironię na jej miejscu :P
Taki nie za wysoki, szczupły brunet, koło 45.
-
Pasuje do niego.
Nie wiem czy bym nie uznała tego za ironię na jej miejscu :P
Taki nie za wysoki, szczupły brunet, koło 45.
Tak ponoć było. Dopiero musiał wyjaśniać, że wszędzie go częstowano frykasami a on chciał chleba z dżemem pojeść. :D
-
To nie mógł sobie kupić? oni chyba jedzą coś więcej niż obiad? ;p
-
Pamiętam że był jeszcze taki obwodowy Dariusz Baumert z Żoną. Swojego czasu u nas w małym miasteczku w zachodniopomorskim była afera między dwiema rodzinami, dochodziło nawet do tego że jedna kobieta z drugą się poszarpały na sali, jedna drugą śledziła na mieście i wysyłała anonimowe smsy z pogróżkami. Gdy Baumert przyjechał rozwiązać tą sprawę (brzmi to co najmniej jakby był z jakiegoś biura śłedczego FBI albo archiwum X) to po zapoznaniu się ze wszystkim złapał się za głowę i poszedł się napić z gospodarzem u którego mieszkali na kwaterze z żoną. Potem gospodarz opowiadał że wydoili razem litra i Baumert się mu popłakał i mówił że on jest prosty chłop ze śląska, że on w kopalni pracował, że nie wie jak to rozwiązać. Takie dramaty były...
Potem przyjechał okręgowy który znany był jako ''specjalista od zadań niewykonalnych" i poustawiał towarzystwo za Baumerta.
-
Może Daniel, nie Dariusz? Jak Daniel to spoko człowiek. Ostrożnie podchodził do wykluczeń.
-
Dla mnie największym freakiem był Bogumił Godzina. Nie dość, że dziwacznie się nazywał, to adekwatnie do tego zachowywał. ;)
Gdy był przeziębiony i miał katar to potrafił nawet wejść na podium z wystającymi z nosa tamponikami zrobionymi z chusteczek higienicznych, które nosił bez skrępowania. :o ;D
Merytorycznie też dziwak, śmiertelnie poważny, brak poczucia humoru. Przemówień nie pamiętam, bo najbardziej mi te chusteczki utkwiły w pamięci. ;)
Ciężko go ocenić w tym rankingu. Maksymalnie dałabym mu zero, ale za rozbawianie braci chyba powinien dostać 10. ;)
Żona miała chyba na imię Teresa.
Burak i obłudnik ale dobry zawodnik karate
-
Może Daniel, nie Dariusz? Jak Daniel to spoko człowiek. Ostrożnie podchodził do wykluczeń.
Baumert byl gospodarzem sali w steszewie. Chyba ze to nie ten
-
Dla mnie największym freakiem był Bogumił Godzina. Nie dość, że dziwacznie się nazywał, to adekwatnie do tego zachowywał. ;)
Gdy był przeziębiony i miał katar to potrafił nawet wejść na podium z wystającymi z nosa tamponikami zrobionymi z chusteczek higienicznych, które nosił bez skrępowania. :o ;D
Merytorycznie też dziwak, śmiertelnie poważny, brak poczucia humoru. Przemówień nie pamiętam, bo najbardziej mi te chusteczki utkwiły w pamięci. ;)
Ciężko go ocenić w tym rankingu. Maksymalnie dałabym mu zero, ale za rozbawianie braci chyba powinien dostać 10. ;)
Żona miała chyba na imię Teresa.
Szacun dla gościa. A czy gdy miał problemy żołądkowo - jelitowe to też wkładał sobie tampony w różne otwory? :)
-
Baumert byl gospodarzem sali w steszewie. Chyba ze to nie ten
Ten obwodowy i ten z sali w Stęszewie to są bracia. Ale coś mi się chyba imiona pomyliły. Na pewno jeden z nich ma Daniel.
-
Bartkowski - 10 - najcieplej i najmilej wspominam, być może dlatego żem gówniarz był za jego rządów, ale wspominam go cieplo
Kośka - 8 - slabo pamiętam ale wspominam nawet dobrze
Torżewik - 8, znany jako Marian Twarożek, z klubem siostr w wieku gimnazjalnym piszacymi listy do Nadarzyna aby go nie przenosić xD, wykładowca na moim KSP, później zesłany na pioniera specjalnego jeśli się nie mylę
Kańtoch - 6sympatyczny, wykładowca nr 2 z KSP
Filus - 2, ten mnie zaczął wybudzać, nie żyje, chyba sepsa, niemniej jestem mu wdzięczny za krecią robote wzgledem zboru i wielkie zasługi względem mnie, za jego kadencji wypadłem z usługiwania
Morawiec (Morawiecki?) - 9, też okręgowy, taki showman, na pewno ktos go kojarzy ;) z nim miałem punkt (czytanie biblii) w Malborku jak nasz zbór miał szkołę, jajcarz, na niego starsi sie powoływali że szkicu tak mocno trzymać sie nie trzeba, wszak sam okregowy tych rad nie stosuje
Zdeb - 5, taki nijaki, choć sympatyczny
Radwan - 7 - nawet ok
Breszke (?) - 2 - najnudniejszy mówca obwodowy ever xD ale tylko zza mównicy, w kulisach nawet spoko
Prorok i Paliwoda znam tylko z widzenia za słabo żeby wystawić notę.
Połowę z nich miałem u siebie na kwaterze, znam nie tylko z sali ale tez z kulisów przygotowywań zgromadzeń no i KSP
Być może kogoś pominąłem ale nie chce mi się wracać myślami w tak odległe czasy
A jeszcze Jordan był ale go to kompletnie nie pamiętam, pierwsze nazwisko jakie kojarzę w rubryce NO
-
No proszę...nawet kilku znam.
Arkadiusz Morawiec - tak się nazywał ten showman, jeśli to ten sam :)
Bartkowski - 10 - najcieplej i najmilej wspominam, być może dlatego żem gówniarz był za jego rządów, ale wspominam go cieplo
Kośka - 8 - slabo pamiętam ale wspominam nawet dobrze
Torżewik - 8, znany jako Marian Twarożek, z klubem siostr w wieku gimnazjalnym piszacymi listy do Nadarzyna aby go nie przenosić xD, wykładowca na moim KSP, później zesłany na pioniera specjalnego jeśli się nie mylę
Kańtoch - 6sympatyczny, wykładowca nr 2 z KSP
Filus - 2, ten mnie zaczął wybudzać, nie żyje, chyba sepsa, niemniej jestem mu wdzięczny za krecią robote wzgledem zboru i wielkie zasługi względem mnie, za jego kadencji wypadłem z usługiwania
Morawiec (Morawiecki?) - 9, też okręgowy, taki showman, na pewno ktos go kojarzy ;) z nim miałem punkt (czytanie biblii) w Malborku jak nasz zbór miał szkołę, jajcarz, na niego starsi sie powoływali że szkicu tak mocno trzymać sie nie trzeba, wszak sam okregowy tych rad nie stosuje
Zdeb - 5, taki nijaki, choć sympatyczny
Radwan - 7 - nawet ok
Breszke (?) - 2 - najnudniejszy mówca obwodowy ever xD ale tylko zza mównicy, w kulisach nawet spoko
Prorok i Paliwoda znam tylko z widzenia za słabo żeby wystawić notę.
Połowę z nich miałem u siebie na kwaterze, znam nie tylko z sali ale tez z kulisów przygotowywań zgromadzeń no i KSP
Być może kogoś pominąłem ale nie chce mi się wracać myślami w tak odległe czasy
A jeszcze Jordan był ale go to kompletnie nie pamiętam, pierwsze nazwisko jakie kojarzę w rubryce NO
-
Pomieszały mi sie nazwiska, Morawiec Arkadiusz to Okregowy przynajmniej w moich stronach, fajnie mówił, ale showman to Daniel Zieliński, o! :D Ten to miał gadane, fajne przykłady dużo własnych historii i jajcarz taki w sumie, regularnie w czasie punktów cała sala się śmiała, czy to zebranie czy kongres tak samo. Ale potrafił też wzruszyć, po prostu jeden z miszczów manipulancji :D solidne 9/10
-
Zielińskiego nie kojarzę...Byłam już pewnie dawno poza ;)
Za czasów mojej bytności WTS Morawiec z tego, co pamiętam był obwodowym.
Pomieszały mi sie nazwiska, Morawiec Arkadiusz to Okregowy przynajmniej w moich stronach, fajnie mówił, ale showman to Daniel Zieliński, o! :D Ten to miał gadane, fajne przykłady dużo własnych historii i jajcarz taki w sumie, regularnie w czasie punktów cała sala się śmiała, czy to zebranie czy kongres tak samo. Ale potrafił też wzruszyć, po prostu jeden z miszczów manipulancji :D solidne 9/10
-
No oni się zmieniają, okręgowy nie jest non stop okręgowym, a zanim awansuje to pracuje w obwodzie, Radwan był najpierw u nas w obwodzie o potem chyba na okręgowego awansował, a po czasie w okręgu z powrotem na obwód, przynajmniej tak kojarzę. Chyba że jakieś awanse do Nadarzyna czy coś, ale to już nie wiem ;)
Przypomniał mi się dowcip, jak nazywa się żona nadzorcy obwodu? - Obwodnica, a nadzorcy okręgu? - Okrężnica xD
-
MADEJ - nowy narybek , zna ktos.?Mowia ,ze robi porzadek.
-
Kańtoch był dobry ale formalista przez kilka godzin uczył mnie jak prowadzić księgowość i był nie czuły na moje zapewnienia ,że i tak się tego nie nauczę.Bardzo miło wspominam Bogdan Łuszcza,Erwina Wyszomirskiego
-
Z.Bartoszczuk. Prawdziwy gwiazdor. Garnitury z wciętą talią i ozdobnikami lepszymi niż na występ w filcharmonii. Miał zabawne wstawki na przemówieniach. Na początku jego przemówienia były schow na które przyjeżdżały posłuchać osoby z sąsiednich zborów nie mające wtedy obsługi. Po jakimś czasie dziwnym zbiegiem okoliczności, wiele osób zaczeło planować urlopowe wyjazdy właśnie w czasie jego wizyty.
-
Jasiu Jordan wyjechał do Wielkiej Brytanii , a kto pamięta takiego NO Leonard Kempa , na Pomorzu się obracał , wiele osób niezbyt miłe go wspomina .
-
MADEJ - nowy narybek , zna ktos.?Mowia ,ze robi porzadek.
Witam
.Madej u nas był teraz pierwszy raz.Tez słyszałem że robi porządki, ale u nas takowych nie dostrzegłem. Młody trochę .Przemówienia troche nie ciekawe,ale to może być wina programu jaki miał narzucony.W niedziele naprawdę ciężko było wysiedzieć żeby nie usnąć
Damy mu 6 na zachętę.
Macielong czy jakoś tak to mój pierwszy jakiego poznałem.
Miło wspominam.Gdy byliśmy w służbie zatrzasnął kluczyki w swoim samochodzie Podeszliśmy do jakiegoś domu poprosiliśmy o kawałek druta i otworzył auto, a potem powiedział "przydały się świeckie doświadczenia". Hahahah
-
MADEJ - nowy narybek , zna ktos.?Mowia ,ze robi porzadek.
Syn braci z Gliwic. Od dawna w terenie.
Wypromował się - zapomniał już jak szalał na imprezach w Gliwicach (ech... dobre 10 lat temu - to były imprezy zborowe :P)
-
Najlepszy - Marek Galik
Bartkowski? najgorsza łajza...mój tata, będąc nadzorcą zboru, wyprosił go z domu....
-
Marek Galik , fajny rzeczowy chłop , wszędzie go było pełno . Chętny do pomocy można było z nim pogadać o wszystkim . Zawsze go miło wspominam , nie tylko ja . Szkoda tylko że dobrzy ludzie tak szybko idą do piachu .
-
A w Rybnik-Gliwice twraz zmiana. Nowy obwodowy - Grzegorz Kościuk. Ktoś coś?
-
A w Rybnik-Gliwice twraz zmiana. Nowy obwodowy - Grzegorz Kościuk. Ktoś coś?
Znam, był zastępcą nadzorcy w okolicach Piotrkowa, kochany chłopak i skromny. Żaluzje zakładał swego czasu i był w terenie z żoną. Klepali bidę aż piszczało.Skromne miłe młodziutkie ludziki.
-
jestem ciekawy czy zaplanowali rozmowę ze mną.Nowy obwodowy nowe wyzwania.
-
jestem ciekawy czy zaplanowali rozmowę ze mną.Nowy obwodowy nowe wyzwania.
być może każą się Tobie określić czy wierzysz Ciału Świętemu ? I polecisz , a jeszcze będą kazać odczytać werset biblijny . Kto się wysuwa naprzód i nie trzyma się nauk Chrystusowych .... . To nie będzie wyzwanie a wykopanie.☺
-
jestem ciekawy czy zaplanowali rozmowę ze mną.Nowy obwodowy nowe wyzwania.
dziewiątka ...
Ponad rok nie ma mnie prawie na zebraniach i w życiu zborowym.
W styczniu tego roku, była obsługa z nowym NO, myślałam, że zaplanują wizytkę do "zabłąkanej owieczki".
Niestety, nie pomyśleli.
Tak, że nie przejmuj się zbytnio, oni mają ważniejsze sprawy, no chyba, że już coś wiedzą, żeś odstępca.
To raczej to nie będzie wizytka, ale może być zorganizowany komitecik sądowniczy.
-
Nie ludzcie sie oni nie sa Dobrymi pasterzami i nie beda sie zajmowac owieczka , ktora ma jakies problemy . Tak bardzo kiedys chcialam w to wierzyc .
-
dziewiątka ...
Ponad rok nie ma mnie prawie na zebraniach i w życiu zborowym.
W styczniu tego roku, była obsługa z nowym NO, myślałam, że zaplanują wizytkę do "zabłąkanej owieczki".
Niestety, nie pomyśleli.
Tak, że nie przejmuj się zbytnio, oni mają ważniejsze sprawy, no chyba, że już coś wiedzą, żeś odstępca.
To raczej to nie będzie wizytka, ale może być zorganizowany komitecik sądowniczy.
Kiedyś podczas obsługi poprosiliśmy obwodowego o wizytę ,nazwijmy to u trudnego małżeństwa. Obwodowy powiedział , że on nie jest od problemów w zborze od tego mam was ja jestem ,mówi, od pobudzania do głoszenia, a na wizytę to mogę pójść tam gdzie mam za co pochwalić. :-\
-
Marek Galik , fajny rzeczowy chłop , wszędzie go było pełno . Chętny do pomocy można było z nim pogadać o wszystkim . Zawsze go miło wspominam , nie tylko ja . Szkoda tylko że dobrzy ludzie tak szybko idą do piachu .
Znam Marka jeszcze z czasów kiedy do zboru przyjeżdżał autem i stawiał na tyle daleko , że być może nikt nie zauważy.
Zmarł przez swoje zaniedbanie . Dla mnie Oni wszyscy zajmowali się człowiekiem póki ten nie miał swojego zdania i słuchał rad z biblii i to takich co nie wymagają wysiłku .
-
Estero to co napisałaś, to taki powszechny zwyczaj. Mnie nie było w zborze półtora roku, sala królestwa cztery przystanki od mojego domu, nikt się nie interesował. Odwiedzili mnie wtedy, gdy pewna siostra "zakablowała", że jestem "odstępcą", bo coś nie mogła zrozumieć z treści mojego sms-a., to znaczy odpisała mi w ten sposób " piszesz do mnie dziwnym językiem całkowicie mi nie znanym, jesteś odstępcą". Szybko powiadomiła starszych.Umówili się w ciągu tygodnia (to była środa dzień zebrania). Otrzymali ode mnie list, byli w szoku ale on szybko minął, bo za dwie godziny po spotkaniu ogłosili wszem i wobec, że nie jestem już świadkiem. Treść listu była wymowna i nie widzieli potrzeby jeszcze mnie nawracać. ;)
-
Znam Marka jeszcze z czasów kiedy do zboru przyjeżdżał autem i stawiał na tyle daleko , że być może nikt nie zauważy.
Zmarł przez swoje zaniedbanie . Dla mnie Oni wszyscy zajmowali się człowiekiem póki ten nie miał swojego zdania i słuchał rad z biblii i to takich co nie wymagają wysiłku .
Nie chodzi o rady z Biblii , rady ciała kierowniczego to z tym się zgodzę , jako człowieka i kolegę to wspominam go dobrze . Koleżeństwa takie zwykle są uwarunkowane , trwają do czasu .
-
Nie chodzi o rady z Biblii , rady ciała kierowniczego to z tym się zgodzę , jako człowieka i kolegę to wspominam go dobrze . Koleżeństwa takie zwykle są uwarunkowane , trwają do czasu .
Startek dobrze wiesz , o co mi chodziło , w organizacji nie otrzymujesz rad od ck , bo ono jest całkowicie oddane Bogu i kazda rada oparta jest ściśle na Biblii :D Nie ma innych .
-
Estero to co napisałaś, to taki powszechny zwyczaj. Mnie nie było w zborze półtora roku, sala królestwa cztery przystanki od mojego domu, nikt się nie interesował. Odwiedzili mnie wtedy, gdy pewna siostra "zakablowała", że jestem "odstępcą", bo coś nie mogła zrozumieć z treści mojego sms-a., to znaczy odpisała mi w ten sposób " piszesz do mnie dziwnym językiem całkowicie mi nie znanym, jesteś odstępcą". Szybko powiadomiła starszych.Umówili się w ciągu tygodnia (to była środa dzień zebrania). Otrzymali ode mnie list, byli w szoku ale on szybko minął, bo za dwie godziny po spotkaniu ogłosili wszem i wobec, że nie jestem już świadkiem. Treść listu była wymowna i nie widzieli potrzeby jeszcze mnie nawracać. ;)
Podejrzewam, że i do mnie by szybko przylecieli, gdyby znali prawdę o moim myśleniu o WTS-ie.
Ale nie wiedzą i szybko się nie dowiedzą.
Odejdę na swoich warunkach i przez siebie wybranym czasie.
-
Kiedyś podczas obsługi poprosiliśmy obwodowego o wizytę ,nazwijmy to u trudnego małżeństwa. Obwodowy powiedział , że on nie jest od problemów w zborze od tego mam was ja jestem ,mówi, od pobudzania do głoszenia, a na wizytę to mogę pójść tam gdzie mam za co pochwalić. :-\
Identyczną historię usłyszałam w swoim zborze.
Trochę mnie to zdziwiło, ale moje wieloletnie obserwacje potwierdziły, że oni są tylko do głoszenia.
Problemami zboru nie chcą się zajmować.
A zawsze zastanawiałam się, dlaczego tak to wygląda?
W zborze tyle różnych problemów, a oni tylko służba, służba, służba.
-
Dokładnie tak jest , drogaEstero.
Ja w czasach swego usługiwania także spotkałem się z takimi postawami NO. Jeden czy dwóch wprost nam (czyli starszym) powiedziało, że oni są od zachęcania do głoszenia,a jeśli odwiedziny to tylko u osób , które można za coś pochwalić. W problemowe sprawy nie chcą się mieszać, gdy spytałem dlaczego, odpowiedź brzmiała, że nie znają dokładnie sprawy. Ale odniosłem wrażenie, że po prostu nie chcą znać sprawy, bo przecież my, miejscowi możemy wprowadzić go w zagadnienie.
Raczej niechętnie angażują się w tego typu sprawy, wolą "śmietankę spijać" czyli spokojne odwiedziny, studia i wizyty u "mocnych duchowo" braci.
Choć trzeba przyznać, że nie wszyscy byli tacy. Były wyjątki , że widać było iż zależy im na pomyślności braci. Ale to raczej relikt przeszłości. Dziś bardziej interesują ich dokumenty, rubryki, statystyki...takie czasy ;)
-
Mam takie pytanie, czy miał ktoś przyjemność poznać obwodowego , lub zastępcę obwodowego herbu Salwerowicz ?
-
W rzeczy samej. Znam Adama Salwerowicza. A czemu pytasz? Ogólnie rzecz biorąc jestem mocno zawiedziony ze na tym forum mało mówi sie na temat braci obwodowych w naszym pięknym kraju w którym w teokracji tak wiele sie dzieje ☹️
-
Ja również go poznałem ale jako pioniera specjalnego. Interesuje mnie czy awansował na obwodowego?
-
Ktoś pytał o Piotra Proroka, ma się dobrze, obwód gdzieś w Warszawie. Na regionalnym miał punkt, chwile z nim gadałem.
-
Znam Adama osobiście , był pierwszym mężem mojej serdecznej koleżanki ale go puściła kantem ze sługa pomocniczym w zborze do którego przyjechali na potrzeby.
-
Znam Adama osobiście , był pierwszym mężem mojej serdecznej koleżanki ale go puściła kantem ze sługa pomocniczym w zborze do którego przyjechali na potrzeby.
Nie dziwi mnie , że tak zrobiła . Dziwi mnie natomiast , że organizacja poniekąd takich ludzi utrzymuje.
Tzn . takich którzy działają na terenie a efektów tego nie ma.
Typowy karierowicz , więc niech nikogo nie zwiedzie szeroki uśmiech , bo pod nim kryje się zupełnie inny człowiek.
-
Organizacja to sztuczny twór , zatem ludzie sztuczni dobrze się tam odnajdują. Był czas , że byliśmy razem w jednym zborze
-
Ryszard Stawicki- bardzo lubiany, dość znany(taka gwiazda z którą każdy chce się chociaż przywitać. Siedzi zawsze otoczony elitą). Moja babcia zachwyca się jego przemówieniami, aż słabo się robi.....
-
Ryszard Stawicki- bardzo lubiany, dość znany(taka gwiazda z którą każdy chce się chociaż przywitać. Siedzi zawsze otoczony elitą).
Naprawdę??? Lubiany??? Nie znam pół człowieka, ani jednej części ludzkiego DNA, które by go lubiło. Chociaż może być, że ja niewtajemniczony.
A to, że każdy chciał (ew. chce) mu podać rękę wynika z czegoś innego. Jednak z racji czasów poprawności politycznej nie napiszę więcej. Ci co mają wiedzieć już dawno wiedzą kim jest 'misiek' ;D.
-
Naprawdę??? Lubiany??? Nie znam pół człowieka, ani jednej części ludzkiego DNA, które by go lubiło. Chociaż może być, że ja niewtajemniczony.
A to, że każdy chciał (ew. chce) mu podać rękę wynika z czegoś innego. Jednak z racji czasów poprawności politycznej nie napiszę więcej. Ci co mają wiedzieć już dawno wiedzą kim jest 'misiek' ;D.
Napisałam tak bo w moim zborze to bardzo go lubią, zachwycają się jego wykładami. tak mi się zapamiętał jakoś....
Może zdradzisz coś jeszcze, o co chodzi z tym ,,miśkiem'' (wszelkie informacje,( nowiny) akurat mi by się bardzo przydały z racji mojego położenia) ;)
-
Przeczytałem cały ten wątek :)
Kilka nazwisk przewinęło się, które znałem. Troche jak podróż w czasie.
I nasunęło mi się kilka kwestii.
Wspominaliście o Paliwodzie. To był Jurek Paliwoda? Wydawało mi się , że poszedł na Okręgowego, a nie Obwodowego. Ale Może się mylę.
Bartoszczuk, to faktycznie był showman :) Czasem aż do przesady. Więcej było formy niż treści.
Z Lisowskim i jego stylem jedzenia, pamiętam takie zdarzenie:
Pewna starsza ciotka zaprosiła go na obiadek. Bardzo się starała! Wszystko przygotowała na tip top! Na pierwsze danie był rosół. Hiper-zdrowa zupa :) Lisowski wziął talerz z rosołem. Podszedł do zlewu i wylał cały rosół. Widelcem przytrzymał tylko makaron. Wylewając zupe powiedział:rosół to śmierć!!!! Potem zjadł sam makaron...
Potraficie sobie wyobrazić minę ciotki?? :):)
Był jeszcze Strupiechowski, ale zszedł z terenu. Był jakiś Janusz z Bydgoszczy.
No i barwny "Kunkretny" tu wspomniany. Z jednej strony nie potrafię o nim za wiele dobrych rzeczy powiedzieć (o zmarłych nie należy mówić źle) a z drugiej strony chyba powinienem być mu wdzięczny. Bo to on głównie przyczynił się, że otworzyły mi się oczy i odszedłem. Gdzies przy innym wątku pisałem, jak Wiesiu handlował przywilejami. Mnie chciał dać punkt na zgromadzeniu... w zamian za wycieczkę do Francji. Symonia przez duże S :)
Pamiętam jeszcze kilku starszych sympatycznych panów jak Kalisz, czy J.Piątek (ale ten to już był okręgowy). Podczas służby w Supraślu , gdy odwiedził nas Piątek , byliśmy razem u pewnego starszego pana. Okazało się, że są w równym wieku. A przepaść intelektualna była ogromna!
Aaaaa i jeszcze piszecie o Torżewiku.
Nie wiedziałem, że został obwodowym. Przynajmniej tego nie pamiętałem. Za to pamiętam... jak przyjmował chrzest :):)Chyba to było rok przed moim. Potem byliśmy kolegami:) Spędziliśmy wiele godzin razem w służbie.
Więcej grzechów nie pamiętam :)
-
Bartoszczuk, to faktycznie był showman :)
Inni mawiali o nim: Quasimodo :)
Wylewając zupe powiedział:rosół to śmierć!!!! Potem zjadł sam makaron...
Bardzo ważna lekcja życiowa. Dlatego jedz barszcz. ;)
(o zmarłych nie należy mówić źle)
Taa, z wyjątkiem wujków: Adolfa, Józefa i Pol Pota.
Podczas służby w Supraślu , gdy odwiedził nas Piątek , byliśmy razem u pewnego starszego pana. Okazało się, że są w równym wieku. A przepaść intelektualna była ogromna!
Nieśmiało zapytam: na korzyść Janka?
-
Przeczytałem cały ten wątek :)
Bartoszczuk, to faktycznie był showman :
Dla niektórych pewnością. Dla innych ślepy pachołek organizacji , ustanawiający własne mierniki moralności.
Lata,lata do tyłu w miejscowym zborze odbyła się zabawa integracyjna , przedział wieku od 2 do 70 lat.
Grill, muzyka , tańce , co niektórzy mieli alkohol.
Wszyscy byli zadowoleni.
Ale dowiedział się o tym Zyguś podczas obsługi i zaczął być w swoim żywiole!
Było niuchanie : kto był ( a była większość zboru :) kto był odpowiedzialny, jakie były tańce ? itp.
Nadto się dowiedział , że zabawa była uwieczniona na filmie , to o takowy się wystarał i stwierdził , że tańce były ŚWIECKIE ;D.
Szczególnie jeden brat mu się nie spodobał , ponieważ bardzo dobrze tańczył i stwierdził , że ten na pewno chodzi na dyskoteki 😂 .
Ale starsi nie podzielali jego zdania ( jak tak śmieli!) . W związku z tym były listy do Nadarzyna, dodatkowe spotkania starszych , Zygusia i biednego , poczciwego brata Czochry , który również nie zgadzał się z Zygusiem. Koniec końców miejscowi starsi wygrali batalię ze wspomnianym showmanem a on żadnego nie uwalił ! :)
-
A powiedzcie mi, czy ktoś kojarzy T. Janikowskiego?
Był wg ŚJ pomazańcem.
Za moich czasów był specjalnym. Wiem, że Adach chciał go na swego sekretarza (dawne czasy) i wiem, że gdzieś na wschód wyjechał z żoną. Może z biegiem czasu poszedł do obwodu?
-
fajny ten wątek informacja zwrotna dla br podróżników/ NO
prawda?
Zyguś jest góralem i to zawsze gdzieś wychodziło, u nas też miał swoją ksywkę... ale już nie pamiętam. przyjechał do naszego obwodu i prawie wszystkich starszych uwalił niektórzy do dziś się z tego nie podnieśli.
nie wiem jak teraz ale za moich czasów w okresie świąt ,babilońskich' cały kwiat młodzieży świadkowskiej jechał w góry. eh bylo jak na kuligu w POTOPIE (filmie) bajkowa zima, błękitne niebo i grzaniec galicyjski. rano w schronisku okazywało sie że przy każdym stoliku siędzą ,bracia' i śniadają ;D
wieczorem była integracja a głównym ,bohaterem' był GG
pamiętam że podczas któregoś wyjazdu poznałam jakiegoś chłopaka
od razu zaiskrzyło podał mi nawet adres ale po powrocie mama wyprała mi spodnie :-[
wracając do tematu
całe schronisko braci tańce hulanki swawole (wigilia) a po powrocie
Zyguś toczył piane
nic się nie działo nikt nie poszedł do pokoju
mówię z autopsji
eh ale mnie na wspomnienia wzieło
-
A kojarzycie może Wiesia Dzierżyńskiego? Mieszkał u moich rodziców prawie rok jak był pionierem , potem przyjechał do naszego zboru przyuczać się na obwodowego , następnie dostał obwód gdzieś w Polsce , by na końcu przepaść za jakieś długi wśród braci. Przystojniacha taki w wojsku był w służbach reprezentacyjnych , moja siostrę do przedszkola na barana nosił . Ale się fajnych sióstr przez nasz dom przewinęło . Ech te wspominki ;)
-
Jak się Wam zebrało na wspominki, to i ja wspomnę zabawne zdarzenie z w/w Tadeuszem co do nieba się wybierał :)
Pewnego razu pojechaliśmy razem na szkolenia dla Starszych do Olsztyna. A kwaterę dostaliśmy oczywiście u braci, ale chyba było to w Ostródzie.
Po szkoleniu pojechaliśmy na kwaterę. Bracia ugościli nas kolacją, wypiliśmy nawet po piwie jednym (o zgrozo!!!!), no i zrobiło się późno, więc rozglądaliśmy się gdzie są nasze łóżka.
Wtedy się okazało, że bracia przewidzieli dla nas dwóch jedną wersalkę :) No i przyszło mi spać z Tadeuszem pod jedna kołdrą :) Pamiętam jak leżeliśmy w ciemności i pytałem go o to jego odczuwanie, że jest "pomazańcem", a on mi tłumaczył...
Potem gdy wróciłem do domu moja żona nabijała się trochę i pytała, czy wskutek tego wspólnego spania w jednym łóżku, nadzieja niebiańska jakoś na mnie nie przeszła :D:D
-
Wy wstrętni plotkarze!!! Ładnie to tak obgadywać ludzi za ich plecami??? ;)
Grill, muzyka , tańce , co niektórzy mieli alkohol.
Wszyscy byli zadowoleni.
Ale dowiedział się o tym Zyguś podczas obsługi i zaczął być w swoim żywiole!
Zyga miał wstręt do alkoholu. Możliwe, że nie umiał tańczyć. I stąd taka nienawiść
całe schronisko braci tańce hulanki swawole (wigilia) a po powrocie
Zyguś toczył piane
Miał szczególną niechęć do schroniska na polanie chochołowskiej. Może to trauma z dzieciństwa.
A powiedzcie mi, czy ktoś kojarzy T. Janikowskiego?
Był wg ŚJ pomazańcem.
Słyszałem, że już nie popija winem chleba, bo zrozumiał. Ale może to tylko plotka.
-
Pamiętam jak leżeliśmy w ciemności i pytałem go o to jego odczuwanie, że jest "pomazańcem", a on mi tłumaczył...
Potem gdy wróciłem do domu moja żona nabijała się trochę i pytała, czy wskutek tego wspólnego spania w jednym łóżku, nadzieja niebiańska jakoś na mnie nie przeszła :D:D
Domyślam się, że nic na Ciebie nie przeszło, ale co sobie poleżałeś w zacnym towarzystwie to Twoje. :D
-
nie lubił też kościeliskiej
-
Znam wspomnianego Bartoszczuka. Wieki temu był u nas na obwodzie. Miło go jednak wspominam może dlatego że byłem młody i panierowałem. Jeździł wtedy chyba Volkswagen Scirocco?
Zbyszka Langera ktoś kojarzy?
-
Znam wspomnianego Bartoszczuka. Wieki temu był u nas na obwodzie. Miło go jednak wspominam może dlatego że byłem młody i panierowałem. Jeździł wtedy chyba Volkswagen Scirocco?
Za moich czasów miał Forda Scorpio i tłum młodych fanek mu towarzyszył ;)
-
O tak, czarnego Scorpio - właśnie nie mogłem przez dłuższą chwilę pokojarzyć co to było. Przewiózł mnie raz gdzieś nawet w służbie - lubił depnąć. I to nim kiedyś mieli wypadek będąc na obsłudze w jakiś zborze.
-
O tak, czarnego Scorpio - właśnie nie mogłem przez dłuższą chwilę pokojarzyć co to było. Przewiózł mnie raz gdzieś nawet w służbie - lubił depnąć. I to nim kiedyś mieli wypadek będąc na obsłudze w jakiś zborze.
Z tym wypadkiem to ponoć jakaś niejasna sytuacja była. Dotarły do mnie swego czasu jakieś informacje, ale nie chcę ich powielać, żeby nie wyszło, że rozpuszczam plotki.
-
To sie zdecydujcie panowie scirocco czy scorpio? dał mi sie przejechac jakimś, ale czerwony na pewno nie był...
-
Bartoszczuk miał czarnego Forda Scorpiona w wersji kombi najprawdopodobniej wersja GHIA :)
Wersja oficjalna wypadku była że zasłabł i wpadli do rowu, rozwalił sobie przy tym główkę.
Wersja nieoficjalna była że jechał za szybko...
Po wypadku biedaczek przesiadł się o 2 półki niżej na escorta kombi.
-
Nie wiedziałam że miał wypadek..!? Chłopina całkiem spoko.
I Lucy jego wife była ok gdzie on teraz jest?
-
A jak to było z Julianem Różańskim? Coś też kojarzę tu wątek wypadku, ale ze skutkiem śmiertelnym…czy się mylę?
-
Julian Różański na pewno nie zginął w żadnym wypadku.
Zmarł na raka.
Walczył z czerniakiem.
-
A Jan Saltarius?
-
Trininty wspomniała wcześniej, że Zygmunt Bartoszczuk był showmanem. Fakt, za jego czasów w moim obwodzie było przynajmniej wesoło na obsługach oraz na zgroo w Skarbimierzu.
Nieco inne zdanie mieli niektórzy starszacy, bo potrafił całemu gronu podziękować podczas ostatniego przemówienia przy obsłudze. Tak było niedaleko miejscowości z której pochodzę. (Choć z tego co wiem, to w stu procentach im się to już od dawna należało)
A pamięta ktoś Roberta Kantarowskiego?
-
Julian Różański na pewno nie zginął w żadnym wypadku.
Zmarł na raka.
Walczył z czerniakiem.
Był u mnie w domu, ale szybko uciekł. Piszę o tym w innym wątku
-
Zbyszka Langera ktoś kojarzy?
Zbyszek L.
Swego czasu działał w obwodach warszawskich, jako nadzorca podróżujący.
Potem został przemianowany na pioniera specjalnego, z biletem do Łomży.
Wolny gość, za którym uganiały się całe tłumy wolnych panienek, które za nim jeździły nawet na różne zgromadzenia.
Wiele lat był w zborze w Łomży, jako pionier specjalny i sporo zdziałał.
Jak została sfinalizowana budowa Sali Królestwa w Łomży, został z powrotem nadzorcą podróżującym i wysłali go gdzieś na południe Polski.
Był natchnieniem dla wielu panienek, by podjąć służbę pionierską.
Niektóre trwały w niej latami, z nadzieją na zainteresowanie Zbyszka.
Ogólnie bardzo fajny gość i dobry mówca kongresowy.
A Jan Saltarius?
Jan Saltarius
Zginął w wypadku samochodowym.
Chorował na cukrzycę i jadąc do Warszawy, z jakiegoś obwodu, zapadł w śpiączkę cukrzycową, co niestety okazało się tragiczne w skutkach.
Zderzenie czołowe i śmierć na miejscu.
Ogólnie bardzo fajny gość, z ogromnym poczuciem humoru, tak go wspominam.
Bardzo przystępny gość, wywarł na mnie bardzo dobre wrażenie, jako człowiek.
A pamięta ktoś Roberta K.?
Robert k.
Miałam okazję poznać go, jak również jego żonę - Sarę, bardzo sympatyczna para małżeńska.
To byli bardzo dobrzy znajomi mojej przyjaciółki i dzięki niej ich poznałam.
Bardzo sympatyczni ludzie, Robert wywierał wrażenie człowieka bardzo empatycznego.
Miał świetne wykłady, słuchałam go zawsze z wielką przyjemnością.
Był osobą lubianą i jak na nadzorcę podróżującego, bardzo przystępną.
-
Jeśli jesteśmy przy wypadkach obwodowych.
Kiedyś gościłem okręgowego Pietruszkę i otrzymał akurat telefon , że w wypadku samochodowym zginął jakiś jego obwodowy. Nie dopytywałem o szczegóły , bo nigdy mnie detale , nie interesowały , jeśli to mnie nie dotyczyło. Może też dlatego obwodowi mi dużo rzeczy w zaufaniu opowiadali? W każdym razie ten , który zginął znany był z szybkiej jazdy , powiedział Pietruszka.
Natomiast gdy Kupczak był na obsłudze to budowana była sala zgromadzeń w Stęszewie. Nasz zbór miał jechać wykonać tam jakieś prace . Jeden młody starszy nie miał czym pojechać z braćmi to Jurek użyczył mu swojej złotej Toyoty. Po drodze trochę posypało śniegu i wypadli z drogi . Nic złego się nie stało , wepchnęli auto na jezdnię i pojechali dalej. Po ok 15 minutach tyle szczęścia już nie mieli i wyrżnęli w drzewo , kasując Toyotkę.
Głupia sprawa , w trakcie naszej obsługi , Jurek został bez auta. Zawsze marzył o BMW i mówił Bunia kupisz mi ?
-
Zawsze z przyjemnością wspominam moich ulubionych obwodowych z dawnych czasów: Reniek i Gienia Gonerowie - przeserdeczni, życzliwi i gościnni (tak! zapraszali do siebie w gości), R. Rybica - pamiętam, że się go trochę bałam, był taki wieeeelki wtedy dla mnie :)
Mają ode mnie po +10 za uśmiech i poczucie humoru, podejście do dzieci, ogólne pozytywne nastawienie do innych.
Z kategorii "jestę dupkię" był taki jeden, co przyszedł na obiad i sprawdzał, czy kaloryfery są czyste... Na jego szczęście nie pamiętam nazwiska. Ten ma -100 za chamstwo i brak empatii.
A kto pamięta takie młode małżeństwo, byli obwodowymi około 10 lat temu we Wrocławiu, nie pamiętam imion i nazwisk, oboje około 30-ki.
Sebastian i Dominika G.? Byli chyba najmłodszymi obwodowymi. Ale już nie są.
-
Był taki obwodowy: Stelmak Piotr - gdy przyszedł w odwiedziny, na kawę, na wizytę ... to gdy wyszedłeś sprawdzał twój komputer i historie w przeglądarce. I dwóch braciaków wpadło za pornografie... Potem już historię kasowaliśmy.
Ale w sumie to chyba nieładnie robił...
-
Był taki obwodowy: Stelmak Piotr - gdy przyszedł w odwiedziny, na kawę, na wizytę ... to gdy wyszedłeś sprawdzał twój komputer i historie w przeglądarce. I dwóch braciaków wpadło za pornografie... Potem już historię kasowaliśmy.
Ale w sumie to chyba nieładnie robił...
Nie mam pamięci do nazwisk, więc nie mam pewności czy to ten, ale w moim byłym zborze był taki "objazdowy" który u samotnej matki sprawdził u dzieci na komputerze historię, ciasteczka (niektórzy czyszczą tylko przejrzane strony), zainstalowane programy i otwierane ostatnio dokumenty.
Coś tam pousuwał, coś poinstalował - a gospodyni i matka dzieci jeszcze go za to chwaliła i była wręcz zachwycona takim zachowaniem.
Wiem że jeszcze u paru osób sprawdzał komputer.
U mnie był na obiedzie, ale nie odważył się zażądać dostępu do komputera - i tak by nic poza opieprzem nie dostał.
-
Podczas swego skromnego trzyletniego studium poznałam dwóch obwodowych: jeden Burak i drugi Burak
-
Gdy jeszcze mieszkałem z rodzicami to podczas jednej obsługi nadzorcą był Mariusz Torżewik (czy jakoś tak podobnie). Gość dosyć sympatyczny, kawaler więc laski za nim sikały po nogach. Moja mama postanowiła go przyjąć pod dach na tydzień czasu. I tutaj nam się pojawiła osoba o dwóch obliczach: na zebraniach świetny mówca, życzliwy, uprzejmy i ogólnie wszystko naj.
W domu u nas był zupełnie inny, przeglądał tytuły naszych kaset wideo, gdy zobaczył że mam całą kolekcję Asterixa i Obelixa to zażyczył sobie włączenia telewizora i wideo. Z tygodniowej wizyty w naszym domu zapamiętałem go jako strasznego mruka, który nie zamierzał integrować się z gospodarzami.
Ponadto podczas wizyty u nas był na etapie szukania samochodu i w związku z tym bardzo zdziwiła nas pewna sytuacja, otóż rano było u nas śniadanie w kuchni, po którym brat Mariusz odszedł od stołu i myśleliśmy z mamą, że poszedł do swojego pokoju przygotować się do wyjścia na zbiórkę. Myliliśmy się bo on poszedł do pokoju obok i bez pytania zaczął korzystać z naszego telefonu i wydzwaniał do handlarzy samochodami w sprawie kupna auta. W ciągu tygodnia natrzaskał tyle impulsów, że rachunek z tepsy przyszedł grubo ponad 250 zł, przypomnę, że był to rok 2000 więc ceny połączeń w Polsce nie należały do najtańszych.
-
Darmozjad. A do tego nieuczciwy i bez kultury - nawet nie zapytał, a zapewne dostałby pozwolenie. Żenada. Albo tak z francuska - la żenua.
-
Jan Saltarius
Zginął w wypadku samochodowym.
Chorował na cukrzycę i jadąc do Warszawy, z jakiegoś obwodu, zapadł w śpiączkę cukrzycową, co niestety okazało się tragiczne w skutkach.
Zderzenie czołowe i śmierć na miejscu.
Ogólnie bardzo fajny gość, z ogromnym poczuciem humoru, tak go wspominam.
Bardzo przystępny gość, wywarł na mnie bardzo dobre wrażenie, jako człowiek.
a to mnie zaskoczyłaś :o :-[ :'(
kochana kiedy to się stało?
Nemo: Poprawiłem format.
-
Janka Saltariusa pamiętam z zamierzchłych czasów. Tak jak Estera pisze, człowiek niezwykle skromny i dobry! Pamiętam, jeszcze nie miał auta, jako jedynego obwodowego cały ośrodek odprowadził na autobus...
Teraz wśród NO to już gatunek wymarły.
Ostatnim co jeszcze był człowiekiem i co znałem, to Krzysiu Miązkowski...
Romuald Rybica, jak zaczynał wykład to zawsze pytał "macie się dobrze? Bo ja tak!" 😉 I widać było po nim że faktycznie miał się dobrze😀. Teraz już jest chyba poza jw .org. Pamiętam jego mamę, słyneła z malowania pięknych obrazów.
-
Z Gonerą miałem zabawną historię.Głosiliśmy w okolicy Rybnika,weszliśmy do ogrodu który był przed domem .Reniek się pytał czy jest tu pies,ależ skąd odpowiedziałem ,poprzednio nie było.Nagle zza drzewa wybiegło psisko wielkości cielaka.Nie zastanawiałem się nad intencjami psa tylko dałem nogę zostawiając obwodowego.Jakie było moje zdziwienie gdy Reńka zobaczyłem za sobą , okazało się ,że jakimś sposobem przeskoczył 1,5 metrową siatkę.Kto zna Reńka Gonerę to to co on zrobił zaliczyłby do rzeczy niemożliwych
-
[.
Jan Saltarius
Zginął w wypadku samochodowym.
Chorował na cukrzycę i jadąc do Warszawy, z jakiegoś obwodu, zapadł w śpiączkę cukrzycową, co niestety okazało się tragiczne w skutkach.
Zderzenie czołowe i śmierć na miejscu.
Ogólnie bardzo fajny gość, z ogromnym poczuciem humoru, tak go wspominam.
Bardzo przystępny gość, wywarł na mnie bardzo dobre wrażenie, jako człowiek.
[
a to mnie zaskoczyłaś :o :-[ :'(
kochana kiedy to się stało?
Zgadza się. Był ludzki. Świetnie, wyważone poczucie inteligentnego humoru. Też go lubiłem.
Natomiast poprawię, ponieważ nie zginął na miejscu. Zmarł po jakimś czasie w szpitalu.
Nie pamiętam czy to były dni czy tygodnie, ale to był pewien okres, w którym leżał w szpitalu nieprzytomny po zderzeniu.
Miałem wówczas informację z pierwszej ręki. Wiem też, że miał chorą córkę którą się opiekował sam.
Zdaje się to była choroba o podłożu psychicznym, ale tego akurat nie pamiętam na pewno.
Ciekawe jakie są jej dalsze losy.
-
Jan Saltarius
Zginął w wypadku samochodowym. (...)
a to mnie zaskoczyłaś :o :-[ :'(
kochana kiedy to się stało?
Dokładnie nie pamiętam, musiałabym dobrze pogrzebać w swojej pamięci.
Ale był to albo 2003 rok, albo 2004 rok.
Szczerze, było mi bardzo przykro, jak ta wiadomość do mnie dotarła.
:'( :'(
Przypomina mi się takie humorystyczne wydarzenie, związane z Saltariusem.
Przedstawił mi się imienia i nazwiska, jak się witaliśmy.
Nazwisko zabrzmiało mi dziwnie obco więc zapytałam Go grzecznie:
- Bracie Janie, mógłbyś powtórzyć swoje nazwisko?
- Saltarius.
- Masz bardzo ładne i niespotykane nazwisko, podoba mi się - odpowiedziałam z uśmiechem.
A brat Jan na to:
- Z tym moim nazwiskiem, to same kłopoty dla braci, już różne sytuacje przeżyłem.
- Kim to ja już nie byłem? Od Saturna, przez Hefajstosa i Solarium po Stradivariusa!
Wszyscy, którzy to słyszeliśmy, jednogłośnie, parsknęliśmy śmiechem, a On, oczywiście z nami.
;D ;D
-
Dokładnie nie pamiętam, musiałabym dobrze pogrzebać w swojej pamięci.
Ale był to albo 2003 rok, albo 2004 rok.
Szczerze, było mi bardzo przykro, jak ta wiadomość do mnie dotarła.
:'( :'(
Przypomina mi się takie humorystyczne wydarzenie, związane z Saltariusem.
Przedstawił mi się imienia i nazwiska, jak się witaliśmy.
Nazwisko zabrzmiało mi dziwnie obco więc zapytałam Go grzecznie:
- Bracie Janie, mógłbyś powtórzyć swoje nazwisko?
- Saltarius.
- Masz bardzo ładne i niespotykane nazwisko, podoba mi się - odpowiedziałam z uśmiechem.
A brat Jan na to:
- Z tym moim nazwiskiem, to same kłopoty dla braci, już różne sytuacje przeżyłem.
- Kim to ja już nie byłem? Od Saturna, przez Hefajstosa i Solarium po Stradivariusa!
Wszyscy, którzy to słyszeliśmy, jednogłośnie, parsknęliśmy śmiechem, a On, oczywiście z nami.
;D ;D
Estera historia prawie jak z magazynu Dobre Rady ;D
-
Saltarius byl ,moim' pierwszym okręgowym
potwierdzam : inteligentne poczucie humoru żartował z mównicy
czasem kpił sobie ze swojej tuszy mówiąc że jego ( brzuch) to koło ratunkowe na kryzys,albo ,dodatek' do renty byłam nastolatką bardzo mnie to bawiło
był chyba wdowcem
moja starsza koleżanka poprosiła go o wykład do ślubu
smutne to bardzo...
nieraz się zastanawiałam co tam u niego..
wielka smuta
-
Zgadza się. Był ludzki. Świetnie, wyważone poczucie inteligentnego humoru. Też go lubiłem.
Natomiast poprawię, ponieważ nie zginął na miejscu. Zmarł po jakimś czasie w szpitalu.
Nie pamiętam czy to były dni czy tygodnie, ale to był pewien okres, w którym leżał w szpitalu nieprzytomny po zderzeniu.
Miałem wówczas informację z pierwszej ręki. (...)
Abbo.
Dzięki za sprostowanie.
Do nas doszła tylko wiadomość, że zginął w wypadku samochodowym.
O szczegółach, o których tu wspominasz, nie było mowy.
Dobrze wiedzieć, że rzeczywistość tak wyglądała.
Jeszcze raz dzięki.
-
To sie zdecydujcie panowie scirocco czy scorpio? dał mi sie przejechac jakimś, ale czerwony na pewno nie był...
Na 100 % Scirocco
-
Ale pewnie nie przez cały czas - ja z nim jechałem takim cackiem: https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/2/22/Ford_Scorpio_front_20080214.jpg/240px-Ford_Scorpio_front_20080214.jpg
-
To cacko to scorpio ;D
-
Ja jeszcze pamiętam NO o nazwisku Ryszard Czarnota. Większość go zapamiętała jako Jaś Fasola bo był podobny do Rowana Atkinsona i jeszcze jego mimika wybitnie podobna do Jasia Fasoli. Wiem, że pochodził z żoną ze Szczecina, jego żona była dość tęgą kobietą. Pamiętam, że na mnie jako początkującym nastolatku (mogłem mieć wtedy 12,13 lat) ogromne wrażenie zrobiła skromność tego gościa, jeździł on starym, zardzewiałym białym maluchem podczas gdy już wtedy w zborze było dużo cwaniaczków, którzy jeździli passatami, mercedesami itp. Gość był niezwykle miły i sympatyczny, bardzo podobała mu się gwara śląska i nawet na karteczce sobie zapisał śląskie powiedzonko "w antryju na byfyju stoi szolka tyju" i obiecał, że kiedyś go wykorzysta na wykładzie gdzieś poza Śląskiem, żeby rozruszać ciężką atmosferę :)
Co do Saltariusa i jego nazwiska pamiętam, że u nas też było ciężko z zapamiętaniem jego i nawet ktoś go przekręcił do Sanitariusza :)
Kiedyś na zgromadzeniu miał przemówienie, na które wyszedł z bananem i na jego przykładzie opowiadał jak szatan obiera człowieka z duchowej osobowości i powoli obierał banana po czym na koniec przemówienia go wtrąbił za mównicą ku ogólnej uciesze publiki :)
-
Co u Krzysztofa Miązkowskiego? Jakos nie przwija się w wielu postach. Był u nas na obsłudze około 2003-2004 roku, obwód wrocławski. Ładna żonka :) Wtedy miał około 30-35 lat.
-
Co u Krzysztofa Miązkowskiego? Jakos nie przwija się w wielu postach. Był u nas na obsłudze około 2003-2004 roku, obwód wrocławski. Ładna żonka :) Wtedy miał około 30-35 lat.
Ostatni raz go widziałem na szkoleniu dla starszych, prowadził je.
-
Czyli dalej zniewolony, wydawał się byc inteligentnym gościem, jak go poznałem kilkanaście lat temu.
-
Co u Krzysztofa Miązkowskiego? Jakos nie przwija się w wielu postach. Był u nas na obsłudze około 2003-2004 roku, obwód wrocławski. Ładna żonka :) Wtedy miał około 30-35 lat.
Na Śląsku był obwodowym około 3 lat temu. Właśnie wtedy wypowiedział istotne dla mnie słowa "kto nie uczęszcza regularnie na wszystkie zebrania to jest człowiekiem słabej wiary", po których przestałem chodzić na zebrania :)
-
Pamięta ktoś Jacka Fudali?pierwsza połowa lat 90,pamiętam że udzielał mi ,,rad i wskazówek "jak miałem 14-15 lat,niestety nic nie dotarło do mnie😆😆😆jak dla mnie raczej karierowicz z zadatkami na dupka
-
Czyli dalej zniewolony, wydawał się byc inteligentnym gościem, jak go poznałem kilkanaście lat temu.
Większość NO jest inteligentna na swój sposób i dlatego tam tkwią. Skoro wzięli swoje 30 srebrników...Astra J, codzienna strawa od rana zapewniona, jakąś kase można odłożyć i prestiż ze stanowiska😉
Ciężko z tego zrezygnować jak masz 40 czy 50 lat. W tym wieku to już ciężko przyzwyczajać ręce do pracy. Bracia też już przestaliby poznawać.
To jest tak jak w polityce, np. poseł ma stanowisko a biznes kasę, więc dobrze bywać w tych kręgach,a jak kadencja się kończy i posła nie wybiorą to przestaje być rozpoznawany i zapraszany. To samo jest w firmie jw org.😉
-
Na 100 % Scirocco
Ja pamiętam że Z. Bartoszczuk miał forda scorpio. Przynajmniej za bytności w moim obwodzie.
Saltariusa tez pamiętam. Świetny brat. Podobnie jak Gieniu Cyba (był okręgowym w latach 90-tych)
Krzysztof Mionskowski (bo tak się pisze poprawnie jego nazwisko) był jednym z obwodowych, których gościłem. Ludzki człowiek, poukładany, rzeczowy. Wspominał, że rodzina mu sporo pomaga by trwał w obwodzie. Oprócz tego mało czepialski. Powiedział nam podczas zebrania usługujących: "ja tu jestem dwa razy w roku, wy znacie lepiej sytuację w zborze. Nie będę się mądrzył i rozstawiał was po kątach".
Bardzo ciepło wspominam też Edwarda Babiarza. Choć z tego co mi teraz wiadomo, dość mocno się zradykalizował.
-
Pamiętam jak NO byli sami bez żon i gościliśmy jedneg nie pamiętam jak się nazywał. Cały tydzień u nas gościł mama mu koszule prasowała. mój młodszy brat dostał auto zdalnie kierowane. (ojciec akutat wrócił z RFNu) było to na przełomie transformacji ustrojowej. auto było super no i na radio. i ten brat zaproponował że po kolacji urządzą sobie zawody: on mój tata i dwóch moich braci. Przyłorzyli deske do wersali i wjeźdżali autkiem pod góre autko spadało i gracz tracił punkty. Śmiechu było po pachy! Teraz myśle że to była forma odreagowania. Mama była ofochowana bardzo! myślała że porozmawiają, że duch spłynie na nasz dom, a nawet iść spać nie mogła bo oni używali wersalki! zabawa skończyła sie o północy! mama nie wytrzymała
-
Ja pamiętam że Z. Bartoszczuk miał forda scorpio. Przynajmniej za bytności w moim obwodzie.
Saltariusa tez pamiętam. Świetny brat. Podobnie jak Gieniu Cyba (był okręgowym w latach 90-tych)
Krzysztof Mionskowski (bo tak się pisze poprawnie jego nazwisko) był jednym z obwodowych, których gościłem. Ludzki człowiek, poukładany, rzeczowy. Wspominał, że rodzina mu sporo pomaga by trwał w obwodzie. Oprócz tego mało czepialski. Powiedział nam podczas zebrania usługujących: "ja tu jestem dwa razy w roku, wy znacie lepiej sytuację w zborze. Nie będę się mądrzył i rozstawiał was po kątach".
Bardzo ciepło wspominam też Edwarda Babiarza. Choć z tego co mi teraz wiadomo, dość mocno się zradykalizował.
On chyba dojrzał na tych szkoleniach tez dla starszych bo prowadził mój kurs służby pionierskiej laaaaata temu 12+ lat temu napewno to był strasznie przemądrzały i na każde pytanie chciał zawsze odrazu odpowiedzieć. Na kursie dla starszych był już inny. Często mówił ze sprawdzi coś w materiale bo nie chce wprowadzić w błąd itp.
Z tego co wiem to Krzysiek właśnie jest bardzo bliskim przyjacielem Kazusia tego nowego z komitetu. Kojarzy mi się migawka jakaś chyba z zakończenia gilead Kazusia na której jest Krzysiek co znaczyło by ze Kazus zaprosił właśnie jego na zakończenie. Albo ktoś mi zdjęcia pokazywał ich z końca gilead także raczej bliscy friends.
Fudali kojarzy mi się tylko ze zgromadzeniem okręgowym na którym pomagałem za scena, na torwarze, miał tam fragment sympozjum chyba 12 minut a pociągnął ze 30 minut aaaaa i Mionskowski był wtedy chyba zastępca nadzorcy zgromadzenia albo nawet przewodniczącym. Pamietam jego tekst do Fudakia, "niektórzy maja dwa punkty na okręgowych, pierwszy i ostatni" i w śmiech 😁😁😁
Jeszcze ciepło wspominam Godzinę który był u mnie na kwaterze, nigdy nie zapomnę jak Boguś po obiedzie sięgnął do kieszeni marynarki, wyjął cebule, obrał i zjadł jak jabłko 😁😁😁
-
Mionskowskiego i jego żonę pamiętam bardzo dobrze, sprawiali pozytywne wrażenie :)
Zaskakiwało mnie to że za mównicę wychodził w klapkach i skarpetkach ???
Z tego co kojażę to miał on dawno temu w służbie nieprzyjemne zdarzenie i został uderzony w twarz i odklejała mu się siatkówka w jednym oku :(
Kolejna historyjka związana z braćmi Miąskowskimi to opowiadanie o wypadku samochodowym:
,,Jechali szybko do taty (ale kogo jego czy jej to nie pamiętam) który miał prawdopodobnie zawał, zdaje się fordem sierra czerwonym i wpadli przodem pod ciężarówkę (chyba wyprzedzali i zaczął hamować) i urwało cały przód, nikomu fizycznie się nic nie stało ale auto do kasacji,
potem żona Mionskowskiego zadzwoniła do taty ale Krzysztof wyszedł z pomieszczenia bo nikt nie chciał powiedzieć prawdy ani kłamać (bo to przecież grzech) i rozmowa przebiegała mniej więcej tak ,,Halo tato jak się czujesz... wiesz nie dojedziemy bo auto nam się zepsuło, tato pyta a co się stało, no wiesz ja się nie znam ale silnik nagle przestał pracować, tato do niej: to daj do telefonu krzyśka to pewno wie co sie stało, ale wiesz tato Krzysiek wyszedł...".
Zastrzegam że powyższa historia jest zapamiętana sprzed około 20 lat więc jak ktoś zacznie ją obalać lub prostować nie będę protestował :)
Bardzo ubulewali nad stratą autka i to były czasy przebijania numerów i różnych przekrętów samochodowych i na sugestie żeby zrobili taki numer oczywiście nie przystali.
-
Miąskowski. Jego żona - Adrianna. Był na zdjęciu w którejś ze Strażnic - chyba jakoś z 1992 roku…albo troszeczkę, troszeczkę później. Może Roszada wie - ja już dawno tych tomów nie mam. Albo rzucę okiem jutro na zebraniu do starych na półce.
-
To nie ten wątek, ale w Białymstoku było parę aut z przebitymi numerami, jakimi jeździli Starsi. Niektórzy zostali za to skreśleni.
-
Pamięta ktoś Jacka Fudali?pierwsza połowa lat 90,pamiętam że udzielał mi ,,rad i wskazówek "jak miałem 14-15 lat,niestety nic nie dotarło do mnie😆😆😆jak dla mnie raczej karierowicz z zadatkami na dupka
Jacek Fudali.
Był w moim obwodzie jakiś czas temu nadzorcą.
Żona Bogumiła, sprawiała trochę problemów, jeśli chodziło o posiłki, miała swój styl życia w tej kwestii,
co czasami kończyło się tym, że ktoś z marszu musiał przygotować coś innego na posiłek, w przeciwieństwie do Jacka.
On lubił wszystko :)
Ogólnie dość dobrze go wspominam, miał niezłe przemówienia.
Sam też był dość ludzkim nadzorcą, choć dość młody.
W pewnej ważnej sprawie okazał się moim obrońcą, dobrze zrozumiał problem, za co byłam mu wdzięczna.
W tamtym czasie, kiedy u nas "urzędował", raczej nie stwierdziłabym tego jego "karierowiczostwa" w wts-ie.
Sprawiał wrażenie dość empatycznego człowieka, był przystępny, potrafił znaleźć czas na ważne sprawy, nawet z marszu.
Żona, nie bardzo integrowała się z braćmi ze zboru.
Miała przydomek takiej "lodowej damy, emocjonalnie".
Mieszkając na kwaterze, nie szukała kontaktu z gospodarzami, godzinami wisiała na rozmowach telefonicznych.
Czuło się ten jej dystans, jaki stwarzała.
Taka bardzo odrealniona, może dlatego, że czwarte pokolenie w swojej rodzinie orgowej.
-
Ja bym na jego miejscu po byciu w takim obwodzie zawiesił wyłączył sobie mikrofon na wieki wieków.
-
Ja bym na jego miejscu po byciu w takim obwodzie zawiesił wyłączył sobie mikrofon na wieki wieków.
Niby dlaczego miałby to zrobić?
Gorszycielu?
-
Miał trudny obwód i żonę imieniem Bogumiła.
-
Miał trudny obwód i żonę imieniem Bogumiła.
Nie bardzo chcieli od nas wyjeżdżać, podobało im się.
Byli zadowoleni ze swojej pracy w naszym obwodzie, ale niestety, nie oni decydowali, gdzie będą?
-
Czarnotę pamiętam z czasów mojego dzieciństwa był obwodowym w Szczecinie pomimo , że mieszkał w tym mieście .
-
Na 100 % Scirocco
Za Twoich czasów było Scirocco. Za czasów wypadku był Scorpio Cosworth, kombi, 3litry, 24 zawory, automat, z drewnianymi dodatkami.
Ludzie wymyślali: moment nieuwagi, stado saren, pomroczność jasną, gołoledź (zwłaszcza późną wiosną ???).
A tak naprawdę była stówka na budziku i wariat za kierownicą. Rów rowem. Ale za rowem było drzewo. A na drzewie Scorpiak zrobił 'banana' od strony pasażera.
Później był Escort czerwony hatchback.
-
Miąskowska opowiadała też coś co spodoba się Historykowi Roszadzie ;)
Otóż jej przodkowie są w Organizacji od chyba 100 lat, i w latach 20-stych za bałwochwalstwo uznawano każde zdjęcie, więc poniszczyli w rodzinie wszelkie zdjęcia ale ,,na szczęście" jakiś tam wójek nie był w ,,prawdzie" i w tajemnicy miał zdjęcia i potem jak światło się zmieniło to wyjął je i byli wszyscy zadowoleni że mają zdjęcia przodków :)
-
Miąskowska opowiadała też coś co spodoba się Historykowi Roszadzie ;)
Otóż jej przodkowie są w Organizacji od chyba 100 lat, i w latach 20-stych za bałwochwalstwo uznawano każde zdjęcie, więc poniszczyli w rodzinie wszelkie zdjęcia ale ,,na szczęście" jakiś tam wójek nie był w ,,prawdzie" i w tajemnicy miał zdjęcia i potem jak światło się zmieniło to wyjął je i byli wszyscy zadowoleni że mają zdjęcia przodków :)
Mionskowski jeśli chodzi o Krzysztofa 😁
-
Za Twoich czasów było Scirocco. Za czasów wypadku był Scorpio Cosworth, kombi, 3litry, 24 zawory, automat, z drewnianymi dodatkami.
Ludzie wymyślali: moment nieuwagi, stado saren, pomroczność jasną, gołoledź (zwłaszcza późną wiosną ???).
A tak naprawdę była stówka na budziku i wariat za kierownicą. Rów rowem. Ale za rowem było drzewo. A na drzewie Scorpiak zrobił 'banana' od strony pasażera.
Później był Escort czerwony hatchback.
Krzysiu Mion też miał 24 zawory😉tylko 2.5 V6...Mondeo. Prezent bodajże od teściów czy rodziców.
-
Jan Saltarius
Zginął w wypadku samochodowym.
Chorował na cukrzycę i jadąc do Warszawy, z jakiegoś obwodu, zapadł w śpiączkę cukrzycową, co niestety okazało się tragiczne w skutkach.
Zderzenie czołowe i śmierć na miejscu.
Ogólnie bardzo fajny gość, z ogromnym poczuciem humoru, tak go wspominam.
Bardzo przystępny gość, wywarł na mnie bardzo dobre wrażenie, jako człowiek.
Ludzie opowiadali o cukrzycy, o tym, że tamten niespodziewanie wyjechał, że było ślisko, bo to zima (i co z tego, ze było jak na wiosnę).
Nikt nie będzie opowiadał, że nadzorca okręgu zwyczajnie samobója sobie na drodze strzelił.
Janek był fajny gość. Można było z nim kawały do rana opowiadać. Ale miał jedną wadę - ciężka noga na gazie. Każdy kto go znał, to wiedział, że Jasiu wiatr we włosach lubił. Gdyby miał o połowę mniej na liczniku, to może do tragedii by nie doszło.
Z racji postępujących lat nie pamiętam daty pogrzebu. Zima 2006/2007 r. Albo grudzień albo styczeń.
-
Edward Babiarz prowadził ze mną studium w czasach kiedy był jeszcze pionierem specjalnym w Rawie Mazowieckiej. Jako człowiek był nawet sympatyczny. Wiem że swego czasu sprzedał samochód aby pojechać na kongres międzynarodowy do Kanady. Po przeniesieniu go na inny teren słyszałem tylko że się ożenił. Potem nie miałem o nim żadnych informacji.
-
. Wiem że swego czasu sprzedał samochód aby pojechać na kongres międzynarodowy do Kanady.
Najwidoczniej podpowiedzieli mu , że tym samochodem do Kanady nie dojedzie ;D
I tu biedaczysko przekonał się już na 100% , że musi ufać Centrali , bo oni zawsze dobrze radzą ;D
-
Najwidoczniej podpowiedzieli mu , że tym samochodem do Kanady nie dojedzie ;D
I tu biedaczysko przekonał się już na 100% , że musi ufać Centrali , bo oni zawsze dobrze radzą ;D
Nie martw się. Wybudować się zdążył ;)
-
A nie było widać po nim, że to babiarz😀
-
Dobrze wspominam takich: Jankowiak (za poczucie humoru i podejście do ludzi), Miąskowski, Piesik, Morawiec, Kańtoch, Ziarniak, Kałużny (za humor), Sawicki, Majer, Waśkiewicz, Kupczak
Najlepsi mówcy: Zieliński, Bartoszczuk, Jankowiak, Pietruszka
Tacy nijacy: Werszner, Frydryszak, Haber, Polak (tu żona nadrabiała), Filus
Najgorsi: Wierzba, Kozieł
Starsi mają teraz namiar na wszystkich NO w Kontaktach na jw.org. Można podejrzeć kto jeszcze jest NO i na jakim terenie działa.
-
A jest jakaś szansa żeby na PW taka listę dostać?
-
Pietruszka-Hipnotyzer.... :o
Poczułam 220V na mnie spojrzał, a ja na zgromadzeniu w pierwszym rzędzie i nigdzie nie można uciec....
-
Leszek Radaszkiewicz z żoną Rosjanką , wygonili ich z Rosji to tu zaczął działać . Typowy przykład Rusyfikacji on nawet myśli w języku Rosyjskim . Rodem z Gliwic .
-
Jankowiak - ksywa "Hieroglif" od imienia, bo chyba o niego chodzi.
Już na kilka miesięcy przed pojawieniem się go na "obsłudze" krążyły wieści jaki to on jest wielki rewolucjonista i reformator, złych starszych usunie, dobrych zamianuje, no po prostu w zborze zapanuje nowy system jak Jankowiak się za to weźmie.
Niecierpliwie więc czekałem na wizytę i konieczne zmiany...no i się doczekałem :)
Rezultaty "rewolucji jankowiakowskiej" - Hirek siedząc z moim samochodzie powiedział: "Nie pozwól by (tu pada imię i nazwisko) prowadził już studium strażnicy".
I tyle , po rewolucji!
To ja , zwykły starszak, najmłodszy w gronie, którego zdaniem rzadko kiedy się grono przejmowało , miałem teraz sam pójść do starszego , który starszym jest dłużej niż ja istniałem w orgu i w jakiś tajemniczy sposób "zabrać" mu prowadzenie strażnicy? Hello?! :o
Do dziś pamiętam to co sobie wtedy pomyślałem o gościu - "kup se koło i walnij się w czoło"
Ot , taka "wspominka" na temat Jankowiaka.
Za to bardzo pozytywne wrażenie wywarł na mnie Paweł Piotrowski. Przemawiał, jak dla mnie rewelacyjnie, a poza tym był raczej szczery w swojej chęci pomocy, wysłuchania każdego, kto do niego przyszedł.
Okazał się też kompetentny, zrównoważony i stosunkowo zdrowo myślący - na ile jest to możliwe w orgu.
Potrafił dobrze doradzić. Miał jakieś ciepło wewnętrzne.
-
Już na kilka miesięcy przed pojawieniem się go na "obsłudze" krążyły wieści jaki to on jest wielki rewolucjonista i reformator, złych starszych usunie, dobrych zamianuje, no po prostu w zborze zapanuje nowy system jak Jankowiak się za to weźmie.
Jankowiak taką miał opinię od zawsze. W początkach jego kariery zdarzało się, że na dzień dobry skreślał od razu całe grona i łączył zbory w większe. Nie dawał się wciągać w układy (to moja opinia). Myślę, że po latach zdrowie już nie to i sił brakuje, a o ile wiem jest nie po jednym zawale...
-
Kozieł był najgorszy???
dla mnie był super! przystojny, sympatyczny z pasją
ściągałam majtki przez głowe jak mąż nie patrzył
-
Kozieł był najgorszy???
dla mnie był super! przystojny, sympatyczny z pasją
ściągałam majtki przez głowe jak mąż nie patrzył
Może dla sióstr super ... Powierzchownie miły, wesoły, towarzyski, jako nadzorca - despotyczny, był stronniczy, miał swoich ulubieńców, którzy wpływali na jego decyzje... Ciekawe jak czuła się jego żona, gdy ten wesołkował sobie z młodymi siostrami... Ja go bardzo źle wspominam.
-
moje trzy grosze:
ZigmustoZigmusB
-
Dobrze wspominam takich: Morawiec,
Czy wiesz coś o Morawcu? jakie jego losy?
-
Witam wszystkich.
Czy ktoś wie co się dzieje z Roszczewskim Bogdanem oraz Pływaczem (imienia nie pamiętam)?
-
Bogumił Pływacz. Tylko tyle pamiętam.
-
Tak masz rację - Bogumił Pływacz. Obydwaj byli już wiekowi jak byli u mnie w zborze na obsłudze. Roszczewski chwalił się nawet z mównicy, że dziadkiem został (o ile dobrze pamiętam). Obydwaj zniknęli z oczu tak samo jak Siciński.
-
Obydwaj zniknęli z oczu tak samo jak Siciński.
Gienuś taka kluseczka, w miarę nieszkodliwy, często nieumiejący podjąć decyzji. Z tego co kojarzę teraz z żoną są pionierami stałymi w zborze z "potrzebami". Dla mnie oderwany od rzeczywistości, ale dający się lubić.
-
I używający małych karteczek jako notatek :) sympatyczny
V.
-
Pływacz w Łodzi mieszka z drugą żona. Pierwsza zmarła. Jego córa zaliczyla kilka pieknych występów 😉😉😉
-
10 - Sawicki Krzyś i Tereska - cudowni, ciepli ludzie, nocowali w moim rodzinnym domu na każdej obsłudze, on uwielbiał przyrodę i łowienie ryb, ona mega pouczulana na wszystko, ale nigdy nie narzekała, miała ze sobą swoje jedzenie .. Krzyś gdy widział że mam problem to zamiast do służby poszedł ze mną do parku na lody i poświęcił czas na rozmowę.. wiele lat się z nimi przyjaźniłam, do czasu odejścia oczywiście. Tęsknię za nimi jako za ludźmi. Byli niezwykli. Pewnie są.
10 - Henryk Kalisz - cudowny ciepły człowiek, z poczuciem humoru. Dla każdego znalazł chwilę, nikt nie był dla niego zbyt mały albo zbyt młody żeby zagadać.
1 - "Kunkretny" Podlipny - niestety same złe wspomnienia, był wg mnie strasznym męskim szowinistą, standartowe teksty to : siostry są do gotowania i głoszenia, a gdy tylko skończyła jakaś 18 lat pytał kiedy wyjdzie za mąż. Lucynka, sama schorowana nosiła za nim zawsze teczkę pełną wszystkiego - ważyła chyba z 10 kg. To on mówił ile jej nałożyć na talerz i czy może wypić kawę czy herbatę. Gdy zmarł, po pół roku jej nie poznałam - wypiękniała, odżyła, zaczęła się uśmiechać.
Fajny wątek :)
-
A kojarzycie z Olsztyna Mariusza Sierzputowskiego byłem kilka razy w Olsztynie w zborze i zapamiętałem właśnie jego. Ciekawy jestem jak jego losy sie potoczyły.
Był tam też jeszcze taki jeden cichy człowieczek, zawodowo skrzypek w filharmonii.
A stdiował ze mna Kazik Krupiński z Dywit. Do dzisiaj mam do niego duzy sentyment.
-
Heniu Kalisz- fajny dziadzio, zawsze opanowany.
Daniel Zieliński- świetny mówca, poza mównicą bezwzględny tyran- przez niego nie poszedłem na studniówkę i na studia. Cud że mnie na stosie nie spalili wtedy.
Jarek Olejnik- chętnie obracał sie wśród bogatych i zawsze chętny zrobić rewolucje. Mało brata nie wykluczył, zapominajać ze w takich sprawach sie komitet powołuje.
Paweł Budzyński- strasznie stonowany i mało sie uśmiecha, ale widać że oddany sprawie. ( teraz w UK podobno)
Langer- legenda, całkiem fajny.
Breszka- chyba się nudził nawet na swoich wykładach, ale bardzo w porządku.
Był jeszcze jeden co lubiał wypić i nawet za to wyleciał chyba z rydwanu obwodowych. Lekko przy kości wokularach, przypomnę sobie to napiszę.
-
Ojej trochę ich było przez te lata :)
Torżewik - oj ten to był as! :) Na początku każdy był zachwycony, szczególnie młodzież. Mi też odpowiadał. Ale po jakimś czasie "ciotki" zborowe plotkowały o nim na okrągło. Pamiętam, że bardzo lubił siatkówkę. Nawet do tego stopnia, ze podczas służby stał pod otwartym oknem jednego z mieszkań i podsłuchiwał jaki wynik :) Ogólnie spoko, chodził nawet na imprezy zborowe. Z pozoru luzak, nie znałem go z innej strony, bo wtedy jeszcze nie byłem na tyle wtajemniczony w zbór. 8/10
Prorok - to była kreatura. Z wyglądu podobny do Putina, z zachowania również. Z pozoru przyjemny i miły, ale jak mu coś nie odpowiadało to potrafił pokazać kto tu rządzi. Jego żona nie lepsza. Nienawidzili studiów. Za ich czasów byłem pionierem i sługą pomocniczym. Jak dowiedzieli się, że zamierzam iść na studia to suszyli mi i starszym o to głowę non stop. Całe szczęście w moim zborze zdecydowana większość młodych była studentami i było to u nas normalne i naturalne. Ale niesmak pozostał. 1/10
Był jeszcze Bartkowski, z nim też miałem przeboje. Sztywniak straszny. Bardzo nie lubił jak młodzi korzystali z rozrywki. 2/10
Zieliński faktycznie ciekawie mówił, niby wesoło, niby zabawnie, ale co trzeba to wbijał do głowy. Mistrz manipulacji!
Było jeszcze kilku, ale albo byłem za młody, żeby cokolwiek o nich powiedzieć, albo bywałem na zebraniach na tyle rzadko, że nie za bardzo pamiętam jak się nazywali.
-
Langer. Czy on nie miał na imię Zbyszek i nie pochodził z Krakowa?
-
Mnie tylko ciekawi, gdzie kręci się Edward Kab...ia....rz, facet z dużym serduchem, taki fajny "SYNEK". :)
Pozdrawiam
-
Może dla sióstr super ... Powierzchownie miły, wesoły, towarzyski, jako nadzorca - despotyczny, był stronniczy, miał swoich ulubieńców, którzy wpływali na jego decyzje... Ciekawe jak czuła się jego żona, gdy ten wesołkował sobie z młodymi siostrami... Ja go bardzo źle wspominam.
Ale Trinty go dobrze wspomina- chyba aż za dobrze
A to by potwierdzało Twoje wywody: wesołek, bawidamek,żigolak.
Słowem kopia Rutherforda.
-
Kojarzy ktoś Kozaczuka. Niestety nie pamiętam imienia. Starszy facet, nie potrafił nawiązać kontaktu z młodzieżą. Ale starsze siostry i braci jak najbardziej wspierał. Chyba wdowcem był.
-
Krzysztof Łatka moim zdaniem rozsądny i zrównoważony 8/10
-
Andrzeja Pietruszkę pamiętam (najlepszy) - bardzo fajny człowiek. Pamiętam też Kłoska (imienia nie pamiętam), Kąkiela (imienia nie pamiętam), Brylowskiego (imienia nie pamiętam), Jacka Nowaka. Kojarzy ktoś te nazwiska?
-
Pietruszka budzi tyle sympatii co nienawiści. Aktor , grający na uczuciach. Osobiście uważam , że ma obłęd w oczach.
Był u mnie w domu jak dostał telefon , że obwodowy zginął w wypadku.
-
2. Ryszard Bielecki a.k.a ''Rewolwer'' bo gdy wpadał na obwód to potrafił odstrzelić na raz kilku starszych za pierdoły. Nawet mojego ojca skreślił bo zorganizowałem kilka osławionych imprez w zachodniopomorskiem w latach 2011-2012 gdzie zjechało się ponad 150 osób z całego kraju. Po jednej z tych imprez poszły do wszystkich zborów listy odnośnie organizowania spotkań towarzyskich i do dnia dzisiejszego nie słyszałem żeby takie dyskoteki dla młodzieży śJ ktoś organizował (a ludzie pytają mnie do dzisiaj kiedy jakieś balety).
/quote]
Co tam słychać u Rysia?A jak tam Natalia super kobitka.Wie ktoś coś?
-
Michau Wicęciak
-100 pkt!!!
Nie mam słów na metody działania tego człowieka. Manipulator, kłamca, oszczerca, dyktator, buc. Ale dziękuje mu za to, co zrobił, bo dzięki temu ostatecznie łuski z oczu mi spadły. Mam nadzieje, że to przeczyta :). Na pewno przeczyta, bo znając go to tutaj wchodzi.
-
Kłosek ma na imię Mirosław niosący pokój czy cuś
tak się przedstawiał
miał śliczną żonke która strasznie się stroiła
i śpiewała jak Whitney Houston
chciałam być jak ona
Mirek był w nią zapatrzony
-
No i Nowik albo Nowak pamiętacie takiego ?
-
Nowaków jak psów pewnie.
-
Michau Wicęciak
-100 pkt!!!
Nie mam słów na metody działania tego człowieka. Manipulator, kłamca, oszczerca, dyktator, buc. Ale dziękuje mu za to, co zrobił, bo dzięki temu ostatecznie łuski z oczu mi spadły. Mam nadzieje, że to przeczyta :). Na pewno przeczyta, bo znając go to tutaj wchodzi.
Finał okazał się dla Was korzystny ale jednak lepiej gdybyście łagodniej doszli do momentu , w którym obecnie jesteście. Pocieszam się , że do takich jak on każde świństwo wróci z mocą.
-
Pietruszka budzi tyle sympatii co nienawiści. Aktor , grający na uczuciach. Osobiście uważam , że ma obłęd w oczach.
Był u mnie w domu jak dostał telefon , że obwodowy zginął w wypadku.
Nie zginął wtedy Gregor Gizynski?
Apropo Pietruszki to był straszny fanatyk i przemycal własne myśli w wykładach, chętnie tworzył swoje nówe światełka 😀 i nałogów wpierdzielal surówki i sałatki xD
-
Trinity rzeczywiście Mirosław Kłosek -pamiętam, że był łasuchem. Żonę miał ładniutką, ale Jacek Nowak miał ładniejsą żonę (choć sam był prawie łysy, pamiętam jak mu się glaca świeciła) drobniutką długowłosą, włosy kasztanowo-rude, miał też czerwone autko (chyba seat cordoba)
-
Trinity rzeczywiście Mirosław Kłosek -pamiętam, że był łasuchem. Żonę miał ładniutką, ale Jacek Nowak miał ładniejsą żonę (choć sam był prawie łysy, pamiętam jak mu się glaca świeciła) drobniutką długowłosą, włosy kasztanowo-rude, miał też czerwone autko (chyba seat cordoba)
Ładniejsza była Ada M. A ta ruda kasztanowa tylko mnie wq. Nie znasz się na babach. ;D
-
Ładniejsza była Ada M. A ta ruda kasztanowa tylko mnie wq. Nie znasz się na babach. ;D
Moyses koneser kobiet , zatem wie co mówi , a poza tym oni wszyscy to jego koledzy , więc ufamy że ma racje. ;)
-
Mój mąż mówi, że za czasów jego młodości jak koleżanka mówiła : przedstawię Ci ładną i fajna dziewczynę, to ta okazywała się beznadziejna, a jak tylko koleżanki szeptały: ta Kaśka to straszna jędza, nie lubię jej, to od razu wiedział, że ta 'Kaśka' musi być wystrzałową laską :P Także też nie ufałabym w tym względzie ocenie kobiet ;)
-
Moyses koneser kobiet , zatem wie co mówi , a poza tym oni wszyscy to jego koledzy , więc ufamy że ma racje. ;)
Dziękuję za zaufanie, ale jakbyś poznał Bogusie od Jacka 'na stażu', to zwiędłyby Ci stokrotki na ogródku. Nie chodzi o opakowanie zewnętrzne, tylko o oprogramowanie wewnętrzne. Facetów to nie kręciło, ale zborowe baby taki jazgot podnosiły, że... Ciężko było z takim egzemplarzem wytrzymać.
I tak uważam, że najlepsza była (zakładam, że jest) Elka Frajtagowa (aby nie zdradzać tożsamości). Co prawda, to nie moja liga. Ale babka ma jaja. Fajna jest.
* Dżenderów proszę o nie insynuowanie mi przyspawywania komuś narządów płciowych wbrew jego woli.
-
Michau Wicęciak
-100 pkt!!!
Nie mam słów na metody działania tego człowieka. Manipulator, kłamca, oszczerca, dyktator, buc. Ale dziękuje mu za to, co zrobił, bo dzięki temu ostatecznie łuski z oczu mi spadły. Mam nadzieje, że to przeczyta :). Na pewno przeczyta, bo znając go to tutaj wchodzi.
Więciak czy Więcek?
Ja kojarzę to drugie nazwisko.
Tak czy owak niech lepiej się tu Więc-ej nie pokazuje, nie wchodzi.
No chyba że okaże skruchę i dołączy do naszego gremium.
Będzie nas Więcej.
Pozdrawiam więc Więcka i odstępczuchów.
-
A kojarzycie nadzorcę Serwińskiego? wysoki, postawny facet.
-
Wielu nadzorców obwodu przewinęło się przez dom moich rodziców , gdy tato był sekretarzem , potem sporo przez mój dom z racji funkcyjnych i oczywiście gościnności mojej żony. :) Teraz z perspektywy 40 lat przypatrywania się obwodowym , a zatem biblijnego pokolenia, o którym mówił Mojżesz na pustyni , dostrzegam co następuję.
Otóż zdarzali się nadzorcy nieokrzesani , wręcz chamscy niewykształceni za to dozgonnie wierzący w obietnice i struktury powstającej organizacji.
Byli też fajni wujkowie , z którymi aż miło było przebywać i tacy w gruncie rzeczy przeważali , ciepli , zachęcający , wspierający.
Zdarzali się tacy , którzy grzecznym dzieciom dawali Mój Zbiór i to jeszcze w wersji czarno- białej. Najczęściej odwiedzali zbory w pojedynkę, bez żon. Byli to ludzie zaangażowani w dzieło , zdani na gościnność braci , nie dysponujący własnymi samochodami , czasami bez jakiegokolwiek wartościowego majątku, oczekujący Armagedonu .
Potem nastąpiła era szybkich karierowiczów , bo organizowane kongresy sprzyjały rozpoznawalności , ale jednak nadal utożsamiający się ze zborami , którym usługiwali , nie rzadko byli to kawalerzy szukający przystani w dobrym ożenku.
Obecnie obwodowi to korporacyjni urzędnicy , mający na celu przedstawić program centrali , bez chęci niesienia pomocy jednostkom , skupiający się na własnych wygodach i korzyściach osobistych z zagwarantowanym wynagrodzeniem i życiem na dość wysokim poziomie.
-
A kojarzycie nadzorcę Serwińskiego? wysoki, postawny facet.
W porządku gość. Jego żona Iza też równa babka😉
-
Obecnie obwodowi to korporacyjni urzędnicy , mający na celu przedstawić program centrali , bez chęci niesienia pomocy jednostkom , skupiający się na własnych wygodach i korzyściach osobistych z zagwarantowanym wynagrodzeniem i życiem na dość wysokim poziomie.
Aaaamen. Mój szwagier jest obwodowym ze "świeżego narybku". Oczywiście całe życie w psiej służbie dla WTS-u. Rzeczywistość, fakty, logika to pojęcia mu obce. Liczą się tylko "wskazówki". Jestem przerażony myślą, że osobnik o takiej dojrzałości, wiedzy i intelekcie jest w jakiejś organizacji na wysokim stanowisku i doradza innym, jak żyć. W normalnym świecie mógłby aspirować co najwyżej do pozycji brygadzisty w niewielkiej fabryce. Jestem przekonany, że popełniłby dla Orga najwiekszą głupotę i niegodziwość, gdyby dostał takie polecenie. Ale to może nawet lepiej, że tacy ludzie są w sekcie gwiazdami. Więcej osób się dzięki temu wybudzi.
-
Więciak czy Więcek?
Więcek to kto inny, tamten konkretnie nazywa się Wicenciak.
-
W porządku gość. Jego żona Iza też równa babka😉
tak, jej imię pamiętałam, a on jak ma na imię? chyba Mariusz ale głowy nie dam.
-
Oceny od 1 do 10? Spoko. Trochę ich przeżyłem. A więc z tych co pamięteam:
Grzegorz Rupik, już chyba nie jest NO: 1/10 Nudny, kłamca. Odmówił służbę bo niby miał jakieś ważne duchowe spotkanie a okazało się że pojechał do brata porozmawiać o pierdołach,
Klaudiusz Prohaska nie jest NO: 8/10 super koleś, extra podejście do dzieci
Jacek Jabczyński (obecnie pionier specjalny na wyspach) 10/10 najlepszy obwodowy jakiego znam, mnóstwo zalet!!! Podejście, kontakt z braćmi, wykłady... no mega koleś. Tęsknię za nim.
Artur Skitek, hmmm mieszane uczucia, zrobił dużo dobrego ale też sporo namieszał 5/10, wprowadzał własne zadady
Sławomir? Szlęzak. 7/10 fajny gość. Nie czepiał się pierdół i ogólnie spoko
Ryszard Zawierucha: Pozytywny Wuja, nikomu nie zaszkodzi, każda kandydatura na sługę, starszego przechodzi bez problemu. Brak wnikliwości. 3/10
Obecny........ na razie nie napiszę kto. Esesman w szacie owcy... mówi pięknie z mównicy, działa odwrotnie 0/10
-
moje trzy grosze:
1. Ryszard Zawierucha- ciekawy spadochroniarz, grał na gitarze nawet nawet w przepychankach był w stosunku do mnie lojalny, jego żona Ela kobieta z ''ikrą'' wzbudzała zaufanie ale jako żona OB wywierała pewien nacisk na niego
2. Szlęzak Sławomir ciepłe kluchy, żona trochę podupadła na zdrowiu miał z nią pewne kłopoty
-
Co tam słychać u Rysia?A jak tam Natalia super kobitka.Wie ktoś coś?
Rysiu z tego co wiem (a rozmawialiśmy ze 2 ~3 miesiące temu) ma obwód gdzieś tam w dolnośląskiem. Jakiś czas temu przeszedł operację na wątrobie. Ciekawe czy jego zamiłowanie do bimberku, z czego kilkanaście lat temu był znany, miało jakiś wpływ na chorobę. ;)
A Natala, no cóż, skromna, pokorna, uległa rosyjska żona. :D
-
Grzegorz Rupik, już chyba nie jest NO: 1/10 Nudny, kłamca. Odmówił służbę bo niby miał jakieś ważne duchowe spotkanie a okazało się że pojechał do brata porozmawiać o pierdołach,
Nie oceniaj tak nisko Grześka. On nie był kłamcą. Zwyczajnie nie lubił tych wszystkich obowiązków zborowych. Wiesz jak się męczył podczas pukania w cudze drzwi? Nawet spotkania dla starszaków były dla niego męczące. Na podium jakoś musiał się zaprezentować, więc odżywał. Blask fleszy robi swoje. Trochę odpoczywał na tzw pasterkach u starszych ciotek. Do tego problemy ze zdrowiem. To człowiek uwięziony we własnym ciele.
Trochę więcej empatii ;)
-
Rysiu z tego co wiem (a rozmawialiśmy ze 2 ~3 miesiące temu) ma obwód gdzieś tam w dolnośląskiem. Jakiś czas temu przeszedł operację na wątrobie. Ciekawe czy jego zamiłowanie do bimberku, z czego kilkanaście lat temu był znany, miało jakiś wpływ na chorobę. ;)
A Natala, no cóż, skromna, pokorna, uległa rosyjska żona. :D
Dzięki za info a to ci je Rycho :D no kto by pomyślał że bimberek mu w smak :D
-
Dzięki za info a to ci je Rycho :D no kto by pomyślał że bimberek mu w smak :D
:) Nie wiem jak jest teraz z tym smakiem. Wątroba już nie ta więc może i upodobania się zmieniły przez te kilkanaście lat tak jak choćby wygląd, bo teraz Rysia jest więcej ;)
-
Nie oceniaj tak nisko Grześka. On nie był kłamcą. Zwyczajnie nie lubił tych wszystkich obowiązków zborowych. Wiesz jak się męczył podczas pukania w cudze drzwi? Nawet spotkania dla starszaków były dla niego męczące. Na podium jakoś musiał się zaprezentować, więc odżywał. Blask fleszy robi swoje. Trochę odpoczywał na tzw pasterkach u starszych ciotek. Do tego problemy ze zdrowiem. To człowiek uwięziony we własnym ciele.
Trochę więcej empatii ;)
No faktycznie, trochę mnie poniosło :) Ale osobiście byłem świadkiem takiej niefajnej sytuacji i utkwiło mi to w moim sercu i umyśle. Empatia ponad wszystko ;)
-
Stanisław K.-wieloletni SJ działacz w b.Nadarzyn- zm. XII.2018
-
Fajnie czasy powspominać. Wielu przewinęło się w moim życiu obwodowych i okręgowych jak choćby Pietruszka i Zieliński. Moim zdaniem świetni mówcy, fajnie się ich słuchało z ekspresją (szczególnie Pietruszka). "Zielina" jak mówiliśmy - prowadził mój Kurs Usługiwania.
Pamiętam Filusa jak oglądał z nami film PSY i lubił często podpuszczać innych w sprawie rozrywki. Ponadto wieczny "prawie" kawaler - mówił że szuka żony 18-tki. Szkoda chłopa.
Ktoś pamięta jeszcze Leonarda Kempę ? Wiecznie nastawiony na produkcję pionierów stałych, to za jego czasów w obwodach stawiał cel 100 pionierów. Organizował spotkania pionierskie obwodowe. Działo się w tej sprawie. W naszym zborze w trakcie jego dwóch lat było kilkunastu pionierów stałych. Większość młodzieży zborowej śmigała.
-
Fajnie czasy powspominać. Wielu przewinęło się w moim życiu obwodowych i okręgowych jak choćby Pietruszka i Zieliński. Moim zdaniem świetni mówcy, fajnie się ich słuchało z ekspresją (szczególnie Pietruszka). "Zielina" jak mówiliśmy - prowadził mój Kurs Usługiwania.
Pamiętam Filusa jak oglądał z nami film PSY i lubił często podpuszczać innych w sprawie rozrywki. Ponadto wieczny "prawie" kawaler - mówił że szuka żony 18-tki. Szkoda chłopa.
Ktoś pamięta jeszcze Leonarda Kempę ? Wiecznie nastawiony na produkcję pionierów stałych, to za jego czasów w obwodach stawiał cel 100 pionierów. Organizował spotkania pionierskie obwodowe. Działo się w tej sprawie. W naszym zborze w trakcie jego dwóch lat było kilkunastu pionierów stałych. Większość młodzieży zborowej śmigała.
[/b][/size]
Hej! Pamiętam Pietruszkę. Jak był u nas w obwodzie to jedna pionierka stała z mojego zboru wzdychała do niego. Niestety wolał młodszą (z tego co wiem). Dziewczyna okupiła to ciężką depresją. Miała ostre parcie na niego. Później widziałem go jak przemawiał na zgromadzeniu. Straszenie chudy był, oczy zapadnięte. Słyszałem, że jakąś specjalną dietę trzymał. Jak przychodził na wizyty podczas obsługi do starszych babek to trzeba było specjalne posiłki przygotowywać (tak słyszałem). A co z nim się dzieje obecnie ktoś wie?
-
Macie na myśli tego Zielińskiego, co np opowiadał opowieść o 'Zupie'; czyli być w zupie czy mieć zupę w sobie?
Bo jeszcze był jeden o tym samym nazwisku. Taki 'nieskazitelny' (by nie opisać pewnej części od roweru ;)), co miał (ma) żonę niezłą wariatkę. Znaczy się Maruś.
Więc wyrażajcie się Towarzysze precyzyjnie.
-
Hej! Pamiętam Pietruszkę. Jak był u nas w obwodzie to jedna pionierka stała z mojego zboru wzdychała do niego. Niestety wolał młodszą (z tego co wiem). Dziewczyna okupiła to ciężką depresją. Miała ostre parcie na niego. Później widziałem go jak przemawiał na zgromadzeniu. Straszenie chudy był, oczy zapadnięte. Słyszałem, że jakąś specjalną dietę trzymał. Jak przychodził na wizyty podczas obsługi do starszych babek to trzeba było specjalne posiłki przygotowywać (tak słyszałem). A co z nim się dzieje obecnie ktoś wie?
Pietruszka był jedyny w swoim rodzaju egzemplarz. Nie sposób go nie zapamiętać. Dietę trzymał to fakt i przez nią zapewne wyglądał jak wyglądał. Miał facet charyzmę, zwłaszcza jak przemawiał, a siedziało się w pierwszym rzędzie. Te świdrujące oczy!
-
Hej! Pamiętam Pietruszkę. Jak był u nas w obwodzie to jedna pionierka stała z mojego zboru wzdychała do niego. Niestety wolał młodszą (z tego co wiem). Dziewczyna okupiła to ciężką depresją. Miała ostre parcie na niego. Później widziałem go jak przemawiał na zgromadzeniu. Straszenie chudy był, oczy zapadnięte. Słyszałem, że jakąś specjalną dietę trzymał. Jak przychodził na wizyty podczas obsługi do starszych babek to trzeba było specjalne posiłki przygotowywać (tak słyszałem). A co z nim się dzieje obecnie ktoś wie?
Był u mnie ostatnio na obsłudze. Jest na obwodzie gdzieś koło Chełma. Nadal wygląda jak więzień Auschwitz, nadal nie jest na żadnej diecie, nadal potrafi grać na emocjach, nadal wygaduje głupoty w wykładach. Co chcesz wiedzieć więcej? :)
-
Czyli żyje. U nas w okolicach Sz-na gadali ze ma raka.
-
Pietruszka to manipulant emocjonalny . Albo się go uwielbia albo nienawidzi . Ja gościa nie trawiłem . Był u mnie w domu jako okręgowy .Zieliński Daniel prowadził mój kurs dla starszych . Pamiętam go jako zabawnego mówcę , często przytaczał w wykładach przykład o zmiętolonej stówie . Jak się postarzał zrobił się z zabawnego w nieznośnego , szalenie łasy na kasę , nawet wpłynął na kursantów aby siano mu na koniec dali. Wieli bo byłem w" komitecie trzech" co to organizowali. Jak rozliczałem salę zgromadzeń to każdą wydaną złotówkę kazał sobie szybko zwracać , nie to co poczciwy Kupczak .
-
Macie na myśli tego Zielińskiego, co np opowiadał opowieść o 'Zupie'; czyli być w zupie czy mieć zupę w sobie?
Taaaaaaa u nas o zupie opowowiadał Torżewik. Takie porównanie byc w prawdzie i miec prawde w sobie. Osobiscie jestem zdania ze duzo lepiej byłoby porownac to do krwi.Gdy sie rodzimy to jestesmy cali we krwi. Motorem zycia jednak jest nie ta krew na zewnątrz, ale nasza własna.
Widocznie na to nie wpadli albo ktos im o tej zupie kazał gadać.
-
Jak rozliczałem salę zgromadzeń to każdą wydaną złotówkę kazał sobie szybko zwracać , nie to co poczciwy Kupczak .
Kupczaka też znam. Zastanawiam się, jak taki mądry gość może być taki głupi. :)
-
Był u mnie ostatnio na obsłudze. Jest na obwodzie gdzieś koło Chełma. Nadal wygląda jak więzień Auschwitz, nadal nie jest na żadnej diecie, nadal potrafi grać na emocjach, nadal wygaduje głupoty w wykładach. Co chcesz wiedzieć więcej? :)
To fakt miał płomienne przemówienia. Na zgromadzeniu, aż charczał do mikrofonu . Z tym chudym wyglądem, wyblakłą skórą na twarzy i charczącym głosem myślałem, że jest chory. Po zgromadzeniu ktoś mnie uświadomił, że Pietruszka kiedyś kolarstwo trenował i trzyma dietę. Ale nie wiem ile w tym prawdy. Czyli dalej jest w obwodzie, nie wyrzucili go jak Sicińskiego?
-
Kupczaka też znam. Zastanawiam się, jak taki mądry gość może być taki głupi. :)
Dostrzegam w nim siebie . :) Kiedyś pożyczył swoją złotą Toyotę starszemu z naszego zboru jak jechali do Stęszewa na jakąś zaplanowaną pracę . Nie jechałem ale jak zwykle sfinansowałem podróż. Po drodze dwa razy wypadli z drogi . Drugi raz okazał się ostatnim tego dnia dla Toyoty , która zatrzymała się wbita w przydrożne drzewo. Było sporo problemów aby zorganizować mu transport na obsługę do kolejnego zboru . Mój kolega miał strasznego kaca moralnego ,że rozbił auto obwodowemu.
-
Stanisław K.-wieloletni SJ działacz w b.Nadarzyn- zm. XII.2018
Miał 86 lat a na dzisiejszym pogrzebie było ok. 350 osób. Na co zmarł to ponoć tajemnica i nie chwalą się tym z niewtajemniczonymi .
-
W tym wieku to już nie ma znaczenia co siadło ,każdy organ mógł.
-
Był u mnie ostatnio na obsłudze. Jest na obwodzie gdzieś koło Chełma. Nadal wygląda jak więzień Auschwitz, nadal nie jest na żadnej diecie, nadal potrafi grać na emocjach, nadal wygaduje głupoty w wykładach. Co chcesz wiedzieć więcej? :)
Tego Chełma w lubelskim?
-
Tego Chełma w lubelskim?
Tak. Jest tam obwodowym. A jego wygląd jest ponoć głównie kwestią genów. Na żadnego raka nie chorował i za specjalnie się diet nie trzymał.
-
Tak. Jest tam obwodowym. A jego wygląd jest ponoć głównie kwestią genów. Na żadnego raka nie chorował i za specjalnie się diet nie trzymał.
[/b][/size]
Czyli ta dieta to ściema. A ma żonę? Tamta pionierka z mojego zboru długo nie mogła się pozbierać po odrzuceniu. Obecnie jest starą panną. Nawet parę lat temu byłem z nią na weselu jako zapchaj dziura. Ale nie chciała się ze mną bawić pomimo jej zaproszenia.
-
Tak. Jest tam obwodowym. A jego wygląd jest ponoć głównie kwestią genów. Na żadnego raka nie chorował i za specjalnie się diet nie trzymał.
A wcześniej gdzie ,,pracował " ?
-
RODO nie dotyczy zmarłych - jak on miał na nazwisko?
-
Czyli ta dieta to ściema. A ma żonę? Tamta pionierka z mojego zboru długo nie mogła się pozbierać po odrzuceniu. Obecnie jest starą panną. Nawet parę lat temu byłem z nią na weselu jako zapchaj dziura. Ale nie chciała się ze mną bawić pomimo jej zaproszenia.
Ma żonę. I nic już więcej o nim nie powiem, bo już nic więcej nie wiem. :)
-
Hej jeśli jest tu ktoś z Lublina to poprosze o wiadomość prywatną:) dziękuje bardzo :)
-
Bartkowski - 10 - najcieplej i najmilej wspominam, być może dlatego żem gówniarz był za jego rządów, ale wspominam go cieplo
Kośka - 8 - slabo pamiętam ale wspominam nawet dobrze
Torżewik - 8, znany jako Marian Twarożek, z klubem siostr w wieku gimnazjalnym piszacymi listy do Nadarzyna aby go nie przenosić xD, wykładowca na moim KSP, później zesłany na pioniera specjalnego jeśli się nie mylę
Kańtoch - 6sympatyczny, wykładowca nr 2 z KSP
Filus - 2, ten mnie zaczął wybudzać, nie żyje, chyba sepsa, niemniej jestem mu wdzięczny za krecią robote wzgledem zboru i wielkie zasługi względem mnie, za jego kadencji wypadłem z usługiwania
Morawiec (Morawiecki?) - 9, też okręgowy, taki showman, na pewno ktos go kojarzy ;) z nim miałem punkt (czytanie biblii) w Malborku jak nasz zbór miał szkołę, jajcarz, na niego starsi sie powoływali że szkicu tak mocno trzymać sie nie trzeba, wszak sam okregowy tych rad nie stosuje
Zdeb - 5, taki nijaki, choć sympatyczny
Radwan - 7 - nawet ok
Breszke (?) - 2 - najnudniejszy mówca obwodowy ever xD ale tylko zza mównicy, w kulisach nawet spoko
Prorok i Paliwoda znam tylko z widzenia za słabo żeby wystawić notę.
Połowę z nich miałem u siebie na kwaterze, znam nie tylko z sali ale tez z kulisów przygotowywań zgromadzeń no i KSP
Być może kogoś pominąłem ale nie chce mi się wracać myślami w tak odległe czasy
A jeszcze Jordan był ale go to kompletnie nie pamiętam, pierwsze nazwisko jakie kojarzę w rubryce NO
Torżewik był w moim zborze pionierem specjalnym :D Stuiował ze mną "biblię". :) Miło człowieka wspominam, inteligentny, zdrowy facet otaczał się młodymi pionierkami ;)
-
Torżewik był w moim zborze pionierem specjalnym :D Stuiował ze mną "biblię". :) Miło człowieka wspominam, inteligentny, zdrowy facet otaczał się młodymi pionierkami ;)
Witaj!
No widzisz, że znajdziesz u nas kumpli, starych i nowych. :)
-
Torżewik był w moim zborze pionierem specjalnym :D Stuiował ze mną "biblię". :) Miło człowieka wspominam, inteligentny, zdrowy facet otaczał się młodymi pionierkami ;)
To wiem skąd jesteś :D pozdrawiam.
Był jeszcze jeden co lubiał wypić i nawet za to wyleciał chyba z rydwanu obwodowych. Lekko przy kości wokularach, przypomnę sobie to napiszę.
Chodzi Ci i Kozarzewskiego? Nie żyje już.
-
O zgadza się Kozarzewski. Pamietam jak kiedyś zaliczyłem wtopę na spotkaniu starszych. Kozarzewski przyszedł z podkrążonymi oczami ze względu na jakąś alergię. Ja sobie zażartowałem ze „tak to jest jak się pije alkohol niewiadomego pochodzenia”. Jakie było moje zdziwienie gdy się dużo później dowiedziałem, ze faktycznie chlopina miał problem z alkoholem i chyba tez z tego powodu wyleciał.
-
Kozarzewski był spoko. Taka uśmiechnięta kuleczka. Miał problem z żoną. Chorowała na depresję, fobię społeczną i tym podobne.
-
Chodzi Ci i Kozarzewskiego? Nie żyje już.
Kurczę, Kozarzewskiego nie ma już na tym świecie? Szkoda, jako jednego z niewielu obwodowych naprawdę go lubiłem. Był inteligentny, "wyluzowany" i miał świetne poczucie humoru. Chyba był też wykluczony później, przynajmniej jakiś czas. Kilka razy był u nas na obiedzie w domu.
-
Edwin kto go zna ,(byl nadzorca okregu ,nie pamietam jak to bylo kiedys ,ale chyba Zielona Gora,)I Renie ,jego zona fajni ludzie ,starsi juz.Kiedys nasze rodziny bardzo sie przyjaznily..
Nikt zdaje sie nie wspomnial Antoniego ,,pamietam ze moja ciotka na niego leciala.Przyjezdzal dosc czesto.U nas tez wiekszosc pionierow i obwodowych nocowala,bo tata byl przewodniczacym.Ale nie pamietam nazwisk.Z imienia to Grzegorza,taki z wasem ,czarne wlosy kawaler,wtedy byl po 30 chyba,ale to bylo ponad 20 lat temu.Troszke jakby ceplenil wymawiajac sz i cz.Pamietam tyle,ze troche z nim zamieszania mieli,no ale zawsze tak bylo kiedy obwodowi sie pojawiali.Jeden mieszal wiecej inny mniej.
Mialam to szczescie w nieszczesciu,ze dane mi bylo widziec calkiem sporo rzeczy od podszewki.Pamietam te namietne dysputy,nasluchalam sie po nocach,kiedy mysleli ze spie!To miedzy innymi doprowadzilo mnie do momentu ,w ktorym jestem teraz.
Stanislaw,byl u nas obwodowym jakies 30 lat temu,mala bylam wtedy.falowane wlosy, mile go wspominam,inni tez ,ale byl wowczas kolo 60 zmarl niedlugo potem
A Tak bardziej z nowozytnych czasow ok.13 lat temu,to pamietam malzenstwo ona Agnieszka,a moze Iza? ,czarne wlosy taka w sumie rowna babka,on nie pamietam imienia nawet,taki chyba sluzbista troche.Nic po za tym ,mila para ogolnie.
-
Może ktoś kojarzy? Z głębokiego dzieciństwa przypomniał mi się wczoraj, czytając ten wątek, obwodowy z żoną, którzy wcześniej usługiwali w Ałtaju. Był tam chyba również obwodowym. Nagrał tam dwa filmy, na które się mówiło "Ałtaj zimą" i "Ałtaj latem". Oglądaliśmy je nie pamiętam czy na sali czy w domach, ale i u nas w domu były te kasety vhs na pewno przez jakiś czas. Zupełnie nie kojarzę nazwiska, twarzy, nic poza tym
-
Rafał Afanasjef.
-
Rafał Afanasjef.
Dokładnie tak. To nazwisko. Ja go nie pamiętam jaki był ale że w rankingu obwodowych nikt nie umieścił człowieka z takim zasługami dla kinematografii? ;) Ja zapamiętałem tylko jedną scenę z tego filmu, tą z wychodkami, więc może raczej na złote maliny zasługiwał
-
Mi dał pro tip-że "trzeba mieć dwucyfraka z głoszenia" żeby wskoczyć na przywilej w moim przypadku ;)
-
Wiesiu Dzierżyński kojarzycie? Fajny kolo , robił mi kanapki do szkoły :D
Edwina nie znam ale znam osobiście Erwina Wyszomirskiego. Jego córkę wykluczyli po ośrodku na którym też byłem. ::)
Stasiu Muszyński , samochód na początku lat 90-tych mu ukradli przed samym kongresem. :'(
-
Wiesiu Dzierżyński kojarzycie? Fajny kolo , robił mi kanapki do szkoły :D
Edwina nie znam ale znam osobiście Erwina Wyszomirskiego. Jego córkę wykluczyli po ośrodku na którym też byłem. ::)
Stasiu Muszyński , samochód na początku lat 90-tych mu ukradli przed samym kongresem. :'(
A to ten Stasiu o ktorym pisalam?Bo serio ciezko mi sobie przypomniec jakiekolwiek nazwiska,no Edwina pamietam ,bo mieszka blisko i czesto przyjezdzal,Borzynski sie nazywa,no i Antoni Tomaszewski.
-
nie będę zakładać nowego tematu mimo że to co chcę napisać nie dotyczy obwodowego ale prawdopodobnie któregoś z nadarzyniaków (a napewno z kierownictwa strażnicy w Polsce)
pamiętam mówcę kongresowego który kiedyś w latach 90-tych (nad)użył kongresu do wygłoszenia bardzo nietypowego ogłoszenia matrymonialnego, na dodatek zamaskowanego jako niby wywiad :)
scenariusz wywiadu był taki żeby zawrzeć wszystkie swoje atuty jako teokratycznego męża: wdowiec, samotnie wychowuje 5-letnią córkę, wiernie służy Jehowie, swoje osobiste sprawy powierza Bogu Jehowie, itd.
w tym wywiadzie padło nawet zadane wprost pytanie czy gotów byłby ponownie ożenić się, a on odpowiada że "Jeśli byłoby to wolą Jehowy, to tak, jestem otwarty na taką możliwość"
byłem wtedy gorliwym bratem i słuchałem tego wszystkiego z wielkim niedowierzaniem że to dzieje sie naprawdę... Naprawdę można potraktować mównicę kongresową jako biuro matrymonialno-towarzyskie i odstawiać taką słabo maskowaną prywatę? Byłem w szoku...
Mam pytanie: czy ktoś pamieta to zdarzenie z kongresu i może podać nazwisko delikwenta który w ten bardzo osobliwy sposób szukał kandydatki na żonę?
-
Gdzie odbywał się ten kongres?
Różne dziwactwa bracia stosują publicznie.
Choćby ogłoszenia o pracy w...modlitwie.
-
na pewno województwo dolnośląskie - miejsce albo wałbrzych albo wrocław, roku nie pamiętam ale na pewno lata 90-te XX wieku
-
A czy pamiętacie Waldka Kucę? Z żoną Beatą. Tam przynajmniej nie było tak, jak u Babiarza, że rządziła babka - u tego to Kasia jest głową domu, zboru, a do niedawna i obwodów.
Waldek był spoko.
-
Rafał Afanasjef.
Ja tam chłopa lubiłam. Co prawda nie byłam z nim w służbie, ale na Ałtaj się załapałam.
Padre, który natenczas był jedynym starszym w zborze go chwalił. Mówił, że lepszy niż Pączek, służbista. >:(
A będąc przy temacie żon, on też wziął dużo młodszą :-*
-
Torżewik był w moim zborze pionierem specjalnym :D Stuiował ze mną "biblię". :) Miło człowieka wspominam, inteligentny, zdrowy facet otaczał się młodymi pionierkami ;)
Torżewik obiekt westchnień wszystkich dziewczyn ale on lubił młodziutkie.
Osobiscie go uwielbiałam choc byłam dla niego za stara :) za to świetnie nam się rozmawiało a był on obwodowym w moim mieście.
Lubiłam go za inteligencję, świetne poczucie humoru po prosotu nie za czesto zdarza się ktoś tak błyskotliwy i inteligentny.
Aktualnie wrócił do zawoku czyli jest lekarzem. Odnawia prawo wykonywania zawodu, mieszka w Białymstoku pracuje w szpitalu.
Mam nadziej, ze po tych wszystkich perturbacjach wyjdzioe na prostą.
-
A czy pamiętacie Waldka Kucę? Z żoną Beatą. Tam przynajmniej nie było tak, jak u Babiarza, że rządziła babka - u tego to Kasia jest głową domu, zboru, a do niedawna i obwodów.
Waldek był spoko.
Ja pamiętam. Połowa lat 90-tych, dolnośląskie. Jakoś nie zapisał się negatywnie podczas wizyt, a byłem wówczas na przywileju. Nawet kiedyś poradził mi jak utemperować starszego, który miał na mnie jakąś alergię. Na ogół obwodowi nie chcieli słuchać co mają do powiedzenia sł. pomocniczy.
A czy ktoś kojarzy Andrzeja Olaszewskiego?
-
słyszałam to nazwisko
pare lat temu był NO w obwodzie za miedzo
bez fanerwerków
za to ten lekarz mi zaimponował
fiu fiu dokotor po studiach
wow! czyli dało się obejśc tą nagonke
rispekt
-
A czy ktoś kojarzy Andrzeja Olaszewskiego?
Przecież wiesz, ze my tu wszyscy kojarzymy wszystkich. ;D
Wg opinii niektórych nie powinienem pisać opinii. Nie warto.
Podobno może dalej mieszkać w Skandynawii, bo tam kiedyś trafił.
Bardziej znam jego drugą połówkę. Ale na ulicy bym ich nie poznał.
-
Przecież wiesz, ze my tu wszyscy kojarzymy wszystkich. ;D
Wg opinii niektórych nie powinienem pisać opinii. Nie warto.
Akurat czytając Twoje opinie w tym oraz innych wątkach, odnoszę wrażenie, że jesteśmy sąsiadami zza płota. Skądś znam Twój styl wypowiedzi. W mojej ocenie musisz być bardzo mądrym i powściągliwym człowiekiem.
BTW, Olaszewski, choć taki na pozór bezbarwny wówczas młodzian w wełnianej kamizeleczce pod marynarką (20 lat wstecz) postawił do pionu jednego naszego starszaka, który ze zboru uczynił swój prywatny folwark.
-
Olaszewski to taki w okularkach, łysawy? Był w naszym zborze jakiś rok, potem wyjechali do Norwegii, "gdzie są większe potrzeby". Najbogatszy kraj świata ;) Szkoda, że nie wybrali jakiejś Zambii czy Zimbabwe.
-
Olaszewski to taki w okularkach, łysawy? Był w naszym zborze jakiś rok, potem wyjechali do Norwegii, "gdzie są większe potrzeby". Najbogatszy kraj świata ;) Szkoda, że nie wybrali jakiejś Zambii czy Zimbabwe.
Dokładnie, ten sam.
-
Przecież wiesz, ze my tu wszyscy kojarzymy wszystkich. ;D
Wg opinii niektórych nie powinienem pisać opinii. Nie warto.
Podobno może dalej mieszkać w Skandynawii, bo tam kiedyś trafił.
Bardziej znam jego drugą połówkę. Ale na ulicy bym ich nie poznał.
jeśli chodzi o drugą połówkę ze skandynawii to chyba wszyscy ją znamy😆
-
On chyba nawet miał wykład na pogrzebie mojego dziadka w 2010 roku.
-
jeśli chodzi o drugą połówkę ze skandynawii to chyba wszyscy ją znamy😆
Za moich czasów był jeszcze kawalerem. Kurde ale stary już zgred ze mnie ;D
-
Akurat czytając Twoje opinie w tym oraz innych wątkach, odnoszę wrażenie, że jesteśmy sąsiadami zza płota. Skądś znam Twój styl wypowiedzi. W mojej ocenie musisz być bardzo mądrym i powściągliwym człowiekiem.
W Twoich ustach taka pochwała to jak olej do silnika ;D Dziękuję!
Korzystając z pomocy teokratycznych, czyli 'telefon do przyjaciela' napisać mogę tyle, co każdy mógł usłyszeć i nagrać. Wypowiedzi publiczne, czyli z ambony. Zanim jednak zacznę 'plucie', to nadmieniam, że jestem świadom tego, że każdy exŚJ, nawet w stopniu szeregowego głosiciela, gadał (czyli wypowiadał) różne głupoty. Nawet te, w które sam nie wierzył.
Więc Pan Andrzej mawiał z ambony:
'posiadanie dzieci obecnie jest be, bo koniec jest bliski'
'branie kredytu (np na mieszkanie) jest be, bo zaraz przyjdzie harmagedon'
'prowadzanie się z rękę przez parki narzeczonych jest be, bo jest be'
Poruka od prijatelju donosi, że Pan Andrzej powiększył rodzinę o potomstwo oraz skorzystał z bankowej oferty kredytu.
A połówka jest/była z PL, chyba, że połówka się zmieniła na nową połówkę; nawet bym zrozumiał gościa :D
Do Norwegi jak najbardziej wyjeżdża się na potrzeby. Wiadomo czyje ;D
-
słyszałam to nazwisko
pare lat temu był NO w obwodzie za miedzo
bez fanerwerków
za to ten lekarz mi zaimponował
fiu fiu dokotor po studiach
wow! czyli dało się obejśc tą nagonke
rispekt
On studia medycznę zaczął kiedy jeszcze nie był ŚJ :)
-
Witajcie drodzy
Ja się trochę pobawiłam i stworzyłam wzór na Dyplom.
Oczywiście to żart , ale co nam pozostało jak się trochę uśmiać i popatrzeć na pewne sprawy z przymrużeniem oka.😉
Ten program nie ma w literkach np. ś ,ć ,ą,ę itd.
Na pewno ktoś zdolniejszy ode mnie zrobiłby to lepiej, ale ja jestem tylko amatorką w foto-szopie.
Jeszcze dodam , że natchnieniem były wasze posty z tego wątku. Jestem ciekawa czy ktoś z was znajdzie swoje wpisy ???
-
W Twoich ustach taka pochwała to jak olej do silnika ;D Dziękuję!
W moich ustach? Jam tylko korek do Twej olejowej miski. Może przyjdzie czas, że się poznamy i uściskamy jak starzy kumple. Gdyby co, to ja stawiam.
-
W moich ustach? Jam tylko korek do Twej olejowej miski. Może przyjdzie czas, że się poznamy i uściskamy jak starzy kumple. Gdyby co, to ja stawiam.
Postawisz jak się coś przewróci. Tylko pamiętaj, że jak weźmie nas na 'ploty' to pęknie nie jeden flakon.
A, i jeszcze jedno! Jest możliwość, że nas wywiozą np. do 'bolesławieckiego pacanowa' ;D
Ty poważny i ułożony człowiek. Doceniam to. Ale się zastanów ;)
Z Moysesem jest dość 'pod górkę'. Niby bezpiecznie - będą nas pilnować, to pewne. Ale jednak jest pewne wariactwo.
Uściski wirtualne! 8-)
-
Jak boga kocham ;D jacy wy fajni obydwaj.
-
Olaszewski....hmmm...miałem okazje być z tym Panem w jednym zborze w Norwegii, to było jakieś 6 lat temu.
Słodko pierdzący koleś i zdepresjonowana żonka. Wykorzystał wpływy i dostał na jakiś czas mieszkanie na Salii, o ile wiem wynikła z tego afera. Inni na starcie musieli płacić spory hajs za wynajem ale Pan Olaszek już nie.
Długo tu miejsca nie zagrzał i szukał potrzeb w innym mieście w Norge - Molde. W międzyczasie otworzył firmę sprzątającą.
http://www.etb-dampvask.no/?page=2&lang=pl jest i zdjęcie. Szkoda pisać.
-
Jak boga kocham ;D jacy wy fajni obydwaj.
:) A kochasz? którego?
-
Ja z nim byłem rok w zborze, niecałe 10 lat temu, moje ostatnie podrygi w organizacji. Mieszkali we Wrocławiu, bo jakies mieszkanie braci było wolne/puste, czy cos takiego, juz nie pamiętam szczegółow. Potem wyjazd misjonarski na tereny z większymi potrzebami, czyli Norwegia, jak wszystkim mówili :D
-
(...) zdepresjonowana żonka.
Czyli dalej esti - floresti ;)
-
:) A kochasz? którego?
Właśnie z racji moich ateistycznych zapędów uwielbiam używać tego powiedzenia wśród osób znających mój światopogląd. :)
-
Witajcie drodzy
Ja się trochę pobawiłam i stworzyłam wzór na Dyplom.
Oczywiście to żart , ale co nam pozostało jak się trochę uśmiać i popatrzeć na pewne sprawy z przymrużeniem oka.😉
Ten program nie ma w literkach np. ś ,ć ,ą,ę itd.
Na pewno ktoś zdolniejszy ode mnie zrobiłby to lepiej, ale ja jestem tylko amatorką w foto-szopie.
Jeszcze dodam , że natchnieniem były wasze posty z tego wątku. Jestem ciekawa czy ktoś z was znajdzie swoje wpisy ???
Agnesja- ale, ale, masz niesamowite zdolności-BRAVO :) :) :)
-
Postawisz jak się coś przewróci. Tylko pamiętaj, że jak weźmie nas na 'ploty' to pęknie nie jeden flakon.
A, i jeszcze jedno! Jest możliwość, że nas wywiozą np. do 'bolesławieckiego pacanowa' ;D
Ty poważny i ułożony człowiek. Doceniam to. Ale się zastanów ;)
Z Moysesem jest dość 'pod górkę'. Niby bezpiecznie - będą nas pilnować, to pewne. Ale jednak jest pewne wariactwo.
Uściski wirtualne! 8-)
W Twoim wypadku jestem pewien, że warto. Szczególnie jak ma się klasę o kilka stopni wyższą do zmierzenia się. Zawodnik podobno ze mnie niezły. A i pilnowania boję się jakby coraz mniej. Ściskam serdecznie bracie.
-
Dobrze, że chociaż ten wątek ocalał.
Nazwiska nie wymówię, bo: szkoda klawiatury, a być może będzie to ciekawa zagadka.
Dziś, z tego co się orientuję, nie jest NO. Ale nie jest też powiedziane, że w najbliższej przyszłości takim nie będzie.
Ale do sedna. W jednym zborze (może w innych też) powiedział podczas przemówienia służbowego, coś, co moje uszy długo trawiły.
Parafrazuję: 'drodzy bracia (i siostry), nie warto sobie robić zdjęć (fotografii wykonywanej aparatem fotograficznym) z takimi osiągnięciami techniki jak Wielkie Rusztowanie w Paryżewie, Koloseum w Romie, Partenon w Atinie, Graniastosłupy w Gizie, lub innymi budowlami i budynkami stanowiącymi dziedzictwo kulturowe, ponieważ ten cały szatański system rzeczy ulegnie zniszczeniu, a my (jak donosi jeden werset biblijny) nie będziemy wspominać rzeczy dawnych, więc takie pamiątki na fotografiach nie są nam potrzebne'
Dodam, że zbór w którym takie stwierdzenie fanatycznego religianta padło, składał się z prostych ludków. Nie było tam tendencji do podróżowania, więc i temat był niepotrzebny. Występował w jednym z nagrań komitetowych, zamieszczonych w sieci, jako świadek, ale w formie pisemnej, czyli głosu nikt nie usłyszał. Bardziej zaznajomieni z tematem, mawiają o nim: 'kluska', 'ciepła kluska', 'pupcia'.
Po męsku byłoby, gdyby się sam przyznał, że to o niego chodzi. W końcu nie musiałby się czaić, że to forum też czyta. Ale z faceta, to on tylko ma spodnie i nic więcej.
I na marginesie wtrącę (aby postów nie powielać bezcelowo) o żonach NO. Jak już wcześniej pisałem, strzeżcie się Bogusi Jackowej. Może ona trafić do Waszego zborku. Daleko też trzymajcie się od Kasi Edziowej. To klasyczny kliniczny przykład jak kompleksy i zaniżone poczucie własnej wartości wpływa na wysokie mniemanie o sobie. Gdyby żył Freud, mielibyśmy bardziej szczegółowo opisany ten przypadek. Przy czym, w tym wypadku to raczej siedzą na 4 literach, więc wyrazy współczucia kierowane tylko do jednego zboru. Mam nadzieję, że pomogłem. ;)
-
Kilku kojarzę z opisywanych, karierę zakończyłam na etapie D. Muszyńskiego, jego następcy nie pamiętam nawet jak się nazywał - już nie przywiązywałam do tego wagi, a zawsze do służby byłam umówiona.
-
Kańtoch - 6sympatyczny, wykładowca nr 2 z KSP
Tymoteusz Kantoch - muszę przyznać, że naprawdę spoko gość. Trochę sztywny i sztuczny ale gdy borykałem się depresją i fobiami przez, co przez niektórych starszych byłem napiętnowany a u innych w zborze miałem opinię słabego duchowo (u niektórych ale w mniejszości byłem uważany za silnego duchowo bo "wychowywał" mnie super starszy, mega głosiciel) to Tymoteusz pochwalił mnie przy nich i powiedział, że jak na swoje problemy to robię i tak naprawdę dużo. To było dla mnie wzruszające, pokrzepiające.
Nota 8.
Był też jeszcze jeden fajny nadzorca. Na imię miał Mirosław lecz niestety nie pamiętam nazwiska. Bardzo spokojny, sympatyczny, nieraz natarł głowę nadgorliwym starszym. Zrezygnował z "przywileju" dla rodziny gdyż w drodze mieli pierwsze albo drugie dziecko. Osiadł, przynajmniej na krótko w Słupsku. Jeżeli ktoś by coś skojarzył to proszę przypomnieć mi nazwisko. Byłbym wtedy bardzo rad. Nota 9.
-
Tymoteusz Kantoch - muszę przyznać, że naprawdę spoko gość. Trochę sztywny i sztuczny ale gdy borykałem się depresją i fobiami przez, co przez niektórych starszych byłem napiętnowany a u innych w zborze miałem opinię słabego duchowo (u niektórych ale w mniejszości byłem uważany za silnego duchowo bo "wychowywał" mnie super starszy, mega głosiciel) to Tymoteusz pochwalił mnie przy nich i powiedział, że jak na swoje problemy to robię i tak naprawdę dużo. To było dla mnie wzruszające, pokrzepiające.
Nota 8..
Normalnie staram się nie komentować wypowiedzi innych. Ale z wiekiem mam jakąś potrzebę większą. Z tymusiem usiedliśmy do problemu zwanego paragrafem 200 kk, to on powiedział: 'a macie dwóch świadków?'.
Więc jedyne o co bym prosił autorów takich postów, to żeby się nadmiernie nie wypowiadali w tematach jakiejś tam pedo... (i podobnych; w jakimś tam wątkach); i nadmiernie nie używali słownictwa typu: "sektokoprporacje, szuje, mendy, hydraulicy, itp", zwłaszcza w wypadku nie znania tematów.
Co do autora wpisu, ta jak najbardziej rozumiem odczucia, a tym samym stosunek do danej osoby. W końcu poznajemy osoby w tzw 'swoim świecie'. Tym samym, każdy może mieć inne doświadczenia.
PS. Z tego co pamiętam to raczej Kańtoch. Ale po latach i mi się może coś popier.... Zresztą, sprzeczać się o 'kreskę' ??
-
Jak widać znałem go tylko z jednej strony, więc na cholerę taka agresja z Twojej strony w moim kierunku? Wystarczyło to wytłumaczyć spokojnie. Nie pierwszy to raz w moim życiu, że gość który wydawał się w porządku okazuje się być szują. Choć z drugiej strony rozumiem Twój ton skoro znałeś go z tej gorszej strony. Taki tekst o dwóch świadkach przy takim paragrafie to skurwysyństwo.
Właściwie to też zapamiętałem go jako Kańtoch. Ale gdy wpisałem w google to wyskoczyło mi bez tego znaczka nad n więc pomyślałem, że po prostu źle zapamiętałem.
-
Tymoteusz był śliski jak wąż. Miałem z nim przeprawę.
Sprawiał wrażenie porządnego i uczciwego faceta...do chwili, kiedy zwąchał się z miejscowym sprzedajnym gronem starszych! Od tej chwili zachowywał się tak jakby mu wgrali do głowy wirusa jw org. Starsi mogą Ci zniszczyć rodzinę a Ty masz się uśmiechać jak Chińczyk do ryżu i nic nie mówić...
Trochę się przeliczył... chyba w całej swojej zastanej karierze nie usłyszał ile jest wart i to oszukańcze grono "gwiazd w ręku Jezusa
-
Jak widać znałem go tylko z jednej strony, więc na cholerę taka agresja z Twojej strony w moim kierunku? Wystarczyło to wytłumaczyć spokojnie. Nie pierwszy to raz w moim życiu, że gość który wydawał się w porządku okazuje się być szują. Choć z drugiej strony rozumiem Twój ton skoro znałeś go z tej gorszej strony. Taki tekst o dwóch świadkach przy takim paragrafie to skurwysyństwo.
Właściwie to też zapamiętałem go jako Kańtoch. Ale gdy wpisałem w google to wyskoczyło mi bez tego znaczka nad n więc pomyślałem, że po prostu źle zapamiętałem.
Spokojnie. Ja mam duuuuuuży Dystans do siebie. Tak więc myślę, że jeszcze wymienimy wspomnienia. Więc, jak by to ująć. ??? Miej dobry stosunek do mnie. Przecież piszemy tutaj o innych, a nie o sobie samych ;) Przy okazji, serdecznie pozdrawiam! A te bóle zostawmy! No bo, co z nimi zrobimy?
-
I fajnie, że są właśnie takie fora. Można dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy. Gdym o tym się dowiedział z kilkanaście lat temu to bym nie dowierzał i ze zdziwienia przecierał oczy. Ale minęło wiele czasu, przeżyłem trochę różnego rodzaju afer w wielu kościołach w tym jeden skandal seksualny u zielonych. W pewnym sensie człowiek się uodparnia. To też niedobrze.
Dzięki! Nie ma, co się kłócić. Otworzyliście mi oczy na gościa, który kiedyś wydawał mi się w porządku. Pozory mylą.
-
I fajnie, że są właśnie takie fora. Można dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy. Gdym o tym się dowiedział z kilkanaście lat temu to bym nie dowierzał i ze zdziwienia przecierał oczy. Ale minęło wiele czasu, przeżyłem trochę różnego rodzaju afer w wielu kościołach w tym jeden skandal seksualny u zielonych. W pewnym sensie człowiek się uodparnia. To też niedobrze.
Dzięki! Nie ma, co się kłócić. Otworzyliście mi oczy na gościa, który kiedyś wydawał mi się w porządku. Pozory mylą.
Powiem Tobie, że to 'uodpornienie' jest dobre. Więc może dobrze. Przy czym to nie jest pytanie, zalecenie, albo coś tam innego. Zwyczajnie, bądź odporny!
A tymka już zostawmy. Wystarczy, że mój kolega by go potraktował żelazkiem, takim do prasowanie koszul. Jak nie kumasz, to pewnie Moyses kiedyś Tobie to wytłumaczy, co się robi z żelazkiem. ;) I to bez podgrzewania
A tak na marginesie, wiesz ile takich skur...... jest w tej 'firmie'? Na różnych 'stanowiskach'? Ale też są tacy, którzy się z tym 'klimatem' nie godzą.
Podobno mógłbym opowiadać godzinami. Zresztą w innych tematach też. 8-)
-
A tak na marginesie, wiesz ile takich skur...... jest w tej 'firmie'? Na różnych 'stanowiskach'? Ale też są tacy, którzy się z tym 'klimatem' nie godzą.
Podobno mógłbym opowiadać godzinami. Zresztą w innych tematach też. 8-)
Jak będzie okazja to opowiadaj. Ja z przyjemnością posłucham. Myślę, że wielu innych również.
-
Kilku kojarzę z opisywanych, karierę zakończyłam na etapie D. Muszyńskiego, jego następcy nie pamiętam nawet jak się nazywał - już nie przywiązywałam do tego wagi, a zawsze do służby byłam umówiona.
[/b][/size]
Możesz przybliżyć osobę Dariusza Muszyńskiego. Właśnie u mnie jest na tapecie.
-
fiu fiu dokotor po studiach
wow! czyli dało się obejśc tą nagonke
rispekt
Nie.Najpierw medycyna a potem swiadkowanie.Znam siostrę która bywała u niego na studium, apotem sie role odwróciły i on jej wykładał na kursie. Była zachwycona tym jak organizacja potrafi wykształcić człowieka.
Owszem inteligentny owszem błyskotliwy, poczucie humoru doskonałe, ale
manipulant kłamca itp itd. choć pełen wdzięku. Taki lukier fajnie wygląda, ale mdli.
-
Możesz przybliżyć osobę Dariusza Muszyńskiego. Właśnie u mnie jest na tapecie.
Pamiętam go niby jako sympatycznego, lubiącego pożartować braciszka, większych porządków nie robił (ale to perspektywy siostry, więc może braciom coś tam sprzątał). Ale z drugiej strony jak dla mnie śliski niby miły sympatyczny, a jak były problemy to on się tym nie zajmie bo nie wie, jego tu nie ma na stałe, choć coś tam było czarno na biały, ale trzeba by było przeciwstawić się bratu którego się klepało po plecach chwile wcześniej. I bardzo wygodny. Już po pierwszej obsłudze, przy zapisach na kolejną padało, że braci to trzeba zabrać na odwiedziny, studium a nie ciągać po ulicach.
Żonka ładna, zadbana byle czego na siebie nie włoży.
Tacy trochę z wyższej półki :)
-
Proszę niech mnie ktoś oświeci w temacie 8-) czy D. Muszyński jest obecnie NO? Ktoś wie na 100%?
-
A kojarzy ktoś PIZURA? Koleś ponoć miał dobrze presperującą firmę (chyba po rodzicach) , ponoć "uprościł życie" , bo firme prowadzi ktoś inny a on ma tylko udziały. Biega po sali z urządzeniami z "jabłuszkiem", garniaki z górnej póły. Ciężko go rozkminić. Ale jak dla mnie karierowicz pelną gębą, sztuczna empatia, "produkt jw.org"
-
Pizur Mateuszek był moim ostatnim obwodowym, w jego kadencje wybudziliśmy się z mężem i daliśmy dyla.
Karierowicz, scedował firmę po ciotkach, ale nie widać po nim oczekiwanej orgowskiej skromności ;D będąc na obwodzie szczecińskim robił np. patenty żeglarskie. Ja wiem, może się czepiam wszystko jest dla ludzi, ale pamiętam obwodowych, że jak się na nich spojrzało to żal dupę ściskał i człowiek z litości wyciągał kasę, żeby ich wspomóc.
Pizur lubi brylować na mównicy, maniera cmokania, to jego znak rozpoznawczy. Zona- szara myszka.
Pamiętam jak podkręcała mnie na pionierowanie ;D ;D a ja taka happy, że ktoś mnie dostrzegł :-\
-
Pizur Mateuszek był moim ostatnim obwodowym, w jego kadencje wybudziliśmy się z mężem i daliśmy dyla.
Karierowicz, scedował firmę po ciotkach, ale nie widać po nim oczekiwanej orgowskiej skromności ;D będąc na obwodzie szczecińskim robił np. patenty żeglarskie. Ja wiem, może się czepiam wszystko jest dla ludzi, ale pamiętam obwodowych, że jak się na nich spojrzało to żal dupę ściskał i człowiek z litości wyciągał kasę, żeby ich wspomóc.
Pizur lubi brylować na mównicy, maniera cmokania, to jego znak rozpoznawczy. Zona- szara myszka.
Lepiej się módlcie, aby jego brat nie dostąpił takich zaszczytów, bo to 'zimny krawiec'.
Oni brylowanie mają we krwi. To rodzinnie dziedziczne. Łapy się im trzęsły zawsze np. do nowych gadżetów technologicznych. Jeden obwodnik lekko ich zbeształ za to brylowanie. Widać, za lekko, bo nie pomogło.
Mateuszek to d... wołowa, żeby nie napisać ci.. bez wąsów. Stanowisko, w jakiejkolwiek firmie, takie jak NO u ŚJ, do czegoś obliguje. Np do załatwienia trudnych spraw. Kiedyś pewnie do zorganizowania kongresu w lesie. Wyobrażacie sobie, jak Mateuszek ma załatwić sprawę molestowania na nieletnich??? On nawet zamiatać miotłą nie potrafi!
Szarą myszkę sobie wziął, bo nie stać go było na 'królową balu'. Jeszcze by przyćmiła jego światło :D.
Ma tam dalej tę chałupę w nowosądeckim?
-
Ma tam dalej tę chałupę w nowosądeckim?
Nie wiem nawet, że takową miał. Co taki plebs miał o nim wiedzieć :P
Jak ja się cieszę, że nie uczestniczę już w procesie malowania trawy na zielono w związku z wizytą kierownika regionu!
-
Mi z ostatnich obwodowych kojarzy się tylko jedno nazwisko - Marek Malukiewicz. Ogólnie robił porządki w zborach np. brat pomocniczy nie wyrabia godzinek - zdjęty z urzędu, dzieci jednego poszły na studia - podobnie. Nie rozmawiałem z nim tak więc nie mogę zbyt wiele powiedzieć. Pamiętam jeszcze Jana Faliszka który ożenił się coś koło 60. Byłem z nim nawet w służbie i wypytywał mnie o starszych ;) Ogólnie nie mogę ich ocenić bo dla mnie każdy z nich tkwi w kłamstwie.... Jako ludzie pewnie niektórzy nawet spoko.
-
Już macie nowych obwodowych. Pewnie większości nikt nie kojarzy. Ciekawe jak sobie poradzi czerwonogęby?
-
NO Andrzej Piotrowski,żona Agata.On nijaki.Ona ładna i miła.Zawsze będę wspominać bardzo ciepło Henryka Kalisza.Skromny,rozwiązujący różne problemy w zborze.Jeśli nie dało się rozwiązać ,to nie udawał wszechwiedzącego.należał do starej gwardii.
-
NO Andrzej Piotrowski,żona Agata.On nijaki.Ona ładna i miła.Zawsze będę wspominać bardzo ciepło Henryka Kalisza.Skromny,rozwiązujący różne problemy w zborze.Jeśli nie dało się rozwiązać ,to nie udawał wszechwiedzącego.należał do starej gwardii.
Oczywiście mogą być osoby z innymi wspomnieniami, i odbiorem danej osoby, ale i ja Kalisza dobrze wspominam.
I co ciekawe - nie mam pamięci do twarzy i nazwisk, więc naprawdę ciężko mi przypomnieć sobie jakichkolwiek innych "podróżujących" i "okręgowych" a jego zapamiętałem.
-
a zczy ktoś kojarzy takiego NO Marka Waśkiewicza lub Leonarda Wieczorka?
-
a zczy ktoś kojarzy takiego NO Marka Waśkiewicza lub Leonarda Wieczorka?
A Leonard to w jakiej okolicy bo nie jestem pewna czy dobrze kjarzę?
-
A on nie był z okolic Wrocławia?
Mariusz Serwiński - powiecie coś o nim więcej może?
-
Pamiętam obwodowego Babiarza i żonę jego z okolic Wrocławia
- fajni ludzie byli i dobrze głosili
Mówili mi - "nasze życie jest cały czas na walizkach od domu do domu i nawet dzieci swych nie możemy zaplanować sobie" :( :(
Ps - bardzo martwi mne ich los - może ktoś wie lub słyszał jak teraz żyją oboje (niech napisze mi na PW) .
-
No właśnie, tak wielu braci zostawionych w tej Organizacji. Chciałoby się ich wyrwać, i czasami wydaje się, że tak niewiele potrzeba, zwyczajna rozmowa, spotkanie, - a jednak to zbyt wiele, i nie da się. Mnie to zawsze osłabiało. Oni zaimpregnowani, nie są w stanie ze zrozumieniem przeczytać 3 stron tekstu, pomyśleć, i porozmawiać.
-
Pamiętam obwodowego Babiarza i żonę jego z okolic Wrocławia
bardzo martwi mne ich los - może ktoś wie lub słyszał jak teraz żyją oboje (niech napisze mi na PW) .
Sprawdź skrzynkę :)
-
Sprawdź skrzynkę :)
Też chce sprawdzić skrzynkę. Nie chodzi mi o to zdjęcie z awatara. ;) Zwyczajnie chciałbym pogłębić wiedzę w temacie: "czy jest coś o czym nie wiem jeszcze".
Zatem poprosze o ten sam zestaw co poszedł do wariatuncia, na zasadzie 'kopiuj - wklej'. Da się to jakoś zrobić?
-
Babiarz spał w naszym domu jak był obwodowym u nas w zborze, lata 2000-2002, coś koło tego. Miał wtedy nowiutkiego Lanosa w gazie, w tamtych czasach niczego sobie fura. Wracał późno wieczorem, bo bywał na randkach u swojej niedoszłej wtedy żony. Straszny czyścioch, obsługę miał latem, normą były 3 prysznice dziennie i świeże koszule :)
-
Sprawdź skrzynkę :)
Datki wpadły?
Skrzynkę sprawdzamy po każdym zebraniu 😉
-
A Leonard to w jakiej okolicy bo nie jestem pewna czy dobrze kjarzę?
Leonard z Lublina a Marek nie mam pojęcia gdzie jest teraz.
-
Babiarz spał w naszym domu jak był obwodowym u nas w zborze, lata 2000-2002, coś koło tego. Miał wtedy nowiutkiego Lanosa w gazie, w tamtych czasach niczego sobie fura. Wracał późno wieczorem, bo bywał na randkach u swojej niedoszłej wtedy żony. Straszny czyścioch, obsługę miał latem, normą były 3 prysznice dziennie i świeże koszule :)
To raczej coś koło tego. Wiem co to jest starość i luki w pamięci. W '99 zmienił stan cywilny z kawaleros na żonatos. W okolicach wakacji.
Tak więc pamiętasz, ale daty się poprzesuwały ;)
Lanosa chyba nie widziałem, bo i Edka nie widziałem. Ale jeśli jesteś facet, to pewnie wiesz co piszesz w temacie samochodu. W podanych przez Ciebie granicach czasowych (bardziej chyba w okolicach '02, i dalej) była Almera. Niebieska. Nie pamiętam tylko, czy aby na 'bank' był to sedan. 'Odsprzedana' (warunków transakcji nie znam ;) ) później niejakiemu Erwinowi. Tu też mam lukę. Bo nie pamiętam, czy Erwin grał jeszcze w klasie obwodowej, czy już awansował do okręgowej. A to by istotnie wpływało na warunki handlowe ;)
Ed, oprócz pedantyzmu, miał wiele innych zalet. Jedną z istotniejszych, była i jest, łatwość przytulania kopert (niepustych), a także innych cennych przedmiotów. Zresztą jego druga połówka, 'pani aczykolwiek', wraz z większością swojej rodziny, ma podobne upodobania.
Więcej nie napiszę, ze względów praktycznych. Hasło 'Ed -zszedł' mnie nie interesuje. Raczej, jak każdy normalny człowiek, życzę obywatelowi Edowi długiego życia.
-
przeczytałem wszystkie 23 strony o obwodowych tzw"ranking:
powiem wam że coś nam zostało w nich z "psychomanipulacji manipulacji jak by to zwał"
w postach widać i wypowiedziach wyższość ich nad "czeladzią ;D"
ale to są zakonspirowane i były ! gnojki ! lubiące eksponować swoje chore zmanipulowane ego
niekiedy udając ciepłych sprzedali by ciebie za butelkę wody mineralnej<zamiast usługiwać
znam rosjan co mówią oj stalin to był dobry gość
pozbądźmy sie tego ;)
nie wspomnę już o dzisiejszych OB ,karierowicze! auta darmo ,ubezpieczenie do emeryturki darmo!
w UK to może być nawet 1000 funciaków! a i koperty od zamożniejszych,no nie wspomnę już
o ŚJ co mają duże firymy i po kilka domów na świcie,dziś to,TZW<darmowe klucze> grecja majami itd.
w śród takich lubią się lansować,oferując im obłudną bliskość z bogeim,a nawet przywileje zborowe
może za słabo pojechałem bo nie jestem arogantem ::)
ale tak wygląda podszewka czy druga strona medalu 8-)
-
Też chce sprawdzić skrzynkę. Nie chodzi mi o to zdjęcie z awatara. ;) Zwyczajnie chciałbym pogłębić wiedzę w temacie: "czy jest coś o czym nie wiem jeszcze".
Zatem poprosze o ten sam zestaw co poszedł do wariatuncia, na zasadzie 'kopiuj - wklej'. Da się to jakoś zrobić?
Mojzesuniu - ja tu sobie teraz żartuje z tego że byłem kiedyś 'urzeczony' ideologią WTS i oberwałem za to wiele od środowiska i rodziny katolickiej
A Ty nazywasz mnie "wariatunciem" ?
Bacowałeś na hali i pewnie nasz kompleksy osobiste związane z tym bacowaniem :(
Nie oceniam Cię - bo nie znam osobiście - a Ty nie oceniaj mnie (bo nie znasz mnie) .
Żalu za to nie mam do Ciebie - po prostu jesteś także jedną z ofiar manipulacji tej 'doskonałej zborowej halucynacji' .
-
Pamiętam obwodowego Babiarza i żonę jego z okolic Wrocławia
- fajni ludzie byli i dobrze głosili
Mówili mi - "nasze życie jest cały czas na walizkach od domu do domu i nawet dzieci swych nie możemy zaplanować sobie" :( :(
Ps - bardzo martwi mne ich los - może ktoś wie lub słyszał jak teraz żyją oboje (niech napisze mi na PW) .
Precyzuje , ale w skrócie
Dla czego interesuje mnie los kolegi obwodowego Babiarza i jego żony
W marcu 1997 w zborze była obsługa nadzorcy i przybył także do naszego domu
Tydzień po tym miałem wypadek samochodowy , w którym zgineła na miejscu moja żona kochana oraz córka 5cio letnia w szpitalu po 5 operacjach umarła
Ponoć brat ten obwodowy miał też wypadek samochodowy kilka lat po moim - w zborze już mnie nie było - ale usłyszałem od mojej drugiej żony
- "no widzisz , nie tylko tobie się tak stało , szatan niszczy sług Jehowy"
Dla tego chciałem dowiedzieć się czegoś o nim i jak im się teraz wiedzie .
-
sawaszi bardzo ale to bardzo..
współczujemy ,życia na tym ludzkim padole ,każdego może spotkać wypadek,też miałem ale żyję :)
to że ktoś był dalej lub bliżej zejścia nie zwalnia go z obowiązku zachowania bycia człowiekiem
a nawet więcej człowieczeństwem powinien emanować ,zaś gnojki WTSu zostają dalej gnojkami
szczególnie ci dzisiejsi karierowicze szczególnie ci co im sie trafił teren zagraniczny
pełna gębą czerpią ci co przed emeryturą to emanują ale z radością spoglądając na duchowną emeryturkę
a i kluczami do domku ba rodos nie wzgardzą
dziś widać że bardziej są oddani funkcji jak usługiwaniu,ego, auto ,telefon,koperta
niedawno jeden na kongresie wychwalał dzieci ,ale tylko tych od których rodziców dostał kopertę
a wiem bo sobie z niego jaja robili,jacy to bracia duchowi,..duch w kopercie zamknięty 8-)
każdy z nich był pionierem i przerobił nie jedną upierdzielona po kilka razy doktrynę
dlatego im bliżej emeryturki tym lepiej a i może obwód w na zachodzie europy sie trafi
dlaczego gnojki?..bo lubią szafować czyimś życiem
z pasienia trzody to,chyba to pierwsze lubią ale
swoje gęby na darmowych obiadkach,szczególnie teraz
mięliśmy takich co wymaganiach jedzenia wymienili 17pozycji
-
To raczej coś koło tego. Wiem co to jest starość i luki w pamięci. W '99 zmienił stan cywilny z kawaleros na żonatos. W okolicach wakacji.
Tak więc pamiętasz, ale daty się poprzesuwały ;)
Lanosa chyba nie widziałem, bo i Edka nie widziałem. Ale jeśli jesteś facet, to pewnie wiesz co piszesz w temacie samochodu. W podanych przez Ciebie granicach czasowych (bardziej chyba w okolicach '02, i dalej) była Almera. Niebieska. Nie pamiętam tylko, czy aby na 'bank' był to sedan. 'Odsprzedana' (warunków transakcji nie znam ;) ) później niejakiemu Erwinowi. Tu też mam lukę. Bo nie pamiętam, czy Erwin grał jeszcze w klasie obwodowej, czy już awansował do okręgowej. A to by istotnie wpływało na warunki handlowe ;)
Ed, oprócz pedantyzmu, miał wiele innych zalet. Jedną z istotniejszych, była i jest, łatwość przytulania kopert (niepustych), a także innych cennych przedmiotów. Zresztą jego druga połówka, 'pani aczykolwiek', wraz z większością swojej rodziny, ma podobne upodobania.
Więcej nie napiszę, ze względów praktycznych. Hasło 'Ed -zszedł' mnie nie interesuje. Raczej, jak każdy normalny człowiek, życzę obywatelowi Edowi długiego życia.
Erwin tez u nas spał, dziwacy. Miał wtedy Felicję. Nie pamiętam, czy był przed czy po Babiarzu.
-
Erwin tez u nas spał, dziwacy. Miał wtedy Felicję. Nie pamiętam, czy był przed czy po Babiarzu.
Hmmm... Jak był z Felicją, czyli przed Almerą. To jest dla mnie pewne nawet przy szczątkowej pamięci. Tyle, ze koloru Felicji nie pamiętam, ale przysięgam na Boga, że była chyba na szczecińskich blachach.
Śmiem twierdzić, że Erwina miałeś po Edku. Przy czym, głowy za to nie dam. Ale jakoś tak mi, w ramach dedukcji wychodzi.
A na marginesie powiem Tobie, że przy dziurawej pamięci, to jednak mogę wziąć udział w konkursie pod tytułem: 'jaki to numer obwodu'.
Ala dla uspokojenia - numery się zmieniły ;) 8-).
Ciesze się, że mamy wspólnych znajomych :D, bo nic innego tak nie łączy, z wyjątkiem wspólnej koszuli.
-
Erwin tuż przed likwidacją okręgowych awansował na obwodowego zastąpił go Tymoteusz.Jakim autem jeździł nie wiem ale krzesła z sali w Żorach zmieścił.Babiarza nie znam,choć człowieka o takim nazwisku spotkałem na przełomie lat80i90 był starszym i pionierem w Żorach,potem wyjechał gdzieś w teren.
-
z pasienia trzody to,chyba to pierwsze lubią ale
swoje gęby na darmowych obiadkach,szczególnie teraz
mięliśmy takich co wymaganiach jedzenia wymienili 17pozycji
Kiedy to przeczytałem przypomniała mi się historia z dzieciństwa. Przed wizytą nadzorcy obwodu w zborze była informacja kiedy przyjedzie i inne wytyczne. Jedną z informacji były też wymagania co do jedzenia, chodziło o to czego nadzorca wraz z małżonką nie raczą spożywać, było to kilka produktów, nie pamiętam już konkretnie jakich.
Tradycyjnie, podczas każdej wizyty nadzorcy obwodu jedno zaproszenie na obiad pochodziło od moich rodziców. Moi rodzice to ludzie porządni, ale trochę z innej epoki i brali sobie głęboko do serca rady organizacji, aby poprzestawać na tym co się ma i nie dążyć do celów materialnych; w związku z tym przez bardzo długi czas mieszkaliśmy całą rodziną w jednym pokoju z kuchnią, bez łazienki i toalety, potrzeby fizjologiczne trzeba było załatwiać w tzw. "wychodku" lub "sławojce", wyglądało to mniej więcej jak współczesny toi toi.
Wracając do głównego wątku, nadzorca wraz z małżonką zeżerli darmowy obiadek, całkiem w sumie znośny, chyba były to zrazy, ale tak się "nafutrowali" że trzeba było skorzystać z toalety. Małżonka nadzorcy została skierowana przez mamę do wychodka, wielce zaskoczona udała się w to ustronne miejsce z nie ukrywanym obrzydzeniem. Po załatwieniu swoich potrzeb mówi do matki tak: "Jak można żyć w tak spartańskich warunkach?" Mama coś jej odpowiedziała, nie pamiętam dokładnie, chyba coś w rodzaju, że na tyle nas stać. Rodzicom ta sytuacja dała do myślenia bo był to ostatni darmowy obiadek dla nadzorcy obwodu w naszym domu... czy tam pod naszą strzechą:)
Działo się to w drugiej połowie lat 90-tych, jako mały dzieciaczek nie za bardzo wiedziałem co się dzieje, ale pamiętam, że mamę dotknęło to zdanie o warunkach panujących w naszym domu wypowiedziane przez żonę nadzorcy, dlatego pewnie utkwiło mi ono w pamięci. Nadzorca nazywał się Robert Kozieł lub Kozioł, młody szczawik był jeszcze wtedy, co się potem z nim działo nie wiem.
-
Kiedy to przeczytałem przypomniała mi się historia z dzieciństwa. Przed wizytą nadzorcy obwodu w zborze była informacja kiedy przyjedzie i inne wytyczne. Jedną z informacji były też wymagania co do jedzenia, chodziło o to czego nadzorca wraz z małżonką nie raczą spożywać, było to kilka produktów, nie pamiętam już konkretnie jakich.
Tradycyjnie, podczas każdej wizyty nadzorcy obwodu jedno zaproszenie na obiad pochodziło od moich rodziców. Moi rodzice to ludzie porządni, ale trochę z innej epoki i brali sobie głęboko do serca rady organizacji, aby poprzestawać na tym co się ma i nie dążyć do celów materialnych; w związku z tym przez bardzo długi czas mieszkaliśmy całą rodziną w jednym pokoju z kuchnią, bez łazienki i toalety, potrzeby fizjologiczne trzeba było załatwiać w tzw. "wychodku" lub "sławojce", wyglądało to mniej więcej jak współczesny toi toi.
Wracając do głównego wątku, nadzorca wraz z małżonką zeżerli darmowy obiadek, całkiem w sumie znośny, chyba były to zrazy, ale tak się "nafutrowali" że trzeba było skorzystać z toalety. Małżonka nadzorcy została skierowana przez mamę do wychodka, wielce zaskoczona udała się w to ustronne miejsce z nie ukrywanym obrzydzeniem. Po załatwieniu swoich potrzeb mówi do matki tak: "Jak można żyć w tak spartańskich warunkach?" Mama coś jej odpowiedziała, nie pamiętam dokładnie, chyba coś w rodzaju, że na tyle nas stać. Rodzicom ta sytuacja dała do myślenia bo był to ostatni darmowy obiadek dla nadzorcy obwodu w naszym domu... czy tam pod naszą strzechą:)
Działo się to w drugiej połowie lat 90-tych, jako mały dzieciaczek nie za bardzo wiedziałem co się dzieje, ale pamiętam, że mamę dotknęło to zdanie o warunkach panujących w naszym domu wypowiedziane przez żonę nadzorcy, dlatego pewnie utkwiło mi ono w pamięci. Nadzorca nazywał się Robert Kozieł lub Kozioł, młody szczawik był jeszcze wtedy, co się potem z nim działo nie wiem.
No powiem ci, że nie mieć łazienki w latach 90-tych to faktycznie siara. Ja na miejscu tego nadzorcy wialbym z takich Taplarów po pięciu minutach.
-
Erwin tuż przed likwidacją okręgowych awansował na obwodowego zastąpił go Tymoteusz.Jakim autem jeździł nie wiem ale krzesła z sali w Żorach zmieścił.Babiarza nie znam,choć człowieka o takim nazwisku spotkałem na przełomie lat80i90 był starszym i pionierem w Żorach,potem wyjechał gdzieś w teren.
Tzn., że znasz wszystkich ;) A jeśli ten Tymek był od Kańtochów, to był w starej 'ósemce'. W tym czasie dopadła okręgowych likwidacja stanowiska nadzorcy okręgu. A to może oznaczać, że między Erwinem a Tymkiem, był jeszcze Janek z Piątku i Bernard co się Czochra.
Pewien tego nie jetem, bo o ile dobrze pamiętam co robiłem dziś, czyli 25 czerwca, tyle że w roku pańskim '91, to tak nie pamiętam, co jadłem dziś na śniadanie. Zresztą, granice okręgów tez się zmieniały. Może nie często, ale jednak.
-
A znacie Dariusza N. ?
To (ON) mnie "zaraził' ideą WTS-u
Potem gdzieś wyjechał na "białe plamy" w Bieszczady
- ponoć się ożenił :o
Jak wiecie cokolwiek o nim i jego losach to napiszcie mi na PW
-
Robert Kozieł zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie
lubił góry, markę z łapą tygrysa i fotografię
nie jadł cebuli. chłop jak dąb a cebuli nie je :o
osobiście uważam że to ze względu na pierdy.
a wiemy co się dzieje jak dłuższy czas powstrzymujemy pierdzenie?
wędrują one do mózgu a tam powstają posrane pomysły (suchar na dziś)
jego żonka (tak o niej mówił) troszkę do niego niego nie pasuje.
odnośnie łazienki to nie oceniam, bracia mieli różnie
jeśli się słyszy ciągle że to życie jest tylko doczesne to po co to wszystko?.
to sraczyk może być na zewnątrz. osobiście uważam że Koziełowa nie popisała się taktem. no cóż.
bardzo jest o niego zazdrosna czemu wg się nie dziwię
bo Roberta fotografowałabym ;D
tutaj na forum Kozieł nie ma dobrej prasy u braci. ja jestem babką i dla mnie był spoko
także tego no
-
No powiem ci, że nie mieć łazienki w latach 90-tych to faktycznie siara. Ja na miejscu tego nadzorcy wialbym z takich Taplarów po pięciu minutach.
Widocznie jestem jak Rychu Peja: reprezentuję biedę. ;D
-
Ną śląsku to masz rację ale Erwin wcześniej był gdzieś w Warszawie,tam go Kańtoch wymienił.erwin przyjechał na jego miejsce w tym czasie na okręgu był Janek P ,potem Bernard Cz.Tymoteusza spotkałem jakieś dwa lata po wyjeździe podczas remontu sali w Sosnowcu,oraz na zgromadzeniu Obwodowym podczas spotkania starszyzny obwodowej, chodziło o remont centrum kongresowego.Ciężko było wydusić ile będzie kosztowało przeniesienie toalet na poziom zerowy.
-
Robert Kozieł zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie
lubił góry, markę z łapą tygrysa i fotografię
nie jadł cebuli. chłop jak dąb a cebuli nie je :o
osobiście uważam że to ze względu na pierdy.
a wiemy co się dzieje jak dłuższy czas powstrzymujemy pierdzenie?
wędrują one do mózgu a tam powstają posrane pomysły (suchar na dziś)
jego żonka (tak o niej mówił) troszkę do niego niego nie pasuje.
odnośnie łazienki to nie oceniam, bracia mieli różnie
jeśli się słyszy ciągle że to życie jest tylko doczesne to po co to wszystko?.
to sraczyk może być na zewnątrz. osobiście uważam że Koziełowa nie popisała się taktem. no cóż.
bardzo jest o niego zazdrosna czemu wg się nie dziwię
bo Roberta fotografowałabym ;D
tutaj na forum Kozieł nie ma dobrej prasy u braci. ja jestem babką i dla mnie był spoko
także tego no
ale mnie ubawiłaś od rana :) :) : )
-
No powiem ci, że nie mieć łazienki w latach 90-tych to faktycznie siara. Ja na miejscu tego nadzorcy wialbym z takich Taplarów po pięciu minutach.
https://www.newsweek.pl/polska/spoleczenstwo/w-polsce-ponad-12-mln-ludzi-nie-ma-wlasnej-lazienki-nie-zawsze-z-biedy/bwcd14h?utm_source=fb&utm_medium=social&utm_campaign=fb_nw&fbclid=IwAR0cSZsqSQjz7_PHO8TcrER_OuBoAg8ubm7eOko6khxK1AB51uBOGOEympU
-
klepsydra ,brak łazienki nie wynika z zaniechań lecz czasami jest to konieczność.W 1993 roku otrzymałem mieszkanie z kopalni wyobraź sobie ,że ten kto budował te domy pomyślał o doprowadzeniu wody, prądu, gazu,był odpływ kanalizacji ,ale wychodki jak sama nazwa wskazuje były na zewnątrz.Gdyby nie to że miałem pojęcie jak zabrać się dobudowy łazienki to pewnie jeszcze długo bym jej nie miał.Budynki w których dostałem mieszkanie to tak zwane familoki powstały w 1905 roku.Dla kogoś takiego jak ja to była szansa by prowadzić samodzielne życie w jako takich warunkach.Druga sprawa to NO on szedł w teren nie po to by srać do złotych nocników,jego celem było budować i pokrzepiać braci,jak im warunki nie pasiły jaki problem do roboty i zarobić na własne złote kible.
-
jacie pierniczę.... ;D ;D jak bym się urodził w nowym yorku sie czuje ;D ;D ;D
Każde polskie wojewódzkie miasto ma do tej pory w centrum warszawy gdańska szczecina czy innych miastach lokale mieszkalne bez
toalety w środku tylko gdzieś na półpiętrze albo na dworze,wiec kibel to dalej luksus w tym kraju
i tak będzie do armagedonu ;)
-
jacie pierniczę.... ;D ;D jak bym się urodził w nowym yorku sie czuje ;D ;D ;D
Każde polskie wojewódzkie miasto ma do tej pory w centrum warszawy gdańska szczecina czy innych miastach lokale mieszkalne bez
toalety w środku tylko gdzieś na półpiętrze albo na dworze,wiec kibel to dalej luksus w tym kraju
i tak będzie do armagedonu ;)
W Biblii napisano ; "wezmiesz ze sobą łopatke i zakopiesz te nieczystosci w piasku" aby się nadzorca tym czasem nie pobrudził od tego ;)
Takie zasady są z PŚ - dla nomadów podróżujących i przyjmujących ich w gościnę
-
jacie pierniczę.... ;D ;D jak bym się urodził w nowym yorku sie czuje ;D ;D ;D
Każde polskie wojewódzkie miasto ma do tej pory w centrum warszawy gdańska szczecina czy innych miastach lokale mieszkalne bez
toalety w środku tylko gdzieś na półpiętrze albo na dworze,wiec kibel to dalej luksus w tym kraju
i tak będzie do armagedonu ;)
Może i tak jest, tu gdzie mieszkam każdy buduje sobie dom albo kupuje mieszkanie, gdzie co najmniej jedna łazienka to podstawa. Mieszkania komunalne zawsze kojarzą mi się , że mieszka w nich biedota, lenie, nieudacznicy i patologia ciągnąca z socjalu ile się da. Korzystanie ze wspólnego wychodka jest dla mnie czymś wstrętnym i nie do pomyślenia w moich kręgach.
-
:) :) :)
-
Chciałbym wyjaśnić, że moim celem nie było skierowanie torów dyskusji na zagadnienia związane z uryną czy ekskrementami. Jest to forum na temat Świadków Jehowy a nie g..na, choć pewnie dla wielu z nas te zwroty mają zaskakująco dużo wspólnego ze sobą, przynajmniej w sensie mentalnym.
Trudno nie zgodzić się z osobami dla których brak toalety to coś nie do pomyślenia, niemniej sytuacja opisana przeze mnie wcześniej miała być - w moim odczuciu - impulsem do refleksji na temat "duchowego usposobienia" pewnych nadzorców.
Aby powrócić do tematu wątku mogę dodać, że wcześniejsze wizyty nadzorców w naszym domu (budzie?, baraku?) przebiegały w zgoła odmiennej atmosferze, pamiętam nadzorcę, którego dom - krótko po wizycie w moim rejonie - ucierpiał w powodzi z 1997 roku, człowiek ten był wręcz zbudowany pod względem duchowym, że mimo trudnośći jakie napotykamy w życiu codziennym, panuje w naszym domu ciepła atmosfera, jesteśmy regularnie na zebraniach i bierzemy czynny udział w sprawach zborowych.
Jeśli ktoś przychodzi do mnie i motywem przewodnim jego rozważań są moje warunki bytowe - choć wcale mnie dobrze nie zna - to już po tym mogę się domyślić z jakiego pokroju człowiekiem mam do czynienia.
Ktoś z was wspomniał, że nadzorca jest po to aby budować braci w wierze, pewnie tak powinno być, niemniej chyba coraz częściej jest to człowiek centrali, który przyjeżdza dokonać przeglądu, sprawdzić czy cele są realizowane i ustalić sobie menu (?).
Moim zdaniem w religii Świadków Jehowy jest w ogóle mało religii, duchowości nie ma wcale, za to bardzo dużo jest z firmy sprzedażowej. Po wyprowadzce z domu i całkowitym odsunięciu się od wspólnoty, pracowałem jakiś czas w kilku takich firmach, jakież było moje zdziwienie, kiedy na kierowniczych stanowiskach spotkałem czynnych Świadków Jehowy serwujących porady sprzedażowe z książki "Prowadzenie rozmów na podstawie pism". No ale to już jest temat na inny wątek, zmierzałem do tego, że nadzorca obwodu kojarzy mi się właśnie z takim kierownikiem sprzedaży.
-
Może i tak jest, tu gdzie mieszkam każdy buduje sobie dom albo kupuje mieszkanie, gdzie co najmniej jedna łazienka to podstawa. Mieszkania komunalne zawsze kojarzą mi się , że mieszka w nich biedota, lenie, nieudacznicy i patologia ciągnąca z socjalu ile się da. Korzystanie ze wspólnego wychodka jest dla mnie czymś wstrętnym i nie do pomyślenia w moich kręgach.
Hmmm jak bym słyszał Xeversa... 😂😂😂
-
Tez mi się wydaje, że to on ;) Konto założone 10 dni temu, po szumnej historii życia, styl pisania bardzo podobny. Gość jest poważnie zaburzony, powinien udać się gdzie indziej.
-
Może i tak jest, tu gdzie mieszkam każdy buduje sobie dom albo kupuje mieszkanie, gdzie co najmniej jedna łazienka to podstawa. Mieszkania komunalne zawsze kojarzą mi się , że mieszka w nich biedota, lenie, nieudacznicy i patologia ciągnąca z socjalu ile się da. Korzystanie ze wspólnego wychodka jest dla mnie czymś wstrętnym i nie do pomyślenia w moich kręgach.
A gdzie to jest gdzie jaśnie pan mieszka?podaj adres to przyjadę ci napluć w ten głupi Xseverkowski pysk.
Już naprawdę dziecko przesadzasz!
Zamilcz lepiej,
Żadnego wątku nie można sobie poczytać żeby tam jakieś agresji i pogardy nie było. O obwodowych to jest wątek a nie twoich wykafelkowanych wielu sraczach w chałupie.
-
Trudno nie zgodzić się z osobami dla których brak toalety to coś nie do pomyślenia, niemniej sytuacja opisana przeze mnie wcześniej miała być - w moim odczuciu - impulsem do refleksji na temat "duchowego usposobienia" pewnych nadzorców.
Snow, wiara wiarą ale w życiu trzeba też dbać i o warunki bytowe, o higienę, o ubiór. Co prawda nie samym chlebem żyje człowiek ale i o ten chleb też trzeba starać się, żeby nie był czerstwy .
-
Klepsydra może tak w latach 82,83byłem listonoszem i powiem Ci że wielu się starało ale co z tego tak im się poukładało że mimo starań musieli zadowolić się minimum.Jako listonosz odwiedzałem te osoby i w porównaniu z tymi o znacznie wyższym statusie,chętnie ich odwiedzałem.Podobnie było jak już jako tak zwany ordynowany przedstawiciel Jezusa odwiedzałem ludzi,przez ponad 30 lat głoszenia najwięcej plugawych wyzwisk usłyszałem z ust tych co uważali się za przedstawicieli wyższych kręgów.To jakim się jest człowiekiem nie świadczy czy ma on toaletę w domu czy chodzi do wychodka.Jak ktoś jest meblem stajennym i burakiem to nawet złoty kibel nie pomoże.Klepsydra wybacz że tak osobiście a czy buractwo w twoich kręgach jest do pomyślenia.
-
Uspokójcie się, proszę bo znów zamkną wątek a przecież tu jest tak przyjemnie. >:(
No i ja dalej nie otrzymałam odpowiedzi, to poproszę jeszcze raz o zebranie wątków. Mariusz S. - Co możecie powiedzieć mi na temat jegomościa? Wiem, że od września bądź następnych miesięcy będzie odwiedzał zbory Wrocławskie i okolice...
-
klepsydrę zabił jego własny bóg z którym nie mógł się rozstać , ;D ;D
podczas ostatniego wielbienia wciągnął go do środka 8-)
jednak kibel miał moc
coś w tym jest...ja już się też nie odzywam na jego temat lepiej bo tez tam wyląduję ;)
apropo piszecie o starych obwodowych po których już śla sie zaciera
a może by tak "o młodych wilkach wspomnieć? zna ktoś? ci też bywają nieźle wykręceni
-
Prorok,mało mówił ale konkretnie( odczucie głosiciela)
Ql człowiek, żona jeszcze bardziej,
-
Jeśli chodzi o obwodowych, po których ślad się zaciera. To znam jeden przypadek. Obwodowy się ożenił, ale tak, że nie udało się kontynuować bycia nadzorcą. Następnie wyjechał za granicę do pracy, co w tamtych czasach było bardzo piętnowane w zborach.
Wysłane z mojego ANE-LX1 przy użyciu Tapatalka
-
Dziękuje Koktajlowi za zwrócenie mi uwagi na ten jakże ciekawy temat. Muszę przyznać, że w moim krótkim życiu zdążyłem już poznać wielu ciekawych oficerów Strażnicy, którzy piastowali lub nadal piastują tą intratną pozycję, jaką jest NO. Znam wielu z tych którzy już zostali wymienieni. Mogę jednak podzielić się moimi spostrzeżeniami na temat niektórych z nich.
B. Dziemitko wraz z żoną - 8/10: Ciekawy przypadek: przez wiele lat razem z żoną pracowali dla Strażnicy w Betel. Brat ten był członkiem krajowego komitetu służby. Jednak gdzieś ok 2017/2018 roku został zdegradowany do roli Nadzorcy Obwodu. Mimo tego, był to jedyny z poznanych przeze mnie NO, do którego nie bałem się podejść. Ciepły, ludzki i (wydawał się) zrównoważony. Zadowolony ze wszystkiego co przygotowali dla niego bracia. Mieli dietę z żoną, ale i tak zjedli obiad, jak ktoś przygotował im coś innego. Nie mieli problemów, gdy na obiad z nimi przychodziło więcej braci. Chwalili za każdy wysiłek.
Za mównicą Dziemitko nadal bił miłością, jednak zdawał się też być natchniony jakimś duchem. Pamiętam jak miał modlitwę końcową na kongresie okręgowym w Toruniu w 2012 lub 2013. (Wtedy nie był NO natomiast pracował w Betel.) Była tak gorliwa i tak emocjonalna, że wydawało się, że Armagedon przyjdzie tuż po jej zakończeniu lub na dniach. Takiego samego ducha przejawiał podczas obsług - każde jego przemówienie było większe niż życie. Mimo tego, miło go wspominam i muszę szczerze przyznać, że gdyby wszyscy NO tacy byli, byłoby dużo mniej odstępców :D
Z tego co słyszałem nadal jest NO, chociaż widać, że ma duży respekt w orgu. Był na zgromadzeniu statutowym 2 lata wstecz, a to nie lada przywilej.
Czy ktoś znał Dziemitków?
-
Kolejny NO którego poznałem (choć dawno temu) to był J. Majer. 5/10. Był to człowiek specyficzny, poważny i oddany organizacji. Jego żona wydawała się zimna, zdystansowana i była osobą, z którą za żadne skarby nie chciałbym pójść do służby. Majer miał takie powiedzenie, że jak ktoś chodzi 5h dziennie do służby, to powinien 5h dziennie też studiować, żeby załadować "akumulatory". Jego spostrzeżenie do serca wzięło sobie wiele pionierek, które potem przez lata goniły młodych do służby i modlitwy. Mimo wszystko, Majer jakoś specjalnie nie utkwił mi w pamięci. Niczym się nie zasłużył, niczym mi nie wadził. Razem z żoną dorobił się dziecka, zszedł z terenu. Jakiś czas temu miałem okazję się z nim spotkać.
Wiem, że to zabrzmi dziwnie ale wielu by go nie poznało z zachowania. Zdziecinniał, stał się rubaszny a nawet lekko niezrównoważony. Nie wiem co z jego żoną i dzieckiem. nie wiem nawet czy Majer jest jeszcze Starszym.
Ciekawy przypadek.
-
Kolejny NO którego poznałem (choć dawno temu) to był J. Majer. 5/10. Był to człowiek specyficzny, poważny i oddany organizacji. Jego żona wydawała się zimna, zdystansowana i była osobą, z którą za żadne skarby nie chciałbym pójść do służby. Majer miał takie powiedzenie, że jak ktoś chodzi 5h dziennie do służby, to powinien 5h dziennie też studiować, żeby załadować "akumulatory". Jego spostrzeżenie do serca wzięło sobie wiele pionierek, które potem przez lata goniły młodych do służby i modlitwy. Mimo wszystko, Majer jakoś specjalnie nie utkwił mi w pamięci. Niczym się nie zasłużył, niczym mi nie wadził. Razem z żoną dorobił się dziecka, zszedł z terenu. Jakiś czas temu miałem okazję się z nim spotkać.
Wiem, że to zabrzmi dziwnie ale wielu by go nie poznało z zachowania. Zdziecinniał, stał się rubaszny a nawet lekko niezrównoważony. Nie wiem co z jego żoną i dzieckiem. nie wiem nawet czy Majer jest jeszcze Starszym.
Ciekawy przypadek.
[/b][/size]
Majera pamiętam. Był obwodowym i wylądował u mnie w domu na wizycie. Namówił mnie na ośrodek pionierski. Sam mi bety do samochodu wziął, a ja na ośrodek na rowerze pojechałem. Warunki spartańskie były. W sumie pozytywna postać, którą miło wspominam. Był normalny i nie parł do moralizatorskiego tonu na wizycie.
-
L. Radaszkiewicz: 2/10 Brat ten, do złudzenia przypominający Bunsena Honeydew z muppetów jest jednym z najgorszych NO, których miałem nieprzyjemność spotkać. Człowiek ten, zaprawiony w służbie na terenie byłego związku radzieckiego, przyjechał do Polski z swoją moskiewską żoną, by zrobić porządek, zaprowadzić radziecki MIR. Nie znosił sprzeciwu, był małym, wiecznie o coś zdenerwowanym dyktatorkiem, który szczególnie uwielbiał rozsadzać usługujących po kątach.
Kiedy pierwszy raz pojawił się w pewnym zborze, na swoim pierwszym przemówieniu postanowił poświęcić 10min na opowiedzenie o sobie i swojej żonie. Podkreślał ile to się nie napracował na poprzednim terenie, jak to myśli po rosyjsku oraz byśmy mu wybaczyli, że czasami wtrąca jakieś rosysjkie słówka. Cóż, spoko, może gościu specyficzny ale nie oceniajmy książki po okładce (pomyślał narrator). Jednak szybko okazało się, że to dopiero początek jazdy bez trzymanki.
Radaszkiewicz uwielbiał powoływać się na to, że jako NO jest częścią postanowienia Ciała Kierowniczego, które nie zmieniło się od I wieku n.e(?!). Kiedy był na obsłudze a głosiciele akurat mieli jakiś "sukces" w służbie razem z nim, odczytywał to jako potwierdzenie błogosławieństwa Bożego.
Kiedy przedstawiał "wskazówki" na zbiórkach, powiązywał przestrzeganie ich z posłuszeństwem wobec Boga. Wiele z nich nie miało potwierdzenia w literaturze. Kiedy ktoś próbował pytać o źródło - spotykał się z czerwoną twarzą i rozkazującym tonem ganiącym jakiekolwiek wątpliwości.
Przypuszczam, że uwielbiał prześladować pionierów - na spotkaniach z nimi stawiał im coraz to większe wymagania, zapominając o pokrzepieniu i trosce. Upodobał sobie temat zbiórek w weekend. Jeśli jakiś pionier regularnie opuszczał choćby część z nich - miał przechlapane. Taki pionier nie popiera grona starszych (ponieważ to oni są odpowiedzialni za zbiórki w weekend) a co za tym idzie, nie przejawia ducha posłuszeństwa i jego służba jest wybrakowana. Rozmawiałem z licznymi pionierkami i pionierami, którzy całe życie podporządkowali wypracowywaniu 70h miesiąc w miesiąc. Ich jedyną skazą było to, że pracowali w Soboty. Szczególnie siostry płakały po kontakcie z Radaszkiewiczem. Nie wiedziały bidulki co począć, co mają zrobić?! Szukać nowej pracy bo nie ma ich na dwóch zbiórkach w Soboty w miesiącu?! Oj poszły listy do betel, poszły. Radek trochę odpuścił, ale nadal grilował pionierów.
Usługujący też nie mieli z nim łatwego życia. Pamiętam jak podczas jednego z spotkań, jeden starszy w imieniu grona zapytał o pewną kwestię związaną z wózkami. L. huknął na niego: "A co? Nie potraficie czytać z zrozumieniem?!" i kazał starszemu dwa razy przeczytać akapit z służby królestwa. Pamietam, że wtedy miałem z tego niezły ubaw. Teraz mi jest głupio: wstydzę się, że popierałem w myślach upokarzanie "podwładnego" starszego.
Innym razem dwóch sług pomocniczych zostało oskarżonych o pewien grzech. Przyszli razem do NO i starszych. Byli niewinni i dowody były po ich stronie. Jednak rzeczywiście wysłuchali na swój temat wielu ciekawych rzeczy. Pod koniec rozmowy otworzyli pewien werset mówiący o tym, jak dużym grzechem jest oszczerstwo i zapytali, co zostanie poczynione w sprawie oszczerstw o nich. Radziuś wydarł się na nich, że takie gówniarze nie mają prawa otwierać przed nim Biblii i go pouczać.
No cudowny człowiek.
Pamiętam też, jak pewnego razu na spotkaniu ostrzegał nas przed odstępcami i tym, jakie plotki rozsiewają o ŚJ i pedofilach. Kiedyś powiedział, że: "bracia są "łatwowierni", ponieważ od niewolnika zawsze dostają super materiał, który jest poparty rzetelnym reserchem. No i jak tacy łatwowierni zobaczą na YT materiał o ŚJ i pedofilii to uwierzą! A przecież Komisja Królewska badała mnóstwo spraw i żaden ŚJ nie został skazany a biskup katolicki jak najbardziej!"
Trzeba przyznać, że ten NO wybitnie manipulował faktami. Jednak na jego dyżurze wiele rodzin odeszło od "prawdy", więc może na coś się przydał.
Z ciekawostek: Radziu jest wielbicielem piłki nożnej i kiedy był jakiś ważny mecz LM, to często skracał spotkania starszych xD
-
Radziuś wydarł się na nich, że takie gówniarze nie mają prawa otwierać przed nim Biblii i go pouczać.
Bardzo nie lubię wyzywania od gówniarzy. Gdyby taki filut zwany 'bratem' w ten sposób się do mnie odezwał, nawet w okresie mojej świadkowskiej gorliwości, otrzymałby pełen repertuar moich niekoniecznie chrześcijańskich odpowiedzi.
Jednego starszaka też udało mi się przystopować słowami: Bracie Stanisławie, owszem jestem sporo młodszy, ale dupy mi nie podcierałeś, więc swój urojony autorytet zachowaj dla swojej własnej rodziny.
-
(mtg): troszeczkę z przeciwnej strony jak w powyższym poście (Blue). Wiele ek-sów przebywających na tym Forum zna z pewnością spadochroniarza, który przeszedł o szczebel wyżej jako Okręgowy zastępując Janusza P to Bernard Cz. wstawiłem jego zdjęcie (podczas szkolenia rozmawia przez telefon). To powiem uczciwie bardzo szlachetny człowiek podczas wizyt w zborach okazywał wielką empatie do rozmówcy, ciepły, spokojny jak ( Ojciec chrzestny cz. I rola Marion Brando), wspominam z sentymentem postawę Bernarda jego żona Ela również pogodna kobieta.
Rozwiązywał znakomicie problemy jakie zaistniały czy istniały w zborze mogę powiedzieć uczciwie osobowość godna naśladowania, zarysował się mocną rysą na wielu twardych dyskach w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
-
Był taki jeden brat obwodowy. Na pierwszy rzut oka dość antypatyczny. Gdybym z dziobatej fizjonomii miał go do kogoś porównać, to pewnie do aktora Mirosława Zbrojewicza (Grucha z filmu Chłopaki nie płaczą).
Jeździł czerwonym fordem escortem chyba na numerach z Elbląga
Ten człowiek nigdy się nie uśmiechał. Nawet po jego wystąpieniach podczas obsługi nikt nie klaskał.
Zrobił swoje, zszedł z podium i tyle.
W owym czasie obsługa przypadła akurat na czas mojego ślubu, gdzie z wiadomych względów na weselu było fifty fifty, czyli bez wdawania się w szczegóły przyjaciele ze zboru plus niewierząca część rodziny.
Nadprzewodnik zboru (dla nie wtajemniczonych - w latach 90-tych nadzorca przewodniczący) wytknął mi to podczas hmmmm. wspólnego głoszenia. Tak. Ten człowiek jak kret rzekomo w dobrej wierze używał służby do wydobywania informacji.
Podczas głoszenia w sobotę walnął mi mówkę, która mnie zjechała na maksa.
Ale w niedzielę miałem służbę z obwodowym, więc co mi tam: po prostu się poskarżyłem co i dlaczego mnie spotkało..
A na to on (bez uśmiechu): Dietrich, ty młody jesteś. Trzeba było mu obiecać, że na następne wesele z pewnością go zaprosisz.
Normalnie jak Grucha.
Bracie, otworzyłeś mi oczy w jaki sposób rozmawiać z kretynami.
-
A znał ktoś może G.Radwana?
-
A znał ktoś może G.Radwana?
(mtg): Ojjjjjjjjjj Grzesia, tego pupilka śmiejącą kuleczkę, czysty jak spirytus - DOROBKIEWICZ >:D
-
30 lat temu był w porządku.
-
Co do Saltariusa i jego nazwiska pamiętam, że u nas też było ciężko z zapamiętaniem jego i nawet ktoś go przekręcił do Sanitariusza :)
Kiedyś na zgromadzeniu miał przemówienie, na które wyszedł z bananem i na jego przykładzie opowiadał jak szatan obiera człowieka z duchowej osobowości i powoli obierał banana po czym na koniec przemówienia go wtrąbił za mównicą ku ogólnej uciesze publiki :)
Pamiętam że taki sam numer z bananem zastosował NO u nas w zbiorze, starszy gość o nazwisku bodajże Kozaczuk. To było w połowie lat 90tych. Jaka radość była potem z tego triku, jakie to urocze, świeże i takie oryginalne że koleś mówi "Mam tu taki owoc. Banan się nazywa. Jest w skórce i ja go mogę z tej skórki obnażyć. Można go obnażyć z czterech stron. Wyobraźmy sobie teraz że ten banan przedstawia nas samych a każda z tych stron przypomina jeden ważny element naszego duchowego" nie pamiętam czego, życia, rynsztunku.. w każdym razie te cztery strony banana reprezentowały modlitwę, studium osobiste, głoszenie i zebrania. Obwodowy po kolei obnażał tego banana mówiąc że jeśli zaniedbujemy jeden z tych aspektów życia jehowity to wystawiamy się Szatanowi z jednej strony nieosłonięci na jego ataki. Nie pamiętam czy tego banana zjadł, możliwe. Miałem z tym obwodowym jeszcze przygotowanie do występu na zgromadzeniu obwodowym na których przyjmowałem chrzest. Flegmatyczny koleś, dosyć małomówny, w dosyć starożytnym ale schludnym niebieskim gajerku i podobnym czarnym obuwiu. Ogólnie nie mam mu nic do zarzucenia, zrobił na mnie pozytywne wrażenie. Jeśli trik z bananem był jego autorstwa to zdał egzamin - do dzisiaj pamiętam to przemówienie.
-
To chyba przykład z jakiegoś szkolenia "resortowego" dla nadzorców.
Bo w moim zborze również nadzorca Henryk Kalisz, w przemówieniu obsługowym użył tego przykładu z bananem.
W kontekście dbania o swoją duchową zbroję, żeby szatan nie mógł nas pożreć ;D ;D
Przykład i owszem, podobał się.
Wprowadził jakąś świeżynkę do wykładów.
Nie nudny i łatwy do zapamiętania.
U nas tego banana po zebraniu, jakieś dziecko zjadło, obdarowane przez nadzorcę.
-
To chyba przykład z jakiegoś szkolenia "resortowego" dla nadzorców.
Bo w moim zborze również nadzorca Henryk Kalisz, w przemówieniu obsługowym użył tego przykładu z bananem.
W kontekście dbania o swoją duchową zbroję, żeby szatan nie mógł nas pożreć ;D ;D
Przykład i owszem, podobał się.
Wprowadził jakąś świeżynkę do wykładów.
Nie nudny i łatwy do zapamiętania.
U nas tego banana po zebraniu, jakieś dziecko zjadło, obdarowane przez nadzorcę.
;) Dzieciak tak się przejął rolą naznaczoną mu przez NO, że ponoć został Satanistą i stoi za kilkoma rytualnymi mordami turystów na Mazurach. >:D
-
(mtg): Jeżeli się nie mylę to ''Banan"" pochodzi od Zielińskiego albo od Pietruszki >:D
-
;) Dzieciak tak się przejął rolą naznaczoną mu przez NO, że ponoć został Satanistą i stoi za kilkoma rytualnymi mordami turystów na Mazurach. >:D
Z tego co mi obiło się o uszy to ponoć wina banana.Obwodowy jakiś nieczysty rytuał wykonał na nim.
-
Z tego co mi obiło się o uszy to ponoć wina banana.Obwodowy jakiś nieczysty rytuał wykonał na nim.
[/b][/size]
Coś jaśniej? Co to za rytuał?
-
Coś jaśniej? Co to za rytuał?
No jak to jaki. Pastisz Listu do Efezjan 6 rozdz.
-
Coś jaśniej? Co to za rytuał?
Trudno powiedzieć co to było .
Bo tego banana na dziwne sposoby dotykał i takie dziwne spojrzenie było a przy tym coś mamrotał pod nosem, jakby coś zaklinał.
-
No jak to jaki. Pastisz Listu do Efezjan 6 rozdz.
[/b][/size]
Kurde nie kum kum ;) O co chodzi?
-
Kurde nie kum kum ;) O co chodzi?
(mtg): o BAAAANAANA, którego zeżarł za mównicą z glodu >:D
-
Niech ktoś objaśni te ciemności, bo nie wiem o co chodzi. Zjadł ,,banana" czy co?
-
Razem ze skórką. >:D
-
Razem ze skórką.
[/b][/size]
Jak to ze skórką? Coś czuje, że w balona mnie nabijacie i macie ubaw :-[
-
Jak to ze skórką? Coś czuje, że w balona mnie nabijacie.
Po prostu obwodowy dokonał rytuału satanistycznego na zebrani wykorzystując banana.
-
Po prostu obwodowy dokonał rytuału satanistycznego na zebrani wykorzystując banana.
[/b][/size]
A jaki to rytuał? Nie słyszałem o takim. Jeszcze ten banan. No niech ktoś jaśniej napisze.
-
Trudno powiedzieć co to było .
Bo tego banana na dziwne sposoby dotykał i takie dziwne spojrzenie było a przy tym coś mamrotał pod nosem, jakby coś zaklinał.
Luksato kubiti dekstylio abrahimo,Satano bananas. Coś takiego mamrotał.
-
A jaki to rytuał? Nie słyszałem o takim. Jeszcze ten banan. No niech ktoś jaśniej napisze.
Był kiedyś wykład z rekwizytem. Reszta to żart.
Zastanawia mnie czy istnieje ktoś, kto pamięta Kostka Andrusiewicza?
-
Luksato kubiti dekstylio abrahimo,Satano bananas. Coś takiego mamrotał.
[/b][/size]
To w jakimś języku? No weźcie sobie jaj nie róbcie. Napiszcie co to był za rytuał. Efezjan 6 rozdział pisze o zbroi Bożej. Co to ma wspólnego z bananem i satanizmem ? Co z obwodowym się stało? Został wyznawcą Szatana?
Był kiedyś wykład z rekwizytem. Reszta to żart.
Zastanawia mnie czy istnieje ktoś, kto pamięta Kostka Andrusiewicza?
Dzięki! Nie ciągnę tematu.
-
Był kiedyś wykład z rekwizytem. Reszta to żart.
Zastanawia mnie czy istnieje ktoś, kto pamięta Kostka Andrusiewicza?
Tak pamiętam. Jego zona Ala byla razem ze mną w zborze. Nadal jest pionierka specjalną.
To w jakimś języku? No weźcie sobie jaj nie róbcie. Napiszcie co to był za rytuał. Efezjan 6 rozdział pisze o zbroi Bożej. Co to ma wspólnego z bananem i satanizmem ? Co z obwodowym się stało? Został wyznawcą Szatana?
Zbroja boża wg. obwodowego to skórka z banana.
-
To jest temat o nadzorcach? Czy o bananach?
-
O zachowaniach nadzorców.
-
Ten przykład z bananem to musiało być szczytowe osiągnięcie psychomanipulacji obwodowych, level Master.
Nie wie nikt co się stało z bratem Kozaczukiem? Żyje jeszcze i nadal jest w prawdzie? Po nim mieliśmy dwóch innych obwodowych, nie pamiętam ich nazwisk niestety. Z jednym rozmawiałem na temat edukacji "świeckiej" i był za, dosyć nietypowo jak na dostojnika Orga tylko że akurat w tamtym momencie zdobywanie wykształcenia było w Polsce na topie.
-
A znał ktoś może G.Radwana?
u nas miał ksywę Boczuś napawał się wlasną gadką,
raz to zrobił zboórkę która trwała 40 min.
nikt się nie oburzał choć wszystkim kiszki marsza grały. dzieci dokazywały.
a jak była ostatnia obsługa to myślamam że starsi zaraz zrobią mu loda 😆
modlitwa na koniec to było balwochwalstwo w czystej postaci.
byliśmy nowi w tym zborze i nie byliśmy przyzwyczajeni do takiego czołobitnictwa 😣
modlitwa na koniec obsługi była taka że oto opuszcza nas zbawiciel i jak my teraz dopłyniemy do królestwa! potrafił porwać lud boży. na wakacje jeździł z rodziną nadzorcy.
złoty okres dla tego zboru.
to był mój drugi zbór w którym starszy traktował zbór jak prywatny folwark.
później już nie widziałam takiego bałwochwalstwa
-
Można w tym temacie, również pisać o starszych?
Jeżeli, wolno, to za chwilę napiszę.
-
tak
-
Pamiętaliście Piotra Barczaka, świetnie przemawiał na zgromadzeniach. Mnie namawiał, cały czas, abym dał się ochrzcić. Jego syn był bardzo gorliwy, póki nie poszedł na studia.
Tam poznał kobietę i dał sobie spokój z organizacją.
-
Zastanawia mnie czy istnieje ktoś, kto pamięta Kostka Andrusiewicza?
Tak istnieje taki człowiek. Mogę nawet powiedzieć, że Kostek to mój kolega z lat młodości. Uprawiałem w tedy amatorsko fotografię czarno białą, miałem swoją ciemnię wywołując w niej klisze i zdjęcia, wobec tego w moim archiwum zachowały się mojego autorstwa zdjęcia tych wspólnych wesołych lat.
Poznałem Kostka tuż przed końcem świata, a więc chyba w 1973 roku, gdy pojechałem w Białostockie do innego swojego kolegi ze zboru, który tam był pionierem. Było lato i przez miesiąc pomagałem mu tam w głoszeniu, mieszkając prawdopodobnie właśnie u Andrusiewiczów (nie mogę sobie teraz tego dokładnie przypomnieć), a kolega mieszkał gdzieś dalej na tej samej wsi, o nazwie Dasze. Stamtąd właśnie wywodził się Kostek. Głosiliśmy w okolicach Hajnówki i pamietam, że przez pierwszy tydzień to nijak nic nie rozumiałem ludzi, bo rozmawiali chyba językiem polsko białoruskim, tak zwanym chachłackim. Było tam też dużo prawosławia. Rodziców Kostka nie pamiętam, ale pamiętam ich młodszą córkę, jednak jej imię mi umknęło. Pozdrawiam także stamtąd Galę i Witia. Po powrocie do naszego zboru nadal z Kostkiem utrzymywaliśmy obaj kontakt, ze dwa razy przyjeżdżał do nas. Był bardzo kontaktowym, wesołym chłopakiem, grał dobrze na gitarze. Robiliśmy spotkania towarzyskie, było dużo żartów i śmiechu, pierwsze zauroczenia płcią przeciwną.
Ożeniłem się, wyjechałem. Po latach dowiedziałem się, że jest obwodowym w okolicy mojego poprzedniego zamieszkania. Nigdy się już nie spotkaliśmy. Dowiedziałem się, że pewnego roku jadąc na kongres do Lublina i mając tam wykład nigdy tam nie dojechał. Zginął w wypadku komunikacyjnym na oczach żony i dziecka (prowadził auto). Od tej pory zawsze mam żal do Jehowy, że śmiał go nie objąć swoim zbiorowym ubezpieczeniem, z którego są tak dumni świadkowie.
Patrząc na jego zdjęcie, jak tnie na gitarze w moim trochę przymałym na niego kapeluszu (wysoki, przystojny chłopak) mówię do siebie - cześć jego pamięci!
Poszukując zdjęć z Kostkiem, odnalazłem także nasze wspólne zdjęcia Z Bogusiem Żołędziowskim i ze Sławkiem Szlęzakiem, innymi NO, o których może uda mi się kiedyś coś napisać.
-
Ja go nigdy nie poznałem
Natomiast co do Boga, trzeba rozróżnić organizację CK, od Boga Jahwe
-
Sławek Szlęzak miał żonę czeszkę?
Bogdan Żołędziowski był kiedyś na obsłudze, ale budowaliśmy
salę sąsiadom i cały czas był a budowie.
bracia przychodili na zbiórki a on ich gonił na budowe.
-
Zginął w wypadku komunikacyjnym na oczach żony i dziecka (prowadził auto).
O jakim dziecku mówisz?O dziecku Kostka i Ali?
-
Sławek Sz. ma żonę ze Słowacji, spod Bratysławy. Adriana. Jej rodzony brat młodszy od niej, też ożenił się w Polsce, 3km. od jej miejsca ożenku. Też w tak zwanej 'prawdzie' Po latach rozwiedli się w wielkim skandalu.
Jakieś dwa lata temu spostrzegłem go na ulicy i zagadnąłem. Okazało się, że porzucił sektę świadków. Powiedział mi, że złożył skargę na Polskie państwo, zdaje się że do Strasburga na opieszałość polskich sądów i stronniczość ze względu na jego pochodzenie narodowe. A na starszych zborowych nie zostawił "suchej nitki". Pozostaje w Polsce, w okolicach Bytomia, mówił mi, że jest masażystą. Miałem także okazję wcześniej poznać ich rodziców i ich jeszcze młodszą córkę, wtedy jeszcze dziecko. Bywali w Polsce w lato i na kongresach. Mają przydomową winnicę, kosztowałem jej specjałów. Nawet ojciec, czyli teściu Sławka uzależnił się od alkoholu i był wykluczony, ale to zdaje się były jeszcze lata dziewięćdziesiąte.
-
pamiętam Adrianę byłam z nią na kursie pionierskim będąc młodą świadkówną, zresztą to imię u pepików jest bardzo popularne.
była po stracie córeczki, pamiętam jak zryło mi to beret.
mam zdięcia z nimi. jej brata wg nie kojarzę, chyba go wtedy jeszcze nie było w Polszy.
pamiętam jak opowiadała jak ciężko im było się ożenić przez papierologię.
ciekawe co z nią? masz jakiś info NNN?
-
Był kiedyś wykład z rekwizytem. Reszta to żart.
Zastanawia mnie czy istnieje ktoś, kto pamięta Kostka Andrusiewicza?
Ja go nie znalam, ale poznalam jego zone. Nawet spedzilam z Nia weekend w jej domu. Bardzo ciepla I Mila kobieta. Wtedy jeszcze bardzo wierzylam :)
Dala mi kilka sercowych porad 😁
-
O jakim dziecku mówisz?O dziecku Kostka i Ali?
Gremczak bądź cierpliwy, zaraz Ci odpowiem, bo właśnie znalazłem kolejne zdjęcie z czasów mojego pobytu wtedy co opisywałem wcześniej, w miejscowości zamieszkiwania Kostka A. Na szczęście, z tyłu jest już bita przeze mnie data, opiewająca na maj 1979 roku. A więc pamięć mnie zawiodła, to już było po końcu świata w 1975 roku. Na zdjęciu jest w parku na ławce pionier - mój kolega ze zboru i miejscowa dziewczyna Gala, czyli Halina. Widać, że mają się ku sobie. Zwiedzaliśmy wtedy Pałac Branickich w Białymstoku i przylegający do niego duży kompleks z drzewostanem i betonowymi roznegliżowanymi niejednokrotnie nieskromnie zabytkowymi a jakże figurami.
Kostka tam z nami nie było. Więc to w tym czasie poznałem Kostka i byliśmy wtedy jeszcze kawalerami. On był zapewne parę lat młodszy ode mnie, ale wszystkich nas wtedy opóźniał ten cholerny koniec, bo kazano nam czekać na ożenek w raju. Znałem więc Kostka jako młodego kawalera, a nigdy nie poznałem Kostka dorosłego. Nie mieszkałem już dawno w rejonie Lublina gdy on tam przebywał jako NO.
Napisałem więc, że mi opowiadano o okolicznościach śmierci Kostka i to po pewnym czasie. Byli to wieloletni moi znajomi świadkowie z mojego dawnego zboru, u których właśnie robiliśmy opisaną wcześniej przeze mnie imprę z Kostkiem kawalerem. Znali go więc dobrze jako młodzieńca, a po latach wizytował także ich zbór jako NO. Polegałem na ich informacjach. Nie znałem także żony Kostka, jej imienia ani też ich dziecka.
Więc dobrze mnie zrozumiałeś. Przekazano mi info, że Kostek jechał swoim samochodem osobowym na kongres do lublina (zbór który wizytował miał przydzielony terytorialnie kongres w Lublinie). Wiózł swoją żonę i dziecko i coś się na drodze niebezpiecznie zadziało, doszło do kolizji z innym samochodem i to spowodowało śmierć Kostka. Oczywiście nie powiedziano mi, czy na miejscu, czy w szpitalu, ale tak skrótowo napisałem, że na oczach rodziny. Jeśli znasz inne okoliczności wypadku, to napisz, jeśli mogą być bardziej wiarygodne. Jeżeli nie mieli dziecka jako NO, to może wieźli akurat nie swoje. Pamiętam jak bym to usłyszał dzisiaj, chociaż o tym wcześniej nie pisałem, bo od razu nie byłem pewny, czy to jest wiarygodne, że przy tym Kostek starał się ochronić rodzinę, a nie mając lepszego wyjścia wziął bohatersko całe uderzenie na swoją stronę. Więc powtarzam to wszystko, co mi ustnie przekazano.
pamiętam Adrianę byłam z nią na kursie pionierskim będąc młodą świadkówną, zresztą to imię u pepików jest bardzo popularne.
była po stracie córeczki, pamiętam jak zryło mi to beret.
mam zdięcia z nimi. jej brata wg nie kojarzę, chyba go wtedy jeszcze nie było w Polszy.
pamiętam jak opowiadała jak ciężko im było się ożenić przez papierologię.
ciekawe co z nią? masz jakiś info NNN?
Odpowiem Ci Trynity skrótowo, bo już sporo napisałem Gremczakowi, a nosiłem się z zamiarem jak to zasygnalizowałem, później ujawnienia więcej szczegółów. W tym czasie co piszesz, to brat Adriany na pewno był już w Polsce i najprawdopodobniej był już żonaty, bo córeczka Szlęzaków, Alenka, zmarła mając 5 latek. Można sobie wyobrazić, jakim to było wstrząsem dla rodziców. To ten fakt stał się dla nich impulsem, by rzucić dotychczasowe życie i wszystko to co im przypominało jedyne dziecko i całkowicie poświęcić się sekcie. Motorem dla nich było, jak zwykle często i dla innych świadków Jehowy po przeżyciu takich traumatycznych okolicznościach, takie postępowanie, by robić wszystko,aby mieć całkowitą pewność, że się w raju spotkają z ukochaną córeczką. Dlatego sprzedali dom i po wielu latach nie mieli gdzie wracać. Chociaż został co prawda dom po mamie Sławka, która w międzyczasie zmarła, ale nadawał się, do głębokiego remontu.
Oczywiście nie omieszkałem spotkanego przypadkiem brata Adriany zapytać, co się z nimi po tylu latach dzieje. Odpowiedział, że są we Wiśle i komuś tam prowadzą dom z wynajmowanymi pokojami. A do naszej rozmowy doszło co najmniej ze dwa lata temu, jeśli się coś nie mylę. Ale może to być tylko jeszcze dawniej, bo ten czas tak szybko ucieka, że co rusz się człowiek myli z obliczeniami. To tyle i aż tyle.
Może ktoś się znajdzie na tym forum z miejscowości Wisła, to prosimy o info o rzeczonych osobach. Wiem od dawna, bo tam bywałem, że było tam sporo świadków, więc może być i jakiś były.
-
Kostka znam a właściwie to można powiedzieć znałem. Zarówno jego zonę i całą jej rodzinę.Jej siostrę jej rodziców i innych z rodziny Osobiście z nią rozmawiałem na ten temat co ich spotkało.Na dzień dzisiejszy często ją widzę gdzieś na ulicy, chociaż ona udaje,że mnie nie widzi.
Dlaczego pytałem się czy piszesz o ich dziecku.Otóż dlatego ,że oni byli bezdzietni.
To tak króciutko na ten temat.
Z tego co wiem to żadne dziecko z nimi nie jechało.
-
Kostka znam a właściwie to można powiedzieć znałem. Zarówno jego zonę i całą jej rodzinę.Jej siostrę jej rodziców i innych z rodziny Osobiście z nią rozmawiałem na ten temat co ich spotkało.Na dzień dzisiejszy często ją widzę gdzieś na ulicy, chociaż ona udaje,że mnie nie widzi.
Dlaczego pytałem się czy piszesz o ich dziecku.Otóż dlatego ,że oni byli bezdzietni.
To tak króciutko na ten temat.
Z tego co wiem to żadne dziecko z nimi nie jechało.
No to zdaje się, że już teraz to nie wiadomo na czyjej relacji polegać. Chociaż Ty masz info można powiedzieć, że z pierwszej ręki, więc może być wiarygodne, nie zakładam, że musiała coś jednak ukrywać, jeśli wieźli cudze dziecko. Zresztą nie ma to teraz żadnego znaczenia. Swoją drogą jeśli info które stało się mnie znane zostało przekazywane z ust do wielu ust, to oczywiście mogło być po drodze zniekształcone. Świadkowie są rzeczywiście skłonni do ubarwiania i przekręcania informacji, bo często przecież org. ich tego uczy.
Miałem jednak chwilową nadzieję, że powiesz mi, że Kostek żyje, bo to jednak nie o niego chodzi. Poza tym, to NO przeważnie jak usługują to są bezdzietni, to się spodziewałem, że możesz mi to napisać. A nie będę się już nad tym głowił. Może ktoś pomylił zdarzenia albo samochody. W każdym bądź razie dzięki za info.
-
Kostek był około miesiąca w szpitalu.
-
OK. Dzięki Ci za te wszystkie informacje.
Niestety, ta osoba która mi przekazywała info o Kostku już od paru lat nie żyje (70 lat) i nie mogę już tego wyprostować.
-
W starej publikacji umieszczono takie oto słowa o modlitwie za managerów korporacji:
„Dobrze jest też modlić się za starszych zboru, nadzorców podróżujących i Ciało Kierownicze — słowem za wszystkich, „którzy się trudzą wśród was” (1 Tes. 5:12)” (Nasza Służba Królestwa Nr 11, 1990 s. 8).
-
Właśnie obejrzałam wideo na kanale exjw critical thinking o tym jak Strażnica uzależnia ludzi od siebie, jakie metody stosuje. Andrzej P. jest mistrzem Polski w stosowaniu jednej z nich - wywoływania poczucia winy. Facet potrafi godzinami opowiadać o niepełnosprawnych albo pokonujących rzeki z krokodylami pionierach żeby wywołać poczucie winy i zagnać cię do roboty ku chwale korporacji.
-
Mam pytanko, czy ktoś słyszał coś o obwodowym z lat 50-60 o nazwisku Wróbel? Działał najprawdopodobniej w okolicy Lubelszczyzny.
-
Dobrze by było zrobić taki prawdziwy ranking obwodowych i napisać przy nim jak go my odbieraliśmy, czy pozytywnie, czy negatywnie a może był dla nas osobą całkowicie neutralną...
Nie wiem tylko, czy taki ranking, gdzie figurują obce nazwiska byłby zgodny z obowiązującym prawem o ochronie danych osobowych! 🤔
Jednak jakby na to nie spojrzeć, to są to osoby publicznie pełniące funkcje, więc wydaje mi się, że pisanie ich nazwisk i ocenianie ich działalności w organizacji powinno być dozwolone.
Co Wy na to?
-
Jestem za :)
-
O dwóch obwodowych wspomnę którzy się tu jeszcze nie pojawili.
Darek Szalbut z Wisły- ocena 2. Bardzo bezpośredni jak to góral, ciągle coś odemnie chciał bo byłem koordynatorem. Jakiś życzliwy którego do dzisiaj nie znam doniósł mu na mnie- wyciągnął brudy z przeszłości. Już nie jest NO. Został jakiś czas temu kierowcą autobusu miejskiego w Wiśle.
Nastepny po nim był Sławomir Szwęgiel. To było dopiero zero!!! Dwa razy mieszkał u mnie podczas obsługi bo nikt ich nie chciał. On i jego żona Alicja nie integrowali się z nami. Zamiast tego on podsłuchiwał wieczorem jaki film oglądam w TV? Jak się zaczęła strzelanka to TV wyłączyłem idąc spać ale on już swoje sobie dopowiedział... Zbierał też haki na mnie u młodych: sługi i starszego co się na nasz teren przeprowadzili. Dzięki tym młodym zrezygnowałem z koordynatora a tydzień po ostatniej obsłudze Szwęgla wiosną 2015r zrezygnowałem też z starszego. Chociaż muszę pochwalić Szwęgla: Dzięki jemu odpłynąłem i się wybudziłem. Żaden z jego następców od 2015r (a wszyscy kolejni byli OK ) nie spróbował odbudować mojej wiary w ORGa. Nie wiedzieli albo nie chcieli wiedzieć, że mam żal do Szalbuta a szczególnie do Szwęgla. I dzięki nim jestem tu gdzie jestem.
Kolejni po Szweglu:
Grzesiu Kościuk z żoną-10!!! Młodzi, skromni, normalni. Więcej nie trzeba pisać. Dobrzy ludzie.
Piesik Jarosław i Joanna. Ocena prawie 10. Oboje wydają się normalni. Ona na pewno. On lubił "szczypać" się intelektualnie przed zbiórkami zadając zagadki. Nawet było to ciekawe. Wiedział, że jestem byłym starszym i nawet miałem wrażenie, że mnie w jakiś osobliwy sposób "ceni". Pewnie inni mu o mnie gadali. Ale nie tak negatywnie jak Szwęglowi.
Teraz jest Krzysztof Łatka-stary kawaler koło 50-tki. Osobliwy sposób bycia, lubi zwracać na siebie uwagę. Ale czy nieszkodliwy lub przeciwnie: toksyczny? Nie wiem bo już nie gram w ich zespole od lutego 2023.
-
Widzę, że rejon mamy wspólny. Szwęgla jakoś najmniej kojarzę. Piesik jak piszesz jest ok - teraz okupuje mieszkanie na sali w Chorzowie. Łatka indywidualista dokładnie dobierający współpracowników
-
Teraz jest Krzysztof Łatka-stary kawaler koło 50-tki. Osobliwy sposób bycia, lubi zwracać na siebie uwagę. Ale czy nieszkodliwy lub przeciwnie: toksyczny? Nie wiem bo już nie gram w ich zespole od lutego 2023.
Krzysztof Łatka.
Matka Krzysztofa Łatki i Ala Andrusiewicz,żona Kostka to są siostry.
-
Łomatko, jak to pozory mogą mylić! Jak kogoś widzisz przez chwilę to dasz mu super ocenę... Moja koleżanka namówiła swoich rodziców aby udostępnili swoje nieużywane mieszkanie NO i jego żonie. Rodzice koleżanki nigdy nie byli sj. Mieszkanie własne ale pewne opłaty trzeba co miesiąc ponosić. Namówiła rodziców aby te opłaty ponosili, bo NO i żona to tacy dobrzy ludzie, wszystko robią dla Boga... I nie mają swoich pieniędzy... No zgodzili się.
Jedyne co sj mieli samodzielnie opłacać to ogrzewanie i prąd. Koleżanka co jakiś czas tam zaglądała i odbierała korespondencję dla rodziców. Szczęka jej opadła jak któregoś dnia ujrzała otwartą kopertę zaadresowaną do jej ojca. Z elektrowni. Okazało się, że NO list przeczytał, zadzwonił do elektrowni i podał się za ojca koleżanki. Tłumaczył się potem, że opłaty za prąd wg niego były zbyt wysokie i chciał sprawdzić czy koleżanka i jej rodzice GO nie oszukują!
Tymczasem oni po roku uregulowali za NO i żonę niedopłatę za ciepłą wodę i ogrzewanie...
Po upływie dwóch lat, kiedy NO zdawał mieszkanie, bo zmieniał teren (Wrocław), koleżanka musiała wezwać ekipę żeby odrobaczyć mieszkanie oraz wyremontować całą kuchnię bo wszystko było obrzydliwie brudne...
Tutaj i zero to byłoby za dużo...
-
Powiem szczerze, ja was wszystkich podziwiam, że pamiętacie tych wszystkich obwodowych. Staram się znaleźć w pamięci obwodowych, co przewineli się przez moje życie. Jakieś nazwiska pamiętam, Sommer, Adolf (nie pamiętam nazwiska), Pałka itp.
Nawet obecnie robiącego audyty to muszę sprawdzić na tablicy. Nigdy jakoś nie wpłyneli na moje życie, bo zawsze byli dla mnie sztuczni i oderwani od życia. Tylko pionierowanie, bóg ci wszystko da, bla bla...
-
Jedyny którego jakkolwiek dobrze wspominam to Andrzej Piotrowski. Reszta raczej obojętna. Nie specjalnie wpłynęli na moje życie.