Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: "Nigdy nie można powołać komitetu za to że ktoś utrzymuje kontakt z rodziną"?  (Przeczytany 7355 razy)

Gorszyciel

  • Gość
Mam problem w zrozumieniu tego, co piszesz. Najpierw pisałeś, że:

Książka dla starszych z 1981 r. (Uważajcie... cz. 3 s. 147) pisząc o kontaktach z tymi co się odłączyli lub zostali wykluczeni odsyła do:

*** w81/23 s. 11 ak. 27 Jak zapatrywać się na wykluczenie ze społeczności ***

Pogrubiony przeze mnie fragment dookreśla, że wg Ciebie książka Uważajcie... z 1981 r. odwoływała się do słynnej Strażnicy z tegoż samego roku w kontekście ogólnych kontaktów z wykluczonymi i nic nie wspominała o rodzinie.

Później piszesz już, w podsumowaniu:

Takie małe podsumowanie.
Mamy trzy książki dla starszych.

1. Uważajcie..., w 3 tomikach 1977-1981
2. Zważajcie... z 1991
3. Paście... z 2010

Pierwsza wskazuje, że za kontakty z wykluczonymi z rodziny można też być wykluczonym. Książka ta obowiązywała aż do roku 1991. Czyli do tego momentu na piśmie było to podane.

I tu już wspominasz o tym, że książka Uważajcie... z 1981 r. odwoływała do rzeczonej Strażnicy w kontekście pisania konkretnie o członkach rodziny, co jeszcze dobitniej wyraziłeś tu:

Czyli członkowie rodziny pisze w tym piśmie nie liczą się. Tak uważasz.
Choć książka wspomniana odsyła w sprawie rodziny do tej Strażnicy.
To napisz do Warwick, że nie wynika.

Jak to w końcu jest? Czy książka Uważajcie... z 1981 r. odsyła do Strażnicy z 1981 r. w kontekście wykluczonych i odłączonych członków rodziny czy ogólnie, wszystkich wykluczonych i odłączonych i nie ma tam specjalnej wzmianki o rodzinie? Wiem, że w Strażnicy z 1981 są te rozróżnienia na członków rodziny mieszkających pod jednym dachem i innych itd., ale z tego co wiem, to de iure, na piśmie, nigdy (pewnie z obawy przed ciąganiem ich przed sądy) wprost nie napisali, że za kontakt z członkiem rodziny się wyklucza. Nawet w najnowszej książce z tego zapewne powodu dodali, ze wykluczyć można za kontakt z wykluczonymi niebędącymi członkami rodziny. Jak jest de facto, czyli że mogą wykluczyć za rozpasanie, to wiem. Ale z Twojego researchu nie wynika na razie, że nawet wcześniej tak pisali, że wykluczą za kontakt z wykluczonym członkiem rodziny. Oczywiście można założyć, że pisząc ogólnie od wykluczonych i odłączonych mieli na myśli też członków rodziny, ale explicite takie stwierdzenie nie pada. Pozostaje więc na razie na mojej intuicji z początku wątku, tj.:
- de iure bardzo uważają, co piszą i wprost nie mówią: "wykluczamy z kontakt z wykluczonym członkiem rodziny"
- de facto wykluczą za to, ale w S-77 wpiszą rozpasanie.


Offline Roszada



Tu są ciekawe słowa z 2011 r. i odsyłacz do 1981 r.

*** w11 15.2 s. 31 ak. 15 Czy nienawidzisz bezprawia? ***
Czy na tych, którzy zeszli na ścieżkę niegodziwości, patrzymy podobnie jak Jezus? Musimy poważnie przemyśleć pytania: „Czy rozmyślnie utrzymywałbym częste kontakty z kimś, kto został wykluczony ze zboru lub się od niego odłączył? A jak bym postępował, gdyby chodziło o bliskiego krewnego, który ze mną nie mieszka?”. Taka sytuacja może być prawdziwą próbą naszego umiłowania prawości oraz lojalności wobec Boga.*
*Kwestię tę szczegółowo omówiono w Strażnicy numer 23 z 1981 roku, strony 12-18.

W 2013 r. pochwalono zasadę braku kontaktu z rodziną, jaką stosuje się wobec wszystkich wykluczonych:

*** w13 15.6 s. 28 ***
Robert był poza zborem blisko 16 lat. W tym okresie jego rodzice i rodzeństwo niezachwianie i lojalnie trzymali się biblijnej wskazówki, by nie utrzymywać kontaktów z grzesznikiem, a nawet się z nim nie witać.

Jeśli zasadę braku kontaktu w rodzinie się chwali, to też jest jakaś wskazówka, jak podchodzi się do tych co tego nie robią.
Jeśli zasadę braku kontaktu w rodzinie się stosuje, jak wobec wszystkich wykluczonych, to chyba też kwestię kary analogicznie.
« Ostatnia zmiana: 16 Styczeń, 2018, 11:10 wysłana przez gedeon »


Gorszyciel

  • Gość
No oczywiście. Zgadzam się. Takich cytatów jest pełno. Ale to są rady w stylu: "czy mądrze byłoby się kontaktować z wykluczonym członkiem rodziny?"; "zobacz, Stefanowi wykluczyli syna i się nie kontaktuje od 50 lat". I wiadomo jak to działa. Większość ŚJ to łyka i się nie kontaktuje, bo "Bóg [=CK] tak chce". Ale problem pojawia się, jak jakiś ŚJ, nazwijmy go Zdzisiek, pomyśli: "Stefan może i robi tak, że się nie kontaktuje, ale ja będę się kontaktował". Wówczas zapewne z początku robi to po kryjomu (a tak jest najczęściej), ale jak to wyjdzie, to zaczynają się wizyty i trucie ze strony starszych, że to gorszy zbór etc. A jak ma ich rady głęboko, to oficjalnie wykluczają go za tzw. rozpasanie [= niesłuchanie ich]. Kiedy natomiast Zdzisiek kontaktowałby się z wykluczonym kumplem, to piłka jest krótka, trucie dupy krótsze i wyjazd z piaskownicy szybciej, a w S-77 zupełnie inna adnotacja. Tylko o to mi chodzi. O to, że de iure nie wyklucza się za kontakt z wykluczonym członkiem rodziny. Jest tak, jak mniemam, prewencyjnie dlatego, żeby nie musieć się szlajać więcej po sądach. De facto zaś na jedno wyjdzie - wykluczają i za członka rodziny i za kolegę.


Offline Roszada

Książka Paście... nie podaje zasady, że należy inaczej patrzeć na kontakty z wykluczonymi krewnymi, niż na kontakty z ogółem wykluczonych.
Nigdy poniższe zasady z lat 70. XX wieku nie zostały odwołane:

„Jak się ustosunkować do członka bliskiej rodziny, który został wykluczony ze społeczności? (...) Uporczywy brak poszanowania dla zasady biblijnej, by się nie mieszać z wykluczonymi może doprowadzić do wykluczenia ze społeczności. Ale chyba nie ta sankcja powinna być powodem naszego posłuszeństwa wobec tego prawa, nieprawdaż? Jeżeli miłujemy Jehowę Boga, to chętnie usłuchamy Jego nakazu!” (Służba Królestwa Nr 8, 1972 s. 11).

Wtedy pisano, że to „może” doprowadzić do wykluczenia, ale nie musi. Trzeba udowodnić, że kontakty z wykluczonym krewnym były nieodzowne, jak piszą o tym wielokrotnie.
Można domniemywać, że pozostawiono pewną swobodę starszym. Wiadomo, że są spotkania związane z podziałem majątku, odwiedziny osoby chorej, która mieszka u wykluczonego (np. rodziców).

Sam znałem 2 zbory w których pewnie połowa zboru to byli krewni i powinowaci, poprzez małżeństwa członków zboru. Istne zborowe klany rodzinne.

O tym pisano też w Strażnicy:

Cytuj
*** w71/4 s. 28 Pytania czytelników ***
Gdyby w małym zborze obejmującym kilka spokrewnionych między sobą rodzin każdy odnosił się do wydalonej w ten sam sposób, jak przed jej wykluczeniem — chodził razem z nią po zakupy, zapraszał ją na wspólne wycieczki, pilnował jej dzieci albo zostawiał u niej swoje dzieci — wówczas taka osoba na pewno by nie odczuła, że jej krewni jako wierni chrześcijanie wprost nienawidzą zła, jakiego się ona dopuściła (Ps. 97:10). Podobnie ludzie spoza zboru nie zauważyliby żadnej zmiany, choć mogą wiedzieć o niechrześcijańskim trybie życia danego grzesznika.
Znałem osobę z takiej rodziny zborowej, z którą nikt nie chciał rozmawiać. Bali się tej osoby jak ognia wszyscy. Dlaczego bali się kontaktu z nią?
Pracowała ona nadal u ŚJ, bo żona jego była siostrą właściciela firmy, w której był zatrudniony. Ze względu na swą siostrę-ŚJ, nie wyrzucił szef-ŚJ szwagra wykluczonego ŚJ.
Ale chociaż właściciel firmy sam był starszym, wcale nie rozmawiał z wykluczonym. Zabronił mu mówienia dzień dobry na przywitanie. Miał się bezosobowo zwracać od razu w kwestii służbowej (ani po imieniu, ani inaczej). Sam dawał mu tylko krótkie komendy co ma danego dnia zrobić lub przesyłał smsem polecenia służbowe.

Inni starsi naciskali go by zwolnił tego exŚJ, ale ten ze względu na siostrę trzymał go w firmie.
Znałem zarówno tego szefa-starszego (chodziłem z nim do szkoły średniej  i pracowałem przez kilka lat), jak i tego exŚJ, z którym dziesiątki godzin poświęcaliśmy na dyskusje teologiczne.

Gdyby w takich „zborach rodzinnych” wszyscy mogliby się bez sankcji kontaktować z wykluczonym, to byłaby to istna ‘rewolucja obyczajowa’.
Dlaczego ci, co nie mają w rodzinie wykluczonych, nie mogliby się kontaktować z innymi wykluczonymi pod groźbą wykluczenia, a ci co mają w rodzinie wykluczonych, by mieli zgodę na kontakty bez sankcji wykluczenia?
« Ostatnia zmiana: 19 Styczeń, 2018, 17:14 wysłana przez Roszada »


Offline GdzieTaPrawda

Z wlasnego doswiadczenia wiem ze nie wyklucza się za kontakt z rodziną wykluczoną. Starsi mieli tylko akcję wizyt u rodzin gdzie czlonek zostal wykluczony. Podali tylko zachęty by popierać postawę niewolnika! Gdy zapytalem czym ewentualnie to grozi to ze strace kwalifikacje. Gdy będzie to pomoc humanitarna lub jakies zobowiązania to taki kontakt tez jest ok ale podkreslali zeby zrobic wszystko by zamknąć wszystkie sprawy. (Swoją drogą zapytałem po co bp zamykac wspolny interes jak tego wykluczonego przyłącza za pol roku, a firmy nie da sie od tak uruchomic ponownie, niestety podtrzymali stanowisko)


Offline Roszada

A jak będzie robił to notorycznie i coraz częściej? ;)


Offline janeczek

Tu jest cały problem że oficjalnie nigdy za kontakt z rodziną nie wykluczą,ale nieposłuszenistwo trwanie w złych nawykach czy wytrych rozpasanie jest to uzasadniane normalnie to jest tak że przymyka się oko ale wystarczy beton i paragraf się znajdzie,to podobnie jak krew niby sam się odłanczasz,bo prawda da WTS niewygodna znam 1 przypadek siostre wykluczyli za kontakt z bratem bo brat do KK wrócił i źle wpływało to na zbór i o jednym słyszałem że syna wykluczyli za kontakty z matką ale po odwołaniu nie przeszło powód był inny ale było tak źle przyjęte że jeszcze pare osób by odeszło przenieśli do innego zboru zakoniczyli po cichu
PAŚCIE TRZODĘ BOŻĄ 
Publikacja ta jest poufna i chroniona prawem autorskim.  Ktoś dobrowolnie przyjmuje krew należy podać w zborze że winowajca odłączył się


Offline dziewiatka

ło Jezu ale macie parcie na komitety.W zborach praktyka bywa różna,jeżeli ktoś zostaje wykluczony za kontakty z wykluczoną rodziną,to często jest pretekst a nie powód.Artykuł o wiązaniu się z kimś kto jest wykluczony,stosowany był do planów matrymonialnych zarówno wykluczonych jak i nie świadków.Z praktyki starszego jednoznacznie wynika ,że następuje zaostrzenie sankcji wobec osób które kontaktują się z wykluczonymi.W  formularzu jest rubryka gdzie wymaga się by komitet opisał na czym polegał grzech,dlatego dziwię się że jakiś komitet chce stawiać zarzut wyuzdania.Osobiście byłem radykałem jeżeli chodziło o kontakty z wykluczonymi,ale nigdy nie stawiałem wniosku o powołanie komitetu za kontakty z wykluczonymi,więcej jedna rodzina miała dyscyplinującą rozmowę za brak opieki nad rodzicem który był wykluczony.


Offline Roszada

Było tak.

On - nawrócony do organizacji exŚJ (brat starszego w innym zborze)
Ona - gorliwa pionierka (siostra starszego w innym zborze)

Zaczęli z sobą chodzić i na służbie i po. Mają się pobrać
On po jakimś czasie rzuca drugi raz organizację.

Starsi ją molestują aby z nim zerwała.
Ona nie chce i przestaje chodzić na zebrania, bo nie może już słuchąć monotematu o jej zerwaniu.

Wykluczają ją bez jej obecności na komitecie.
Nie wie dlaczego, czy za to że nie chodzi na zebrania (nie dłużej jak 3 miesiące), czy że nie zerwała z nim.
Starsi nie wiedzą, że w między czasie oni się pobrali.
Jak ją wykluczyli ona była już po ślubie.
Pośrednio wykluczyli ją za kontakt z mężem (wcześniej narzeczonym).

Takie to paradoksy. I ją i jego znałem osobiście.


Offline Roszada

Jeśli można się spotykać na luzie z wykluczoną rodziną do oporu (jak niektórzy tu pisali),  to znaczy, że starsi nie mają żadnej władzy nad taką osobą, która to robi. :-\

Wyobrażacie sobie jak rodzina ŚJ spaceruje po mieście z wykluczonym członkiem rodziny?
Jaka byłaby reakcja sióstr i braci ze zboru. No pewnie doniesienie starszym.
A starsi co?
Ile razy mogą upominać o to samo?
Nie znajdą haka? :-\


Offline Roszada

Fajnie by było gdyby można bez zagrożenia komitetem sądowniczym spotykać się z wykluczoną rodziną. ;)

Przecież zwykłe uwagi starszych, że nie powinno się tego robić, można wpuszczać jednym uchem, a drugim wypuszczać.

Bo jak traktować słowa starszego: "Bracie wprawdzie nie ma zakazu spotykania się z wykluczoną rodziną, ale lepiej tego nie robić".

Zresztą jak on mógłby to mówić, skoro sam jako starszy też by się spotykał z wykluczoną rodziną. :)
Byłyby więc jego uwagi jakąś obłudą i zagraniem nie fair. :-\


Offline dziewiatka

Jeżeli ktoś został wykluczony bez powiadomienia i obecności na komitecie ,to prawdopodobnie starsi uznali że ta osoba sama się odłączyła .To nie wymaga powoływania komitetu sądowniczego.Ciekawe jakim pretekstem się posłużyli.


Offline Roszada

Jeżeli ktoś został wykluczony bez powiadomienia i obecności na komitecie ,to prawdopodobnie starsi uznali że ta osoba sama się odłączyła .To nie wymaga powoływania komitetu sądowniczego.Ciekawe jakim pretekstem się posłużyli.
Chcieli powiadomić, ale nie mieli szans. Po prostu nie odbierano telefonu.