Trudno pogodzić ze sobą bycie aktywnym tu na forum i jednoczesne bycie aktywnym w realu, a także z życiem rodzinnym i zawodowym. Dlatego rozumiem cię Mroczku. Pamiętam jednak, że obiecałeś ze mną współdziałać w osobistym docieraniu do ludzi, wobec czego oczekuję na nasze spotkanie w realu.
- W związku z brakiem czasu nie pisałem nic o tym, że w połowie maja ostro działałem z Kolumbem w terenie, rozpowszechniając przez dwa weekendy 1300 ulotek do skrzynek i bezpośrednio do rąk mieszkańców czterech miejscowości. Kolumb to człowiek, który, jak ja go określam żartobliwie, o mało co nie został świadkiem, bo miał wśród kuzynostwa sporo świadków i kilkakrotnie prowadzono z nim studium 'biblijne'- z marnym skutkiem. Z tamtych czasów została mu świadomość tego, iż głosiciele są pyszałkowaci, wynoszą się ponad innych, bo wychodzi na to, że tylko oni są najmądrzejsi i nie dają sobie nic powiedzieć. Kolumb ma z tego powodu uraz do nich i pomimo tego, że jest osobą niepełnosprawną, z trudnością poruszania się, to jednak potrafi się sprężyć co jakiś czas i zaliczyć na przykład jak w maju, osiem godzin "w służbie". No oczywiście w tym jest odpoczynek i posiłki, bo inaczej byśmy nie dali rady.
W pewnym małym miasteczku (niewiele ponad 5000 mieszk.) działaliśmy na osiedlu w okół nowej sali królestwa, w zabudowie domków jednorodzinnych. Sala poza centrum, na sporym wzniesieniu, nieciekawe położenie, mogą w przyszłości powstać kłopoty z ruchem samochodów, bowiem osiedle ciche, urokliwe, a tu co trochę wysyp wielu aut, które zaraz po wybudowaniu sali już się nie mieszczą na parkingu. Za to ciekawa była rozmowa z człowiekiem, który się pochwalił, że jego działka mieszkalna 'plecami' przylega do działki z salą królestwa. Zaskoczył nas wiedzą o tym, czym naprawdę jest organizacja świadków i tym, że wcale nie jest z tego sąsiedztwa szczęśliwszy.
Za to w innym miasteczku (ok. 10 000 mieszkańców) nowa sala królestwa umieszczona cwanie, widać "na Bolka oko", że ktoś popracował nad jej najlepszym położeniem. Nie dość, że przy głównej ulicy wylotowej z miasteczka do większego miasta, to jeszcze na przeciwko dużego blokowiska, gdzie z okien ludzie widzą najbliżej właśnie tę salę. Pomimo, iż ona jest bokiem ustawiona do tej głównej ulicy i do osiedla, to jednak napis "Sala Królestwa Świadków Jehowy" nie jest umieszczony na ścianie frontowej, tylko na tym właśnie boku, aby ludzie z samochodów i z okien mieli przed oczami ten napis (dodatkowo jest ona umieszczona naprzeciwko ulicy wyjazdowej z osiedla, gdzie kierowca przed włączeniem się w ruch przed samą twarzą ma bok sali z napisem). Aż się rzuca w oczy, że to jest zamierzone i celowe, że więcej tu reklamy niż chęci poinformowania, co się znajduje w budynku. Warto dodać, że jeszcze w okół tej sali teren jest nie zabudowany, więc siłą rzeczy oko tylko tam wędruje. Ta cwaność tego wszystkiego nas poruszyła i była motorem naszego działania. Dlatego przez dwa dni dostarczaliśmy ulotki do każdego mieszkania. W sumie 30 kilkopiętrowych bloków, w tym cztery dziesięciopiętrowe.
Poza tym zadziałaliśmy w dwóch małych miejscowościach przyległych do tego większego miasteczka. Spotkaliśmy człowieka, który odszedł od świadków 25 lat temu. Dużo wiedział, jak sam mówił słucha Na You Tube kanał "siedem metrów pod ziemią". Dostał od nas kilka książek Bednarskiego.
Następne działania w planowaniu. Ahoj!