Właśnie z filmu na kanale pana Marka Oliwiaka (od 1 godziny 31 minuty i 30 sekundy) dowiedziałem się, że Rysiu M. nie żyje. Jeśli zmarł w wieku 90 lat, to najprawdopodobniej było to około 2020 roku. Teraz już chyba nie wiąże mnie jego prośba, by nie podawać jego imienia i nazwiska jako autora poniższego wiersza, ale nie wiem, czy rodzina, której nie znam, zgodziłaby się na jego ujawnienie, więc podaję tylko inicjał nazwiska. Przy okazji okazuje się, że są dwa wiersze, a ja mam jeden pomieszany z paroma zwrotkami tego drugiego. Ponieważ brakuje mi paru zwrotek z tego drugiego, to jak je wynotuję ze słów pana Marka Oliwiaka, to wstawię tutaj ten drugi wiersz w całości, bo godzien jest zapisania.
Autora tych wierszy spotkałem w listopadzie 2015 roku na Kielecczyźnie. Miał wtedy 85 lat i poprowadził pogrzeb żony pewnego świadka Jehowy, który nie chciał już, aby ją chowali starsi zborowi. Rysiu dał sobie świetnie radę z przemówieniem pogrzebowym, oraz z paroma pieśniami, no ale miejscowi świadkowie, którzy jakoś się o tej uroczystości dowiedzieli i przyszli na cmentarz, z orientowali się, że właśnie biorą udział w uroczystości pogrzebowej z organizowanej i wykonywanej przez tak zwanych odstępców. Najprawdopodobniej podkablowali męża tej zmarłej kobiety i wkrótce go wykluczono w wieku chyba gdzieś 80-lat. Przed tą uroczystością ze swojej pamięci, autor podyktował mi tę, jak się teraz okazuje, składankę wierszową.
A to link do filmiku. Przypominam, po 1.31.30 sek. jest mowa o autorze i pan Marek odczytuje te dwa wiersze.
https://www.youtube.com/watch?v=7kYY6fhEHVo