Tłumaczenie na szybko:
Po ataku na budynek ŚJ najprawdopodobniej zatrzymano już jedną osobę.
Specjalna jednostka zbadała nieznany biały proszek.
4 września 2017.
ŚJ w Menden (Nadrenia Płn.-Westfalia) stali się ofiarą podpalenia. Według niepotwierdzonych informacji jeszcze w ten sam wieczór zatrzymano jedną kobietę. Policja na razie odmówiła komentarza.
Straż pożarna ogłosiła ponadto alarm ABC (określenie używane w razie zagrożenia atakiem atomowym, biologicznym lub chemicznym), ponieważ w tzw. Sali Królestwa znaleziono niezidentyfikowany biały proszek, który mógł zostać rozsypany przez sprawcę lub sprawców. Proszek leżał za drzwiami. Sąsiedztwo zostało ewakuowane.
Z Dortmundu została wezwana przez strażaków tzw. ATF (analityczna grupa zadaniowa), ponieważ chciano wiedzieć o jaką substancję mogło chodzić. Pierwsze badania wykonane późnym wieczorem wykazały, że nie jest to żaden niebezpieczny środek. Dokładne wyniki badań znane będą we wtorek i udostępnione przez prokuraturę w Hagen.
Ogień został podłożony celowo.
Wiele jednostek straży pożarnej wyruszyło na miejsce zdarzenia krótko przed godziną 20:00. Według wstępnych rozpoznań policja twierdzi, że ogień podłożono w dziesięciu miejscach. Kierujący akcją gaśniczą Kai Uedikoven powiedział, że było to podpalenie. Strażacy mogli szybko ugasić poszczególne palące się miejsca, co spowodowało jedynie niewielkie straty.
Motywy tego czynu są póki co całkowicie otwarte. Według informacji redakcji, już przed wieloma tygodniami ustalono państwową ochronę [jako organizacja prawa publicznego ŚJ mają do tego prawo jak i inne kościoły] nad zborem i jego otoczeniem. Salę Królestwa pobrudzono wcześniej białą farbą.
Jeden ze świadków miał widzieć tego wieczoru wysoką kobietę jadącą na damskim rowerze, która w koszyku miała mieć zieloną butelkę.
Nadrenia Płn.-Westfalia jako ostatni land uznała ŚJ w lutym b.r. jako Organizację Prawa Publicznego. Tym samym ŚJ są obecnie porównywalni z innymi dużymi kościołami. Tę dyskusyjną społeczność religijną po raz pierwszy zarejestrowano w 2006 roku w Berlinie i to po długich sporach prawnych. [inne źródła podają, że ostatnia była Badenia-Wirtenbergia]
W Niemczech Świadkowie Jehowy liczą ponad 200 000 członków. Krytycy narzekają, że wspólnota jest "autorytarną sektą" i "restrykcyjną organizacją", która oczekuje ślepego posłuszeństwa i izoluje swoich członków społecznie.