Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: CityNews - "Pośmiertna Propaganda Świadków Jehowy" - głoszenie rodzinie zmarłej  (Przeczytany 6770 razy)

Offline gangas

Cyt z cytatu Roszady

 W Dniu Zmarłych z samochodu z megafonem, który jeździł od cmentarza do cmentarza, odtwarzano takie nagrania, jak: „Gdzie są umarli?”, „Jehowa” oraz „Bogactwo”. Wysłuchało ich ponad 40 000 osób odwiedzających groby!

Myślę, że wysłuchało z zaciekawieniem. Podobnie gdybym stanął z megafonem i swoim wykładem na trasie toruńskiej w Wawie, gdzie przejeżdża ponad 200 tys pojazdów na dobę to przez chociaż 1h ile osób by mnie wysłuchało??

Proszę o poważne odpowiedzi z uwzględnieniem autoubusów linii miejskich i rejsowych  ;D ;D ;D ;D
Jutro to dziś tyle że jutro.


Offline Gremczak

 To coś cienko ta akcja wyszła.
Mogli napisać jeszcze ,że od razu na studium zgodziło się  ze 30 000 tyś a  chrzest przyjęło z 10 000 tys osób.


Offline Safari

A ja sobie myślę tak. Zrobili to bracia w dobrej wierze, nietaktowne to jest strasznie i cieszę się, że ktoś to nagłośnił, bo może niektóre jednostki sobie uświadomią, że jest to wysoce nie na miejscu.
Natomiast uważam, że pojedyncze jednostki mają w głowach perspektywę świadkowską, że o to "pokrzepiają", "dzielą się cudowną nadzieją"... Itd. I myślę, że słowo "werbunek" nawet im nie przeszło przez głowę.
Mam nadzieję, że choć kilka osób dzięki tej sytuacji będzie miało możliwość przejrzenia na oczy, że to, co robią może nie być pokrzepiające a raczej przygnębiające i druzgoczące i bardzo ale to bardzo nietaktowne.
« Ostatnia zmiana: 18 Marzec, 2018, 06:40 wysłana przez Safari »
"Faith, if it is ever right about anything, is right by accident" S.Harris


Offline farlopa

Trzy miesiące temu zmarła moja 73 letnia ciocia ,praktykujaca katoliczka .Krótko po tym dzwoniłem do brata w Polsce i rozmawialiśmy między innymi o naszej zmarłej krewnej i jak bardzo mnie nie zdziwiła  informacja o tym że nasi betonowoswiadkowi rodzice byli z całkiem przypadkowa wizytą  U córki zmarłej, od pogrzebu minęło mniej jak dwa tygodnie. Niby nic takiego,ale oni nie odwiedzili wspólnie tej kuzynki od prawie 30 lat,pomimo że mieszkają w odległości 2 km,tak więc cel wizyty był oczywisty.Poczułem zażenowanie i niesmak o czym wspomniałem mojemu bratu,aktywne mu świadkowi ale bez zapędów fanatycznych.Przyznał mi rację.


Offline Roszada

Rzeczywiście zwrócono uwagę na słowa:
Cytuj
Wielu pracowników zakładów pogrzebowych ceni sobie, gdy ma pod ręką tę broszurę i może ją zaproponować osieroconym rodzinom.

Już widzę, jak ci pracownicy rozpowszechniają broszurę ŚJ, która ma za zadanie zabić nadzieję, że zmarła osoba egzystuje (jej dusza) po śmierci. :-\

Oni mają dobre relacje z księżmi, szczególnie w mniejszych miejscowościach, a są też takie prawie typowo przykościelne zakłady pogrzebowe.


Offline gangas

Rzeczywiście zwrócono uwagę na słowa:
Już widzę, jak ci pracownicy rozpowszechniają broszurę ŚJ, która ma za zadanie zabić nadzieję, że zmarła osoba egzystuje (jej dusza) po śmierci. :-\

Oni mają dobre relacje z księżmi, szczególnie w mniejszych miejscowościach, a są też takie prawie typowo przykościelne zakłady pogrzebowe.

Ale w publikacji jest mowa o zmartwychwstaniu. Czyli jest nadzieja na ponowny pochówek. Czyli można jeszcze raz zarobić? Jak klient nie będzie zadowolony za pierwszym razem, to...... nie poleci nikomu takiego zakładu. Tak, że starajcie się, starajcie..... ;D ;D ;D ;D
Jutro to dziś tyle że jutro.


Offline Reskator

Ale w publikacji jest mowa o zmartwychwstaniu. Czyli jest nadzieja na ponowny pochówek. Czyli można jeszcze raz zarobić? Jak klient nie będzie zadowolony za pierwszym razem, to...... nie poleci nikomu takiego zakładu. Tak, że starajcie się, starajcie..... ;D ;D ;D ;D
Pamiętacie jak dwie wieże runęły w Nowym Jorku,ile to pomocy, pocieszenia,publikacji otrzymali ludzie tuż po tragedii od ŚJ?
Znam to chwalenie z publikacji śj a nie z obiektywnych przekazów,może i tak było.


Offline Roszada

Cytuj
Ale w publikacji jest mowa o zmartwychwstaniu
Tylko jeden rozdział (z pięciu) i to ostatni. :-\
Czytelnik do niego nie dojedzie. :)

Tatka latka, ale kiedy to zmartwychwstanie?
Zapewne po śmierci czytelnika broszury. :-\


Offline Sebastian

Emocji widać niewiele. Ale za to szturcha swoją wykluczoną siostrę i mówi szeptem: "Co ty wyprawiasz, wracaj do organizacji. Jak mama zmartwychwstanie, to co jaj jej powiem, że gdzie ty jesteś?"
to jest szczyt bezczelności, w taki sposób kogoś "nawracać"...

gdyby okoliczności były mniej krępujące, a rozmowa nie odbywała sie w kaplicy, agitatorka mogłaby usłyszeć coś co poszłoby jej w pięty...
Cytat: dziewiatka
Sprawa świadków też się rozwiąże po ogłoszeniu pokoju i bezpieczeństwa przyjdzie nagła zagłada i świadka nie będzie spojrzysz na jego miejsce a tu normalny człowiek
:)


Offline Reskator

to jest szczyt bezczelności, w taki sposób kogoś "nawracać"...

gdyby okoliczności były mniej krępujące, a rozmowa nie odbywała sie w kaplicy, agitatorka mogłaby usłyszeć coś co poszłoby jej w pięty...

 Ona  działa "prawidłowo" jak ją zaprogramowała sekta.
« Ostatnia zmiana: 18 Marzec, 2018, 17:52 wysłana przez Reskator »


Offline Rajski Ptak

Czego się nie robi dla zwerbowania do tej sekty. Dla ludzi, które straciły bliską osobę jest to traumatyczne przeżycie, a sposób w jaki odnosimy się do nich w tym trudnym okresie, dużo o nas mówi. Sama wiem, kiedy straciłam babcię, byłam bardzo wrażliwa na jakiekolwiek komentarze czy wyrazy współczucia. (moja babcia umarła na skutek potrącenia przez samochód. Znalazł się taki marny "pocieszyciel", który zasugerował, że mogło to być samobójstwo. Myślałam ze mu oczy wydrapię!)
Dlatego Świadkowie  nie zrezygnują z żadnej formy werbowania, jeśli nawet oznaczałoby to wywołanie u żałobnika zdziwienia lub konsternacji. To jedna z książkowych metod werbowania do sekt. Jeśli u kogoś zdarzyła się tragedia tam zaraz pojawiają się Świadkowie Jehowy!
"Gdy mówisz prawdę, nie potrzebujesz sobie niczego przypominać."- Mark Twain


Offline Sebastian

z tej wypowiedzi przebija tak kosmiczna pycha, że aż ciężko komentować - ale spróbuję:

wypowiedź "dobrej córki" do "złej córki" jest wyjątkowo wredna, bo to "niby nic takiego" ale osoba wykluczona może podwójnie poczuć się zerem.

Ty zginiesz (i to jest "fakt" z którym nawet nie próbuj dyskutować)
w centrum uwagi jestem JA, dobra córka (to że JA będę w raju to jest "fakt" bezdyskusyjny)
na drugim planie jest matka (bo JEJ będzie smutno że wyrodna córka nie zmartwychwstała)
a kim w tej wypowiedzi jest adresatka wypowiedzi? Jest niczym, jest kimś kto ma zginąć...
Cytat: dziewiatka
Sprawa świadków też się rozwiąże po ogłoszeniu pokoju i bezpieczeństwa przyjdzie nagła zagłada i świadka nie będzie spojrzysz na jego miejsce a tu normalny człowiek
:)


Offline dziewiatka

To ,że świadkowie tak się zachowują jest to wina tego jak zostali uwarunkowani. Nieustannie są bombardowani radami jak być dobrymi agitatorami zbawienia.Prawie od zawsze jest wojna między zbawieniem pojmowanym jako życie w postaci duszy nieśmiertelnej a życiem w raju.Dla tego świadek ,niepewne zbawienie duszy chce zamienić na pewność zmartwychwstania.Brak taktu  niema tu znaczenia .Ciekawe jak zachowują się możni KrK wobec niewiernych.


Offline Reskator

To ,że świadkowie tak się zachowują jest to wina tego jak zostali uwarunkowani. Nieustannie są bombardowani radami jak być dobrymi agitatorami zbawienia.Prawie od zawsze jest wojna między zbawieniem pojmowanym jako życie w postaci duszy nieśmiertelnej a życiem w raju.Dla tego świadek ,niepewne zbawienie duszy chce zamienić na pewność zmartwychwstania.Brak taktu  niema tu znaczenia .Ciekawe jak zachowują się możni KrK wobec niewiernych.
Zapewne mówią o ogniu nieugaszonym i każniach piekielnych.


Offline Opatowianin

Kiedy intensywnie pionierowałem (pomocniczo), dowiedziałem się od rodziny, że w moich "starych kątach" ktoś dobrze mi znany stracił bliską osobę. Wykorzystałem okazję i napisałem długi list kondolencyjny z dużą ilością wersetów, dołączając broszurę "Gdy umrze ktoś bliski...".
Jako jeszcze dość mocno "zabetonowany" uważałem że:
1. najważniejszą rzeczą było wywiązanie się z mojego "świadkowskiego obowiązku" (przedstawienie nadziei zmartwychwstania w ziemskim raju),
2. w dalszej kolejności - trzeba osiągnąć pionierskie quantum (jak tu zdobyć te 60 godzin???),
3. na kolejnym planie - ciekawe jak ten człowiek zareaguje (wiedziałem że regularnie czytał Pismo Święte i - jak lubił opowiadać - niejednego Ś.J. zapędził w kozi róg, a ostatni raz spotkaliśmy się zanim poznałem "prawdę"),
4. dopiero na szarym końcu - wypada wyrazić współczucie po stracie kogoś bliskiego.
Mimo podania na siebie dokładnych namiarów, żadna odpowiedź nie nadeszła. NIE OCZEKIWAŁEM PODZIĘKOWAŃ, ale - o czym teraz piszę z wielkim zażenowaniem - liczyłem że wywiąże się jakaś "biblijna" dyskusja: będziemy przerzucać się wersetami, a mi przy okazji będą leciały godziny "pracy w dziele Pańskim".
Już nawet nie chcę komentować swojego ówczesnego myślenia...
« Ostatnia zmiana: 21 Marzec, 2018, 15:36 wysłana przez Opatowianin »