Hej wszystkim.
Od jakiegoś czasu noszę się z napisaniem tego postu. Trochę się obawiałem czy nie wywoła jakieś „gównoburzy”, bo nie tylko będzie o „złym” WTSie i CK ale również oberwie się innym:). Chciałbym się z wami podzielić pewną obserwacją. Takie wnioski wyciągnąłem już jakiś czas temu, po spotkaniu z kilkoma osobami w moim życiu, już będąc poza jedyną i słuszną organizacją.
Nie napiszę ostracyzm, a odrzucenie. Trochę łagodniejsze słowo i w pełni oddaje sytuację mojej koleżanki. Wychowanej w surowych warunkach KK. Kościół według mojej opinii nie wymaga, aż takiego zaangażowania jakie preferowała jej rodzina, a do czego była zmuszana. Efekt był taki, że po opuszczeniu domu i wybraniu własnej drogi miała takie przeżycia jakie można byłoby przypisać ex-ŚJ.
Inni moi znajomi, to pewna rodzina, która prowadziła rodzinny biznes. W zasadzie dwie branże. Rodzice próbowali z dużymi naciskami wprowadzić, żeby dzieci poszli w ich ślady. Niby szlachetne ale oni starali się „kupić” dosłownie dzieci. I dzieci w sumie radzą sobie w życiu poniżej przeciętnej, a wiek to okolice 30 lat. Natomiast te młode pokolenie jest skłonne do układania życia innym, zawsze starają się doradzać pomimo tego, że sami sobie radzą nie najlepiej. I mają podzielonych ludzi na tych co się ich słuchają i tych co nie słuchają. Ci co nie słuchają czeka najprawdopodobniej upadek, co na ogół się nie sprawdza (znajome co? ). Jak się pewnie domyślacie nie utrzymuje już z nimi bliskich kontaktów.
Przykładów w życiu widziałem więcej. Tutaj pojawia się temat spełniania ambicji rodziców i zwykłej psychomanipulacji w rodzinie. Ktoś wie lepiej co dla Ciebie jest dobre, nawet a właściwie przede wszystkim jak już jesteś dorosły. I jak postępujesz „posłusznie” to gotowy jest nawet płacić czasem wysoką cenę za Twoje błędy. Bylebyś był „jego”.
Dlaczego akurat typ „świadkopodobny”. Głownie dlatego, że tam jest wyjątkowo duże zagęszczenie takich osób. Choć z drugiej strony u świadków są ludzie, których nie określiłbym mianem typu świadkopodobnego. Ale to jest mniejszość ponieważ WTS zachęca do takich działań dla „twojego dobra”.
Inny wniosek to pewna przestroga dla tych co wyszli lub chcą opuścić ŚJ. Po długim czasie zauważyłem, że mam tendencje do tego, że daje się manipulować. Po prostu po mimo, że organizacja mi nie pasowała, ale lata „prania mózgu” zrobiły swoje. Wręcz mógłbym powiedzieć, że jest to pewna forma uzależnienia. Lekarstwo? Wyznaczyć swoje cele i do nich sukcesywnie zmierzać.
Jestem ciekawy waszych opinii w tych sprawach.