Witaj Krzywousty.
wierzę, że to najlepsza i najbliższa Bogu organizacja na ziemi pomimo świadomości
Też tak miałem, ale się wyleczyłem.
nie potrafię sobie znaleźć żony wśród sióstr, nie potrafię przebrnąć problemów, które się z tym wiążą.
Taż tak miałem, i sobie "świecką" znalazłem
Gdzieś mniej lub bardziej świadomie przerażała mnie wizja małżeństwa okraszonego zborowym sosem.
Umawiałem się przeważnie z dziewczynami spoza organizacji.
Kiedy mama mi zwracała na to uwagę mówiłem, że trzeba coś do zboru przyprowadzić.
Moja obecna żona nawet studiowała ale finalnie to ona mnie ze zboru wyprowadziła.
No widzisz i tu może jest szansa dla Ciebie!
Co do rozwodów to pamiętam jak starszy zagadnął mnie o sprawy matrymonialno-towarzyski.
Jako człowiek naiwny, a może niezbyt lękliwy, odpowiedziałem, że się z kimś spotykam.
Wiadomo kolejne pytanie z którego zboru, ja, że nie ze zboru.
Parę dni później zawitał do mojego i rodziców mieszkania tenże starszy w asyście jeszcze jednego.
Standardowych zachęt typu pobierajcię się tylko w Panu, udzielali mi w pokoju na osobności.
Kiedy im odpowiedziałem, że małżeństwo z siostrą nie gwarantuje szczęścia, obaj powiedzieli jacy są szczęśliwi.
Jak podałem przykład małżeństwa pionierki, które rozpadło się kilkanaście dni temu zaledwie po jedno lub
dwutygodniowej konsumpcji, to jednemu starszemu brakło argumentacji a drugi właśnie się o tym dowiedział.
I tak to zakończyła się w pokoju ich wizyta.
A zapomniał bym z małżeństwa jestem bardzo zadowolony.