Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów  (Przeczytany 19267 razy)

Blizna

  • Gość
Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
« dnia: 16 Listopad, 2016, 16:45 »
Chciałam zapytać Was, drodzy eks-świadkowie Jehowy, jak czujecie się, gdy spotykacie dawnych znajomych.
Co czujecie, gdy do Was dzwonią (nie wiedząc często, ze to Wy)?
Co czujecie widząc świadków Jehowy, którzy Was nie znają osobiście, ale Wy wiecie, kim są?
Ja chcę dzisiaj podzielić się swoimi odczuciami.
Ponieważ pracuję w centrum miasta, często widzę ich idąc lub jadąc do pracy.
I to nawet w kilku miejscach z tymi stojakami.
Po pierwsze ulga, że ja już tak nie muszę.
Po drugie jakiś rodzaj wstydu, że kiedyś też w tym brałam udział (nie w stojakach, bo za moich czasów ich jeszcze nie było), ale ogólnie w całym tym "nawracaniu", które niestety bardziej przypomina kolportaż.
Natomiast gdy widzę dawnych znajomych to właściwie muszę powiedzieć, że to taka gula w brzuchu i w gardle.
I to jest kompletnie irracjonalne dla mnie.
Wiem, że nie odezwą się do mnie, że będą udawać że mnie nie znają.
Ale świadomość, że uważają mnie za złego człowieka, za grzesznika "przeciw Duchowi", że właściwie w swoim sercu wydali na mnie wyrok śmierci, że mają jakąś świadomość bycia lepszymi ludźmi...
Dla mnie to jest chyba najgorsze ze wszystkiego.
I chociaż dawno nie widziałam nikogo z tych bliższych dawnych znajomych, to myślę, że nadal bym to czuła mimo upływu lat.
Jakiś taki nieokreślony strach.


KaiserSoze

  • Gość
Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
« Odpowiedź #1 dnia: 16 Listopad, 2016, 17:31 »
Ja wykluczony nie jestem, ale od mniej niż roku nie chodzę na zebrania i nie chodzę do głoszenia. Oczywiście praktycznie nikt z SJ się ze mną nie kontaktuje, wliczając w to starszych - którzy podobno mają szukać zagubionych owiec. Liczyłem się z tym, spodziewałem się tego.

Zazwyczaj nie spotykam SJ na mieście czy w sklepie, praktycznie wcale ich nie spotykam.

Zastanawiałem się jak bym zareagował gdybym spotkał. Ze względu na wiek to raczej oni powinni pierwsi powiedzieć "dzień dobry". Pewnie by to zrobili, ale dyskusji by nie było.

Mam ich gdzieś.


Offline Nemo

  • El Kapitan
  • Wiadomości: 5 517
  • Polubień: 14344
  • Często pod wiatr. Ale zawsze własnym kursem.
Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
« Odpowiedź #2 dnia: 16 Listopad, 2016, 17:36 »
Mam praktycznie to samo. Z tą różnicą, że znajomych ze zboru do którego uczęszczałem nie widuję prawie wcale. Po wykluczeniu przeprowadziliśmy się. Ale za to zbór który działa na moim terenie, a składa on się, chyba nawet nie przesadzę jak powiem że w 100% z fanatyków, zna mnie z opowieści mojej szwagierki, jaki to ja jestem szatan wcielony  ;D i z tego jak wyciągnąłem żonę z tej destrukcyjnej organizacji religijnej, a uczęszczała ona chwilowo do tego właśnie zboru. Nie wszyscy tam znają mnie z widzenia, ale ci co znają, gdyby mogli to by mnie chyba wzrokiem zabili.
A co do głosicieli których widzę, czy to w mieście czy gdziekolwiek, gdzie przypadkiem ich spotkam... czuję wstyd i to taki wstyd, że chyba robię się czerwony. Jak ja mogłem kiedyś też zasuwać po domach i wciskać ludziom kit. Jednak oprócz wstydu czuję też, tak jak Blizna radość, radość że już nigdy w życiu mnie to nie spotka.
Nie wiem jakbym się czuł gdybym spotkał się oko w oko z jednym czy drugim byłym znajomym ze zboru, z którymi utrzymywało się bardziej zażyłe kontakty. Podejrzewam że przeszliby koło mnie, jakbym nie istniał.

Ale świadomość, że uważają mnie za złego człowieka, za grzesznika "przeciw Duchowi", że właściwie w swoim sercu wydali na mnie wyrok śmierci, że mają jakąś świadomość bycia lepszymi ludźmi...
Dla mnie to jest chyba najgorsze ze wszystkiego.
I chociaż dawno nie widziałam nikogo z tych bliższych dawnych znajomych, to myślę, że nadal bym to czuła mimo upływu lat.
Jakiś taki nieokreślony strach.

I to jest dowód, że ta destrukcyjna organizacja religijna pozostawia blizny na psychice, jak nie do końca życia, to na pewno na długie lata.
Zawsze stawiam sobie w takich sytuacjach zarzut... gdybym to ja miał te 22 lata temu swój obecny rozum.  :(
« Ostatnia zmiana: 16 Listopad, 2016, 17:39 wysłana przez Nemo »
Niemądrym jest być zbyt pewnym własnej wiedzy. Zdrowo jest pamiętać, że najsilniejszy może osłabnąć, a najmądrzejszy się mylić.
Mahatma Gandhi


Offline Szyszoonia

Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
« Odpowiedź #3 dnia: 16 Listopad, 2016, 17:39 »
Ja nie jestem narazona juz na widok "bylych braci i siostr", poniewaz sie wyprowadzilam daleko, daleko. Ale gdy siegam pamiecia do czasow, gdy jeszcze mieszkalam na terenie bylego zboru, to nie towarzyszyly mi jakies ekstremalne emocje. Owszem, nie bylo przyjemne byc ignorowana przez ludzi, ktorzy jeszcze do niedawna normalnie ze mna rozmawiali, ale tlumaczylam sobie, ze to z nimi jest cos nie w porzadku, a nie ze mna. To bylo jednak pare ladnych lat temu. Teraz jedyne co czuje na widok stojakowych to ogroma ulga i zarazem wspolczucie dla nich. 


Offline Estera

Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
« Odpowiedź #4 dnia: 16 Listopad, 2016, 18:05 »
   Nie koniecznie trzeba być exsem, żeby doznawać uczucia ostracyzmu.
   Wystarczy być mniej aktywnym w zborze, nie chodzić na zebrania, zbiórki,
   nie wyjeżdżać na zgromadzenia, od razu zbór nastawia się "drapieżnie" do takiej osoby.

   Nie zaprasza się jej na spotkania towarzyskie i w ogóle wyizolowuje się taką osobę z towarzystwa.
   Bo jest też takie założenie, że jak nie ma jej w zborze, to grzeszy, a jak być może grzeszy,
   to z mety jest złym towarzystwem dla reszty.
Kim będziesz beze mnie? Zapytał strach. Będę wolna!
PAŚCIE TRZODĘ BOŻĄ - tajny kodeks karny Świadków Jehowy tylko dla starszych.


Offline chmura

Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
« Odpowiedź #5 dnia: 16 Listopad, 2016, 18:51 »
Ja mimo że oficjalnie nie odeszłam ,to już doświadczam takiego wstępu do ostracyzmu, nie było mnie co  prawda rok na zebraniu, ale nikt nie dzwoni,nie pisze ,nie odwiedza. Nawet starsi:):) Mimo że mieszkam w takim miejscu ,że rzadko zdarza się dzień bym nikogo nie spotkała, jeśli ja nie kiwne głową lub nie powiem pierwsza dzień dobry to idą i się gapią lub udają że nie widzą. A z racji wieku i faktu że jestem kobietą kultura wymagałaby czegoś innego:):) .Ostatnio podeszłam do małżeństwa braci z którymi byłam wiele lat w grupie ,to nasłuchałam się jak to przeze mnie bracia się martwią, stresują się tym że ja nie chodzę na zebrania. A nie dzwonią, nie piszą, nie odwiedzają bo cytuję " sama wiesz ile obowiązków w zborze ,a to zebrania ,a to sluzba "- brak czasu by napisać jednego sms-a przez rok.  Wygarnelam co mysle o tym .Był czas że chciałam napisać list i odejść oficjalnie ,ale na dzień dzisiejszy doszłam do wniosku że nie zasługują na to by traktować ich poważnie.
Mój syn mimo że nigdy nie był nawet glosicielem ,wielu braci że zboru nie podaje mu ręki czy nie odpowiada na jego dzień dobry. Takie to zwyczaje w mojej okolicy.
Nareszcie żyję :)


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
« Odpowiedź #6 dnia: 16 Listopad, 2016, 19:14 »
 Na początku czułam się źle, miałam poczucie winy gdy dawni znajomi udawali że mnie nie znają, albo przechodzili na drugą stronę ulicy na mój widok. Było we mnie poczucie winy, że sama sobie zgotowałam ten los, że to ja jestem zła, a oni inaczej nie mogą.
Gdy zaś obcy nieznajomi pukali do moich drzwi czułam dziwny strach, lęk, obawę, sama nie wiem przed czym. Czułam się tak, jakby mnie mieli siłą wyciągnąć z domu i na wieki uwięzić w piwnicy pod salą królestwa.
Chyba o podobnym lęku pisał kiedyś Nemo, takie lęki przed demonami z przeszłości.

Później przyszedł etap gdy wyzbyłam się poczucia winy, miałam to gdzieś czy się do mnie odzywają czy nie. Jednak nigdy nie odwracałam wzroku, zawsze wlepiałam w nich swoje oczy, aż widziałam to zakłopotanie, że nie wiedzą gdzie mają skierować swój wzrok.

Później przyszła faza współczucia nad ich losem, wiem że większość z nich to dobrzy poczciwi ludzie, tylko tacy zaślepieni. I w tej fazie lubię się nimi ,, pobawić", np odzywam się do nich, jak słyszą osoby postronne, pozdrawiam, każę kogoś pozdrowić. A oni nie wiedzą co zrobić, zareagować czy ignorować?
Jednak gdy widzę jak przy stojaku atakują przechodzących, bywają namolni i uciążliwi, wtedy mi wstyd, że kiedyś byłam jedną z nich.

Jednak już dawno wyzbyłam się kaca po organizacyjnego. Jest to proces długotrwały, ale mija i wtedy człowiek dopiero wie, że żyje. Żyje jak chce, jak lubi, bez bata i świdrującego wzroku ,, braci".
« Ostatnia zmiana: 16 Listopad, 2016, 19:27 wysłana przez Tazła »
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Cielec Kierowniczy

Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
« Odpowiedź #7 dnia: 16 Listopad, 2016, 19:29 »
To wszystko co piszecie, to niestety prawda.
90 % świadków zachowuje się w taki właśnie sposób.
Tacy bombardierzy.
Najpierw bombardują miłością.
Potem bombardują nienawiścią.


Offline Julita

Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
« Odpowiedź #8 dnia: 16 Listopad, 2016, 19:37 »
Ponieważ moje dziecko urodziło się baaaardzo szybko po ślubie, więc czekał nas KS. Przez kilka tygodni przed ich wizytą , mimo, że oficjalnie wciąż byliśmy w zborze, kilka młodych sióstr tak bardzo chciały udowodnić, jak są posłuszne organizacji ,że pomimo braku info o wykluczeniu, już zaczęły udawać, że nas nie znają, a nawet uciekały ze sklepu, do którego akurat weszłam  ;D
Taka akcja :ojej, jaka grzesznica,nie możemy oddychać tym samym powietrzem, bo ojej....." ;D ;D ;D
Wtedy było mi przykro, nie dlatego ,że się odwróciły, tylko ,że robiły to z takim piskiem i trzaskaniem drzwiami, że aż się ludzie obracali  ::)
Gdy je dziś widzę, dosłownie ogarnia mnie śmiech. Żadna z nich nie poukładała sobie życia , jedna tak latała za towarzystwem młodych sług pomocniczych ,że została karnie zesłana w teren, żeby jej głupoty wywietrzały z głowy.
Druga też latała za kilkoma jednocześnie, skończyła z upomnieniem, wyszła za najbogatszego, niedawno ktoś mówił, że walczy z długami po nim.
Trzecia wyleciała za wielokrotne orgie ze światusami
Czwarta została z dzieckiem, bo mąż jeszcze przed 30-tką znalazł sobie inną chętną.
A ja , ta nierządna istota wciąż z tym samym mężem, bez długów i większych problemów życiowych.
Moje samopoczucie? No jakie może być, jak nie najlepsze na świecie  ;D ;D ;D

Raz jeden pojawiła sie osoba, która zasłużyła na plusa w moich oczach.To była żona obwodowego, która podeszła do mnie na obsłudze, żeby się przywitać. Nam jako wykluczonym nie wolno było sie z nikim witać, tylko musieliśmy powiedzieć, że jesteśmy wykluczeni. Taka pokuta  8-) 8-) 8-)
Ona jedna na moje słowa : jestem wykluczona,nie mogę się witać, powiedziała: wiem, że wrócisz i mimo twojej sytuacji ciesze się ,że przyszłaś" .
Jedna normalna.

Na początku , wiadomo, poczucie ,że się zawiodło. Otrzeźwienie przyszło dość szybko.
A dzisiaj, jak widzę obstawę stojaka, to stanowią dla mnie ciekawy element krajobrazu.
Jak pukają do drzwi, to najczęściej mnie nie ma ( praca zawodowa), więc .....
A spotkani na ulicy traktowani sa przez mnie jak znajomi, których sie zna z autobusu/metra/biblioteki. Możesz życzyć im miłego dnia,ale nie musisz zdradzać, jakie lody lubisz  ;D ;D ;D
No chyba,że jest to jednostka betonowa, która wybiera ucieczkę przez ruchliwą jednią na drugą stronę. Wtedy myślę, zdąży przed tym TIR-em czy nie zdąży ? ;)
« Ostatnia zmiana: 16 Listopad, 2016, 19:55 wysłana przez Julita »
Są 3 rzeczy, które przemijają i nie wracają nigdy więcej : słowa, czas, szanse. Nie rzucaj, nie trwoń, nie marnuj.


Offline Estera

Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
« Odpowiedź #9 dnia: 16 Listopad, 2016, 19:46 »
   Miałam takie zdarzenie w Sali Królestwa, tuż przed zebraniem ...

   Przyszła osoba wykluczona i szukała miejsca, a że koło mnie akurat było miejsce wolne,
   więc zapytała mnie, czy tu jest wolne miejsce? ..., uśmiechnęłam się do niej życzliwie,
   bo naprawdę ucieszyłam się, że przyszła na zebranie i równie życzliwie, odpowiedziałam,
   że tak (tu jej imię) i usiadła. Korzystała też z mojego śpiewnika, bo się okazało, że zapomniała ...
                   A chwilkę po zebraniu zanim wyszła, powiedziała mi do ucha ...
   Dziękuję Ci, że się do mnie uśmiechasz, jak Cię spotykam ...Tak mi się bardzo ciepło
   zrobiło na sercu. I chociaż, tu piszemy o niezbyt przyjemnych sytuacjach związanych z ostracyzmem,
   to są też i takie, jak opisałam. W domu, długo jeszcze rozmyślałam o tej sytuacji i postanowiłam
   sobie, że zawsze będę się uśmiechać do osób wykluczonych i tak robię do dziś.
   Widać, byłam w tych 10%, o których pisał Cielec Kierowniczy, co nie bombardowali nienawiścią i
   zapewne, że myślałam i wyciągałam swoje wnioski, jestem teraz wybudzona i tu z Wami na forum.
Kim będziesz beze mnie? Zapytał strach. Będę wolna!
PAŚCIE TRZODĘ BOŻĄ - tajny kodeks karny Świadków Jehowy tylko dla starszych.


Blizna

  • Gość
Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
« Odpowiedź #10 dnia: 16 Listopad, 2016, 19:48 »
Też miałam taką jedną "koleżankę" siostrę, którą gorszył mój biały związek z "chłopakiem ze świata" - a nie byłam jeszcze ochrzczona wtedy!!!
A potem pojechała na wymianę za granicę i zaliczyła wpadkę, ze "światusem", w dodatku z innej kultury zupełnie :D
I chyba nie wróciła już do organizacji.


Offline Julita

Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
« Odpowiedź #11 dnia: 16 Listopad, 2016, 20:00 »
zawsze najwięcej za uszami mają ci, co chcą uchodzić za "świętszych od papieża"  ;D

Moje dzieci nieraz pytają, jak takie coś można było wytrzymać. Dla nich to jest kosmos, a dla mnie świadomość, jak bardzo różni się ich czas dzieciństwa i dorastania od mojego.
Są 3 rzeczy, które przemijają i nie wracają nigdy więcej : słowa, czas, szanse. Nie rzucaj, nie trwoń, nie marnuj.


Offline rychtar

Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
« Odpowiedź #12 dnia: 16 Listopad, 2016, 20:32 »
zawsze najwięcej za uszami mają ci, co chcą uchodzić za "świętszych od papieża"  ;D

To są ludzie bardziej papiescy od kremówki papieskiej :P

A tak na poważnie to osoby "najświętsze" zawsze mają najwięcej za uszami. Zresztą już nieraz zauważyłem, że te świętoszki, którzy mają nieślubne dzieci zazwyczaj nadają tym dzieciom imiona biblijne i to takie maksymalnie wydumane z kapelusza jak np. Kaleb, Symeon itp.
No i najlepsze jest to jak ci hipokryci mają najwięcej do powiedzenia w temacie seksu przedmałżeńskiego / pozamałżeńskiego podczas gdy sami się rżną po kątach, każdy z każdym, w te i nazad.
Du...Du hast...Du hast mich...Du hast mich...Du hast mich gefragt
Du hast mich gefragt
Du hast mich gefragt und ich hab' nichts gesagt


Offline Brat Kardyga

Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
« Odpowiedź #13 dnia: 16 Listopad, 2016, 20:43 »
Oni się porostu boją, że zostaną przyłapani na rozmowie z odstępcą i sami zostaną wykluczeni z tego świętego grona i zostaną odstępcami.
To jest terror psychiczny czego nawet nie są świadomi.

ps. do niedawna jak kupowałem kaszankę w sklepie to spoglądałem czy jakiś życzliwy braciszek nie jest w pobliżu... a teraz to mi wisi i powiewa  ;D


Offline Julita

Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
« Odpowiedź #14 dnia: 16 Listopad, 2016, 20:57 »
Pamietam, gdy byłam dzieckiem, w zborze była młoda wdowa z dwójką dzieci. Poznała "światusa" i jak to mówią krew nie woda, poszło szybko. W każdym razie po kilku miesiącach wszyscy ujrzeli jej rosnący brzuch. Oj działo się w zborze. Do dziś pamiętam, z jaką pogardą o niej mówiono, nie szczędząc słów uważanych za wulgarne. Miłujący bracia i siostry pluli jadem jak rasowe żmije.
Wykluczono ją, wyszła za niego za mąż, potem mieli chyba jeszcze jedno dziecko wspólne. Do dziś są razem, ona po jakimś czasie wróciła do zboru.
I to właśnie ona potrafiła w czasie mojego wykluczenia podejść na ulicy i zapytać o zdrowie czy inną rzecz.Ona ten ostracyzm przeżyła na własnej skórze i wiedziała, do czego są zdolni ci "umiłowani, szczerzy i otwarci na drugiego bracia i siostry w zborze".
Są 3 rzeczy, które przemijają i nie wracają nigdy więcej : słowa, czas, szanse. Nie rzucaj, nie trwoń, nie marnuj.