Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ  (Przeczytany 21138 razy)

Offline gerontas

Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
« dnia: 01 Luty, 2016, 16:17 »
Jako czynny ŚJ należałem do grupy tych, którzy "patrzą a nie widzą, słyszą a nie słuchają". Stwierdzam, że należałem pod tym względem do większości w tej organizacji. Albowiem do jakich wniosków można dojść po przeczytaniu artykułu, który znajduje się na stronie jw.org, mianowicie: "Czy Świadkowie Jehowy zrywają kontakty z byłymi współwyznawcami?" https://www.jw.org/pl/%C5%9Bwiadkowie-jehowy/faq/kontakty-z-by%C5%82ymi-cz%C5%82onkami/

Artykuł unika bezpośredniej odpowiedzi na zadane pytanie. Natomiast czytelnik, szczególnie ten nie będący zaznajomiony z prawdziwymi praktykami stosowanymi przez ŚJ, po przeczytaniu go odniesie wrażenie, że to wyznanie nie stosuje ostracyzmu a w zborze, nie zrywa się kontaktów z byłymi współwyznawcami(czyt. wykluczonymi). Prawda jest zupełnie inna. Wszyscy w organizacji ŚJ wiedzą, że utrzymywanie kontaktów z osobami wykluczonymi jest zakazane w korporacji ŚJ. Ci, którzy je utrzymują narażają się na potępienie ze strony innych współwyznawców a starsi zboru, dla tych niepoprawnych. którzy uporczywie kontaktują się z wykluczonymi przygotują przesłuchanie przed komitetem sądowniczym.

Poniżej znajduje się kilka fragmentów z literatury ŚJ mówiące o tym jak należy traktować byłych współwyznawców. Ja jako Świadek Jehowy po przeczytaniu ich, starał bym się całkowicie zerwać kontakty z wykluczonymi, aby w żaden sposób nie narazić się na negatywny osąd ze strony innych w zborze.

*** lv s. 207 Jak traktować osoby wykluczone ***
A zatem nie utrzymujemy z wykluczonym żadnej więzi duchowej ani nie pozwalamy sobie na żadne kontakty towarzyskie. W Strażnicy numer 23 z 1981 roku na stronie 11 powiedziano: „Zwykłe ‚dzień dobry’ może być pierwszym stopniem, który prowadzi do rozmowy, a w końcu nawet do przyjaźni. Czy zależy nam na tym, żeby zrobić ten pierwszy krok ku wykluczonemu?”.
s. 208-209
Sytuacja wygląda inaczej, gdy wykluczony zostaje członek rodziny, który z nami nie mieszka. Sprawy rodzinne mogą sporadycznie wymagać nawiązania z taką osobą kontaktu, ale powinien się on sprowadzać do niezbędnego minimum. Lojalni chrześcijanie nie wynajdują pretekstów, żeby móc przestawać z takim krewnym.

*** km 8/02 s. 3 ak. 2 Okazuj chrześcijańską lojalność, gdy ktoś z twoich bliskich jest wykluczony ***
Słowo Boże zakazuje chrześcijanom utrzymywania kontaktów i przyjaźnienia się z osobą wykluczoną ze zboru: ‛Przestańcie się zadawać z każdym, kto jest zwany bratem, a jest rozpustnikiem albo chciwcem, albo bałwochwalcą, albo człowiekiem rzucającym obelgi, albo pijakiem, albo zdziercą — żebyście z takim nawet nie jadali. Usuńcie niegodziwego spośród siebie’ (1 Kor. 5:11, 13).
 s. 3 ak. 3
Oznacza to, że lojalny chrześcijanin nie będzie utrzymywał z wykluczonymi żadnych więzi duchowych. Ale na tym rzecz się nie kończy. Słowo Boże mówi, żebyśmy ‛z takimi nawet nie jadali’ (1 Kor. 5:11). Dlatego będziemy również unikać ich towarzystwa. Wyklucza to wspólne pikniki, przyjęcia, grę w piłkę, zakupy lub posiłek w domu czy w restauracji.
 s. 3 ak. 6
W najbliższej rodzinie. Czy to znaczy, że chrześcijanie mieszkający razem z wykluczonym członkiem rodziny mają podczas codziennych zajęć unikać rozmów z nim, wspólnych posiłków i przebywania w jego towarzystwie? W Strażnicy z 15 kwietnia 1991 roku w przypisie na stronie 22 wyjaśniono: „Jeżeli w chrześcijańskiej rodzinie ktoś zostaje wykluczony, może dalej uczestniczyć w zwykłych, codziennych zajęciach i obowiązkach domowych”. Zatem to członkowie rodziny muszą zadecydować, jak dalece wykluczony będzie mógł uczestniczyć we wspólnych posiłkach czy zajęciach domowych. Nie chcieliby jednak, by inni bracia odnosili wrażenie, że po wykluczeniu nic się nie zmieniło.
 s. 4 ak. 9
„Sytuacja wygląda inaczej, gdy wykluczony bądź odłączony krewny nie należy do ścisłego grona rodzinnego i mieszka poza domem” — czytamy w Strażnicy z 15 lipca 1988 roku na stronie 28. „Można wtedy prawie wcale nie mieć z nim styczności. Gdyby trzeba było nawiązać kontakt z powodu jakichś spraw rodzinnych, na pewno będzie on ograniczony do minimum”, zgodnie z Bożym nakazem, żeby ‛przestać się zadawać z każdym’, kto nie okazuje skruchy za grzechy (1 Kor. 5:11). Lojalni chrześcijanie powinni starać się unikać niepotrzebnych kontaktów z takim krewnym, ograniczając nawet do zupełnego minimum wspólne interesy (zobacz też Strażnicę nr 23 z 1981 roku, strony 15-17).
« Ostatnia zmiana: 01 Luty, 2016, 16:28 wysłana przez gerontas »


Offline Tadeusz

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 348
  • Polubień: 2703
  • Ktokolwiek bowiem ma, temu będzie dane...
Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
« Odpowiedź #1 dnia: 02 Luty, 2016, 06:37 »
Zatem to członkowie rodziny muszą zadecydować, jak dalece wykluczony będzie mógł uczestniczyć we wspólnych posiłkach czy zajęciach domowych. Nie chcieliby jednak, by inni bracia odnosili wrażenie, że po wykluczeniu nic się nie zmieniło.

Nic tylko zrzygać się na telewizor z uśmiechniętą od ucha do ucha mordą CK-faryzeusza. >:(

W jednym miejscu - kiedy chodzi o wyrwanie kogoś i wcielenie do organizacji - piszą "my nie rozrywamy więzi rodzinnych. Każdy ma prawo sam o sobie decydować".
W drugim - kiedy ktoś ma dość ich fałszu i zakłamania i wcale nie jest osobą opisaną w 1 Kor 5:11,13 - piszą (parafrazuję) "nie wolno ci z nami jeść posiłków, bawić się, jeździć na zakupy, wczasy, wycieczki" bo inni ŚJ mogliby pomyśleć, że nic po wykluczeniu się nie zmieniło"

To mówię ja, wasza wyrocznia odnośnie tego co wolno a co nie. A teraz dajcie kasę...
Ktokolwiek bowiem ma, temu będzie dane i będzie miał w nadmiarze; ktokolwiek zaś nie ma, temu również to, co ma, zostanie odebrane.


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
« Odpowiedź #2 dnia: 02 Luty, 2016, 12:06 »

A zatem nie utrzymujemy z wykluczonym żadnej więzi duchowej ani nie pozwalamy sobie na żadne kontakty towarzyskie. W Strażnicy numer 23 z 1981 roku na stronie 11 powiedziano: „Zwykłe ‚dzień dobry’ może być pierwszym stopniem, który prowadzi do rozmowy, a w końcu nawet do przyjaźni. Czy zależy nam na tym, żeby zrobić ten pierwszy krok ku wykluczonemu?”.
s. 208-209

  Cóż wcale im się nie dziwię, że tak nas się boją. To w końcu oni są wielkimi fanami rzucania ziarna które zakiełkuje.  Takie ziarno może być rzucone z każdej strony i może przynieść owocny polon.
Wiedzą o czym piszą.




 ‛Przestańcie się zadawać z każdym, kto jest zwany bratem, a jest rozpustnikiem albo chciwcem, albo bałwochwalcą, albo człowiekiem rzucającym obelgi, albo pijakiem, albo zdziercą — żebyście z takim nawet nie jadali. Usuńcie niegodziwego spośród siebie’ (1 Kor. 5:11, 13).
 

  Zgodnie z tymi słowami nie utrzymujemy kontaktów ze śJ, a dlaczego? Bo oni nie wierzą w Boga, ale w organizację a to jest bałwochwalstwo. :P
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline gerontas

Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
« Odpowiedź #3 dnia: 02 Luty, 2016, 14:13 »
  Zgodnie z tymi słowami nie utrzymujemy kontaktów ze śJ, a dlaczego? Bo oni nie wierzą w Boga, ale w organizację a to jest bałwochwalstwo. :P

Wydaje mi się, że Jehowa i organizacja dla rasowego śJ są tożsame. Bo przecież uczy się, że Jehowa przemawia do swego ludu za pomocą widzialnego kanału (ciało kierownicze) a nie za pomocą Biblii i swojego Ducha. Nie ma na to biblijnego uzasadnienia. Tfu, jakie to obrzydliwe!  :-\


Offline Iza

Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
« Odpowiedź #4 dnia: 03 Luty, 2016, 17:13 »
Wydaje mi się, że Jehowa i organizacja dla rasowego śJ są tożsame. Bo przecież uczy się, że Jehowa przemawia do swego ludu za pomocą widzialnego kanału (ciało kierownicze) a nie za pomocą Biblii i swojego Ducha. Nie ma na to biblijnego uzasadnienia. Tfu, jakie to obrzydliwe!  :-\
Tak, dokładnie to jest obrzydliwe. I smutne jednocześnie. Macie pojęcie ile ludzkich tragedii przez to sie wydarzyło i dzieje sie nadal.... Nasłuchałam sie w ostatnich dniach tylu historii, ze serce mi po prostu pęka.
Gdzie Duch Pana, tam wolność.


Offline alojzy pompka

Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
« Odpowiedź #5 dnia: 10 Marzec, 2016, 12:24 »
Ostracyzm stosuje się nie tylko wobec wykluczonych,
ale wobec członków zboru którzy nie stosują chrześcijańskich zasad w życiu
- np. nie poślubili członka zboru, nie izolują dzieci od świata, nie udzielają się na zebraniach.

Przez wiele lat starałam żyć po chrześcijańsku,
być aktywna w służbie a mimo to doświadczam ostracyzmu.   
Złamałam zasadę by pobierać się tylko w Panu,
wiec do końca życia będę naznaczona i nie ważne że mój mąż jest człowiekiem prawym,
kochającym mężem i ojcem, to jest absolutnie nie ważne!

Pamiętam jak  była w zborze studiowana strażnica na ten temat.
I tam wyjaśniono (padło też wiele kwiecistych komentarzy) że nawet gdyby niewierzący małżonek pozna prawdę to i tak ten który złamał te zasadę odpowie przed samym Jehową :o
Myślałam, że pod ziemie się zapadnę,
żałowałam że przyszłam na to zebranie.
Wtedy kolejna zapaliła mi się lampka  :(
« Ostatnia zmiana: 10 Marzec, 2016, 12:40 wysłana przez alojzy pompka »


Offline Tadeusz

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 348
  • Polubień: 2703
  • Ktokolwiek bowiem ma, temu będzie dane...
Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
« Odpowiedź #6 dnia: 10 Marzec, 2016, 12:56 »
Szkoda, że przy okazji nie wyjaśniono, że werset o pobieraniu się w Panu dotyczył wyłącznie wdów pragnących ponownego zamążpójścia!!!
Rozszerzenie tego obowiązku na wszystkich ŚJ to typowy zabieg sekciarski!!! Tylko ŚJ jest odpowiednim towarzystwem dla ŚJ. Stąd często zaczyna być słychać o przypadkach degeneracji genów, chorobach psychicznych, itp. z uwagi na wąski krąg puli genów!!! A problem wobec słabego dopływu świeżej krwi będzie narastał!!!
Drugi z wersetów używany w tym kontekście - o niewprzęganiu się w nierówne jarzmo z niewierzącymi - dotyczy osób spoza kultury chrześcijańskiej!!! Jest to ostrzeżenie, nie nakaz!!!
A już szczytem sekciarstwa w wydaniu WTS-u jest nazywanie niewierzącymi wszystkich poza ŚJ  >:(
Pamiętam jedną rozmowę kiedyś gdy jedna pani ŚJ powiedziała do drugiej coś w stylu: "ale przecież twój mąż jest niewierzący". A znałem go jako katolika, dość regularnie chodzącego do kościoła. Wtedy mnie to zastanowiło. Dziś już wiem  :-\
Ktokolwiek bowiem ma, temu będzie dane i będzie miał w nadmiarze; ktokolwiek zaś nie ma, temu również to, co ma, zostanie odebrane.


Offline Nemo

  • El Kapitan
  • Wiadomości: 5 508
  • Polubień: 14309
  • Często pod wiatr. Ale zawsze własnym kursem.
Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
« Odpowiedź #7 dnia: 10 Marzec, 2016, 13:02 »
Ostracyzm stosuje się nie tylko wobec wykluczonych,
ale wobec członków zboru którzy nie stosują chrześcijańskich zasad w życiu
- np. nie poślubili członka zboru, nie izolują dzieci od świata, nie udzielają się na zebraniach.

Przez wiele lat starałam żyć po chrześcijańsku,
być aktywna w służbie a mimo to doświadczam ostracyzmu.   
Złamałam zasadę by pobierać się tylko w Panu,
wiec do końca życia będę naznaczona i nie ważne że mój mąż jest człowiekiem prawym,
kochającym mężem i ojcem, to jest absolutnie nie ważne!

Pamiętam jak  była w zborze studiowana strażnica na ten temat.
I tam wyjaśniono (padło też wiele kwiecistych komentarzy) że nawet gdyby niewierzący małżonek pozna prawdę to i tak ten który złamał te zasadę odpowie przed samym Jehową :o
Myślałam, że pod ziemie się zapadnę,
żałowałam że przyszłam na to zebranie.
Wtedy kolejna zapaliła mi się lampka  :(
To Ty jesteś "alojzy" czy "alojzyna" ;) ;D
Niemądrym jest być zbyt pewnym własnej wiedzy. Zdrowo jest pamiętać, że najsilniejszy może osłabnąć, a najmądrzejszy się mylić.
Mahatma Gandhi


Offline alojzy pompka

Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
« Odpowiedź #8 dnia: 10 Marzec, 2016, 13:06 »
Nemo  :)  jestem alojzyna :)


Offline Nemo

  • El Kapitan
  • Wiadomości: 5 508
  • Polubień: 14309
  • Często pod wiatr. Ale zawsze własnym kursem.
Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
« Odpowiedź #9 dnia: 10 Marzec, 2016, 13:09 »
Nemo  :)  jestem alojzyna :)
A ja bylem pewny że "alojzy" Wybacz pomyłkę :) ;D
Niemądrym jest być zbyt pewnym własnej wiedzy. Zdrowo jest pamiętać, że najsilniejszy może osłabnąć, a najmądrzejszy się mylić.
Mahatma Gandhi


Offline Fox

Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
« Odpowiedź #10 dnia: 26 Kwiecień, 2016, 20:34 »
W najbliższej rodzinie. Czy to znaczy, że chrześcijanie mieszkający razem z wykluczonym członkiem rodziny mają podczas codziennych zajęć unikać rozmów z nim, wspólnych posiłków i przebywania w jego towarzystwie? W Strażnicy z 15 kwietnia 1991 roku w przypisie na stronie 22 wyjaśniono: „Jeżeli w chrześcijańskiej rodzinie ktoś zostaje wykluczony, może dalej uczestniczyć w zwykłych, codziennych zajęciach i obowiązkach domowych”. Zatem to członkowie rodziny muszą zadecydować, jak dalece wykluczony będzie mógł uczestniczyć we wspólnych posiłkach czy zajęciach domowych. Nie chcieliby jednak, by inni bracia odnosili wrażenie, że po wykluczeniu nic się nie zmieniło.

Ja bezpośrednio po odłączeniu zostałem przez rodzinę wykluczony całkowicie z posiłków i jakichkolwiek normalnych kontaktów. Nie mogłem liczyć na obiad ze wszystkimi, ale też nie mogłem poprosić kogoś, że jak idzie to sklepu to żeby coś mi przy okazji kupił. Najbardziej ekstremalną sytuację miałem kiedy w zeszłym roku miałem grypę i nie mogłem nikogo poprosić o to by skoczył mi do apteki po leki. Ostatecznie musiałem zadzwonić do koleżanki, która specjalnie do mnie przyjechała by mi wykupić receptę. Obecnie po około roku od odłączenia jest lepiej. Z matką mam normalne kontakty, chyba przez tą szopkę w domu zaczęła mieć powoli dosyć organizacji, bo kilka razy kłóciła się z resztą rodziny w mojej obronie. Ojciec stopniowo chyba się łamie, bo czasem porozmawiamy albo poczęstuje mnie obiadem, który gotuje, raz nawet mnie zaprosił na ryby. Ostatnio usłyszałem od niego, żebym pamiętał, że mimo wszystko nadal jestem jego synem i przeprasza za wiele skrajności, ale też że muszę zrozumieć, że bóg jest jednak dla niego ważniejszy. Czyli postępy jakieś są. Dziadkowie (z którymi mieszkamy) nadal traktują mnie jak trędowatego - nie odpowiadają na pytania, wychodzą z pokoju/kuchni kiedy ja tam wejdę. A mój brat, który z nami nie mieszka stwierdził, że dla niego umarłem i od tamtej pory nie odezwał się do mnie ani słowem. Czyli to tyle w kwestii nie rozbijania rodzin i tego, że odłączony mieszkający pod jednym dachem z rodziną świadków może liczyć na inne traktowanie...
Żadna religia nie jest ważniejsza niż ludzkie szczęście.
- Siddhartha Gautama (Budda)


Blizna

  • Gość
Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
« Odpowiedź #11 dnia: 26 Kwiecień, 2016, 20:54 »

I tam wyjaśniono (padło też wiele kwiecistych komentarzy) że nawet gdyby niewierzący małżonek pozna prawdę to i tak ten który złamał te zasadę odpowie przed samym Jehową :o
Myślałam, że pod ziemie się zapadnę,
żałowałam że przyszłam na to zebranie.
Wtedy kolejna zapaliła mi się lampka  :(

Ale to było w tekście Strażnicy czy w nadinterpretacjach w wypowiedziach zgłaszających się? Pierwsze słyszę o takiej bredni.


Offline lelaceb

Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
« Odpowiedź #12 dnia: 26 Kwiecień, 2016, 20:55 »
Strażnica luty 2016 str 27

7. Jak pewna siostra pozostała lojalna wobec Boga w trudnej sytuacji?

7 Kwestia wyboru, komu dochować lojalności, może się wyłonić, kiedy bliski krewny zostaje wykluczony. Na przykład siostra o imieniu Anne[1] odebrała telefon od wykluczonej mamy, która chciała ją odwiedzić, ponieważ boleśnie odczuwała to, że rodzina się od niej izoluje. Anne bardzo przeżyła tę prośbę i obiecała mamie odpowiedzieć listownie. Zanim to zrobiła, poszukała kilka zasad biblijnych (1 Kor. 5:11;2 Jana 9-11). W liście życzliwie przypomniała mamie, że to ona sama odcięła się od rodziny wskutek niewłaściwego postępowania i braku skruchy. Siostra ta napisała jeszcze: „Jedynym sposobem na uśmierzenie dokuczającego ci bólu jest powrót do Jehowy” (Jak. 4:8).




Offline Nemo

  • El Kapitan
  • Wiadomości: 5 508
  • Polubień: 14309
  • Często pod wiatr. Ale zawsze własnym kursem.
Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
« Odpowiedź #13 dnia: 26 Kwiecień, 2016, 21:00 »
Fox. A gdzie u twojej rodziny liczenie się z przestrogą z: 1 Tym 5:8 "A jeśli kto nie dba o swoich, a zwłaszcza o domowników, wyparł się wiary i gorszy jest od niewierzącego." ???
Niemądrym jest być zbyt pewnym własnej wiedzy. Zdrowo jest pamiętać, że najsilniejszy może osłabnąć, a najmądrzejszy się mylić.
Mahatma Gandhi


Offline PoProstuJa

Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
« Odpowiedź #14 dnia: 26 Kwiecień, 2016, 23:00 »
Najbardziej ekstremalną sytuację miałem kiedy w zeszłym roku miałem grypę i nie mogłem nikogo poprosić o to by skoczył mi do apteki po leki. Ostatecznie musiałem zadzwonić do koleżanki, która specjalnie do mnie przyjechała by mi wykupić receptę.

Dziadkowie (z którymi mieszkamy) nadal traktują mnie jak trędowatego - nie odpowiadają na pytania, wychodzą z pokoju/kuchni kiedy ja tam wejdę. A mój brat, który z nami nie mieszka stwierdził, że dla niego umarłem i od tamtej pory nie odezwał się do mnie ani słowem.

Słowo daję - "dom wariatów"  :o

Faryzeusze zabraniali leczyć w sabat, a widzę, że wykluczonemu też pomagać nie należy wcale!
Ja nigdy nie miałam tak skrajnych poglądów na postępowanie z wykluczonymi i to chyba logiczne, że drugiemu człowiekowi trzeba pomóc! Ehhh...