Świadkowie Jehowy - forum dyskusyjne

BYLI... OBECNI... => OSTRACYZM => Wątek zaczęty przez: gerontas w 01 Luty, 2016, 16:17

Tytuł: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: gerontas w 01 Luty, 2016, 16:17
Jako czynny ŚJ należałem do grupy tych, którzy "patrzą a nie widzą, słyszą a nie słuchają". Stwierdzam, że należałem pod tym względem do większości w tej organizacji. Albowiem do jakich wniosków można dojść po przeczytaniu artykułu, który znajduje się na stronie jw.org, mianowicie: "Czy Świadkowie Jehowy zrywają kontakty z byłymi współwyznawcami?" https://www.jw.org/pl/%C5%9Bwiadkowie-jehowy/faq/kontakty-z-by%C5%82ymi-cz%C5%82onkami/

Artykuł unika bezpośredniej odpowiedzi na zadane pytanie. Natomiast czytelnik, szczególnie ten nie będący zaznajomiony z prawdziwymi praktykami stosowanymi przez ŚJ, po przeczytaniu go odniesie wrażenie, że to wyznanie nie stosuje ostracyzmu a w zborze, nie zrywa się kontaktów z byłymi współwyznawcami(czyt. wykluczonymi). Prawda jest zupełnie inna. Wszyscy w organizacji ŚJ wiedzą, że utrzymywanie kontaktów z osobami wykluczonymi jest zakazane w korporacji ŚJ. Ci, którzy je utrzymują narażają się na potępienie ze strony innych współwyznawców a starsi zboru, dla tych niepoprawnych. którzy uporczywie kontaktują się z wykluczonymi przygotują przesłuchanie przed komitetem sądowniczym.

Poniżej znajduje się kilka fragmentów z literatury ŚJ mówiące o tym jak należy traktować byłych współwyznawców. Ja jako Świadek Jehowy po przeczytaniu ich, starał bym się całkowicie zerwać kontakty z wykluczonymi, aby w żaden sposób nie narazić się na negatywny osąd ze strony innych w zborze.

*** lv s. 207 Jak traktować osoby wykluczone ***
A zatem nie utrzymujemy z wykluczonym żadnej więzi duchowej ani nie pozwalamy sobie na żadne kontakty towarzyskie. W Strażnicy numer 23 z 1981 roku na stronie 11 powiedziano: „Zwykłe ‚dzień dobry’ może być pierwszym stopniem, który prowadzi do rozmowy, a w końcu nawet do przyjaźni. Czy zależy nam na tym, żeby zrobić ten pierwszy krok ku wykluczonemu?”.
s. 208-209
Sytuacja wygląda inaczej, gdy wykluczony zostaje członek rodziny, który z nami nie mieszka. Sprawy rodzinne mogą sporadycznie wymagać nawiązania z taką osobą kontaktu, ale powinien się on sprowadzać do niezbędnego minimum. Lojalni chrześcijanie nie wynajdują pretekstów, żeby móc przestawać z takim krewnym.

*** km 8/02 s. 3 ak. 2 Okazuj chrześcijańską lojalność, gdy ktoś z twoich bliskich jest wykluczony ***
Słowo Boże zakazuje chrześcijanom utrzymywania kontaktów i przyjaźnienia się z osobą wykluczoną ze zboru: ‛Przestańcie się zadawać z każdym, kto jest zwany bratem, a jest rozpustnikiem albo chciwcem, albo bałwochwalcą, albo człowiekiem rzucającym obelgi, albo pijakiem, albo zdziercą — żebyście z takim nawet nie jadali. Usuńcie niegodziwego spośród siebie’ (1 Kor. 5:11, 13).
 s. 3 ak. 3
Oznacza to, że lojalny chrześcijanin nie będzie utrzymywał z wykluczonymi żadnych więzi duchowych. Ale na tym rzecz się nie kończy. Słowo Boże mówi, żebyśmy ‛z takimi nawet nie jadali’ (1 Kor. 5:11). Dlatego będziemy również unikać ich towarzystwa. Wyklucza to wspólne pikniki, przyjęcia, grę w piłkę, zakupy lub posiłek w domu czy w restauracji.
 s. 3 ak. 6
W najbliższej rodzinie. Czy to znaczy, że chrześcijanie mieszkający razem z wykluczonym członkiem rodziny mają podczas codziennych zajęć unikać rozmów z nim, wspólnych posiłków i przebywania w jego towarzystwie? W Strażnicy z 15 kwietnia 1991 roku w przypisie na stronie 22 wyjaśniono: „Jeżeli w chrześcijańskiej rodzinie ktoś zostaje wykluczony, może dalej uczestniczyć w zwykłych, codziennych zajęciach i obowiązkach domowych”. Zatem to członkowie rodziny muszą zadecydować, jak dalece wykluczony będzie mógł uczestniczyć we wspólnych posiłkach czy zajęciach domowych. Nie chcieliby jednak, by inni bracia odnosili wrażenie, że po wykluczeniu nic się nie zmieniło.
 s. 4 ak. 9
„Sytuacja wygląda inaczej, gdy wykluczony bądź odłączony krewny nie należy do ścisłego grona rodzinnego i mieszka poza domem” — czytamy w Strażnicy z 15 lipca 1988 roku na stronie 28. „Można wtedy prawie wcale nie mieć z nim styczności. Gdyby trzeba było nawiązać kontakt z powodu jakichś spraw rodzinnych, na pewno będzie on ograniczony do minimum”, zgodnie z Bożym nakazem, żeby ‛przestać się zadawać z każdym’, kto nie okazuje skruchy za grzechy (1 Kor. 5:11). Lojalni chrześcijanie powinni starać się unikać niepotrzebnych kontaktów z takim krewnym, ograniczając nawet do zupełnego minimum wspólne interesy (zobacz też Strażnicę nr 23 z 1981 roku, strony 15-17).
Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Tadeusz w 02 Luty, 2016, 06:37
Zatem to członkowie rodziny muszą zadecydować, jak dalece wykluczony będzie mógł uczestniczyć we wspólnych posiłkach czy zajęciach domowych. Nie chcieliby jednak, by inni bracia odnosili wrażenie, że po wykluczeniu nic się nie zmieniło.

Nic tylko zrzygać się na telewizor z uśmiechniętą od ucha do ucha mordą CK-faryzeusza. >:(

W jednym miejscu - kiedy chodzi o wyrwanie kogoś i wcielenie do organizacji - piszą "my nie rozrywamy więzi rodzinnych. Każdy ma prawo sam o sobie decydować".
W drugim - kiedy ktoś ma dość ich fałszu i zakłamania i wcale nie jest osobą opisaną w 1 Kor 5:11,13 - piszą (parafrazuję) "nie wolno ci z nami jeść posiłków, bawić się, jeździć na zakupy, wczasy, wycieczki" bo inni ŚJ mogliby pomyśleć, że nic po wykluczeniu się nie zmieniło"

To mówię ja, wasza wyrocznia odnośnie tego co wolno a co nie. A teraz dajcie kasę...
Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Tazła w 02 Luty, 2016, 12:06

A zatem nie utrzymujemy z wykluczonym żadnej więzi duchowej ani nie pozwalamy sobie na żadne kontakty towarzyskie. W Strażnicy numer 23 z 1981 roku na stronie 11 powiedziano: „Zwykłe ‚dzień dobry’ może być pierwszym stopniem, który prowadzi do rozmowy, a w końcu nawet do przyjaźni. Czy zależy nam na tym, żeby zrobić ten pierwszy krok ku wykluczonemu?”.
s. 208-209

  Cóż wcale im się nie dziwię, że tak nas się boją. To w końcu oni są wielkimi fanami rzucania ziarna które zakiełkuje.  Takie ziarno może być rzucone z każdej strony i może przynieść owocny polon.
Wiedzą o czym piszą.




 ‛Przestańcie się zadawać z każdym, kto jest zwany bratem, a jest rozpustnikiem albo chciwcem, albo bałwochwalcą, albo człowiekiem rzucającym obelgi, albo pijakiem, albo zdziercą — żebyście z takim nawet nie jadali. Usuńcie niegodziwego spośród siebie’ (1 Kor. 5:11, 13).
 

  Zgodnie z tymi słowami nie utrzymujemy kontaktów ze śJ, a dlaczego? Bo oni nie wierzą w Boga, ale w organizację a to jest bałwochwalstwo. :P
Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: gerontas w 02 Luty, 2016, 14:13
  Zgodnie z tymi słowami nie utrzymujemy kontaktów ze śJ, a dlaczego? Bo oni nie wierzą w Boga, ale w organizację a to jest bałwochwalstwo. :P

Wydaje mi się, że Jehowa i organizacja dla rasowego śJ są tożsame. Bo przecież uczy się, że Jehowa przemawia do swego ludu za pomocą widzialnego kanału (ciało kierownicze) a nie za pomocą Biblii i swojego Ducha. Nie ma na to biblijnego uzasadnienia. Tfu, jakie to obrzydliwe!  :-\
Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Iza w 03 Luty, 2016, 17:13
Wydaje mi się, że Jehowa i organizacja dla rasowego śJ są tożsame. Bo przecież uczy się, że Jehowa przemawia do swego ludu za pomocą widzialnego kanału (ciało kierownicze) a nie za pomocą Biblii i swojego Ducha. Nie ma na to biblijnego uzasadnienia. Tfu, jakie to obrzydliwe!  :-\
Tak, dokładnie to jest obrzydliwe. I smutne jednocześnie. Macie pojęcie ile ludzkich tragedii przez to sie wydarzyło i dzieje sie nadal.... Nasłuchałam sie w ostatnich dniach tylu historii, ze serce mi po prostu pęka.
Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: alojzy pompka w 10 Marzec, 2016, 12:24
Ostracyzm stosuje się nie tylko wobec wykluczonych,
ale wobec członków zboru którzy nie stosują chrześcijańskich zasad w życiu
- np. nie poślubili członka zboru, nie izolują dzieci od świata, nie udzielają się na zebraniach.

Przez wiele lat starałam żyć po chrześcijańsku,
być aktywna w służbie a mimo to doświadczam ostracyzmu.   
Złamałam zasadę by pobierać się tylko w Panu,
wiec do końca życia będę naznaczona i nie ważne że mój mąż jest człowiekiem prawym,
kochającym mężem i ojcem, to jest absolutnie nie ważne!

Pamiętam jak  była w zborze studiowana strażnica na ten temat.
I tam wyjaśniono (padło też wiele kwiecistych komentarzy) że nawet gdyby niewierzący małżonek pozna prawdę to i tak ten który złamał te zasadę odpowie przed samym Jehową :o
Myślałam, że pod ziemie się zapadnę,
żałowałam że przyszłam na to zebranie.
Wtedy kolejna zapaliła mi się lampka  :(
Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Tadeusz w 10 Marzec, 2016, 12:56
Szkoda, że przy okazji nie wyjaśniono, że werset o pobieraniu się w Panu dotyczył wyłącznie wdów pragnących ponownego zamążpójścia!!!
Rozszerzenie tego obowiązku na wszystkich ŚJ to typowy zabieg sekciarski!!! Tylko ŚJ jest odpowiednim towarzystwem dla ŚJ. Stąd często zaczyna być słychać o przypadkach degeneracji genów, chorobach psychicznych, itp. z uwagi na wąski krąg puli genów!!! A problem wobec słabego dopływu świeżej krwi będzie narastał!!!
Drugi z wersetów używany w tym kontekście - o niewprzęganiu się w nierówne jarzmo z niewierzącymi - dotyczy osób spoza kultury chrześcijańskiej!!! Jest to ostrzeżenie, nie nakaz!!!
A już szczytem sekciarstwa w wydaniu WTS-u jest nazywanie niewierzącymi wszystkich poza ŚJ  >:(
Pamiętam jedną rozmowę kiedyś gdy jedna pani ŚJ powiedziała do drugiej coś w stylu: "ale przecież twój mąż jest niewierzący". A znałem go jako katolika, dość regularnie chodzącego do kościoła. Wtedy mnie to zastanowiło. Dziś już wiem  :-\
Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Nemo w 10 Marzec, 2016, 13:02
Ostracyzm stosuje się nie tylko wobec wykluczonych,
ale wobec członków zboru którzy nie stosują chrześcijańskich zasad w życiu
- np. nie poślubili członka zboru, nie izolują dzieci od świata, nie udzielają się na zebraniach.

Przez wiele lat starałam żyć po chrześcijańsku,
być aktywna w służbie a mimo to doświadczam ostracyzmu.   
Złamałam zasadę by pobierać się tylko w Panu,
wiec do końca życia będę naznaczona i nie ważne że mój mąż jest człowiekiem prawym,
kochającym mężem i ojcem, to jest absolutnie nie ważne!

Pamiętam jak  była w zborze studiowana strażnica na ten temat.
I tam wyjaśniono (padło też wiele kwiecistych komentarzy) że nawet gdyby niewierzący małżonek pozna prawdę to i tak ten który złamał te zasadę odpowie przed samym Jehową :o
Myślałam, że pod ziemie się zapadnę,
żałowałam że przyszłam na to zebranie.
Wtedy kolejna zapaliła mi się lampka  :(
To Ty jesteś "alojzy" czy "alojzyna" ;) ;D
Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: alojzy pompka w 10 Marzec, 2016, 13:06
Nemo  :)  jestem alojzyna :)
Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Nemo w 10 Marzec, 2016, 13:09
Nemo  :)  jestem alojzyna :)
A ja bylem pewny że "alojzy" Wybacz pomyłkę :) ;D
Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Fox w 26 Kwiecień, 2016, 20:34
W najbliższej rodzinie. Czy to znaczy, że chrześcijanie mieszkający razem z wykluczonym członkiem rodziny mają podczas codziennych zajęć unikać rozmów z nim, wspólnych posiłków i przebywania w jego towarzystwie? W Strażnicy z 15 kwietnia 1991 roku w przypisie na stronie 22 wyjaśniono: „Jeżeli w chrześcijańskiej rodzinie ktoś zostaje wykluczony, może dalej uczestniczyć w zwykłych, codziennych zajęciach i obowiązkach domowych”. Zatem to członkowie rodziny muszą zadecydować, jak dalece wykluczony będzie mógł uczestniczyć we wspólnych posiłkach czy zajęciach domowych. Nie chcieliby jednak, by inni bracia odnosili wrażenie, że po wykluczeniu nic się nie zmieniło.

Ja bezpośrednio po odłączeniu zostałem przez rodzinę wykluczony całkowicie z posiłków i jakichkolwiek normalnych kontaktów. Nie mogłem liczyć na obiad ze wszystkimi, ale też nie mogłem poprosić kogoś, że jak idzie to sklepu to żeby coś mi przy okazji kupił. Najbardziej ekstremalną sytuację miałem kiedy w zeszłym roku miałem grypę i nie mogłem nikogo poprosić o to by skoczył mi do apteki po leki. Ostatecznie musiałem zadzwonić do koleżanki, która specjalnie do mnie przyjechała by mi wykupić receptę. Obecnie po około roku od odłączenia jest lepiej. Z matką mam normalne kontakty, chyba przez tą szopkę w domu zaczęła mieć powoli dosyć organizacji, bo kilka razy kłóciła się z resztą rodziny w mojej obronie. Ojciec stopniowo chyba się łamie, bo czasem porozmawiamy albo poczęstuje mnie obiadem, który gotuje, raz nawet mnie zaprosił na ryby. Ostatnio usłyszałem od niego, żebym pamiętał, że mimo wszystko nadal jestem jego synem i przeprasza za wiele skrajności, ale też że muszę zrozumieć, że bóg jest jednak dla niego ważniejszy. Czyli postępy jakieś są. Dziadkowie (z którymi mieszkamy) nadal traktują mnie jak trędowatego - nie odpowiadają na pytania, wychodzą z pokoju/kuchni kiedy ja tam wejdę. A mój brat, który z nami nie mieszka stwierdził, że dla niego umarłem i od tamtej pory nie odezwał się do mnie ani słowem. Czyli to tyle w kwestii nie rozbijania rodzin i tego, że odłączony mieszkający pod jednym dachem z rodziną świadków może liczyć na inne traktowanie...
Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Blizna w 26 Kwiecień, 2016, 20:54

I tam wyjaśniono (padło też wiele kwiecistych komentarzy) że nawet gdyby niewierzący małżonek pozna prawdę to i tak ten który złamał te zasadę odpowie przed samym Jehową :o
Myślałam, że pod ziemie się zapadnę,
żałowałam że przyszłam na to zebranie.
Wtedy kolejna zapaliła mi się lampka  :(

Ale to było w tekście Strażnicy czy w nadinterpretacjach w wypowiedziach zgłaszających się? Pierwsze słyszę o takiej bredni.
Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: lelaceb w 26 Kwiecień, 2016, 20:55
Strażnica luty 2016 str 27

7. Jak pewna siostra pozostała lojalna wobec Boga w trudnej sytuacji?

7 Kwestia wyboru, komu dochować lojalności, może się wyłonić, kiedy bliski krewny zostaje wykluczony. Na przykład siostra o imieniu Anne[1] odebrała telefon od wykluczonej mamy, która chciała ją odwiedzić, ponieważ boleśnie odczuwała to, że rodzina się od niej izoluje. Anne bardzo przeżyła tę prośbę i obiecała mamie odpowiedzieć listownie. Zanim to zrobiła, poszukała kilka zasad biblijnych (1 Kor. 5:11;2 Jana 9-11). W liście życzliwie przypomniała mamie, że to ona sama odcięła się od rodziny wskutek niewłaściwego postępowania i braku skruchy. Siostra ta napisała jeszcze: „Jedynym sposobem na uśmierzenie dokuczającego ci bólu jest powrót do Jehowy” (Jak. 4:8).


Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Nemo w 26 Kwiecień, 2016, 21:00
Fox. A gdzie u twojej rodziny liczenie się z przestrogą z: 1 Tym 5:8 "A jeśli kto nie dba o swoich, a zwłaszcza o domowników, wyparł się wiary i gorszy jest od niewierzącego." ???
Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: PoProstuJa w 26 Kwiecień, 2016, 23:00
Najbardziej ekstremalną sytuację miałem kiedy w zeszłym roku miałem grypę i nie mogłem nikogo poprosić o to by skoczył mi do apteki po leki. Ostatecznie musiałem zadzwonić do koleżanki, która specjalnie do mnie przyjechała by mi wykupić receptę.

Dziadkowie (z którymi mieszkamy) nadal traktują mnie jak trędowatego - nie odpowiadają na pytania, wychodzą z pokoju/kuchni kiedy ja tam wejdę. A mój brat, który z nami nie mieszka stwierdził, że dla niego umarłem i od tamtej pory nie odezwał się do mnie ani słowem.

Słowo daję - "dom wariatów"  :o

Faryzeusze zabraniali leczyć w sabat, a widzę, że wykluczonemu też pomagać nie należy wcale!
Ja nigdy nie miałam tak skrajnych poglądów na postępowanie z wykluczonymi i to chyba logiczne, że drugiemu człowiekowi trzeba pomóc! Ehhh...
Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: M w 26 Kwiecień, 2016, 23:04
Fox - było im pokazać ten sławny artykuł z jw.org (https://www.jw.org/pl/świadkowie-jehowy/faq/kontakty-z-byłymi-członkami/):

Cytuj
A co w sytuacji, gdy wykluczony zostaje mąż, natomiast jego żona i dzieci w dalszym ciągu są Świadkami Jehowy? Chociaż łącząca ich więź duchowa uległa zmianie, to nadal stanowią rodzinę — darzą się uczuciami i utrzymują ze sobą stosunki rodzinne.

Niestety jak Twój przypadek pokazuje, często teoria sobie, a życie sobie.
Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: gangas w 27 Kwiecień, 2016, 00:25
Fox - było im pokazać ten sławny artykuł z jw.org (https://www.jw.org/pl/świadkowie-jehowy/faq/kontakty-z-byłymi-członkami/):

Niestety jak Twój przypadek pokazuje, często teoria sobie, a życie sobie.

 M ale tam każda odpowiedź na zadaną kwestię jest odwrócona.
Czy są tolerancyjni wobec innych religii? Tak ( czytaj nie)
Czy maja listę zakazanych ksiązek i piosenek? nie ( czyt. tak)
Czy uważają się za jedyną prawdziwą religie?
Czy skłaniają innych do zmiany religii?   itd, itd,
Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: KaiserSoze w 27 Kwiecień, 2016, 11:49
Fox - było im pokazać ten sławny artykuł z jw.org (https://www.jw.org/pl/świadkowie-jehowy/faq/kontakty-z-byłymi-członkami/):

Niestety jak Twój przypadek pokazuje, często teoria sobie, a życie sobie.

Mogę zabluźnić? ************, ************, ******************* ***** ** ********!
Ten artykuł z jw.orga doprowadza mnie do szewskiej pasji za każdym razem gdy go widzę!
Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Blizna w 27 Kwiecień, 2016, 12:51
Mogę zabluźnić? ************, ************, ******************* ***** ** ********!
Ten artykuł z jw.orga doprowadza mnie do szewskiej pasji za każdym razem gdy go widzę!

Ta ich nowomowa :P Odwykłam.
Często gdy o tym myślę, zastanawiam się, jak mogłam w tym tkwić w ogóle. To jest tak bardzo sprzeczne z jakąkolwiek logiką i racjonalnym myśleniem.
Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: alojzy pompka w 27 Kwiecień, 2016, 15:52
Ale to było w tekście Strażnicy czy w nadinterpretacjach w wypowiedziach zgłaszających się? Pierwsze słyszę o takiej bredni.

To nie brednia, to fakt.
Miał miejsce w moim zborze.
I to była nadinterpretacja.
Brat Starszy bardzo wymownie podkreślił zasadę 'pobierajcie się w Panu' jako starszak - osoba która się tego dopuściła, a choćby jej małżonek poznał prawdę to i tak będzie odpowiadała przed samym Jehową.
Koniec. Kropka. Normalnie grzech przeciwko Duchowi Świętemu.

Podobny  pogląd  prezentował też NO.
Na wizycie pasterskiej, podczas której miał mnie pokrzepić, wesprzeć ciepłym słowem,
pochwalić za wysiłek i trud jaki wkładam w służbie, w pomocy słabym braciom,
to on mnie bezczelnie rozliczał z przeszłości, jakbym była czarną owcą w zborze, którą trzeba solidnie zganić i zbesztać!!
Zero szacunku, zero miłosierdzia!
I do tego ten błazeński ton!
On tak mnie wkurzył, że mało nie wyleciał z mojego domu. :o :o :o
Miał szczęście, bo pojawił się mój małżonek i jakoś załagodził sytuacje [widział mój dziki wzrok],
po czym wyszedł ze starszym, bo 40 minut minęło.
Po tej fantastycznej wizycie całą noc nie spałam >:(
Poszłam na niedzielne zebranie i powiedziałam starszemu, 
żeby mnie nigdy więcej nie uwzględniał w grafiku wizyt pasterskich.
To była ostatnia, która mnie zdołowała i NIGDY więcej nie pozwolę,
aby młody szczun [dosłownie] który życia nie zna,
nigdy nie pracował na swoje utrzymanie,
dzieci nie wychował, mnie rozliczał, a co to ja jestem?
zabiłam kogoś czy co? Jako chrześcijanka nie zasługuje ani na jedno miłe słowo?
Ja sobie takich wizyt nie życzę!!!
Brat patrzył i gooopio się uśmiechał,
próbował jakoś z tej sytuacji wybrnąć.
Od tamtej pory wizyta NO mi lotto.




Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Inka w 27 Kwiecień, 2016, 16:55
Fox, bardzo współczuję, dla mnie Ci fanatycy zatracili człowieczeństwo. 2 lata remu "przejrzałam na oczy", że tkwimy w sekcie i odizolowałam rodzinę od organizacji, tych ludzi, przestaliśmy chodzić na zebrania. Ja tam byłam "tylko"5lat, ale mąż ok28. W tym roku formalnie odłączyłam się  /napisałam list o odłączeniu/. Wbrew moim obawom mąż podszedł na luzie do mojej decyzji , nawet nie odradzał, absolutnie nic się nie zmieniło między nami, jak już to na lepsze. Jednak te 2lata odseparowania od toksycznej filozofii to dla nas obojga była kwarantanna oczyszczająca umysł. Mąż też sam doszedł po tych 28 latach do własnych wniosków, np. ostracyzm określa jako nieludzki. Rodzina, małżeństwo jest najważniejsze. To świętość. Oczywiście musimy być czujni, bo zło nie śpi.
Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Szitus w 27 Kwiecień, 2016, 20:21
To ŚJ to w końcu sekta czy nie ? Najpierw katolicy mowili mi że to sekta a teraz sami ŚJ też mówią, że to sekta ? Sami już się gubicie w swojej nienawiści ;)
Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: tomek_s w 27 Kwiecień, 2016, 20:34
To ŚJ to w końcu sekta czy nie ? Najpierw katolicy mowili mi że to sekta a teraz sami ŚJ też mówią, że to sekta ? Sami już się gubicie w swojej nienawiści ;)

Skoro jedni i drudzy tak mówią to pewnie tak jest. ;)

http://apologetyka.com/sekty/jehowi/jw_moonies

Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: od-nowa w 27 Kwiecień, 2016, 20:52
To ŚJ to w końcu sekta czy nie ? Najpierw katolicy mowili mi że to sekta a teraz sami ŚJ też mówią, że to sekta ? Sami już się gubicie w swojej nienawiści ;)
Nienawiść? raczej edukacja i z biegiem lat  większa świadomość społeczeństwa dotycząca wyżej wymienionego tematu.
Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Tazła w 27 Kwiecień, 2016, 21:02
Ja bezpośrednio po odłączeniu zostałem przez rodzinę wykluczony całkowicie z posiłków i jakichkolwiek normalnych kontaktów. Nie mogłem liczyć na obiad ze wszystkimi, ale też nie mogłem poprosić kogoś, że jak idzie to sklepu to żeby coś mi przy okazji kupił.

  Doskonale wiem co czułeś. Ja swoich nie nazywam nawet rodziną, to są moi krewni, ludzie z którymi łączą mnie geny i nic więcej.

Może się komuś to wydać okrutne co napisałam, ale gdy ja ,,skamlałam'' o pomoc, gest, dobre słowo, wtedy mnie nie znali. Byli przy mnie ludzie z którymi nie byłam spokrewniona, a czasem nawet całkiem obcy. Więc jak mam mieć jakieś skrupuły?
Nie życzę nikomu źle, nich sobie żyją sami po swojemu, a ja po swojemu.
Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: tomek_s w 27 Kwiecień, 2016, 21:06
Ja bezpośrednio po odłączeniu zostałem przez rodzinę wykluczony całkowicie z posiłków i jakichkolwiek normalnych kontaktów. Nie mogłem liczyć na obiad ze wszystkimi, ale też nie mogłem poprosić kogoś, że jak idzie to sklepu to żeby coś mi przy okazji kupił. Najbardziej ekstremalną sytuację miałem kiedy w zeszłym roku miałem grypę i nie mogłem nikogo poprosić o to by skoczył mi do apteki po leki.

Nawet nie staram sobie tego wyobrazić.

A matczyna miłość?

Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Nemo w 27 Kwiecień, 2016, 21:12
Nawet nie staram sobie tego wyobrazić.

A matczyna miłość?
WTS zastąpił wszelkie ludzkie odruchy, w tym "matczyną miłość". Niestety.
Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Tadeusz w 27 Kwiecień, 2016, 21:14
To ŚJ to w końcu sekta czy nie ? Najpierw katolicy mowili mi że to sekta a teraz sami ŚJ też mówią, że to sekta ? Sami już się gubicie w swojej nienawiści ;)

Zamiast słuchać co ci inni szeptają do ucha - sam zacznij myśleć i analizować  ;)
A wtedy pewnie z wypiekami na twarzy podzielisz się z nami swoimi przemyśleniami  :D
Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: tomek_s w 27 Kwiecień, 2016, 21:24
Miłość ŚJ

https://www.youtube.com/watch?v=Cnw-RwpJQhU

od razu obrona:
Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: od-nowa w 27 Kwiecień, 2016, 21:30
Ja bezpośrednio po odłączeniu zostałem przez rodzinę wykluczony całkowicie z posiłków i jakichkolwiek normalnych kontaktów. Nie mogłem liczyć na obiad ze wszystkimi, ale też nie mogłem poprosić kogoś, że jak idzie to sklepu to żeby coś mi przy okazji kupił. Najbardziej ekstremalną sytuację miałem kiedy w zeszłym roku miałem grypę i nie mogłem nikogo poprosić o to by skoczył mi do apteki po leki. Ostatecznie musiałem zadzwonić do koleżanki, która specjalnie do mnie przyjechała by mi wykupić receptę. Obecnie po około roku od odłączenia jest lepiej.
Również ja współczuję Ci  wyczerpujących emocjonalnie i psychicznie negatywnych przeżyć, których doznałeś od swoich najbliższych.
Po moim odejściu z Org. od męża ŚJ usłyszałam,  że szatan mnie opętał, że mama się w grobie przewróci bo ja odeszłam z organizacji.  Też miałam karę ostracyzmu, jedzenie posiłków osobno, brak pomocy w chorobie, gdzie aby wykupić  lekarstwa z apteki wielokrotnie korzystałam z pomocy przyjaciół/znajomych "ze świata". Mąż powiadomił mnie, że teraz to on może tylko na zwykłe tematy ze mną rozmawiać, a na tematy duchowe absolutnie nie. Czy to nie jest jakaś utopia? Przecież poruszanie tematów duchowych jest istotne w małżeństwie ( i nie tylko), te tematy to emocjonalne wyrażanie siebie, a tu CK zabrania. A tak, to w ogóle nie odzywał się, żadnych rozmów nie było. Tak po roku mąż nieco złagodził karę ostracyzmu wobec mnie, podobnie jak to było u Ciebie.
Wszystkiego Dobrego Ci życzę, szczególnie poprawy stosunków z rodziną.
Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: zaocznie wywalony w 27 Kwiecień, 2016, 22:12
Naprawdę szczerze współczuję tym wszystkim których spotkały tak ciężkie prześladowania i odrzucenie ze strony rodziny.
Mnie - na szczęście - nic takiego nie spotkało>Z rodziną mam dobry kontakt, chociaż pewnie mogą ich za to spotkać nieprzyjemności.
Siostra, chociaż jest ŚJ, nigdy i w żaden sposób nie zmieniła swojego stosunku do mnie i nadal często sie spotykamy, rozmawiamy itd
Moja mama na początku sama nie wiedziała jak się zachowywać - pewnie bała się narazić starszym, ale i nie chciała "podpaść" mojej żonie i córce.
Po dość krótkim czasie wszystko wróciło do normy. Rozmawiamy, odwiedzam ją, nie unikała nawet tematu mojego komitetu i wykluczenia.
Tak więc naprawdę wszystko zależy od ludzi i ich podejścia.
Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: gangas w 03 Maj, 2016, 23:24
Naprawdę szczerze współczuję tym wszystkim których spotkały tak ciężkie prześladowania i odrzucenie ze strony rodziny.
Mnie - na szczęście - nic takiego nie spotkało>Z rodziną mam dobry kontakt, chociaż pewnie mogą ich za to spotkać nieprzyjemności.
Siostra, chociaż jest ŚJ, nigdy i w żaden sposób nie zmieniła swojego stosunku do mnie i nadal często sie spotykamy, rozmawiamy itd
Moja mama na początku sama nie wiedziała jak się zachowywać - pewnie bała się narazić starszym, ale i nie chciała "podpaść" mojej żonie i córce.
Po dość krótkim czasie wszystko wróciło do normy. Rozmawiamy, odwiedzam ją, nie unikała nawet tematu mojego komitetu i wykluczenia.
Tak więc naprawdę wszystko zależy od ludzi i ich podejścia.

To prawda dlatego mamy bardzo różne odczucia względem śJ Miałem podobnie a nawet lepiej.
Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: tomek_s w 03 Maj, 2016, 23:29
Naprawdę szczerze współczuję tym wszystkim których spotkały tak ciężkie prześladowania i odrzucenie ze strony rodziny.
Mnie - na szczęście - nic takiego nie spotkało
>Z rodziną mam dobry kontakt, chociaż pewnie mogą ich za to spotkać nieprzyjemności.
Siostra, chociaż jest ŚJ, nigdy i w żaden sposób nie zmieniła swojego stosunku do mnie i nadal często sie spotykamy, rozmawiamy itd
Moja mama na początku sama nie wiedziała jak się zachowywać - pewnie bała się narazić starszym, ale i nie chciała "podpaść" mojej żonie i córce.
Po dość krótkim czasie wszystko wróciło do normy. Rozmawiamy, odwiedzam ją, nie unikała nawet tematu mojego komitetu i wykluczenia.
Tak więc naprawdę wszystko zależy od ludzi i ich podejścia.

Skóra cierpnie.

Myślałem, że to nieliczne przypadki. Gdzieś tam wyczytane.
Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Szyszoonia w 04 Maj, 2016, 10:50
Skóra cierpnie.

Myślałem, że to nieliczne przypadki. Gdzieś tam wyczytane.
Tomek jestes tu juz chyba wystarczajaco dlugo, zeby wiedziec, ze niestety, ale do rzadkosci to naleza normalne stosunki miedzy odlaczonymi lub wykluczonymi a reszta rodziny. W przewazajacej wiekszosci mamy do czynienia z calkowitym odrzuceniem. I nie sadze, zeby kiedykolwiek zasady traktowania exow sie zmienilo. W koncu jest to jeden z najskuteczniejszych straszakow uzywanych przez WTS, dzieki ktoremu wielu tkwi w org. nawet jesli zdaja sobie sprawe z tego, ze to nie jst dla nich wlasciwe miejsce. Bo nawet jesli rozstanie z WTSem nie musi byc trauma, to juz perspektywa straty rodziny na pewna tak.
Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Tadeusz w 04 Maj, 2016, 12:05
Utrata rodziny i przyjaciół jest bardzo skutecznym straszakiem.
I takim samym motorem do "powrotu" do organizacji.
Bóg nie ma z tym nic wspólnego  >:(
Ot po prostu wycierają sobie nim mordę dla zwiększenia efektu  :-\
Praktyka znana praktycznie w historii (i nie tylko) każdej religii  :(
Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Fox w 24 Lipiec, 2016, 23:39
Dziękuję wszystkim za odpowiedzi do mojego postu.
Muszę też podzielić się z wami nowiną. Od czasu mojego ostatniego posta wszystko się wywróciło w moim domu do góry nogami. Największy miał w tym udział najnowszy kongres (zwłaszcza puszczane te filmiki), po którym wybuchła niezła burza.
Po pierwsze moja matka nie wytrzymała i dwa tygodnie temu oficjalnie się odłączyła. Chodzi obecnie do psychiatry i na terapię grupową, bo całe życie w organizacji całkowicie ją zniszczyło. Odkąd nie mieszkamy już wspólnie z ojcem i dziadkami po raz pierwszy zaczęła wyrażać swoje jakiekolwiek potrzeby. A nawet teraz zauważam, że często jeśli wprost się jej o coś nie spytam, to odruchowo próbuje się dostosować do mnie zamiast mówić co myśli (nawet w takich banałach jak domowe zakupy). Coś potwornego. Za to cieszę się, że się uwolniła i mam nadzieję, że uda się jej pozbierać.
Po drugie... No właśnie - koniec wspólnego mieszkania. Pierwsi wyprowadzili się dziadkowie, którzy od dawna już to planowali, a teraz mieli dobry pretekst. Dwa tygodnie temu wyprowadził się mój ojciec, na którym zgromadzenie zrobiło wielkie wrażenie. Oznajmił, że musi zmienić swoje życie, podjąć pewne decyzje i tak dalej. Na dodatek odłączenie się mojej matki zaogniło całą sytuację. Każdy niezbędny kontakt kończy się tragicznie, bo wciąż są pretensje albo do mnie, albo do mojej matki.
Po trzecie - wielkie zaskoczenie. Tydzień temu zadzwoniła do mnie moja babcia (przez zdecydowaną większość mojego życia najbardziej fanatyczny Świadek jakiego znałem). Rozmawiała ze mną ponad 2 godziny, mówiła również o zgromadzeniu - o tym, że do tych filmików trzeba mieć dystans, bo są dość przerysowane (użyła fajnego określenia, że mają być uproszczone by dobrze trafiać do ludzi) i we wszystkim trzeba zachowywać zdrowy rozsądek. Nawet mnie zaprosiła na obiad byśmy mogli spokojnie porozmawiać. (Tutaj kolejna niespodzianka, bo pamiętała o moich przekonaniach i obiad był bez mięsa ;)) I faktycznie porozmawialiśmy. Od tamtego czasu nawet zaczęła regularnie dzwonić. Nie wiem czy mój ojciec i dziadek o tym wiedzą, ale bardzo mnie to zaskoczyło.
Po czwarte... Nagle odzyskałem rodzinę, z którą całe życie nie miałem kontaktu, bo to źli fanatycy. Kiedyś już dość dawno napisałem do nich list (tradycyjny, bo nie mieliśmy nawet do nich telefonu). Skontaktował się ze mną mój dziadek, którego potwornie demonizowano w domu, ponieważ jest poganinem (dosłownie - czci naturę). Pojechałem do dziadka, babci, a potem poznałem po raz pierwszy w życiu swoich wujków, ciotki, kuzynów, a nawet prababcię. :) Przeżycie bardzo pozytywne, zwłaszcza gdy jeden z kuzynów opowiedział mi, że też był kiedyś świadkiem. Odszedł jednak tuż przed chrztem - miał wyznaczoną datę, ale na szczęście zrezygnował. Przeżycie niesamowite. Jeszcze zanim sytuacja w domu się wyklarowała zarówno babcia, dziadek, wujek i dwie ciotki proponowali mi, że mogę się do nich przeprowadzić.

Więc jak widać trochę refleksji odnośnie rozbijania rodzin przez Świadków Jehowy.
Rodzina "ze świata", którą całe życie przedstawiano jako dowód na to, że to nie Świadkowie rozbijają rodziny tylko (tu wstawić odpowiednio: katolicy, prawosławni, poganie, agnostycy, itp) okazała się naprawdę bardzo pozytywna. Rodziny rozbija fanatyzm Świadków Jehowy, a najbardziej destrukcyjny okazał się ostatni kongres. Naprawdę - rejestrując się na tym forum i pisząc kilka swoich historii nie spodziewałem się nawet, że w tak krótkim czasie tyle się zmieni. Sądziłem raczej, że stopniowo relacje zaczną się poprawiać... a tu wielkie zaskoczenie.
Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: PoProstuJa w 26 Lipiec, 2016, 00:03
Dziękuję wszystkim za odpowiedzi do mojego postu.
Muszę też podzielić się z wami nowiną. Od czasu mojego ostatniego posta wszystko się wywróciło w moim domu do góry nogami. Największy miał w tym udział najnowszy kongres (zwłaszcza puszczane te filmiki), po którym wybuchła niezła burza.
Po pierwsze moja matka nie wytrzymała i dwa tygodnie temu oficjalnie się odłączyła. Chodzi obecnie do psychiatry i na terapię grupową, bo całe życie w organizacji całkowicie ją zniszczyło. Odkąd nie mieszkamy już wspólnie z ojcem i dziadkami po raz pierwszy zaczęła wyrażać swoje jakiekolwiek potrzeby. A nawet teraz zauważam, że często jeśli wprost się jej o coś nie spytam, to odruchowo próbuje się dostosować do mnie zamiast mówić co myśli (nawet w takich banałach jak domowe zakupy). Coś potwornego. Za to cieszę się, że się uwolniła i mam nadzieję, że uda się jej pozbierać.
Po drugie... No właśnie - koniec wspólnego mieszkania. Pierwsi wyprowadzili się dziadkowie, którzy od dawna już to planowali, a teraz mieli dobry pretekst. Dwa tygodnie temu wyprowadził się mój ojciec, na którym zgromadzenie zrobiło wielkie wrażenie. Oznajmił, że musi zmienić swoje życie, podjąć pewne decyzje i tak dalej. Na dodatek odłączenie się mojej matki zaogniło całą sytuację. Każdy niezbędny kontakt kończy się tragicznie, bo wciąż są pretensje albo do mnie, albo do mojej matki.
Po trzecie - wielkie zaskoczenie. Tydzień temu zadzwoniła do mnie moja babcia (przez zdecydowaną większość mojego życia najbardziej fanatyczny Świadek jakiego znałem). Rozmawiała ze mną ponad 2 godziny, mówiła również o zgromadzeniu - o tym, że do tych filmików trzeba mieć dystans, bo są dość przerysowane (użyła fajnego określenia, że mają być uproszczone by dobrze trafiać do ludzi) i we wszystkim trzeba zachowywać zdrowy rozsądek. Nawet mnie zaprosiła na obiad byśmy mogli spokojnie porozmawiać. (Tutaj kolejna niespodzianka, bo pamiętała o moich przekonaniach i obiad był bez mięsa ;)) I faktycznie porozmawialiśmy. Od tamtego czasu nawet zaczęła regularnie dzwonić. Nie wiem czy mój ojciec i dziadek o tym wiedzą, ale bardzo mnie to zaskoczyło.
Po czwarte... Nagle odzyskałem rodzinę, z którą całe życie nie miałem kontaktu, bo to źli fanatycy. Kiedyś już dość dawno napisałem do nich list (tradycyjny, bo nie mieliśmy nawet do nich telefonu). Skontaktował się ze mną mój dziadek, którego potwornie demonizowano w domu, ponieważ jest poganinem (dosłownie - czci naturę). Pojechałem do dziadka, babci, a potem poznałem po raz pierwszy w życiu swoich wujków, ciotki, kuzynów, a nawet prababcię. :) Przeżycie bardzo pozytywne, zwłaszcza gdy jeden z kuzynów opowiedział mi, że też był kiedyś świadkiem. Odszedł jednak tuż przed chrztem - miał wyznaczoną datę, ale na szczęście zrezygnował. Przeżycie niesamowite. Jeszcze zanim sytuacja w domu się wyklarowała zarówno babcia, dziadek, wujek i dwie ciotki proponowali mi, że mogę się do nich przeprowadzić.

Więc jak widać trochę refleksji odnośnie rozbijania rodzin przez Świadków Jehowy.
Rodzina "ze świata", którą całe życie przedstawiano jako dowód na to, że to nie Świadkowie rozbijają rodziny tylko (tu wstawić odpowiednio: katolicy, prawosławni, poganie, agnostycy, itp) okazała się naprawdę bardzo pozytywna. Rodziny rozbija fanatyzm Świadków Jehowy, a najbardziej destrukcyjny okazał się ostatni kongres. Naprawdę - rejestrując się na tym forum i pisząc kilka swoich historii nie spodziewałem się nawet, że w tak krótkim czasie tyle się zmieni. Sądziłem raczej, że stopniowo relacje zaczną się poprawiać... a tu wielkie zaskoczenie.

Widzę Fox, że u Ciebie zmiany o 180 stopni dosłownie! I nie tylko u Ciebie, ale u Twojej mamy też.
Fajnie, że zacząłeś się integrować z rodziną. Nagle okazało się bowiem, że "nie taki diabeł straszny ("pogańska" rodzina) jak Ci ją malowano przez całe życie przez rodzinę "w prawdzie".

Życzę Tobie oraz Twojej Mamie wszystkiego co najlepsze! Żeby się wam dobrze układało... i kto wie...? Może nastąpi kolejna rewolucja i kiedyś będziecie zjednoczeni jako rodzina z ojcem i dziadkami!

W ogóle kiedy przeczytałam ten Twój przykład jak byłeś chory i musiałeś dzwonić do koleżanki żeby kupiła Ci lekarstwa, choć mieszkałeś z rodziną pod jednym dachem, to byłam zszokowana. Chyba ze dwa razy opowiadałam ten przykład mojemu mężowi.
No i właśnie takie przykłady - z życia wzięte - pokazały mi obraz organizacji, którego nie znałam. I ten obraz naprawdę mnie przeraził! Już nic mnie nie trzyma w organizacji.. ale czekam na jakiś odpowiedni moment żeby w swoim życiu zrobić rewolucję i się odłączyć... Nie wiem co to będzie za moment... życie pokaże.
Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Exodus w 27 Lipiec, 2016, 00:28
Słowo daję - "dom wariatów"  :o

Faryzeusze zabraniali leczyć w sabat, a widzę, że wykluczonemu też pomagać nie należy wcale!
Ja nigdy nie miałam tak skrajnych poglądów na postępowanie z wykluczonymi i to chyba logiczne, że drugiemu człowiekowi trzeba pomóc! Ehhh...
Uśmiechnąłem się w tym momencie PoProstuJa  :) Tak bardzo szczerze ! Kiedyś powiedziałem te same słowa starszemu który ze mną studiował ! A co to ma być?  Co to jest? Dom WARIATÓW??? 
Opiszę to innym razem.
A wracając do tego wątku: W tą niedzielę jestem na giełdzie gdzie jest dosłownie wszystko czyli mydło i powidło. Widzę dawnego brata który ma stoisko z używanym RTV  Salam alejkum krzyczę z daleka  :) a On wiedząc , kto idzie odpowiada : `alejkum salam" :)
Będąc już sam na sam mówię do niego : Powiedz proszę jak to jest z tym ostracyzmem bo w sumie jest to mi obcy temat. Otworzyłem oczy teraz bo wiesz jestem na forum A on : Pamiętasz jak długo się znamy?
 No pewnie! Odpowiadam i dodaję-Nasz nowy hotel pracowniczy 1986 rok ( pierwsza moja praca- Baran-ku )
A on : dokładnie. Już wtedy pomału czułem że to nie to choć byłem jeszcze taki gorliwy
Przyszedł jednak moment , że powiedziałem Odchodzę . Teraz ci powiem COŚ WIĘCEJ !!!Rok temu był pogrzeb mojej Mamy i na pogrzebie, mój brat kiedy wyciągnąłem rękę na przywitanie nie odwzajemnił gestu podania swojej ręki.  Znasz moją siostrę Esterę ? No tak- odpowiadam . Tyle o ile bo wiesz to był krótki moment w ich zborze po reorganizacji. Ale kojarzę . Ona jeszcze jak cię mogę. :( Ale powiedz pytam na odchodne : Dajesz radę , masz znajomych i przyjaciół?. No pewnie! spokojnie przyjacielu... na tamtych ( z WTS-U ) mam MW. !!! ŻE coo? Pytam bo nie zajarzyłem A on : Mam wy...je ane! :)
 
Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Fox w 11 Sierpień, 2016, 10:41
PoProstuJa, dziękuję bardzo za wszystkie miłe słowa.
Co do tamtej sytuacji, to powiem Ci, że czasem sam nie mogę w to uwierzyć, bo Świadkowie zawsze tak zapewniają, że nie rozbijają rodzin i że jak się z kimś mieszka to jest inna sytuacja. Jak widać mówi się jedno, robi się co innego. Nadgorliwość jest gorsza os faszyzmu.
Trzymam za Ciebie kciuki. Sam chciałem odejść dopiero jak wszystko sobie ułożę. To jednak jest olbrzymia rewolucja w życiu. Mam nadzieję, że znajdziesz stosowny moment, w którym uda się przejść tą rewolucję bezboleśnie. :)

Exodus, ciekawa rozmowa. A przykład z pogrzebem naprawdę robi wrażenie...
Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: wind of change w 14 Sierpień, 2016, 20:01
Miałem okazje być dziś na zebraniu. Wts nie poprzestaje w nagonce na wykluczonych i rozbijaniu rodzin. W załączniku fragment dzisiejszego artykułu studium strażnicy. Na pytanie do akapitu 15,16 za podszeptem rodziców zgłosilo się około 5-letnie dziecko. Ech żal mi go...i żal tego słuchać  bo się nirmalnie niedobrze robi...
Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Cielec Kierowniczy w 14 Sierpień, 2016, 20:38
W moim zborze, do tych akapitów komentarza udzieliła młoda mama.
Bezwiednie powtarzała te wszystkie bzdury, jak to trzeba wyrzec się dziecka.
Głupota nie zna granic.
Pomyślałem sobie, czy tak ochoczo w przyszłości zastosuje się do tych rad i odrzuci własne dziecko któremu teraz całuje dupkę.
No ale w akapicie rzekomo wykluczony syn rozumiał, że to nie jest przejaw nienawiści.
Nosz k...a a niby czego jest to przejaw???
Smutne, że większość na zebraniu to teoretycy, których problem osobiście nie dotyka.
Dlatego tak łatwo przychodzi im klepanie bzdur.
Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: wind of change w 14 Sierpień, 2016, 20:50
Oni zawsze w swoich publikacjach podają przykłady osób które potulnie wróciły. Zresztą wiem już teraz że wszystkie te ich historie mogą być zmyślone. To że oficjalnie jeszcze jestem w org. To  efekt ich polityki dotyczący ostracyzmu, niewiadomej reakcji rodziny, albo chęci odsunięcia tego w czasie. Natomiast gdybym został wykluczony przedstawił bym sprawę jasno. Nigdy nie będę chciał i nie wrócę już do tej organizacji...
Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: rzeski w 14 Sierpień, 2016, 20:51
Mnie z żoną zbulwersował akapit 16 i myśl że musisz błagać Jehowę, a kontekst wskazuje ze organizcję, bo uświadamiasz sobie jak bardzo jej potrzebujesz, a tak naprawdę towarzystwa innych, które tracisz przez wykluczenie. To zmusza do wrócenia do organizacji , a nie do Jehowy i ze względu na ludzi ,a nie Jehowę. I myślimy że o to w tym wszystkim chodzi, a reszta to pierdu, pierdu. I jeszcze jedno ,artykuł wzbudzał poczucie winy u osoby skrzywdzonej, że jeśli czuje się skrzywdzona, to znaczy że coś nie tak z nią, bo nie powinna czuć się skrzywdzona. A przecież Biblia jasno określa że w różnych sytuacjach, różnie mamy podchodzić do tej kwestii: można puścić w zapomnienie, czasem sytuacja wymaga wyjaśnienia w cztery oczy, czasem z udziałem osób trzecich itd. A wielu przyjmuje takie myśli bezkrytycznie i potem odbija się to na ich zdrowiu emocjonalnym kiedy duszą w sobie negatywne emocje wywołane przez krzywdziciela, i na dodatek mają poczucie że są niedorozwojami duchowymi. Znam dobrze z obserwacji i własnego doświadczenia jak to działa.
Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Iza w 14 Sierpień, 2016, 20:58

Smutne, że większość na zebraniu to teoretycy, których problem osobiście nie dotyka.
Dlatego tak łatwo przychodzi im klepanie bzdur.
Druga liczna grupa obok teoretyków to hipokryci, którzy nie nie maja żadnych oporów, zeby co innego mowić na zebraniu, a zupełnie co innego reprezentować sobą w życiu .
 Mamy taką  jedna ex-znajomą, która na FB i po rożnych forach,
wypisuje jak to trzeba być zdecydowanym zastosować wskazówki co do wykluczonych,
jakie to Jehowa podał na tegorocznym zgromadzeniu( sic! )
Co nie przeszkadza jej kontaktować się z wykluczona córeczką.
 No, poza tym dla córki jest nadzieja, bo ona wierzy w Organizację i nie jest odstępcą. ;D
Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: gerontas w 14 Sierpień, 2016, 21:11
A u mnie w zborze, kiedy padło pytanie do akapitu 15 i 16, przez naprawdę długą chwilę, ręki nie podniósł nikt. Dopiero jeden starszy uratował sytuację. Dla mnie był to ewidentny sygnał, że to drażliwy temat. Prowadzący natomiast dłużej zatrzymał się nad tymi akapitami. Mam nadzieję, że ta polityka wobec wykluczonych będzie powodem kolejnych wybudzeń. Bo rozum i serce mówi NIE dla takiego traktowania drugiego człowieka a szczególnie własnej rodziny. Nie mieści się to w kategoriach miłości.
Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: NiepokornaHadra w 14 Sierpień, 2016, 21:15
Miałem okazje być dziś na zebraniu. Wts nie poprzestaje w nagonce na wykluczonych i rozbijaniu rodzin. W załączniku fragment dzisiejszego artykułu studium strażnicy. Na pytanie do akapitu 15,16 za podszeptem rodziców zgłosilo się około 5-letnie dziecko. Ech żal mi go...i żal tego słuchać  bo się nirmalnie niedobrze robi...

Nawet nie byłam w stanie dokończyć czytać tych akapitów, na obrzydzenie bierze.
Podziwiam że zachowałeś spokój, jak znam siebie szybko by mnie wzięli na rozmowę w trosce o zbór (jeśli jeszcze bym była in).

Oni zawsze w swoich publikacjach podają przykłady osób które potulnie wróciły. Zresztą wiem już teraz że wszystkie te ich historie mogą być zmyślone. To że oficjalnie jeszcze jestem w org. To  efekt ich polityki dotyczący ostracyzmu, niewiadomej reakcji rodziny, albo chęci odsunięcia tego w czasie. Natomiast gdybym został wykluczony przedstawił bym sprawę jasno. Nigdy nie będę chciał i nie wrócę już do tej organizacji...

Myślę podobnie. Już od jakiegoś czasu zastanawiam się ile jest prawdy w tym wszystkim, czy jest chociaż odrobinę prawdy.
Strasznie mnie irytuje że wszystko jest przedstawione ze strony rodziny w organizacji, ze strony osoby wykluczonej aż bije pokora. Niestety to rodzina 'in' została pokrzywdzona, oni mają złe samopoczucie, nieprzespane/przepłakane noce, bo tęsknią do bliskiej osoby. Osoba wykluczona mino ostracyzmu, wiedzy że dla rodziny jakby był martwy ma się dobrze, świetnie sypia, życie płatkami róż usiane. Niedobrze mi się zrobiło.
Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: rzeski w 14 Sierpień, 2016, 21:20
Ten artykuł to tak naprawdę gra wstępna do następnych artykułów zachęcających do nie koncentrowania się na grzechach i błędach tych którzy przewodzą. Ciekawe że argumentacja będzie oparta na przykładach opisanych w Biblii które pokazują że Bóg jest rzeczywiście bezstronny w swoich sądach i nie obawiał się zgorszenia wśród swoich sług nakazując ujawniać takie sytuacje , i to za życia tych których to dotyczyło. Jehowa pokazał w ten sposób że nie ma dla niego tematów tabu, nawet jeśli dotyczyło to najbardziej znanych Jego sług. A my mamy być naśladowcami Boga. A co pokazuje praktyka WTS-u, wystarczy przeanalizować miłosierdzie i wielkoduszność okazaną Franzowi, jego żonie, Barbarze Anderson i wielu, wielu innym osobom. Chyba kierują się zasadą: nie czyńcie nam jak my czynimy innym.
Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: NiepokornaHadra w 14 Sierpień, 2016, 21:25
Ten artkuł to tak naprawdę gra wstępna do następnych artykułów zachęcających do nie koncentrowania się na grzechach i błędach tych którzy przewodzą.

To się nazywa hipokryzja, tylko siadać i robić notatki.
My Wam wypunktujemy nawet najdrobniejsze przewinienie, ale Wy nie powinniście się koncentrować na grzechach, w końcu jesteśmy niedoskonali.
Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Cielec Kierowniczy w 14 Sierpień, 2016, 21:34
Łatwo przychodzi kanałowi bawić się życiem ludzkim.
Ból, cierpienie, stres, zrujnowane relacje rodzinne.
Dla tych hipokrytów to nic nie znaczy.
Oby spotkał ich sprawiedliwy osąd.
Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: rzeski w 14 Sierpień, 2016, 21:42
Dokładnie tak to wygląda, wystarczy analizować rady i wskazówki podawane szczególnie na łamach "Strażnicy".
Bardzo często wzbudzane jest poczucie winy u trzody: ile ja jeszcze muszę nad sobą pracować, jaki jestem grzeszny, niedoskonały itd. I byłoby ok, w końcu Biblia ma m.in. korygować, wykazywać błędy itd. Ale jak to wygląda gdy mowa o tym co czyni CK: cudowne postanowienie, jesteśmy zachwyceni, czyli wszystko co robi CK jest cudne, piękne i przepiękne... .A jeśli zdarza się błąd:
kierownictwo Jehowy, halsowanie , cudowne nowe światło, jesteśmy wdzięczni za to nowe światło, zapomniałem dodać cudownie wdzięczni, zachwyceni  itd. W Rzymian 10:12 i 18 jest ciekawa myśl o tych którzy sami siebie zalecają i sami siebie chwalą, jak jest napisane : niech cudze usta a nie twe własne cię chwalą.
Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: niewierzacy w 14 Sierpień, 2016, 21:56
Nawet nie byłam w stanie dokończyć czytać tych akapitów, na obrzydzenie bierze.
Podziwiam że zachowałeś spokój, jak znam siebie szybko by mnie wzięli na rozmowę w trosce o zbór (jeśli jeszcze bym była in).

Myślę podobnie. Już od jakiegoś czasu zastanawiam się ile jest prawdy w tym wszystkim, czy jest chociaż odrobinę prawdy.
Strasznie mnie irytuje że wszystko jest przedstawione ze strony rodziny w organizacji, ze strony osoby wykluczonej aż bije pokora. Niestety to rodzina 'in' została pokrzywdzona, oni mają złe samopoczucie, nieprzespane/przepłakane noce, bo tęsknią do bliskiej osoby. Osoba wykluczona mino ostracyzmu, wiedzy że dla rodziny jakby był martwy ma się dobrze, świetnie sypia, życie płatkami róż usiane. Niedobrze mi się zrobiło.

Mają czelność powoływać się na 1 Kor 5:11 !!!

Będę powtarzał pytanie gdzie się da -

Świadkowie Jehowy czy widzicie słowa? "jest zwany bratem"

Czy za czasów Pawła można było być bratem nie będąc wykluczonym i jednocześnie, być:
jawnym rozpustnikiem, chciwcem, bałwochwalcą, rzucającym obelgi, pijakiem, albo zdziercą ?

Tak można było być bratem niewykluczonym, popełniającym w sposób jawny powyższe czyny. Wynika to z poniższego wersetu.

1 Kor 5 (11): Ale teraz piszę wam, żebyście przestali się zadawać z każdym, kto jest zwany bratem, a jest…:

Można odnieś wrażenie, że Strażnica z nie wyjaśnionych przyczyn skreśla znaczenie 3 słów: „kto jest zwany
1 Kor 5 (11): Ale teraz piszę wam, żebyście przestali się zadawać z każdym, kto jest zwany bratem , a jest…:

Czy skreślenie tych 3 słów w praktyce życia codziennego i zastosowanie poprawionej treści jest zgodne z polityka Strażnicy?

Czyż Pawłowi nie chodzi w tym wersecie o obłudników, którzy są niewykluczeni, a są zwanymi braćmi!
Czy wiąże się to z nienawiścią Boga do obłudy?
To z nimi nie należy się zadawać, a nie z chorym duchowo, który został wykluczony.
Jezus powiedział Mt 9: (12): Słysząc ich, rzekł: "Zdrowi nie potrzebują lekarza, tylko niedomagający. 

https://swiadkowiejehowywpolsce.org/index.php?topic=3144.msg46675;topicseen#msg46675

Wyraźnie odczuwam "dobrą zmianę" na wyższy level dystansu i bariery w relacji z rodziną,
po zgromadzeniu
do mnie jako nieczynnego...

MIŁOŚĆ :D



Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: wind of change w 14 Sierpień, 2016, 21:59
Relacja z grila moich rodziców i miejcowego starszego zboru i jej zony. Zajmowanie sie sprawami córek śj jednej rodziny. Jedna dziewczyna  została wykluczona kilka lat temu i tak jej wygodnie... i wyrzuty właśnie pod tym kontem  wobec niej... druga też była wykluczona bo miała chlopa ze świata ale wróciła do org ale też podobno rodzice nie zadowoleni z jakiś powodów, także też nie dobra ..
Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: NiepokornaHadra w 14 Sierpień, 2016, 22:23
Relacja z grila moich rodziców i miejcowego starszego zboru i jej zony. Zajmowanie sie sprawami córek śj jednej rodziny. Jedna dziewczyna  została wykluczona kilka lat temu i tak jej wygodnie... i wyrzuty właśnie pod tym kontem  wobec niej... druga też była wykluczona bo miała chlopa ze świata ale wróciła do org ale też podobno rodzice nie zadowoleni z jakiś powodów, także też nie dobra ..

Widzimy drzazgę w oku brata, ale w swoim belki nie?
Czytam i jestem przerażona.
Nie ważne co zrobią będzie źle, bardzo źle, wiecznie ktoś niezadowolony.
Zadowolić Jehowę, Organizację, starszych, rodziców, a gdzie w tym wszystkim nasze 'ja'?
Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Thialve w 15 Sierpień, 2016, 02:28

Myślę podobnie. Już od jakiegoś czasu zastanawiam się ile jest prawdy w tym wszystkim, czy jest chociaż odrobinę prawdy.
Strasznie mnie irytuje że wszystko jest przedstawione ze strony rodziny w organizacji, ze strony osoby wykluczonej aż bije pokora. Niestety to rodzina 'in' została pokrzywdzona, oni mają złe samopoczucie, nieprzespane/przepłakane noce, bo tęsknią do bliskiej osoby. Osoba wykluczona mino ostracyzmu, wiedzy że dla rodziny jakby był martwy ma się dobrze, świetnie sypia, życie płatkami róż usiane. Niedobrze mi się zrobiło.

Pamiętam jak w jednym czasopiśmie była opisana historia matki mojej koleżanki, z sąsiedniego zboru więc historia była znana. W wieku chyba 10 lat wzięła chrzest, była SUPER pilną pionierką od tego czasu aż poszła do liceum - poznała inne poglądy, szalejącą młodzież, płeć przeciwną, alko, fajki itp i doszła do wniosku, że w sumie fajna jest ta religia katolicka - niczego się nie zabrania, nikt cię nie osądza jak coś zrobisz i jeszcze dostajesz mnóstwo prezentów z wielu okazji. Z dnia na dzień została SUPER katoliczką, ŚDM, oazy a po kryjomu imprezy, mnóstwo alkoholu i różnych facetów. Bawiła się doskonale do momentu jak na jednej z takich imprez zaszła w ciążę. Na jej szczęście/nieszczęście poroniła, ale miała już na koncie sporo problemów z policją, zdrowotnych etc. a gdzie najlepiej się zajmą jak nie w zborze? Wróciła, problemy pod dywan i została gwiazdą i na zgromadzeniach i kongresach wywiady ochy achy.
Jej historia opisana była mniej więcej tak, że w młodym wieku straciła zapał co wykorzystał szatan kiedy popadła w nieodpowiednie towarzystwo, a kiedy przejrzała na oczy jacy są ludzie w świecie powróciła do jedynego Boga jak syn marnotrawny.. Btw aktualnie jest wykluczona i znana wśród mężczyzn na osiedlu..
Szkoda mi jej w sumie bo za szybko podjęła decyzję na całe życie, a rodzice zamiast pomyśleć za dziecko to tacy dumni z siebie i z niej  ;/
Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: accurate w 15 Sierpień, 2016, 02:52
Mają czelność powoływać się na 1 Kor 5:11 !!!

Będę powtarzał pytanie gdzie się da -

Świadkowie Jehowy czy widzicie słowa? "jest zwany bratem"

Czy za czasów Pawła można było być bratem nie będąc wykluczonym i jednocześnie, być:
jawnym rozpustnikiem, chciwcem, bałwochwalcą, rzucającym obelgi, pijakiem, albo zdziercą ?

Tak można było być bratem niewykluczonym, popełniającym w sposób jawny powyższe czyny. Wynika to z poniższego wersetu.

1 Kor 5 (11): Ale teraz piszę wam, żebyście przestali się zadawać z każdym, kto jest zwany bratem, a jest…:

Można odnieś wrażenie, że Strażnica z nie wyjaśnionych przyczyn skreśla znaczenie 3 słów: „kto jest zwany
1 Kor 5 (11): Ale teraz piszę wam, żebyście przestali się zadawać z każdym, kto jest zwany bratem , a jest…:

Czy skreślenie tych 3 słów w praktyce życia codziennego i zastosowanie poprawionej treści jest zgodne z polityka Strażnicy?

Czyż Pawłowi nie chodzi w tym wersecie o obłudników, którzy są niewykluczeni, a są zwanymi braćmi!
Czy wiąże się to z nienawiścią Boga do obłudy?
To z nimi nie należy się zadawać, a nie z chorym duchowo, który został wykluczony.
Jezus powiedział Mt 9: (12): Słysząc ich, rzekł: "Zdrowi nie potrzebują lekarza, tylko niedomagający. 

https://swiadkowiejehowywpolsce.org/index.php?topic=3144.msg46675;topicseen#msg46675

Wyraźnie odczuwam "dobrą zmianę" na wyższy level dystansu i bariery w relacji z rodziną,
po zgromadzeniu
do mnie jako nieczynnego...

MIŁOŚĆ :D

"Słowa i czyny nic nie znaczą ,liczą się uczucia"

George Orwell -Rok 1984
Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: lupus w 15 Sierpień, 2016, 23:07


Oni zawsze w swoich publikacjach podają przykłady osób które potulnie wróciły. Zresztą wiem już teraz że wszystkie te ich historie mogą być zmyślone.
Jak wiemy efekt psychologiczny musi być. Nieważne czy to prawda, czymś trzeba zastraszyć. To jest okropne. Poza tym mało kto z nich zauważa, że w tych przykładach często ci ludzie wracają do organizacji nie dla Boga, tylko dlatego, że brakuje im kontaktu z rodziną. (było to kiedyś w którejś Strażnicy, tylko nie pamiętam w której).




Mnie - na szczęście - nic takiego nie spotkało>Z rodziną mam dobry kontakt, chociaż pewnie mogą ich za to spotkać nieprzyjemności.
Siostra, chociaż jest ŚJ, nigdy i w żaden sposób nie zmieniła swojego stosunku do mnie i nadal często sie spotykamy, rozmawiamy itd
Moja mama na początku sama nie wiedziała jak się zachowywać - pewnie bała się narazić starszym, ale i nie chciała "podpaść" mojej żonie i córce.
Po dość krótkim czasie wszystko wróciło do normy. Rozmawiamy, odwiedzam ją, nie unikała nawet tematu mojego komitetu i wykluczenia.
Tak więc naprawdę wszystko zależy od ludzi i ich podejścia.

Bardzo zależy od ludzi. Moja babcia, mimo że jest SJ to uważa, że rodzina to rodzina i koniec. Religia nie ma prawa jej rozdzielić. I rzeczywiście, jak uważa tak robi -- mimo że mieszkam w innym mieście, to często do siebie telefonujemy, ba, a nawet i dyskutujemy czasem na temat machlojek CK, a i czasem ona sama mówi co tam w byłym zborze moim zauważa za anomalie :)
 Za to moja mama ma  inne podejście,
 próbowała wywrzeć, bym powiadomił zbór o odłączeniu się (nie zrobiłem tego do tej pory, uważam że nic im nie jestem winien) , chociaż ostatnio coś jej przestało na tym zależeć... Ale straszony zerwaniem kontaktów byłem mocno.



Tapnięte z mobilnioka

Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Tazła w 16 Sierpień, 2016, 10:27
Jak wiemy efekt psychologiczny musi być. Nieważne czy to prawda, czymś trzeba zastraszyć. To jest okropne. Poza tym mało kto z nich zauważa, że w tych przykładach często ci ludzie wracają do organizacji nie dla Boga, tylko dlatego, że brakuje im kontaktu z rodziną. (było to kiedyś w którejś Strażnicy, tylko nie pamiętam w której).


 Boją się ludzi, a nie Boga. Ciekawi mnie jedno, choć są tego świadomi, ale nie mówią o tym zbyt głośno tzn , że co nie ma sprawy?
Nie przyjdzie nikomu do głowy, że ten na górze widzi to wszystko i może się ,,obrazić" i ich podsumować?


Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Weteran w 16 Sierpień, 2016, 11:41
Jak wiemy efekt psychologiczny musi być. Nieważne czy to prawda, czymś trzeba zastraszyć. To jest okropne. Poza tym mało kto z nich zauważa, że w tych przykładach często ci ludzie wracają do organizacji nie dla Boga, tylko dlatego, że brakuje im kontaktu z rodziną. (było to kiedyś w którejś Strażnicy, tylko nie pamiętam w której).

Strażnica z 15. 06. 2013, artykuł pt. „Dawaj się kształtować karceniu od Jehowy”, par. 17.

Kolejnym rodzajem skarcenia od Jehowy jest wykluczenie. Chroni ono zbór przed złymi wpływami i może pomóc grzesznikowi zdobyć się na skruchę (1 Kor. 5:6, 7, 11). Robert był poza zborem blisko 16 lat. W tym okresie jego rodzice i rodzeństwo niezachwianie i lojalnie trzymali się biblijnej wskazówki, by nie utrzymywać kontaktów z grzesznikiem, a nawet się z nim nie witać. Kilka lat temu Robert został przyłączony i robi wspaniałe postępy duchowe. Gdy zadano mu pytanie, co skłoniło go, by powrócił do Jehowy i jego ludu po tak długim czasie, odpowiedział, ze wpłynęła na niego postawa rodziny. „Gdyby krewni utrzymywali ze mną choćby nikły kontakt — powiedzmy, interesowali się, jak mi leci — ta mała dawka ich towarzystwa satysfakcjonowałaby mnie; wtedy pragnienie przebywania z nimi zapewne nie stałoby się czynnikiem pobudzającym do powrotu do Boga.

Pisałęm o tym tutaj:
http://rozpoznacieichpoichowocach.blogspot.com/2014/06/powrot-do-boga.html

W tych „zachęcających” przykładach ciągle Bóg=organizacja=rodzina będąca ŚJ. Manipulacja łatwa do rozszyfrowania, ale jak widać – nie dla wszystkich.
Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: gerontas w 16 Sierpień, 2016, 12:36
Weteran, wielkie dzięki za umieszczenie tego cytatu ze Strażnicy w tym miejscu. Żeby odczytać manipulacje WTS-u należy czytać między wierszami lub krytycznie analizować tekst. Wielu świadków Jehowy nie podejmuje się takiego podejścia do Strażnicy czy innych publikacji Towarzystwa. Ja, kiedy zacząłem się wybudzać, dopiero wtedy dostrzegałem tą manipulację.

Brałem udział w komitetach o przyłączenie do zboru. Osoby, które starają się o przyłączenie piszą w liście, że pragną wrócić do Jehowy ale tak naprawdę głównym motywem powrotu do zboru jest brak kontaktu z rodziną, przyjaciółmi czy bliższego kontaktu z ludźmi na zebraniach (czyli organizacją). Ten przykład ze strażnicy i wiele innych ewidentnie pokazują, że to prawda. Nie miłość do Boga (chęć podobania się mu) i bliźniego jest podstawowym i najważniejszym motywem powrotu do organizacji.

Według mnie mechanizm wykluczania i ostracyzmu działa tak:
"Jesteś niepodporządkowany "niewolnikowi" bo mówi tak i tak, a ty postępujesz inaczej. Dlatego wykluczamy Cię ze zboru, a ostracyzm spowoduje, że przyjdziesz do nas na kolanach z błaganiem o przyłączenie. A spróbuj jeszcze raz zrobić coś nie po naszej myśli to zobaczysz, znowu pozbawimy Cię rodziny."
To jest mechanizm strachu, który wymusza całkowite podporządkowanie organizacji. Ci na górze tej sekty nieźle to sobie wszystko obmyślili.
Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Weteran w 16 Sierpień, 2016, 13:05
Nie miłość do Boga (chęć podobania się mu) i bliźniego jest podstawowym i najważniejszym motywem powrotu do organizacji...

Jeśli ktoś właśnie z MIŁOŚCI DO BOGA odchodzi, bo widzi w tej organizacji urąganie Bogu, to jak miałby WRÓCIĆ z miłości do Niego??? Tylko w grę może wchodzić rodzina, obawa przed np. utrata pracy, czy brak towarzystwa. Ale współczuję każdemu, kto znając „prawdę o prawdzie” decyduje się – z naprawdę dla niego ważnych względów życiowych – na takie harakiri >:(

A wracająć do paragrafu ze Strażnicy – nie jestem w stanie pojąć, jak rodzice mogą dobrowolnie odciąć się od swojego dziecka, i to na 16 lat :'( :'( :'(
Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: lupus w 16 Sierpień, 2016, 13:22
Strażnica z 15. 06. 2013, artykuł pt. „Dawaj się kształtować karceniu od Jehowy”, par. 17.

Kolejnym rodzajem skarcenia od Jehowy jest wykluczenie. Chroni ono zbór przed złymi wpływami i może pomóc grzesznikowi zdobyć się na skruchę (1 Kor. 5:6, 7, 11). Robert był poza zborem blisko 16 lat. W tym okresie jego rodzice i rodzeństwo niezachwianie i lojalnie trzymali się biblijnej wskazówki, by nie utrzymywać kontaktów z grzesznikiem, a nawet się z nim nie witać. Kilka lat temu Robert został przyłączony i robi wspaniałe postępy duchowe. Gdy zadano mu pytanie, co skłoniło go, by powrócił do Jehowy i jego ludu po tak długim czasie, odpowiedział, ze wpłynęła na niego postawa rodziny. „Gdyby krewni utrzymywali ze mną choćby nikły kontakt — powiedzmy, interesowali się, jak mi leci — ta mała dawka ich towarzystwa satysfakcjonowałaby mnie; wtedy pragnienie przebywania z nimi zapewne nie stałoby się czynnikiem pobudzającym do powrotu do Boga.

Pisałęm o tym tutaj:
http://rozpoznacieichpoichowocach.blogspot.com/2014/06/powrot-do-boga.html

W tych „zachęcających” przykładach ciągle Bóg=organizacja=rodzina będąca ŚJ. Manipulacja łatwa do rozszyfrowania, ale jak widać – nie dla wszystkich.

Weteran, wielkie dzięki za umieszczenie tego cytatu ze Strażnicy w tym miejscu. Żeby odczytać manipulacje WTS-u należy czytać między wierszami lub krytycznie analizować tekst. Wielu świadków Jehowy nie podejmuje się takiego podejścia do Strażnicy czy innych publikacji Towarzystwa. Ja, kiedy zacząłem się wybudzać, dopiero wtedy dostrzegałem tą manipulację.

Dokładnie ten akapit miałem na myśli, również dzięki za wstawienie.
Dzięki również za linka, dobrze pokazane o co tam dokładnie chodzi:

Cytuj
(cytat z linku, pogrubienie oryginalne)
Jeśli bowiem rzeczony Robert rzeczywiście dopuścił się poważnego grzechu, powinno być coś wiadomo o jego skrusze, szczerej modlitwie o przebaczenie i w konsekwencji faktycznym powrocie do Boga, co niekoniecznie musi być tożsame z powrotem do łączności z organizacją, jak tego chce Strażnica. Ale artykuł milczy na ten temat. Robert po prostu szczerze przyznaje, ze zohydzona przez przywódców z Brooklynu nawet zwykła, ludzka życzliwość byłaby wystarczająca, aby nigdzie nie wracał! Jego pragnieniem był ponowny kontakt z rodziną i tylko ten czynnik sprawił, ze Robert ugiął się pod naporem trwającego kilkanaście lat shunningu.

Idealne podsumowanie.
A gdy kogoś usiłują w to wciągnąć, to na temat praktyki ostracyzmu się milczy, podejrzewam że gdyby od razu ktoś wiedział o tym to czerwona lampka.
---
Do 1981 osoby które same się odłączyły były traktowane po prostu jak osoby "ze świata" (taki ciekawy paradoks, że człowiek ze "świata" teoretycznie jest na lepszej pozycji niż wykluczony /dajmy na to sąsiad, znajomy, do nich przecież i dzień dobry, i parę słów zamienią/)
A potem to zmieniono, nakazano traktować ich jak wykluczonych (strażnica nr 23 z 1981 s 9/10, ak. 16):

Ludzi, którzy przez rozmyślne odrzucenie wiary i nauk Świadków Jehowy pokazują, że „nie byli z nas”, słusznie powinno się traktować tak, jak tych, co zostali wykluczeni ze społeczności za niegodziwe czyny.

Dramat. Po prostu dramat.
Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Weteran w 16 Sierpień, 2016, 13:53
Weteran, wielkie dzięki za umieszczenie tego cytatu ze Strażnicy w tym miejscu. Żeby odczytać manipulacje WTS-u należy czytać między wierszami lub krytycznie analizować tekst. Wielu świadków Jehowy nie podejmuje się takiego podejścia do Strażnicy czy innych publikacji Towarzystwa. Ja, kiedy zacząłem się wybudzać, dopiero wtedy dostrzegałem tą manipulację.

To jest mechanizm strachu, który wymusza całkowite podporządkowanie organizacji. Ci na górze tej sekty nieźle to sobie wszystko obmyślili.

Dokładnie ten akapit miałem na myśli, również dzięki za wstawienie.
Dzięki również za linka, dobrze pokazane o co tam dokładnie chodzi:
Idealne podsumowanie.

Miło mi, że moja kronika na coś się przydaje.

A gdy kogoś usiłują w to wciągnąć, to na temat praktyki ostracyzmu się milczy, podejrzewam że gdyby od razu ktoś wiedział o tym to czerwona lampka.

Milczy się również na temat wykluczenia za poglądy. Gdy przychodziłęm do org. nawet przez myśl mi nie przeszłó, że mogą być inne przyczyny niż opisane w 1 Kor., 5 rozdziale.  Ale i tak dziś rozumiem, że nawet wtedy (w I w.n.e.) brak kontaktu z wykluczonymi był ZALECENIEM, a nie NAKAZEM. I nikt nie tropił w I wieku n.e. tych, którzy z wykluczonymi się kontaktowali. Wynika to jasno z 2 Listu do Koryntian 2:6 (BT):

Niech już takiemu wystarczy, kara, wymierzona przez większość spośród was.

Większość unikała kontaktu z grzesznikiem, ale skoro tak, to MNIEJSZOŚĆ nie. I nikt nie śledził członków tej MNIEJSZOŚCI. Kontakt z kimś lub brak tego kontaktu to OSOBISTA sprawa każdego. I NIC NIKOMU DO TEGO!

Do 1981 osoby które same się odłączyły były traktowane po prostu jak osoby "ze świata" (taki ciekawy paradoks, że człowiek ze "świata" teoretycznie jest na lepszej pozycji niż wykluczony /dajmy na to sąsiad, znajomy, do nich przecież i dzień dobry, i parę słów zamienią/)
A potem to zmieniono, nakazano traktować ich jak wykluczonych (strażnica nr 23 z 1981 s 9/10, ak. 16):

Ludzi, którzy przez rozmyślne odrzucenie wiary i nauk Świadków Jehowy pokazują, że „nie byli z nas”, słusznie powinno się traktować tak, jak tych, co zostali wykluczeni ze społeczności za niegodziwe czyny.

Dramat. Po prostu dramat.

Stałó się tak dlatego, że odłączają się najczęściej osoby, które czynią to z przyczyn doktrynalnych, pozostając nadal ludźmu moralnymi, wierzącymi. I tacy są największym zagrożeniem dla przywódców sekty. Ponieważ dysponują WIEDZĄ, którą mogą przekazać myślącym ŚJ. A jeśli myśląca mniejszość stanie się większością, to skończy sie synekura dla chłopców z Broolynu/Warwick. Czego im szczerze życzę :D :D :D
Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Baran w 16 Sierpień, 2016, 20:31
Kiedyś na forum przerobiłem ten fragment, który zamieścił Weteran. Później przeczytałem to paru osobom jeszcze wtedy nie wybudzonym. Powiedziały wtedy "Widzisz, a Ty się tak czepiasz."
Jak powiedziałem że to prima a prilis bardzo długo milczały. Tu na forum chyba nikt się nie złapał :)

Na dole przeróbka ;)
Cytat:

Tak sobie myślę że trochę się chyba czepiamy tego CK mówiąc, że żle traktują wykluczonych, mi osobiście podoba się to nowe światło, zobaczcie tekst dzienny!!!!

TEKST DZIENNY PIĄTEK 13 LISTOPADA

"A jeśli ktoś wywołał smutek, to zasmucił nie mnie, lecz — żeby nie być zbyt szorstkim w tym, co mówię — do pewnego stopnia was wszystkich. Takiemu człowiekowi wystarczy ta nagana udzielona przez większość, a teraz powinniście mu życzliwie przebaczyć i go pocieszyć, żeby go czasem nie pochłonęło nadmierne zasmucenie.  Dlatego usilnie was zachęcam, abyście potwierdzili swą miłość do niego. Bo w tym też celu piszę, aby poznać wasz dowód na to, czy we wszystkim jesteście posłuszni"

Jednym z rodzajów skarcenia od Jehowy jest wykluczenie. Należy jednak pamiętać że zbór może pomóc grzesznikowi zdobyć się na skruchę (1 Kor. 5:6, 7). Robert był poza zborem blisko 16 lat. W tym okresie jego rodzice i rodzeństwo trzymali się biblijnej wskazówki, by dbać o swoich a zwłaszcza o domowników. Wiedzieli, że jeżeli by tego nie robili to mogli by zostać uznani za gorszych  niż człowiek bez wiary. (1 Tymot 5:8) Kilka lat temu Robert został przyłączony i robi wspaniałe postępy duchowe. Gdy zadano mu pytanie, co skłoniło go, by powrócił do Jehowy i Jego ludu po tak długim czasie, odpowiedział, że wpłynęła na niego postawa rodziny. „Gdyby krewni nie chcieli utrzymywać ze mną kontaktu — powiedzmy, nie interesowali by się, jak mi leci , czy nie chciałbym przyjść na zebranie, pamiątkę, wykład, a może obiad ze wspólną modlitwą nie było by mnie dzisiaj z ludem Jehowy. To oni pobudzili mnie do myślenia swoimi ciągłymi zachętami bo sam bym sobie nie poradził. Ten ogromny wkład ich duchowego towarzystwa oraz prawdziwej miłości stał  się czynnikiem pobudzającym do powrotu do Boga"

P.S Mi się podoba :)
Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: tomek_s w 17 Sierpień, 2016, 21:48
To oni pobudzili mnie do myślenia swoimi ciągłymi zachętami bo sam bym sobie nie poradził. Ten ogromny wkład ich duchowego towarzystwa oraz prawdziwej miłości stał  się czynnikiem pobudzającym do powrotu do Boga"

Ciekawe jak wyglądały te zachęty :)

Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Światus w 18 Sierpień, 2016, 00:36
Gal 4:16 Czy dlatego stałem się waszym wrogiem, że mówiłem wam prawdę?
Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: PoProstuJa w 18 Sierpień, 2016, 00:47
Ostracyzm to nie tylko główna domena Świadków.
Istnieje również w innych religiach, które uważają siebie za chrześcijańskie.

Tutaj jest artykuł o tym jak wygląda wyjście z klasztoru. Historia bardzo podobna do tego co dzieje się po opuszczeniu organizacji ŚJ:

http://kobieta.onet.pl/kiedy-oddalam-habit-nie-mialam-nic-kolezanki-podarowaly-mi-ubrania-zebym-miala-co-na/77y6bx

Czy o takiej miłości do bliźniego mówił Jezus?!
Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: accurate w 18 Sierpień, 2016, 07:08
Gal 4:16 Czy dlatego stałem się waszym wrogiem, że mówiłem wam prawdę?

Można spokojnie wyliczać więcej grup i społeczności zmanipulowanych stosujących ostracyzm np.za pokazywanie nie wygodnej prawdy lub zaplecza i kulis danej grupy lub poddając w wątpliwość prawdy wygłaszane jako rzekomo niepodważalne m.in:
Społeczności zakonne i wszelkie odizolowane grupy religijne
Środowisko medyczne i lekarskie
Naukowcy z tytułami i Elity i środowiska opiniotwórcze , ogolnie  środowisko świata tzw.nauki ( tak tam też są tematy tabu i  nie mówią całej prawdy  :o )
Środowisko prawnicze
Partie i grupy polityczne
Wszelkie tajne stowarzyszenia
Historycy (istnieje historia oficjalna tj.Podręcznikowa i nieoficjalna dla elit )

I wiele innych .

Jest jednak coś co łączy te wszystkie grupy .
Uwaga - jeśli poruszasz temat drażliwy to zaraz zostajesz posądzony o brak równowagi psychicznej . A tak po prostu w środowisku  ,czyli elitarnej i zamkniętej grupie zmanipulowanych ludzi stajesz się z normalnego człowieka  wariatem .
Ale to tylko papier lakmusowy na brak argumentów , bo zawsze jeśli nie ma  argumentów i stoisz przed obalającymi cały system faktami , to najprostsza i prymitywna odpowiedź dla myślących i wątpiących w jakiś system- to wariat, pewnie wierzy też w smoki i krasnoludki itp.  .
Dlatego paradoksalnie czasem żeby być normalnymi , musimy dla niektórych ludzi stać się psychicznie niezrównoważonymi .
Na szczęście nie żyjemy w średniowieczu i kolejne mury upadają a umysły ludzi mają szansę być wolne od manipulacji
.

Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: muminka w 18 Sierpień, 2016, 07:17
Kiedy ja wracałam po siedmiu latach wracałam dla mamy nie dla Boga.
Ostracyzm już nie robi na mnie wrażenia. Nic mi nie mogą zrobić i tak jak powiedział mi mąż prawdziwy przyjaciel zostanie a hiena odejdzie. Odeszły Hieny zrobiło się jakby czyściej na sercu i co? Poznałam cudownych wspaniałych ludzi z różnych ugrupowań religijnych.
Wiadomo każda grupa ma swój wrodzony ostracyzm. Nawet w szkole kiedy byliśmy dziećmi być może kogoś prześladowaliśmy bo nie był jak my czy grupa w jakiej się obracaliśmy.
Tak więc uważam że jako Nowe Ja powinniśmy wyzbyć się tego negatywnego uczucia :P
Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: accurate w 18 Sierpień, 2016, 07:59
Kiedy ja wracałam po siedmiu latach wracałam dla mamy nie dla Boga.
Ostracyzm już nie robi na mnie wrażenia. Nic mi nie mogą zrobić i tak jak powiedział mi mąż prawdziwy przyjaciel zostanie a hiena odejdzie. Odeszły Hieny zrobiło się jakby czyściej na sercu i co?
......

Szkoda tylko że to bardzo często mocno zmanipulowani ale wewnętrznie dobrzy i wartościowi ludzie.
Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Światus w 18 Sierpień, 2016, 14:35
Rożnica polega na tym, że u ŚJ jest to zadekretowane odgórnie.
Gdzie indziej zależy to od człowieka jak cię potraktuje.
Wszędzie trafiają się mendy i wszędzie sa ludzie dobrzy. Obwinianie np. protestantyzmu na podstawie, że widziałem pastora złodzieja jest głupie.
Dlatego lepiej dyskutować o tym co wynika z doktryny, prawdach, fałszach, naukach itd niż o tym, że ksiądz ma kochankę. To jego sprawa a nie twoja.
"Kto jest bez grzechu...".
Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: muminka w 18 Sierpień, 2016, 15:43
Rożnica polega na tym, że u ŚJ jest to zadekretowane odgórnie.
Gdzie indziej zależy to od człowieka jak cię potraktuje.
Wszędzie trafiają się mendy i wszędzie sa ludzie dobrzy. Obwinianie np. protestantyzmu na podstawie, że widziałem pastora złodzieja jest głupie.
Dlatego lepiej dyskutować o tym co wynika z doktryny, prawdach, fałszach, naukach itd niż o tym, że ksiądz ma kochankę. To jego sprawa a nie twoja.
"Kto jest bez grzechu...".

Dokładnie - człowiek jest tylko człowiekiem. Na całe szczęście mamy wbudowane sumienie. Zielone światło powinno się tak samo często zapalać jak czerwona lampka. Nie każdy Śj jest zły tak jak my nie zawsze jesteśmy idealni. Trzeba pracować nad sobą. Ich ostracyzm wynika z nauk jakie są im wpajane. Trzeba im wybaczyć i iść dalej. Przyjdą prędzej niż myślimy
Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: pies berneński w 28 Maj, 2018, 05:43
Mają czelność powoływać się na 1 Kor 5:11 !!!

Będę powtarzał pytanie gdzie się da -

Świadkowie Jehowy czy widzicie słowa? "jest zwany bratem"

Czy za czasów Pawła można było być bratem nie będąc wykluczonym i jednocześnie, być:
jawnym rozpustnikiem, chciwcem, bałwochwalcą, rzucającym obelgi, pijakiem, albo zdziercą ?

Tak można było być bratem niewykluczonym, popełniającym w sposób jawny powyższe czyny. Wynika to z poniższego wersetu.

1 Kor 5 (11): Ale teraz piszę wam, żebyście przestali się zadawać z każdym, kto jest zwany bratem, a jest…:

Można odnieś wrażenie, że Strażnica z nie wyjaśnionych przyczyn skreśla znaczenie 3 słów: „kto jest zwany
1 Kor 5 (11): Ale teraz piszę wam, żebyście przestali się zadawać z każdym, kto jest zwany bratem , a jest…:

Czy skreślenie tych 3 słów w praktyce życia codziennego i zastosowanie poprawionej treści jest zgodne z polityka Strażnicy?

Czyż Pawłowi nie chodzi w tym wersecie o obłudników, którzy są niewykluczeni, a są zwanymi braćmi!
Czy wiąże się to z nienawiścią Boga do obłudy?
To z nimi nie należy się zadawać, a nie z chorym duchowo, który został wykluczony.
Jezus powiedział Mt 9: (12): Słysząc ich, rzekł: "Zdrowi nie potrzebują lekarza, tylko niedomagający. 

https://swiadkowiejehowywpolsce.org/index.php?topic=3144.msg46675;topicseen#msg46675

Kilka razy czytam powyższy tok rozumowania ale nie nadążam.Może ktoś pomoże.
A więc załóżmy,że zastosowali się do wytycznych z wersetu 13:
(13): podczas gdy tych na zewnątrz sądzi Bóg? "Usuńcie niegodziwego spośród siebie". [Przekład Nowego Świata, 1kor 5]
Czyli taki niegodziwy nie jest zwanym bratem i może przychodzić na spotkania religijne gdzie łamano się chlebem?
Wtedy werset 11 by z takim nie jadać nie ma już zastosowania?
Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: dziewiatka w 28 Maj, 2018, 21:10
Apostoł powołał się na księgi mojżeszowe a tam usunięcie niegodziwego spośród siebie oznaczało ,usunięcie spośród żywych.Nie wiem czy pierwsi chrześcijanie posuwali się do takich praktyk.Żyli w społeczeństwie gdzie powszechne było wymierzanie sprawiedliwości kamieniami.Sam Paweł przynajmniej przez część swojego życia był zwolennikiem takich praktyk.Czy Jezus był zwolennikiem usuwania w ten sposób niegodziwych, trudno powiedzieć bo w tej sprawie nie zabrał głosu,ale jako prawowity żyd ,który nie przyszedł zmienić prawa, nawet jednego znaku w tym prawie to pewnie nie miałby nic przeciwko temu by w ten sposób ukarać osoby które zostałyby uznane za niegodziwe.
Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: nocny w 13 Czerwiec, 2018, 11:59
To może chodzi też o traktowanie, jakby go wśród żywych nie było, a nie od razu dosłowne "usunięcie spośród żywych"...?
Tytuł: Odp: Prawda o ostracyżmie w organizacji ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Gwynbleid w 20 Sierpień, 2018, 17:56
Tak, dokładnie to jest obrzydliwe. I smutne jednocześnie. Macie pojęcie ile ludzkich tragedii przez to sie wydarzyło i dzieje sie nadal.... Nasłuchałam sie w ostatnich dniach tylu historii, ze serce mi po prostu pęka.
...prawda. Myślę, że i tak możemy poznać tylko mały procent ludzkich dramatów. Większość tragedii przebiega w milczeniu