zetknąłem się z twierdzeniami że brat starszy nie powinien upominać mężatki bezpośrednio ale powinien zwrócić uwagę mężowi a dopiero mąż powinien zdyscyplinować swoją żonę
zetknąłem się także z twierdzeniami że mężatki nie można nawet przesłuchać na komitecie sądowniczym jeśli jej mąż sobie tego stanowczo nie życzy
Zetknęłam się z czymś takim, że jak masz coś do danej kobiety ze zboru, to nie mówisz jej tego bezpośrednio, tylko jej mężowi. Na przykład kobieta czyimś zdaniem ma za krótką spódniczkę... Nie powiedzą jej tego w twarz, ale idą z tym do męża.
Mi osobiście zdarzyła się sytuacja z kategorii absurdalnej.
Siedziałam na ośrodku pionierskim razem z innymi przy stole. To był wieczor po kolacji, luźne gadki, ludzie ubrani w dresy, ja w jeansy. Siedziałam tuż przy ścianie i widziały mnie z boku tylko pewna nadgorliwa pionierka oraz mój mąż. Pozostali widzieli mnie zza stołu.
I na czym mógł polegać problem? Otóż na tym, że jak się oparłam o stół, to trochę było mi widać plecy. Plus jeszcze miałam jeansy na tyłku, więc lekko odstawały od ciała. Ale tyłka mi widać nie było. Jednak te moje plecy zgorszyły ową pionierkę. I oczywiście mi osobiście nic nie powiedziała... poszła z tym do mojego męża...
Co do komitetu, to też słyszałam o zasadzie, że mąż może być obecny na komitecie żony.
Nie wiem tylko czy jak on powie, że się nie zgadza na komitet, a kobieta coś przeskrobała, to czy będą to zawsze respektować...
Może jest tu jakiś starszy, który komitety robił?!
P.S. Zasady ogólnie idiotyczne!