Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Jestem świadkiem Jehowy... niestety  (Przeczytany 36124 razy)

Offline Sebastian

Odp: Jestem świadkiem Jehowy... niestety
« Odpowiedź #120 dnia: 27 Kwiecień, 2018, 02:12 »
anonimek, czuj się jak u siebie w domu, a docinkami i manią prześladowczą innych userów nie przejmuj się ani trochę.
Cytat: dziewiatka
Sprawa świadków też się rozwiąże po ogłoszeniu pokoju i bezpieczeństwa przyjdzie nagła zagłada i świadka nie będzie spojrzysz na jego miejsce a tu normalny człowiek
:)


Offline vincent

Odp: Jestem świadkiem Jehowy... niestety
« Odpowiedź #121 dnia: 27 Kwiecień, 2018, 09:01 »
Kurde a juz myslalem zeby wrocic do Sali Krolestwa. Tam wszystkich milo witaja ale jednak sytuacja ulegla poprawie i zeszliscie z kolegi Anonimek 😜


Offline Gandalf Szary

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 2 771
  • Polubień: 5137
  • Najbardziej boję się fanatyków.
Odp: Jestem świadkiem Jehowy... niestety
« Odpowiedź #122 dnia: 27 Kwiecień, 2018, 09:39 »
Hej kolego. Można powiedzieć, że też jestem nowy na tym forum. Zaledwie drugi miesiąc. Jeżeli chcesz poznać doktryny naszej organizacji polecam książki Raymonda Franza - ,,Kryzys sumienia" i ,,W poszukiwaniu chrześcijańskiej wolności". Pierwszą książkę wciągnąłem jak ciepłe kluski i jestem podczas czytania drugiej. Z pierwszej dowiesz się dużo o organizacji, doktrynach i sposobie podejmowania decyzji w CK w zakresie głoszonych nauk:). O drugiej jeszcze nic ci napisać nie mogę. Jednakże polecam lekturę i jak świeżak pozdrawiam świeżaka:)   
„Nikt nie jest tak bardzo zniewolony jak ktoś, kto czuje się wolnym, podczas gdy w rzeczywistości nim nie jest”.

Johann Wolfgang Gothe,


Offline Opatowianin

Odp: Jestem świadkiem Jehowy... niestety
« Odpowiedź #123 dnia: 28 Kwiecień, 2018, 08:04 »
Cytuj
Bezustanne zmiany nauk są wręcz znakiem rozpoznawczym ORGANIZACJI ŚWIADKÓW JEHOWY :-\ :-\ :-\

Przypominam sobie studium artykułu (była to druga połowa lat 90.), w którym powołano się na pierwszy numer Strażnicy (z 1879 r.). Prowadzący i odpowiadający byli niezwykle poruszeni trwałością nauk "jedynych prawdziwych chrześcijan" - minęło z górą 100 lat, a przygotowany wtedy "pokarm duchowy" jest nadal aktualny!!! :D :D :D

Rzeczywiście, rewelacja! Doszukano się czegoś w naukach ponoć "prawdziwie chrześcijańskiej" religii, co nie zmieniło się mimo upływu niewiele ponad stu lat!!! ;D ;D ;D ;D ;D A zdaje się, że nauki chrześcijan powinny być oparte na Ewangelii, która nie zmienia się od prawie dwóch tysięcy lat...
« Ostatnia zmiana: 28 Kwiecień, 2018, 08:09 wysłana przez Opatowianin »


Offline anonimek

Odp: Jestem świadkiem Jehowy... niestety
« Odpowiedź #124 dnia: 09 Maj, 2018, 23:47 »
Wracając do tematu historii z mojego pięknego życia, opowiem krótką historyjkę o mojej poprzedniej dziewczynie i przyjacielu, generalnie wszystko zaczęło się w roku 2011 kiedy to poznałem pioniera który przyjechał z innego miejscowosci do naszej, wiadomo po co. Wtedy mając zaledwie 12 lat on był koło 20stki studiował ze mną i wiadomo ciągnął za sobą do org. Z czasem zacząłem dorastać, miałem już około 16-17 lat (aktualnie 19) zaprzyjaźniłem się z nim. O dziwo, pomimo tego że był pionierem można z nim było pogadać na wiele tematów i nawet jak coś się odwaliło nie sprzedawał mnie do starszych, oczywiście nie mówię o grzechach, tylko o rzeczach typu że spotykalem się z tą i tamtą, ogólnie wiadomo jak to chłopaki swoje mieli w głowie. Wszystko się zmieniło pewnego dnia kiedy była impreza, ja wtedy byłem w związku z dziewczyną ze świata (o tym mój przyjaciel nie wiedział, z tym na bank by mnie sprzedał). Ogólnie, nie rozumiem czemu ale w zborach często młode siostrzyczki wyobrażają sobie za wiele kiedy po prostu chcesz być miły. Dałem jej jedynie garnitur bo było jej zimno, po tym wszystkim spotkałem się z nią kilka razy tak o, po czym po prostu przerwałem spotkania bo widziałem że ona sobie za dużo wyobraża w stosunku do mnie. Wtedy rodzice dowiedzieli się od braciszka pewnego że mnie widziano z dziewczyną za rękę. Skubany był niezły bo widziałem gnoja jak z nią szedłem. O 17:41 mnie widział bo patrzyłem na zegarek, a potem sprawdziłem telefon ojca, dzwonił do niego o 17:43 czyli zaraz po tym jak mnie zobaczył... Wtedy zaczęły się dramaty, ta siostrzyczka że zboru odwaliła akcje na caly zbór że narobiłem jej nadziei, a byłem z inną i to że świata i jak to można, a znowusz mój przyjaciel, był związany z przyjaciółką tej siostrzyczki która wyobrażała sobie za wiele. Oczywiście plotki ploteczki, trochę dolozonego od siebie i wiadomo jaki to ja jestem zły. Żeby było śmieszniej, mój "przyjaciel" dzień wcześniej mnie sprzedał do starszych bo zobaczył moje smsy z dziewczyną, ale że na następny dzień już wszystko samo sie wyjaśniło to widocznie nie zdążyli jeszcze że mną pogadać. Wtedy straciłem dokładnie wszystkie przywileje, w zborze nie mogłem robić nic prócz chodzenia do służby, bo robiłem źle i postępowałem źle więc nie zasługiwałem, a w tej małej zaduszonej gównem społeczności kiedy tylko wchodziłem na salę każdy się krzywo patrzył, bo doskonale nawet lepiej ode mnie każdy wiedział co było i co się stało. Kiedy wchodziłem na salę to wychodziłem z auta przed samym rozpoczęciem, a wychodziłem od razu po. Zawsze siadałem z tyłu żeby nie czuć na sobie wzroku innych i tej pogardy. Były dwie rozmowy że starszymi, z dziewczyną zerwałem, kiedy się dowiedzieli ze koniec to odpuścili, od tamtego czasu nikt nawet nie pytał co u mnie i jak się czuje, to już działo się po chrzcie oczywiście, nie było mnie na zebraniu, czy na zbiórce, nikt się nawet w ten sposób nie interesował, po jakiś 6 miesiącach takiej wegetacji wysłano do mnie. Oczywiście wiadomo, służba, zebrania i czytanie Biblii, więc nic nowego się nie dowiedziałem, prócz wielu pytań co jak dlaczego, ale co miałem mówić, powiedzieć o rzeczach za które miałbym problemy? Podziękuję. Już nie chodzi tylko o poglądy i wierzenia, ale ja stamtąd zostałem praktycznie wykluczony że społeczności mimo że mnie nie wykluczono, pogadać nie było z kim, zwykle mnie unikano i nikt specjalnie nie chciał rozmawiać, kiedy rodzice powiedzieli że wykaz inicjatywę, tak samo powiedział starszy z którym chciałem pogadać bo czułem się nieakceptowany i odrzucony, że ssm powinienem wykazywać inicjatywę. Ale moje chęci szybko minęły, bo kto będzie chciał się zadawać z wyrzutkiem powszechnie znanym za złe towarzystwo, bo przecież teraz nawet w zborach jest złe towarzystwo. Nie dość że nie miałem nikogo w orgu, to kontakty z ludźmi ze świata miałem tak samo ograniczone przez rodziców, nie miałem nikogo bliskiego, sporo ludzi poznawałem przez internet w ukryciu przed wszystkimi. Nadal nie jest jakoś łatwo, ale z pewnością wydaje mi się że wszystko idzie w dobrym kierunku, oraz cieszę się, że zdałem sobie z tego sprawę w dość młodym wieku, a nie mając np 40 lat kiedy zmarnowane miałbym pół życia, jeśli mam dać komuś radę odnoście wstępowania do org powiem tak, jak ktoś lubi coś takiego, łażenie po domach, na zebrania, zdobywanie reputacji w zborze i zabawę w bycie wyżej w hierarchii to fajnie, idź tam, ale szybko takie chęci zabawy się wypalają, a jeszcze gorzej jest kiedy dowiadujesz się prawdy o tym całym brudzie który po prostu wylewa się stamtąd każdym możliwym otworem. Pozdrawiam wszystkich, oraz współczuję młodym ludziom, dzieciakom którzy tak samo jak ja, przez długi okres czasu nie będą mieli wyboru, a kiedy już wybiorą inaczej niż im się każe, to konsekwencje będą bardzo bolesne w postaci chociazby straty rodziny którą ja stracę. Szczerze nie polecam..


Offline oświecona

Odp: Jestem świadkiem Jehowy... niestety
« Odpowiedź #125 dnia: 03 Czerwiec, 2018, 11:23 »
To takie niespotykane brać chrzest w wieku 10 lat? U mnie się złożyło, że mieliśmy sporo młodzieży w wieku 11-20 lat. I jak się okazało, że jednego lata (wiadomo, jakiś taki większy prestiż się chrzcić na stadionie na świeżym powietrzu, niż w zamkniętym pomieszczeniu na hali) biorą chrzest dwie osoby, potem trzy, a ostatecznie było nas z jednego zboru, nie chce skłamać, ale 5 osób lub więcej. Z czego ja byłam najmłodsza, miałam 11 lat, na równi ze mną kolega, też 11, starsza od nas o rok koleżanka i jeszcze kilka osób, no summa summarum wyglądało to mniej więcej tak (w latach): 11,11,12,15 i dwie lub trzy pełnoletnie osoby, ale ile mieli dokładnie lat to nie pamiętam. To było takie pospolite ruszenie w naszym zborze. I to stosunkowo niedawno, w 2005 roku. Jak ktoś to czyta i wie o który zbór chodzi to pozdrawiam :D
A dlaczego poszłam do chrztu?
1) Bo inni szli i stawali się fajniejsi w oczach zboru, a zwłaszcza siostry w oczach troszkę starszych fajnych braci ^^
2) Jakoś to było chyba, że dopiero po chrzcie można było być pionierem a wszyscy tak zachwycali ośrodki pionierskie.
Raczej spodziewałabym się teraz tendencji wiekowo spadkowej, chyba raz byłam świadkiem chrztu 9-letniej dziewczynki. Wtedy mnie to przeraziło.


Offline dziewiatka

Odp: Jestem świadkiem Jehowy... niestety
« Odpowiedź #126 dnia: 05 Czerwiec, 2018, 00:14 »
Słuchaj Anonimek,jesteś w tym samym wieku co mój syn.Tutaj nie ma to żadnego znaczenia,choć widzę podobne zachowania,sposób wypowiadania się trochę chaotyczny i oburzanie się gdy jesteś nie zrozumiany.To tylko takie burczenie starego,który zjadł wszystkie rozumy.Organizacja w której jesteś,jest organizacją ,która ma monopol na prawdę wobec tego wszystko począwszy od nauk jest prawdziwe i organizacja się nie myli choć zostawia sobie pewien margines na błąd w przyszłości.Albo się to uznaje albo wypad.Czy idzie żyć w takim systemie, to wszystko zależy od twoich osobistych celów.Już wiemy ,że nie chcesz robić kariery w zborze,chcesz się cieszyć życiem jak każdy młody człowiek.Tylko musisz pamiętać ,że nic nie ma za darmo,wszystko ma jakąś cenę.To ty decydujesz co chcesz i ile jesteś gotów za to zapłacić. Dziewczyna OK,tylko ile jesteś gotów poświęcić,podobnie jest z zebraniami ,głoszeniem.A tak na marginesie do edukuj się w zawiłościach strażnicowych nauk, to jest niezbędne by w połajankach ze strony starszych wyjść na swoje.Po prostu chodzi o to by zapłacić im ich własną walutą.


Offline MagdaP97

Odp: Jestem świadkiem Jehowy... niestety
« Odpowiedź #127 dnia: 03 Wrzesień, 2018, 20:06 »
Hej
Przeżywałam dokładnie to samo, a nawet gorsze rzeczy i rodzina się ode mnie odwróciła tak samo jak i „przyjaciele”. Na początku było mi bardzo ciężko ,ale teraz mam 21 lat (wyprowadziłam się z domu od razu po maturze ,bo nie mogłam nawet jeść w kuchni w czasie,gdy mój tata tam był ). Aktualnie mieszkam z chłopakiem, studiuje, pracuje i jestem szczęśliwa. Nie czuje się osaczona i obserwowana z każdej strony. Żyje po prostu dla siebie :)


Offline anonimek

Odp: Jestem świadkiem Jehowy... niestety
« Odpowiedź #128 dnia: 03 Wrzesień, 2018, 20:09 »
Hej
Przeżywałam dokładnie to samo, a nawet gorsze rzeczy i rodzina się ode mnie odwróciła tak samo jak i „przyjaciele”. Na początku było mi bardzo ciężko ,ale teraz mam 21 lat (wyprowadziłam się z domu od razu po maturze ,bo nie mogłam nawet jeść w kuchni w czasie,gdy mój tata tam był ). Aktualnie mieszkam z chłopakiem, studiuje, pracuje i jestem szczęśliwa. Nie czuje się osaczona i obserwowana z każdej strony. Żyje po prostu dla siebie :)
Moja matura w tym roku, zazdroszczę Ci i życzę wszystkiego dobrego, zrobię to samo co Ty, ale zaczekam do końca :)

Wysłane z mojego RNE-L21 przy użyciu Tapatalka



Offline gangas

Odp: Jestem świadkiem Jehowy... niestety
« Odpowiedź #129 dnia: 03 Wrzesień, 2018, 21:23 »
Albo umknęło mi, lub niedoczytałem.
Rodzice Cię wyrzucili? Jeśli tak, to gdzie teraz mieszkasz? ??? ??? ??? ??? ??? ???
Jutro to dziś tyle że jutro.


Offline anonimek

Odp: Jestem świadkiem Jehowy... niestety
« Odpowiedź #130 dnia: 03 Wrzesień, 2018, 21:24 »
Albo umknęło mi, lub niedoczytałem.
Rodzice Cię wyrzucili? Jeśli tak, to gdzie teraz mieszkasz? ??? ??? ??? ??? ??? ???
Nie wyrzucili, jeszcze ;) ale mam obiecane że to zrobią jeśli odejdę, więc póki co to się trzymam

Wysłane z mojego RNE-L21 przy użyciu Tapatalka



Offline gangas

Odp: Jestem świadkiem Jehowy... niestety
« Odpowiedź #131 dnia: 03 Wrzesień, 2018, 21:29 »
No to masz Bracie biedę. Pozycja w rodzinie zależna od poglądu. Uporasz się spokojnie, jeszcze trochę tajmu. ;) ;)
Jutro to dziś tyle że jutro.


Offline anonimek

Odp: Jestem świadkiem Jehowy... niestety
« Odpowiedź #132 dnia: 03 Wrzesień, 2018, 21:31 »
No to masz Bracie biedę. Pozycja w rodzinie zależna od poglądu. Uporasz się spokojnie, jeszcze trochę tajmu. ;) ;)
Mam już plany, dam radę, szkoda kontaktów z rodziną, ale gdyby nie byli ślepi to by zrozumieli

Wysłane z mojego RNE-L21 przy użyciu Tapatalka



Offline ewa11

Odp: Jestem świadkiem Jehowy... niestety
« Odpowiedź #133 dnia: 03 Wrzesień, 2018, 22:02 »
Po pierwsze, chciałam napisać, że bardzo Ci współczuję nieciekawej sytuacji w domu.
Po drugie, pisałam to już na forum, ale co tam, najwyżej się powtórzę. Dopóki się uczysz, możesz pozwać rodziców o alimenty w postaci dostarczenia mieszkania (mówiąc prościej, prawa do zamieszkiwania wraz z nimi). Chodzenie po sądach w tak młodym wieku nie należy do przyjemnych, ale przynajmniej nie musiałbyś chodzić na zebrania.
Druga opcja to to, co mówili przedmówcy: wytrzymać jeszcze trochę i potem wynieść się od rodziny.
Musisz zdecydować, co jest dla Ciebie mniejszym złem. Trzymam kciuki, żeby wszystko ułożyło się po Twojej myśli.


Offline anonimek

Odp: Jestem świadkiem Jehowy... niestety
« Odpowiedź #134 dnia: 03 Wrzesień, 2018, 22:05 »
Po pierwsze, chciałam napisać, że bardzo Ci współczuję nieciekawej sytuacji w domu.
Po drugie, pisałam to już na forum, ale co tam, najwyżej się powtórzę. Dopóki się uczysz, możesz pozwać rodziców o alimenty w postaci dostarczenia mieszkania (mówiąc prościej, prawa do zamieszkiwania wraz z nimi). Chodzenie po sądach w tak młodym wieku nie należy do przyjemnych, ale przynajmniej nie musiałbyś chodzić na zebrania.
Druga opcja to to, co mówili przedmówcy: wytrzymać jeszcze trochę i potem wynieść się od rodziny.
Musisz zdecydować, co jest dla Ciebie mniejszym złem. Trzymam kciuki, żeby wszystko ułożyło się po Twojej myśli.
Zostało mi ledwie 8 miesięcy, nie chce mi się latać po sądach, wolę trochę się pomęczyć, ale mniejszym kosztem

Wysłane z mojego RNE-L21 przy użyciu Tapatalka