Towarzystwo z jednej strony zawsze podkreśla, że kościoły przez wieki źle nauczały.
Z drugiej zaś strony uczy Towarzystwo, że do XIX wieku nie nadszedł właściwy czas by dobrze nauczać.
Skąd więc miały brać te kościoły dobre nauki, skoro właściwy czas nie nastał?
Oto słowa Towarzystwa o Russellu:
*** jv rozdz. 10 s. 143 ak. 2 Coraz dokładniejsze poznawanie prawdy ***
Jak brat Russell pojmował swą rolę? Czy utrzymywał, że Bóg dał mu jakieś specjalne objawienie? W Strażnicy z 15 lipca 1906 roku (strona 229) pokornie przyznał: „Nie, drodzy przyjaciele, nie uważam siebie za kogoś wyższego ani nie roszczę sobie pretensji do nadprzyrodzonej mocy, godności czy władzy; nie dążę też do wywyższenia siebie w oczach moich braci w domu wiary, chyba że w takim znaczeniu, w jakim zalecał to Pan, gdy powiedział: ‚Ktobykolwiek między wami chciał być pierwszym, niech będzie sługą waszym’ (Mat. 20:27). (...) Prawdy, które
przedstawiam jako rzecznik Boga, nie zostały objawione w wizjach czy snach ani przez słyszalny głos Boży, ani wszystkie naraz, lecz stopniowo (...)
To wyraźne odsłonięcie prawdy nie wynika również z ludzkiej pomysłowości czy bystrości umysłu, ale ze zwykłego faktu, iż nadszedł stosowny czas wyznaczony przez Boga; a gdybym nie mówił ja i nie znalazłby się kto inny, wołałyby nawet kamienie”.
Po raz pierwszy C. T. Russell nazwał siebie „rzecznikiem Boga” już w roku 1890 (ang. Strażnica maj 1890 s. 3; por. ang. Strażnica, wydanie specjalne, 25.04 1894 s. 93).
No niech Towarzystwo Strażnica nie ma pretensji, że źle nauczano przez wieki, skoro Russell się nie narodził i nie nadszedł właściwy dla Boga czas by te nauki dobre objawić.