To jest kryzys płodności twórczo-pisarskiej, związanej z brakiem tematów, twórców i tłumaczy, spadkiem czytelnictwa, powstaniem jw.org.
Ale nie kryzys filmowy. Filmowo się rozwija. Pewnie przerzucili siły na produkcję filmową, bo w końcu, ktoś teksty i scenariusze też musi pisać i tłumaczyć.
Nie ma już o czym pisać, bo wszystko zostało sto razy przemaglowane - nowe tematy będą tylko w Strażnicy do studium. A w Przebudźcie się nie będzie już artykułów o pingwinach z Madagaskaru, tylko bardziej życiowo.
Pewnie są ludzie od artykułów, ale brakuje tłumaczy na te setki języków do rozpowszechniania (patrz sprzedaż biura tłumaczeń w Polsce)
Może w statystykach ilość rozpowszechnianych czasopism spadła tak mocno, że nie było sensu tyle drukować.
Papierowy kryzys jest, ale za to filmowego kryzysu nie ma.