BYLI... OBECNI... > NASZE HISTORIE

Permamentna depresja i myśli samobójcze

(1/74) > >>

Snowid:
Cześć wszystkim,

Na forum jestem już jakiś czas, ale nie udzielam się zbytnio. Niemniej jednak mam problem i zwracam się do was z prośbą o pomoc lub sugestie, co zrobić dalej ze swoim życiem.

Zacznijmy od tego, że mam 27 lat, jestem mężczyzną i mam niezłą pracę, wynajmuję pokój w bloku i mieszkam ze współlokatorami. Mam parę zainteresowań i staram się je rozwijać.

Wychowywałem się w fundamentalnej rodzinie świadków Jehowy, moi rodzice nimi są dalej. Dwa lata temu wyprowadziłem się, ponieważ dalsze współżycie było niemożliwe - ciągłe kłótnie, dyskusje religijne na żenującym poziomie, straszenie armagedonem, wirusem HIV i bezdomnością, jeśli będę się spotykać ze 'światusami'. Nie byłem ochrzczony, byłem jedynie głosicielem, aż w końcu przedsięwziąłem kroki ku stopniowemu odpłynięciu ze zboru i już mnie tam parę lat nie ma. Tyle tytułem wstępu.

Niestety życie ułożyło się tak, że nigdy nie miałem żadnych bliskich przyjaciół, bo w liceum i na studiach trzymałem dystans i unikałem kontaktu. Nie miałem też nigdy dziewczyny, bo u świadków Jehowy można się z kimś spotykać jedynie na głoszeniu i z myślą o rychłym ożenku (pomijam tu oczywiste okoliczności XXI wieku i brak zasobów na utrzymanie rodziny, gdy ma się 18 lat, a w człowieku zaczynają się pojawiać uczucia). Starałem się zmienić tę sytuację i jak najwięcej wychodzić do ludzi, ale w tym wieku, ciężko utrzymać z kimś nowym bliski kontakt, ciężko się wkręcić w jakieś towarzystwo. Poza tym zazwyczaj po pracy nie mam siły na nic i najchętniej poszedłbym spać. Czuję jak życie wymyka mi się z rąk i tracę najlepsze lata życia na oglądaniu filmów na YouTube i śmiesznych kotów.

Myśli samobójcze pojawiły się parę lat temu po raz pierwszy, ale ostatnio towarzyszą mi codziennie i są nieznośne. S szczerze mówiąc, gdyby nie strach przed bólem, zrobiłbym to the już dawno; no i szkoda mi rodziców oraz infamii, na jaką by moja śmierć naraziła ich w zborze. Oczywiście wiem, że to skrajnie niebezpieczna sytuacja, byłem raz u psychologa, która to the kobieta mnie totalnie olała i kazała zapisać się na terapię grupową, na którą nie miałbym w ogóle czasu i musiałbym się zwolnić z pracy.

Nie chce tutaj zwalać moich problemów wyłącznie na ŚJ, ale uważam, że wychowanie któremu mnie poddano ma tutaj istotny wpływ na sytuację, w której jestem, i w której ewidentne sobie nie radzę. Kroczę pod cienkiej linii i może niestety zdarzyć, że pewnego dnia odbiorę sobór życie, bo nie widzę dalej sensu tej wegetacji.

Za wszelkie porady lub sugestie, co robić dalej, będę...dozgonnie wdzięczny.

Aliki:
Witaj Snowid, wiem jak to jest, gdy nie ma siły żyć dalej. Jeśli rozmawiałeś z psychologiem, to był maleńki bląd. Poszukaj jak najszybciej psychiatry. Postaraj się spędzić te dwa dni wśród ludzi możliwie sympatycznych a w poniedziałek szukaj lekarza!
Jestem sercem z Tobą.

lukier:
Hej Snowid,

bardzo smutna historia. Jeśli mam coś poradzić, to mimo niefortunnej przygody z jednym psychologiem, powinieneś poszukać fachowej pomocy. Z tego co kojarzę jesteś z Krakowa? Jeśli tak to mam tam kogoś, kto chodzi tam na terapię do osoby godnej polecenia, jakbyś się zdecydował to mogę podesłać kontakt.

Na dodatek w Krakowie sporo odstępców jest i mógłbyś zacząć rozwijanie swojej działalności towarzyskiej właśnie od nich. Rozumiem Twoją samotność, ponieważ ja w liceum i na studiach też trzymałam dystans ze względu na Jehowę, a po wyjściu z orga zostałam ograbiona z większości kontaktów organizacyjnych i też uważam że w pewnym wieku jest trudniej dobywać nowe przyjaźnie, ale...nie jest to niemożliwe. Nie chcę zabrzmieć banalnie, ale może jakieś pasje mogą w tym pomóc. Jak mieszkasz blisko gór to może jakiś klub wspinaczkowy?

A jeśli chodzi o wybór partnerki to myślałeś może o portalach internetowych? Wiem, ze to kontrowersyjna sprawa, ale myślę, że mogłyby pomóc. Bo nie są to już miejsca dla desperatów, ale moim zdaniem to są normalne sposoby poznania kogoś w tych czasach.

To tyle ode mnie, nie poddawaj się chłopaku, całe życie przed Tobą !

pies berneński:
Jaki rodzaj pracy wykonujesz?

Storczyk:
Witaj,masz depresję a to choroba ,musisz isc do psychiatry on dobierze leki.Ruch tez bardzo pomaga ,silownia ,rower co lubisz,ale farmakologia niezbędna bo serotonina spadła u Ciebie zupełnie.Trzymam kciuki

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

Idź do wersji pełnej