Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: moja historia powrotu do wolności  (Przeczytany 9774 razy)

Offline Rajski Ptak

Odp: moja historia powrotu do wolności
« Odpowiedź #30 dnia: 01 Kwiecień, 2019, 13:45 »
Cześć Wam,

Przyszedł moment w którym z wielkim stresem chcę z Wami się czymś podzielić.
Kiedy oficjalnie odeszłam z sekty czułam, że żyję. Trwało to dość długo, jednak od 2 miesięcy, a  zwłaszcza od 2 tygodni przechodzimy z mężem istne katusze emocjonalne. Wybuchamy płaczem, niestety dystansujemy się do siebie, czujemy brak sensu w życiu. Jesteśmy rozbici na kawałki. Przyrównuję to do liczenia strat po wygranej wojnie. Kurz opada i podnosi się lament.
Równocześnie, podjęłam terapię z psychoterapeutą. Jestem dopiero po dwóch sesjach, i czuje że to co się dzieje, ma związek z rozgrzebywaniem siebie na terapii.
Czujemy jakby w środku nas była rozdrapana do krwi olbrzymia rana :( Jest to dla nas nie do zniesienia. Plusem jest to, że podejmujemy się rozmowy ze sobą, choć kosztują nas wiele łez i stresu. Wczoraj doszedł do tego mój atak paniki. Oto proszę Państwa skutki należenia do mega destrukcyjnej sekty, która niszczy ludzi. Dosłownie.
Trzymajcie proszę za nas kciuki, żeby chociaż związek nam przetrwał, bo o reszcie szkoda gadać  :'(
"Gdy mówisz prawdę, nie potrzebujesz sobie niczego przypominać."- Mark Twain


Offline matus

Odp: moja historia powrotu do wolności
« Odpowiedź #31 dnia: 01 Kwiecień, 2019, 14:50 »
Żeby rany dobrze się zagoiły i zabliźniły czasami trzeba je naprawdę porządnie odkazić.
Bogowie są gorsi od Pokemonów, bo nie da się złapać ich wszystkich, tylko jednego (albo małą grupkę), bo się obrażają.


Offline Magda

  • Głosiciel
  • Wiadomości: 356
  • Polubień: 449
  • https://www.youtube.com/watch?v=clS6USdnB58
Odp: moja historia powrotu do wolności
« Odpowiedź #32 dnia: 01 Kwiecień, 2019, 17:51 »
Cześć Wam,

Przyszedł moment w którym z wielkim stresem chcę z Wami się czymś podzielić.
Kiedy oficjalnie odeszłam z sekty czułam, że żyję. Trwało to dość długo, jednak od 2 miesięcy, a  zwłaszcza od 2 tygodni przechodzimy z mężem istne katusze emocjonalne. Wybuchamy płaczem, niestety dystansujemy się do siebie, czujemy brak sensu w życiu. Jesteśmy rozbici na kawałki. Przyrównuję to do liczenia strat po wygranej wojnie. Kurz opada i podnosi się lament.
Równocześnie, podjęłam terapię z psychoterapeutą. Jestem dopiero po dwóch sesjach, i czuje że to co się dzieje, ma związek z rozgrzebywaniem siebie na terapii.
Czujemy jakby w środku nas była rozdrapana do krwi olbrzymia rana :( Jest to dla nas nie do zniesienia. Plusem jest to, że podejmujemy się rozmowy ze sobą, choć kosztują nas wiele łez i stresu. Wczoraj doszedł do tego mój atak paniki. Oto proszę Państwa skutki należenia do mega destrukcyjnej sekty, która niszczy ludzi. Dosłownie.
Trzymajcie proszę za nas kciuki, żeby chociaż związek nam przetrwał, bo o reszcie szkoda gadać  :'(

Trzymam kciuki.
Ja osobiście zrezygnowałam z psychologów, tylko mnie rozwalali. Ale nie chcę się tu wymądrzać. Ani nic radzić. Myślę, że przezywacie taki syndrom odstawienia od sekty. Chyba każdy coś takiego przechodzi. Chęć powrotu, brak sensu w życiu, myśli samobójcze. Ale jest was dwoje i to duży plus. Macie siebie, gadajcie ze sobą, mówcie o swoich uczuciach nawet takich które wydaja się wam głupie i bezsensowne. Płacz też pomaga... Ja napisałam list do najbliższej mi osoby w sekcie. I to faktycznie mi pomogło. O dziwo. Jeśli ktoś wam mocno zlazł za skórę albo za kimś tęsknicie, to można taki list napisać, którego się nigdy nie wyśle. Już trochę zapomniałam jak to jest , mi calkowicie już przeszło, trochę to trwa. Wymaga czasu.

Trzymajcie się. szkoda , że nie mieszkacie gdzie w pobliżu mnie.
Spotkania z eksami tez pomagają.

Sekta jest moim zdaniem podobna do uzależnienia, i stąd to moje określenie syndrom odstawienia.
« Ostatnia zmiana: 01 Kwiecień, 2019, 18:02 wysłana przez Magda »
jeśli coś wydaje ci się zbyt piękne, żeby było prawdziwe to jest to zbyt piękne, żeby było prawdziwe
https://www.youtube.com/watch?v=H_a46WJ1viA
https://www.youtube.com/watch?v=UoavV7D74BU


Offline Rajski Ptak

Odp: moja historia powrotu do wolności
« Odpowiedź #33 dnia: 01 Kwiecień, 2019, 18:51 »
Też czytałam o tym, że to syndrom odstawienia.
Myślałam jednak, że jak minął rok to będzie ok, a tu taki klops...
"Gdy mówisz prawdę, nie potrzebujesz sobie niczego przypominać."- Mark Twain


Offline Startek

Odp: moja historia powrotu do wolności
« Odpowiedź #34 dnia: 01 Kwiecień, 2019, 19:43 »
Rajski Ptaku to musi potrwać , wiadomo wyszłaś z organizacji ale teraz zachodzi pytanie co dalej ? Będąc tam miałaś jakąś ostoję jakieś wartości którymi się kierowałaś , nagle okazuje się że wszystko prysło bo zostaliście  oszukani i to w perfidny sposób . Wszystko się  zawaliło i wartości  znikły  też oraz poczucie bezpieczeństwa  które mieliście w Orgu . Wiele osób po wyjściu utraciło wiarę , stało się ateistami , i to takie przykre . Zastanówcie się z mężem co dalej , wiele osób wyszło ze względu na osobę Pana Jezusa Chrystusa i odnalazło się . Ja zostałem wyrzucony od świadków za wiarę w Pana Jezusa w lipcu minie już trzy lata . Ale też przechodziłem problemy ze swoją psychiką . Dużo pomocy doznałem od byłych świadków którzy są chrześcijanami  , dalej mi pomagają . Sam przechodziłem to co teraz wy , wiele nocy nie spałem i wiele razy drapałem się aż do krwi z nerwów . Dzisiaj jest już lepiej i mam coraz rzadziej takie ataki , czasami nie mogłem  jechac samochodem , aby sobie nic nie zrobić musiałem  zatrzymać i się uspokoić .  Moja rodzina się do mnie nie odzywa matka na mój widok odwraca się , wszyscy mieszkamy w jednej wiosce , cieszy mnie że ludzie mają ubaw jak widzą ich  zachowanie . . Ja odnalazłem swoją społeczność chrześcijańska i jestem teraz szczęśliwy . Jednak org tak szybko nie wyjdzie że mnie bo tam siedzi moja matka brat i siostra . Modlę się o nich cały czas , Pozdrawiam ciebie i twojego męża z okolic Słupska . Trzymajcie się !


Offline Magda

  • Głosiciel
  • Wiadomości: 356
  • Polubień: 449
  • https://www.youtube.com/watch?v=clS6USdnB58
Odp: moja historia powrotu do wolności
« Odpowiedź #35 dnia: 01 Kwiecień, 2019, 20:32 »
Startek bardzo pięknie napisał.

To jest oszustwo. Myślę , że wyjście z sekty można porównać do utraty kogoś bliskiego, taka żałoba. Po złudzeniach, po ludziach, rozczarowaniach, po straconym czasie. To ogromny stres. Różnie to ludzie przechodzą, i różne rzeczy pomagają. Startkowi pomogła wiara, innemu pomoże ateizm. Każdy ma inną drogę.
Mi pomogła też wiedza, dużo na ten temat czytałam. Mnóstwo książek, świadectw. Niektóre były tak przerażające, że cieszyłam się że mam tyle szczęścia. Szczególnie mocno przeżyłam książkę "Córki dzieci Boga' o sekcie rodzina. Bardzo dużo mi dało zrozumienie , że istnieją też inne sekty, te same mechanizmy, ze moje przeżycia nie są czymś wyjątkowym. Choc jednocześnie każdy człowiek inny i ma prawo do własnego zrozumienia tego co mu się przytrafiło. To co przeżywacie jest całkowicie NORMALNE. Trudno wam może w to uwierzyć ale pokonacie to i wyjdziecie z tego doświadczenia wzmocnieni. Psychomanipulacja, kontrola umysłu czy pranie mózgu. jak zwał tak zwał. To się dzieje naprawdę.
"Choć straciłyśmy czas , którego nikt nam już nie odda jesteśmy wdzięczne za każdy dzień , w którym wspólnie budujemy NOWE wspomnienia i NOWE przyjażnie" tak napisały dziewczyny z tej wstrętnej ohydnej sekty.
Każdy nowy dzień jest dla Was dniem bez sekty, jest nowym darowanym życiem. Rajski Ptaku już nic nie MUSICIE , jesteście wolni. I tacy już pozostaniecie, nie ma odwrotu. Wierzę , że już jesteś na tyle wolna, że sobie tej wolności nie dasz odebrać!
jeśli coś wydaje ci się zbyt piękne, żeby było prawdziwe to jest to zbyt piękne, żeby było prawdziwe
https://www.youtube.com/watch?v=H_a46WJ1viA
https://www.youtube.com/watch?v=UoavV7D74BU


Offline Nemo

  • El Kapitan
  • Wiadomości: 5 508
  • Polubień: 14309
  • Często pod wiatr. Ale zawsze własnym kursem.
Odp: moja historia powrotu do wolności
« Odpowiedź #36 dnia: 01 Kwiecień, 2019, 20:40 »
Cześć Wam,

Przyszedł moment w którym z wielkim stresem chcę z Wami się czymś podzielić.
Kiedy oficjalnie odeszłam z sekty czułam, że żyję. Trwało to dość długo, jednak od 2 miesięcy, a  zwłaszcza od 2 tygodni przechodzimy z mężem istne katusze emocjonalne. Wybuchamy płaczem, niestety dystansujemy się do siebie, czujemy brak sensu w życiu. Jesteśmy rozbici na kawałki. Przyrównuję to do liczenia strat po wygranej wojnie. Kurz opada i podnosi się lament.
Równocześnie, podjęłam terapię z psychoterapeutą. Jestem dopiero po dwóch sesjach, i czuje że to co się dzieje, ma związek z rozgrzebywaniem siebie na terapii.
Czujemy jakby w środku nas była rozdrapana do krwi olbrzymia rana :( Jest to dla nas nie do zniesienia. Plusem jest to, że podejmujemy się rozmowy ze sobą, choć kosztują nas wiele łez i stresu. Wczoraj doszedł do tego mój atak paniki. Oto proszę Państwa skutki należenia do mega destrukcyjnej sekty, która niszczy ludzi. Dosłownie.
Trzymajcie proszę za nas kciuki, żeby chociaż związek nam przetrwał, bo o reszcie szkoda gadać  :'(
Trzymam kciuki za Ciebie i Twojego męża. Może mała rada co mi i żonie pomogło. Fakt, że to ja bylem wybudzającym, jako były od wielu lat śJ, a moja żona na wskutek pewnych traumatycznych przeżyć dopiero co przywrócona, ale w tym momencie otwierająca oczy.
Otóż wyjazd, wspólny wyjazd, zmiana otoczenia, totalny luz, zero rozmów o tej destrukcyjnej religii, całkowity reset. Po powrocie do domu (to był tylko weekend), sytuacja była bez porównania lepsza.
Nie wiem, czy Tobie i Twojemu mężowi taka opcja by pasowała, ale nam pomogła.
Monotonia codziennego życia sprzyja dołowaniu się.
Pozdrawiam.
Niemądrym jest być zbyt pewnym własnej wiedzy. Zdrowo jest pamiętać, że najsilniejszy może osłabnąć, a najmądrzejszy się mylić.
Mahatma Gandhi


Offline Magda

  • Głosiciel
  • Wiadomości: 356
  • Polubień: 449
  • https://www.youtube.com/watch?v=clS6USdnB58
Odp: moja historia powrotu do wolności
« Odpowiedź #37 dnia: 01 Kwiecień, 2019, 20:43 »
Trzymam kciuki za Ciebie i Twojego męża. Może mała rada co mi i żonie pomogło. Fakt, że to ja bylem wybudzającym, jako były od wielu lat śJ, a moja żona na wskutek pewnych traumatycznych przeżyć dopiero co przywrócona, ale w tym momencie otwierająca oczy.
Otóż wyjazd, wspólny wyjazd, zmiana otoczenia, totalny luz, zero rozmów o tej destrukcyjnej religii, całkowity reset. Po powrocie do domu (to był tylko weekend), sytuacja była bez porównania lepsza.
Nie wiem, czy Tobie i Twojemu mężowi taka opcja by pasowała, ale nam pomogła.
Monotonia codziennego życia sprzyja dołowaniu się.
Pozdrawiam.

Super pomysł.
jeśli coś wydaje ci się zbyt piękne, żeby było prawdziwe to jest to zbyt piękne, żeby było prawdziwe
https://www.youtube.com/watch?v=H_a46WJ1viA
https://www.youtube.com/watch?v=UoavV7D74BU


Offline Rajski Ptak

Odp: moja historia powrotu do wolności
« Odpowiedź #38 dnia: 01 Kwiecień, 2019, 21:00 »
Cytuj
Otóż wyjazd, wspólny wyjazd, zmiana otoczenia, totalny luz, zero rozmów o tej destrukcyjnej religii, całkowity reset. Po powrocie do domu (to był tylko weekend), sytuacja była bez porównania lepsza.
Nie wiem, czy Tobie i Twojemu mężowi taka opcja by pasowała, ale nam pomogła.

Staramy się razem spędzać. Np wczoraj szliśmy po lesie w ciszy, a z oczu leciały nam łzy...wiesz Nemo takie wyjście z sekty to mega ostry kaliber, a nie zwykły dół. Potrzeba nam czasu, dużo miłości i czułości. Czuje, że nawet nie musimy sie w danym momencie odzywać, ale potrzeba bliskości nawet tej cichej: "jestem obok"
Potraciliśmy dużo więc jest mega lęk, że i stracimy siebie.
Ale trzeba walczyć!
"Gdy mówisz prawdę, nie potrzebujesz sobie niczego przypominać."- Mark Twain


Offline Nemo

  • El Kapitan
  • Wiadomości: 5 508
  • Polubień: 14309
  • Często pod wiatr. Ale zawsze własnym kursem.
Odp: moja historia powrotu do wolności
« Odpowiedź #39 dnia: 01 Kwiecień, 2019, 21:15 »
Tak czy owak i tak jesteście wygrani. Wyszliście z tej destrukcji razem. Możecie się wspierać. Wyobraź sobie sytuację, kiedy jeden z małżonków jest gorliwym śJ, a drugi wybudzony. Nie jest wesoło. Wierz mi, coś o tym wiem.
A że teraz macie gorsze, słabsze dni. One przejdą. Czas zabliźnia wszystkie rany.

..wiesz Nemo takie wyjście z sekty to mega ostry kaliber, a nie zwykły dół.
Wiem.
« Ostatnia zmiana: 01 Kwiecień, 2019, 21:16 wysłana przez Nemo »
Niemądrym jest być zbyt pewnym własnej wiedzy. Zdrowo jest pamiętać, że najsilniejszy może osłabnąć, a najmądrzejszy się mylić.
Mahatma Gandhi


Offline sawaszi

Odp: moja historia powrotu do wolności
« Odpowiedź #40 dnia: 01 Kwiecień, 2019, 21:21 »
Też czytałam o tym, że to syndrom odstawienia.
Myślałam jednak, że jak minął rok to będzie ok, a tu taki klops...

Myślę ze dacie radę (jak wzajemnie się miłujecie)  :) :)
Pozytywne nastawienie do siebie i wymiana myśli (konieczna) .
Dacie rade . Pozdrawiam .


Offline Villa Ella

Odp: moja historia powrotu do wolności
« Odpowiedź #41 dnia: 01 Kwiecień, 2019, 21:22 »
Potraciliśmy dużo więc jest mega lęk, że i stracimy siebie.
Ale trzeba walczyć!
Potraciliście dużo, ale także wiele zyskaliście. Zyskaliście WOLNOŚĆ i kontrolę nad własnym życiem. Przestaliście być mechanicznymi pajacykami, które odgrywają melodyjki, i tańczą, jak je zaprogramowano. Teraz musicie tylko znaleźć własną melodię, która będzie zgodna z WASZYMI upodobaniami. Macie ten komfort, że każde z was budzi się obok ukochanej osoby, je z nią śniadanie, nie musząc żyć w ciągłej gonitwie zebrań i służby. Każde z was MOŻE zrobić wiele dla siebie samego i dla tej drugiej osoby, bo NIE MUSI CIĄGLE STARAĆ SIĘ DLA JEHOWY.
Czasem patrząc w tył, żałujemy tego, co minęło, tylko to już nie wróci, obojętnie co by nie zrobić. Dlatego warto patrzyć przed siebie, gdzie jeszcze WSZYSTKO MOŻE SIĘ ZDARZYĆ I WSZYSTKO MOŻEMY ZYSKAĆ.
Obojętnie czy postąpisz według czyjejś rady, czy według własnego uznania, konsekwencje zawsze poniesiesz  ty sam.


Offline ewa11

Odp: moja historia powrotu do wolności
« Odpowiedź #42 dnia: 01 Kwiecień, 2019, 23:10 »
To jest oszustwo. Myślę , że wyjście z sekty można porównać do utraty kogoś bliskiego, taka żałoba. Po złudzeniach, po ludziach, rozczarowaniach, po straconym czasie.
Też mi coś takiego ostatnio przyszło do głowy. Spotkałam się z określeniem "syndrom przewlekłej żałoby" i myślę, że wiele ofiar sekt coś takiego przeżywa. Tak jak napisałaś: żałoby po złudzeniach, ludziach i straconym czasie.


Offline Rajski Ptak

Odp: moja historia powrotu do wolności
« Odpowiedź #43 dnia: 02 Kwiecień, 2019, 08:58 »
Cytuj
Zyskaliście WOLNOŚĆ i kontrolę nad własnym życiem. Przestaliście być mechanicznymi pajacykami, które odgrywają melodyjki, i tańczą, jak je zaprogramowano. Teraz musicie tylko znaleźć własną melodię, która będzie zgodna z WASZYMI upodobaniami. Macie ten komfort, że każde z was budzi się obok ukochanej osoby, je z nią śniadanie, nie musząc żyć w ciągłej gonitwie zebrań i służby. Każde z was MOŻE zrobić wiele dla siebie samego i dla tej drugiej osoby, bo NIE MUSI CIĄGLE STARAĆ SIĘ DLA JEHOWY.
Villa Ella, bardzo cenimy sobie tę wolność, to odcięcie od destrukcyjnego czynnika.
A teraz czas na detox, a z detoxem właśnie bywa różnie.
Bardzo Wam wszystkim dziękuje za ciepłe słowa otuchy wyrażone przez posty i wiadomości prywatne. Bardzo, bardzo to doceniam :-*
"Gdy mówisz prawdę, nie potrzebujesz sobie niczego przypominać."- Mark Twain


Offline pies berneński

Odp: moja historia powrotu do wolności
« Odpowiedź #44 dnia: 05 Kwiecień, 2019, 05:54 »
Trzymajcie proszę za nas kciuki, żeby chociaż związek nam przetrwał, bo o reszcie szkoda gadać  :'(

Mąż nadal jest aktywnym SJ?
Ludzie nie dlatego przestają się bawić, że się starzeją, lecz starzeją się, bo przestają się bawić.