Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Moja Historia.  (Przeczytany 2439 razy)

Offline Weronika1234

Moja Historia.
« dnia: 12 Listopad, 2017, 12:58 »
Witam wszystkich,
Moja historia....
Wychowana byłam w rodzinie dość mocno katolickiej, chodziliśmy całą rodziną co tydzień do Kościoła, chętnie nie z przymusu. Pamiętam zapach tego Kościoła z dzieciństwa, cudowną atmosferę Świat, oazę, religię na salkach przykościelnych . Od dziecka ciągnęło mnie w stronę religii, czegoś mistycznego nieodkrytego. W wieku ok 12 lat poznałam Jego, był moim sąsiadem starszym aż o 5 lat, w moim wieku to dużo. Często bywał u mojego brata ale z czasem częściej u mnie. Bardzo dobrze nam się rozmawiało ale coś było nie tak. Okazało się że jest zainteresowanym w zborze ŚJ. I machina ruszyła.....był zafascynowany, przygotowywał się do do chrztu a mnie zaczął przekazywać wszystko. Zakochaliśmy się w sobie, imponowała mi jego wiedza, t że był starszy..Powoli zaczęłam odsuwać się od KK a zmierzać w kierunku „Raju”. Zaczęły się zebrania w tajemnicy przed rodzicami, kongresy ich towarzystwo...przesiąknęłam nimi...W Liceum byłam już inna, taka jak oni i po uszy zakochana w nim. Jego religijność nie przeszkodziła mu np. w uprawianiu seksu oralnego ze mną, była to obłuda  w jego wykonaniu, mnie to rozwalało psychicznie on twierdził że jest OK. Pobraliśmy się kiedy miałam 19 lat on był po chcrzcie ja nie. Symbol przyjęłam ok pół roku po ślubie. Rok później urodził się syn. Uchodzilismy za wzorowe małżeństwo ale ja zaczynałam dusić się od wewnątrz.  Chodziliśmy przykładnie na zebrania, kongresy, do służby, bo tak trzeba, bo nie wypada inaczej....nie trzeba być wielce wykształconym że by po stanie początkowego otumanienia, manipulacji psychologicznej nie dojrzeć jak to funkcjonuje. Wersety powyrywane w kontekstu, parcie na głoszenie, ilość godzin...wmawianie że to nasza rodzina … ja tego nie czułam.  Do dziś nie mogę sobie wydarować że pozbawilam Syna normalności i radości dzieciństwa. Nie będę o tym pisać bo wszyscy wiemy w czym rzecz.
Najgorszy jest mechanizm taki że wiesz że to ściema ale nie powiesz o tym głośno...następuje powolne wycofanie...od niezgłaszania się na zebraniach po niechodzenie do służby... W pewnym momencie mąż zapisywał  na mnie swoje godziny ze służby...to było żenujące. Ale nie mówiłam mu o tym, choć nie był tak głupi żeby się nie domyślać, problem zamiatany pod dywan, jak o nim nie mówimy to go nie ma....Kochałam go i nie chciałam tego zburzyć, stwierdziłam że musi już tak być choć nie jestem sobą i nie jestem szczęśliwa. Tęskniłam za normalnym życiem. Siedziałam na bombie. Po 12 latach małżeństwa poznałam obecnego męża. Zakochałam się w nim po uszy, kolega z pracy.  To było jak przysłowiowy strzał amora, dużo rozmawialiśmy o religii i na szczęście on był uduchowiony, wiele rozumiał i bardzo mi pomógł...zostawiłam męża, rozwiedliśmy się po pół roku. Ślub kościelny wzięlismy po roku. Rozpoczęłam życie nr 2. Życie cudowne, normalne bez udawania i żadnych przymusów, ale na początku z bardzo obciążony sumieniem wobec poprzedniego męża i zamotana psychicznie po praniu mózgu przez ŚJ. Gdybym była sama skończyło by się bankowo leczeniem psychiatrycznym. Siedziałam godzinami w Kościele skrajnie upłakana..modliłam się „Boże wskaż mi drogę...”ale byłam spokojna właśnie tam w Kościele. Z mojej przysłowiowej poprzedniej rodziny nie zadzwonil do mnie nikt..., jak postanowiłam się odłączyć rozmawial ze mną starszy do którego mam duzy szacunek do dziś.... zrozumiał to, powiedział że jemu wiele nieścisłości nie pozwala na wygłaszanie przemówień w kilku tematach. Bo to nie była rodzina, nawet przyjciele...to była obłuda, jakiś teatr. Żal mi bardzo tych ludzi...tak zmanipulowani tkwią w tej machinie, marnują życie. A życie jest takie cudowne , już  10 lat żyję normalnie, w normalnej rodzinie, mam córeczkę ,syn kończy na studia i na szczęście nie utoższamia się z nimi. Moje dziecko ma normalne dzieciństwo, mam wspaniałych prawdziwych przyjaciół, super rodzinę. Do kościoła nie chodzę regularnie, wtedy kiedy mam potrzebę...skrzywili mnie w tym temacie mocno i trudno mi się po tylu latach odnaleźć religijnie...a mam taką potrzebę.
Pozdrawiam wszystkich Byłych ŚJ. Może moja historia, napisana szybko, bez szczegółow pomoże komuś, da odwagę i wiarę w normalność.
« Ostatnia zmiana: 12 Listopad, 2017, 13:11 wysłana przez gedeon »


Offline Nadaszyniak

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 6 220
  • Polubień: 8692
  • Psychomanipulacja owieczek # wielkiej wieży(Ww)
Odp: Moja Historia.
« Odpowiedź #1 dnia: 28 Luty, 2018, 13:37 »
Witaj-Weronika1234

Słońce znów zaświeciło nad TOBĄ, kajdany pękły, smak wolności zaistniał, trzymaj tak dalej.
Pomyślnych doznań na forum- pozdrawiam :) :) :)