Świadkowie Jehowy - forum dyskusyjne

BYLI... OBECNI... => NASZE HISTORIE => Wątek zaczęty przez: prison w 08 Październik, 2018, 01:34

Tytuł: Czuję się jakbym tkwił w jakimś więzieniu....
Wiadomość wysłana przez: prison w 08 Październik, 2018, 01:34
Witam wszystkich serdecznie!
Opiszę w wielkim skrócie moją historię bo muszę to z siebie wyrzucić a nie mam z kim pogadać. To będzie smutna historia rozstania JW i Światuski :(  Kiedyś dusza towarzystwa dzisiaj czuję się cholernie samotny, niby niedługo lata Chrystusowe powinny być najlepsze a zaczynają być najgorsze.
Obecnie jestem w JW.org ale wewnątrz czuje pustkę. Bywam na zebraniach ale praktycznie tych niedzielnych, tkwię tam bo coś mnie jeszcze trzyma (wiara? może tylko rodzina? sam nie wiem,w sumie mam tam już tylko jednego kumpla no i całą rodzinę), ale do służby już nie daje rady wyjść zdaje tylko fikcyjny owoc.
Wychowałem się w prawdzie ale od zawsze coś mi nie grało aż natrafiłem na Australię i zeznanie Jacksona, potem jeszcze cała masa innych tematów gdzie prawda się nie obroniła...
Za kilka miesięcy po moim wybudzeniu poznałem wspaniałą kobietę tylko że "światuskę" z katolickiej rodziny i już moje zniszczone sumienie przez "odstępców" pozwoliło mi stworzyć z nią związek.
Nawet się już zaręczyliśmy, ale gdy jej rodzina dowiedziała się kim jestem (nawet mimo że wiedzieli że wybudzony) nie potrafili tego zaakceptować bo "co ludzie powiedzą że ona taka ułożona i z jehowcem". Rodzinka robiła jej takie jazdy, że dziewczyna wpadła w nerwice i odeszła ode mnie :( :( :(
Cały czas czułem że zawiodłem zrobiłem za mało. Ona namawiała mnie żebym nic nie zmieniał i nie odchodził z jw bo to nic nie zmieni ale ona odejdzie z kościoła bo krzywdy jakie ją tam spotykają uświadamiają, że to też nie jest jedyna słuszna droga. Na koniec powiedziała mi tylko że odchodzi ode mnie dla mojego dobra bo nie potrafi sprzeciwić się rodzinie i że jej rodzina w przyszłości będzie chciała zniszczyć nasze małżeństwo. Fakt może jeszcze nie dojrzała bo codziennie ze wszystkiego musiała spowiadać się telefonicznie mamusi i wpadała w okropne stany że musi ją okłamywać a dla mamy wszystko. Ja byłbym to w stanie zrozumieć ale nie to że przez własną matkę i babkę dostawała w twarz obelgami typu "jehowicka kur...." Ja tolerowałem to na ile mogłem z szacunkiem bo przy mnie było wszystko ok, a za moimi plecami słyszała takie rzeczy! Gdy mi o tym powiedziała nie wytrzymałem i chciałem ją w pewnym sensie ratować - wynająłem dla niej mieszkanie i chciałem stworzyć azyl, jednak nie potrafiła się przeciwstawić i z dnia na dzień zerwała. Podejrzewam że matka zagrała jej na sumieniu że możliwe że jest na coś chora bo wiem że jeździła na jakieś badania. Powiedziała mi że boi się że nasz związek rozwali się jak związek jej rodziców przez wtrącanie babki.
Teraz czuję się jakbym był zamknięty w więzieniu...
Kiedyś dusza towarzystwa a dzisiaj już deprecha! Dla JW już zawsze słaby duchowo bo był ze światuską w związku! Odejdę? dla ludzi ze świata zawsze będę człowiekiem JW.
Chyba jedyne wyjście to wyjechać na drugi koniec świata albo chociaż Polski! Ale jak tu się zebrać jak tu na południu Polski mi się podoba :)
Pozdrawiam wszystkich którzy przebrnęli przez to moje użalanie się nad sobą ale musiałem.....
I tak zostałem zastraszony wizją ostracyzmu. Teraz muszę wziąć się w garść, zebrać siły i coś zacząć działać!
Tytuł: Odp: Czuję się jakbym tkwił w jakimś więzieniu....
Wiadomość wysłana przez: HARNAŚ w 08 Październik, 2018, 06:01
Sytuacja skomplikowana przez religijne naleciałości.  :'( Trudno doradzać , powiem tylko co ja myślę choć pewnie odezwie się tu parę głosów krytyki ale ja prosty chłopak jestem i lubię proste rozwiązania.
Skoro ją kochasz  i Ci na niej zależy , a pewnie tak jest , bo twój stan po rozstaniu jest fatalny, to jebać organizację i całą jej strukturę. Zrób dla niej wszystko co trzeba aby miała z Tobą  ślub  kościelny a jej rodzina to doceni . Z tego co wiem możecie taki ślub otrzymać nawet gdy nie będziesz miał wszelkich niezbędnych sakramentów , bo to będzie ceremonia dla niej . Trzeba mieć jaja żeby porzucić organizację . Wtedy Twoje wyjcie będzie głośne i spektakularne .
Druga opcja to odejść po cichu i ułożyć sobie z nią życie z dala od rodzin , jesteś na tyle młody , że ogarniesz się z pewnością.
Opcja trzecia nie nabijać sobie nią głowy , spuścić raz na zawsze i traktować jako fajne doświadczenie życiowe.
Tytuł: Odp: Czuję się jakbym tkwił w jakimś więzieniu....
Wiadomość wysłana przez: Gandalf Szary w 08 Październik, 2018, 06:49
Mój dużo starszy kolega z pracy opowiedział mi taką historię. Otóż zaraz po małżeństwie teściowa zaczęła mu się wtrącać do małżeństwa. Jego małżonka zaczęła być pod wpływem mamusi: mamusia to, mamusia tamto. Któregoś dnia nie wytrzymał i zadał pytanie swojej lubej: A ty wzięłaś ślub ze mną czy z mamusią i postawił sprawę jasno. Obydwoje postanowili zamieszkać z dala od mamusi. Może dobrze radzi Harnaś, jak ci zależy to bierz wybrankę serca i wyjedzcie i żyjcie z dala od rodziny.
Tytuł: Odp: Czuję się jakbym tkwił w jakimś więzieniu....
Wiadomość wysłana przez: zenobia w 08 Październik, 2018, 08:57
Nie słuchaj rad Harnasia , zaden słub by kogos zadowolić, to pokretne rozwiązanie !
To , czy inni wtrącają sie w nasze zycie , zalezy tylko od nas i nie mozemy na to pozwolić
Dziewczyna uzalezniona od mamusi , a to zle wrozy związkowi
Gdy przebolejesz tą wątpliwą miłosć , znajdz sobie inną swiatuskę, ktora dla Ciebie rzuci wszystko
Tytuł: Odp: Czuję się jakbym tkwił w jakimś więzieniu....
Wiadomość wysłana przez: HARNAŚ w 08 Październik, 2018, 09:12
Mądra babu z Ciebie :)
Tytuł: Odp: Czuję się jakbym tkwił w jakimś więzieniu....
Wiadomość wysłana przez: Roszada w 08 Październik, 2018, 10:08
Dziewczyna uzalezniona od mamusi , a to zle wrozy związkowi
100% racji. Nieodcięta pępowina.

Witaj!
To jest właśnie ten "człowieczy los", jak śpiewała A. German. :-\
Tytuł: Odp: Czuję się jakbym tkwił w jakimś więzieniu....
Wiadomość wysłana przez: Światus w 08 Październik, 2018, 14:41
Cześć.

Zenobia ma rację. W tym związku byłoby was troje. A potem nie byłoby już zwiazku... Nie ma czego żałować. Szukaj lepszego materiału na żonę. Wiem, że uczucia i przyzwyczajenie... Ale mądrość ludowa mówi, ze do każdej biedy można się powoli przyzwyczaić..., a do dobrobytu przyzwyczaja się szybko.

Mówisz; "Muszę zacząć działać!" TO DZIAŁAJ!
Słyszałem taka historię;

Idzie facet przez park. Nagle słyszy okropne wycie.
Po pewnym czasie zauważył siedzącego na ławce staruszka, a obok ławki wyjącego psa.
- Dlaczego ten pies tak wyje?
- Bo siadł na kamieniu, który strasznie gniecie go w tyłek.
- To nie może z niego zejść i siąść w innym miejscu?
- Widocznie za słabo go gniecie...
Tytuł: Odp: Czuję się jakbym tkwił w jakimś więzieniu....
Wiadomość wysłana przez: Proctor w 08 Październik, 2018, 14:47
Nie słuchaj rad Harnasia , zaden słub by kogos zadowolić, to pokretne rozwiązanie !
To , czy inni wtrącają sie w nasze zycie , zalezy tylko od nas i nie mozemy na to pozwolić
Dziewczyna uzalezniona od mamusi , a to zle wrozy związkowi
Gdy przebolejesz tą wątpliwą miłosć , znajdz sobie inną swiatuskę, ktora dla Ciebie rzuci wszystko

Popieram. Ludzie się nie zmieniają. Będziesz się tylko kłucil z żoną jeśli by doszło do ślubu.
Omijaj szerokim łukiem takie kobiety.
Tytuł: Odp: Czuję się jakbym tkwił w jakimś więzieniu....
Wiadomość wysłana przez: Ekskluzywna Inkluzywność w 08 Październik, 2018, 15:04
Miłość to ostatecznie taka sama oparta na ludowych mądrościach i legendach fikcja jak obietnice Towarzystwa Strażnica, polecam książki z kręgu psychologii ewolucyjnej.

Trzydziestkę masz, stary już jesteś, zostaw rodzinę i spróbuj czegoś nowego, wyjazd na 2 koniec Polski brzmi ciekawie.
Tytuł: Odp: Czuję się jakbym tkwił w jakimś więzieniu....
Wiadomość wysłana przez: sawaszi w 08 Październik, 2018, 15:31
prison - jak to miłość wzajemna - to przetrwa (wszystko) - a jak tylko jednostronna z Twojej strony - to może poszukaj innej partnerki.
To jest TWOJE życie - więc go nie 'spapraj' ..
Tytuł: Odp: Czuję się jakbym tkwił w jakimś więzieniu....
Wiadomość wysłana przez: lukier w 08 Październik, 2018, 15:41
Witaj na forum chłopaku :)

Przykro mi że masz złamane serce, ale podejrzewam, że skoro mówiła, że dla niej to nic nie zmieni jak odejdziesz z organizacji to może to nie był jedyny powód rozstania. To forum to nie jest wprawdzie miejsce porad sercowych, ale może znajdziesz tu coś (albo kogoś ;), co może przekona Cię do tego, że miłość do światuski to nie jedyny powód dla którego warto zostawić organizację i otworzyć się na świat. A wtedy istnieje duża szansa że wyjdziesz ze złego stanu emocjonalnego, zaczniesz żyć na nowo, bez oglądania się wstecz na organizację i na byłą oraz ułożysz sobie wszystko po swojemu. Pewnie nie będzie łatwo na początku, ale dasz radę prison! Pisz i czuj się u dobrze :)

P.S. Nie wierz też jego Ekskluzywności ;) nie jesteś jeszcze aż tak stary ;) a miłość istnieje nie tylko w legendach i proszę mi tu nie pisać że jest inaczej Panie Ekskluzywny ! ;)
Tytuł: Odp: Czuję się jakbym tkwił w jakimś więzieniu....
Wiadomość wysłana przez: Ekskluzywna Inkluzywność w 08 Październik, 2018, 15:44
nie jesteś jeszcze aż tak stary ;)

AŻ TAK jeszcze nie.

a miłość istnieje nie tylko w legendach i proszę mi tu nie pisać że jest inaczej Panie Ekskluzywny ! ;)

Jeszcze w baśniach, klechdach i porzekadłach.

To nie jest istotne, istotne aby chłop zrobił coś dla siebie, bo ani z tych przedstawionych tu miłości, ani z tych WTSów nic nie będzie, a lata lecą.
Tytuł: Odp: Czuję się jakbym tkwił w jakimś więzieniu....
Wiadomość wysłana przez: lukier w 08 Październik, 2018, 16:05


To nie jest istotne, istotne aby chłop zrobił coś dla siebie, bo ani z tych przedstawionych tu miłości, ani z tych WTSów nic nie będzie, a lata lecą.

Tak to jest istotne, ale lepiej żeby kolega nie tracił też nadziei na spotkanie prawdziwej miłości, bo stanie się zgorzkniały i pozbawi się w życiu czegoś istotnego.
Tytuł: Odp: Czuję się jakbym tkwił w jakimś więzieniu....
Wiadomość wysłana przez: sawaszi w 08 Październik, 2018, 16:17
Zaiste - prawda .
Tytuł: Odp: Czuję się jakbym tkwił w jakimś więzieniu....
Wiadomość wysłana przez: Nadaszyniak w 08 Październik, 2018, 16:28
Witaj-PRISON

Zdecydowałeś do naszej paczki odstęp czuchów na stałe zawitać, jak mądrą podjąłeś decyzję a jeszcze opisałeś swoje własne doświadczenie z życia.
Dużo trzeba mieć w sobie odwagi i samo zaparcia, aby wyjawić swoje doznania publicznie.
Kieruj się w życiu maksymą, którą napisałem na końcu postu a na pewno będzie Tobie łatwiej w tym stanie podejmować mądre osobiste decyzje.

Życie płata nam rożne figle, czasami staniemy przed ścianą i nie wiemy: Jak postąpić?, wszystko wrze, kipi wkoło, można powiedzieć ''burza mózgu''.
Miłość - napisze trochę brutalnie to ''rak emocjonalny uczuć'' atakujący nas nieprzerwanie wewnątrz, kiedy ulegamy i pozwolimy miłości oddziaływać na nasze dalsze życie, (ale jak takiemu doznaniu nie ulec...), do momentu, kiedy uświadomimy sobie, z stanu faktycznego w jakim jesteśmy i co ona  w rzeczywistości, każdemu z nas przyniosła?
W większości przypadków: to rozczarowanie, pustka, rozgoryczenie, doprowadzając osobę do drastycznych czynów, w niewielu tylko sytuacjach kończy się szczęśliwie - sam to wiesz z autopsji, bo jak piszesz kiedyś byłeś jak się potocznie określa ”duszą towarzystwa”.
Kurtyna opadła i aktor pozostaje sam z sobą w garderobie, zdając sobie sprawę, że powrócił do rzeczywistego świata.
Patrząc w lustro na swoją twarz, na której dostrzega radość czy smutek swojego doznanego losu, po której niekiedy spływa słona mała kropla.

Osoba będąc pokonaną przez miłość i bezwzględną druzgoczącą presję (Ww), w pewnym sensie staje się pokonana, przegrana, doświadczona przez okrutne fatum - uświadamiając sobie, z doli i beznadziei, która tak dotkliwie poraziła.
Taki stan - to sygnał!!, aby podjąć zdecydowany odwet i uporządkować swoje obecne sprawy, a nie rozczulać się i popadać w dalszą pogłębiającą się apatie.
Wierzę, że podołasz przeciwnościom, które napotkałeś- dlaczego tak wnioskuję, bo przecież byłeś ''duszą towarzystwa'' a takie osoby wiesz czym się kierują i wzmacniają swoją motywacje, aby istnieć na pierwszym planie w towarzystwie.

Jak piszesz o swojej wybrance Twojego serca, nasuwa się moim zdaniem wniosek, ze szuka pretekstu aby Waszą znajomość zerwać.
Kto, kocha szczerze i wpatrzony jest bezgranicznie w swego wybrańca, toczy walkę karkołomną z przeciwnościami i nie dopuści, walcząc zaciekle do ostatniego tchu, by osiągnąć swoje pragnienia, marzenia, które nie pokrzyżują osiągnięcia celu swych pragnień.
A jeżeli podsycana jest wspólną miłością, działa po stokroć i jest nie pokonana, aby uwiecznić zamierzony wspólny cel. 
Przepraszam, że tak rozpisałem się Prison, lecz niedawno spotkałem podobny przypadek dwudziestoparoletniego młodzieńca- pozdrawiam, pozostań z Nami w Naszej ex-ów rodzince  :) :)

Obiecany jak wspominałem cytat:
''Ptak siedzący na drzewie nie boi się, że gałąź się złamie. Nie dlatego, że ufa gałęzi, ale dlatego, że wierzy we własne skrzydła. Zawsze miej wiarę w siebie''
Tytuł: Odp: Czuję się jakbym tkwił w jakimś więzieniu....
Wiadomość wysłana przez: prison w 08 Październik, 2018, 18:15
Dziękuję za słowa wsparcia!
Biorę się w garść i poświęcam się rozwojowi zawodowemu no i odkładam na restart w innym miejscu.
Muszę powrócić do jakiegoś hobby żeby tyle nie myśleć i żeby przetrwać w tym miejscu w którym muszę jeszcze być.
Na szczęście z pracą się uwolnilem z pod szefa JW.
Tytuł: Odp: Czuję się jakbym tkwił w jakimś więzieniu....
Wiadomość wysłana przez: Reskator w 08 Październik, 2018, 18:26
1.Chyba Franz opisywał ludzi z Betel jak liczą dni jakie są w Betel i przyrównał to do więżniów którzy podobnie czynią.
2.Pępowina to problem jaki ma Twoja luba z rodziną,Ty pępowinę z org przerwałeś i jesteś WOLNY jak my tu na forum.
Pozdrawiam.
Tytuł: Odp: Czuję się jakbym tkwił w jakimś więzieniu....
Wiadomość wysłana przez: Safari w 08 Październik, 2018, 20:05
Hej Prison.

Jestes we wspanialsi momencie zycia. Dobrze to pamietam - wychodzenie z prawdy... Niepewnosc... Myslala ze Bede Sama do konca zycia i bylam na to gotowa. Jakby sie tak potoczylo zycie, to trudno. Ale bylam tez otwarta na zwiazek.
Bo jak za bardzo uwierzysz, ze nigdy NIC nie bedzie, to przegapisz swoje szanse.

Daj sobie czas tak ze 6miesiecy I skup sie tylko na sobie, poznawaniem dziewczyny, chodz na rozne kursy - karate, jezykowe lub na taniec (o tam duzo dziewczyn poznasz) 😁 I badz otwarty a jak poczujesz, ze nie potrzebujemy dziewczyny, zeby czuc sie bardziej wartosciowym czlowiekiem - to jest czas by szukac kogos na powaznie.
 
Bedzie dobrze 😃

A czy milosc istnieje - mysle, ze tak, tylko ze ona nie wyglada tak jak opisuja ja poeci ani tak jak przedstawiaja ja w filmach. Jest duzo bardziej gleboka i cicha, subtelna i piekna.

Taka milosc nawet jesli sie skonczy - to po okresie bolu - zostawi Cie piekniejszym I lepszym czlowiekiem niz byles zanim sie prawdziwie zakochales. I DLA takiego uczucia warto nie rezygnowac.

A wyjazd... Coz Sama kilka razy sie przeprowadzilam i to zawsze jest wyzwanie ale tez przygoda!

Ahoj przygodo! Wylaz z tego wiezienia I bierz sprawy w swoje rece! A czy znajdziesz wartosciowa kobiete? Tego nie wiem. Byc moze nie byc moze tak...ale czego sie nauczysz to Twoje 😃
Tytuł: Odp: Czuję się jakbym tkwił w jakimś więzieniu....
Wiadomość wysłana przez: Estera w 08 Październik, 2018, 20:50
Dziewczyna uzalezniona od mamusi , a to zle wrozy związkowi
Gdy przebolejesz tą wątpliwą miłosć , znajdz sobie inną swiatuskę, ktora dla Ciebie rzuci wszystko
   PRISON.
   Ta dziewczyna nie była dla Ciebie.
   Jeśli jej miłość nie zdołała pokonać presji rodziny, by być z Tobą, to znaczy, że chyba nie była to prawdziwa miłość.
   Zacznij budować życie od nowa i zapamiętaj.

   Dla prawdziwej miłości nie ma granic religijnych, ani żadnych innych :-*
   I takiej miłości Ci życzę.
   Pozdrawiam.
   
Tytuł: Odp: Czuję się jakbym tkwił w jakimś więzieniu....
Wiadomość wysłana przez: PoProstuJa w 08 Październik, 2018, 22:09
To skomplikowana sytuacja, ale myslę, że z czasem sama się rozwiąże.

Prison to przykre, że tak Ci się potoczyły drogi z ukochaną dziewczyną. Jednak jesli ona jest na każde zawołanie swojej mamy, to na 99% byłoby tak też po ślubie. I wtedy to był dopiero nerwicy dostawał, bo zdałbyś sobie sprawę, że w pakiecie do żony dostałeś gratis jej mamusię.
A mamusia jak widać zaborcza i chcąca rządzić życiem córki. Takie mamusie żyją później po 100 lat, a ich córki zostają starymi pannami i opiekują się tymi mamusiami. To chory układ, ale obawiam się Prison, że Ty byś go nie uzdrowił - to jeszcze Ciebie by do niego wciągnęli.
Co to za rodzina, która jest taka fanatyczna i nie akceptuje przyszłego zięcia? Z nimi nawet na zdjęciu trudno byłoby wyjść.
Dla takiej rodziny i tak bardzo uwikłanej w nią kobiety chyba nie warto poświęcać swojego życia...

Co do Twojej rodziny natomiast, to trudno mi się wypowiadać, bo nie wiadomo jak by zareagowali gdyby się dowiedzieli, że chcesz opuścić organizację...

W całej tej historii chyba tylko czas powoli zacznie zabliźniać rany. Zostawiło to w Tobie pewne doświadczenie i już wiesz jakich kobiet i rodzin unikać :) A rodziny jak się uprą, to naprawdę potrafią zniszczyć związek. Może "lepiej", że rodzina zniszczyła narzeczeństwo niż gdyby miała zniszczyć małżeństwo... ?

Jesteś jeszcze na tyle młody, że możesz szukać miłości gdzie i kiedy zechcesz. Może akurat trafisz na odpowiednią "drugą połowę", która ma normalną rodzinę :)
Czego Ci serdecznie życzę :)

Tytuł: Odp: Czuję się jakbym tkwił w jakimś więzieniu....
Wiadomość wysłana przez: Startek w 17 Październik, 2018, 06:31
Sytuacja skomplikowana przez religijne naleciałości.  :'( Trudno doradzać , powiem tylko co ja myślę choć pewnie odezwie się tu parę głosów krytyki ale ja prosty chłopak jestem i lubię proste rozwiązania.
Skoro ją kochasz  i Ci na niej zależy , a pewnie tak jest , bo twój stan po rozstaniu jest fatalny, to jebać organizację i całą jej strukturę. Zrób dla niej wszystko co trzeba aby miała z Tobą  ślub  kościelny a jej rodzina to doceni . Z tego co wiem możecie taki ślub otrzymać nawet gdy nie będziesz miał wszelkich niezbędnych sakramentów , bo to będzie ceremonia dla niej . Trzeba mieć jaja żeby porzucić organizację . Wtedy Twoje wyjcie będzie głośne i spektakularne .
Druga opcja to odejść po cichu i ułożyć sobie z nią życie z dala od rodzin , jesteś na tyle młody , że ogarniesz się z pewnością.
Opcja trzecia nie nabijać sobie nią głowy , spuścić raz na zawsze i traktować jako fajne doświadczenie życiowe.
  Żeby nie było problemów ze ślubem , a jesteś osobą wybudzoną możesz złożyć przed księdzem  w obecności świadka wyznanie wiary , bo na pewno byłeś chrzczony w kościele .  Ja nie mam z tym problemu bo tak wierzę . Tak jak Harnaś ci doradził , masz wtedy oparcie w rodzinie i żona ma komfort psychiczny bo może uczestniczyć w Eucharystii .  Najlepiej zrob i daj se spokój z organizacją .
Tytuł: Odp: Czuję się jakbym tkwił w jakimś więzieniu....
Wiadomość wysłana przez: humble w 17 Październik, 2018, 22:42
Bzdura,w tym wypadku ciezko chyba o az takie poswiecenie.Wezmie slub w kosciele,a potem I tak mu zyc nie dadza przeciez,zawsze bedzie jakies ale.Moj brat mial podobnie,na szczescie w pore sie rozstal ze swoja narzeczona.Teraz jest z dziewczyna ,ktora na rowni z nim ma wywalone na wszelkie religie,a slubu to nawet nie planuja.Nikt im nie mowi jak maja zyc.