Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: a co dalej...?  (Przeczytany 95875 razy)

Offline Litwin

Odp: a co dalej...?
« Odpowiedź #30 dnia: 23 Czerwiec, 2018, 09:17 »


[/quote]
Nawet nie chce mi się dyskutować :) Masz racje, jestem straszna, tragiczna, głupia, naiwna itp itd :D i dobrze mi z tym bo dzięki temu mam cudownego męża, cudowne dziecko, 300 metrowy dom pod Warszawa, 2 mieszkania pod wynajem, męża, który mnie kocha i prowadzi firmę, która świetnie prosperuje, jesteśmy zdrowi i bardzo duży nacisk kładziemy na zdrowy tryb życia (tak, uważamy, że naturalne metody są często dużo skuteczniejsze niż różnego rodzaju chemia) :) no taka jestem tragiczna i beznadziejna oj oj oj :) aż mi żal samej siebie i aż chyba z tego żalu przytulę się do SWOJEGO męża :) paaaa

A ja mam 1000 krów wysokodojnych i dom 360m , co prawda nie pod Warszawą.
Zarozumialstwo jest podstawową cechą dużej części Ś.J.
Człowieczeństwo to taki stan wyrozumiałości dla drugiego, a nie bardzo widzę tej cechy u Ciebie. Praca przedewszyskim nad sobą, okiełznanie złych cech, a dopiero potem dawanie innym rad.
Ja po opuszczeniu orga, nie czuję się zagubiony,  raczej odnalazłem siebie i patrzę z radością na innych ludzi.
Nie czuję się jakiś wyjątkowy, wybrany. I bardzo dobrze mi z tym.

« Ostatnia zmiana: 23 Czerwiec, 2018, 09:20 wysłana przez Litwin »


Offline Trinity

Odp: a co dalej...?
« Odpowiedź #31 dnia: 23 Czerwiec, 2018, 09:54 »
przepraszam za offtop
lato dopiero od paru godzin
a my tu na forum sezon ogórkowy na całego

żeby kto rzucił jakim mięsem armatnim albo tvn'em 


Offline disloyal

Odp: a co dalej...?
« Odpowiedź #32 dnia: 23 Czerwiec, 2018, 10:16 »
Są badania, że ludzie wierzący w przeciwieństwie do ateo lepiej znoszą rozmaite kryzysy życiowe, choćby ból podczas terminalnej choroby.
Powodzenia.
Co to za badania ? Poproszę o jakieś konkretne informacje !
Tym co pozwala przejść kryzysy życiowe jest nadzieja, cokolwiek to dla ciebie znaczy. Nadzieję może znaleźć zarówno człowiek wierzący w Allaha, Jahwe czy Ateista a nawet osoba upośledzona intelektualnie. W chwili śmierci jednak przestaje i to mieć znaczenie.
A z tym bólem to już za ostro się rozpędziłeś, czy wiara w Boga dodaje do organizmu jakieś dodatkowe molekuły do neuroprzekaźników ?
Z tego co mi wiadomo to na dzień dzisiejszy ludzie najlepiej znoszą ból po podaniu wysokich dawek morfiny. Zapraszam do hospicjum, tam żyją ludzie zarówno wierzący i niewierzący i możesz to zbadać za pomocą swoich zmysłów.
« Ostatnia zmiana: 23 Czerwiec, 2018, 10:18 wysłana przez disloyal »


Offline dezet70

Odp: a co dalej...?
« Odpowiedź #33 dnia: 23 Czerwiec, 2018, 10:19 »
Ach Nabot widać ze jehowa ci błogosławi prawie jak hiobowi i jeszcze pioniera na forum wyrabiasz. ...


Offline Safari

Odp: a co dalej...?
« Odpowiedź #34 dnia: 23 Czerwiec, 2018, 10:40 »
Uczciwe postawienie sprawy. Wielu ludzi czuje się zagubionych i osamotnionych bez jasnego drogowskazu w postaci zasad i wsparcia ze strony społeczności. Każdy też ratuje się w tym przypadkowym życiu jak potrafi. Ci wszyscy, którzy wycierają sobie gęby górnolotnymi hasłami o  intelektualnej wolności od religii, na ogół wcale nie są tak bardzo wyzwoleni i intelektualnie wysublimowani jak im się wydaje. Łapią też doły, są osamotnieni, zdezorientowani, zastępują Boga wiarą w nieweryfikowalne pierdoły, zabobony i ideologie. Chwytają się aktualnie modnych life-style jak zbawienia, a czasem i żałują swojej decyzji o rozbracie z religią
(stąd choćby zjawisko powrotów do zborów po latach) - ale z podobnych stanów emocjonalnych już ci się tak chętnie nie zwierzą - bo to źle wpływa na wizerunek i podkopuje słuszność ich decyzji, a pozerstwo zobowiązuje, fason trza trzymać. Póki ktoś jest młody, z mordy prezentuje się nie najgorzej, a i jeszcze ma w portfelu jakąś kasę, to prawie zawsze jest spontanicznym hedonistą unikającym zobowiązań. Dekady mijają i później już chce sobie ułożyć życie, bo w oczy zagląda samotność i niepokój, że niczego się po sobie nie pozostawi. Nic tak nie weryfikuje rzekomo czysto intelektualnych poglądów i postaw jak sytuacja życiowa, wiek, stan psychiczny, status materialny i tykanie zegara biologicznego.

Jak ci po drodze ze świadkami, to jak dla mnie żyj sobie z nimi do końca życia. Nie ma żadnej gwarancji, że ktokolwiek zaproponuje ci lepszą wizję. Może będzie akurat lepiej skrojona pod jego sytuację i charakter, ale masz pewność że nocami jak nikt nie patrzy i on nie płacze w poduszkę?

Są badania, że ludzie wierzący w przeciwieństwie do ateo lepiej znoszą rozmaite kryzysy życiowe, choćby ból podczas terminalnej choroby.

Ten osławiony wojujący ateizm, indywidualizm, przedsiębiorczość i konsumpcjonizm zwyczajnie nie są dla każdego. Nasi przodkowie przez tysiąclecia żyli w malutkich społecznościach zbieracko-łowieckich z których wyrzucenie oznaczało dosłowną śmierć. Jesteśmy genetycznie uwarunkowani do życia w małych, zwartych grupkach o wspólnych interesach, a nie do wielkich anonimowych miast, gonienia za kasą i przelotnymi znajomościami, traktując każdego napotkanego człowieka jak potencjalnego rywala. Natury nie oszukasz, choć jak człowiek ma 20tkę, to zdaje mu się inaczej. A potem przychodzi 30tka, 40tka i zaczyna myśleć dokładnie jak jego starzy wapniacy.

Powodzenia.

Wow. Zostan ze swiadkami Bo moze ateo placza nocami w poduszke. 😁

Klaro zrobisz jak bedziesz uwazac. Wybierz to, co DLA ciebie dobre.

Ja jestem nieporownywalnie szczesliwsza poza organizacja I bardzo szczesliwa w moim swiatopogladzie. Czy to znaczy ze nigdy nie jestem smutna albo zagubiona? Oczywiscie ze odczuwam wszelkie emocje. Ale nigdy NIGDY nie plakalam w poduszke z powoduje odejscia od swiadkow. 😁 Po prostu to DLA mnie najwiecej szczescie Jakie mnie spotkalo.
"Faith, if it is ever right about anything, is right by accident" S.Harris


Offline on-on

Odp: a co dalej...?
« Odpowiedź #35 dnia: 23 Czerwiec, 2018, 12:54 »
Nabot, osoba z Twojego przykładu ważąca 150 kg ma więcej w jednym miesiącu przyjemności z jedzenia niż Ty przez 5 lat.

Pisząc następnym razem o tzw "rozpustnikach" pomyśl o swoim przelewającym się przez palce życiu.




Offline Trinity

Odp: a co dalej...?
« Odpowiedź #36 dnia: 23 Czerwiec, 2018, 13:01 »
ja nie odeszłam, sama nie odejde

ale mam już wyzwolony umysł!!!
wiesz ile mi to daje?
podpisuje się pod safari wszystkimi rękami jakie mam
bez pośpiechu,bez godzin
mam czas dla siebie, dla rodziny, idziemy na rowery, na lody
czasem tylko jak jesteśmy zaproszeni przez świecką rodzinę na grila
to pytają nas czy nie będziemy mieć nic przeciw jak jeszcze będą ich znajomi...
no cóż sami sobie na to zapracowaliśmy
kto to wiedział?
ja mówię 'och jak fajnie że poznam nowych światusów'
znajomo brzmi? ciekawe czy JCh by się tak zachował?
każdy powinien być kowalem własnego losu bo każdy sam zda sprawę na koniec
odkąd znam prawdę o prawdzie czuje się lżej 
wreszcie czuję że jarzmo Pana jest lekkie



Offline Ekskluzywna Inkluzywność

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 340
  • Polubień: 4061
  • Kronikarz Brata Bogumiła
Odp: a co dalej...?
« Odpowiedź #37 dnia: 23 Czerwiec, 2018, 13:29 »
, tylko czemu ci bardzo wierzący , kiedy dotyka ich nieszczęście , pytają
-Boże czemu mnie to spotyka?-

Dlatego, że to pytanie jest początkiem poszukiwania sensu w tragedii, a odnalezienie sensu w tragedii przynosi ukojenie.

Wow. Zostan ze swiadkami Bo moze ateo placza nocami w poduszke. 😁

Dokładnie tak, żadnych gwarancji, że alternatywny styl życia przyniesie oczekiwaną satysfakcję i zadowolenie. Na forum swingersów pewnie też przekonują ile wlezie, że otwarcie związków i dzielenie się partnerami daje tylko szczęście i żadnych zgryzot.

Klaro zrobisz jak bedziesz uwazac. Wybierz to, co DLA ciebie dobre.

To samo mówię, ale wcześniej nie polukrowałem komu trzeba i lubisiów brak.

A prawda jest taka, że nikt nie da gwarancji, że w życiu czeka coś lepszego. Organizacja trwa również dlatego, że daje społeczność, socjalizację kilka razy w tygodniu, poczucie przynależności i sens. Nie widzieliście w jej szeregach zahukanych introwertyków, którzy bez niej być może w ogóle nie wychodziliby z mieszkania? Jasne, że są tam tacy ludzie, bo takich przyciąga. A obietnica, że poza nią czeka na nich nowe życie i eldorado to mrzonki, społeczeństwo będzie miało ich totalnie gdzieś, podobnie jak emerytów, rencistów, wdowy, stare panny. Jedno co się stanie jak pójdą w odstępstwo, to stracą jedyny punkt zaczepienia jaki w życiu mieli. A królami życia nie zostaną, nie oszukujmy się, będą chodzić po 50tce do kawiarenek i grać z obcymi ludźmi w domino, żeby w ogóle mieć do kogo gębę na starość otworzyć, sprawdźcie sobie statystyki samotności na Zachodzie, są porażające i wciąż rosną.

Odstępstwo jest ekstra dla młodych, którzy mają całe życie przed sobą. Dla ludzi przy forsie. Dla wolnych kobiet, które nieskrępowane organizacyjną moralnością mogą zakręcić się wokół atrakcyjnych światusów. Dla tych życiowo ogarniętych, którzy znaleźli ciekawsze alternatywy i po wszystkim nie znajdą się na lodzie, więc rozglądają się za drogą wyjścia. Jednak sekta nie celuje w takich - tacy sami z czasem odpływają bądź są wykluczani - celuje w życiowych przegrańców, którym daje chociaż namiastkę sensu, którego często nie potrafi zapewnić to wspaniałe, racjonalne, humanistyczne społeczeństwo poza nią. I dlatego trwa.
« Ostatnia zmiana: 23 Czerwiec, 2018, 14:08 wysłana przez Ekskluzywna Inkluzywność »


Offline Proctor

Odp: a co dalej...?
« Odpowiedź #38 dnia: 23 Czerwiec, 2018, 14:55 »
Dlatego, że to pytanie jest początkiem poszukiwania sensu w tragedii, a odnalezienie sensu w tragedii przynosi ukojenie.


To samo mówię, ale wcześniej nie polukrowałem komu trzeba i lubisiów brak.

Co wy wszyscy z tymi polubieniami? To jakiś konkurs jest? Mav rozda lizaki najlepszym?


Offline Ekskluzywna Inkluzywność

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 340
  • Polubień: 4061
  • Kronikarz Brata Bogumiła
Odp: a co dalej...?
« Odpowiedź #39 dnia: 23 Czerwiec, 2018, 15:01 »
Co wy wszyscy z tymi polubieniami?

Ludzie lubią sobie w ten sposób łechtać ego, czują się docenieni i zaakceptowani, to internetowy wyznacznik statusu. A teraz pomyśl - skoro taka pierdoła potrafi być istotna z perspektywy nastroju ( jej brak lub obecność) - to jak na człowieka oddziałuje partycypowanie w społeczności religijnej?


Offline Proctor

Odp: a co dalej...?
« Odpowiedź #40 dnia: 23 Czerwiec, 2018, 15:14 »
Ludzie lubią sobie w ten sposób łechtać ego, czują się docenieni i zaakceptowani, to internetowy wyznacznik statusu.

Tak wiem, ale jest to słabe.


Offline Ekskluzywna Inkluzywność

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 340
  • Polubień: 4061
  • Kronikarz Brata Bogumiła
Odp: a co dalej...?
« Odpowiedź #41 dnia: 23 Czerwiec, 2018, 15:21 »
Tak wiem, ale jest to słabe.

W tym cała rzecz. To jest słabe, ale działa, bo ludzie są słabi. Dlatego większość opowieści o wyzwoleniu od religii i konsekwencjach tej decyzji nie bierze pod uwagę ludzkiej słabości, ludzkich potrzeb i (nie)możliwości ich zaspokojenia. Pytanie o to czy po zmianie światopoglądu, zmianie środowiska wyjdziesz na swoje można zweryfikować tylko w praktyce. I nie ma pewności, że sobie nie pogorszysz. Większość ludzi nie żyje w filmie Hollywoodzkim, gdzie każda zmiana to wstęp do wielkiej przygody. Czasem to wstęp do wielkiej nudy, wielkiej samotności i wielkiego zagubienia.

Bo większość z nas jest prosta, chce prostych rzeczy i brakuje jej możliwości i odwagi do przebicia się ku tym rzekomo wielkim, które na nią (nie)czekają. Przeciętny człowiek, to przeciętny klikacz lubików na portalach internetowych. Czy taki człowiek po odejściu od świadków sobie polepszy? Czasem tak, a czasem tylko zamieni zbór na jakieś forum, na którym naklika parę tysięcy postów, bo temat będzie jedynym co naprawdę mu znane i budzące żywe emocje. Albo pójdzie w kolejne wyznanie, bo wewnętrzne potrzeby wciąż będą dawały o sobie znać.

Ci którzy w sektę weszli na ogół już wcześniej nie mieli satysfakcjonującego życia, dlatego w ogóle się nią zainteresowali. Mają przerąbane od samego początku. Po jej opuszczeniu wrócą do punktu wyjścia albo nadrobią jeszcze kilka kroków wstecz.
« Ostatnia zmiana: 23 Czerwiec, 2018, 15:32 wysłana przez Ekskluzywna Inkluzywność »


Offline Safari

Odp: a co dalej...?
« Odpowiedź #42 dnia: 23 Czerwiec, 2018, 17:21 »
Wiesz co E-In.?
Czy ktos Tu obiecuje na pewno lepsze zycie?

Dlatego mowimy zeby kazdy Sam zdecydowal.

A Tobie powiem jedno, lubie Cie, ale wydaje mi sie ze nie korzystasz z zycia tylko wolisz stac z boku i wyrokowac. 

Tak to widze, sorry. Bo probowanie, to zarazem potykanie sie, to wziecie odpowiedzialnosci za swoje zycie I decyjzje. Nie zawsze jest kolorowo. Ale czy u swiadkow bedzie komus lepiej? To juz osoba musi Sama zdecydowac co zrobi. Ja tez gdy decydowalam sie na odejscie nie mialam NIC. Ale wierzylam ze moze byc lepiej (po drodze zaliczone spadki wiary… ale nie Dalam za wygrana.) I teraz mam naprawde dobre zycie.

Wiec ha bym powiedziala by pomyslec czego sie chce I tak zdecydowac I wierzyc mimo przeciwnosci, ze bedzie lepiej.
"Faith, if it is ever right about anything, is right by accident" S.Harris


Offline Ekskluzywna Inkluzywność

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 340
  • Polubień: 4061
  • Kronikarz Brata Bogumiła
Odp: a co dalej...?
« Odpowiedź #43 dnia: 23 Czerwiec, 2018, 17:44 »
A Tobie powiem jedno, lubie Cie, ale wydaje mi sie ze nie korzystasz z zycia tylko wolisz stac z boku i wyrokowac. 

Masz rację, wydaje ci się.

I każde forum oparte jest o stanie z boku i wyrokowanie. Odstępcy stoją sobie z boku Organizacji i wyrokują czym jest, co powinno się z nią stać i co powinny zrobić osoby w nią zamieszane. Świadki stoją z boku życia światusów i wyrokują jak oni z kolei powinni żyć. Tak wygląda dyskusja i inaczej się nie da, choć można spróbować być jak najbardziej ogólnym w ferowanych opiniach. Aczkolwiek zawsze zaczyna się robić słaba, gdy schodzi się z tematu w kierunku ad personam i rozmowy o rozmówcy zamiast rozmowy o jego poglądach. Z jakiegoś powodu w takich chwytach najbardziej rozmiłowane są kobiety.

Wszystko już powiedziałem, nie mam nic do dodania.

« Ostatnia zmiana: 23 Czerwiec, 2018, 17:48 wysłana przez Ekskluzywna Inkluzywność »


Offline Reskator

Odp: a co dalej...?
« Odpowiedź #44 dnia: 23 Czerwiec, 2018, 18:01 »
Witam
przepraszam jeśli napisałam w złym wątku.
Tak czytam różne Wasze historie, różne artykuły i strony internetowe. Rozumiem już, które nauki Świadków budzą kontrowersje. Interesuje mnie, jak żyjecie dalej, poza organizacją? Czy należycie do jakichś innych religii, uczęszczacie na inne spotkania, czy raczej czytacie Pismo Święte w własnym domowym zaciszu? Pytam, bo sama jestem Świadkiem, od 10 lat. Czasem nachodzą mnie wątpliwości (stąd też moja obecność tutaj), ale kiedy widzę ludzi spoza organizacji; ich zachowanie, wartości moralne, czy nawet wygląd to utwierdzam się że nie chciałabym prowadzić takiego życia. To prawda, że organizacja duzo wymaga od braci, ale ja to traktuję raczej jako ochronę, niż kontrolę. Dzięki jasno sprecyzowanym wskazówkom wiem, jaką drogą podążać w życiu, np. czy mogę zapalić papierosa, czy nie mogę? Czy mogę mieszkać z chłopakiem przed ślubem czy nie mogę? itp itd. Myślę, że gdybym nie miała takich "ograniczeń" czułabym się zagubiona i nieszczęśliwa. Pozdrawiam
Ochrona czy kontrola-świetne sprecyzowanie działalności WTS-u.
Według mojej oceny to kontrola
Gdyby im chodziło o ochronę nas-
to by zezwalali i finansowali budowę domów opieki dla schorowanych i starszych wiekiem śj.
A tego -NIE MA a jest ich dziesiątki tysięcy.
Znam śj tułajacych się po domach opieki zawiadywanych przez KK.
« Ostatnia zmiana: 23 Czerwiec, 2018, 18:06 wysłana przez Reskator »