moje trzy grosze:
Kiedy byłem w szeregach ''pierwszych żołnierzy pod niebieskim sztandarem (Ww)", aby napotkany słuchacz nie zbagatelizował podjęcia rozmowy, przedstawiałem jakikolwiek głośny wycinek prasowy zapytując co pan/i o tym wydarzeniu sądzi i tak plotłem sieć zniszczenia nad napotkaną ofiarą.
Punktów zaczepienia miałem dość sporo, po to - aby w jesienne czy zimowe dni, być w ciepłym przytulnym miejscu popijając herbatkę z niekłamanym
obżarstwem jeść kolejny kawałek ciasta, a godzinniki leciały w komfortowych warunkach, łasi byli na takie spotkania spadochroniarze (Ww), lecz dla nich wybierałem odpowiednie miejsca w których musieli dobrze się gimnastykować przytaczając konkretne wypowiedzi, które zaakceptował słuchacz.
W niektórych, takich spotkaniach miałem ubaw z ograniczonej lub żadnej wiedzy spadochroniarza.
Po jednym takim spotkaniu po wyjściu spadochroniarz oznajmił, dosłownie cytuję: ''bądź na tyle tolerancyjny i szlachetny nie przedstawiaj innym w zborze mojego zakłopotania, które osobiście zauważyłeś", takimi sytuacjami mogłem kombinować i zawsze miałem względy w wyższym szczeblu drabiny przedstawiciela sekty (Ww).