Ja zostając sj też straciłem kontakt z członkami rodziny - na własne życzenie. 
Mimo to, pielęgnowałem przejawy pychy: gdy chciałem się uczyć to się uczyłem. 
Dziś odcinam z tego kupony. 
Manipulacja nie boli. Boli otrzeźwienie.
Owszem, pewnie mógłbym inaczej zaplanować swój czas spędzony w wts, ale że prowadziłem podwójne, 
a nawet potrójne życie, nie mam poczucia straty. Praca, szkoła, hobby, itd... 
Działałem na wielu płaszczyznach i przez to moje odejście byłe w pełni premedytacyjne, świadome. 
Zamknąłem za tym drzwi. Wiedzę wrzuciłem na strych i do kominka.
Aha...
Gdy moja koleżanka miała 40 lat, była bezdzietną panną.
Dziś kocha, jest kochana i ma bliźniaki w wieku przedszkolnym. 
Weź odpowiedzialność za swoje czyny, uczucia, życie.
Dokąd jesteś ciepła, masz moc sprawczą.
Szanuj to.
Działaj.