Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Wpadki na Sali  (Przeczytany 5674 razy)

Lunkaa

  • Gość
Wpadki na Sali
« dnia: 14 Lipiec, 2017, 23:20 »
czasem każdemu zdarzają się wpadki. Znacie jakieś szczególne przypadki wpadek 'braci' w sytuacjach służbowych?

Ja pamiętam jeden, który mi utkwił:

Na zebraniu (nie pamiętam tematu) zgłosiła się do odpowiedzi starsza wiekiem siostra , krótko wyrecytowała  zdania ze strażnicy i od siebie dodała, że 'w świecie to panuje ciemnota wśród ludzi.'.. Powiedziała to z dużą frustracją więc te słowa każdego z obecnych wprawiły w chwilowe osłupienie.
Zakłopotany starszy prowadzący zburaczkowiał i przeprosił za ten komentarz wszystkich zainteresowanych .
Nie wiem czy ta pani poniosła jakieś konsekwencje, ale  po wyrazie twarzy starszego domniemam , że dostała jakąś reprymendę.



Offline Jaaqob

Odp: Wpadki na Sali
« Odpowiedź #1 dnia: 14 Lipiec, 2017, 23:37 »
Kiedys pewien brat powiedzial w kwestii roku 1914 ze zrozumienia sie zmieniały i nie wiadomo co przeniesie przyszłość. Prowadzący powiedzial, ze chyba zasiał tym sporo wątpliwosci. Oj tak.


Offline CzarnySmok

Odp: Wpadki na Sali
« Odpowiedź #2 dnia: 15 Lipiec, 2017, 14:27 »
Kiedyś to nawet zeszyt miałem i notowałem sobie tego rodzaju rzeczy - jakoś szybciej zebrania i zgromadzenia upływały. Zeszytu nie ma, parę rzeczy pamiętam do dzisiaj:

1) Sytuacja sprzed mniej wiecej 10 lat. Akurat w PL przy władzy 3 muszkieterowie: Kaczyński z PIS, Lepper z SO, Roman Giertych z LPR.
Omawiany temat na zebraniu dotyczy dzieła stwórczego. Jedna gorliwa siostra zaczyna mowić i w pewnej chwili przytacza słowa prof. Macieja Giertycha. W ciagu minuty podkreśla, ze to autorytet, ze nawet wykształceni ludzie potwierdzają wersje z Biblii. Brat prowadzący w końcu odzyskuje głos i próbuje przerwać:
- Siostro, nie chcemy sie powoływać na świeckie źrodła, tym bardziej na takie ktore dzisiaj sa takie kontrowersyjne. Ponadto...
- Ależ bracie! - siostra gorliwa niemal wyrywa mikrofon porządkowemu i niemal krzyczy: To z naszej książki Stwarzanie! - i dumnie unosi przyniesiona z domu lekturę dodatkowa.
Na Sali konsternacja, lekki szmerek, pojedyncze podśmieszki.
- No to przejdźmy do następnego - po chwili wydukał juz czerwony prowadzący :)

2) Czasy zebrań w domach. Nie pametam już jaka książka była na tapecie, ale był to okres spotkań, gdzie przez całą godzinę trzeba było omówić z 7-9 akapitów. Byli prowadzący sztucznie wydłużający czas - czytanie wszystkich wersetów (nawet tych zacytowanych :) ), omówienie treści z poprzedniego tygodnia i zahaczenie o pokarm z następnego. Masakra. Kolejne zebranie i znów 8 akapitów w tym jeden podwójny. Głównego prowadzącego nie ma, zebranie prowadzi sługa pomocniczy, lat 50-parę, który do zebrań miał taki stosunek, że są ważne, ale są...rzeczy ważniejsze. Ogólnie lubiany i mający opinię, że przymykał oko na pewne rzeczy - stąd pewnie przez naście lat był tylko sługą, a nie starszym. W każdym razie rozpoczyna się zebranie i na wstępie komunikat: 'Siostry, bracia, dzisiaj mamy do omówieni 8 akapitów, więc nie będziemy na siłe przedłużać zebrania, poza tym o 19:00 zaczyna się Grand Prix na żużlu. Do akapitu pierwszego...'. :) Faktycznie - zebranie trwało trochę ponad 20 minut, 2 minuty po modlitwie prowadzący i gospodarz włączył TV i zaczął ogladać transmisję. To było jedno z moich ulubionych zebrań :)

3) Okres wakacyjny. Sala wypełniona w 40%, wakacyjna atmosfera. Gorąco, bardzo gorąco. Zebranie w środku dnia - żar leje się z nieba. Nikt nie ma marynarki, prawie nikt nie ma krawata. Wykładowca nie dojechał - trzeba zaczynać Strażnicę. Na podium wchodzi rozpoczynający zebranie - koszula, krawat, marynarka, czarna marynarka, zgodnie z zaleceniami zapięta. Po pieśni ma się rozpocząć studium, a w świetle hologenów widać jak pot spływa już po czole prowadzącego. Nagle zgłasza się siostra - wesoła 60tka o dobrym sercu, mówiąca szybciej niż myśląca :)
- Tak, siostro? - zapytał zdziwiony prowadzący.
- Bracie, zdejm no tą marynarkę, bo na Sali to nikogo obcego nie ma, goroco jest, a my to zrozumiemy - oznajmiła.
Moment zawahania u brata, po chwili tylko usmiech i uffff:
- Dziękuję siostro - zdjął i przeprowadził zebranie.
Z tego co pamiętam Jehowa nie poradził go piorunem ni trądem.

4) Znów Straznica i wykład. Prowadzacy Staznice wchodzi na podium i zapowiada pieśń. Zapowiada, prosi o powstanie. Znów powtarza nr pieśni - ciagle nie ma muzyki. Ludzie wertują śpiewniki. DJ nerwowo zmienia płyty i patrzy raz jeszcze w rozpiskę. W koncu ludzie odspiewali pieśń. Wprowadzenie artykułu w kilku zdaniach i akapit pierwszy - lektor zdezorientowany, przerzucający strony. Prowadzący w końcu prosi o czytanie, na co lektor mówi pół do mikrofonu, pół do prowadzącego:
- Andrzej, to chyba nie ten artykuł.
Andrzej brat (sympatyczny człowiek, jeden z lepszych wirtuozów z którymi kopałem w piłkę) zbladł, żeby po chwili zrobić się czerwonym, bo zdał sobie sprawę, że to on się pomylił w pieśni i w tygodniach. Po chwili odzyskał świadomość i powiedział:
- Arku, to Ty czytaj to co trzeba, braci i siostry proszę o zgłaszanie się, ja nie będę zbytnio się wtracał i jakoś dotrwamy do końca :)

5) Lata 90te - zebrania szkoły i służby dzielone na dwie klasy. Jedna klasa na sali głównej, pozostali w mniejszej salce. W mniej licznej grupie szkołe prowadził brat Janusz - pamiętam go jak wielkiego człowieka (w sensie chyba był po prostu dosyć postawny) z szumiastym wąsem i tubalnym głosem. Dla dzieciaków biegajacych po Sali - prawdziwy postrach: potrafił jednego z drugim  delikwentem wziąć za kołnierzyki i odprowadzić do rodziców. Po latach okazało się, że to kapitalny człowiek, robiący doskonałe nalewki i taki, który swoje też w życiu przeszedł. Zebranie szkoły polegało na tym, że punkt nr 2 - po wykładzie instrukcyjnym i szczególach - składał się najcześcniej z postawienienia pytania na początku, odczytania dłuższego fragmentu i przytoczenia wersetów na odpowiedź z początku. Ten przywilej przypadł jednemu z moich rówieśnikow. Wywołany w końcu do przedstawienia punktu mój kolega prawie nie rozbeczał się, zdązył tylko wyjąkować:
- Wujek, ja przygotowałem to co ma być za tydzień...
- No to za problem? - zapytał prowadzący nie widząc problemu - Dawaj to co masz, a osoba, która ma za tydzień powie Twoje.
No i można było bez procedur, modlitw i listów sobie poradzić :)

6) Z serii krótkie:
Zamiast '...spędza sen z powiek' mówca powiedział '...spędza seks z powiek',
- 'Otwórzmy list do Galotów',
- 'Dzieci to niewinne ofiary małżeństwa',
- Pytanie do akapitu: "Dlaczego Jehowa nie da się z siebie naśmiewać?", Odpowiedź: "Bo Jehowa nie ma poczucia humoru".
- Klasyk: Odśpiewajmy pieśń pt. "U Boga kłamstwo jest niemozlwie', a jeśli to możliwe to powstanmy. I wszyscy wstali.
- Odspiewajmy pieśń stosetną. Głos z Sali: 'Którą, bracie?". 'Jeden i dwa zera' - odpowiedź z podium.
- Pytanie 'na ochotnika' do 4latka do ostatniego akapitu zamiast 'Czego nauczyłeś się z dzisiejszego artykułu?' brzmiało 'Co ci się najbardziej podobało na zebraniu?'. Odpowiedź dziecka: "Ciocia Ewa' :) (Ciocia Ewa, a właściwie Ewa to podobała sie nie tylko dzieciom :) )
- Przełom XX/XXI. Wchodzące telefony komórkowego. Jak najszybciej i najskuteczniej wyłączyć niewyciszone ustrojstwo? Wersja na ciocię Basię: grzebać 10 sekund w torebce, nie znaleźć i tak telefonu, ścisnąć torebkę pod pachę i niemal wybiec z Sali licząc na to, że nikt nie zwróci uwagi. Wersja na wujka Marka prowadzącego akurat szkołę: "Bracia, nie zwracajcie uwagi na ten telefon, bo on i tak będzie dzwonił, bo to mój, zapomnialem wyciszyć, a nie mam teraz - jak widzicie - jak go wyłączyć".
- Zamiast: 'o jak się cieszymy, że dzisiaj będziemy mogli wysłuchać wykładu' na 'o jak się cieszymy, że nie przyjechał dzisiaj mówca'.
- "Siostro, może pójdziemy do slużby?" - brat do ładnej siostry, "Ze mna?" - odpowiedź.  "No tak. Trzeba troche popukać' (w domyśle: do drzwi :) ).
- Zona do męża po zebraniu: 'Andrzej, a kiedy Ty wymienisz zarówkę w przedpokoju?" Maż: 'Ale po co? Niedługo to Jehowa wymieni cały świat'.
- "...a do modlitwę koncową przeczyta brat...'
- "Datki w naszym zborze w tym miesiącu to 154,34 zł, a potrzeby są co najmniej 5x krotnie wyższe. Ocenę wystawcie (zamiast: wystawmy) sobie sami.

7) Zebranie szkoły po zmianach - tzn. po każdym punkcie prowadzący przez ok. minutę miał się skupić na pozytywach. Akurat czas wakacyjny i jakoś się złożyło, że byłem w górach. Jako przykładny SJ poszedlem na zebranie, bo to też wtedy była atrakcja (SIC!) zobaczyć jak jest prowadzone zebranie w innym zborze. Po punkcie wyszedł prowadzący i powiedział:
- Oj, dobrze godoliście, dobrze. Nostepno!

8) Do zboru przyjechał mówca z mniejszej miejscowości. Zaczał wykład i jak się okazało miał wielki zapał i mówił z wielkim przekonaniem. Niestety - maskował tym braki w wykształceniu. Skończylo się tym, ze mikrofon miał prawie wyciszony, bo cały wykład niemal wykrzyczał, a zakończył go takim zdaniem: "Teraz może być pewni, że Jehowa nas uratuje, na potwierdzenie tego dał trzy dary: Słowo Boże, Pismo Swięte i Biblię!".

9) Może nie z zebrania, ale historia z wyjazdu na terenu oddalone. Zbiórka przed wyjazdem. Organizotorami wyjazdu dwóch bliżniaków - symaptycznych i nieco zakreconych ludzi. Wszyscy się zbierają, rozdzielają po samochodach, chociaż nikt nie wie dokąd jedziemy, jaki przydział terenu, czy wszyscy przyszli. Bracia zamiast trochę chociaz się zainteresować i wziąć odpowiedzialność mieli kompletnie spoko humor. Jedna siostra w końcu nie wytrzymała i zapytała: "Bracia, a czy wy wszystko macie co potrzebne, zeby jechac?". "Oczywiscie, siostro" - zabrzmiała odpowiedź - "Grill i węgiel są w bagażniku, kiełbaski kupimy na miejscu" - odpowiedzieli zupełnie serio.

10) Jeden z tych blizniakow mial zalatwic krzesla z okolicznej spoldzielni mieszkaniowej na Pamiatkę. Pamiatka w srode, zebranie szkoly i sluzby we wtorek. Sprawy lokalne. Oglaszal brat mowiacy monotonnie i kompletnie bez emocji:
- ...sprzątanie grupa nr 4, zbiorka w sobotę na 10, w niedziele po zebraniu. Jutro mamy Pamiatke, jednak brat, ktory mial załatwić krzesła, brat X, ich nie załatwił, więc każdy jest proszony o przyniesienie czegoś z domu. Do następnego punktu...'.
Wszystkie oczy zwrócone na brata X, który zrobił się czerwony co świadczyło, że rzeczywiście nie ogarnął tematu. Pamiątka się odbyła, krzesła dojechały godzinę przed - nie wiem skąd.

EDYTA:
Jeszcze mi się coś przypomniało.

11) W zborze mieliśmy Wojtka. Wojtuś jak dla mnie to już się urodził stary, z lakierkach i z teczuszką. Typ człowieka, który chciał wszystko robić dobrze, znać się na wszystkim i uchodzić za poważnego i dorosłego. Generalnie ciężki gość, ale dający okazję do tego, żeby trochę się niego pośmiać. Wojtek miał dyżur zza konsoletą. Wpadł chwilę spóźniony (pewnie jak zawsze z jakichś odwiedziń lub 'zatrzymały go bardzo ważne obowiązki teokratyczne' - jak miał zwyczaj mówić) i był dosłownie 'za dwie'. Przyszło nam do głowy, żeby wykorzystać tę okazję. "Która pieśń, która pieśń?" - niemal płakał. "Spokojnie - 188, już się za Ciebie dowiedzieliśmy'.  Wojtuś już ogarnął sytuację, więc poczuł się lepiej - nastawił pieśń akurat w momencie, kiedy to zza mównicę wchodził wprowadzający. 'I otwórzmy pieśń '88'' - padło. :).
Po zebraniu Wojtkowi mówiliśmy, że usłyszał dobrze tylko końcówkę nr pieśni.

12) Ten sam Wojtuś, ośrodek pionierski. Po 3 dniach trzeba było zrobić jakieś pranie. Dziwne było to, że wszystkim schło po jednej nocy, a Wojtuś co przychodził i macał skarpetki - ciągle wilgotne i wilgotne. Bladym świtem ktoś z paczki wstawał, wymykał się z namiotu i namaczał Wojtusiowi skarpetki w wodzie. Wojtuś po 3 dniach zorientował się, że ktoś mu pod górkę robi i wieszał pranie w swoim namiocie. :)

13) Kolega, którego znam od niemal zawsze nie jest i nie był SJ. Madry i fajny facet - taki do pogadania o wszystkim. Jezdzil z nami czasem na zgromadzenie, wpadł Pamiątkę. Zwrócił uwagę na jedna z siostr i próbował coś wyrzeźbic mimo róznic w wierze. Po paru miesiacach w koncu trafil na ojca tejze dziewczyny. Na poczatku kurtuazyjna rozmowa, w koncu padlo pytanie kluczone:
- Czy ty jestes zainteresowanym albo sympatykiem? - zapytał ojciec.
- Oczywiście! - powiedział bez wahania kolega.
- A to dobrze, dobrze, bardzo dobrze - usmiechnal sie ojciec.

Dopiero później wyjasniłem koledze, ze ojciec mial mysli najpewniej to, czy on jest zainteresowanym/symaptykiem religia SJ, a nie dziewczyna :)
« Ostatnia zmiana: 15 Lipiec, 2017, 15:15 wysłana przez CzarnySmok »


Offline mobydick

Odp: Wpadki na Sali
« Odpowiedź #3 dnia: 15 Lipiec, 2017, 15:17 »
Niedzielne zebranie,modlitwa końcowa,brat starszy w 1/3 zaczyna płakać.Konsternacja.Schodzi ze sceny,ktoś do niego podbiega i pociesza.Jak się później okazało jego synek miał komitet,i groziło mu wykluczenie.Chciał się rozwieźć,i się sztachnął z drugą. Ale że okazał skruchę....


Koleżanka z dzieckiem małym,który głośno płacze.Matka uspokaja jak może,kilka razy wychodzi do małej salki.Brat starszy,i starszy wiekiem podchodzi i mówi(tak żeby wszyscy słyszeli):Droga siostra X,mogłabyś uciszyć swoje dziecko?
Milcząc,wstała i poszła do domu.

Była taka siostra co z głową miała nie tegez.Kilka razy w środku zebrania wychodziła tak,że drzwi mało z zawiasów nie wyleciały.
Wolność jakże jesteś mi droga.


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Wpadki na Sali
« Odpowiedź #4 dnia: 15 Lipiec, 2017, 16:22 »
     Był u nas w zborze wyjątkowo upierdliwy starszy, straszny moralista i w ogóle zawsze miał jakieś ale, zwłaszcza do młodych dziewczyn. A ja to już chyba należałam do jego ,,ulubienic", a może to dlatego, że byłam przekorną osóbką. Kiedyś już opisywałam historię mojego dekoltu.
Była góra, czas na dół.  ;D
Miałam spódnicę  taką zaraz za kolano, ale jak się siadało, z automatu spódnica szła do góry i jabłuszka na wierzchu.
Kiedyś się przechadza tak i lustruje, podchodzi do mnie i mówi..siostro z kolanami na wierzchu na zebranie? Kolana powinny być zakryte, pamiętaj zakryte.
Ok, następne zebranie kolana zakryte, spódnica prawie do ziemi, ale za to po bokach rozcięcia i to dość wysokie. Znów powtórka, podchodzi a ja uśmiecham się do niego...no co, kolana zakryte, jak wujek kazał. :)  Chwycił mnie za ramię i mówi...następny raz masz być bez tego. Pokazał na rozcięcie na spódnicy. A ja oczywiście niekumata...bez czego, bez spódnicy?   :o ok, jak wujek sobie tak życzy :)

Zostawił mnie i pogadał z matką, a wtedy miałam w domu kazanie i gromy jak to Jehowa się brzydzi takim czymś. Nie bardzo wiedziałam czym, skoro mam nogi od niego, jak ma się gorszyć? Dyskusji nie było końca, aż w końcu nie mogąc mi dać rady, kazała mi zamknąć .....  8-) ;D
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline HARNAŚ

Odp: Wpadki na Sali
« Odpowiedź #5 dnia: 15 Lipiec, 2017, 16:54 »
Kiedyś jedna siostra zgłosiła się do odczytania wersetu z Biblii , leciał on tak
I zarżnęli Panu baranka na ofiarę.
A ona :
I zeżarli Panu baranka na ofiarę.


Offline Dietrich

Odp: Wpadki na Sali
« Odpowiedź #6 dnia: 15 Lipiec, 2017, 17:40 »
Mówca się kiedyś nieco zagalopował:
- Drodzy bracia, kiedy założymy pełną, całkowicie kompletną duchową zbroję, wówczas Szatan nam gówno zrobi! ;D


Offline HARNAŚ

Odp: Wpadki na Sali
« Odpowiedź #7 dnia: 15 Lipiec, 2017, 18:39 »
Siostra pionierka z gatunku takich co psy z budy wyciągała za łańcuch , opowiadała kiedyś na zebraniu , w punkcie aby udzielać wsparcia w służbie braciom schorowanym ,  doświadczenie ze służby i mówi:
- No ja właśnie tez umawiam się do służby z osobami w podeszłym wieku i inwalidami. Jeden jeździ na wózku  a drugi ma prostatę ;D


Offline HARNAŚ

Odp: Wpadki na Sali
« Odpowiedź #8 dnia: 16 Lipiec, 2017, 10:07 »
Ta sama siostra pionierka na studium książki , nie pamiętam juz w jakim kontekście zgłasza się i mówi:
- Szatan bezczynnej ręce da zajęcie , a pies jak  nie ma co robić to się po jajach liże.
- Siostro Baaasiuuu .
- No co , przecież tak robi.


Offline mobydick

Odp: Wpadki na Sali
« Odpowiedź #9 dnia: 16 Lipiec, 2017, 14:40 »
Nie było to u nas,ale krążyło po zborach.Brat starszy,miał romans z siostrą X.I ten właśnie brat prowadzi strażnicę.
Zgłasza się siostra X.No i brat:proszę kochanie.
Wolność jakże jesteś mi droga.


Offline Reskator

Odp: Wpadki na Sali
« Odpowiedź #10 dnia: 16 Lipiec, 2017, 17:16 »
     Był u nas w zborze wyjątkowo upierdliwy starszy, straszny moralista i w ogóle zawsze miał jakieś ale, zwłaszcza do młodych dziewczyn. A ja to już chyba należałam do jego ,,ulubienic", a może to dlatego, że byłam przekorną osóbką. Kiedyś już opisywałam historię mojego dekoltu.
Była góra, czas na dół.  ;D
Miałam spódnicę  taką zaraz za kolano, ale jak się siadało, z automatu spódnica szła do góry i jabłuszka na wierzchu.
Kiedyś się przechadza tak i lustruje, podchodzi do mnie i mówi..siostro z kolanami na wierzchu na zebranie? Kolana powinny być zakryte, pamiętaj zakryte.
Ok, następne zebranie kolana zakryte, spódnica prawie do ziemi, ale za to po bokach rozcięcia i to dość wysokie. Znów powtórka, podchodzi a ja uśmiecham się do niego...no co, kolana zakryte, jak wujek kazał. :)  Chwycił mnie za ramię i mówi...następny raz masz być bez tego. Pokazał na rozcięcie na spódnicy. A ja oczywiście niekumata...bez czego, bez spódnicy?   :o ok, jak wujek sobie tak życzy :)

Zostawił mnie i pogadał z matką, a wtedy miałam w domu kazanie i gromy jak to Jehowa się brzydzi takim czymś. Nie bardzo wiedziałam czym, skoro mam nogi od niego, jak ma się gorszyć? Dyskusji nie było końca, aż w końcu nie mogąc mi dać rady, kazała mi zamknąć .....  8-) ;D
W kk też są wpadki i... dekolty.B.Bardot z dekoltem miała audiencje u Jana XXIII w Watykanie,
Klękła przed papieżem,a papież do niej: -Córko wstań z kolan bym mógł oczy spuścić na dół".
« Ostatnia zmiana: 16 Lipiec, 2017, 17:17 wysłana przez Reskator »


Offline HARNAŚ

Odp: Wpadki na Sali
« Odpowiedź #11 dnia: 16 Lipiec, 2017, 17:53 »
Prowadząc Szkołę Teokratyczną miałem ocenić brata z lekcji pauz i modulacja. Nijak nie było szans aby jakiś pozytyw wyciągnąć na dodatek skończył prawie 2 minuty przed czasem  więc powiedziałem:
- Miałem cię bracie Marku ocenić za lekcję pauzy , ale może zmienimy i ocenie cię za lekcję stosowny ubiór , żeby móc coś pozytywnego powiedzieć.


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Wpadki na Sali
« Odpowiedź #12 dnia: 16 Lipiec, 2017, 17:55 »
W kk też są wpadki i... dekolty.B.Bardot z dekoltem miała audiencje u Jana XXIII w Watykanie,
Klękła przed papieżem,a papież do niej: -Córko wstań z kolan bym mógł oczy spuścić na dół".
  Ale póki co jesteśmy w temacie.. Wpadki na sali. Watykan  i KK zostawmy sobie na zaś. :P
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Nemo

  • El Kapitan
  • Wiadomości: 5 508
  • Polubień: 14309
  • Często pod wiatr. Ale zawsze własnym kursem.
Odp: Wpadki na Sali
« Odpowiedź #13 dnia: 16 Lipiec, 2017, 18:03 »
Kiedyś śpiesząc się na zebranie książki, dosyć szpetnie zaciąłem się przy goleniu. Krew się leje, no to plaster i na książkę lecę. Prowadzący słynący z tego ze najpierw mówił potem myślał, patrzy na mnie, a że byłem lektorem to siedziałem blisko niego, mówi: Nemowa ci lutła? I pysk rozdziawił w uśmiechu. To ja na to: Jakby ona lutła to bez szycia by się nie obyło.  ;D
Niemądrym jest być zbyt pewnym własnej wiedzy. Zdrowo jest pamiętać, że najsilniejszy może osłabnąć, a najmądrzejszy się mylić.
Mahatma Gandhi


Offline Reskator

Odp: Wpadki na Sali
« Odpowiedź #14 dnia: 16 Lipiec, 2017, 18:04 »
  Ale póki co jesteśmy w temacie.. Wpadki na sali. Watykan  i KK zostawmy sobie na zaś. :P
Przeminęłoby z wiatrem,dlatego zapodałem Watykan,nie spodziewam się takiego wątku o KK.