Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Świecki Ruch Misyjny „Epifania”  (Przeczytany 43984 razy)

Offline Roszada

Odp: Świecki Ruch Misyjny „Epifania”
« Odpowiedź #15 dnia: 27 Kwiecień, 2015, 12:33 »
Ciekawe cytaty o Babilonie Wielkim i Małym z pisma Epifanii:

„Prócz nominalnego kościoła, wielkiego Babilonu istnieje też mały Babilon, który powstał i rozwinął się pośród ludu Prawdy po śmierci br. Russella. W Małym Babilonie, organizacja Strażnicy ‘Świadków Jehowy’ z jej Ciałem Kierowniczym, okrutnymi wykluczeniami i traktowaniem tych zwolenników, którzy mają inne zdanie, odpowiada Kościołowi Rzymsko-katolickiemu i jego srogim interdyktom oraz traktowaniu ‘heretyków’ a niektóre inne grupy Prawdy odpowiadają wyznaniom w sekciarskich systemach protestanckiego kościoła” („Teraźniejsza Prawda i Zwiastun Chrystusowej Epifanii” styczeń 1986 s. 4).

„W wielkim Babilonie wielu jest związanych w różne sekciarskie związki: w rzymsko-katolicki związek z jego papieską hierarchią i w różne protestanckie związki z ich hierarchiami; a w małym Babilonie (sekciarskie zamieszanie wśród ludu Prawdy) wielu jest związanych w różne związki: w odpowiedni związek zwolenników Towarzystwa Strażnicy z ich papieską hierarchią i w różne przeciwne Towarzystwu protestujące grupy Prawdy z ich hierarchiami - z ich zarządami dyrektorów, komitetów redakcyjnych itd., w kontrolowaniu uprawnień wykonawczych i nauczania, w Ruchu Standfast (Ruch, który powstał ze zwolenników niezadowolonych z Towarzystwa), w Towarzystwie Głosu Eliasza (odłam Ruchu Standfast), w Komitecie Badaczy Pisma Św., w Pastoralnej Biblijnej Instytucji, w Brzasku itd. Podobieństwa pomiędzy różnymi sektami w Wielkim Babilonie, a ich odpowiednimi sektami w Małym Babilonie są naprawdę objawiające. Zauważmy tutaj tylko kilka podobieństw odnoszących się do Towarzystwa: Tak jak Papiestwo połączyło się z Kościołem Rzymsko-Katolickim, tak podobnie Towarzystwo połączyło się z kościołem. Papież podstępem pokonał całą opozycję i wywyższył się na stanowisko najwyższej władzy tak, iż ogłoszono go, że jest on ‘Zastępcą Chrystusa, Głową Kościoła’ (B 346); podobnie J. F. Rutherford przez podstęp wyrzucił wszystkich sprzeciwiających się dyrektorów i pokonał całą opozycję, aby wywyższyć się na stanowisko najwyższej władzy i został ogłoszony jako Przedstawiciel Chrystusa na ziemi - twierdzono, ‘że br. Rutherford jest wszędzie nad wszystkimi zborami; że Towarzystwo kontroluje wszędzie wszystkie zbory; że prezydent tego Towarzystwa jest głową widzialnego Kościoła Chrystusowego na ziemi’ (P 37,97). Ten mały papież z małego Babilonu, podobnie do jego pierwowzorów, czyli do wielkich papieży w wielkim Babilonie, chodził dumnie, chełpił się, mówił napuszone słowa i odgrywał dzień po dniu obłudę, którą papieże z wielkiego Babilonu popełniali w odpowiednich latach (...). Mała hierarchia Kościoła Katolickiego (Prezydent Towarzystwa - mały papież; inni główni wodzowie Towarzystwa i pielgrzymi - mali kardynałowie; jego urzędowi kierownicy w głównej kwaterze i biurach filii oraz jego regionalni słudzy - mali arcybiskupi; a jego okręgowi słudzy - mali biskupi) stanowią małego Antychrysta z małego Babilonu, udającego prawdziwy Kościół w ciele pod kierownictwem Chrystusa, jego Głowy. Tak jak Kościół Rzymsko-Katolicki w jego hierarchii podczas Wieku Ewangelii prześladował i wyklinał tych, którzy sprzeciwiali się jego błędom i złym praktykom, nazywając ich heretykami, robotnikami nieprawości, ludźmi bezprawia, synami zatracenia itd.; tak podobnie Towarzystwo w jego hierarchii podczas Epifanii prześladuje i wyłącza ze społeczności tych, którzy sprzeciwiają się jego błędom i złym praktykom, nazywając ich opozycją, klasą Judasza, człowiekiem grzechu, złym sługą itd. Podobnie do wielkiego systemu papieskiego w wielkim Babilonie, ten mały system papieski w małym Babilonie również twierdzi, że jest on jedynym prawdziwym Kościołem, jedynym prawdziwym przewodem lub mówczym narzędziem Boga. On również ma swoją doktrynę o transsubstancji (pozafiguralnego Eliasza na pozafiguralnego Elizeusza), o usprawiedliwieniu przez uczynki, ma swoje ciągłe napominanie swoich zwolenników do wykonywania pewnych prac jako prawdziwych ofiar świętych Bożych (które są tylko uczynkami małej ‘obrzydliwości czyniącej spustoszenie’ - w tym mały Babilon jest odpowiednikiem mszy w wielkim Babilonie), ma swoje chełpienie się ze swego szybkiego wzrostu, z wielkich ułatwień wydawniczych i z wielkich liczb ludzi jako oznak Boskiego uznania i łaski, ma swoje zniszczenie organizacji Pańskiej w lokalnych zborach i zorganizowanie ich na nie biblijnej podstawie klerykalnej kontroli z głównej kwatery, ma swoje ofiarowanie zbawienia tylko tym, którzy przyłączą się do jego religijnego systemu, ma swoje metody zastraszania, aby pozyskać nowo nawróconych itd.
ZMIENIAJĄC CZASY I PRAWA
Tak jak wielkie papiestwo myślało ‘odmienić czasy i prawa’ (Dan. 7:25), tak podobnie małe papiestwo to również uczyniło. To, że ono zmieniło prawa - nauki Pańskie i zarządzenia - jest widoczne z jego odrzucenia jednej nauki po drugiej z tych, które Pan dał nam przez ‘onego wiernego i roztropnego Sługę’, którego On postanowił ‘władcą nad czeladzią swoją’. Ono również zamyślało zmienić Boskie czasy, np. okres służby pozafiguralnego Eliasza z Wieku Ewangelii przed r. 1874 na okres od około r. 1875 do 1918, żęcia Żniwa lat 1874-1914 do r. 1918 lub 1919 i na następne lata, powrót naszego Pana i początek Parousji od r. 1874 do 1914 lub do r. 1918, przyjście Pana do Swojej Świątyni od r. 1874 do 1918, początek pozafiguralnego Jubileuszu od r. 1874 do 1925 itd. A obecnie to małe papiestwo w małym Babilonie ogłosiło sfałszowaną chronologię, która odrzuca prawdziwą chronologię biblijną (przedstawioną przez ‘onego Sługę’ w tomie 2 i gdzie indziej) i naucza, że 6000 lat od stworzenia Adama kończy się w r. 1975! (...) Małe protestanckie sekty w małym Babilonie również zamyślały ‘odmienić czasy i prawa’. (...) liczne protestujące grupy odłączyły się od Rutherfordowego Towarzystwa. (...) Ale ich wodzowie zamienili w sekty te ruchy Prawdy, stopniowo odrzucając coraz więcej cennej prawdy i zarządzeń danych im przez Pana za pośrednictwem ‘onego Sługi’ i zastąpili je swoimi własnymi błędnymi myślami” („Teraźniejsza Prawda i Zwiastun Chrystusowej Epifanii” wrzesień - grudzień 1973 s. 77-78).


Offline Roszada

Odp: Świecki Ruch Misyjny „Epifania”
« Odpowiedź #16 dnia: 27 Kwiecień, 2015, 12:33 »
Założyciel ‘Epifanii’ Paul. S. L. Johnson (zm. 1950), który był zaufanym człowiekiem Russella, musiał później nieźle zajść za skórę Towarzystwu Strażnica skoro ono aż w czterech swych niedawno wydanych książkach o nim pisało:

„Świadkowie Jehowy - głosiciele Królestwa Bożego” 1995 s. 627-628;

„Dzieje Świadków Jehowy w czasach nowożytnych. Stany Zjednoczone Ameryki. Na podstawie Rocznika Świadków Jehowy na rok 1975” Nadarzyn, bez daty wydania, s. 34-36;

1973 Yearbook of Jehovah’s Witnesses s. 101-106;

Jehovah’s Witnesses in the Divine Purpose 1959 s. 69-71).

Oto słowa z wspomnianej książki ŚJ: „Świadkowie Jehowy - głosiciele Królestwa Bożego” 1995 s. 627-628

*** jv rozdz. 28 s. 627 ak. 3-s. 628 ak. 3 Próby i odsiew wewnątrz organizacji ***
Ponad 20 lat później, krótko przed swą śmiercią, brat Russell wspomniał o zamiarze wysłania do Wielkiej Brytanii bardzo zdolnego mówcy, Paula S. L. Johnsona, w celu pokrzepienia tamtejszych Badaczy Pisma Świętego. Towarzystwo uszanowało to życzenie i w listopadzie 1916 roku wysłało Johnsona do Wielkiej Brytanii. Jednakże po przybyciu na miejsce zwolnił on dwóch przedstawicieli Towarzystwa. Miał wysokie mniemanie o sobie i przekonywał w przemówieniach i listach, jakoby jego działalność została zobrazowana w Piśmie Świętym przez Ezdrasza, Nehemiasza i Mardocheusza. Utrzymywał, iż jest szafarzem, czyli rządcą z przypowieści Jezusa zanotowanej w Ewangelii według Mateusza 20:8. Zamierzał przejąć pieniądze Towarzystwa i w tym celu wniósł sprawę do Sądu Najwyższego w Londynie.
Nic nie wskórawszy, Johnson wrócił do Nowego Jorku. Tam próbował zyskać poparcie członków zarządu Towarzystwa. Ci, których przeciągnął na swoją stronę, usiłowali przeforsować rezolucję o unieważnieniu regulaminu Towarzystwa, upoważniającego prezesa do kierowania jego działalnością. Pragnęli sami podejmować wszelkie decyzje. Brat Rutherford poczynił kroki prawne w obronie interesów Towarzystwa, a wichrzycieli poproszono o opuszczenie Domu Betel. Na kolejnym dorocznym spotkaniu akcjonariuszy Towarzystwa, kiedy odbyły się wybory członków zarządu i prezydium na rok następny, oponenci zostali zdecydowanie odrzuceni. Może niektórzy byli przekonani o swej racji, ale ogromna większość ich duchowych braci wyraźnie pokazała, iż się z nimi nie zgadza. Czy przyjęli to skarcenie?
Po tych wydarzeniach P. S. L. Johnson pojawiał się na zebraniach Badaczy Pisma Świętego i sprawiał wrażenie, że zgadza się z ich wierzeniami i działalnością. Ale pozyskawszy zaufanie niektórych, zasiewał w ich umysłach wątpliwości. Gdy ktoś chciał zerwać kontakt z Towarzystwem, obłudnie go od tego powstrzymywał, dopóki lojalność danej grupy nie została całkowicie podkopana. Wysyłał listy, a nawet odbywał podróże, usiłując wywrzeć wpływ na braci nie tylko w USA, ale też w Kanadzie, na Jamajce, w Europie i Australii. Czy mu się powiodło?
Mogło się tak wydawać, gdy większość zboru głosowała za zerwaniem powiązań z Towarzystwem. Ale przypominało to gałąź odciętą od drzewa — jeszcze krótko jest zielona, a potem więdnie i obumiera. Na zgromadzeniu zorganizowanym przez oponentów w roku 1918 ujawniły się wśród nich różnice poglądów i doszło do podziału. Potem nastąpił dalszy rozpad. Część z nich jakiś czas działała w małych sektach, którym przewodziły podziwiane jednostki. Żadna z tych osób nie poświęciła się dziełu zleconemu przez Jezusa, mianowicie publicznemu dawaniu świadectwa o Królestwie Bożym po całej zamieszkanej ziemi.
« Ostatnia zmiana: 27 Kwiecień, 2015, 12:54 wysłana przez Roszada »


Offline Roszada

Odp: Świecki Ruch Misyjny „Epifania”
« Odpowiedź #17 dnia: 27 Kwiecień, 2015, 12:35 »
„Dzieje Świadków Jehowy w czasach nowożytnych. Stany Zjednoczone Ameryki. Na podstawie Rocznika Świadków Jehowy na rok 1975” Nadarzyn, bez daty wydania, s. 34-36:

Wkrótce po tym, jak brat Rutherford został prezesem Towarzystwa Strażnica, zawiązał się prawdziwy spisek. Zasiane zostało nasienie buntu i zaczęły się pojawiać trudności, o których mowa poniżej.
C. T. Russell dostrzegał potrzebę wysiania kogoś z Biura Głównego do Wielkiej Brytanii, aby po wybuchu I wojny światowej pokrzepić tamtejszych Badaczy Pisma Świętego. Zamierzał tam skierować Paula S. L. Johnsona, Żyda, który przed poznaniem prawdy Bożej porzucił judaizm i został pastorem luterańskim. Johnson służył jako jeden z podróżujących mówców Towarzystwa i był dobrze znany ze względu na swe zdolności. Szanując wolę Russella, komitet wykonawczy kierujący dziełem w krótkim okresie przed wybraniem Rutherforda na prezesa, wysiał Johnsona do Wielkiej Brytanii, wyposażając go w pewne dokumenty, by mu ułatwić przyjęcie w tym kraju. Johnson miał się dokładnie zapoznać z postępami dzieła w Wielkiej Brytanii i nadesłać do Towarzystwa dokładne sprawozdanie, ale nie miał dokonywać żadnych zmian personalnych w brytyjskim Biurze Oddziału. Wydaje się jednak, że przyjęcie, z jakim się spotkał w Wielkiej Brytanii w listopadzie 1916 roku, „uderzyło mu do głowy” i zagłuszyło zdrowy rozsądek, gdyż jak napisał A. H. Macmillan, „doszedł do śmiesznego wniosku, iż jest ‚szafarzem’ z przypowieści Jezusa o groszu. Później uważał, że jest arcykapłanem świata”. W przemówieniach do Badaczy Pisma świętego w Anglii Johnson przedstawiał siebie jako następcę Russella, utrzymując jakoby spadł na niego płaszcz pastora Russella, jak płaszcz Eliasza spadł na Elizeusza (2 Król. 2:11-14).
Wysokie aspiracje Johnsona najwyraźniej rozwinęły się dużo wcześniej, ponieważ Edythe Kessler wspomina: „W roku 1915 opuściłam Betel i przed wyjazdem do Arizony odwiedziłam pewne znajome małżeństwo, z którym przyjaźniłam się od lat. Kiedy tam byłam, podejmowali akurat pielgrzyma nazwiskiem P. S. L. Johnson. Szatan już wtedy ujawnił swe ohydne i podstępne metody zmierzające do tego, by za wszelką cenę przejąć nadzór nad dziełem. Johnson powiedział: ‚Chciałbym z tobą porozmawiać. Przejdźmy do salonu’. Kiedy tam weszliśmy, rozpoczął od słów: ‚Siostro, wiem, że brat Russell może w każdej chwili odejść, ale bracia nie powinni się lękać, kiedy się to stanie. Mogę zająć jego miejsce i przejąć wszystko bez powstrzymywania dzieła’”.
Podczas pobytu w Wielkiej Brytanii Johnson usiłował przejąć całkowity nadzór nad tamtejszą działalnością. Próbował nawet bez upoważnienia usuwać niektórych członków biura zarządu w Londynie. Wynikło z tego tyle zamieszania, że nadzorca oddziału poskarżył się bratu Rutherfordowi. Z kolei Rutherford wyznaczył komitet złożony z kilku braci z Londynu, nie należących do tamtejszego zarządu. Bracia ci po zapoznaniu się z faktami zalecili odwołanie Johnsona. Rutherford polecił mu więc wrócić. Zamiast się podporządkować, Johnson wysłał listy i depesze oskarżające komitet o stronniczość i usprawiedliwiające jego postępowanie. Usiłował stworzyć wrażenie, że jest niezastąpiony w Wielkiej Brytanii. W tym celu nadużył dokumentów, w jakie go zaopatrzyło Towarzystwo, i przejął fundusze zdeponowane w londyńskim banku. Aby odzyskać te pieniądze, trzeba było później skierować sprawę do sądu.
W końcu Johnson wrócił do Nowego Jorku, gdzie uparcie próbował nakłonić J. F. Rutherforda, żeby znowu wysłał go do Anglii, lecz nic nie wskórał. Johnson był zdania, że Rutherford nie nadaje się na piastowane stanowisko i że to on sam powinien zostać prezesem Towarzystwa. Szukał poparcia u członków zarządu. Przeciągnął na swą stronę czterech z nich (spośród siedmiu), wmówiwszy im, jakoby brat Rutherford nie miał kwalifikacji do pełnienia funkcji prezesa. Owa czwórka wystąpiła przeciw prezesowi Towarzystwa, jego zastępcy i przeciw sekretarzowi-skarbnikowi. Odstępczy członkowie zarządu usiłowali pozbawić prezesa jego uprawnień administracyjnych.
J. F. Rutherford spotykał się z oponentami i próbował ich przekonać. A. H. Macmillan pisze, że Rutherford „przyszedł nawet do kilku z nas i pytał: ‚Czy powinienem ustąpić i przekazać ster moim oponentom?’ Każdy z nas odpowiadał: ‚Bracie, to Pan cię postawił na tym miejscu i rezygnacja lub ustąpienie oznaczałyby nielojalność względem Pana’. W dodatku pracownicy biura zagrozili, że odejdą, jeżeli tamci ludzie przejmą kierownictwo”.
W roku 1917 odbyło się w poszerzonym składzie zebranie statutowe, na którym czterech opozycyjnych członków zarządu próbowało przedstawić rezolucję w sprawie poprawek do regulaminu Towarzystwa, zmierzających do przekazania uprawnień administracyjnych w ręce członków zarządu. Ponieważ było to sprzeczne zarówno z porządkiem organizacyjnym obowiązującym za urzędowania brata Russella, jak i z wolą członków Towarzystwa, Rutherford nie umieścił tego wniosku w porządku obrad i cały plan został udaremniony. Odtąd opozycja stała się jeszcze bardziej zacięta, niemniej nastąpiły pewne wydarzenia, których oponenci nigdy by się nie spodziewali.
„Dokonana tajemnica”
Kiedy brat Russell był prezesem Towarzystwa, decyzje o wydawaniu nowych publikacji podejmował wspólnie z wiceprezesem i sekretarzem-skarbnikiem. Nie konsultowano się w tej sprawie z całym zarządem. Rutherford postępował podobnie. Stąd tez po jakimś czasie tych trzech członków prezydium zarządu Towarzystwa podjęło ważką decyzję.
Charles Taze Russell napisał sześć tomów Brzasku Tysiąclecia, inaczej Wykładów Pisma Świętego, ale często wspominał o tomie siódmym. „Napiszę siódmy tom, kiedy tylko znajdę klucz”, mawiał, „a jeśli Pan da ten klucz komu innemu, to on go napisze”. Prezydium zarządu Towarzystwa postanowiło, ze dwóch Badaczy Pisma Świętego, Clayton J. Woodworth oraz George H. Fisher, opracuje książkę zawierającą komentarze do Objawienia, Pieśni nad Pieśniami i Księgi Ezechiela. Obaj współredaktorzy zgromadzili materiał do tej publikacji z pism brata Russella, a owoc swej pracy wydali jako siódmy tom Wykładów Pisma Świętego, nadając mu tytuł Dokonana tajemnica. Ponieważ zawarto w nim głównie myśli i komentarze C. T. Russella, nazwano go „pośmiertnym dziełem Pastora Russell’a”.
Nowa książka ukazała się w połowie roku 1917. Nastał znamienny dzień 17 lipca. „Miałem dyżur w jadalni [domu Betel w Brooklynie], kiedy zadzwonił telefon” — wspomina Martin O. Bowin. „Przygotowywaliśmy się do obiadu. Byłem najbliżej telefonu, wiec podniosłem słuchawkę. Dzwonił brat Rutherford. ‚Kto jest z tobą?’ — zapytał. ‚Louis’ — odpowiedziałem. Kazał nam szybko przyjść do swego gabinetu i dodał: ‚Nie traćcie czasu na pukanie’. Wręczył nam stos książek i polecił rozłożyć po jednej przy każdym nakryciu, zanim rodzina zejdzie się na obiad”. Wkrótce jadalnię napełnili członkowie rodziny Betel.
Oto dalszy ciąg relacji brata Bowina: „Jak zwykle podziękowaliśmy Bogu. A wtedy się zaczęło! (...) Rozpoczęła się demonstracja przeciw drogiemu bratu Rutherfordowi, (...) której przewodził P. S. L. Johnson. (...) Głośno wykrzykując złośliwe oskarżenia, chodzili tam i z powrotem — przystawali przed stołem brata Rutherforda, wygrażali mu pięściami i obsypywali go zarzutami. (...) Wszystko to trwało jakieś 5 godzin. Potem wszyscy wstali od stołów, na których pozostały wszystkie dania i mnóstwo nietkniętego jedzenia, a bracia musieli posprzątać, choć nie mieli już na to sił”.
Incydent ten wykazał, że niektórzy członkowie rodziny Betel sympatyzowali z przeciwnikami. Gdyby taki stan rzeczy potrwał dłużej, w końcu zupełnie by sparaliżował pracę Betel. Toteż J. F. Rutherford przystąpił do uzdrowienia sytuacji. Chociaż znał dokładnie strukturę prawną Towarzystwa, zwrócił się do wybitnego adwokata z Filadelfii, znawcy prawa o stowarzyszeniach, by wypowiedział się na temat statusu prawnego członków zarządu Towarzystwa. Otrzymał na piśmie opinię, że w świetle prawa czterej oponenci nie są członkami zarządu. Dlaczego?
Otóż weszli oni do zarządu wskutek zamianowania przez C. T. Russella, tymczasem statut Towarzystwa wymagał, aby zarząd wybierali przez głosowanie akcjonariusze Towarzystwa. Rutherford mówił Russellowi, że nominacje te należy zatwierdzić przez głosowanie na najbliższym dorocznym zebraniu statutowym, ale Russell tego nie dopilnował. Zatem tylko osoby wybrane na dorocznym zgromadzeniu statutowym w Pittsburghu były faktycznymi członkami zarządu. W świetle prawa wspomniana czwórka nie wchodziła w jego skład. Rutherford wiedział o tym przez cały ten krytyczny okres, ale nie poruszał tej sprawy w nadziei, że oponenci zaprzestaną sprzeciwu. Postawa ich świadczyła jednak, iż nie nadają się na członków zarządu. Rutherford słusznie ich zwolnił i wyznaczył czterech nowych członków zarządu, których nominację można było zatwierdzić na następnym zebraniu statutowym Towarzystwa, zaplanowanym na początek roku 1918.
Brat Rutherford nie usunął jednak tych byłych członków zarządu z organizacji chrześcijańskiej. Zaproponował im działalność w roli pielgrzymów. Nie przystali na to i z własnej woli opuścili Betel, po czym zaczęli siać niezgodę, wszczynając w USA, Kanadzie i Europie rozległą kampanię pisania listów i wygłaszania przemówień. W rezultacie od lata 1917 roku w wielu zborach Badaczy Pisma Świętego istniały dwie grupy: do jednej należały osoby lojalne wobec organizacji Jehowy, do drugiej — ludzie ospali duchowo, którzy złapali się na lep gładkich słówek przeciwników. Ci ostatni odmawiali współpracy i nie uczestniczyli w dziele głoszenia dobrej nowiny o Królestwie Bożym.
Daremne starania o przejęcie kontroli
Opozycyjna grupa, która opuściła Betel, myślała, że uda się jej zdominować kongres Badaczy Pisma Świętego zorganizowany w Bostonie w stanie Massachusetts w sierpniu 1917 roku. Mary Hannan, biorąca udział w tym zgromadzeniu, donosi: „Brat Rutherford wiedział o ich zamiarach; był czujny i przez całe zgromadzenie nie dał im sposobności do wejścia na podium. Cały czas przewodniczył programowi”. Kongres był bardzo udany i przyniósł chwałę Jehowie, przeciwnicy nie zdołali zakłócić jego przebiegu.
J. F. Rutherford wiedział, że doroczne zebranie statutowe, przypadające na 5 stycznia 1918 roku, może stać się dla oponentów nową okazją do przejęcia kontroli nad Towarzystwem. Żywił uzasadnione przekonanie, że ogół Badaczy Pisma świętego nie poparłby tego. Jednakże nie mieli oni możliwości wyrażenia opinii w głosowaniu, ponieważ brali w nim udział wyłącznie członkowie korporacji prawnej Strażnica — Towarzystwo Biblijne i Traktatowe. Cóż mógł więc zrobić? Mógł dać szansę wyrażenia swego zdania wszystkim oddanym sługom Jehowy. Toteż w angielskim wydaniu Strażnicy z 1 listopada 1917 roku zaproponowano, aby w każdym zborze odbyło się referendum. Do 15 grudnia nadesłało swoje głosy 813 zborów. Okazało się, iż na 11 421 głosujących 10 869 opowiedziało się za J. F. Rutherfordem jako prezesem Towarzystwa. Referendum wykazało też, że wszystkich wiernych członków zarządu, zamianowanych w lipcu 1917 roku, przedkładano nad buntowników, którzy rościli sobie prawo do członkostwa w zarządzie.
Na dorocznym zebraniu statutowym akcjonariuszy Towarzystwa, w sobotę 5 stycznia 1918 roku, największą liczbę głosów otrzymało następujących siedmiu braci: J. F. Rutherford, C. H. Anderson, W. E. Van Amburgh, A. H. Macmillan, W. E. Spill, J. A. Bohnet i George H. Fisher. Nikomu z przeciwników nie udało się dostać do zarządu. Następnie spośród wybranego w sposób prawomocny zarządu wyznaczono prezydium: na prezesa wybrano przez aklamację J. F. Rutherforda, na wiceprezesa — Charlesa H. Andersona, a sekretarzem-skarbnikiem został W. E. Van Amburgh. Tak oto zgodnie z prawem ustalono skład prezydium zarządu Towarzystwa. Próba przejęcia kontroli przez oponentów spaliła na panewce.
Pojednanie wiernych braci oraz przeciwników stało się niemożliwe. Grupa opozycyjna uformowała odrębną organizację, kierowaną przez „Komitet siedmiu”. Rozłam dopełnił się jeszcze przed 26 marca 1918 roku, kiedy to przeciwnicy obchodzili Pamiątkę śmierci Chrystusa poza wiernymi zborami ludu Bożego. Jedność grupy oponentów trwała jednak krótko, ponieważ na ich kongresie w lecie 1918 roku powstały różnice zdań i dokonał się rozpad. P. S. L. Johnson utworzył grupę z siedzibą w Filadelfii, gdzie wydawał pismo Teraźniejsza Prawda i Zwiastun Epifanii Chrystusowej. Pozostał tam aż do śmierci, nazywając siebie „wielkim arcykapłanem ziemi”. Od roku 1918 kolejne rozbieżności spowodowały dalszy podział, aż wreszcie pierwotna grupa dysydentów, którzy się odłączyli od Towarzystwa Strażnica, rozpadła się na kilka poróżnionych ze sobą odłamów.


Offline Roszada

Odp: Świecki Ruch Misyjny „Epifania”
« Odpowiedź #18 dnia: 27 Kwiecień, 2015, 12:37 »
Podobno w Epifanii nie ma obecnie "sługi wiernego i roztropnego".
Przedostatnim był Russell, a ostatnim Johnson (tak mi mówili kiedyś epifaniści).
Choć nie widziałem publikacji, która tak Johnsona nazywa. :!:
Miał on inne tytuły:

http://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%9Awiecki_Ruch_Misyjny_%E2%80%9EEpifania%E2%80%9D


Offline Janosik

Odp: Świecki Ruch Misyjny „Epifania”
« Odpowiedź #19 dnia: 27 Kwiecień, 2015, 12:39 »
Stowarzyszenie Badaczy Pisma Św. (odłam badaczy) polemizując z epifanistami, tak oto przypomniało im i nam o oczekiwaniach epifanistów na rok 1954:

„Dalsza ‘prawda’ głoszona przez specjalnego sługę Johnsona [epifanistów] brzmi następująco: W latach 1954-1956 miał nastąpić symboliczny ogień - anarchia, a potem Królestwo Chrystusowe - zobacz artykuł o ‘Ośmiu wielkich cudownych dniach’ i o usprawiedliwieniu od roku 1954 - Ter.[aźniejsza] Pr.[awda] 9/1949 r., str. 42-43. Według wyrozumienia Johnsona - on, niby ostatni kapłan miał dożyć do 31.X.1956 r., a zmarł 22.X.1950 r. ... [31.X to data śmierci Russella]” („Świt Królestwa Bożego i Wtórej Obecności Jezusa Chrystusa” Nr 1, 1977 s. 16).
Czyli nie sprawdziło się im proroctwo.
Jestem homofobem.


Offline Roszada

Odp: Świecki Ruch Misyjny „Epifania”
« Odpowiedź #20 dnia: 27 Kwiecień, 2015, 12:40 »
W Polsce epifanie rozkręcał Cz. Kasprzykowski, który wcześniej zakładał Towarzystwo, a później swoja grupę badacką, już po odejściu z epifanii:

Z Rutherfordem pono pokłócił się o dolary ale i o doktryny.
Z Johnsonem o to samo.

*** yb94 s. 180 Polska ***
Na szczęście lojalni bracia polscy w Ameryce postarali się także o wysłanie do Polski delegacji, złożonej z W. Kołomyjskiego — pielgrzyma, czyli mówcy podróżującego, będącego zarazem przewodniczącym zarządu michigańskiej korporacji Towarzystwa — oraz C. Kasprzykowskiego. Przybyli oni do Polski w roku 1920 i zostali z radością powitani przez braci w Warszawie

*** yb94 s. 181 Polska ***
Brata Kasprzykowskiego na prośbę braci warszawskich Towarzystwo zostawiło w kraju jako swego przedstawiciela. Wykazał on dużo inicjatywy; doprowadził na przykład do zarejestrowania Stowarzyszenia Badaczy Pisma Świętego — Grupa II. Znaleźli się w niej bracia w dalszym ciągu lojalnie współpracujący z Towarzystwem, przy czym przejęła ona zadania dawnej korporacji, opanowanej przez opozycjonistów.

*** yb94 ss. 187-188 Polska ***
Dla C. Kasprzykowskiego, który po pierwszej wojnie światowej tyle dobrego zrobił dla braci, niestety pycha stała się później przeszkodą w kroczeniu drogą prawdy. Unosząc się wygórowaną ambicją, początkowo tylko odrzucał udzielane mu rady, z czasem jednak przeobraził się w jawnego przeciwnika swoich dawnych przyjaciół. A gdy Strażnica zaczęła kłaść coraz większy nacisk na obowiązującą każdego powinność głoszenia dobrej nowiny, przyłączyli się do niego inni, którzy woleli się ograniczyć do słuchania.
W zborze warszawskim już od pewnego czasu zaznaczało się rozdwojenie, ale dla zachowania pozorów jedności zgromadzano się razem. Problem ujawnił się z całą ostrością w roku 1925, w okresie Pamiątki. Z trzystuosobowego zboru zaledwie około 30 lojalnych obchodziło ją zgodnie z zaleceniami Towarzystwa.
Fala podobnych zdarzeń wkrótce potem przetoczyła się przez inne zbory

*** yb94 ss. 189-190 Polska ***
Pierwotna korporacja podlegała opozycji, a odstępcy skupieni wokół Kasprzykowskiego występowali jako Stowarzyszenie Badaczy Pisma Świętego — Grupa II. Władze nie chciały nic słyszeć o trzeciej grupie. Zdawało się, że sytuacja jest bez wyjścia.
Ale Jehowa wysłuchał modlitwy swoich lojalnych sług i pokazał rozwiązanie. Żył jeszcze w Warszawie skromny człowiek nazwiskiem Całka, który poznał prawdę przed pierwszą wojną światową i był wtedy zgłoszony u władz. Dzięki temu miał prawo do występowania jako reprezentant pierwszej grupy Badaczy Pisma Świętego. Kiedyś zachwiał się duchowo, niemniej w krytycznym momencie z własnej inicjatywy nawiązał znowu kontakt ze zborem. Zgodził się też przekazać swoje pełnomocnictwa na ręce brata W. Scheidera. Oznaczało to dla braci niemały postęp w zakresie ‛obrony i prawnego umocnienia dobrej nowiny’ (Filip. 1:7, NW).


Offline Roszada

Odp: Świecki Ruch Misyjny „Epifania”
« Odpowiedź #21 dnia: 27 Kwiecień, 2015, 12:41 »
Czyli nie sprawdziło się im proroctwo.

To nie jedyne. ;)


Offline Roszada

Odp: Świecki Ruch Misyjny „Epifania”
« Odpowiedź #22 dnia: 27 Kwiecień, 2015, 12:43 »
Kiedyś korespondowałem z br. Skorupinskim z Francji, póki nie zmarł.
Prawdziwy badacz wśród badaczy Pisma Św. On był między innymi autorem cyklu w Świcie "Od brata Millera do brata Russella".
On był w swoim życiu w Towarzystwie, później w Epifanii a na koniec we francuskim odpowiedniku Stowarzyszenia. Oni wydawali tam Blask Nowej Ery.
Świetnie znał środowisko badacko-epifaniczne..
Zostały mi po nim długie listy na kilkanaście stron A4.
Był górnikiem i zmarł na pylicę. Urodził się we Francji w 1923. Jego rodzice tam wyemigrowali w 1920.
Jak nie przychodziła odpowiedź na mój ostatni list do niego, napisałem ponownie.
Wtedy odpisała jakaś siostra: "Niestety twoje pytania pozostaną bez odpowiedzi. Brat Skorupinski odszedł do Pana...".
Szkoda mi było tego utraconego kontaktu.

Ja mu na ogół zadawałem bardzo szczegółowe pytania.
To nie była jeszcze era netu.
Listy jego mam z okresu marzec 1994 - lipiec 1996.
Pytałem go o ewolucję zmian niektórych nauk Russella, paruzję itp.
Pytałem o stare publikacje. Sprawy podziałów wśród badaczy. O badaczy we Francji.


Offline Janosik

Odp: Świecki Ruch Misyjny „Epifania”
« Odpowiedź #23 dnia: 27 Kwiecień, 2015, 12:43 »
„Dzieje Świadków Jehowy w czasach nowożytnych. Stany Zjednoczone Ameryki. Na podstawie Rocznika Świadków Jehowy na rok 1975” Nadarzyn, bez daty wydania, s. 34-36:

Pojednanie wiernych braci oraz przeciwników stało się niemożliwe. Grupa opozycyjna uformowała odrębną organizację, kierowaną przez „Komitet siedmiu”. Rozłam dopełnił się jeszcze przed 26 marca 1918 roku, kiedy to przeciwnicy obchodzili Pamiątkę śmierci Chrystusa poza wiernymi zborami ludu Bożego. Jedność grupy oponentów trwała jednak krótko, ponieważ na ich kongresie w lecie 1918 roku powstały różnice zdań i dokonał się rozpad. P. S. L. Johnson utworzył grupę z siedzibą w Filadelfii, gdzie wydawał pismo Teraźniejsza Prawda i Zwiastun Epifanii Chrystusowej. Pozostał tam aż do śmierci, nazywając siebie „wielkim arcykapłanem ziemi”. Od roku 1918 kolejne rozbieżności spowodowały dalszy podział, aż wreszcie pierwotna grupa dysydentów, którzy się odłączyli od Towarzystwa Strażnica, rozpadła się na kilka poróżnionych ze sobą odłamów.
A jak to będzie w niebie jak tam ma być tylko 144 000. Tez będą przeciwnicy?
Jestem homofobem.


Offline Roszada

Odp: Świecki Ruch Misyjny „Epifania”
« Odpowiedź #24 dnia: 27 Kwiecień, 2015, 12:46 »
Jeden z epifanistów, których znałem się nazywał Sellin, był bratem posła Sellina z PISu. :!:


Offline Janosik

Odp: Świecki Ruch Misyjny „Epifania”
« Odpowiedź #25 dnia: 27 Kwiecień, 2015, 12:47 »
Kiedyś korespondowałem z br. Skorupinskim z Francji, póki nie zmarł.
Prawdziwy badacz wśród badaczy Pisma Św. On był między innymi autorem cyklu w Świcie "Od brata Millera do brata Russella".
On był w swoim życiu w Towarzystwie, później w Epifanii a na koniec we francuskim odpowiedniku Stowarzyszenia. Oni wydawali tam Blask Nowej Ery.
Świetnie znał środowisko badacko-epifaniczne..

Zostały mi po nim długie listy na kilkanaście stron A4.
Był górnikiem i zmarł na pylicę. Urodził się we Francji w 1923. Jego rodzice tam wyemigrowali w 1920.
Jak nie przychodziła odpowiedź na mój ostatni list do niego, napisałem ponownie.
Wtedy odpisała jakaś siostra: "Niestety twoje pytania pozostaną bez odpowiedzi. Brat Skorupinski odszedł do Pana...".
Szkoda mi było tego utraconego kontaktu.

Ja mu na ogół zadawałem bardzo szczegółowe pytania.
To nie była jeszcze era netu.
Listy jego mam z okresu marzec 1994 - lipiec 1996.
Pytałem go o ewolucję zmian niektórych nauk Russella, paruzję itp.
Pytałem o stare publikacje. Sprawy podziałów wśród badaczy. O badaczy we Francji.
Roszada a dało by sie to jakoś na forum opracować. To mnie interesuje, a może jeszcze kogoś.? :)
Jestem homofobem.


Offline Roszada

Odp: Świecki Ruch Misyjny „Epifania”
« Odpowiedź #26 dnia: 27 Kwiecień, 2015, 12:50 »
Tam nie ma wielkich rzeczy. Pytałem o to czego kiedyś nie wiedziałem, a co dziś wiem. Zresztą później też dokopywałem się do tych informacji w literaturze ŚJ (czasem ang.).
Niewiele byś zrozumiał, bo to szczególiki, zakładające że zna się ogólnie dobrze główne tematy.
« Ostatnia zmiana: 27 Kwiecień, 2015, 12:57 wysłana przez Roszada »


Offline Janosik

Odp: Świecki Ruch Misyjny „Epifania”
« Odpowiedź #27 dnia: 27 Kwiecień, 2015, 12:56 »
Czyli nie ma dużo różnic doktrynalnych pomiędzy tymi trzema grupami?
"W Polsce epifanie rozkręcał Cz. Kasprzykowski, który wcześniej zakładał Towarzystwo, a później swoja grupę badacką, już po odejściu z epifanii"
Jestem homofobem.


Offline Roszada

Odp: Świecki Ruch Misyjny „Epifania”
« Odpowiedź #28 dnia: 27 Kwiecień, 2015, 12:59 »
Czyli nie ma dużo różnic doktrynalnych pomiędzy tymi trzema grupami?
"W Polsce epifanie rozkręcał Cz. Kasprzykowski, który wcześniej zakładał Towarzystwo, a później swoja grupę badacką, już po odejściu z epifanii"

Dziś jest różnic bardzo dużo, ale na początku było mniej.
Zawsze jak ktoś coś nowego zakłada, to z czasem musi się odróżnić od innych.
Jego tożsamość i egzystencję wyznaczają nowe nauki. :)


Offline Janosik

Odp: Świecki Ruch Misyjny „Epifania”
« Odpowiedź #29 dnia: 27 Kwiecień, 2015, 13:04 »
Czyli raczej chodzi o osobowość , a potem o poglądy jakie dana osoba dodaje bądź odrzuca?
Jestem homofobem.