Świadkowie Jehowy - forum dyskusyjne

PRZYSZLI..... => JEŚLI CHCESZ ZOSTAĆ ŚWIADKIEM.... => Wątek zaczęty przez: Mario w 20 Maj, 2015, 09:30

Tytuł: " Spójrzmy na Świadków Jehowy oczami ich "zainteresowanych" "
Wiadomość wysłana przez: Mario w 20 Maj, 2015, 09:30
Ten wątek rozpocząłem ponieważ podsunął mi taki pomysł człowiek , który jeszcze do niedawna studiował razem ze Św J ich książki oraz chodził na ich zebrania, a teraz pomimo iż został opuszczony przez wszystkich ( jest po prostu biedny i nie robił postępów )  - ciągle nie może do końca otrząsnąć się z utraty wsparcia i miłości tych, których nazywał swoimi braćmi. Mój znajomy nie widzi za dobrze , nie słyszy za dobrze , nie ma komputera i nie potrafiłby nawet obsługiwać go. Dlatego prosił aby coś w jego imieniu napisać tutaj na forum, co uczynię za niedługo!


Zatem otwieram oficjalnie mój nowy program: "Spójrzmy na Świadków Jehowy oczami ich zainteresowanych" .
Będą w nim wywiady, cytaty , nagrania albo video - reportaże pokazujące co myślą osoby , które są już tak blisko związane z grupą wyznaniową Świadków Jehowy.
Być może uda mi się nagrać przeprowadzenie rozmowy przez forumowicza z takim zainteresowanym lub rozmowę Św J z kimś takim ( może studium biblijne :) ).
Zobaczymy jak rozwinie się sytuacja...


Wszystko będzie autentyczne , asygnowane danymi osobowymi osób oraz oficjalną zgodą tych, którzy przyłączą się do mojego programu. Nie zawsze będzie to krytyka, opinie tych osób muszą być zgodne z ich mentalnym stanem faktycznym w danym momencie.


Jeżeli macie jakieś pomysły , czekam na podpowiedzi...
Tytuł: Odp: " Spójrzmy na Świadków Jehowy oczami ich "zainteresowanych" "
Wiadomość wysłana przez: Kitty w 20 Maj, 2015, 10:05
Mario,od początku zwróć uwagę na to,żeby nie był to kolejny pretekst do wylania wiadra pomyj na organizację i poszczególnych jej członków z osobna.Pomysł jest naprawdę dobry,ale osoby wypowiadające się powinny uczciwie przyznać,w jakim stopniu one same przyczyniły się do końcowego stanu rzeczy.Przykład: ktoś okazuje zainteresowanie,zaczyna studium,ale bardziej od poznania nauk śJ chodzi mu o to,by głosiciele w czymś mu pomagali.
No bo przecież to tacy mili i uczynni ludzie...
Studiuje sobie taka osoba,nawet zaczyna chodzić na zebrania,ale cały czas bardziej nastawiona jest na zysk.Przychodzi czas zrobienia konkretnych postępów-a tak przecież organizacja funkcjonuje-i tu zaczyna się zgrzyt. Zainteresowany nijak nie chce pokarmu stałego,lecz domaga się mleczka...Nie chce regularnie przychodzić na zebrania,wyruszać do służby polowej,brać udziału w TSSK.On woli żeby ciągle do niego przyjeżdżali,podwozili go,przywieźli zakupy,narąbali drewna na opał...On w tym czasie będzie okazywał zainteresowanie i przeciągał ten etap w nieskończoność ;)
Wszyscy doskonale wiemy,że takie "niereformowalne" osoby się zdarzają i nawet organizacja zaleca,by nie trwonić czasu dla takich ludzi.Jak nie chce czynić postępów,to należy zrezygnować ze studium (lub przekazać je komuś bardziej doświadczonemu) i czasami takiej osobie podrzucić coś do czytania,aby tylko utrzymać kontakt.
Niestety,z pozycji takiego zainteresowanego będzie to wyglądało tak,że on się starał,studiował ze świadkami,nawet czasami pojechał na zebranie,a oni go zostawili na pastwę losu i tylko czasami zaglądają...

Sama organizacja strzeliła sobie w stopę zbyt wybujałymi obietnicami do do wspaniałości,jakie czekają na zainteresowanego.Tak więc na pewno będą go otaczać życzliwi bracia,którzy zawsze będą gotowi do pomocy (w zasadzie zastąpią mu rodzinę),nigdy nie będzie sam,bo miłość współbraci nie pozwoli mu być samotnym i opuszczonym,będzie miał wiele okazji do wspaniałych spotkań (zebrania,kongresy),nawet w razie jakiejś klęski żywiołowej może liczyć na pomoc...
To,że są to obietnice na wyrost i okupione wielkimi wyrzeczeniami,nikt na wstępie nie wspomina.Niedoświadczeni ludzie mają podstawy sądzić,że dostaną wiele praktycznie za nic.Później są w ogromnym szoku,że tak się nie stało i że to od nich czegoś się wymaga.

Oczywiście,są nieczyste zagrywki ze strony org.,ale i sami zainteresowani często nie są bez winy.Wszystko należy uczciwie rozważyć.
Tytuł: Odp: " Spójrzmy na Świadków Jehowy oczami ich "zainteresowanych" "
Wiadomość wysłana przez: Mario w 20 Maj, 2015, 10:12
Mario,od początku zwróć uwagę na to,żeby nie był to kolejny pretekst do wylania wiadra pomyj na organizację i poszczególnych jej członków z osobna.Pomysł jest naprawdę dobry,ale osoby wypowiadające się powinny uczciwie przyznać,w jakim stopniu one same przyczyniły się do końcowego stanu rzeczy.Przykład: ktoś okazuje zainteresowanie,zaczyna studium,ale bardziej od poznania nauk śJ chodzi mu o to,by głosiciele w czymś mu pomagali.
No bo przecież to tacy mili i uczynni ludzie...
Studiuje sobie taka osoba,nawet zaczyna chodzić na zebrania,ale cały czas bardziej nastawiona jest na zysk.Przychodzi czas zrobienia konkretnych postępów-a tak przecież organizacja funkcjonuje-i tu zaczyna się zgrzyt. Zainteresowany nijak nie chce pokarmu stałego,lecz domaga się mleczka...Nie chce regularnie przychodzić na zebrania,wyruszać do służby polowej,brać udziału w TSSK.On woli żeby ciągle do niego przyjeżdżali,podwozili go,przywieźli zakupy,narąbali drewna na opał...On w tym czasie będzie okazywał zainteresowanie i przeciągał ten etap w nieskończoność ;)
Wszyscy doskonale wiemy,że takie "niereformowalne" osoby się zdarzają i nawet organizacja zaleca,by nie trwonić czasu dla takich ludzi.Jak nie chce czynić postępów,to należy zrezygnować ze studium (lub przekazać je komuś bardziej doświadczonemu) i czasami takiej osobie podrzucić coś do czytania,aby tylko utrzymać kontakt.
Niestety,z pozycji takiego zainteresowanego będzie to wyglądało tak,że on się starał,studiował ze świadkami,nawet czasami pojechał na zebranie,a oni go zostawili na pastwę losu i tylko czasami zaglądają...

Sama organizacja strzeliła sobie w stopę zbyt wybujałymi obietnicami do do wspaniałości,jakie czekają na zainteresowanego.Tak więc na pewno będą go otaczać życzliwi bracia,którzy zawsze będą gotowi do pomocy (w zasadzie zastąpią mu rodzinę),nigdy nie będzie sam,bo miłość współbraci nie pozwoli mu być samotnym i opuszczonym,będzie miał wiele okazji do wspaniałych spotkań (zebrania,kongresy),nawet w razie jakiejś klęski żywiołowej może liczyć na pomoc...
To,że są to obietnice na wyrost i okupione wielkimi wyrzeczeniami,nikt na wstępie nie wspomina.Niedoświadczeni ludzie mają podstawy sądzić,że dostaną wiele praktycznie za nic.Później są w ogromnym szoku,że tak się nie stało i że to od nich czegoś się wymaga.

Oczywiście,są nieczyste zagrywki ze strony org.,ale i sami zainteresowani często nie są bez winy.Wszystko należy uczciwie rozważyć.

Dziękuję za to co napisałaś. Bez wątpienia przyświeca mi cel żeby jak najbardziej obiektywnie podejść do tematu.  Jednak zdaję sobie sprawę , że oceny takich osób zawsze będą trochę subiektywne bo albo będą na etapie uwielbienia Organizacji albo będą Nią rozżaleni. Ale uważam, że zawarcie tutaj przeróżnych opinii takich osób pozwoli na wypośrodkowanie oceny.
Poza tym ciekawe dla mnie mogą być zmiany jakie będą zachodzić w takich osobach.
Czas pokaże , czy mój projekt będzie ciekawy i jakiś taki racjonalny - na razie to tylko eksperyment :).
Tytuł: Odp: " Spójrzmy na Świadków Jehowy oczami ich "zainteresowanych" "
Wiadomość wysłana przez: Hudson w 20 Maj, 2015, 10:40
Bardzo interesujący temat. Chociaż jednak mnie jako czynnego ŚJ w zasadzie chyba nie dotyczy, jednak chciałbym wrzucić swoje trzy grosze.

A to dlatego, że na  początku mojej przygody z organizacją spotkałem się ze strony zboru z reakcją zgoła inną.

Otóż kiedyś jeszcze jako nastolatek sympatyzowałem z pewną dziewczyną, której rodzice byli ochrzczonymi ŚJ, ona zaś głosicielem. Potem nasze drogi się na jakiś czas rozeszły. Kiedy zainteresowałem się naukami ŚJ, trafiłem do zboru w którym była ona. Coś tam ponownie zaiskrzyło, ale oczywiście nie uszło to uwadze starszych i wcale nie odczułem jakiegoś "bombardowania miłością" lecz baaardzo powściągliwą życzliwość, połączoną z obserwacją, (o dziwo, ze strony starszych a nie jej rodziców !!!),  a studium ze mną zostało przekazane byłemu misjonarzowi z Rosji.  Koniec końców wyszło mi to na dobre, ponieważ od początku nie wyrobiłem sobie jakiegoś idiotycznego poglądu, że wszystko jest super cacy i w ogóle jak w bajkach Disneya.  Mało tego, podczas studium wielokrotnie wskazywano mi, że spotka mnie jeszcze wiele przykrych rzeczy - także ze strony sprawujących przewodnictwo, co stało się dość szybko.
 
Ale miało być o tym, jak widzą to zainteresowani, więc już stop.
Tytuł: Odp: " Spójrzmy na Świadków Jehowy oczami ich "zainteresowanych" "
Wiadomość wysłana przez: Mario w 20 Maj, 2015, 10:50
Bardzo interesujący temat. Chociaż jednak mnie jako czynnego ŚJ w zasadzie chyba nie dotyczy, jednak chciałbym wrzucić swoje trzy grosze.

A to dlatego, że na  początku mojej przygody z organizacją spotkałem się ze strony zboru z reakcją zgoła inną.

Otóż kiedyś jeszcze jako nastolatek sympatyzowałem z pewną dziewczyną, której rodzice byli ochrzczonymi ŚJ, ona zaś głosicielem. Potem nasze drogi się na jakiś czas rozeszły. Kiedy zainteresowałem się naukami ŚJ, trafiłem do zboru w którym była ona. Coś tam ponownie zaiskrzyło, ale oczywiście nie uszło to uwadze starszych i wcale nie odczułem jakiegoś "bombardowania miłością" lecz baaardzo powściągliwą życzliwość, połączoną z obserwacją, (o dziwo, ze strony starszych a nie jej rodziców !!!),  a studium ze mną zostało przekazane byłemu misjonarzowi z Rosji.  Koniec końców wyszło mi to na dobre, ponieważ od początku nie wyrobiłem sobie jakiegoś idiotycznego poglądu, że wszystko jest super cacy i w ogóle jak w bajkach Disneya.  Mało tego, podczas studium wielokrotnie wskazywano mi, że spotka mnie jeszcze wiele przykrych rzeczy - także ze strony sprawujących przewodnictwo, co stało się dość szybko.
 
Ale miało być o tym, jak widzą to zainteresowani, więc już stop.

Opisujesz wszystko z perspektywy czasu byłego zainteresowanego więc jest ok.
U nas w rodzimym zborze także był taki krótki okres , kiedy ostrzegano przed popadaniem w uwielbienie dla starszych i innych i spojrzeniem się na członków zboru zdroworozsądkowo jak na ludzi , którzy popełniają błędy, niemniej od kilkunastu lat przestrzegało się nas przed zbytnim krytykowaniem , że jednak jest zbyt wielka różnica pomiędzy postępowaniem Św J a światem i trzeba tę różnicę uwypuklić.
Tytuł: Odp: " Spójrzmy na Świadków Jehowy oczami ich "zainteresowanych" "
Wiadomość wysłana przez: rose w 20 Maj, 2015, 17:14
Przeszłam i ja przez etap cielęcego zachwytu nad zborem.Uważałam, że tam sami życzliwi i bogobojni. Sami zresztą mnie w tym utwierdzali. Mało kto wtedy miał auto a zebrania odbywały się z dala od  tras komunikacji miejskiej.Małżeństwo braci podwoziło mnie na te zebrania, a starałam się żadnego nie opuścić, normalna gorliwość początkującego. Jednego razu nie przyjechali po mnie, więc byłam absolutnie pewna, że spotkało ich jakieś nieszczęście.Wzięłam taksówkę, choć dla mnie był to spory wydatek, i dojechałam nieco spóźniona.Pełna złych przeczuć weszłam do domku, będącego miejscem zebrań i całkiem zaskoczona ujrzałam braterstwo całe i zdrowe.
Po zebraniu powiedzieli mi, że się spieszyli i nie dążyliby na zebranie.
Innym razem poszłam bez zapowiedzi do mieszkania rodziny świadków  mieszkających na moim osiedlu . Przeczytałam a raczej pilnie przestudiowałam wszystkie gazetki i poszłam po nowe. Zżerała mnie ciekawość wiedzy.
W mieszkaniu zastałam  młodych, którzy wraz z paroma kolegami malowali ściany.Na środku stał stolik z żytniówką  i popielniczką pełną petów. Tudzież tekst jaki usłyszałam nim mnie ujrzeli też nie był wersalski.W sumie nic złego nie robili, ale sceneria była "nie świadkowa". Gazetki wzięłam a starym nie doniosłam, co widziałam.
Tytuł: Odp: " Spójrzmy na Świadków Jehowy oczami ich "zainteresowanych" "
Wiadomość wysłana przez: Roszada w 20 Maj, 2015, 17:25
A mi opowiadał współpracownik, brat, którego siostra i szwagier byli ŚJ. Mieszkali wszyscy w jednym mieszkaniu. Jak z innymi znajomymi robili jakąś imprezkę zakrapianą i z popalaniem w domu, to temu memu znajomemu kazali mówić, że ich nie ma w domu, gdyby ktoś ze ŚJ wstąpił przypadkiem do nich.
Tytuł: Odp: " Spójrzmy na Świadków Jehowy oczami ich "zainteresowanych" "
Wiadomość wysłana przez: Roszada w 20 Maj, 2015, 17:28
Inny exŚJ opowiadał mi, że oni nie palili, tylko 'popalali'. Najczęściej w ubikacji. :-\
Bo najłatwiej wywietrzyć (mieli wentylatorek wyciągowy) i firany nie śmierdzą. ;)
Tytuł: Odp: " Spójrzmy na Świadków Jehowy oczami ich "zainteresowanych" "
Wiadomość wysłana przez: Mario w 20 Maj, 2015, 17:51
Przeszłam i ja przez etap cielęcego zachwytu nad zborem.Uważałam, że tam sami życzliwi i bogobojni. Sami zresztą mnie w tym utwierdzali. Mało kto wtedy miał auto a zebrania odbywały się z dala od  tras komunikacji miejskiej.Małżeństwo braci podwoziło mnie na te zebrania, a starałam się żadnego nie opuścić, normalna gorliwość początkującego. Jednego razu nie przyjechali po mnie, więc byłam absolutnie pewna, że spotkało ich jakieś nieszczęście.Wzięłam taksówkę, choć dla mnie był to spory wydatek, i dojechałam nieco spóźniona.Pełna złych przeczuć weszłam do domku, będącego miejscem zebrań i całkiem zaskoczona ujrzałam braterstwo całe i zdrowe.
Po zebraniu powiedzieli mi, że się spieszyli i nie dążyliby na zebranie.
Innym razem poszłam bez zapowiedzi do mieszkania rodziny świadków  mieszkających na moim osiedlu . Przeczytałam a raczej pilnie przestudiowałam wszystkie gazetki i poszłam po nowe. Zżerała mnie ciekawość wiedzy.
W mieszkaniu zastałam  młodych, którzy wraz z paroma kolegami malowali ściany.Na środku stał stolik z żytniówką  i popielniczką pełną petów. Tudzież tekst jaki usłyszałam nim mnie ujrzeli też nie był wersalski.W sumie nic złego nie robili, ale sceneria była "nie świadkowa". Gazetki wzięłam a starym nie doniosłam, co widziałam.

Czułem to samo. Zżerała mnie dosłownie ciekawość wiedzy ( głów ). W tamtych czasach ( 20 lat temu ) nie było za dużo ogólnodostępnych informacji na temat religii więc Świadkowie Jehowy wypełnili tę pustkę całkowicie.
Tytuł: Odp: " Spójrzmy na Świadków Jehowy oczami ich "zainteresowanych" "
Wiadomość wysłana przez: Roszada w 20 Maj, 2015, 18:02
W pracy u mnie była magazynierka ŚJ.
Chodziliśmy do niej po ciuchy robocze ale i po np. woreczki foliowe do próbek (pracowałem w porcie i pobieraliśmy próbki różnych towarów).
Pobieraliśmy te woreczki na kilogramy, np. 5 kg małych (na próbkę około kilograma) i 5 kg dużych. Ona odważała te woreczki poza naszym widokiem

Oczywiście wielu z nas brało sobie takie woreczki do potrzeb domowych, np. na woreczki śniadaniowe.
Wyobraźcie sobie, że gdy ona potrzebowała 2-3 woreczki to przychodziła do nas prosić czy byśmy jej nie dali do jej prywatnych potrzeb.
Oczywiście dawaliśmy, ale koledzy moi się nie mogli nadziwić, że ona sama nie weźmie u siebie, gdzie tego ma w setkach kilogramów.
Tłumaczyłem im, że ona nie chce ukraść, a od nas po prostu dostaje.
Koledzy chcieli jej dając powiedzieć, że jej dają, ale to jest kradzione, bo oni właśnie to ukradli firmie i jej dają. Odwiodłem ich od tego.
Nie wiem czy odgrywała pokazówki swej uczciwości.
Cdn.
Tytuł: Odp: " Spójrzmy na Świadków Jehowy oczami ich "zainteresowanych" "
Wiadomość wysłana przez: Roszada w 20 Maj, 2015, 18:10
Innym razem opowiadała mi kierowniczka kadr.
Otóż ta świadkowa stała w kolejce u sklepie mięsnym podczas godzin pracy.
Była kolejka i kadrowa podeszła do niej i poprosiła ją o kupno 10 dkg czarnego salcesonu, Ona powiedziała że nie kupi. Kadrowa myślała że ona tylko tak mówi, ze względu na ludzi by nie mruczeli, że ona komuś kupuje bez kolejki.
Nie znała jej zasad religijnych bo sama była nawet sekretarzem partii.

No ale czekała pod mięsnym na nią licząc że jej przyniesie.
Ona przychodzi i mówi wystraszona, że nie mogła tego kupić bo jest ŚJ, a im nie wolno tego jeść. Zupełnie ją zatkało. Ona która odpowiada za dyscyplinę pracy, znajduje ją podczas pracy w sklepie, a ta jej odmawia kupna śniadania.
Cdn.
Tytuł: Odp: " Spójrzmy na Świadków Jehowy oczami ich "zainteresowanych" "
Wiadomość wysłana przez: Mario w 20 Maj, 2015, 18:15

Nie wiem czy odgrywała pokazówki swej uczciwości.


Może nie z pełną premedytacją. Gdyby nawet zdawała sobie sprawę z tego, że są one kradzione to zapewne sumienie pozwoliłoby jej na branie ich od kolegów. Takie zachowanie wpisuje się trwale w system doktrynalny Św J. Nie wolno grzeszyć przez sprzedaż papierosów w swoim własnym sklepie ale wolno grzeszyć pracując u kogoś... itd...itp
Tytuł: Odp: " Spójrzmy na Świadków Jehowy oczami ich "zainteresowanych" "
Wiadomość wysłana przez: Roszada w 20 Maj, 2015, 18:18
No i zakończenie jej kariery u ŚJ, choć była taka gorliwa.
W firmie u nas pracował też sezonowo jej mąż jako palacz.
Nie mieli dzieci, ponoć dlatego, że koniec jest blisko. Tak mówiła jednej z pracownic.

Po jakimś czasie przyjęli do firmy młodego kierowcę (młodszy o kilka lat od niej), z którym często jeździła po zaopatrzenie do swego magazynu.
I wyobraźcie sobie, że ona porzuciła męża dla tego człowieka i zarazem organizację, no i urodziła dziecko. Że ona dała się podrywać będąc taką gorliwą?

Mąż jej dawny też znalazł sobie nową żonę, też ze zboru. Widywałem go w Nowym Porcie z nią. Koledzy moi mówili, że dostał z przydziału zborowego. :)
Ona zaś odeszła z firmy razem z tym młodym.
Palacz też odszedł, bo założyli gazowe ogrzewanie. :-\
Tytuł: Odp: " Spójrzmy na Świadków Jehowy oczami ich "zainteresowanych" "
Wiadomość wysłana przez: Mario w 20 Maj, 2015, 18:20
No i zakończenie jej kariery u ŚJ, choć była taka gorliwa.
W firmie u nas pracował też sezonowo jej mąż jako palacz.
Nie mieli dzieci, ponoć dlatego, że koniec jest blisko. Tak mówiła jednej z pracownic.

Po jakimś czasie przyjęli do firmy młodego kierowcę (młodszy o kilka lat od niej), z którym często jeździła po zaopatrzenie do swego magazynu.
I wyobraźcie sobie, że ona porzuciła męża dla tego człowieka i zarazem organizację, no i urodziła dziecko. Że ona dała się podrywać będąc taką gorliwą?

Mąż jej dawny też znalazł sobie nową żonę, też ze zboru. Widywałem go w Nowym Porcie z nią. Koledzy moi mówili, że dostał z przydziału zborowego. :)
Ona zaś odeszła z firmy razem z tym młodym.
Palacz też odszedł, bo założyli gazowe ogrzewanie. :-\

Nie ma to jak szczęśliwe zakończenie...
Tytuł: Odp: " Spójrzmy na Świadków Jehowy oczami ich "zainteresowanych" "
Wiadomość wysłana przez: Roszada w 20 Maj, 2015, 18:21
Gdyby nawet zdawała sobie sprawę z tego, że są one kradzione to zapewne sumienie pozwoliłoby jej na branie ich od kolegów.

Jeśli uważała, że ona by kradła, to powinna wiedzieć, że my też musimy ukraść by jej dać.
A na dodatek nie byliśmy jej kolegami. Wszystko na pan, pani.
Tytuł: Odp: " Spójrzmy na Świadków Jehowy oczami ich "zainteresowanych" "
Wiadomość wysłana przez: Roszada w 20 Maj, 2015, 18:29
Podobna sytuację miałem pracując w Fosforach.
Była tam wagowa, która ważyła wagony i jeździła na stację je nadawać.

Kiedyś nie było jej ze trzy miesiące. Pytam się jej, czy gdzieś pracowała okazyjnie, za większe pieniądze.
A ona że nie, że wzięła 3 miesiące urlopu bezpłatnego, by się udzielać jako pionierka! Też nie mieli dzieci (podobno z powodu bliskiego końca). Jej mąż pracował na warsztacie w tej samej firmie.

Ale ona jeżdżąc na stację nadawać wagony, jeździła z kierowcą, który ją tam woził. I wyobraźcie sobie, że tak jak tamta, również dała się skusić.
Porzuciła męża i organizację. Pracowała dalej, ale klęła jak szewc, lubiła se chlapnąć. No i miała dziecko z nowym mężem.
Całkiem inna osoba. Wcześniej taka mimoza co z nikim nie rozmawiała.
Dziwne, że jako ŚJ chowała jakiegoś białego szczura, którego czasem przynosiła do pracy.
Tytuł: Odp: " Spójrzmy na Świadków Jehowy oczami ich "zainteresowanych" "
Wiadomość wysłana przez: Mario w 20 Maj, 2015, 23:07
(https://pbs.twimg.com/profile_images/3371492072/193518cfa315f4d1995de9e5792be05b_400x400.png)


Mój pierwszy gość to Zbigniew Prężyna.


Zbyszek  to bardzo schorowany człowiek w starszym wieku . Zdjęcie , które zamieściłem pochodzi sprzed dwóch lat z wycieczki w Nadarzynie. Już wtedy Zbyszek był samotny. Niewielu Świadków Jehowy interesowało się nim chociaż parę lat wcześniej otaczano go miłością. Ze Zbyszkiem można spotkać się za moim pośrednictwem w Poznaniu. Uważa się on za  brata a innych Świadków Jehowy traktuje również jak braci.  Nas - exów uznał także za swoich braci  , za zbór.


Dzisiaj zamieszczam jego krótką wypowiedź. A już za niedługo nagranie z rozmowy z nim.


" Witajcie. Słyszałem żeście dobrzy ludzie jesteście. Niczego od Was nie chcę . Niczego nie chcę od Świadków Jehowy. Chciałem być tylko głosicielem ale palę papierosy i nie mogłem rzucić tego cholerstwa.I nie pozwolili mi zostać głosicielem.   (...) mówił mi, że jesteście dobrymi ludźmi. I jako dobrych ludzi Was pozdrawiam. A jeżeli coś mi chcecie powiedzieć , to możecie.I nie macie mi za złe , że palę to dziadostwo.
Nie mogę utrzymać się na nogach  ale gdybym był silniejszy to pobiegłbym do Was do internetu ale nie mam komputera ( tutaj śmiech ).
Lubiłem się zgłaszać na zebraniach , bardzo lubiłem. Ale jak nie zrobiłem postępów , to nie chcieli mnie brać do odpowiedzi. Na 20 razy brali mnie do odpowiedzi.. zero razy ( tutaj znowu śmiech Zbyszka połączony z kaszlem ). Nie mam im tego za złe. Nie lubili mnie albo byłem złym człowiekiem, jestem, chociaż (...) mówi mi że tak nie jest i że Świadkowie Jehowy nie są religią prawdziwą.
Może kogoś z Was poznam. Cieszyłbym się niemożliwie."






Zbyszek rzeczywiście nie oczekuje od nikogo żadnej pomocy finansowej . Jest zbyt dumny.
Nie zna innego życia niż wśród Świadków Jehowy. Ale nigdy nie został jednym z nim więc nigdy nie został potraktowany z miłosierdziem i zrozumieniem a raczej z pogardą. Nie raz słyszałem , że znowu widziano tego łazęgę na rynku w Swarzędzu. A Zbyszek jest po prostu biedny , chociaż nigdy nie poprosił nikogo o pieniądze. Dorabiał u miejscowych cyganów za śmieszne pieniądze ale mógł kupić sobie kawkę , bułeczki ... no i papieroski.
W kwestii zgłaszania się Zbyszka i nie brania go do odpowiedzi, dwa razy interweniowałem u starszych. Usłyszałem, że Zbyszek jest niegodny dawania odpowiedzi. Jest publicznie znany , że chodzi na zebrania. Głosi nieoficjalnie znajomym a pali papierosy tyle lat. I co inni pomyślą sobie o Świadkach Jehowy? A co ma myśleć cały zbór?
W nagraniu Zbyszek opowie o tym jaką aferę miał na studium dlatego, że zmówił modlitwę ma prośbę prowadzącego przed rozpoczęciem studium.
Tytuł: Odp: " Spójrzmy na Świadków Jehowy oczami ich "zainteresowanych" "
Wiadomość wysłana przez: Kitty w 20 Maj, 2015, 23:45
No proszę,człowiek całym sercem oddany sprawie,ale...nie wpisuje się w pewne kanony.Ma niesamowitego pecha,że jego nałóg jest widoczny (i wyczuwalny) dla wszystkich,więc nie da się sprawy zamieść pod dywan.
Cóż,sytuacja jasna i trudno tu kogoś potępić.Organizacja ma takie a nie inne wymagania i Pan Zbyszek dobrze wiedział,że będzie musiał rzucić palenia.A że się nie udało i później był na cenzurowanym...Nie on pierwszy i ostatni.
Ale dobry z niego człowiek :)
Tytuł: Odp: " Spójrzmy na Świadków Jehowy oczami ich "zainteresowanych" "
Wiadomość wysłana przez: szczebiotka w 21 Maj, 2015, 01:55
Zachwyt! Fascynacja! Zauroczenie! Miłość! Boże gdzie ja trafiłam!? To tacy wspaniali ludzie. Ich oddanie do Boga, ta braterska miłość! Pierwszy kongres, tyle braci i wspaniałych sióstr! Jestem w centrum zainteresowania bo przecież sama napisałam do Nadarzyna by mieć studium! Ta wspaniała wizja spotkania się z tata! Kocham Cię tato! Dla Ciebie, dla nas zrobię wszystko! Niedługo się spotkamy w tym nowym wspaniałym świecie! Czyż to nie jest piękne? Babciu! Dziadku! I wy tutaj jesteście! Cóż za cudowna nagroda dla mnie za wielbienie Jehowy.
Siostry, bracia,ciocie! Jakie to wspaniałe mieć taką rodzinę, jesteście zawsze obok mnie! Zmieniam wszystko w swoim jakże niegodnym złym życiu, robię to dla was! Dla siebie i swoich dzieci! Przecież nie chce leżeć niczym gnoj, chce żyć razem z Wami bracia w tym nowym cudownym świecie. Dzięki Wam przestaje klnac, dzięki wam uczę się rozmawiać o swoich problemach, dzięki wam staje się lepsza, lepsza w oczach Jehowy! Tak bardzo pragnę być owca Jehowy! Szybko zgłaszam się do pytań na głosiciela. Widzisz teraz mogę już razem z tobą iść i głosić dobra nowinę. Kończę studium, wiem już tak dużo. Spotykamy się często, mamy wspólne tematy, a wszyscy z zewnątrz są inni, dziwni i nie rozumieją nas, jesteśmy tacy wyjątkowi! Nagle kolejny raz dostaje próbę, próbę wiary bardzo duża. Ratować siebie i moje nienarodzone dziecko czy zaufać tobie boże? Ale mam dzieci, niepełnosprawne dzieci, co one zrobią bezemnie? Ja je tak kocham, serce mi krwawi, co zrobić? Jaka droga iść? Telefon jeden, drugi, piąty... Ciągle to samo w słuchawce "przepraszam nie mam teraz czasu szykuje się do służby",  moja mamo duchowa dlaczego teraz mnie zostawiasz? Dlaczego nie masz dla mnie czasu? Potrzebuje dwóch świadków by podpisać deklaracje odmowy transfuzji, dzwonie proszę pomóżcie mi! Bracia czemu was tu nie ma!? Bracie miałeś być i rozmawiać w mojej sprawie w szpitalu, obiecałes mi to!.. Rozterki, żal, tęsknota! Kazaliscie zerwać mi kontakt z mama, rodzeństwem i reszta rodziny bo będę miała Was. Gdzie teraz jesteście? Potrzebuje Was, tak bardzo Was teraz potrzebuje!... Myśli, złe myśli to na pewno diabeł to on chce bym cie Jehowo opuściła, to on chce zabić moje maleństwo! Ale chwila, coś jest nie tak. Zostałam sama! Jestem tylko ja, moje dzieci i mąż. Gdzie są moi bracia!? Gdzie są moje siostry?! Łzy dużo łez, czy to wszystko co się uczyłam jest klamstwem?! O co chodzi?! Internet, szukanie info, materiały Roszady, o co tutaj chodzi? Co to znaczy? To wszystko jest jednym wielkim klamstwem. Gdzie ten nowy świat? Gdzie te moje siostry i bracia?

Pustka! Żal! Złość! Samotność! Tyle mi zostało po was drodzy bracia!
Tytuł: Odp: " Spójrzmy na Świadków Jehowy oczami ich "zainteresowanych" "
Wiadomość wysłana przez: Kitty w 21 Maj, 2015, 08:14
Szczebiotko,wstrząsające jest to,co napisałaś! Pokazałaś klasyczny przykład "łowienia" delikwenta na przynętę składającą się z obietnic i cudownych zapowiedzi. Jak już rybka połknie haczyk,to zadanie wykonane i można iść na inne łowisko.
Wyobrażam sobie,jak Ciebie to bolało...Byłaś przecież uczciwa i nie weszłaś do organizacji z wyrachowania,np.dla pieniędzy czy innej pomocy.Chciałaś tylko doczekać spełnienia się obietnic,które rzekomo pochodziły od Jehowy.
Paradoksalnie bracia wyświadczyli Ci przysługę.Odseparowując się od Ciebie wtedy,gdy ich potrzebowałaś,pokazali Ci że coś w  tym nie pasuje,że nie jest tak,jak to opisywano na początku. Zaczęłaś drążyć temat i teraz już wiesz jaka to prawda.
Tytuł: Odp: " Spójrzmy na Świadków Jehowy oczami ich "zainteresowanych" "
Wiadomość wysłana przez: szczebiotka w 21 Maj, 2015, 22:19
Kitty masz rację. pisałam to pod wpływem emocji, po długich godzinach rozmów z mym gościem. Napisałam to prosto z serca. Myślałam że jest to już poza mną, jednak się myliłam, wciąż we mnie jest ten żal itp. Ale z drugiej strony powinnam im bardzo podziękować bo dzięki im poznałam wspaniałych ludzi którymi jesteście Wy! :)
Tytuł: Odp: " Spójrzmy na Świadków Jehowy oczami ich "zainteresowanych" "
Wiadomość wysłana przez: R2D2 w 21 Maj, 2015, 22:45
znam kilka osób, które po odejściu nie rozmawiają już o wtsie... nie mam pojęcia jak im się to udaje.....

ja chyba powinnam trafić na terapię, bo mam wrażenie, jakby gwałcili mnie psychicznie codziennie, codziennie, codziennie......
może dlatego nie umiem się odciąć :)
Tytuł: Odp: " Spójrzmy na Świadków Jehowy oczami ich "zainteresowanych" "
Wiadomość wysłana przez: Roszada w 21 Maj, 2015, 22:49
znam kilka osób, które po odejściu nie rozmawiają już o wtsie... nie mam pojęcia jak im się to udaje.....

Ja też odwiedzałem takie osoby exŚJ, a teraz katolicy. Adresy miałem od księży.
Nie chcieli o tym rozmawiać.
Zamknęli ten etap życia i nie chcą tego wspominać, a nawet chyba się wstydzą, że dali się nabrać. :-\
Nawet nie jeden wspomniał, bym nie mówił o tym nikomu, że oni tam byli.
Tytuł: Odp: " Spójrzmy na Świadków Jehowy oczami ich "zainteresowanych" "
Wiadomość wysłana przez: Ariana w 22 Maj, 2015, 08:32
znam kilka osób, które po odejściu nie rozmawiają już o wtsie... nie mam pojęcia jak im się to udaje.....

ja chyba powinnam trafić na terapię, bo mam wrażenie, jakby gwałcili mnie psychicznie codziennie, codziennie, codziennie......
może dlatego nie umiem się odciąć :)


Ja nie rozmawialam o wts jakies 7-8 lat. W zasadzie to nadal nie rozmawiam. Zaczelam pisac na forum:)
Tytuł: Odp: " Spójrzmy na Świadków Jehowy oczami ich "zainteresowanych" "
Wiadomość wysłana przez: Magda w 22 Maj, 2015, 19:12
Ariana, to tak jak ja. przez lata całe o tej sekcie wiedział tylko mój mąż. Z przyjaciółmi na ten temat nie rozmawiam, to dla mnie temat tabu. Dobrze, że forum jest i można coś o sobie napisać. Ja też się czułam tak jak Ty. Teraz już mogę powiedzieć , że jest lepiej. Byłam u kilju psychologów w ciągu tych 18 lat od mojego odejścia. Przeżywałam ciężkie chwile, Twoje określenie zgwałcenie duchowe jest jak najbardziej trafne. Teraz wreszcie czuje że z tego wyszłam całkowicie. Od całkiem niedawna. Długo to moje wyzwalanie trwało. Żal mi ludzi którzy tam zostali ale już wiem że nie ponoszę za to żadnej winy ani odpowiedzialności. Słowo odpowiedzialność było takim słowem wytrychem w sekcie. Zawsze kojarzyła mi się z tym że zawiodłam, a teraz wreszcie się czuję dobrze. Czasami o tym myślę ale już bez tego ścisku w żołądku. Forum byłych świadków było dla mnie początkowo szokiem... A potem jak ja się cieszyłam, że ono jest!! Niewyobrażalnie po prostu.
Tytuł: Odp: " Spójrzmy na Świadków Jehowy oczami ich "zainteresowanych" "
Wiadomość wysłana przez: Mario w 07 Czerwiec, 2015, 11:08
Zamykam projekt z powodów prywatnych, jeżeli kogoś to interesuje - na priv.
Jeżeli ktoś chciałby rozwinąć temat i "pociągnąć go" , posiadam już nagrania video z kilkoma osobami , które mają statut zainteresowanych a także mam namiary do osób, które wyraziły chęć wzięcia udziału w tym projekcie w większej przestrzeni czasowej.


Tym samym zamykam temat.