„Czy rozumiesz, że twój chrzest identyfikuje cię jako Świadka Jehowy należącego do organizacji Jehowy?”
Fajne pytanko. Czy są zatem Świadkowie Jehowy nie należący do organizacji Jehowy? ??? ??? ???
jest a jakże i to nie jeden[/b][/size]
ale masz A-63P z 2013 roku ... może jest bardziej aktualny ale życzę miłej lektury
John
No nie wiem czy to duża różnica Identyfikować się i utożsamiać.
W razie potrzeby można w poufny sposób zbadać możliwości wszystkich głosicieli, pytając o kwotę, jaką każda z rodzin jest w stanie miesięcznie przeznaczać na wszystkie wydatki zboru.
„Nigdy nie będzie prosić ani błagać ludzi”Brat Russell i jego współpracownicy nie chcieli zbierać pieniędzy w taki sposób, jak to robią kościoły chrześcijaństwa. Już w drugim numerze Strażnicy — pod nagłówkiem „Czy podoba ci się ‚Strażnica Syjońska’?” — brat Russell napisał: „Wierzymy, iż ‚Strażnica Syjońska’ cieszy się poparciem JEHOWY i dlatego nigdy nie będzie prosić ani błagać ludzi o protekcję. Kiedy Ten, który mówi: ‚Moje jest wszystko złoto i srebro gór’, przestanie dostarczać koniecznych funduszów, zrozumiemy, że nadeszła pora na wstrzymanie wydawania tego pisma” (Agg. 2:7-9). Od tego czasu minęło ponad 130 lat, a Strażnica i organizacja, która ją wydaje, mają się świetnie!
Słudzy Jehowy nie nagabują nikogo o pieniądze. Nie podsuwają nikomu tacy ani nie rozsyłają listów z prośbą o wsparcie finansowe. Nie urządzają loterii ani kiermaszów dobroczynnych. Trzymają się tego, o czym w Strażnicy napisano już dawno temu: „Nigdy nie uważaliśmy za stosowne nagabywać o pieniądze dla sprawy Pana, jak to jest w powszechnym zwyczaju (...). Naszym zdaniem wypraszanie pieniędzy różnymi metodami w imieniu naszego Pana jest dla niego nie do przyjęcia, wręcz obraźliwe, i nie zapewnia jego błogosławieństwa ani dawcom, ani wykonywanemu dziełu”.
Straszni mają w poufny sposób zbadać możliwości finansowe każdej rodziny.
Niech mi ktoś napisze że to nie jest ŻEBRANIE, o kasę w wyravhowany sposób.
Starsi mają zbadać, to znaczy co mają zrobić.
To co Warwick aplikuje to nie jest, bezczelność, to nie jest perfidna gra, to nawet nie jest wymuszenie, Chociaż, kto wie.
W poufny sposób zbadać, no rozwalili mnie. >:(
Straszni mają w poufny sposób zbadać możliwości finansowe każdej rodziny.
Niech mi ktoś napisze że to nie jest ŻEBRANIE, o kasę w wyravhowany sposób.
Starsi mają zbadać, to znaczy co mają zrobić.
To co Warwick aplikuje to nie jest, bezczelność, to nie jest perfidna gra, to nawet nie jest wymuszenie, Chociaż, kto wie.
W poufny sposób zbadać, no rozwalili mnie. >:(
Wiecie co mdli mnie od tego ciągłego żebrania o pieniądze. To już się robi żałosne jak i bardzo przykre za razem biorąc pod uwagę ślepo wierzących śj... faktycznie jest część bardzo majętnych ludzi, ale też jest spora część bardzo skromnie żyjących i to tych na górze w ogóle nie obchodzi, że będą musieli dokonywać wyborów... Chcesz być w organizacji to płać, straszne!Za moich czasów, w latach 90. i na początku XXI wieku nie było takiej żebraniny o kasę. Powaga. Jestem tego całkowicie pewien.
Za moich czasów, w latach 90. i na początku XXI wieku nie było takiej żebraniny o kasę. Powaga. Jestem tego całkowicie pewien.
Dietrich,tak bylo wypelnialo sie deklaracje ze swoimi danymi.Wpisywalo sie kwote jaką rodzina mogła wpłacać co miesiąc przez ileś lat.Tak bylo ok 20 lat temu.
Wiecie co mdli mnie od tego ciągłego żebrania o pieniądze. To już się robi żałosne jak i bardzo przykre za razem biorąc pod uwagę ślepo wierzących śj... faktycznie jest część bardzo majętnych ludzi, ale też jest spora część bardzo skromnie żyjących i to tych na górze w ogóle nie obchodzi, że będą musieli dokonywać wyborów... Chcesz być w organizacji to płać, straszne!
Dobrze że nie zbierają jeszcze kasy na wypadek Armagedonu
Za moich czasów, w latach 90. i na początku XXI wieku nie było takiej żebraniny o kasę. Powaga. Jestem tego całkowicie pewien.Jak dla mnie, to nawet wtedy za często się o niej mówiło. Ale fakt, nie było żebrania niemal na każdym zebraniu.
Ankiety były anonimowe. Sam takowe organizowałem w zborze gdy byłem starszym
Zgadzam się z Tobą. Początek lat 90-tych to okres mojego "wzrostu" w organizacji.To Harnaś o tym pisał chyba nawet dziś.
Raz, że nie było żebraniny i coraz to nowych rezolucji.
Dwa, że bardziej zwracało się uwagę na miejscowych współbraci w potrzebie, kiedy niektórzy nagle zostali bez pracy.
Ktoś w innym wątku (chyba Estera) napisał, że nie w takiej organizacji brał chrzest. Podpisuję się pod tym całym sercem.
Dietrich,tak 15 zgadza sie ..stawialam na 18 .Czas strasznie szybko leci.Bylo imie i nazwisko ,starsi pilnowali i koperty co msc odbierali.
@Ewa11: W tamtych latach byłem przez jakiś czas sługą kont zborowych i dość dobrze pamiętam, że poza miesięcznym sprawozdaniem finansowym zboru naprawdę niewiele się mówiło o kasie. Chyba że naprawdę wydarzyło się coś nadzwyczajnego: pożar albo klęska żywiołowa. Pamiętam jak przez mgłę potrzeby zboru, kiedy to nadprzewodnik zestawił wpływy na ogólnoświatową działalność z kosztem zamówienia zboru na literaturę. To było chyba po ogłoszeniu wydania "Wnikliwe Poznawanie Pism", które wszyscy od razu chcieli mieć. Ale to był odosobniony wypadek.W porównaniu do dzisiaj to niewiele. Ale raz na jakiś czas był artykuł w Strażnicy, że "ochoczego dawcę Bóg miłuje" (i nie chodziło tylko o dawanie czasu na sprawy teokratyczne, ale też o wrzucanie do skrzynek). Poza tym na początku mojej bytności w organizacji publikacje rozdawało się za darmo. Świadkowie wtedy często mówili, że w kościele księża robią wszystko za pieniądze, a u nich darmo się dostaje i darmo się daje. Ale gdzieś w połowie lat 90-tych CK zaleciło, żeby przy wręczaniu publikacji wspominać o datkach. Niektórzy mieli przy sobie nawet koperty, że jak ktoś wręczył datek, to do tej koperty go wrzucali (żeby ze swoimi pieniędzmi nie pomylić). Ja nigdy głosząc nie mówiłam o dobrowolnych datkach, bo się po prostu wstydziłam.
Generalnie o kasie niewiele się wówczas mówiło. A przede wszystkim chwaliło braci za ofiarność, zamiast wyliczać coraz to nowe potrzeby jak ma to miejsce dziś...
W porównaniu do dzisiaj to niewiele. Ale raz na jakiś czas był artykuł w Strażnicy, że "ochoczego dawcę Bóg miłuje" (i nie chodziło tylko o dawanie czasu na sprawy teokratyczne, ale też o wrzucanie do skrzynek). Poza tym na początku mojej bytności w organizacji publikacje rozdawało się za darmo. Świadkowie wtedy często mówili, że w kościele księża robią wszystko za pieniądze, a u nich darmo się dostaje i darmo się daje. Ale gdzieś w połowie lat 90-tych CK zaleciło, żeby przy wręczaniu publikacji wspominać o datkach. Niektórzy mieli przy sobie nawet koperty, że jak ktoś wręczył datek, to do tej koperty go wrzucali (żeby ze swoimi pieniędzmi nie pomylić). Ja nigdy głosząc nie mówiłam o dobrowolnych datkach, bo się po prostu wstydziłam.[/b][/size]
Kiedyś, jak zaczęły się stojaki, to z ciekawości podeszłam i wzięłam jakąś publikację. I z rozmachu zaproponowałam datek, mając w pamięci, co było za moich czasów. A głosiciele wtedy stanowczo zaprotestowali, że im nie wolno brać żadnych datków. Czyli albo światło znowu się zmieniło, albo tak samo jak ja wstydzili się brać pieniądze za publikacje.
Natomiast to, co piszecie, że teraz bez przerwy wylicza się jakieś potrzeby, to tego rzeczywiście nie było.
PS. No i nie było opłat za głoszenie, przynajmniej ja się z tym nigdy nie spotkałam.
1) Czy teraz ktoś przystępujący do chrztu nie musi „spełniać woli Bożej”? Tak było wcześniej.u.
2) Czy teraz organizacja nie jest kierowana Duchem Św.? Tak było wcześniej.
Brak słów.