Centrala uznała, że lokalne zbory nie mają już żadnych potrzeb. Ustawowe zniesienie problemów i spraw zborowych - Raj.
Zawsze to mnie zadziwiało, jeszcze kiedy byłam w zborze.
Tylko raz w miesiącu jeden punkt i to tylko dziesięcio minutowy na zebraniach poświęcany potrzebom zboru.
I tak najchętniej wykasowywany poprzez inne jakieś strażnicowe pierdoły, jakiś dodatkowy film, ogłoszenie, "nowe światło"
czy inną bzdurę.
Pomimo różnych mnożących się problemów lokalnych wśród braterstwa.
Czy nawet jakichś jawnych wręcz skandali.
Sztywniactwo niesamowite
To trochę to tak, jakby ojciec w rodzinie mający pokaźną gromadkę dzieci.
Raz w miesiącu poświęcał im czas i to tylko dziesięć minut na jakąś rozmowę o ich problemach!
I to jeszcze pod byle pretekstem ten czas jednak by im zabierał, bo inne sprawy organizacyjne, zawodowe by mu go pochłaniały.
Jak taka rodzina miałaby funkcjonować?
Chyba jak patologia!