BYLI... OBECNI... > NASZE HISTORIE
Wizyta pasterska
Drengr:
Witaj - współczuję zrypanych lat - masz w sobie siłę skoro poszedłeś swoją drogą i walczysz o siebie!
Mądrze koledzy napisali - wszystko ma swój czas, a Ty jesteś Panem swojego czasu - nie Ty do nich, a oni do Ciebie mają się dostosować.
Mi dużo siły dało zbudowanie zaplecza w postaci nowych znajomych w świecie - dzięki temu podczas rozmowy ze starszymi, Oni nie mieli nic do zaoferowania więcej niż miałem już bez sekty.
Powodzenia!
Siedemtwarzy:
Te wewnętrzne dramaty, które rozdzierają ludzi, którzy poznali ciemną stronę organizacji, przytłaczają. Mimo to małymi kroczkami, wszyscy, w swoim tempie wychodzimy na swój kurs. Życze Ci siły ducha i zdecyduj Ty jak chcesz żyć.
Piszesz, że starsi powodują u Ciebie poczucie poddaństwa. Miałem podobnie, aż zrozumiałem, że po drugiej stronie stoją ludzie, którzy nie mają nic do zaoferowania. Nic. Pamiętam jak pierwszy raz, podczas jakiejś połajanki, popatrzyłem prosto im w oczy, podałem ręke i powiedziałem do widzenia. Nagle moje lęki runeły, a za plecami zostało dwóch smutnych panów.
Powodzenia życzę.
stinkfist34:
Wizyta jakoś minęła - strach ma wielkie oczy:), ale mam po niej urodził się kolejny lęk... Mianowicie związany z faktem, że to już definitywny koniec. Kilka razy się postawiłem. Raz nawet wprowadziłem ich w spore zakłopotanie >:D Ale ogólnie rzecz biorąc powiedzieli, że dadzą mi jakiś tydzień lub dwa do przemyślenia sprawy. Zostawili kilka wersetów do przeanalizowania. Oczywiście kierowali naszą rozmowę na kwestie biblijne i doktrynalne, z których nie ma co się oszukiwać nie jestem zbyt mocny. Niektóre sprawy np. odnośnie odczutej przeze mnie manipulacji zostały bez komentarza -niestety. Mam kilka przemyśleń po tej wizycie, na kolejnej już będę wiedział co mówić. Dziękuję za słowa wsparcie i pozdrawiam.
Takajaja:
Przygotuj sie ze ta rozmowa mogla byc twoja ostatnią z nimi :-)
Nawigacja
Idź do wersji pełnej