Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Separacja dzieci na kongresach (zebraniach) - dawny zwyczaj Świadków Jehowy  (Przeczytany 1513 razy)

Offline Roszada

Przypadkowo natknąłem się na taki oto fragment dotyczący kongresu z 1931:

"Aha, oto ciekawa migawka zrobiona na zjeździe Columbus w Ohio w 1931 r. Wtedy właśnie otrzymano nową nazwę „Świadkowie Jehowy”. Tam ze mną stoją Siostry Van Amburg, Thorn, Mari Russell i Brat Van Sipma. A jak myślisz, co robimy? Troszczymy się o dzieci innych ludzi, 123 od nich! Było tak, ponieważ do tego czasu przestrzegaliśmy zwyczaju umieszczania dzieci w pokoju zabaw, aby rodzice mogli bez przeszkód słyszeć rozmowy. Oczywiście dzieci siedzą teraz z rodzicami. Cóż za cudowny dzisiejszy biblijny sposób!" (ang. Strażnica 15.07 1966 s. 444).

Tekst ang.
*** w66 7/15 p. 444 My Treasure of Service ***
Oh, here is an interesting snapshot taken at the Columbus, Ohio, convention in 1931. That is when the new name “Jehovah’s witnesses” was received. There with me stand Sisters Van Amburg, Thorn, Mari Russell and Brother Van Sipma. And what do you think we are doing? We are taking care of other people’s children, 123 of them! This was so because up until that time we followed the custom of putting the children in a playroom so that the parents could hear the talks undisturbed. Of course, children now sit with their parents. What a wonderfully more Scriptural way it is today!

No tak dziś od małego pierze się główkę małym dzieciom tymi samymi treściami, co dla dorosłych.
Co za absurd. :-\
« Ostatnia zmiana: 18 Październik, 2022, 19:24 wysłana przez Roszada »


Offline Roszada

Separację dzieci zniesiono w roku 1938:

*** jv rozdz. 16 s. 245 ak. 4-s. 246 ak. 2 ***
W kwietniu 1938 roku podczas pobytu w Australii prezes Towarzystwa J. F. Rutherford zauważył, że na zgromadzeniu zorganizowano osobno klasę dla dzieci. Bezzwłocznie poprosił o przyprowadzenie ich do głównego audytorium, z czego odniosły niemałe korzyści.
Jeszcze w tym samym roku sprawę oddzielnych klas dla młodych członków zboru omówiono w Strażnicy. Ponownie podkreślono, że rodzice są zobowiązani do pouczania własnego potomstwa (Efez. 6:4; por. 5 Mojż. 4:9, 10; Jer. 35:6-10). Przypomniano również, iż w Biblii nie ma żadnego przykładu uzasadniającego oddzielanie dzieci od dorosłych i tworzenie klas dla młodzieży. Wprost przeciwnie — dzieci miały być przy rodzicach i razem z nimi słuchać Słowa Bożego (5 Mojż. 31:12, 13; Joz. 8:34, 35). Jeśli zachodziłaby potrzeba udzielenia dodatkowych wyjaśnień studiowanego materiału, rodzice mogli to zrobić w domu. Poza tym wspomniana Strażnica wykazywała, że organizowanie takich oddzielnych klas w gruncie rzeczy odciągało od głoszenia dobrej nowiny od domu do domu. Dlaczego? Ponieważ nauczyciele nie wyruszali do służby polowej, gdyż musieli się przygotowywać do lekcji i je prowadzić. Zaniechano więc organizowania jakichkolwiek osobnych klas dla młodzieży.
Po dziś dzień Świadkowie Jehowy mają zwyczaj chodzić na zebrania zborowe całymi rodzinami. Rodzice pomagają dzieciom się przygotowywać, żeby one także mogły brać stosowny udział w rozważaniach.


Offline Roszada

Przypomina mi się opowiadanie moich znajomych exŚJ.

    Otóż mieli oni dwoje małych dzieci.
    Dzieci jak to dzieci bardzo nudziły się na zebraniu, marudziły, chciały chodzić po sali w trakcie zebrań a nawet płakały z nudów gdy były przetrzymywane siłą na krześle.
    Rodzice dostawali ochrzan od starszych, że źle wychowują dzieci. A oni po prostu ich nie bili, jak pewnie inni.

    No i znaleźli wyjście. Przestali przyprowadzać dzieci na zebrania (miały po 2-4 latka) zostawiając je u rodziców i teściów, którzy nie byli ŚJ. Po prostu by im i innym nie przeszkadzały.

    No i po kilku zebraniach zaczęło się. Dlaczego nie wychowują dzieci 'w prawdzie'?
    Dlaczego pozbawiają ich życiodajnego pokarmu. Pretensje i napomnienia od starszych.

    No i ona znalazła kolejne wyjście z sytuacji.
    Otóż w Sali Królestwa była też mała salka. Zaproponowała ona by co zebranie inna siostra z ich dziećmi i innymi (które wcale nie były lepsze) w tej salce robiła pogadanki dla nich.

    Oczywiście powiedziano jej że to nieteokratyczne. Że takie reformy to się w domu przeprowadza a nie w zborze. Że dzieci trzeba wychowywać teokratycznie itp. itd.


Offline Roszada

Pewnie najbardziej wskazana jest wg Towarzystwa obecność dzieci na zebraniach gdy mowa jest o homoseksualizmie, molestowaniu dzieci, wynaturzeniach seksualnych, zoofilii, biciu żon, sodomitach i innych.
W sam raz pogadanki dla dzieci mających 3-4 lata.


Offline Roszada

No dzieci nie można separować, już od urodzenie trzeba je brać w teren i uczyć o krwi:

„Choć Anilpa miała zaledwie 17 miesięcy, to gorliwie uczestniczyła w kampanii zapraszania ludzi na zeszłoroczne zgromadzenie okręgowe w Angoli. Zadaniem tej małej dziewczynki było pukanie do drzwi, czekanie aż domownicy wyjdą i wręczanie im zaproszeń, podczas gdy jej mama krótko wyjaśniała cel wizyty” (Rocznik Świadków Jehowy 2014 s. 50).

„Matka, która jest pionierką stałą, tak mówi o swojej córeczce: »Zabierałam ją do służby, gdy miała zaledwie miesiąc. Chociaż nie rozumiała, co się dzieje, jestem przekonana, że wywarło to na nią pozytywny wpływ. Kiedy miała dwa latka, śmiało wręczała traktaty osobom, które spotkałyśmy na terenie«. Jak widać, szkolenie dziecka od niemowlęctwa przynosi wspaniałe rezultaty” (Strażnica 15.08 2013 s. 16).

„Rodzice, którzy kochają Jehowę, pragną, żeby ich dzieci również zostały Jego sługami. Mogą im w tym pomóc, jeśli już od niemowlęctwa będą zaszczepiać w ich serca nauki biblijne (Pwt 6:7; Prz 22:6)” (Chrześcijańskie życie i służba czerwiec 2018 s. 8).

„Nasze dzieci mogą być w wieku niemowlęcym, zbyt małe, by coś zrozumieć, ale Jehowa Bóg może je uznać za czyste i godne przyjęcia, biorąc pod uwagę, że jesteśmy Mu oddani (1 Koryntian 7:14). Tak więc niemowlęta w domu chrześcijańskim mogą jeszcze nie pojmować prawa Bożego co do krwi ani nie być w stanie zadecydować, czy je uznawać. Czy jednak dokładamy starań, by w tej istotnej sprawie udzielać im pouczeń?” (Strażnica Nr 12, 1991 s. 15).


Offline Roszada

A jak tu separować 4 letnie dzieci na zebraniach, skoro one już głoszą jak starzy:

   „Z okazji specjalnej kampanii pewna czteroipółletnia dziewczynka pracowała z rodzicami na terenie oddalonym. Tego miesiąca spędziła w służbie 160 godzin, rozpowszechniwszy ludziom, którzy się zainteresowali Biblią, aż 27 książek, 66 broszur i 47 czasopism!” (Strażnica Rok CVIII [1987] Nr 13 s. 22).

   „Po pewnym czasie rodzice oraz starsi zgodzili się, żeby została nie ochrzczoną głosicielką. Dziewczynka ta już potrafi skutecznie przedstawiać przy drzwiach orędzie Królestwa. Chociaż ma dopiero pięć lat i jeszcze nie umie czytać, to jednak pamięta, gdzie w Piśmie Świętym znajdują się niektóre wersety. Najpierw odszukuje jakiś fragment, następnie prosi domownika o odczytanie tego urywka, a potem sama go objaśnia” (Strażnica Nr 6, 1995 s. 30).

   „Miała zaledwie siedem lat, gdy oddała swe życie Jehowie. Sonia wspomina, że już w tak młodym wieku obrała sobie za cel służbę pełnoczasową” (Strażnica Nr 3, 1994 s. 22).
« Ostatnia zmiana: 03 Styczeń, 2020, 13:06 wysłana przez Roszada »


Offline Roszada

No pewnie, że dzieci 6-8 letnie nie muszą być separowane, skoro jak starzy zdają egzamin przyjmując chrzest:

„W roku 1934 rodzice zostali ochrzczeni. Ja też chciałam się ochrzcić i tak się przy tym upierałam, że w końcu mama poprosiła pewnego starszego Świadka, by ze mną porozmawiał. Ten zaś zadał mi wiele pytań sformułowanych tak, bym je zrozumiała. Następnie powiedział rodzicom, że wstrzymywanie mnie od chrztu mogłoby się ujemnie odbić na moim wzroście duchowym. Tak więc następnego lata zostałam ochrzczona, choć miałam zaledwie sześć lat” (Strażnica Nr 15, 1996 s. 21).

„Latem 1946 roku na zgromadzeniu międzynarodowym w Cleveland zostałam ochrzczona. Chociaż miałam dopiero sześć lat, byłam zdecydowana wywiązać się ze swego oddania Jehowie. Tego lata po raz pierwszy podjęłam służbę pionierską” (Strażnica Nr 5, 1992 s. 27).

   „Ja razem z rodzeństwem zgłosiłem się do chrztu w grudniu 1941 roku na ogólnokrajowym zgromadzeniu odbywającym się w Hargreave Park w Sydney. Miałem wtedy siedem lat. Po chrzcie regularnie towarzyszyłem rodzicom w służbie kaznodziejskiej” (Strażnica Nr 19, 2006 s. 12).

   „(...) przyjęłam chrzest, zanim skończyłam osiem lat” (Strażnica Nr 19, 2000 s. 28).

   „(...) na zebraniach obwodowych i innych zgromadzeniach ludu Bożego co rok jest chrzczonych wiele dzieci” (Strażnica Nr 7, 1957 s. 7).

   „Pewien punkt programu szczególnie poruszył serca zebranych. Niedziela 10 sierpnia 1941 roku była na zgromadzeniu w Saint Louis »Dniem dzieci«. Wczesnym rankiem został wygłoszony wykład do chrztu i zanurzono 3903 osoby, w tym 1357 dzieci. Ale dla nich – a także dla dorosłych – był to dzień szczególny. Drukowany program podawał: »Wszystkie dzieci poświęconych rodziców (w wieku od 5 do 18 lat), mające miejscówki, zbiorą się na płycie stadionu bezpośrednio przed podium«.” („Dzieje Świadków Jehowy w czasach nowożytnych. Stany Zjednoczone Ameryki. Na podstawie Rocznika Świadków Jehowy na rok 1975” s. 90).

A Jezus?

Chrzest dorosłych nie jest oczywiście niczym nowym. Sam Jezus został ochrzczony, gdy miał 30 lat” (Strażnica Nr 16, 1989 s. 29).
« Ostatnia zmiana: 04 Styczeń, 2020, 10:29 wysłana przez Roszada »


Offline Roszada

W ang. Roczniku wspominają, że kiedyś były nawet dwie oddzielne grupy młodych, dla młodzieży i dla dzieci:

tłum google:
Cytuj
Szkółka niedzielna? W rzeczy samej. Przez pewien czas mieliśmy oddzielną grupę młodzieży dla osób w wieku od 13 do 25 lat oraz szkołę niedzielną dla młodszych, na podstawie publikacji Droga do raju (wydanej w 1924 r. „Dedykowana młodzieży do studium Pisma  Świętego”  W. E. Van Amburgha)

*** yb87 p. 139 ***
Sunday school? Yes, indeed. For a time we had a separate youth group for those from 13 to 25 years of age, and a Sunday school for younger ones, based on the publication The Way to Paradise (edited in 1924 and “Dedicated to Youth for the Study in the Holy Scriptures” by W. E. Van Amburgh).