BYLI... OBECNI... > PSYCHOMANIPULACJA

Przypadki 'stoczenia się' po wyjściu z organizacji

(1/18) > >>

lukier:
Jak wiadomo organizacja przestrzega, że świat to samo zło. W Strażnicach często podaje się przykłady osób, które opuściły organizację i wtedy np. wpadły w złe towarzystwo, nałogi, długi, niechciane ciąże, choroby i wszystkie nieszczęścia świata. Dopiero jak wracają to wychodzą na prostą.

Zrobiłam małą rewizję wśród osób z mojego otoczenia, które odeszły i zatrważa mnie fakt, że najbardziej nazwijmy to 'staczają się', osoby, które nadal mentalnie tam tkwią. Nie czytałam historii tu na forum i nie znam odstępców, których życie to równia pochyła przez np. nałogi, przestępstwa itp. Natomiast znam przypadki wykluczonych, którzy uwikłali się w niefajne rzeczy, ale jak z nimi rozmawiam to są nadal święcie przekonani, że to prawda i całe ich nieszczęście wynika z oddalenia się od zboru oraz oczywiście chcą wrócić.

Stąd mój wniosek, że na prostą po tej sekcie można wyjść tylko drogą odstępstwa ;) Jeśli nadal wierzysz w orga to rzeczywiście Strażnice mają rację, nie wytrzymujesz presji i...się staczasz ;) Oczywiście wniosek trochę przesadzony i z lekkim przymrużeniem oka, ale może znacie też takie typowo strażnicowe sytuacje, że ktoś odszedł, nadal wierzył , ale poszedł w tango, a jak wrócił wszystko mu się wyprostowało.

Ja znam mnóstwo takich osób, których w ryzach trzyma jedynie organizacja, inaczej wystrzeliliby jak z procy. Natomiast nie spotykam takich przypadków u osób wolnych już od tego mentalnie. Nie chcę przesadzić i budować fałszywego obrazu życia odstępców, jako pasma nieustających sukcesów, bo życie się różne każdemu układa, pewnie zdarzają się i tu różne przypadki. Ale czy nie uważacie że coś jest na rzeczy?

Sebastian:
istnieje także strefa pośrednia miedzy wykluczeniem a odstępstwem

znam przypadek ŚJ, który został wykluczony za cudzołóstwo gdyż odszedł od żony do kochanki - i będąc już wykluczony (a więc odcięty od manipulacyjnego wpływu organizacji) przemyślał na nowo sprawy światopoglądowe. A więc (jeśli tak można powiedzieć) wyewoluował z wykluczonego w odstępcę

lukier:
Tylko pytanie czy cudzołóstwo to już tzw. stoczenie się. Dla śj na pewno, ale obiektywnie rzecz biorąc zdarza się, że ktoś kończy związek dla kogoś innego i układa sobie życie na nowo.

Chodziło mi o bardziej ekstremalne przypadki, alkoholizm, wejście na drogę przestępczą, uzależnienie od ciężkich narkotyków, długi. Znam każdy z takich przypadków, ale właśnie u osób, które nadal wierzą i wprost pragną powrotu. Tu na forum i poza nie spotkałam jeszcze odstępcy z takim bagażem doświadczeń.

Nemo:
Znam taki przykład. Pijaczyna okrutna. Kiedy poznał "prawdę" ograniczył picie do przysłowiowego piwka z braćmi przy grillu. Potem zdarzyło mu się wykluczenie. Pił na potęgę. W międzyczasie się rozwiódł, nie wiem dlaczego, chociaż jego żona to też było niezłe ziółko. Mniejsza o to. Po pewnym czasie powrócił, ponownie się ożenił z gorliwą pionierką i nie pije. Akurat w tym przypadku przynależność do zboru pomogła.

Sebastian:
znam przypadek odstępcy który po odejściu z organizacji zaczął żyć w konkubinacie z kobietą - i na tę sprawę można popatrzeć z dwóch pkt widzenia:

na pewno ŚJ powie, że ten odstępca "stoczył się" bo konkubinat to straszny grzech itd.itp. stara śpiewka

ale patrząc "nieteokratycznie" tamci konkubenci żyją jak w bajce, pełna zgoda, miłość że nie mogą żyć bez siebie, silna więź emocjonalno-uczuciowa, wierność, radość z życia; ów odstępca przed poznaniem swojej konkubiny był samotnym kawalerem bo w zborze nie było dla niego odpowiedniej partii więc musiał (że to tak ujmę) "zaciągać hamulec ręczny"; a teraz żyje w udanym związku niemałżeńskim

ja bym tego nie nazywał "stoczeniem się", przeciwnie: osiągnął w życiu szczęście osobiste...

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

Idź do wersji pełnej