BYLI... OBECNI... > HISTORIA ŚWIADKÓW JEHOWY

Ciemna strona historii-T.Jaracza

(1/10) > >>

Nadaszyniak:
Nie wiem czy ten temat był kiedyś poruszony, jeżeli tak, to moje dodam trzy grosze:

Wędrując po internecie natchnąłem się na takie kolejne (Ww) piśmidło, jest podobno wydany w j. ang. opisujący jednego z Guru tego ruchu religijnego, inaczej mówiąc sekty( to słowo pomału zanika).
Jak sięgam pamięcią, żadnemu cielcowi (Ww) nie poświęcili tyle uwagi co tej osobistości ( jeśli się mylę, proszę mnie sprostować)w tym klubie złamanych serc, kiedy się czyta historię tego człowieka włos na głowie stoi.
Wszystko potrafią przeinaczyć, spreparować ubarwić ale wiadomo, reklama to dźwignia handlu z której ten syndykat korzysta.

Na międzynarodowym zgromadzeniu w Chorzowie siedziałem niedaleko tego typa, jednym słowem pożeracz dusz: wysoki szczupły, cera oliwkowa, przenikliwy wzrok taka anakonda hipnotyzująca w koło wszystkich,obok jego żona (fryzjerka-prawdopodobnie Stasia ).
Piszę to z perspektywy czasu, byłem z innymi wpatrzony jak w obraz Częstukowie a propaganda stadionowa , gdzieś w tedy uleciała daleko.

Roszada:
Tu był publikowany życiorys żony, gdzie opowiada o nim: Opowiada Melita Jaracz

https://wol.jw.org/pl/wol/d/r12/lp-p/2015686

Tak, była fryzjerką w Betel:

*** w15 15.9 s. 31  ***
Ted wywiązywał się ze swoich nowych obowiązków, a ja pracowałam w Dziale Czystości i w salonie fryzjerskim

*** w15 15.9 s. 29  ***
Miałam dryg do fryzjerstwa i nawet zdobyłam kilka nagród

*** w15 15.9 s. 32 ***
Wielką przyjemność sprawiała mi praca i szkolenie innych w salonie fryzjerskim w Betel

Zaczęła tak:

*** w15 15.9 s. 29 ***
Gdy ja i Eva skończyłyśmy szkołę, od razu zostałyśmy pionierkami. Aby zarobić na utrzymanie, zatrudniłam się w domu towarowym. Z czasem poszłam na sześciomiesięczny kurs fryzjerstwa, ponieważ już wcześniej lubiłam się tym zajmować w domu. Znalazłam pracę w salonie fryzjerskim, na którą poświęcałam dwa dni w tygodniu, a dodatkowo dwa razy w miesiącu uczyłam tego zawodu. Dzięki temu mogłam się utrzymać w służbie pełnoczasowej

Pewnie była "fryzjerem specjalnym" CK. ;D

Roszada:
Pośmiertny komunikat:

*** w10 15.11 s. 23 ‛To, co czynił, poszło wraz z nim’ ***
‛To, co czynił, poszło wraz z nim’
W ŚRODĘ rano 9 czerwca 2010 roku Teodor Jaracz, członek Ciała Kierowniczego, zakończył swój ziemski bieg. Miał 84 lata. Pozostawił żonę, Melitę, z którą przeżył 53 lata, a także siostrę oraz siostrzeńca i dwie siostrzenice.
Brat Jaracz urodził się 28 września 1925 roku w miejscowości Pike County w stanie Kentucky. Dnia 10 sierpnia 1941 roku, w wieku 15 lat, usymbolizował chrztem swoje oddanie Jehowie. Dwa lata później został pionierem stałym i w ten sposób rozpoczął długą, trwającą niemal 67 lat służbę pełnoczasową.
W roku 1946 brat Jaracz otrzymał zaproszenie do 7 klasy Biblijnej Szkoły Strażnicy — Gilead. Po ukończeniu nauki usługiwał jako nadzorca podróżujący w rejonie Cleveland w stanie Ohio. W roku 1951 skierowano go do Australii w charakterze sługi oddziału. W Roczniku Świadków Jehowy — 1983 wspomniano, że „wielce zachęcał braci w całej Australii gorliwym popieraniem porządku teokratycznego oraz przykładnym przewodzeniem w służbie”.
Po jakimś czasie Teodor Jaracz powrócił do Stanów Zjednoczonych i 10 grudnia 1956 roku poślubił Melitę Lasko. Odtąd już w towarzystwie żony z zapałem działał jako nadzorca podróżujący w różnych obwodach i okręgach na dużym obszarze Stanów Zjednoczonych. W drugiej połowie roku 1974 został członkiem Ciała Kierowniczego Świadków Jehowy.
Brat Jaracz zapisał się w pamięci tych, którzy go znali, jako oddany i lojalny sługa Jehowy, całym sercem zaangażowany w działalność teokratyczną. Był kochającym i troskliwym mężem, człowiekiem duchowo usposobionym, przedkładającym cudze dobro ponad własne (1 Kor. 13:4, 5). Szczerze dbał o to, by wszystkich traktowano sprawiedliwie i miłosiernie. Ponadto jego niesłabnąca miłość do ludzi i troska o ich pomyślność znajdowały wyraz w gorliwym pełnieniu służby polowej.
Chociaż głęboko smuci nas strata tego kochanego, pracowitego członka rodziny Betel i ogólnoświatowej społeczności chrześcijan, to jednak radujemy się, że przez kilka dziesięcioleci brat Jaracz lojalnie służył Jehowie. Jesteśmy przekonani, że ‛okazał się wierny aż do śmierci i otrzymał koronę życia’, zgodnie z obietnicą zawartą w Księdze Objawienia 2:10. Nie mamy też wątpliwości, iż ‛to, co czynił, poszło wraz z nim’ (Obj. 14:13).

*** w15 15.9 s. 32 Błogosławieństwa Jehowy wzbogaciły moje życie ***
Trzy lata później Ted miał drugi udar i zmarł w środę 9 czerwca 2010 roku. Chociaż zawsze wiedziałam, że będzie musiał zakończyć swój ziemski bieg, trudno mi opisać, jak bolesna okazała się dla mnie jego strata i jak bardzo mi go brakuje. Codziennie jednak dziękuję Jehowie, że mogłam wspierać męża. W służbie pełnoczasowej spędziliśmy wspólnie ponad 53 lata. Jestem wdzięczna Jehowie, że Ted pomógł mi przybliżyć się do niebiańskiego Ojca. Nie mam wątpliwości, że nowy przydział, który otrzymał, sprawia mu wielką radość i zadowolenie.

Został w "przydziale" patronem fryzjerek? ;)

Roszada:
Jak w Poznaniu w 2007 r. spytałem Raya Franza, czy Jaracz był osobą dominującą w CK w tym czasie, to potwierdził to, znając jego cechy charakteru.

To był czas gdy było już tylko trzech starych Jaracz, Barr i Barber (1905-2007).
Reszta to byli 'młokosy' powołane w latach:
w 1994 r.: Losch
w 1999 r.: Herd, Lett, Pierce, Splane
w 2005 r. – G. Jackson, A. Morris

Nadaszyniak:
Dzięki, dzięki-Roszada
poniżej teedimella twarda ręka (Ww)

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

Idź do wersji pełnej