BYLI... OBECNI... > HISTORIA ŚWIADKÓW JEHOWY

Kto był ostatnim 'niekorporacyjnym' pomazanym ŚJ?

(1/2) > >>

Roszada:
Dla mnie ostatnim wierzącym ŚJ z wierchuszki, który za bardzo nie patrzył na 'korporacyjność' organizacji był F.Franz, który zmarł w roku 1992 (był już za stary by się tym zajmować, ur. 1893).

Ray Franz o nim pisał tak:

   „Knorr [prezes], który nie był ani pisarzem, ani wybitnym badaczem Biblii, polegał na Fredzie Franzu (wiceprezesie), jako na swego rodzaju ostatecznym autorytecie w sprawach Pisma Świętego oraz głównym pisarzu organizacji” („Kryzys Sumienia” R. Franz, 2006 s. 72);

   „Głos Freda Franza miał siłę, nie z powodu urzędu, który piastował w korporacji, lecz z tej racji, iż uważano go za największego uczonego organizacji” (jw. s. 440);

   „Wiceprezes Towarzystwa Fred Franz uchodził za najwybitniejszego uczonego biblistę organizacji” (jw. s. 23).

Nie przez przypadek organizacja wymienia F. Franza jako wymarłego mamuta, umieszczając go w wykresie dla całego świata dla oznaczenia czasu "końca końców":

https://www.jw.org/pl/publikacje/program-zebran-swiadkow-jehowy/marzec-2018-mwb/program-zebrania-19-25mar/bliskosc-konca-tego-systemu-rzeczy-pytania/

a od niego zaczyna się nowa organizacja, przede wszystkim korporacja (zazębieni 'pomazańcy korporacyjni').

Przez takie zamieszczenie go w wykresie wskazuje się, jakby był on postacią biblijną, jak kiedyś Russell, skoro na nich czasy ostateczne się objawiają.
Na Russellu rok 1914, a na F. Franzu od roku 1992 zazębieni pomazańcy i ci niezazębieni. :)

Roszada:
Dlaczego uważam F. Franza za 'niekorporacyjnego' 'biblistę' Towarzystwa?

Dlatego, że nie brał on udziału w operacjach finansowych.
Robił to Knorr z zastępcą Franza w korpo Nowojorskiej, to znaczy z Maxem Larsonem (on aż do roku 2011, gdy zmarł, był później prezesem NY korpo):

Oto relacja M. Larsona z zakupu jednego z budynków Towarzystwa Strażnica w roku 1969:

„Ustaliliśmy z bratem Knorrem, ile moglibyśmy zapłacić. Nazajutrz na spotkaniu oświadczono nam, że cena już ustalona i nie podlega negocjacjom: ‘Chcemy trzy miliony dolarów gotówką’. Staraliśmy się ukryć zdziwienie, gdyż była to suma znacznie niższa od tej, którą byliśmy gotowi zapłacić. Nie trzeba dodawać, że szybko dokonaliśmy zakupu. W owym czasie dopiero co zakończyliśmy budowę drukarni, kosztującej nas cztery miliony dolarów, ale gdy lud Boży dowiedział się o dalszych potrzebach finansowych, szybko znalazły się fundusze” (Strażnica Nr 17, 1989 s. 29).

Larson o sobie tak pisze (był on 'drugą owcą', a nie pomazańcem i mimo tego w 1977 został 'wyjątkowo' wiceprezesem):

„Dużym ułatwieniem w prowadzeniu różnych pertraktacji okazało się powierzenie mi 1 stycznia 1977 roku funkcji wiceprezesa nowojorskiej korporacji Towarzystwa Strażnica” (Strażnica Nr 17, 1989 s. 30).

Szkoda, że Larson zapomniał dodać, że w styczniu 1977 prezesem Towarzystwa Strażnica był jego powinowaty N. Knorr (zm. 8 VI 1977), a ta funkcja pozwalała mu na powoływanie na wiceprezesa kogo zechce:

„Przez wiele lat prezes korporacji pensylwańskiej był zarazem najważniejszym członkiem Ciała Kierowniczego” (Strażnica Nr 2, 2001 s. 29).

Tak więc Larson był od biznesu, a F. Franz od Biblii.

Brat Audrey Knorr (żony prezesa Knorra), imieniem Russell, ożenił się z siostrą Maxa Larsona, Jean Larson.
Tak więc Knorr z Larsonem jakby 'rodzinnie' działali w finansach. :)
Knorr zm. 1977 a Larson czuwał nad interesami aż do 2011.

Roszada:
To, że Knorr był takim zapalonym biznesmenem okazało się już na początku, gdy był wiceprezesem:

„W roku 1940 trwały ostre prześladowania, zamykano oddziały i dochodziło do wystąpień motłochu. (...) zwołano zebranie. Przewodniczył mu brat Knorr, mówiąc między innymi: ‘Wiem, że dzieło znajduje się w niełatwej sytuacji. Ale każdy z nas powinien pamiętać o jednym: Choćby jutro nastąpił Armagedon, chcemy, żeby drukarnia pracowała dziś przez całą noc’.” („Dzieje Świadków Jehowy w czasach nowożytnych. Stany Zjednoczone Ameryki. Na podstawie Rocznika Świadków Jehowy na rok 1975” s. 92).

Biznes choćby się paliło. ;)

A F. Franz wtedy zajmował się już skrobaniem artykułów do Strażnicy, a od 1942 wydawaniem swoich anonimowych książek.

Roszada:
Ray Franz w swej drugiej książce na s. 367 tak napisał o interpretacji proroctw z Ap:

"Poważnie wątpię, żeby którykolwiek członek Ciała Kierowniczego Świadków Jehowy (oprócz autora dwóch książek ustalającego tą interpretację, Freda Franza) próbował wytłumaczyć w szczegółach interpretację wylania tych czasz i plag i ich przypuszczalne wypełnienie się. Gdyby ktoś zakwestionował spełnienie się tych wizji, mogliby jedynie odpowiedzieć czytając prosto z publikacji Strażnicy, która ustaliła głoszoną interpretację." (W poszukiwaniu Chrześcijańskiej Wolności).

Tym samym wskazał, że pozostali członkowie CK mieli inne sprawy na głowie, niż Biblię. Jakie? Biznesowo-korporacyjne?
Sam Ray też nie wspomina jakoś o swym zaangażowaniu korporacyjnym.
Raczej tym zajmowali się ci członkowie CK, którzy należeli zarazem do zarządu Towarzystwa, a więc pełnili dwie funkcje.
Ray do nich nie należał.
Członków CK w szczytowym czasie było 18, ale w zarządzie tylko 7. Plus szara eminencja Max Larson z drugich owiec.

Roszada:
Dziś nie słyszy się o pomazańcach z CK którzy są 'biblistami'.
To raczej świetni organizatorzy.

Tak zresztą pisano, że taki był Knorr, i na nim się oni wzorują:

   „Nathan Knorr, człowiek o dynamicznej osobowości i wybitnym talencie organizatorskim” („Świadkowie Jehowy – głosiciele Królestwa Bożego” 1995 s. 107);

   „miał wspaniałe zdolności organizacyjne i świetnie przemawiał” (Strażnica Nr 23, 1993 s. 18);

   „Był on rzutkim organizatorem...” („Człowiek poszukuje Boga” 1994 s. 359).

Rzutkim to on był, ale ci dzisiejsi przeskoczyli mistrza. ;D

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

Idź do wersji pełnej