WSZYSTKO INNE > NAPISZ my znajdziemy odpowiedni dział

czy gdzie kiedy wyodrębni się(już istnieje?) "frakcja radykalna świadków Jehowy"

(1/2) > >>

Sebastian:
wielu aktywnych ŚJ jest mocno zaniepokojonych zmianami które zaszły w jw.org w ostatnich kilku latach;

wielu z nich wspomina "stare dobre czasy" gorliwości, proroctw, bliskiego końca, faktycznego chodzenia od domu do domu; wielu jest zaniepokojonych zamianą aktywnego głoszenia od drzwi do drzwi na bierne stojakowanie, zmniejszaniem ilości drukowanych publikacji itd.; wielu może nawet martwić się że organizacja za kilka lat zupełnie rozpadnie się "i co oni zrobią"...

za kilka lat może okazać się że ŚJ przeobrażą się z aktywnej sekty apokaliptycznej w jakiś kolejny tysiąc sto dwudziesty piąty rozleniwiony kościółek protestancki (wysłuchać wykładu na sali królestwa i do domku na obiadek, żadnego głoszenia, żadnej elitarności, żadnego "odróżniania się od szatańskiego świata" itd. itp.)

oczywiście życie nie znosi próżni i zapewne ktoś postara się zapełnić tę pustkę jakimś nowym radykalizmem.

Na bratnim forum pojawiła się nawet (wygłoszona przez brata Jaracza) sugestia, że
--- Cytuj ---nie da się wykluczyć powstania jakieś frakcji fundamentalistycznej, która na siłę będzie chciała zachować swoją odrębność.
--- Koniec cytatu ---

moim zdaniem powstanie takiej frakcji jest oczywistą koniecznością psychologiczno-społeczną, a przedmiotem dyskusji może być jedynie to czy frakcja ta będzie miała zasięg ogólnoświatowy czy ogólnopolski czy jedynie lokalny (oraz czy będzie zjawiskiem chwilowym czy długotrwałym).

zdarzenie sprzed około 20 lat (a więc z czasów gdy sytuacja organizacji ŚJ wyglądała o niebo lepiej) krótko po "nowym świetle" z 1995 "że armagedonu chwilowo nie będzie"...

tak tak, tak właśnie zostało (w jeleniogórskich zborach a zapewne nie tylko tam) odebrane na poziomie emocjonalnym nowe światło o "tym pokoleniu" (jak zapewne pamiętacie wtedy jeszcze nie "zębatym" ale już "rozciągalnym jak z gumy").

ogólne zniechęcenie, wiele osób (nieoficjalnie ale faktycznie) odchodzi czy "popada w nieaktywność", ale są też inni którym "brakuje pauera" i...

no właśnie: wiadomość z pierwszej ręki: najlepszy przyjaciel uderzał wówczas w zaloty do pewnej wyjątkowo pięknej młodziutkiej pionierki blondynki i nagle dowiaduje się w cztery oczy od miejscowej starszyzny "żeby odpuścił temat" ponieważ (cyt.) "szatan tę osobę opętał i odeszła od organizacji".

Kolesia zamurowało "jak to, ona, pionierka, taka silna duchowo, po prostu: odeszła?!"

A starszy zboru na to: "przecież tłumaczę Ci że nie odeszła 'po prostu' tylko odeszła w mocno niestandardowy sposób!"

Kolesia bardzo zaciekawiło co jest niestandardowego w akurat tym odejściu i dowiedział się że pionierka nie mogła pogodzić się z nowym światłem o pokoleniu i (uwaga, petarda!) przyłączyła się do jakiejś radykalnej grupy, która ogłaszała natychmiastowy koniec świata i (najprawdopodobniej) zapewniała swoich członków o nadziei niebiańskiej (a więc elitarna elita, ŚJ są elitarni, a namaszczeni ŚJ są "elitą elit").

Oczywiście elitarna grupka szybko rozpadła się, ale ciekawostką psychologiczną jest samo powstanie tej grupy i samo zjawisko rekrutowania zawiedzionych pionierów.

Przez pewien czas było nawet małe zamieszanie gdy owa radykalna grupa głosiła od domu do domu a mieszkańcy ulic na których głoszono byli informowani że głosiciele "nie są(!) świadkami Jehowy!"

Takie i podobne grupy na pewno będą powstawać także w przyszłości...

Druga kwestia, którą moim zdaniem trzeba wziąć pod uwagę, to precedens rumuński.

Jak zapewne większość wie (a mniejszość dowie się z tego akapitu), w Rumunii istnieją równolegle dwie organizacje świadków Jehowy - oprócz "standardowych" świadków Jehowy (wiernych ciału kierowniczemu z Warwicka) istnieje tam schizmatyckie wielotysięczne ugrupowanie "prawowiernych świadków Jehowy" (wg innego tłumaczenia "świadkowie Jehowy wiary prawdziwej").

Grupa ta konserwuje stare światła z ostatnich kilkudziesięciu lat i co ciekawe jest na tyle dobrze zorganizowana że organizuje nawet własne kongresy. Skoro takie coś jest możliwe w Rumunii, tzn. że jest możliwe także w każdym innym kraju na ziemi.

A gdyby założyciele takiej radykalnej grupy opracowali dobry biznes plan i skonsultowali go z dobrymi psychologami (albo gdyby założycielami była grupka dobrych psychologów i dobrych biznesmenów) to nie da się wykluczyć nawet ogólnoświatowej konkurencji dla świadków Jehowy.

Owszem, ta konkurencja nie przeciągnie na swoją stronę 40% czy 60% aktualnych świadków Jehowy, ale 2% spokojnie. A przecież 2% z 8.500.000 to jest 170.000 głosicieli a z rodzinami 350.000 wiernych. Jeśli grupa będzie aktywna, docelowo pozyska nawet i milion wyznawców na tej planecie.

Spokojnie można ustawić się do końca życia i zrobić na tym interes życia.
I ktoś go (moim zdaniem) zrobi, wcześniej lub później, ale na pewno.

Roszada:
Ja się dziwię, że do tej pory nigdzie nie wyodrębniła się poważna duża grupa (prócz Rumunii, ale to dawno temu).

Ale żeby były ku temu warunki musiałby wśród rozłamowców być choć jeden bogaty biznesmen (może zarazem teolog), który dałby kasę na rozpęd.
Trzeba by coś ludziom wydawać do czytania.

Kiedyś takie rozłamy lokalne były, ale to po roku 1975.

Oto relacja z tych wydarzeń z Mozambiku:
   
“Odstępstwo i Wioska Numer 10. Dużo zamieszania narobiła odstępcza grupa, której członkowie nazywali siebie ‘pomazańcami’. Pochodzili głównie z wiosek malawijskich i twierdzili, że ‘czas starszych’ zakończył się w roku 1975, a przewodnictwo powinni teraz objąć oni – ‘pomazańcy’. Ogromną pomocą dla części osób, które nie potrafiły zrozumieć, co oznacza prawdziwe namaszczenie, okazał się materiał opublikowany przez Towarzystwo w książce Życie wieczne w wolności synów Bożych. Ale odstępcy dalej rozszerzali swoje wpływy, zwodząc wielu słuchaczy. Nauczali między innymi, że sprawozdań ze służby wcale nie trzeba wysyłać do Towarzystwa. Modlili się, a następnie rzucali je w powietrze. Ocenia się, że w wyniku tego oddziaływania odstępców trzeba było wykluczyć około 500 osób. Z własnej woli i za zgodą władz zbudowali swoje osiedle. Nazwano je Wioską Numer 10. Później przywódca tego ruchu otoczył się młodymi kobietami, z których wiele urodziło mu dzieci. Wioska Numer 10 istniała aż do końca funkcjonowania obozów. Jej mieszkańcy sprawiali wiernym braciom niemało kłopotów. Część osób, które początkowo przyłączyły się do tego grona, okazała później skruchę i powróciła do organizacji Jehowy. Kiedy obozy przestały istnieć, odstępcza grupa się rozpadła” (“Rocznik Świadków Jehowy 1996” s. 158-159).

Sebastian:

--- Cytat: Roszada w 13 Grudzień, 2017, 18:24 ---Ale żeby były ku temu warunki musiałby wśród rozłamowców być choć jeden bogaty biznesmen (może zarazem teolog), który dałby kasę na rozpęd. Trzeba by coś ludziom wydawać do czytania.
--- Koniec cytatu ---
tak, to na pewno sprzyjałoby rozwojowi grupy.
ale możliwa jest także "wersja dla ubogich" czyli opieranie się na tym co samo towarzystwo wydrukowało w przeszłości (taki "powrót do starych dobrych czasów")

Roszada:
Była taka grupa w Bydgoskim, która opierała się na Strażnicach, zdaje się do roku 1967, gdy zaczęto kampanię roku 1975. Oni rok 1975 odrzucili, ale po fakcie, gdy nic w 1975 nie nastało.
Cofnęli się do Strażnic przedarmagedonowych. :)
Z czasem zdaje się rozpadła się. Jedni wymarli, inni wrócili do organizacji, inni poszli w świat lub do ewangelicznych kościołów

Roszada:
Radykałowie by musieli wymyślić sobie jakąś datę Armagedonu, która nie byłaby zbyt odległą,a zarazem mobilizującą.

Nic jak data, czy wymierające "pokolenie roku 1914" z zaglądaniem w metryki, tak nie mobilizuje. ;)

Pamiętam rozmowę z fanatykiem na początku lat 90. XX wieku, który mnie zapewniał, że zostało 2-3 lata, że wszystkie znaki się już wypełniły.
Skontrowałem go, że przecież nie ma prześladowań ŚJ, a to miał być też znak. Że ich dopiero zarejestrowali w wielu krajach. ;)
Głupio mu było. I nie chciał tego komentować. Tak jakby zapomniał o tym. :-\

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

Idź do wersji pełnej